Skocz do zawartości

Major87

Forumowicze
  • Postów

    2102
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Major87

  1. Adam - mógłbyś podrzucić kilka linków po angielsku? ;)
  2. Dopuszczalne różnice to z zasady około 10% pomiędzy najwyższym i najniższym wskazaniem manometru.
  3. Na jajku nie jeździłem (miałem kupować do remontu, ale nawinęła się GPZta) ale słyszałem, że dość sporo ludzi na nią narzeka - że kloc, że ciężka, że nieporęczna, że słaba. Więc zanim coś autor tematu kupi, dobrze by było się poprzymierzać do kilku sprzętów.
  4. Siema. Zerknij sobie na temat '125cc dla dwojga do turystyki' czy jakoś tak - tam poza rozmową na temat było dość sporo ogólnego jęczenia na 125, w tym mojego :). Gdybym jednak w skrócie miał odpisać - nie kupuj 125. Szybko Ci się znudzi i będzie wiecznie za mało. Gejes albo CB powinny spokojnie sprostać Twoim oczekiwaniom, a nawet je przerosnąć.
  5. Dla mnie starczy, że będę w stanie podjechać pod większą górkę bez zwalniania o 20-30mph :). Do porządnego sporta kiedyś dojdę, ale nie spieszy mi się :).
  6. Tadeo, ja wiem, że to kierowca nadąża lub nie, ale poważnie, bardzo dużo ludzi mówi mi, że spokojnie dam radę utrzymać się z nieco większymi sportami a nawet i litrami :). Na naszych grupowych wypadach nie mam problemu na Suzie trzymać się R-125 czy RS3 w zakrętach, ale na prostych widać, że chłopaki się nudzą, bo wolno :). Te kilka koni więcej na pewno się przyda :)
  7. Właśnie jestem ciekaw, bo praktycznie wszyscy mówią, że maszyna prowadzi się super i jest w stanie nadążyć za większymi sprzętami. Jak będzie, to się okaże, ale już bardzo podoba mi się jej wyważenie. Bo wcale nie czuć, że waży 100 kg więcej niż Suza. Odrestauruję ją i będzie śmigane, oj będzie :). Podziękował.
  8. Eee tam, to tylko 4 lata. Dzisiaj ktoś wykopał siedmioletni wątek :). Wygrał medal zaraz na wjazd :).
  9. Czekaj chwilę kolego, zaraz dostaniesz medal... Tylko trzeba odpowiednio dużego ziemniaka, bo jakby nie było siedmioletni wykop :).
  10. Jest na to inna metoda. Przeciskasz się na światłach na początek stawki, i stajesz troszkę z lewej strony pasa. Kiedy zapala się pomarańczowe, dajesz obroty prawie na max, na zielonym j*b ze sprzęgła i jedziesz. Zmieniasz szybko biegi i jedziesz tak, żeby kierowca puszki nie mógł Cię wyprzedzić :). Jak poczujesz, że moto już zaczyna puchnąć, zjedź trochę do prawej i puść dziada. Cel osiągnięty :).
  11. W naszym przypadku - zdecydowanie kilkulatek :). Dlatego robię rozeznanie, żeby móc wybrać coś, co można konkretnie zblokować, żeby nie jeździło tak szybko. Nie uparłem się, że kupię mu i już, najpierw chciałbym zobaczyć czy rozmiarowo będzie ok.
  12. Już nawet nie chodzi mi o hodowanie drugiego Pastrany czy innego Rossiego. Jak ja byłem młodszy, rodzice zawsze mi mówili, że nie będę jeździł na moto, bo to niebezpieczne, bo jestem za młody, że nie będą płacić za to, żebym się zabił i takie tam :). Matkę może i trochę rozumiem, bo jakiś tam jej daleki wujek zabił się ileś tam lat temu, więc motory zue. Ale jak widzę, jak młody się zachowuje, to aż żal nie spróbować. Ja tego nie miałem, chciałbym, żeby moje dzieci jak najbardziej miały. Żeby nie siedziały przed TV czy PS non stop, tylko żeby były na dworze i najlepiej padały ze zmęczenia po zakończonej zabawie :). Niech mają jakieś dzieciństwo, żeby później nie było, że najpierw siedzieli w domu, bo stary im nic nie zapewnił, a później nie mają nawet kondycji, żeby iść popływać czy pograć w piłkę. Ja pamiętam jak za dzieciaka szalałem na rowerze po różnego rodzaju żwirowniach czy innych kopalniach. Wiele razy było blisko, żebym np zwalił się z jakiegoś wielkiego kawałka skały kilkadziesiąt metrów w dół. Nie ma szans, żeby upilnować i tyle. Dlatego też mam nadzieję, że im wcześniej zacznę moje dzieci uczyć nowych rzeczy, tym wcześniej same nabiorą rozsądku. A jeżeli uda im się coś dzięki temu osiągnąć później, to tylko plus. Spróbuję poszukać jakiegoś pocketa w okolicy, żeby młody mógł się przymierzyć, jak nie będzie za mały, to wezmę mu coś, niech spróbuje. Z ciuchami problemu nie będzie, CMC jest niedaleko :).
  13. Dzięki modom za przeniesienie wątku :). Widziałem kilka podobnych, ale ten mi się w oczy niestety nie rzucił. KS, miejsca do jazdy jest dość sporo w okolicy, czy to pola czy asfalt, z tym nie będzie problemu żadnego. Z psychomotoryką też nie jest najgorzej, jak pisałem, młody śmiga na rowerach i hulajnogach, krzywdy sobie nie robi. Pracować nad nim trzeba sporo, bo jest bardzo narwany i czasami szybko się zniechęca, ale załapał np jak odpalić spalinowy silnik modelarski z samolotu i nie skrócić sobie przy tym rąk :). Tutaj żeby zaraz nie było, że jakaś patologia - kiedy on odpalał samolot, jego mama trzymała model, na radiu obroty były ograniczone do możliwie najmniejszych, a ja wisiałem nad nim i pilnowałem tej "gryzącej" strony :). Na moto jednak (czasami śmigam z nim na Suzie po polach czy parkingach) daje upust emocjom i trzeba chwili, żeby mu tłumaczyć, że nie odkręcamy gazu do końca - stąd chciałbym mieć możliwość konkretnego ograniczenia piździka. Tutaj też jednak trochę tłumaczenia i młody bandyta łapie o co chodzi. Oczywiście widziałem sprzęty typu małe Yamahy itp i wiem, że na pewno byłyby lepsze niż chińszczyzna, ale sprawa jest tego typu, że nie jestem pewien, czy młody jednak będzie jeździł na 100%, więc wolałbym nie wywalać na pocketa tyle kasy co za normalny motor. Na ubiorze za to nie mam zamiaru oszczędzać. Nie przeszkadzałoby mi wcale to, że trzeba spędzać z dzieciakiem więcej czasu, bo z tym problemów nie ma :). I tak staram się go wciągnąć zawsze w jakieś dłubanie, daję mu narzędzia i coś mi tam pomoże, czasami pojeździmy razem itp. Nie szukałem jeszcze żadnych torów w okolicy, ale jeżeli młodemu się spodoba i będzie chciał, to z przyjemnością oddam go w ręce ludzi, którzy mają większe pojęcie o jeździe niż ja. A i może córa też się zainteresuje - niby mówi, że chce jeździć, ale wiadomo jak to z dziećmi bywa. Koroviov - dzięki za radę, to na pewno zadziała bardziej niż zachęcanie małego do jazdy :). Komandosek - nie jestem pewien, czy jest tutaj jakikolwiek klub, w którym młody mógłby się uczyć śmigać po asfalcie. Coś zapewne by się znalazło bliżej lub dalej, powiem szczerze - jeszcze nie szukałem. Cross wydaje się być jednak znacznie ciekawszy ze względu na fakt, że mieszkamy pośrodku niczego i młody mógłby śmigać niemal za domem. Grizzli, Klaudiusz - tak samo mówi jego matka, że za mały jeszcze, że zrobi sobie krzywdę itp. Nie mówię wcale, że właśnie tak nie jest i czy jednak faktycznie nie kupić mu elektryka jakiegoś (byle nie tego z pierwszego linku). Rowery mają oboje, Jula zadowolona, ale wiem, że Olek bardzo chciałby motor. Ja pamiętam jak prosiłem swoją mamę o motorynkę w podstawówce i gimnazjum - nie było nawet rozmowy, bo na tym się zabić można :).
  14. Witajcie. Chciałbym kupić synowi jakiś fajny prezent niedługo, a że chłopak jest chory na punkcie motocykli, zastanawiam się nad czymś 'kieszonkowym' dla niego. Tylko nie wiem zbytnio jak ugryźć temat i od czego zacząć, dodatkowo moja kobieta ma pewne obawy. Jej propozycja - jakiś plastikowy, elektryczny pierdziel. Np taki http://www.ebay.co.uk/itm/KIDS-RIDE-ON-MOTOCROSS-SCRAMBLER-MOTORBIKE-ELECTRIC-6V-BATTERY-OPERATED-BIKE-CAR-/261016430741?pt=UK_Toys_Games_Outdoor_Toys_Bikes_Ride_Ons_LE&var=&hash=item3cc5caa895 Moja propozycja - spalinowy pierdziel 50cc - np taki http://www.ebay.co.uk/itm/Pocket-Rocket-Mini-Moto-50cc-Kawasaki-Ninja-racing-air-filter-exhaust-SALE/251694165882?_trksid=p2047675.c100005.m1851&_trkparms=aid%3D222007%26algo%3DSIC.MBE%26ao%3D1%26asc%3D27829%26meid%3D354213ba964e4d489535213526dea55b%26pid%3D100005%26prg%3D11436%26rk%3D3%26rkt%3D6%26sd%3D171508581905&rt=nc Oczywiście chłopak dostałby normalny kask i resztę ubioru, większość z tych motorków można konkretnie zdławić, ale wiadomo, że nie chciałbym mu zrobić krzywdy, dlatego pytam tutaj. Kupował ktoś coś takiego dla swoich dzieci? Nie jestem też pewien, czy nie jest za mały jeszcze - Olek ma 4 lata i 101 cm wzrostu. Na żywo nie widziałem czegoś takiego, ale na filmach czy zdjęciach te 'sprzęty' wyglądają na rozmiarowo idealne. Młody z utrzymaniem równowagi nie ma problemów, śmiga na rowerach, hulajnogach i jest ok, choć pedałować nie lubi :). Nie chcę mu kupować tego proponowanego przez jego mamusię - wydaje mi się, że jak już wciągać dzieciaka, to na czymś 'normalnym', a nie na badziewiu, które zapewne skończy jak reszta zabawek. Co byście mu kupili na moim miejscu? Z góry dzięki za wskazówki. Pozdro Tomek
  15. Ale co to za turystyka 250-300km? To raczej przejażdżka niż turystyka. Kolega Tomu80 nie ma za bardzo pojęcia co to jest turystyka, z nakręconym przebiegiem 2500km.
  16. Nie, nie - będę mógł dokupić coś innego, ale Suza i Kawa zostają. Tylko muszę troszkę kuchnię rozbudować bo miejsca braknie :).
  17. Niższy poziom hałasu? Jak ujeżdżam swoją Suzi, to tak jak ktoś pisał - silnik szuka wyjścia ewakuacyjnego, bo wskazówka prawie cały czas pod czerwonym. Kilka miechów temu znajomy kupił sobie Bandita 600 'przerobionego na streeta' - miał jakąś akcesoryjną puchę, a jak jechałem koło niego, to słyszałem tylko swoją :). Chyba nie do końca jest tak jak mówisz - taki Bandyta na 2 jedzie więcej niż 125 na 5 z górki przy dobrym wietrze, nie kręci się wtedy wysoko, osobiście dla mnie dużo przyjemniej się tym jechało niż moją ENą. Prowadzenie to też kwestia bardzo dyskusyjna. Na mokrym już nie jest tak kolorowo jak na suchym. Zawieszenie często nie daje rady - jak próbowałeś kiedyś uprawiać miłość z panią o niskich standardach tak pijaną, że stać nie mogła, to mniej więcej wiesz o co mi chodzi. Do tego jak mam pełnego tankbaga, to w zależności czy zawracam w lewo czy w prawo - moto albo trąbi, albo odpala się rozrusznik :). Wjechać załadowaną Suzą pod górkę to niemal jak ręczne podtaczanie jej. Tutaj jest generalnie ch**nia moim zdaniem, choć nie mówię, że się nie da. Wkurzało mnie to cholernie wielkie światło z przodu, więc sobie zmieniłem. Dwa halogeny w sexi plastiku, teraz od przodu mam maszynę, która szerzy terror na ulicach i postrach w sercach starszych pań. Tylko najzabawniejsze jest to, że teraz dużo bardziej wieje mi dokładnie na wysokości kasku :). Żebyś nie mówił, że chu*a tam wiem, mam to moto od 13 czerwca, nakręciłem już ponad 8 tys mil, jeździłem w każdej pogodzie, mój największy przebieg dzienny to coś koło 670 km z groszami. Nie mam nic innego, to zajeżdżam Suzę, ale gdybym tylko miał choćby i tą GPZtę na chodzie, to na ENie nie jeździłbym chyba dalej jak po bułki do Tesco. Gdzieś mam pojemność czy wygląd, tutaj po prostu brakuje mocy i tyle. Wsiądziesz kiedyś na prawdziwe moto z czystym umysłem (bez 'ku*wa ale to będzie drogie') to zobaczysz o co chodzi. Teraz masz zbyt ograniczone podejście do tematu i twardo będziesz stał przy swoim :). No ale ja też jestem walnięty, bo śmigam dla przyjemności i klimatu - mam dużo "braci i sióstr", zawsze pozdrawiam wszystkich na dwóch kółkach na drodze i takie tam :).... PS - Żeby nie było, całkowicie się zgadzam z kosztami takich podróży. Moja najdłuższa wycieczka kosztowała mnie coś koło 20 funa za niecałe dwa zbiorniki paliwa. Nie jest to jednak taki wielki plus, żeby przeważył szalę na korzyść 125.
  18. Zabawy ciąg dalszy. Dzisiaj zdjąłem wydech i miskę olejową. Na rury uwagi nie zwracałem, bo i tak chcę zmieniać całość, ale miska olejowa mnie zaskoczyła totalnie. Już pokazuję czemu. Ten o-ring po prawej został przeze mnie zdjęty, natomiast ten po lewej pływał sobie swobodnie w oleju, razem z resztą śmiecia. Kawałki metalu są o wiele większe niż to, co widziałem do tej pory. Miałem nadzieję, że będą to fragmenty magneta, ale to nie magnes - za to ciągle można je spokojnie przyciągnąć. Dorzucając do tego to wszystko, co udało mi się wyłowić wcześniej, to jestem w stanie sobie wyobrazić, jak wygląda góra mojego silnika. Dodatkowo, co to są te rdzawe grudki? Pierwsza myśl po tym jak to zobaczyłem, to 'skąd ja mam ku*wa bursztyny w silniku?'. Nie jest to też cały dzisiejszy połów - nie chciało mi się bawić, żeby wyłowić wszystko, to co widać na zdjęciu powyżej to tak na szybko filtrowane z zlanego z miski oleju. Jak cały czas miałem nadzieję, że jednak coś z tego będzie, tak teraz już nawet odechciało mi się nawet rupiecia skręcać do kupy. Biorę inny silnik. Ten rozbiorę i część po części będę sprawdzał co się nadaje, co do wyjebania. Reszta moto też do rozbiórki i zacznę ją szykować pod ustrojenie na kuchenną królową - bo w końcu garażu nie mam :).
  19. Poszukaj jeszcze książki serwisowej. Z obrazkami i tekstem, który można wkleić w translatora, na pewno będzie łatwo :).
  20. No to jak widziałeś na YT, to idź tym tropem i szukaj dalej. Jakie masz moto? Wpisz to na YT, dodaj carb setting i może coś znajdziesz. A jak nie konkretnie pod swoje moto, to ogólne filmiki na pewno są. Można zrobić sobie zestaw do synchro z rurki do napowietrzania akwa i kawałka deski. Jak - ponownie odsyłam do YT. Mnie też ludzie mówią, że nie opłaca się kupować narzędzi, ale tutaj nie posłucham zbytnio :). Narzędzia są cool :).
  21. A jak moje Suzuki było składane w Chinach, ale na podzespołach z Japonii to jak mam na nie patrzeć względem jakości? Bo metka 'made in China' jest, ale wszystkie części ponoć oryginalne... Dla takich motocykli powinien być osobny dział na forum, bo jakością też chyba się nie różnią :).
  22. To kolega chyba nigdy nie kolimował teleskopu :). Opis wydaje się prosty i czytelny. Najpierw z grubsza ustawiasz dolny koniec, a później przy klamce sprzęgła dokładnie regulujesz. Tłumacz on-line może pomóc.
  23. No przecież napisałem Ci wyżej, znajdź se innego handlarza. Koledzy Janosikk i Limo też dołożyli konkretne opinie. Widać, że chyba powoli się upierasz przy zakupie, więc powodzenia, przyczepności i takie tam... Na forum ktoś na pewno pomoże z naprawą krok po kroku :).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...