-
Posts
1688 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
40
Content Type
Profiles
Forums
Calendar
Everything posted by Damian85
-
Z tego co mi covidowa lekarka mówiła, to teraz i tak jest lepiej niż w poprzednich latach. a COVID to niestety ku*estwo jest, powikła i dochodzenie do siebie troche trwa - chyba, ze masz szczęście i akurat trafia Ci się bezobjawowy przebieg. Dzisiaj mija u mnie już tydzień, a kuńca nie widzę. Jeszcze dostałem antybiotyk na wypadek bakteryjnego nadkażenia. Ja teraz przed wizyta będę chyba brał szczepionkę. No była igła. W sumie to mieli problem ze znieczuleniem. 3 razy dawali mi znieczulenie, pierwsze 2 razy nie zadziałały. Myślisz, że mogli mi dać 2x szczepionkę i dopiero na końcu znieczulenie?
-
Michoa, ostatnią szczepionkę miałem prawie półtora roku temu, teraz się po prostu zaraziłem na wizycie u dentysty - 3-4 dni po wizycie miałem pierwsze objawy. Sprzedali mi syfa.
-
Trafiła mi się lekarka covidowa, która od początku pandemii siedziała na oddziale covidowym - powiedziała, że aktualne odmiany COVIDa są z reguły łagodniejsze, ale z COVID nie ma absolutnie żadnej pewności - i tak ciągle są hospitalizacje i zgony, tylko jest ich mniej. Mówiła, że do tej pory nikt nie wie jak leczyć COVIDA, nikt tez nie wie jak się ta choroba rozwinie. Powiedziała mi wprost, że może być dobrze, a mogę też wylądować w szpitalu. Na chwilkę tez się otworzyła i lekko zaszlochała wspominając, że pochowała tylu swoich pacjentów, że do końca życia tego nie zapomni. Troche mi to wszystko zmieniło perspektywę (w tym aktualne doświadczenia). Dzięki @KLAUDIUSZ za porady. ^_^
-
Nie wiem jak jest z tymi szczepionkami, ale ostatnią brałem z półtora roku temu i miałem jedynie jakieś szybkie i proste infekcje. teraz mam potwierdzonego COVIDA (3 pozytywne testy) i powiem, że jest specyficzny, bo stan zdrowia ciagle faluje, raz jest lepiej, raz gorzej, tu się poprawi, tam pogorszy, później znów poprawi. Takiego gówna wcześniej nie miałem, zastanawia mnie czy rzeczywiście wcześniejsze szczepionki nie pomogły mi uniknąć COVIDa.
-
KS, spokojnie, Klod się zdenerwował i zaczął jąkać. Plecam:
-
Dokończ zdanie, nie bój się…
-
Nie PRDL, bo będziesz znów przewijał pieluchy!
-
Ej, jakich Niemiec? Zgodzę się, ze tam wielu Niemców jeździ, ale to Hiszpańska wyspa (tak samo jak Ibiza itd)
-
Michoa, jeśli nie lubisz zimy i nic Cię tu nie trzyma, to kurna uderzaj do Hiszpanii - Wyspy Kanaryjskie mają mega klimat, tam przez cały rok jest około 20 stopni.
-
O ratowaniu planety: 1:29
-
Powiem Ci, ze cena nowej C i A klasy poszybowała ostro, C prawie tyle co za E, a klasa A tyle ile kiedyś C. I tu jest sedno sprawy - patrzysz, a tu Dacia Duster za 100 tysięcy, VW Polówka z byle czym ponad stówka i się zastanawiasz czy czasem komuś się klepki nie poprzestawiały.
-
No niestety ceny w VW poszły w piździet, Gulf podstawa 115 tys. (3 lata temu jakieś 60+ tysięcy za podstawę) VW Polo podstawa 92 tys. (3 lata temu podstawa 45 tysięcy) Nie wiem jaką VW ma politykę, ale z tymi cenami popłynęli... Zupełnie mnie to nie dziwi. Zastanawiam mnie tylko, czy to wszystko kiedyś nie pierdolnie i czy ceny nie pójdą w dół. A może polityka "sprzedać mniej ale zarobić na dużo większych marżach" idzie im na plus. Już nawet Dacia kosztuje 77 tysi za golasa, świat się zmienił.
-
I tutaj Tommo strzelił w dziesiątkę. Niecałe 3 lata temu (gdy zaczynała się pandemia) wziąłem w leasing 2 wozy. W tej chwili ich wartość jest taka sama lub delikatnie większa. Niby fajnie, ale z drugiej strony wszystko poszło w górę, nie kupię nic lepszego w tej samej kasie. Auta używane poszły do góry, auta nowe też. Już wolałbym stracić na używce i kupić nowe po starych cenach. To ile nowe wozy kosztowały 2-3 lata temu to było eldorado. Z moich obserwacji wynika, że podwyżka cen to średnio jakieś 40%. I nie wydaje mnie się, aby koszt produkcji wozu wzrósł o 40%. Jestem przekonany, że jadę nas w dupale wciskając nam kit o kryzysie, który został już sensownie okiełznany - ale że na tym zarabiają, to będą dalej wciskać nam kit (i to w sumie dotyczy się większości branży, każdy chce zarobić).
-
Zgadzam się. To o czym Tobie pisałem to tylko punkt widzenia szarego obywatela. Ziobro pewnie dostał pozwolenie za samo nazwisko.
-
Tu jest jeden bardzo ważny temat - o ile licencję do celów sportowych wyrobisz bezproblemowo, bo masz listę warunków do spełnienia, to licencja na broń do samoobrony jest uznaniowa, tj. komendant czyta Twój wniosek i decyduje, czy rzeczywiście jest Ci potrzebna. Na tym punkcie większość wniosków odpada.
-
Dzisiaj w mediach temat kontynuowany, podobno ma też uprawnienia do samoobrony, także ostatecznie wszystko jest ok (tj. bez naciągania zasad).
-
We Wrocławiu poznałem kulturę Ukraińską z kilku stron - koledzy z pracy (sektor IT, dobra kasa) grzeczni, wychowani, chętni do koleżeństwa. Sąsiedzi (Ukraińcy) z bloku (kilka lat mieszkałem w bloku) robili jazdy, tłukli się, ciągle chlanie, facet tłukł swoją laskę, w jednym mieszkaniu (2 pokoje) chyba ze 4 osoby siedziały. Goście totalnie nieświadomi Polskich standardów, ciagle do nich Policja przyjeżdżała, a oni wtedy spierdalali i się chowali. W bloku była winda i schody, także się ganiali… Jak czasem gdzieś brałem Ubera, to tylko w droższej opcji i nowszym wozem, bo w podstawowej opcji zawsze takie graty przyjeżdżały, że zastanawiałem się czy dojadę do domu (albo hamulce ściągały masakrycznie, albo piasta krzywa - tej podróży nie zapomnę, gościu jechał maksymalnie 60 km/h, po powyżej autem bujało jak łodzią na falach). Raz jechałem tez z gościem, który chyba mieszkał w aucie, albo się w ogóle nie mył - masakrycznie śmierdziało. Ogólnie widać, że Ci biedniejsi mają inne standardy - Mój ojciec tez był trochę kombinatorem (bo z kasą się nie przelewało), ale nawet on wiedział, że auto musi hamować i mieć proste koła. Ukraińcy są ok, tylko zależy na kogo trafia, standardy maja bardzo zróżnicowane. Jak trafisz na jakiegoś zwykłego chłopa, który sobie tutaj tylko dorabia, to może być śmiesznie.
-
Ziobro z klamką na licencji do celów sportowych… tłumaczy się, ze akurat wracał ze strzelnicy. https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-zbigniew-ziobro-z-pistoletem-podczas-konferencji-prasowej,nId,6652584#parametr=zobacz_takze
-
Słyszałem o tym od jednego z analityków (Wolski). Z tego co mówił, to standardowe szkolenie trwa rzeczywiście kilka miesięcy (chyba co najmniej 9 lub więcej z tego co pamiętam) - oni zostali na szybko przygotowani do użytkowania tych czołgów, nie będą to niestety w pełni gotowe i przeszkolone załogi. Boju będą uczyć się na polu bitwy. Zgodzili się na to, bo lepiej mieć cokolwiek, niż nic.
-
Zanim zaczniesz zapie**alać!! [ + 18 ]
Damian85 replied to ks-rider's topic in Szkoła jazdy, stunt, wypadki
Błędy popełniać to rzecz ludzka. Na baczności miejmy się za każdym razem, gdy ruszamy w podróż. Zważajmy na innych i na samych siebie - kto nigdy nie popełnił błędy, niech rzuci kamieniem. -
Pozyskanie zielonej energii idzie wielkimi krokami, w świecie nauki mamy już pierwsze udane fuzje jądrowe (kopia tego, co się dzieje na słońcu). Są też firmy, które planują budowę przydomowych mini-reaktorów, także w przyszłości zamiast pieca/pompy ciepła będziesz mógł sobie postawić swoją mini elektrownie. Tego pewnie nie dożyjemy, ale ludzkość do tego dojdzie. Zielona energia do nas dojdzie - ale co z bateriami?
-
Skąd masz takie wnioski? To samo słyszałem już wielokrotnie. Toyota, Honda, Lexus - te marki miały zawsze najlepsze opinie. Nie wiem jak z Mazdą. Nasłuchałem sie mechaników, jeszcze ostatnio mi kuzyn sie żalił, ze kupił nowe auto i sie go pozbył, bo mu ciagle w trasie padało właśnie przez elektronikę (jechał, auto nagle gasło, choinka na desce). Myślę właśnie nad zmianą wozów (mam dwa bezawaryjne auta z 2016 roku, BMW i VW), tylko zastanawiam się, czy mnie szlag nie trafi, jak kupię coś nowego lub nowszego, co mi będzie robić problemy. Jak słyszę, że nowe auto staje notorycznie w trasie, Albo w ciągu roku ktoś raz w miesiącu jest w ASO, to mi się włos na głowie jeży. Z nowszych wozów to pozostaje chyba tylko kupienie nówki na gwarancji, bo jakbym sie połasił na jakiegoś 3-latka po gwarancji i trafiłbym na padlinę, to dupa zbita.
-
A co myślicie o nowych autach, o ich cenie i pogwarancyjnych kosztach serwisowania? Z tego co widzę, to ceny nowych samochodów trochę wystrzeliły w górę - 130 tysięcy za Gufa w kombi w wersji „Bieda” jest trochę śmieszne. Jeszcze z 3-4 lata temu taki wóz kosztował połowę tej kwoty. Słuchałem też kilka opinii mechaników o nowych autach - ich wspólny wniosek to … auta od mniej więcej 2019 roku są już tak nadźgane elektroniką i ekologią, że utrzymywanie takiego wozu po gwarancji to siedzenie ma mnie. Mechanikę jeszcze da się ogarnąć w miarę akceptowalnej cenie, ale z elektroniką są jazdy. Co o tym myślicie?
-
Skąd takie pomysły, że dla mnie korzystanie z życia to siedzenie na kanapie?
-
Zginęło już wielu bardzo dobrych specjalistów w swojej dziedzinie (kierowcy rajdowi, piloci samolotów wyczynowych), pewność siebie potrafi zwieść - każdy taki wypadek to dobre przypomnienie, że nie ma osób nieomylnych. Szkoda człowieka, pracował ciężko na swój sukces, w końcu do czegoś doszedł, zamiast zestarzeć się szczęśliwie korzystając z życia, niestety skończył tragicznie. Wyobraź sobie, że jako człowiek sukcesu leżysz pod ciężkim sprzętem i zdajesz sobie sprawę, że właśnie dałeś dupy i prawdopodobnie to Twój koniec - a mogłeś sobie jeszcze długo i ciekawie korzystać z życia. Szkoda człeka.