Skocz do zawartości

Major87

Forumowicze
  • Postów

    2102
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Major87

  1. Klaudiusz, ale nie zawsze da się jechać tylko pod wiatr :D. Nawiązując do tego, 'nie sikaj pod wiatr bo zostaniesz Chińczykiem i będziesz się rozmnażać 3 razy w tygodniu' :D Komandosek, posklejałeś tu bardzo fajny zestaw ćwiczeń. Miałem zamiar dzisiaj popróbować, bo miałem do przejechania około 20 mil (do sklepu :D), ale się nie dało. Warunki były jeszcze bardziej zabawne, niż wczoraj. Do cholernie silnego wiatru doszedł jeszcze zacinający deszcz, więc było zabawnie :D Nie powiem, taka jazda ma w sobie coś ciekawego, ale chyba już czas, żeby pozakładać podpinki do kurtki i gaci, bo zmarzłem jak pies. No i muszę przyznać, że fizycznie to dość męczące. Baba, kulenie się na mojej En-ie nic nie daje zbytnio, moja 'streetfighterowa' owiewka chroni przed wiatrem tak samo, co mój wielki przedni reflektor :D. Lilith, tutaj bym się z Tobą zgodził. Dla większości puszek motocyklista to albo cel, albo coś, co jak najszybciej należy wyprzedzić. A już chyba najbardziej przeszkadzamy pajacom typu 'pimp my piece of shit' w tjuningowanych corsach czy innych starych golfach. Nie wiem czemu tak łatwo jest sprowokować kierowców, choćby szybki przejazd przez rondo to niemal gwarancja, że ktoś zaraz będzie siedział mi na zadupku. Janusz - widzisz, jednak jesteś podobny do reszty, skoro coś niespodziewanego na drodze powoduje automatyczne wypełnienie bielizny :D. Ale poruszyłeś tu jeden ciekawy punkt, a mianowicie Ja osobiście uważam to za coś zajebistego - zatrzymać się, ochłonąć, zapalić jeżeli akurat nie leje i jechać dalej. Raz musiałem dołożyć do tej listy masaż jajek, po tym jak władowałem się na rozwaloną na jezdni europaletę, no i sprzątanie samej palety.
  2. Czy ja dobrze kojarzę, że Ty startujesz w gymkhanie? :D Jeśli tak, to wiele to wyjaśnia :D. Ćwiczenia ciekawe i na pewno będę się bawił. Jeżeli już mam się wyłożyć po raz kolejny, wolę zmienić kierownicę w En-ie niż plastiki w GPZ-cie :D Dzięki za ciekawe pomysły!
  3. Właśnie o takie posty mi chodziło panie Komandosek! :D Może nieco źle się wyraziłem, przynajmniej jeśli chodzi o sytuację z wczoraj, kiedy 'odjechał' mi tyłek. Nie był to pełen uślizg ani całkowita utrata przyczepności. Powiedziałbym, że to właśnie ten moment, kiedy guma zaczyna się ślizgać, albo początkowa faza samego uślizgu. Podejrzewam, że dlatego właśnie miałem czas, żeby jeszcze rozluźnić zwieracze i wyprostować moto, wtedy też Suza się połapała :D. W normalnych warunkach jestem w stanie wyczuć kiedy guma zaczyna puszczać i generalnie nie mam z tym problemu, czy to na zakrętach czy podczas hamowania i nie raz uratowało mi to dupę. Wczoraj natomiast byłem zaskoczony, bo nie spodziewałem się przestawiania moto w taki sposób - tzn przez sam wiatr na zapaskudzonej drodze. Zdecydowanie mogę jednak powiedzieć, że częsta jazda po mokrym dużo uczy :D. Ciekawe ćwiczenie, muszę przyznać :D. Na pewno warto będzie popróbować. Gumy w Suce będą zmieniane niedługo razem z kilkoma innymi pierdołami, typu łańcuch, zębatki, przewód przedniego hamulca itp. Miało to być zrobione znacznie wcześniej, ale jakoś tak wychodzi, że jeszcze nie jest :D. Malkohlm nie, żebym się czepiał, ale w dresie na moto ja osobiście bym chyba jednak nie wsiadł :D. Naoglądałem się zdjęć, filmików, na dodatek moja gleba jeszcze 'pomogła' - teraz nawet jak jadę do sklepu za róg, zawsze ubieram się jak do wypadku. Przezorny zawsze ubezpieczony :D Dobrze, że nic Ci się nie stało. Skilos nie wiem, czy to zła rzecz, ale zapewne tak. Otóż strasznie nie lubię być zawalidrogą. Nie mam żadnego problemu, żeby pyrkać na dwójce prędkością spacerową, ale jeżeli jest normalny ruch na drodze, nie chcę nikogo za plecami wku**wiać :D. To czasami wymusza strasznie głupie zachowania kierowców puszek.
  4. W sierpniu wybraliśmy się na wycieczkę z grupką znajomych - pamiętam dokładnie, bo w ten dzień wydzwoniłem pierwszy raz :D - jakieś górki, masa ciasnych zakrętów itp. Pod koniec tak wiało, że jazda powyżej 30mph to było już jawne proszenie się o kłopoty. Nie powiem, ciekawe wrażenia, ale jednak wolę jak nie wieje tak bardzo.
  5. Oczywiście, że forumowe gadanie nie zastąpi doświadczenia, ale widzisz, ja śmigam dopiero 4 miesiące i kilka dni, fakt, nakręciłem 7k mil, ale to dopiero liźnięcie tematu :D. Zawsze dobrze jest posłuchać (lub w tym wypadku poczytać) osób z większym stażem, czegoś ciekawego można się dowiedzieć. Edyta: Poprawiłem przebieg, troszkę sobie zawyżyłem :D :P
  6. Witajcie. Temat chyba na czasie ze względu na porę roku. Chciałbym zapytać Was, jak wy sobie radzicie z silnym wiatrem bocznym. Wiadomo, że nie ma złotego środka, ale czy jest coś, co według Was działa lepiej lub gorzej? Do przemyśleń skłoniła mnie wczorajsza przejażdżka po lokalnej drodze. Wiało tak bardzo, że z wiatrem od przodu za cholerę nie mogłem jechać szybciej niż 40mph - mój mały motorek nie dawał rady :D. Natomiast gdy wiało z boku, było ciężko utrzymać się na swoim pasie, choć mogłem jechać szybciej :D . Żeby utrzymać w miarę prosty tor jazdy, musiałem lekko zsunąć dupę z siedzenia i delikatnie pochylić moto. O dziwo, żadna pucha nie próbowała wyprzedzać - ale z tego, co widziałem, kierowcom też nie było łatwo jechać prosto. Póki co, jedyne wnioski do jakich ja doszedłem, to unikanie 'walki z wiatrem' i zbytniego spinania się, i płynne manewry. Ale co jeszcze można zrobić, żeby zwiększyć swoje bezpieczeństwo? Jak to wygląda na większych motocyklach z owiewkami? Czy pomimo sporo większej wagi, są one bardziej podatne na takie warunki pogodowe? Kolejna sprawa, to uślizgi kół. Trochę już przejechałem i trochę już tego widziałem, natomiast najbardziej zapamiętałem dwie sytuacje. 1) Dojazd do jakiegoś ronda pomiędzy Sheffield a Chesterfield, lało jak cholera, godzina szczytu, ruch jak diabli. Turlałem się spokojnie około 25 mph, pucha przede mną zrzuca kotwicę. Ja naciskam przód i w tym momencie miałem wątpliwą przyjemność przeżycia swojego pierwszego 'tank slapper'a' - kierownica wali po ogranicznikach, ja zbaraniały nie wiem co się dzieje. W tym czasie moje nogi zaczęły odrywać się od podnóżków i fruwać wszędzie, gdzie tylko mogły. Jakoś tak mi przeszło tylko przez głowę 'o ku*wa leżę' i zacząłem się przygotowywać do upadku. Czyli rozluźniłem się cały, w tym także prawy nadgarstek i w tym momencie 'motór' się uspokoił, nie wyłożyłem się i szczęśliwie, aczkolwiek cały przemoczony, dojechałem do domu. Byłem wtedy wściekły na siebie, bo poobdzierałem moje nowe Sidi Cobra jak uderzyłem stopami o czarne, ale z drugiej strony, nauczyłem się używać tylnego hamulca i bardzo dobrze się teraz kumplujemy :D To było kilka tysięcy mil temu, póki co podobnych przygód brak. 2) Kolejna sytuacja wczoraj, podczas 'przewietrzania' motocykla. Dość sporo dróg jest teraz zawalonych piaskiem, błotem i resztą syfu z pól. Nie spodziewałem się tego na tej drodze, no ale przecież nie będę pchał moto do domu, bo brudno :D. Dojeżdżam sobie do zakrętu na górce, poniżej 50 mph. Lekko pochylony, gaz w jednym położeniu. Dokładnie przed szczytem zauważyłem nadjeżdżające z przeciwka auto i w tym momencie dostałem wiatrem z lewej strony. Poczułem, jak tył zaczyna puszczać, więc znowu rozluźniam nadgarstki i prostuję Suzę. Minęły ułamki sekundy, tył znowu łapie przyczepność. Przejechałem pomiędzy liniami, wymijając auto o grubość lakieru. Jak Wy byście zareagowali? Co zrobiłem źle? Co można poprawić? W ogóle jak reagujecie na utratę przyczepności? Widziałem już tutaj temat o jeździe w czasie silnego wiatru, jednak jakoś nie zaspokoił on mojej ciekawości, a i ostatni post był x lat temu, więc nie chciałem wygrać medalu z ziemniaka za osiągnięcia archeologiczne :D Jestem ciekaw Waszych spostrzeżeń. Zapraszam do dyskusji.
  7. Gdyby tam wsadzić silnik, to wygląda praktycznie jak Suzuki Thunder 125 - czy En 125 jak kto woli :D
  8. Powiem jeszcze tak - śmigam na swojej Suzi około 4 miechy. Za ten czas zrobiłem 11kkm. Da się i sprawia mi to ogromną przyjemność, ale jednak jest wolna, słaba, puchnie pod górki, ciężko się tym jeździ na mokrym itp. Polubiłem ją na tyle, że nie mam zamiaru jej sprzedawać, ale gdyby to miał być mój jedyny motor na dłużej, chyba strzeliłbym sobie w łeb :D. Jeżeli masz już kat B i okazję na kupno taniej 125 i bardzo chcesz jeździć, zrób to. Tylko, żeby później nie było, że na forum chu*owe rady dostajesz :D. Ja obecnie mam porównanie i np po zejściu z Bandita moje moto nie jedzie, nie przyspiesza i nie ma hamulców :D. Przemyśl, przekalkuluj, zobacz, czy Ci się opłaci i podejmuj decyzję. Byle szybko, bo zaraz się sezon zaczyna :D!
  9. info na temat każdego moto, o którym pisałeś jest na necie pełno. Najlepiej będzie jak gdzieś je znajdziesz, przymierzysz się itp. Ja ze swojej strony mówię jedno - nie zaczynaj od 125 :D.
  10. Siema. Ja zacząłem od 125. Radości to daje dużo jeżeli wcześniej nie jeździłeś, ale bardzo szybko się z tego wyrasta. Przynajmniej ja mam takie wrażenie, że już się na niej nic nie nauczę. Na prawku ujeżdżam Bandita 600 - wiadomo, należy jej się więcej szacunku, ale spokojnie można ogarnąć, tym bardziej, że jednak jesteś ode mnie wyższy i zapewne masz więcej siły. Gdybym miał zaczynać jeszcze raz, pewnie skoczyłbym na jakiś duży motor, choć nie koniecznie 600. Niedawno załatwiłem sobie GPZ500S i jak tylko ją zrobię i zdam pełne prawko, na pewno starczy mi na długo. Jeżeli już kupisz cokolwiek, to nie staraj się unikać podłej pogody. Jazda w deszczu bardzo dużo uczy o zachowaniu maszyny i pokazuje słabości pilota. Jak nie chcesz za dużo wywalać na pierwsze moto - szukaj czegoś pokroju GS500, ER-5, GPZ - tak mi się wydaje z tego co tu wyczytałem, że one raczej do tych tańszych w Polsce należą. Pośmigaj sezon i puść dalej, znajdź inne moto i tyle :D
  11. Niech będzie klasyka, przecież ja nie napisałem nic odnośnie wieku jakiegokolwiek elementu. Po prostu silnik odstaje i to bardzo wieśniaczy, bo wygłada jak nieskończona. Przydałaby mu się kuracja nabłyszczająca i będzie elegancko.
  12. Z jednej strony ciekawe jak diabli, a z drugiej - wieś do kwadratu, głównie przez jeden element. Silnik kompletnie nie pasuje. Filterek ładnie błyszczy, a jednak piecyk to taki strup, że masakra.
  13. :D Pewnie tutaj w UK będzie można wyrwać na to benefity jeszcze :D
  14. I tak szukałem moto do roboty i tak. Skoro już trzeba rozebrać silnik, to zrobię przy okazji wszystko, właśnie w celu typowo doświadczalnym. Na własne oczy muszę zobaczyć, jak Kawasaki potrafi spieprzyć sprawę z puszczaniem układu chłodzenia przez głowicę :D. Dzięki Limo! :D Janosikkk, wiesz, w sumie to niegłupie - jak spuszczę olej, to nie będzie dymić, więc roboty mniej będzie :D
  15. Wali dosłownie olejem z lewej strony bloku i strasznie napierdala tłokiem. Dymu dużo nie ma, ale widać białe zabarwienie - dokładnie takie jak w dieslu, kiedy chłodziwo się leje tam, gdzie nie powinno. Nie chciałem jej pałować zbytnio, bo szkoda silnik dobijać, ale dymiła przy dodawaniu gazu. Podkręcił ją ze 3-4 razy i powiedziałem mu, żeby zgasił.
  16. Ano podobała mi się, ale nie byłem konkretnie nastawiony na żaden motocykl, może poza gejesem. I już byłem bliski zakupu jednego z kilkoma częściami zamiennymi, ale jednak dałem sobie spokój. W Kawie podoba mi się fakt, że ma dwa wydechy i owiewki - a że ja jestem pokurcz, to spokojnie będę mógł się za nimi schować :D. Do tego koleś serio dbał o moto. Widelce proste i nie ciekną, nowa bateria, opony, klamka hamulca, lusterka, łańcuch z zębatkami mają około 1000 mil itp. Także zrobię tylko silnik i na przegląd, nie powinno być żadnych problemów. Aha, to jedna z dość niewielu sztuk z kompletem owiewek w tym samym kolorze :D. Nie wiem dokładnie od ilu lat, ale chyba jeszcze 2 i Kawa wejdzie do ketegorii klasyków, co znaczy brak podatku drogowego i niższe ubezpieczenie :D. Na Brosa serio byłem napalony, ale tutaj muszę podziękować koledze Dzikowskiemu i wszystkim innym, którzy mi odradzali tego strupa. Do kawy dołożę 100, może 200 i będzie jeździć :D. Oj będzie :D
  17. Ponownie dzięki za radę Heniu. Teraz tylko zostaje kwestia transportu i mam nadzieję, że nikt mnie mnie ubiegnie. Właśnie gadałem z typem jeszcze raz. Malutka Kawa przyjedzie do mnie ostatniego dnia października :D Mam dwa motocykle :D ! ku*wa, ale mam banana na gębie teraz :D
  18. Poczytaj wyżej złotko, nie pakuj się w 125. Mogą być fajne, ale mimo wszystko słabe, wolne i szybko się nudzą. Celuj wyżej.
  19. Pewnie nie jedyny, ale na pewno będzie tego dużo mniej niż w przypadku Hondy :D. Rada wydaje się być sensowna, chociaż z drugiej strony, poza silnikiem nic skomplikowanego tam nie ma, nawet jak dla mnie. No, może elektryka trochę. Gość sam nie jest pewien czy to pierścienie, mieszka około 15 minut jazdy ode mnie, więc zawsze można zobaczyć co i jak. Plastiki i reszta są piękne jak na 25 letnie moto Ok, wróciłem właśnie z oglądania. Moto czyściutkie, tylko troszkę rdzy na ramie. Na oko wydawało się proste. Co prawda było upuszczone i prawy wydech jest wgnieciony i lekko zarysowany, ale poza tym wizualnie bajka. Teraz usterka. Silnik wali olejem z lewego cylindra. Dość sporo. Do wymiany uszczelki, być może pierścienie, cholera wie. Nawet gdyby silnik był w całości zniszczony, można kupić inny na chodzie za około 80-100 funa. Chyba jednak ją wezmę.
  20. Ja pierdzielę, zamek w Olsztynie!!! :D 6 lat nie widziałem tej ruiny, a zanim wyjechałem do UK, na rowerze byłem tam co najmniej raz w tygodniu jak było ciepło :D Tam spędziłem sporą część swojego dzieciństwa - na rowerze się śmigało z tych górek i jadło tą przezajebistą kiełbaskę z grilla za 4 zł z wielką pajdą chleba... Zapowiada się ciekawie, czekam na ciąg dalszy!
  21. No ja czekam z niecierpliwością. Twoje relacje są zajebiste.
  22. Patrz, nie widziałem tego silnika. Handel częściami mnie nie interesuje zbytnio. Jeszcze się wkręcę i dopiero będą jaja ;) Dostać więcej na pewno dostanie, ale na pewno będzie czekał co najmniej kilka miesięcy na pieniądze. Ja pisałem już do gościa z okolicy, który ma GPZ500S z 89 za 450. Do roboty pierścienie tłokowe podobno, komplet można tanio kupić.
  23. Jak mu się nie chce, to ma do dzioba, wcale nie zarobi. I stawiam na to moją Suzi, że nikt mu tego w całości nie kupi i będzie trzymał rupiecia w częściach tak czy siak. GPZ z tego co pamiętam miała dwa cylindry w rzędzie, ale nie na to mojej Suzi nie stawiam :D :P
  24. Ehhh, pojechałem tam, postawiłem ładnie swoją maszynkę pod sklepem i zagaduję do gościa. Wypalam do niego, że jestem gotowy, że nawet moja samica się zgadza, ale nie wezmę jej dopóki nie usłyszę silnika. No to dał mi kluczyki i kazał odpalać :D. Nie pytałem, czy wsadził nową baterię, bo w sumie co mnie to obchodzi. Wsadzam kluczyk, a tu lipa. Dosłownie nic. Mówię do gościa, że potrzebna inna bateria. Podłączył inną i silnik zakręcił, ale nie odpalił. No to ja cisnę dalej, żeby może fajki pozdejmować i sprawdzić czy jest iskra, albo rzucić okiem w gaźnik. A on wypalił, jakby obrażony, że na pewno jest ok i mam nie wydziwiać, że to tylko 300 kosztuje i jak zrobię, to będzie ok. Spytałem, czy jak on nie chce, to czy ja mogę sobie zerknąć ze swoimi narzędziami, a on, że nie, bo mogę zepsuć jeszcze bardziej, bo jest w złym stanie itp. Albo biorę tak jak jest, albo nie i tyle. No to powiedziałem mu, że szkoda, bo moto mi się podoba, ale nie biorę i koniec. Nastawiłem się już na nią jak diabli, a tu takie klocki. Albo faktycznie boi się, że dobiję ją do końca, albo wie co jest grane i nie chce, żebym wiedział za dużo. No trudno, szkoda że moto idzie na części, ale ja już tego patykiem nie dotknę. Może i mało widziałem odnośnie mechaniki, ale nikt mi nie wmówi, że odkręcenie dwóch śrub mocujących zbiornik i patrzenie na gaźnik pogorszy stan techniczny. Z drugiej strony, może to i lepiej... GPZ jest lżejszy, ma 2x więcej mocy, lepszą ekonomie, jest więcej części.
  25. przeglądałem z nudów w pracy EBay i chyba jednak odpuszczę tego brosa. Za 400-450 można kupić gpz500 na chodzie, z papierami i przegladem. Zaraz jadę jeszcze gadać z sprzedawca, ale moja miłość do Hondy juz wygasa. Narzędzia mam, może będę mógł się pobawić. Zobaczymy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...