Skocz do zawartości

terenowiec

Forumowicze
  • Postów

    44
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O terenowiec

  • Urodziny 07/17/1969

Informacje profilowe

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Lubię
    góry, morze, kajaki, rowery, off-road, karawaning, fotografia
  • Skąd
    Strzelin

Osobiste

  • Motocykl
    Yamaha XJ 900
  • Płeć
    Mężczyzna

Osiągnięcia terenowiec

NOWICJUSZ - romeciarz

NOWICJUSZ - romeciarz (9/46)

0

Reputacja

  1. Przez pauzę rozumiem przycisk np. z symbolem dwóch kresek, który pozwala podczas nagrywani filmu zatrzymać na chwilę ten proces i ponownie go wznowić, bez konieczności tworzenia kolejnego pliku. Teraz w aparacie z funkcją kamery mam tak, że każda przerwa = kolejny nowy plik. A ja chciałbym mieć na jednym filmiku- (pliku, kilka sekwencji nagranych z wykorzystaniem przerw na fragmenty, których nie chcę nagrywać. Przykład: dzieciak jeździ rowerkiem po działce i chcę nagrać tylko momenty , kiedy przejeżdża obok mnie, a zrobić pauzę na czas, kiedy znika za domem. Teraz każde pojawienie się dziecka to osobny plik, albo jeden długi filmik, na którym 20% to widoczne dziecka, a 80% to oczekiwanie, aż się pojawi. W dawnych kamerach, na kasety, przyciski pauzy były czymś normalnym. W obecnych, tych sportowych, czegoś takiego nie widziałem, co mnie bardzo dziwi, bo to prosta i bardzo przydatna funkcja.
  2. A czy znacię jakąś sportową kamerę full HD, która ma funkcję pauzy? Bo przepatrzyłem większość dostępnych na Alledrogo i w kwocie do 800 zł nie znalzałem żadnej. Albo takich nie produkują, albo minąłe, lub też sprzedający (dystrybutor) nie ujął, że kamerka tę prostą funkcję posiada. Zwyczajnie szukam czegoś nieco lepszego na kask, rower lub łódkę z funkcją zwyczajnej pauzy.
  3. Mam pytanie. Na jakiej wysokości powinna się znajdować górna krawędź szyby lub deflektora? Zakładając normalna pozycję podczas jazdy. Czy ma to być na wysokości brody, nosa, czoła, czy jeszcze wyżej? Nie chciałbym, aby krawędź była na wysokości oczu, bo to może przeszkadzać w jeździe. Chodzi mi o optymalne dobranie wysokości deflektora do Yamahy XJ 900, która seryjną szybkę ma gdzieś na wysokości mojej szyi. Prędkości przejazdowe najczęściej będą w przedziale 80 - 120 km/h.
  4. Yamahę XJ 900 S 1998 r. Stan bardzo fajny z rzeczywistym przebiegiem 60 tys. km. Robson z Gęsińca oglądał ją i mówił, że egzemplarze w takim stanie trafiają się bardzo rzadko. Oglądałem też wcześniej moto w Wiązowie, Graczach, Legnicy i gdzieś jeszcze. Wszystkie były w znacznie gorszej kondycji. Co do ciaśniejszego kasku, to może i by tak było jak mówisz, ale w za ciasnej czapce jestem w stanie wytrzymać 20 minut, a co dopiero w skorupie. Po chwili zaczyna mnie boleć głowa i zdjęcie czapki już niewiele daje. Wyjściem zostają już tylko Apapy itp. Musiał bym ten kask rozbijać zakładając go początkowo na 5 - 10 minut, po jakimś czasie na 10 - 15 i tak do skutku. Byłoby to dość upierdliwe. Dziś w nowej skorupie zrobiłem 15 km w spokojnym tempie i łeb nie bolał. A do tego okazał się znacznie cichszy od poprzednika. Wydaje mi się również, że szybka - a dokładnie doczepiany deflektor, powinna w hałasie pomóc, bo wystarczyło dziś, że obniżyłem głowę o parę cm, tak że krawędź owiewki miałem na wysokości nosa, a zrobiło się znacznie, ale to znacznie ciszej. Taki deflektor to 100 zł i nic nie trzeba przy motorze dewastować. Dwie śrubki i po robocie.
  5. Nie znalazłem rozwiązania idealnego, ale kask jakiś mam. Pojechałem do sklepu w Dzierżoniowie i tam przymierzyłem ileś kasków. Gość doradzał, patrzył i mówił jak ma leżeć. Oczywiście historia się powtarzała czyli dobrze leżał (nie ruszał się na boki) ten, który strasznie cisnął w głowę. Zapytałem, dlaczego kask nie może być nieco luźniejszy i w czym przeszkadza to, że on troszeczkę na głowie lata (po ruszaniu na boki). Odpowiedział, że zbyt luźny kask będzie na głowie latał przy szybszej jeździe kiedy dostanie wiatru. Poza tym będzie głośniejszy od kasku dopasowanego. Ponieważ zakładam i jestem pewien, że moja jazda będzie należała do wolnych lub bardzo wolnych zdecydowałem się na kupno skorupy CABERG DUKE: http://allegro.pl/caberg-duke-czarny-mat-pinlock-szczeka-roz-m-i4779730068.html w rozmiarze XL (L mocno cisnęła, choć zdaniem sprzedawcy była dobrze dopasowana i nie latała na boki). W tym miejscu mam do Was pytanie z tym związane. Jakie są wady kasku minimalnie za luźnego (oprócz tych dwóch już wspomnianych) i czy w nieco za luźnych kaskach można jeździć? Pytam, bo jeżeli jest to tylko kwestia hałasu i ruszania nim na boki przy dużej prędkości, to kupowanie nieco luźniejszego kasku byłoby dopuszczalne. Myślę o jeszcze innym rozwiązaniu, które obniży poziom hałasu, a mianowicie, wy mianie szybki przedniej na nieco wyższą, która będzie chroniła głowę przed naporem wiatru
  6. Może i to rozwiązanie załatwia problem, ale dać za kask 2500 zł, to będzie trudno: http://allegro.pl/kask-shoei-neotec-borealis-tc-3-roz-m-fvat-23-i4745451600.html , by nie powiedzieć, że to połowa wartości mojego "nowego" motoru
  7. Ja robiłem kurs A od początku września do końca października w szkole Kursant u instruktora Zbyszka. Teorii uczyłem się sam. Instruktor bardzo w porządku, spokojny, wyważony ale przy błędach zwracający uwagę. Jest tam też Grzesiek, który czasami uzupełnia pewne rzeczy, których nie powie Zbyszek. Ja byłem zadowolony i zdałem wszystko za pierwszym razem. Dla mnie było też blisko, bo jest to na samym początku Wrocławia od strony Strzelina. To tyle.
  8. Aby nie tworzyć nowego tematu podepnę się tutaj ze swoim pytaniem. Mam nietypowy problem, związany z dopasowaniem kasku. Otóż praktycznie wszystkie kaski szczękowe, które mierzyłem na giełdzie (około 15 - 20 typów) są na mnie za ciasne (choć łeb wydaje się mały). Problem jest w tym, że kształt głowy mam taki, że na wysokości skroni średnica łba to około 63 - 64 cm, a niżej, na wysokości policzków i szczęki gęba jest szczupła. Przez to kask, który nie gniecie na górze, na dole jest zupełnie luźny, tak, że po bokach można by między ścianki kasku, a policzki włożyć po dwa pączki. W efekcie kask który nie gniecie lata na głowie jak chce. Aby nie latał musi cisnąć na górze. Efekt jest taki, że ciasny kask już po kilku minutach powoduje ból głowy i marzy się o jak najszybszym zdjęci go. Pytanie do Was mam takie, czy znacie producenta, który robi kaski szczękowe luźniejsze na górze, a ciaśniejsze na dole. Powiem, że np. kaski LS2 rozmiar XL i XXL też są na mnie za ciasne. Zresztą wszystkie kaski, które mierzyłem na ostatnim wrocławskim bazarze, były albo za ciasne, a jak nie gniotły na górze, to latały. Nie mierzyłem tylko Nolana. Co doradzicie?
  9. W mojej książeczce serwisowej właśnie też jest podanych kilka zakresów co do parametrów oleju, od lewa do prawa i dlatego wprowadziło mnie to mętlik. Tak więc korzystając z Waszej propozycji stawiam na Motula 10W-40. Czy wlewając ten olej mogę być spokojny, że nie zrobią się jakieś gluty na wskutek wymieszania z pozostałościami tego starego, który jest teraz (zawsze ileś tam kropel zostanie, chyba, że silnik się umyje). Bo nie wiem, czy jest to olej, który się nie gryzie z innymi? Co do jazdy wolnej, to taki już jestem i ciężko będzie mnie zmusić, bym osiągał obroty na poziomie 6 - 7 tys. Praktycznie zawsze będzie to zakres 3 - 4 - 5 tys, i nie więcej.
  10. Mam świeżo kupioną Yamahę XJ 900 z 1998 roku. Sprzedający wiedział tyle, że olej był wymieniany wiosną 2013 r i nic więcej. Nie ma pojęcia jaki to był olej. Wypadałoby zatem go wymienić. Na jaki proponujecie, by było bezpiecznie? Dodam, że jeżdżę wolno na wolnych i bardo wolnych obrotach i przegrzewania silnika raczej nie będzie.
  11. Major, jeżeli twierdzisz, że jeżdżenie zwykłymi drogami (nie autostradami) z prędkościami po 150 na h jest mądre, to po co są przepisy? Przecież można lobbować by zmienili prawo dla motocykli i ograniczenia im zwiększyli (do 150 poza terenem zabudowanym i do 250 na autostradach)... Chłopie, pędzący 150 km/h na zwykłej drodze jest zagrożeniem nie tylko dla siebie, ale i innych, choć to inni (puszkarze) wymuszają i są sprawcami wielu tych wypadków (jest tu gdzieś filmik, jak Anglik palnął w samochód, który mu wyjechał, i chłop zginął na miejscu). I nie mów, że nie wiem co mówię. Owszem, motorem nie jechałem, ale samochodem zrobiłem setki tysięcy kilometrów i rozróżniam tych, co jeżdżą spokojnie i normalnie, od tych którzy straszą kierowców, przejeżdżając obok bocznej szyby jak torpeda. Przepisy każdy z nas łamie. Jednak skala łamania jest inna przy 100 km/h, a inna przy prędkości dwa razy większej. I nie nawiązuję tu do motocyklistów, ale do wszystkich wariatów drogowych. Bronienie teorii, że latanie po 150 zwykłymi drogami jest mądre i stanowi kwintesencję motocyklowej jazdy, uważam za niedorzeczne. Fizyki nie oszukasz, gdybyś nie wiem jak był sprawny i szybki w reakcjach. Komandosek, pożyjesz jeszcze 20 lat i Ci ręka z manetki pójdzie w drugą stronę i będziesz jeździł właśnie tak, jak robi to większość motocyklistów w wieku średnim. Oby Ci się do tego czasu nic złego nie przytrafiło, czego Ci i wszystkim innym życzę.
  12. Ostatni coś w pisaniu mi ta literka a wskakuje. No nic. Kurs trwa. Skończyć go wypada. Obaczymy co będzie dalej. Inne formy aktywności, też różnie wyglądały na początku, a z czasem okazały się i fajne i bezpieczne. Temat o wywrotkach zacząłem nie planując go, tylko po zorientowaniu się, że wszyscy moi znajomi motocykliści wyglebili się i to zawsze, z co najmniej strasznym poobijaniem się, ale częściej kończyło się to szpitalem. Po prostu, nie spodziewałem się, że nawet dla spokojnych ludzi, jest to tak niebezpieczny pojazd
  13. Nie wykluczone Heniu, że masz rację. Dlatego kiedyś zaczynałem o tematu 125 ccm do turystyki. Jednak koledzy wybili mi to z głowy radząc, bym zrobił prawko A i kupił coś większego. Tak więc prawko zacząłem, no i wypada je skończyć. Ale coraz bardzie zastanawiam się, czy zamiast kupować od razu fajny motocykl do turystyki, nie kupić czegoś taniego (byle czego) na próbę. Bo jak nie spróbuję jak to jest, to się nie dowiem, nawet gdybym przeczytała 10 for i napisała 10000 postów. A 20 godzin z kursu prawa jazdy, to raczej za mało, by wyrobić sobie własne zdanie na rzeczony temat.
  14. Odpowiadając na pytanie koroviov Kolega kupił jakąś Yamahę 1200 - 1800 ccm (300 kg wagi) i siadają na nią z żoną i jadą sobie 70 -80 km/h ciesząc się powietrzem, zapachem lasów, i jak twierdzi koleżanka, nawet śpiewem ptaków. Czasami Ola czuje się, jakby frunęła w powietrzu. Bliski kontakt z naturą jest dla nich czymś, czego nie ma w samochodzie i to ich urzekło. Ja wyobrażam to sobie, tylko częściowo, bo 10 lat temu, wypożyczyłem na jakiejś śródziemnej wyspie skuterka Hondę 50 ccm, i we dwoje zjeździliśmy tę górzystą wyspę tym wypierdkiem. Było fantastycznie. Zatęskniłem za tamtym klimatem, ale że nie mieszkam na wyspie, tylko na Dolnym Śląsku, to dominują inne drogi i miejsc bez samochodów, a dla motorów nie ma tak dużo. Krótko mówiąc, chcę szukać przyjemności czerpanej z otoczenia, tu gdzie mieszkam i w niedalekiej okolicy. Prędkość pędzących po 150 km/h motocykli na zwykłych drogach mnie przeraża i nierozerwalnie kojarzy się z samobójcami. Jestem wielkim przeciwnikiem takiej jazdy. Akurat dla mnie, motocykl ma być podróżą przez piękną okolicę, podczas której kontakt z otoczeniem ma być znacznie bliższy niż w samochodzie. Tak sobie to wyobrażam, ale czy tak będzie? Nie wiem... Mam taką nadzieję. Jeżeli natomiast okaże się, że jest to niebezpieczne narzędzie, na którym, mimo zachowywania największej ostrożności, co chwilą grozi wylądowanie w szpitali. To go sprzedam i zostanę z kategorią A, ciesząc się kajakami, rowerami, karawaningiem, morzem i górami. Choć te dwie ostatnie dyscypliny do bezpiecznych też nie należą. Jednak na 1000 turystów, czy żeglarzy łamie się w górach czy wypada za burtę znacznie mniej niż 10%. Na motocyklu, upadek jest niemal pewny i można się tylko modlić, by jego konsekwencje nie były poważne w skutkach.
  15. Krótko mówiąc wiem tyle, że upadku prawie nie da się uniknąć, (udaje się to nielicznym). Najczęściej są to upadki typu parkingowego, czyli raczej niegroźne. Przy odpowiednich ciuchach, ryzyko poważnych otarć jest mniejsze. Trzeba bardzo uważać (dużo bardziej niż w samochodzie) na innych użytkowników ruchu. Unikać prędkości powyżej 100 km/h, a wszędzie gdzie to będzie możliwe i nie będzie się wiązało z tamowaniem ruchu, jeździć wolniej. Unikać jazdy w deszczu (śliskość). Jeszcze jedno. Czy przypadkiem upadek przy prędkościach powyżej 50 km/h nie kończy się niemal zawsze poważnymi złamaniami lub długotrwałym pobytem w szpitalu? Pytam, bo upadki z prędkością rowerową znam, i wiem jak się kończą (motocykl jest cięższy i to dodatkowe zagrożenie). Natomiast mało jest informacji o upadkach w zakresie 50 - 80 km/h.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...