Skocz do zawartości

Damian85

Forumowicze
  • Postów

    2018
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    58

Treść opublikowana przez Damian85

  1. @IZO, a to nie było tak, że pierwsze wersje ABS takie były (pomagały manewrować, ale wydłużały drogę hamowania), a później to dopracowali i ABS rzeczywiście skracał drogę hamowania?
  2. Eksperyment z hamowaniem: Po kilku latach wsiadłem na pierwszy własny motocykl z ABS-em (nie licząc wypożyczanych wcześniej, ale na nich nie trenowałem awaryjnego hamowania itd) - wcześniej były różne maszyny, głównie sporty, maszyny sportowo-turystyczne i golasy. Wczoraj w ramach obycia się ze sprzętem poleciałem na znany mi i bezpieczny kawałek bocznej drogi i zacząłem praktykę powtarzalności awaryjnego hamowania. Cel to zatrzymać się jak najszybciej od zadanej prędkości, na początek celem było zatrzymanie się na jednej długości motocykla przy prędkoścI rzędu 45-50 km/h. Zwykła umiejętność, która jest przydatna w jeździe miejskiej. Sposób wykonywania eksperymentu: 1. Rozpędzenie się do zadanej prędkości. 2. Dojechanie do linii hamowania (wyznaczona na asfalcie). 3. Hamowanie awaryjne (czyli klamka sprzęgła i hamulca wciśnięte). UWAGI: Hamowanie z użyciem tylko klamki przedniego hamulca (bez hamulca nożnego). 4. Ocena drogi hamowania. Przebieg Eksperymentu: Przy hamowaniu z ABS-em i trzymania się zalecenia "jak masz ABS to po prostu ciśniesz hamulec do samego spodu" droga hamowania znacząco się wydłużała. Można powiedzieć, że w początkowej fazie motocykl złapał uślizg, później zdziałał ABS, przez jakieś 2-3 metry motocykl jechał na pół-hamlcu, mimo wciśniętej klamki do spodu, moto przez 1-2 metry po prostu się toczyło ledwo hamując, po czym dopiero motocykl zaczął hamować jak należy. Droga hamowania wydłużona... masakrycznie przez próbę okiełznania gwałtownego wciśnięcia klamki przez ABS. Przy hamowaniu z ABS-em w sposób progresywny (ciśniemy hamulec do spodu, początkowo lekko, a później coraz mocniej - jest to jeden płynny ruch wykonany w czasie poniżej sekundy), tak jak to się robi bez ABS, motocykl zatrzymał się pięknie na odcinku ciut dłuższym od jego jednej długości. Podsumowanie: Możliwe, że to wina starszego układu ABS (motocykl z roku 2006), ale trzymanie się zasady "ciśnij od razu do spodu i się nie przejmuj" wydłuża drogę hamowania. Podejrzewam, że przy wyższych prędkościach jest to już mniej odczuwalne (test wkrótce), ale przy nagłym hamowaniu przy mniejszych prędkościach różnica jest ogromna - podwojenie jak nie potrojenie długości hamowania. Pytanie: Jakie macie doświadczenia w tej materii? Czy nowsze układy ABS lepiej radzą sobie z gwałtownym wciśnięciem klamki do spodu? Zapraszam do dyskusji. Każda opinia cenna. ; )
  3. Ząbkowanie, to w większości przypadków, żle ustawione zawieszenie albo brak amortyzatora w sensie wylany/ nie trzyma. Amortyzacja jest raczej w porządku. W porównaniu do poprzednich sprzętów jest dobrze i komfortowo. Coś czuje, że GPR-300 trochę się poci w przypadku K. Może się przegrzała od traski w szybkim tempie. Musze jeszcze raz te opony obczaić. W sumie to nie wiem, czy dobrze określiłem to co jest na oponie - może to nie ząbkowaniem, tylko ścieranie się opony. Opona wyglada na gładką, tylko widać w niej bardzo dużo mikro-dołeczków. To czyste z prawej to środek opony, na bokach coś się dzieje. Ta opona ogólnie jest niby do każdego sprzętu, nawet do sportowych turystyków, ale zalecają ją głównie do mniejszych motocykli. Może na "K" trochę niedomaga. PS Guma od nowości ma przejechane jakieś 1300 km. EDIT: Jak patrzę na to zdjęcie w przybliżeniu, to chyba po prostu się oponka przegrzała i odbiły się na niej nierówności z asfaltu. Wygląda, jakby była lekko przetopiona. Mam wrażenie, że będę musiał tą gumę szybciej zmienić - to jest chyba bardziej do "torunigu", niż do sportu.
  4. Dobra, KS, z ciekawości spróbuję Metzeler Roadtec 01. Poczytałem trochę o tej gumie i ludzie chwalą. I tak mam jeszcze inną maszynę, do której miesiąc temu kupiłem Michelina Roada 6, także Michałki i tak sobie sprawdzę. Co go Dunlopa Sportmaxa - wczoraj strzeliłem sobie traskę Wrocław -> Czechy (od Strony Starej Morawy pod Lądkiem Zdrój) -> Wrocław, gdy już wracałem, to trochę mi się śpieszyło i tempo na ostatnich 100 km było takie już całkiem... niecierpliwe. Dzisiaj rano z ciekawości patrzyłem na oponę i na bokach zauważyłem już ząbkowanie (przód/tył, ale głównie tył, na przodzie to ząbkowanie jest nawet na środku opony, ale to pewnie od hamowań). Nie przypominam sobie, abym na 600cc coś takiego widział przy jeździe na zwykłym asfalcie (na torze to tak, aż się smoła robiła). Czy te Dunlopy są tak słabe, czy po prostu "K" lubi gumy męczyć? A może to po prostu od nagrzania opon (w sumie to w jeden wieczór zrobiłem z 300+ km i to ciągłej jazdy). PS Na tych gumach tej pory zrobiłem trochę ponad 1000 km, więc raczej niedużo (i były nowe od zakupu).
  5. No wstępnie myślałem nad dwiema opcjami: 1) Szukałem czegoś pomiędzy "długo" i "klei" - zastanawiałem się nad Michelinami Road 6. 2) Ewentualnie brałem pod uwagę coś, co lepiej klei - i tutaj celowałem w Pirelli Diablo Supercorsę. Jeszcze obaczajałem Diablo Rosso - to chyba też jest bardziej w kierunku "klei". @ks-rider do której kategorii zaliczyłbyś te Roadtec 01? I chodzi Ci o "Roadtec 01" czy "Roadtec 01 SE"?
  6. KS, mówisz, że to jest aktualnie najlepsza opona i to byś założył na 100%?
  7. Ogólnie to nawet w K1200S można trafić na amortyzator skrętu, jeśli ktoś wybrał opcję ESA (z regulowanym zawieszeniem). Mój tego nie ma. Ciekawe, zastanowię się nad tym. Na razie w sumie i tak wystarczy mi to co jest, ale zobaczymy - jak będzie mi się nudzić, to może, może. ; ) Masz rację @ks-rider, gdy jadę w trybie "turysty", to praktycznie można zrobić całą trasę na VI biegu. Choć jak wjeżdżam w teren zabudowany i zwalniam do 50 km/h, to wolę zrzucić z 2 biegu w dół, żeby nie męczyć skrzyni i sprzęgła. Z tego co pamiętam, to na VI biegu od 80 do 120 przyspiesza w 3 sekundy, elastyczność jest naprawdę konkretna. Czasem jednak lubię się pobawić, jakieś takie przyzwyczajenia z 600cc - fajnie to idzie, jak mu się zapnie II lub III bieg i wkręci na wyższe obroty. ; ) Mówiąc w skrócie bardziej cieszy mnie przyśpieszenie lub ciasne zakręty, niż latanie 300 km/h na wprost. Tutaj mam dylemat, bo opony są funkiel nówki (poprzedni właściciel zrobił wymianę przed sprzedażą), ale skubaniec poskąpił i kupił Dunlopy Sportmax GPR-300. Na razie jeżdżę i obserwuję. Jak na razie wydają się OK. Co sądzisz o tych oponach, KS? Ja na początku miałem obawy, jak polatałem, to się uspokoiłem, bo całkiem kleją. Nie ukrywa jednak, że wolałbym coś lepszego, GPR-300 jednak budżetowa opona. Na razie plan jest taki, żeby je trochę pozdzierać (ten sezon na pewno na nich pojeżdżę) i kupić coś w stylu albo turystycznej opony (Michelin Road 6), albo coś bardziej klejącego (jakieś Diablo).
  8. Na razie zrobiłem nim jakieś 3 baki (około 600 km). Na początku zastanawiałem się, czy 167 KM to 130 Nm to nie będzie za duży przeskok. Powiem szczerze, że nie wiedziałem czego się spodziewać, były lekkie obawy. Ale, nie ma takiej tragedii - powiedzmy, że w R6 i CBR 600 nauczyłem się mocno szarpać za manetkę, przyzwyczaiłem się do jazdy na wysokich obrotach i do mocnego ciągu. Wejście na K1200S poszło całkiem gładko, choć trzeba przyznać, że to jednak mocniej kopie i to od samego dołu - a od 7 tysięcy obrotów to już jest ogień, do jakiego R6 jest daleko. W porównaniu do R6/CBR 600 jest zdecydowany przeskok, ale raczej taki rozsądny. Czuć, że pierdolnięcie jest wyraźnie większe, jednak nie jest powalająco większe. Jeśli ktoś nauczył się wyciskać ostatnie soki z CBR/R6, to się mile zaskoczy, a nie napełni pampersa. Z tego co widzę, to muszę popracować nad redukcją biegów na wysokich obrotach - niestety antyhoppingu nie ma, jedyna elektronika jaką posiadam, to ABS. O ile na niższych/średnich obrotach da się szybko i w miarę gładko biegami bawić, to jak się wejdzie już na wysokie obroty, to moment (130 Nm) i kunie (167) robią już swoje, szybkie redukcje z hamowaniami jeszcze są do poprawy, a jak coś nie wchodzi, to... kopie i szarpie niezależnie od prędkości. Jednak 600cc jest bezpieczniejsze w tej materii. Tutaj zabawa na wysokich obrotach wymaga jednak wprawy. Jeszcze trochę wody upłynie, zanim to ogarnę, skruczysyn tak łatwo nie wybacza błędów. Zauważam też coraz bardziej, że masa jednak robi swoje - tutaj z płynami 250 kg. Masę bardzo wyraźnie czuć przy wolnych manewrach / na postoju. CBR 600 latało na drodze jak piórko/pszczółka, ten też się super prowadzi, ale jednak jest tak jakby ciupkę ospały. Bardzo fajnie i szybko się składa, jednak ciut ospale. W przeszłości spodobało mi się jajko (Suzuki GSX 600/750F), to jest coś podobnego (tj. duża masa, jajo miało chyba 220 kg, podobny rozmiar, pozycja podoba), tylko z jebnięciem 2x większym. Teraz zauważam jeden problem - za lekko to idzie. Średnia prędkość mi podskoczyła w porównaniu do 600cc. Czytałem o tym już kilka razy. Będę musiał się pilnować (aby się nie rozpiździć, albo nie stracić prawka). W K1300S w standardzie jest już sprzęgło antyhoppingowe i kontrola trakcji. Czuję, że tu (K1200S) by się to jednak przydało.
  9. A w K1300S to poprawili? Z tego co widzę, to przy niewielkiej dopłacie mogę przesiąść sie na 1300S.
  10. Ale w BMW jest chu*owo rozwiązany przełącznik do wyłączania zapłonu. Stoi pionowo i bardzo łatwo go przełączyć. Wczoraj wpadłem na jakieś Fale Dunaju, złapałem krótkie shimmy (kilka razy zatrzepotało kierownicą), podczas dzikiego tańca kierownicy ten je*any przełącznik przestawił mi się na pozycję wyłączonego zapłonu. 0.0 Shimmy łapałem na innych sprzętach i przy normalnym rozwiązaniu nie ma szans na to, żeby się wyłączył zapłon. Musze sobie strzelić amortyzator skrętu, bo ten odstający penis za łatwo jest wcisnąć - dla mnie to wyglada jak jakaś wada konstrukcyjna. Kierunki można przeboleć, ale nie wiem po kiego czorta BMW wpadło na pomysł innego projektu startera i przełącznika zapłonu.
  11. Ja bym na Twoim miejscu wziął pod uwagę jeden czynnik - zakładam, ze chcesz kupić 125cc, bo nie masz prawa jazdy kat. A i prawdopodobnie tez nie masz za dużo doświadczenia na motocyklach. Jesli te założenia są dobre, to zastanów się nad tym co się stanie, jak się na swoim pierwszym sprzęcie wyrżniesz… i porysujesz cały bok - nowe moto będzie to bardzo bolało, oj będzie Ci szkoda. Ja bym się na Twoim miejscu zastanowił nad jakaś tańsza używka, żeby pojeździć i zebrać bojowe doświadczenie. Silniki 125cc są tanie w naprawie, nawet jak Ci się trafi jakaś awaria w używce od przebiegu, to generalny remont silnika będzie raczej tani, a tym bardziej jakieś pierdoły. Jedynie sprawdzić by trzeba było, czy skrzynia biegów działa płynnie, czy już zdycha. Nie bałbym się używek 125cc. Na pierwszy sezon wziąłbym cokolwiek taniego z założeniem, że mogę zaliczyć szlifa lub rozpiździć maszynę.
  12. Dzwoniłem do tego warsztatu, który robił regenerację sprzęgła - była robiona miesiąc temu. Ogólnie sprzęgło chodzi dobrze itd, tylko czasem są drgania w okolicy 4 tysięcy obrotów. Mechanik powiedział, że poprzedni właściciel chciał tylko wymienić płytki i kosz, ale czegoś tam pożałował (pewnie na sprzedaż szykował) i dlatego są te wibracje. No nic, tragedii nie ma, ale i tak to sprawdzę.
  13. Dzisiaj zadzwoniłem do BMW Inchcape, aby fachowym okiem zajrzeli do tego sprzęgła i zrobili przegląd - gratisowo będę miał 5 akcji technicznych (wymiany różnych części) - ciekawe. PS Ten temat chyba za bardzo schodzi na off-topa.
  14. On nie jedzie, bo tam mieszka! ; ) Ja planuje go odwiedzić na weekend na moto - tylko jeszcze się muszę ustalić w który weekend. A jakie masz tam maszyny? PS Tylko kuzyn na razie kupił sobie 125cc i jeździ ma kat. B. Bardzo mu się podoba nowe hobby, ale jeszcze nie mówił czy będzie robił kat. A.
  15. Takie jest założenie, zaraz mam w planie wyjazd z Wrocka nad morze - kuzyn zaczyna przygodę z 2oo i jedziem polatać. Ostatnie lata kręciłem się tylko ścigami wokół komina, teraz chce troche turystyki spróbować. Ale powiem Ci Klaudi, że całkiem lekko się składa. Na postoju i przy wolnych manewrach jest to krowa, ale jak już się bujnie to jest ok.
  16. Spoko @ks-rider, malowanie w biało niebieskie pasy, felgi jasne, wyglada dokładnie jak ten: Jak będę gdzieś śmigał, to wrzucę fotkę. Kosz sprzęgłowy podobno był regenerowany (są rachunki za to), ale i tak wyczuwalne są wibracje czasem, będę musiał to ogarnąć pewnie.
  17. No i skończyło się na BMW K 1200S (2006) z ABS (tutaj już słowa @ks-rider krążyły w głowie o tym, że nie warto ryzykować - a do takiego sprzętu ABS się przyda). Na razie zrobione trochę ponad 100 km, hamulce ma niezłe.
  18. Dokładnie, sprzedaj swój, kupisz sobie karnet na całe lata w komunikacji miejskiej - coś tam wspominałeś, że znasz już rozkłady, same plusy. : ) Hmm, pozycja podobno bardzo podobna do CBR 600 F4 - na motobandzie była nawet recenzja gościa, który wcześniej jeździł F4 i mówił, że odczucia bardzo podobne, tylko maszyna większa i dużo mocniejsza. Dupe trzeba przewieźć na tym i się przymierzyć.
  19. Będzie, ale nie dla Ciebie. CBR 1100XX - chyba na tym się skończy na razie, mam dwie sztuki na oku. I tak 95% czasu pewnie będę spędzał na asfalcie, więc nie ma sensu kupować czegoś w stylu off-road, aby sobie przejechać ścieżką leśną lub polną - takie rzeczy to skuterem można zrobić nawet. A Chopperek jeszcze poczeka. Trochę pobrykałem i mi wystarczy.
  20. Miałem dokładnie taki plan, tj. naked bez owiewek, aby fajnie chłodziło latem i aby wiatr hamował od zapędów. ; ) Ostatecznie zrezygnowałem. Zastanawiam się, czy jest mi potrzebna kolejna "asfaltówka". Ostatnio dużo jeżdżę na rowerze, często po jakichś lasach i łąkach, po głowie chodzi mi pomysł, że jeśli już mam coś dokupić, to może coś takiego, co jedzie po aslfacie i po bezdrożach, to też dla mnie kompletnie nowa dziedzina. Nie mówię o crossach, ale o czymś w stylu Suzuki DL 1000 V-Strom albo Honda Africa Twin. Tylko pewnie opona też musiałaby być odpowiednia, bo na V-Stromach to widziałem głównie szosówki. Temat do zbadania.
  21. No powiem Ci, że choppery jakoś mnie nie porywają. Chyba temat zawieszę chwilowo. To co lubię, to jest to o czym mówi @jannikiel, czyli dobra kontrola. Pierwszą mocną miętę poczułem do CBR 600 - jak wsiadłem i poczułem jak to śmiga i się składa, to od razu wiedziałem, że to chcę. Gdy później zacząłem latać na R6, to już się ta mięta wypaliła - zapierdalało to szybciej, ale brakowało mi komfortu z CBR (F4) i przy bardzo wolnych manewrach było to drętwe. Czuję, że mogę polubić sportowe-turystyki. Jak sobie patrzę, że takie CBR 1100XX ma 150/160 kunia, to wyglada to Ciekawie. Byłby to jakiś skok do przodu, bo 600cc już mi się znudziło. Podobała mi się jazda na jajku, chodzi mi o masę i pozycje - z chęcią bym polatał na jajku na sterydach (czyli coś w stylu Black Birda). Podobnież Triumph 1050 Speed ST też fajna sprawa - i bardzo zwinny. Chwilowo myślałem o jakimś sportowym litrze, ale coś czuję, że prawko bym za szybko stracił… szkoda kurde ryzykować, takie rzeczy to obecnie chyba tylko na tor można kupić.
  22. Już 650-tki dudnią niemiłosiernie. W swojej miałem jakiś akcesoryjny tłumik, to tak napierdzielało, że się pytali mnie czy to 1000. Ja ją sprzedawałem, to przyjechało do mnie dwóch młodych chłopaszków i kupili w ciemno (bez jazdy próbnej), bali się przejechać nawet - co było nawet trochę zabawne (szczególnie jak jeden do drugiego mówił „Ja pie**olę, nie jadę tym”). Ale serio, dźwięk SV jest bardzo fajny i taki agresywny - słychać, ze to V2 i że lubi szarpać.
  23. KS, to rozumiem, tam już jest odpowiednia moc i moment na niskich obrotach. Tylko jak widzisz, nawet mała SV-ka, która ma te 72 KM, bardzo ładnie idzie od dołu - 0-100 ma 3,6s, niewiele mniej od sportowych 600cc. Co prawda powyżej 100 to szybko zdechnie i zostanie pożarta, ale sportowej szejsety mają we-ch*j więcej koni (110-120 KM to masz w 20-30 letnich plastikach). Jak zestawiasz V2 z R4 nie o podobnej pojemności, ale o podobnej mocy, np. SV 650 vs Bandzior 600 (80 KM ma, czyli 8 wincy), to bandzior zostaje pożarty na starcie i dopiero gdzieś później może myśleć o podgonieniu. Elastyczność na obrotach też kompletnie inna, takie 80 kunne 600cc musisz kręcić wysoko, żeby to jakkolwiek szło, a małe SV na 3,5 tys. obrotów zapie**ala już tak, jak bandzior na 8 tys. lub więcej. No ale muszę przyznać, że jak latałem ma CBR czy R6, to SV ni ma szans w ogóle, do setki jakoś pociągnie, ale później to szybko zdechnie. Tylko tez to ma 72 KM, a R6 120 KM od pierwszych modeli wyprodukowanych ponad 20 lat temu. V2 jak na swoją moc bardzo fajnie kopie na niskich obrotach. Widać różnicę przy motocyklach o podobnej mocy - nie pojemności, bo R4 w większości przypadków będzie miało wyższe obroty i więcej KM przy tej samej pojemności. A teraz, na koniec, wyobraź sobie V2, które ma tyle KM co Hayabusa. Takie TL 1500, które ma ze 180 KM. To by było ciekawe. Ładnie musiałoby szarpać. @KLAUDIUSZ jakie miałeś Ducati? Jakie polecasz?
  24. KS, przypomnij sobie historie TL 1000. SV-ki (mała i duża) ogólnie nie są jakieś super mocne i przy większych prędkościach ich odpowiedniki w R4 je robią (przy okazji mając wincy kunia), ale nie o to chodzi w V2. To fajnie wyrcy i kopie na niskich obrotach. Na SV nieważne czy miałem 4 tys. obrotów czy 8 tys - szła tak samo. Wyprzedzanie było bardzo leniwe, nieważne jaki bieg, nieważne jakie obroty, dajesz gazu i to leci (i SV 650 tak latała - weź sobie na R6 lub CBR 600 zacznij wyprzedzać coś na wyższym biegu z 4000 obrotów, zanim to się napędzi…). Po przejściu z V2 na R4 (4 cylindry w rzędzie) musiałem się mocno przestawić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...