Skocz do zawartości

Damian85

Forumowicze
  • Postów

    2055
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    60

Treść opublikowana przez Damian85

  1. Damian85

    Junak Huntera

    A jak wyprzedzasz te sportowe motocykle, to oni chociaż wiedzą, że jest jakiś wyścig, czy wyprzedzenie sporta w korku dodaje kreskę? 😄
  2. Hej, w moim CBR to się ukręciło rok temu, te same objawy, tj. luźna klamka, latający luźno wodzik. Na pierwszy rzut oka wyglądało wszystko ok, ale jak wyjąłem wodzik i odwróciłem pokrywę do góry nogami, to wypadł z niej dodatkowy metal... W wodziku urywa się końcówka, która jest zwężona i wyrzeźbiona tak, aby złapać i ciągnąć ten "grzybek", który wystaje z kosza (widać na Twoim zdjęciu). Tam nie powinno być żadnego luzu. Także Łukaszu, wyjmij ten wodzik w całości i zobacz, czy wygląda tak: Jak będziesz miał "dzidę", to cza wymienić. Po zdjęciu pokrywy to powinno swobodnie wyjść
  3. I pięknie, gdyby wszyscy kierowcy jeździli po torach, to przynajmniej by wiedzieli czego się mogą spodziewać po swoich autach i swojej ułańskiej fantazji. @Tommo, a jakbyś tak przy hamowaniach w zakrętach wcześniej zaczął zrzucać biegi, aby trzymać cały czas silnik na wyższych obrotach - jak myślisz, nie byłoby troszkę płynniej i szybciej wyjść zakrętu? Może to wrażenie z filmu, ale chyba przy dojazdach do apexu wygląda jakby obroty były nisko. Nie widać licznika, ciężko powiedzieć. Zgaduję po decybelach w kabinie.
  4. Podobnież do stuntu dobra jest Honda CBR 600 F4i. Pytanie czemu chcesz koniecznie super-moto?
  5. Panie, bierz R1 a nie się bedziesz pierdolił z jakimiś 600cc. Skoro celujesz w F4i, to zakładam, że na prawko nie patrzymy i tak, bo w wieku 18 lat to co najwyżej A2 jest zdaje się. Bierz wiec stare R1, kupisz za połowę ceny i nie bedzie Cię spowalniać żadnymi ABSami czy kontrolą trakcji. Po co Ci to, jeździłeś na 50cc przez 5 lat, ogarniesz temat. Zakładam, że przed Policją nie bedziesz się zatrzymywał na kontrole (18 lat i F4i - wynik negatywny), wiec tym lepiej dla Ciebie! ^_^
  6. Pytanie brzmi, czy przy rejestracji lub podczas wykupowania OC nie jest informowany Fundusz Ubezpieczeniowy o tym, że jakiś pojazd wraca do użytku. Raczej tego nie ma szans obejść. A kara 800 zł to jeszcze nie jest tak źle, za auta jest dużo większa. Ja się raz zapomniałem o jednym motocyklu, ubezpieczenie opłaciłem kilka dni po fakcie i niestety odezwali się do mnie, zapłaciłem chyba coś ok 400 zł za niecałe 2 tygodnie opóźnienia.
  7. Jeśli dzisiaj napisałbyś umowę z dziadkiem, a zaraz po napisaniu umowy wykupiłbyś ubezpieczenie, to Ty byś nic nie płacił. Odpowiadasz tylko za ubezpieczenie od dnia zakupu. To co działo się przed dniem zakupu to nie Twoja brożka. Problem w tym, że poprzedni właściciel to Twój dziadek - nie wiem, czy gdyby jakaś ubezpieczalnia zaczęła zaglądać w papiery, to czy fundusz gwarancyjny by się nie obudził i nie wysłał pisma do dziadka o karze. To tylko pytanie z mojej strony, czy ktoś wie coś o tym? Ty jesteś bezpieczny, pytanie tylko czy podczas ubezpieczania motoroweru nie przebudzi się fundusz i nie odezwie się do dziadka. PS To pytanie mnie kiedyś nurtowało, bo w ogłoszeniach czasem widywałem informacje, że auto nie ma OC i zastanawiałem się, czy jeśli kupię wóz bez OC, to czy nie będę musiał opłacać zaległych składek. W ubezpieczalni powiedzieli mi, że jako właściciel odpowiadasz tylko za ubezpieczenie od dnia zakupu (miałem sytuację, że kupiłem w ciemno motocykl-gruza bez OC i musiałem go szybko ubezpieczyć).
  8. Jak jest taka mgła, to trzeba jechać szybciej, wtedy prędzej zobaczysz co jest z przodu! ; P
  9. Uważam, że lepiej być na kołach - przynajmniej jest jakaś kontrola nad torem jazdy i efektywne hanowanie. Co prawda tutaj paciak wydarzył się tuż przed kolegą, wiec czasu na przemyślenia nie było, od razu w ruch poszły odruchy - pewnie trzeba jeździć sporo w wyścigach, aby z takiej sytuacji uratować się z zimną krwią. Croowab pierdyknął z wrażenia, pewnie bym zrobił podobnie. : )
  10. Pytanie jaka jest różnica, czy w leżącego wjedzie ktoś na kołach czy wleci w niego ślizgający się po asfalce motocykl?
  11. Zgadzam się z tym, ogólnie można by otworzyć osobny temat w tej kwestii - uważam, że sportowa klasa 600cc nie nadaje się na drogi, dlatego też pytałem się @kiler jak on jeździ sportowym litrem (BMW 1000RR), bo jakoś tego nie widzę. : > Na przyszłe sezony chcę się na jakiegoś fajnego golasa przerzucić (Speed Triple, a może i Bandytę 1200/1250), przy 150 km/h zaczyna już mocno wiać, także będę szybko wyczuwał moment, kiedy robi się za szybko - no i latem jest super chłodzenie. Sporty za bardzo kuszą, tak ładnie się prowadzą, że nawet nie zauważasz gdy wpadasz w jakiś zakręt mając na blacie 170, a czujesz, że ciągle masz kontrolę - co jest złudne, bo wystarczy jakakolwiek przeszkoda i... sobie hamuj bracie teraz. Choć i tak jednego sporta sobie zostawię do zabawy na tory, aby podnosić skille. Nigdy nie wiadomo kiedy mogą się przydać - może kiedyś znów mi się gdzieś droga zwęzi albo zacieśni, lepiej mieć praktykę w boju, aby się uratować w razie czego. No, ale, proponuję jednak wrócić do tematu. @Adam M., skoro już tutaj jesteś, zapraszam do podzielenia się swoimi doświadczeniami z sytuacji drogowych - a może i jakaś mrożąca krew w żyłach opowieść się znajdzie! ; )
  12. Widzę, że cisza w temacie, także dla zachęty temat rozkręcam swoimi skromnymi sytuacjami z aktualnego sezonu - nic ciekawego, ale... 1) Shredder atakuje Okolice Wrocka, jakiś dziurawy las, niby asfalt, ale wertepy konkretne. Moj błąd, bo puściłem się bardzo szybko - pełna pinda, wyprzedzanie 3 aut, prawie pod 2 paczki podszedłem i się zaczęło... koleinki i dzikie tańce kierownicy. 3 shimmy pod rząd. Kierownica tak brutalnie napierdzielała we wszystkie strony... wyrwała mi się z rąk w ciągu ułamka sekundy. Zgodnie z zaleceniem szamanów przeczekałem tańce (pozwoliłem kierze się wyszaleć) i obyło się bez tragedii. Trzepało moto, ale jechał w jednym kierunku aż wibracje ustały. Uratowało mnie lekkie trzymanie kiery i pozwolenie motocyklowi wytłumić wibrację. 2) Wjazd na bombie Znana droga do domu, ktorą mógłbym jechać z zamkniętymi oczami. Troszkę za mocno się napędziłem (też jakieś 2 paczki) przed jednym winklem i w chwili, gdy hamowałem czym się dało (bo już zdałem sobie sprawę, że nigdy wcześniej tak szybko w ten zakręt nie wpadłem), nagle na szczycie zakrętu pojawił się rowerzysta i auto, które go wyprzedzało - taka mała złośliwość losu, że jak coś się pierdzieli, to na całego. Nie dość, że za grubo, to jeszcze droga mi się skurczyła. Udało się uratować, ale to był przejazd na limicie możliwości - niepotrzebne ryzyko. Nie wiem co mnie tutaj uratowało. Na pewno czeste praktyki z bardzo mocnym hamowaniem + szybkie składanie się. 3) Arabskie drifty Sytuacja śmieszna i banalna. Jazda w duzym deszczu, redukcja przed wyprzedzeniem i dokitowanie zbyt duzo gazu w połączeniu z przejazdem przez koleinę. Efekt... ślizganie się tylnego koła, przy przejeździe przez koleinę przednie koło przetoczyło się przez nią, a tylne w niej zostało i się dalej ślizgało, a ja sobie kawałek podriftowałem, dopóki tylne koło nie wyskoczyło z koleiny. Trwało to niedługo, ale, znów uratowało mnie lekkie trzymanie kierownicy, bo przednie koło zrobiło korektę i poleciałem ładny kawałek bokiem nie wypierdalając się. 4) Hamulcowanie w złożeniu To było rok temu. Długi łuk i rondo za nim. Oczywiście na łuku się trochę bujnąłem i mocno cisnąłem hantle gdy z niego wyjeżdżałem. W pewnej chwili kierownica zaczęła gwałtownie skręcać w stronę wewnętrzną zakrętu (zablokowane koło, utrata przyczepności) - można powiedzieć, że moto już składało się do gleby, jednakże... lekkie trzymanie kierownicy pozwoliło wyczuć momeny utraty przyczepności. Po puszczeniu hamulców przód złapał przyczepność i pojechałem dalej. Także Panowie, jeśli macie cokolwiek wyciągnąć w z tych wypocin, to naprawdę polecam przyjrzeć się tematowi lekkiego trzymania kiery i słuchania gdzie przednie koło chce jechać - i pozwolenie mu na to. Gdybym w powyższych przypadkach trzymał sztywno kierowajkę i się spinał, to pewnie leżałbym co najmniej z 2 razy. Wincy przygód nie stwierdzono.
  13. Rozprostowanie nóg jest uzasadnione gdy dostajesz skurczu. : ) Ale to chwilowe i raczej tak jak ma zdjeciu sie nie jedzie. ;D Nie no, jest, jest. Nie wyrzuciłem, nie pogiąłem, po prostu jest mniej pieszczona. Nie jeżdżę na "Króla Lwa". : )
  14. Nieeeeeee, ja jeżdżę "bez kierownicy". : ) W wolnym tłumaczeniu pozwalam motocyklowi się prowadzić, jedynie nadzorując jego tor. 😄
  15. Robię tak głównie wtedy, gdy się nie rozciągnę i zacznę od startu troszkę łostrzej jeździć - wtedy od razu łapią skurcze od trzymania się baku i trzeba kombinować, machać kopytami - choć najlepszy jest postój i rozciągnięcie się.
  16. Sam już od dłuższego czasu myślę, aby kupić sobie Nakeda - golasy fajnie chłodzą latem. Myślałem o dużym bandycie, albo o Speed Triple. Bandziorem 1250 jeździło mi się całkiem przyjemnie! ; )
  17. Jeśli chodzi o mechanikę i silniki samochodowe, to silniki są projektowane tak, aby działać pod obciążeniem. Jak pewnie wiesz, nie zaleca się rozgrzewania silnika na obrotach jałowych, tylko zaleca się jazdę po odpaleniu. Zaleca się też, aby silnik pracował w całej skali obrotów, także od czasu do czasu trzeba też wkręcić go na wysokie obroty. Ciagła jazda na niskich obrotach nie jest zalecana. Ale... powyzsze tyczy się mechaniki pojazdów samochodowych, nie wiem jak jest z silnikami do 125cc - zakładam, że jest podobnie. Wiec zamiast "dać odpocząć" po prostu jedź i się nie przejmuj, silnik został zaprojektowany, aby działać pod obciązeniem. I od czasu do czasu go trochę przegoń.
  18. No widzisz, Grizzly, jesteś w tej branży, także lepiej wiesz jak to działa. Ja miałem tylko kilka przygód, tzn. jeden przegląd załatwiony tylko z racji wygody (ze ściągniętym motocyklem, ale sprzęt był w pełni sprawny, także nie było to załatwianie przeglądu dla trupa, jednak i tak nie tłumaczy to tego procederu).
  19. Killer, 2 lata temu kupiłem sciagniete z UK moto, bez rejestracji itd, sprzedający (gościu zajmuje się handlem motocyklami) załatwił przegląd bez motocykla, abym nie musiał wozić sprzętu. : ) Jak 3 lata temu tez kupowałem sprzęt ściągnięty z Niemiec, to inny sprzedający powiedział, że za 300 zł moze załatwić pierwszy przeglad bez wożenia motocykla, aby też się nie pierdzielić z lawetą czy przyczepką. Także ten proceder to raczej nic nadzwyczajnego.
  20. Może dlatego, aby nie było przeglądów-widmo. Mój znajmy-mechanik mi ostatnio coś wspominał, że podobnież w mojej okolicy kilku diagnostów straciło uprawnienia za dawanie przeglądów na sam dowód (bez auta). Wpadli na podstawie analizy nagrań z kamer. Tak mówił.
  21. Nie mam dostępu tam, nie posiadam konta. Daj znać co tam pod maską siedzi. ; >
  22. Z wiekiem człowiek mądrze ryzykuje. Choćbym nie wiem czym jechał (auto, motocykl), to w terenie zabudowanym, tam gdzie jest ruch, to w życiu nie zacznę grzać jak głupi, bo oczy wyobraźni widzą wszędzie wybiegających zza aut pieszych, czy rozkojarzonych kierowców zmieniających pasy z telefonem przy uchu - albo nagminnie wjeżdżających na czerwonym świetle ludzi w pośpiechu. Ale... drogi serwisowe przy trasach, czy drogi poza miastem, na których ruch jest mały - tam można poluzować. Czasem jak się wyjedzie z terenu zbudowanego i widzi się kawałek wolnej przestrzeni, to też można pocisnąć. Ale warunek zawsze jeden - ruch mały lub znikomy. Na drodze oczekuję, ze każdy omijany pojazd jest kierowany przez babe wpatrzoną w telefon, ktoea zaraz mnie zeochnie z drogi. ;D A 20-latek ma inne podejscie do życia. Miasto i piesi to dla takiego człeka widownia, a on czuje się jak na scenie. I daje pokazy. @Tommo a jakie masz to audi? Coś w stylu 2.0 TFSI 250+ KM czy jeszcze więcej? Ścigi jednak troszkę lepiej się prowadzi. Chcą się kłaść w zakrętach, heble mają bardzo dobre. Jednym zdaniem zwinne maszyny. Zawsze uważałem, że ścigi to nie dla mnie, tylko dla ryzykantów - ale gdy pierwszy raz wsiadłem i się bujnąłem pierwszym plastikiem, to było duże WOW dla prowadzenia. Choć przyznaję, że prowokują, bo nie czuć na nich prędkości i zachęcają do szybszej jazdy. Jest fajnie, ale jest też lekko powiększone ryzyko. Trzeba to wkalkulować w jazdę.
  23. Mimo tego, że wszystko zależy od kierowcy, to @Tommo ma rację w tym, że mocne sprzęty prowokują. To samo jest z autami. Jak miałem auta o mocy do 120 KM, to poza miastem jeździłem zdecydowanie wolniej, niż gdy teraz mam wozy po 300 KM. Jak auto ma kopa, to nawet nie zauwazysz kiedy przekroczyłeś prędkość. A na trasie już w ogóle łatwo się napędzić. Samemu niedawno leciałem dużo za dużo swoim sleeperem za Porsche dla biednych (czytaj Boxster), była frajda jak Porschak wysiadał podczas przyśpieszania z niepozornym kombi, głupie to, ale... mocne maszyny prowokują. Nie udawajmy świętoszków. Peugeotem 1.1 60 KM nie polecisz 200+ na trasie - choć nie wiem jak byś chciał.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...