Skocz do zawartości

Damian85

Forumowicze
  • Postów

    2055
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    60

Treść opublikowana przez Damian85

  1. Dbam o to, abyś się nie nudził. 😄 W sumie to całkiem logiczne - na drogach masz więcej prostych, niż zakrętów. Wydaje mi się, że nawet nawet jak sobie spojrzysz na tory (np. Poznań, Silesia Ring), to na oko jest więcej metrów prostej drogi, niż zakrętów. Kiler, sympatyczny z Ciebie gość, także spróbujmy jeszcze raz. Myślę, czy sobie nie kupić lytra jako takie moto do jazdy wokół komina (na torach i tak rzadko bywam mimo chęci). Chciałbym się dowiedzieć o ile więcej kłopotów mogę mieć z tego powodu, że 1000cc ma dużo WINCY pary od 600cc. Na licznik nie paCZę, jeżdżę na wyczucie, także zdarza mi się czasem jechać mocno nieprzepisowo - o czym dowiaduję się dopiero, gdy sobie tak na szybciocha zerkam na budzik. Moja obawa jest taka, że na litrze te prędkości mogą dużo wzrosnąć. Na kilku portalach intełnetowych czytałem artykuły ludzi, którzy przeskakiwali z 600cc na 1000cc i powtarzali jedną rzecz - że podobnież na litrze średnia prędkość przelotowa wzrasta i łatwiej wpakować się w nieciekawą sytuację. Chciałbym potwierdzić, czy jest w tym jakieś ziarenko prawdy, czy to tylko przypadkowe zbieżności przemyśleń kilku osób, które napisały artykuły o litrach. Wiem, że na lytrze jeździłeś (i zakładam, że jeździsz). Myślę, że na ten temat coś wiesz. I nie, nie jestem mistrzem kierownicy - nie kupuję litra z tego powodu, że 600cc to mało, tylko aby poczuć jak to jest pojeździć sobie 1000cc. To tak, jakbyś się chciał przesiąść z BMW M3 do powiedzmy Ferrari. M3 i tak ma dużo pary, ale z ciekawości Ferrari też chciałbyś pojeździć.
  2. Świnta prawda. Jeden wyjazd na Poznań i opony poździerane, jakby ktos je tarł papierem ściernym i polewał gorącą smołą. A na zwyklej drodze można odwijać caly dzień i wynik bedzie i tak bez porównania. Chyba, że ktos wjedzie na trasę i się mocno napędzi, wtedy opony sie szybciej topią... ale to bez sensu. Wolę ciasne zakrety i zabawę, niż zapieprzanie na wprost lub po łagodnych łuczkach.
  3. No i właśnie dlatego czas przestać udawać specjaliste. Kupie sobie litra i będę jeździł jak ostatnia pi*da - myślę, że to jest mój dom! : ) Panie, jakie boki. Moje opony wygladają jak łeb detektywa Rutkowskiego. Myślisz, że bez kierownicy to da sie jechac inaczej niz prosto.
  4. Dziń Dybry Pany i Panewy! Dzisiaj chciałbym tutaj zasięgnąć opinii nt. prawdy o lytrze. Mamy tutaj na forum pełno pacjentów, którzy takie sprzęty ogarniają (Kiler, Croawb, Bimbak?). Pytanie brzmi jak bardzo jest odczuwalna różnica w porównaniu do 600cc - mowa o sportach. Z tego co pamiętam, Kiler kiedyś powiedział, iż różnica jest głównie w przyśpieszeniu od 200+. Z tej racji mam mały dylemat - no bo nawet na 600cc bardzo łatwo polecieć pod te 200 i więcej - często nawet tego nie zauważając. Z jednej strony kusi mnie trochę zabawa z takim sprzętem, a z drugiej strony myślę sobie, że jakby mnie poniosło gdzieś i gdybym poszedł w botanikę, to byłoby kurła słabo! Jakie macie prędkości przelotowe na takich maszynach? Jak często zdarzały się wam nieciekawe sytuacje tylko przez to, że nie czuć prędkości i łatwo polecieć bardzo szybko? Czy to, że na litrze jest więcej niebezpiecznych sytuacji (przez łatwe wkręcanie się na duże prędkości) jest prawdą? Jak zawsze - będę wdzięczny za konkrety. Gorąco pozdrawiam, - Damian85. ; )
  5. Na czym polega problem na kupnie sprowadzonego z Wielkiej Brytanii? 😄 Ja mam jednego takiego, zero problemów.
  6. W 125cc bym nie inwestował dużo, znudzi Ci się piekielnie szybko - kilka lat temu kupiłem sobie 125cc (aby przypomnieć sobie jak się jeździ, bo prawko kat. A to mam już kilkanaście lat), po miesiącu już widziałem pierwsze duże niedogodności, np. kompletny brak mocy powyżej 80-90 km/h, jak trzeba było wyprzedzić jakąś zawalidrogę poza miastem, to się zaglądało śmierci w oczy... wyprzedzanie musiało być dobrze zaplanowane. ; ) 125cc sprzedałem po 2 miesiącach. Nie po to kupujesz moto, aby stresować się podczas wyprzedzania. Także moim zdaniem będziesz żałował, jeśli kupisz funkiel nówkę, bo będziesz chciał się jej szybko później pozbyć. Na Twoim miejscu wziąłbym jakaś używaną 125-tkę, która ma "branie" na rynku, aby w razie czego można było się tego szybko pozbyć nie tracąc nic na wartości. A jak już zrobisz kat. A, jak nauczysz się jeździć, to sobie kup wymarzony motocykl - a niech będzie nowy! ; ) Masz duże szanse, że się wyrżniesz w pierwszym okresie (1-2 lata) - i nie mówię tutaj o super wypadkach i odpadających kończynach, ale o jakimś lekkim szlifie, także lepiej mieć coś lekko leciwego, nad czym płakać nie będziesz i co szybko i tanio naprawisz. Przez pierwsze lata będziesz tak naprawdę odkrywał co Ci się podoba. Nie polecam inwestowania kupy kapusty w pierwsze motocykle. Ja zacząłem od Nakedów, później sportowo-turystyczne, teraz już poszedłem trochę bardziej w sporty z racji ich świetnego prowadzenia. Ale na przyszłość chyba wróce w jakieś bandyckie nakedy, aby mnie latem lepiej chłodziło - na plastikach jednak trochę słabo chłodzi podczas zwykłej jazdy.
  7. Killer. Jak ktoś Ci na parkingu stanie na dwoch miejscach, to nie skorzystasz z żadnego. Nie ma wtedy, że lewy zajety a prawy nie. Oba zajetę w polowie, a polowa miejsca to za mało, aby zaparkować. Także znajdź sobie kolegę z chopperem ze starszych lat, gdzie mu sakwy odstają na pół metra, każ mu jechać środkiem i się spróbuj zmieścić z nim na jednym pasie. : )
  8. Śmiali się z tego, że ma krzywą kierownicę... Dopóki nie pojechał na wyścig. Krzywa kierownica, kółka chude jak patyki, pozycja... jakby Kwazimodo usiadł okrakiem na rowerku. Co wy na to? Jak to możliwe, że tak leci?
  9. Raczej umyślnie się rozklapił na całej drodze, trąbienie pewnie dałoby mu tylko przyjemność. : )
  10. Przynajmniej daliscie się wyprzedzić. Raz jechalem za motÓrzyatą na jakimś starym chopperze - sprzęt szeroki, droga waska i kręta, z przeciwka sznur aut, brak możliwosci wyprzedzenia, a gościu perfidnie pyrkal środkiem pasa, nie dawał się wyprzedzić, zjechać nie chciał - chyba ze 3 kilometry się za nim wlekłem.
  11. Hehe, nie ma to jak zobaczyć połączenie wyrazów "pierwsze moto" i "R6". Pasują do siebie jak bieguny... 😄 Choć, aby nie narzekać, to jednak trzeba pochwalic kolegę, że nie probuje zacząć od litra. 😄 Ale ostatecznie to i tak coś w stylu wyboru - chcesz sobie zrobic kuku szybko czy szybciej? 😄
  12. Hmm, w Micheline CrossClimat+ mam dość szerokie kanaly na odprowadzanie wody. Choć trzeba powiedzieć, że odprowadzaja wodę w kierunku krawędzi opony. Nie ma kanałów wzdłóż obwodu opony.
  13. Muszę u siebie zmierzyć grubośc bieżnika, zobacze ile zejdzie po roku. Jak będę miał 4 letnie opony i 3mm bieznika, to kurde młody wiek opony jakoś mi humoru nie poprawi. 😄 Guma z czasem twardnieje, zimowki niby do 6 lat są ok, a letnie do 10.
  14. Dziń dybry, Pytanie raczej do panow, ktorzy lubią plastiki i torowanie (Konrad?). Czy możecie podzielić się doświadczeniem jakie rezultaty daje trenowanie na Pit Bajkach? Ostatnio widzę coraz wiecej reklam takich szkoleń/kursow/weekendowych wypadów. Zastanawiam się jakie są tego plusy. Będę wdzięczny za info od osob, które maja/mialy z tym doświadczenie.
  15. Dobre pytanie. Zastanawiam się jednak, czy jeśli opona radzi sobie bardzo dobrze na płycie poślizgowej, to czy na mokrym asfalcie nie poradzi sobie także bardzo dobrze - w końcu mokry asfalt to też całkiem ładna ślizgawka. Jeśli wielosezon na asfalcie suchym aż tak nie odstaje, a masakruje letnie na ślizgawce, to stawiam, że na mokrym też sobie fajnie poradzi. Ale to tylko przypuszczenia. Tommo, pytanie jednak dobre - jeśli coś znajdziesz w tej sprawie to koniecznie daj znać. No, ogolnie wielosezonowe całkiem dają radę, szpagat jest - placi sie za to szybszym zużyciem. Podobnież do jazdy w trasie i do nabijania kilometrów się nie nadają. Najlepiej do miasta/drogi poza miastem i do mniejszych przebiegów.
  16. 8:37 - w tej minucie widać podsumowanie, wielosezon jest na dole tabeli, w hamowaniu na suchej nawierzchni wynik dostateczny, ale w hamowaniu na płycie poślizgowej wyniki naprawde kosmiczne, kompletnie zniszczył opony letnie.
  17. KS, to jest w sumie zrozumiałe z racji Twojej profesji. Ile kilometrów rocznie nabijają Ci kursanci? Pewnie zależy od człeka i sytuacji - bo można z oszczędności kupić jakies budżetowki i jeździć na nich dopoki nie zrobisz z nich slicków. 😄 Ja pierwszy raz w życiu kupiłem wielosezonowki, glównie z dwoch powodów: 1) Aby sie nie pie**olić z wymiana opon, ich przechowywaniem i jeżdżeniem na wulkanizacje (jedynie rotacja co jakiś czas) 2) Opony ida do auta, które jeździ na krotkich odcinkach (głównie zona na zakupy czy do kosmetyczki), także spelnia idealnie warunki dla wielosezonówek. Na wozie z większym kopytem mam dwa komplety. Nie planuję tam dawać wielosezonów, choć mnie kusiło.
  18. I w pizdu, cała prawda wyszła na jaw. A miałem być krółem fołum - głost łajdełem (a.k.a. Ghost Rider).
  19. No to ja proponuje nie patrzeć na drogę, człek się niepotrzebnie stresuje... Raz na dobrze znanej mi drodze Kumbajny robily żniwa, fajny łuczek, cały zawalony piachem, grzalem tam jak zawsze, podczas przejazdu zauwazylem, że moto mi jakos dziwnie jedzie... jakby się bujało, jakbym po jakiejś galarecie przejechał, coś mi buforowało odczucia z jazdy, kontakt z podłożem był, ale zaburzony. Raz był, raz nie było - i tak kilka razy na sekundę. A kawałek za łukiem wszystko wróciło do normy. Przy powrocie zwolniłem, spojrzalem na asfalt, a tam cały łuk w piachu, wszedzie ślady kół kumbajnów, piasek, gródki piasku, odbite ślady kół. Gdybym przy pierwszym przejeździe gapił sie na asfalt, to pewnie bym narobił w pampersa i próbował maksymalnie wytrącic prędkośc. A że łuk bardzo ostry, to patrzyłem hen daleko i troszke wyzej (na horyzont) - zresztą rajderzy zalecaja, aby patrzeć troche wyżej, wtedy poczucie prędkości jest też mniejsze i czlek sie też skupia na dobrym torze jazdy. Ogólnie zauważenie przeszkody (piach, patyczki) wywola gorsze reakcje, niż sama przeszkoda. O tym się wielokrotnie przekonywalem. Mam swoje ciemne uliczki do zabawy i treningow - w tym drogi serwisowe przy trasach/autostradach, na niektorych piachu tez dużo nawalone - tam też praktykowalem granice jazdy po piachu. Od samego wjechania na piach moto się od razu nie kladzie. To prawda, że jest takie niemile uczucie, gdy się kolo ślizga, ale człek się od razu nie wypie**ala... 😄 O ile cala nawierzchnia nie jest kompletnie zawalona piachem, to sie nic nie powinno stać oprócz malych poślizgow i braku poczucia stabilności. Jakis pasek piachu, gorka piachu, czy nawet piaskowe "odciski" bieznika od ciagników i kUmbajnów nie sprawią, że moto sie wyloży. Będą krotkie slizgawki itd, ale moto się ślizgnie, złapie przyczepnośc, ślizgnie, zlapie przyczepnośc - bedziesz czuł się niekomfortowo, będą ślizgawki, poszarpywania (gdy koło łapie przyczepność po krótkim ślizgu), ale moto się nie wyloży samo z siebie. Tutaj raczej można narobić w pampersa z wrażen, zesztywniwć, zacząć panicznie hamować i się wyku**ić... ale z wrażeń, a nie z powodu piasku. Aby się wyrżnąc na samym piachu, to musialbyć wjechać na jezdnię, gdzie jest piach rozsypany jedną warstwą na dluższym odcinku. Jakies zwykle "plamy" piachu mogą jedynie wywolać jakiegos mini-slajda, ale zaraz po nim moto złapie przyczepność... Choć te nawet małe slajdy potrafią być troszkę brutalne (nie zawsze), jak czlek nie jest dobrze zakotwiczony na maszynie "dolem", tylko siedzi rozjebany jak zaba na lisciu i motora czyma sie ryncami, to gdy motorek zaczyna lapac slajdy i poszarpywac przy odzyskiwaniu przyczepności, to sztywnymi lapskami możesz nieopatrznie... dość znacznie ruszyć kierą - dlatego też zalecam jazdę bez kierownicy (doł zakotwiczony mocno, tułów luźny i kierownicę CZymasz leciutko - i nigdy sie o nią nie opierasz. Aby to zweryfikować rozpedź sie i zrób mocne hamowanie. Jeśli się zapierales lapami przy hamowaniu, to trzeba coś poprawić). A strach zawsze jest. Mimo, że wiesz, że na widok piasku masz jechać jak zawsze, to spina sie pojawia. Pojawia sie pytanie - a co jesli tym razem się nie uda? 😄 Dlatego wolę piasku nie widzieć. Zawsze mnie trochę stresuje. Czlowiek walczy z odruchami, ktore każą hamować. :F
  20. Dobra, kurde, raz się żyje - zamówiony komplet Michałków, zobaczę co to jest, nigdy nie miałem wielosezonowych, choć za młodu jeździłem zimą na letnich, także tak czy siak raczej będą okay. 😄
  21. I jak tam Panowie opinie po kilku latach? Wielosezonowki daja radę czy nie? Właśnie sie zastanawiam czy do jednej fury takich nie wrzucić. Myślę o Michałku CrossClimat+ - opona letnia z homologacją na zimę. Auto do krecenia się wokół komina, bez długich tras.
  22. Haha, miałem tak samo.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...