Skocz do zawartości

Major87

Forumowicze
  • Postów

    2102
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Major87

  1. Cholera, Łysy, ja uwielbiam jak fakt posiadania 13.5 KM w moim moto Cię rozpie**ala :D. Tyle tylko, że ona w zupełności spełnia moje wymagania - mogę wszędzie dojechać, utrzymuje NSL, jest tania. Jak już zrobię prawko i będę mógł śmigać po autostradach, to tak czy siak max to 70mph. Tyle pociągnie. Nawet o dziwo do turystyki się nadaje. Potrafię na niej hamować bardzo awaryjnie. Staje na tył i nawet troszkę na przód. Podnóżki mam poprzycierane już od jakiegoś czasu. Wiem, kiedy dupa się uślizguje i jak to opanować. To samo z przodem. Generalnie, chyba już zbyt wiele się na niej nie nauczę. Na co, na ten motor? Gdyby to od tego zależało, to chyba nigdy bym nie zamoczył :P Że kto, ja? 26, a czemu?
  2. Witam kolegów motocyklistów. Od jakiegoś czasu zadaję sobie pytanie, czy potrafię wykorzystać mój marny motorek w 100%, a co za tym idzie, czy przeskakiwać na większy. Że przeskoczyć chcę to ja wiem, na Gixa 600 lub 750, ale czy jest rzeczywiście sens? Co według was jest oznaką pełnego wykorzystania możliwości motocykla? Po jakim czasie wjeździliście się w swoje sprzęty na tyle, by tak powiedzieć? Jestem ciekaw waszych odpowiedzi. Pozdro.
  3. Wrzuć zdjęcie w pełnej rozdzielczości i full color, bo coś mi tutaj detale uciekają. Fajne cycki :D!
  4. Major87

    31.08.14 - Walia

    W 14 godzin zrobiłem 423.9 mili. Z tym, że mieliśmy dużo postojów, przerwę obiadową, podziwianie widoków. I jechaliśmy krajówkami. Póki co na autostradę nie mogę, ale szybkimi krajówkami i z postojami na tankowanie może się udać :D. Sprawdzę już niedługo :D.
  5. Major87

    31.08.14 - Walia

    Kurcze zawsze chcialem jechac na taka wyprawe. Nie wiem tylko czy motor jaki kupie na przyszla wiosne sie nada...
  6. Major87

    31.08.14 - Walia

    Ja tam do naszywek nic nie mam, a że '1%er' mi nie pasuje, to taka byłaby fajna :D. Głównie jednak nie chodzi mi o naszywkę, tylko o sprawdzenie, czy mam wystarczająco dużo samozaparcia, żeby na takim piździku jechać praktycznie non stop :D.
  7. Major87

    31.08.14 - Walia

    Generalnie chodzi o przejechanie określonej odległości w wytyczonych ramach czasowych. Później można zapłacić kilkadziesiąt dolców i wysłać dokumentację trasy, a w zamian dostaje się naszywkę i certyfikat :D. Myślałem o brytyjskim Saddle Sore 1000, ale nie dam rady przejechać 1000 mil w 24godziny na 125. Miałbym dosłownie 6 minut luzu i około 5 tankowań, a gdzie jakieś żarcie, papieroch, wyskok w krzaki na siku itp. Tutaj jest link, możesz poczytać nieco więcej http://www.longdistanceriders.net/rides/
  8. Major87

    31.08.14 - Walia

    Dzięki :D. Tak, widoki są kapitalne. Z tymi naszymi sprzętami to różnie bywa :D. RS3 idzie jak burza, ale moja Suzi nie do końca. Pod każdą większą górkę traci parę i zwalnia do 50mph, dorzuć do tego wiatr od przodu i zaczynają się jaja :D. Na 4 jeszcze poleci te 50 ale wskazówka obrotomierza już włazi na czerwone - a tak wyglądała znakomita większość trasy :D. Czasu zmarnowaliśmy bardzo dużo, do tego droga powrotna była nieco wolniejsza, bo było zbyt ciemno, żeby jechać z prędkościami okołolimitowymi. W każdym razie, spodobało mi się i w październiku mam zamiar podjąć wyzwanie Long Distance Riders - Easy Rider. 500mil w 12 godzin na mojej 125. Oj będzie się działo :D.
  9. Major87

    31.08.14 - Walia

    Zacząłem kurs w zeszłą sobotę na Bandicie 600N :D. Jutro druga sesja i pierwszy wyjazd na miasto :D.
  10. Major87

    31.08.14 - Walia

    Takie widoczki lubię :D. O Snowdonii coś tam ekipa przebąkiwała, ale dla większości będzie 'daleko'. Są nas 4 osoby na 125, z czego jeden koleś nawet nie patrzy na moto jak widzi zachmurzone niebo, a panna po wypadku ma problemy z ramieniem i musi brać zastrzyki. Ja przeważnie mam gdzieś dystans czy trasę, jak jadę to jestem zadowolony :D Niedawno skończyliśmy przerabiać Snake Pass i Yorkshire Dales. W czasie mgły lub podłego zachmurzenia to chyba najlepsze miejsce, w którym można być. Wiatr potrafi być tak silny, że przestawia moto przy 10-15mph :D.
  11. Major87

    31.08.14 - Walia

    Witam. Kilka dni temu odbyłem krótką wycieczkę po Walijskich serpentynach. Trasa planowana była na około 300 mil i 10 godzin jazdy i podziwiania widoków. Jechałem razem z kumplem z forum motocyklowego, ja na swojej wiernej Suzi, on na Rjeju RS3. Spotkaliśmy się w naszym stałym punkcie w Sheffield, dokładniej w Costa Cafe w Tesco Extra. Zrobiliśmy po kawce i wio w drogę. O dziwo to była pierwsza nasza jazda w bardzo fajnej pogodzie - zazwyczaj kiedy ja się wybiorę, leje deszcz (pierwszym razem 308 mil, ulewy przez ponad połowę drogi, drugim razem 224, lało tak cały dzień tak, że moja wieś pływała, a na dodatek ja zaliczyłem glebę około 100 mil od domu). Daleko nie zajechaliśmy, zaczęły się widoki i postoje dosłownie po kilku milach za Sheffield :D Tak było dosłownie co chwilę. Nie dało się jechać bez zatrzymywania się :D. Będąc tam, pośrodku niczego, widoki robiły niesamowite wrażenie. Do tego fajne drogi, masa zakrętów, jeszcze więcej innych motocyklistów. Jednym słowem - klimat zajebisty :D. Ja problemów nie miałem żadnych, natomiast mój kompan jak najbardziej. Blokada tarczy potargała mu kabelki pod siedzeniem i przez jakiś czas był bez prądu :D. Później, wyłożył się na lewy bok. Na szczęście jemu nic się nie stało. moto też ok - tylko plastiki cholernie obdarte. Sprawdziliśmy jako tako maszynę i jazda dalej. Gdzieś na pograniczu zatrzymaliśmy się na stacji w poszukiwaniu żarcia. Żarcia co prawda nie było, ale pech chciał, że koleś zapomniał o blokadzie tarczy i ruszył bez zdejmowania jej. Udało nam się wygrzebać pozostałości, ale cała tarcza pogięta w cholerę, zaciski jakoś nie działały, a motocykl w czasie jazdy kwiczał jak młody prosiak :D. Na szczęście to była jego ostatnia obsuwa na ten dzień :D Zastanawiałem się w czasie posiłku, czy aby nie zatankować mojej maszynki, ale jakoś mi to wypadło z głowy :D. W końcu ona nie pali dużo, więc pewnie dam radę jeszcze kawał zrobić na tym, co miałem. Błąd jak cholera :D. Po dojechaniu do miejsca docelowego miałem na liczniku dziennym około 221 mil, a wskazówka od paliwka nawet nie drgała. Zaczęły się jaja, bo na rezerwie mogę zrobić około 20 mil, a byliśmy znowu pośrodku niczego, w niedzielę, około 21. Nic to, szybkie szukanie na google i trafiła się stacja w odległości bodaj 7 mil. Na szczęście była otwarta. Droga powrotna do punktu startowego w większości była przejechana po nieoświetlonych drogach. Dawno nie widziałem takich ciemności, było dosłownie czarno. Pozbawiłem życia jakieś dwa małe futrzaki (nie wiem co to było, na szczęście się nie wyłożyłem). Pogadaliśmy jeszcze kilka minut pod Tesco i rozjechaliśmy się do domów - oboje dotarliśmy szczęśliwie i bez żadnych problemów. Generalnie wycieczka kapitalna, działo się bardzo dużo, było śmiesznie, momentami mniej, jednym słowem dzień bardzo udany. Pobiłem też kilka swoich osobistych rekordów. Przejechany dystans - 423.9 mili, co przekłada się na 682.2km. Paliwo - pierwszy raz zużyłem prawie 2 zbiorniki Czas - od wyjścia z domu do wejścia do domu upłynęło 14 godzin Generalnie 125 nie uchodzą za moto do turystyki, ale jednak dało się :D i odkryłem coś zupełnie innego - jazdy długodystansowe. Nie wiem, czy jeszcze w tym roku mi się uda, ale mam zamiar podejść do trasy 1000 mil w 24 godziny. Na większym moto oczywiście, bo na 125 1050 mil to, wg google maps 23 godziny 54 minuty ciągłej jazdy. Relacja mogłaby być o wiele dłuższa, ale w sumie żadne słowa nie są w stanie oddać tego co się działo :D. Mam nadzieję, że zdjęcia, które zamieściłem choć po części pokazują, czym można było nacieszyć oczy. Następna wyprawa już niedługo. Z lewą w górze Major
  12. Jeżeli chodzi o jazdę solo, to jeszcze nie jest najgorzej, choć wiadomo, że mocy brakuje. Większa górka i moto zwalnia do 50 mph, zacznie lać i dupa tańczy jak na lodzie, bo opony niewiele szersze niż w rowerze, wyprzedzić jest ciężko. Przeważnie mój "ładunek" to 57 kg mojej wagi i cztery litrowe butelki energy drinków. Ja na swojej Suzi od czerwca zrobiłem około 6k mil, ale nie wiem, czy zrobiłbym tyle samo z plecakiem. Mój największy przebieg dzienny do dokładnie 308.5 mili i to w większości w deszczu :D Nie twierdzę, że się nie da, ale jednak zastanowiłbym się nad dwoma 125. Jazda w dwie osoby na tak słabym sprzęcie będzie podłym przeżyciem. Tutaj masz foto poglądowe, jak wyglądam ja i mój "załadowany" motor. Ja osobiście nie widzę 120kg w pasażerach na wyjazdach dłuższych niż do pracy i do domu. Wg mnie argument, że Simson dawał radę jest jakoś nieaktualny. Teraz mamy dużo większy i agresywniejszy ruch niż 10 czy 20 lat temu. Z plusów natomiast trzeba wspomnieć o spalaniu - ja 10-12 funtów leję cały zbiornik i za to robię całą trasę i jeszcze zostaje trochę :D
  13. To ja zapytam, dlaczego FF396 nie może być uznany za dobry? Fakt, nie kosztuje 800 zł, ale spełnia swoje główne zadanie bardzo dobrze. Jeden z moich znajomych przetestował swój, jak pisałem wcześniej Rzecz się działa przy ok 60-70mph. Ja miałem też okazję przetestować swój, kiedy zaliczyłem swoją pierwszą glebę kilka dni temu. Jemu kompletnie nic się nie stało w głowę, mnie również.
  14. Moja znajoma miała i nie narzekała, a nawet bardzo lubiła to moto. Nie jest też nie wiadomo jak wysoka. Niestety nie dawno jakiś znudzony w korku pan pomógł jej pozbyć się motocykla...
  15. Major87

    Refleksje ze zlotu

    Czyli wychodzi na to, że jednak od czasów ostatniej przeczytanej przeze mnie relacji w "Świecie Motocykli" około 2000 roku nic się nie zmieniło :D. Chyba z tego samego powodu już nie pojechałbym na Woodstock... Kupuję HD i zmieniam nick na forum :D...
  16. Spróbuj na wstecznym, może się uda... :D
  17. Major87

    Refleksje ze zlotu

    Tobie na pewno się nie podobało, ale jak dla mnie relacja zajebista! :D W sensie fajnie napisana :D
  18. Skilos Chyba jednak trochę źle mnie zrozumiałeś, albo ja źle się wyraziłem, albo nawet nic nie powiedziałem na ten temat :D, ale wytłumaczę, co mam do jazdy na moto. Kurtka RST Paragon II z podpinką - jest w miarę odporna na wilgoć, pod warunkiem, że masz podpinkę założoną. No ale kto by tak ubrany latem jeździł :P Spodnie - ponownie z podpinką, która też była zdjęta - jak wyżej. Buty - Sidi Cobra - pokaż mi ubiór skórzany, który schnie szybko, to zapłacę za niego swoimi nerkami :D. One nawet nie próbują udawać, że są wodoodporne, siąkną szybko i schną długo. Lekki deszczyk to raczej nie problem, ale takie warunki jak wczoraj nie trafiają się u mnie często i jak najbardziej mnie po prostu zaskoczyły. A niech tam, nawet powiem, że nie byłem przygotowany. Podobnie zresztą jak właściciele sklepów z obu wioch. Jak wracałem, ja widziałem moją wieś zalaną,znajoma z tej drugiej pisała, że u niej też znowu coś zalało. Rękawiczki - RST Slice. Skóra ponownie, ale te to są jak gąbki. Nie jest mi potrzebny typowy touringowy sprzęt, bo nie jestem moto-turystą. Natomiast co do opon - szukałem innych, ale w odpowiedzi dostałem, że jestem po**bany, bo moje mają jeszcze sporo bieżnika a poza tym do mojego motoru się dobrych gum nie opłaca. WTF?? Podobnie jak z łańcuchem i zębatkami. Więc póki są dobre to śmigam na dobrych i oszczędzam sobie jęczenia, że chcę wywalić kasę niepotrzebnie. Z zaworami było podobnie - tyle, że silnik był rozbierany. Nic jej nie jest, to normalne. Kupiłem narzędzia, szczelinomierze i sam ustawiłem zawory - silnik chodzi dużo przyjemniej teraz. Ja rozumiem, że to tylko 125 no ale bez przesady...
  19. Dzięki wszystkim za uwagi i komentarze! Monter jest dokładnie tak jak mówisz. Oczy w tyłku i dookoła kasku to podstawa. Stado baranów w katamaranach za nic ma motocyklistów. Nie raz byłem wyprzedzany na trzeciego na ciasnych drogach, no ale co tam - motocykl się zepchnie i wio dalej, nie raz jakiś dostawczak siedział mi na dupie tak, że lepiej było nie hamować itp. Takich sytuacji jest masa. Jak już pisałem, jechałem w okolicach 55mph przy osi jezdni. Gdybym był zmuszony jechać środkiem pasa bądź przy lewej krawędzi, po prostu nie dałbym rady tyle utrzymać, bo wody było za dużo i motor tańczył jak pijana dziwka. Poszedłem na kompromis i sprzedałem nieco swojej widoczności (w sensie dla innych kierowców) za prędkość i tym samym bezpieczny tyłek. Normalnie nie mam nic przeciw temu, że ktoś mnie wyprzedza, ale warunki były serio podłe i po prostu uznałem, że bezpieczniej będzie trochę bardziej odkręcić. Rozkosmany tutaj też 100% racji. Zabawny jak dla mnie jest fakt, że w całej Anglii wszędzie trąbi się o 'health and safety', że wszystko takie super bezpieczne, a ludzie nie potrafią przejść przez ulicę bez narażania swoich tyłków. Dystans zawsze staram się zachować wg zasady 'utrzymuj taką prędkość, która umożliwi ci zatrzymanie się na czystej drodze przed tobą'. Do auta przede mną było daleko a dzięki mojej prędkości udało mi się utrzymać tego za mną w bezpiecznej odległości. Staszek też masz rację muszę przyznać. Choć będąc w siodle i widząc co się dzieje na skraju pasa nawet do głowy mi nie przyszło, żeby się tam przestawić. Nauczka na przyszłość jest na pewno. Pierwsze i najważniejsze - jeżeli będzie lało cały dzień i przestanie na chwilę, nawet nie ruszę tyłka z domu, chyba, że bardzo będę musiał. Przez to, że człowiek jest cały mokry, chce wrócić do domu szybciej, podejmuje większe ryzyko. Drugie, to jednak następnym razem odpuszczę trochę manetkę. No i muszę kupić w końcu jakieś 'mokre' opony. Te są do bani przy każdej prędkości.
  20. Do stówy jeszcze trochę mi brakło. Prędkość miałem taką a nie inną bo nie lubię jak ktoś siedzi mi na tylnym kole wyprzedzające auta mają tendencję do spryskiwania szybki kasku, nie mówiąc już o totalnym zachlapaniu reszty ubioru prędkość sama w sobie nie była w żaden sposób przesadzona - jak pisałem droga prawie prosta, miałem też spory odstęp od auta przede mną jechałem mniej więcej tak, jak inni uczestnicy ruchu nie chciałem prowokować do wyprzedzania Gdyby nie ten kierowca vana, kompletnie nic by się nie działo po drodze. Sedno sprawy jest takie, że gdybym jednak przegapił jego światło wychylające się zza auta przed nim i nie szykował się na 'niespodziewankę', to pewnie wlepiłbym się w jego zderzak.
  21. Witajcie. Wczoraj miałem dość nieprzyjemną sytuację na drodze i wpadłem na pomysł, że warto byłoby się nią podzielić. Generalnie nie miałem zamiaru nigdzie jechać, bo padało praktycznie cały dzień z krótkimi przerwami, a że w niedzielę mam wyjazd z grupką znajomych, nie chciałem pomoczyć szmatek i butów - skubane potrafią schnąć nawet 4 dni. Wypadłem jednak na kilkunastomilową przejażdżkę celem sprawdzenia prędkościomierza mojej Suzi - rozbierałem go wcześniej bo wskazówka dochodziła tylko do 20mph. Celem była mała wiocha kilkanaście mil od mojej. Dojechałem tam do jednego sklepu motocyklowego, kupiłem nową kierownicę i jazda do domu. Już po drodze złapał mnie ciężki deszcz. Przez wizjer nie było widać prawie nic, ślisko jak cholera i na dodatek ruch jak nigdy na tej drodze. Jednym słowem tragedia. W czasie jak oglądałem rurki w sklepie, rozpadało się jeszcze bardziej. Zapakowałem się na moto i jazda do domu. Jak normalnie śmigam środkiem pasa, tak tym razem się po prostu nie dało - ulice dosłownie płynęły, więc jechałem bliżej osi, zmieniając pozycję w razie potrzeby. Moje Pirelli City Demons są totalnie do bani na mokrym. Mniej więcej w połowie drogi, na dość prostym odcinku zauważyłem kilka aut jadących z przeciwka, Jakaś osobówka, za nią van i jeszcze kilka innych. Moją uwagę przykuło światło, wyskakujące i chowające się za vana. Nie myślałem, że ktokowiek będzie próbował wyprzedzać w taką pogodę, ale mimo wszystko nie potrafiłem oderwać uwagi od tego, co dzieje się za vanem. Zapobiegawczo upewniłem się, że będę w stanie użyć tylnego hamulca i w jakiś sposób przygotowałem się do gwałtownej zmiany pozycji na drodze. W momencie, kiedy wymijałem tą osobówkę, zza vana na mój pas, prosto na czołówkę wyskoczył mniejszy van. Konkretnie to nie wiem, jak to się stało, ale błyskawicznie zacząłem uciekać w malutki odstęp pomiędzy nim a poboczem. Gość na szczęście w porę mnie zauważył i chyba jeszcze szybciej wrócił na swój pas. W czasie, kiedy się mijaliśmy, dzieliły nas dosłownie centymetry i zdawało mi się, że poczułem jego lusterko na swojej kurtce. Kątem oka widziałem jego wyraz twarzy - gość wyglądał jakby się ze*rał na siedzenie. On pojechał dalej, mnie udało się pozostać na jezdni, choć do nieplanowanego wypadu w buraki brakło bardzo niewiele. Rozbryzgując wodę cieknącą po jezdni udało mi się wrócić na bezpieczniejszą pozycję i - w końcu - szczęśliwie i w jednym kawałku do domu. Widok jadącego prosto na mnie vana nie był najprzyjemniejszy w moim życiu, a ta myśl 'o ku*wa' nie była wcale lepsza. Wszystko trwało zaledwie ułamki sekund i oczywiście mogło się skończyć nieco inaczej. Moja prędkość to około 55mph, strzelam, że jego podobna, czyli w razie ewentualnego zderzenia raczej nic by ze mnie nie zostało. Widziałem już różne rzeczy na drodze, ale to, co stało się wczoraj to była jazda ekstremalna. Tak blisko chyba jeszcze nigdy nie było. Uważajcie na siebie i zawsze miejcie oczy otwarte! Nie każdy wyjazd może być taki, jak się spodziewamy. Ja za cholerę nie powiedziałbym, że coś się będzie działo - na tej drodze zawsze jest tak samo, czyli pusto i nudno... Tyle samo powrotów co wyjazdów. Pozdro Tomek PS - prędkościomierz działa bez zarzutu, a nowa kierownica już założona :D. PS2 - Kilka dni temu moja znajoma została uderzona w bok. Puszkarz po prostu jej nie widział. BMW 800 poszło do kasacji, a ona skończyła z ogólnymi potłuczeniami i dość poważnie uszkodzonym łokciem. PS3 - nie wiem, czy dział odpowiedni, więc w razie czego proszę modów o przeniesienie.
  22. Jak poprzednicy - pierwsze, co masz do zrobienia, to załatwienie sobie manuala. Tam masz napisane jaki olej, ile, ile powietrza zostawić i wszystko inne. Poszukaj też na YT Delboy's garage - ma gość jeden filmik jak wymienić uszczelniacze w standardowych teleskopach. Jak się okazuje, zestaw nasadek i kawałek plastikowej rurki z zaciskiem starczają do wymiany zużytych gumek :D Tylkofilmik jest po angielsku. No i jak już robić, to najlepiej obie lagi - jeżeli padła jedna gumka, druga może być już w drodze.
  23. Witam! Generalnie zależy, co rozumiesz przez pojęcie "dobry". Ja osobiście używam kask - LS2 FF396 Darmha - cena 70 funa kurtka - RST Paragon 2 - 120 spodnie tex z ochraniaczami CE - 30 buty - Sidi Cobra -130 kombinezon - Hein Gericke - 20 rękawiczki - RST Slice - 35 Czym się kierowałem? Już piszę kask - 4 gwiazdki w testach Sharp, blenda, zapięcie mikrometryczne, test - jeden mój znajomy na T-Cacie zaliczył w nim uderzenie głową najpierw o asfalt, później szlif po żwirku - kask zmasakrowany, a jemu nic się nie stało, cena kurtka - ochraniacze na łokciach, barkach i jeden duży na plecach, masa kieszeni, podpinka, dość spore możliwości dopasowania, dobra na dalekie wypady czy na wyskok na miasto po kilka drobnych rzeczy spodnie - protektory CE, podpinka, wentylacja buty - one są po prostu zajebiste :D. No ale wiadomo - ochrona. Przed nimi miałem jedynie buty robocze na motor no i generalnie była ch**nia :D. kombinezon - zanim ktoś powie, że jestem pedałem, bo mam 125 a ubieram się jak na litra - nie ma żadnej innej, lepszej ochrony całego ciała za 20 funa :D. Kupiłem je od znajomego, który śmigał po torach, więc tu i tam są przetarte, troszkę musiałem je poprawić ale i tak są luźne, brakuje jednego zamka, generalnie widać, że nie są nowe. Ale za to komplet protektorów, perforacja, sexi slidery :D, kilka kieszeni wewnętrznych. Są znacznie lepsze na upalne dni, niż moja kurtka za dupę nawet z otwartą wentylacją. rękawiczki - wziąłem je, bo były chyba najsensowniejsze z wtedy dostępnego stuffu w sklepie. Wyszukaj sobie w necie co i jak wygląda, jakie są opinie i podejmij decyzję. Pamiętaj, że marki topowe niekoniecznie muszą być o wiele lepsze. No i ważna sprawa - nie kupuj kasku przez net. Jedź do sklepu, przymierz, ponoś kilka minut i zobacz czy pasuje. W sumie z resztą zrobiłbym to samo. Możesz też pomyśleć o tankbagu. Cholernie przydatna sprawa.
  24. Załóż i poużywaj trochę, na pewno się rozbije, albo inaczej rzecz ujmując - dopasuje do Twojej głowy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...