Qadrat

No wiesz, są zużycia akceptowalne i nie akceptowalne :P Mi Accord bierze w granicach 0,5l / 1000 km i to jeszcze akceptuję. Ale jak moja niedoszła Almerka chlała 4l / 1000 km to już nie jest normalne i tego nie akceptuję ;)

Ale chyba nie 1.8? ;) One chlały olej na potęgę bo miały wadę fabryczną, kiepskie pierścienie. Mieliśmy w rodzinie nówkę z salonu, miałem ją później dostać na 18-stkę ale z racji silnika poszła na handel. W momencie sprzedaży miała 10 lat i ~120 000 km. Serwis zawsze robiony na czas, olej lany jak producent przewidział, nigdy nie przegrzany itp. W momencie sprzedaży zużycie oleju wynosiło 1l / 250 km. Zwiększona konsumpcja zaczęła się już przy ~50 000 km. I to nie był jedyny przypadek, na forum Nissana pełno tego było. Silniki 1.5 też nie były rewelacyjne, również po pewnym czasie lubiły olej (nie tak bardzo jak 1.8) oraz paliły o dużo za dużo w stosunku do osiągów. 1.5 dCi też niewypały, wtryski i cały osprzęt silnika. Jedyny sensowny silnik w N16 to był 2.2 Di (były też 2.2 dCi ale to loteria, jednym śmigały bez zarzutów, inni narzekali na awarie).

Ale dzięki temu silniki zbierały się z samego dołu, moment dostępny prawie jak w dieslach. Za to na górze już było gorzej.

Zależy w jakich pieniądzach szukasz auta bo te tańsze Xsary to niemal wszystkie mają rozwaloną tylną belkę. Ludzie tego nie robią bo z robocizną wychodzi około 1000 zł a to nierzadko 50% wartości tego auta. No i potem jeżdżą takie francuzy z rozjechaną geometrią. Xsara bardzo fajne auto, nadal ma świeży wygląd, w środku też dobrze zrobione. Dość ciekawe silniki bo już 1.4 daje sobie radę z tą budą a 1.6, 1.8 czy 2.0 to nawet dobrze jadą. Ja akurat miałem 1.8 110 KM, belkę oczywiście robiłem zaraz po zakupie. Przez 2 lata nic innego się nie działo, potem dostałem strzał w tył i kasacja. Po mieście spalanie wychodziło w granicach 10 litrów. Pamiętam, że części były w dość wysokich cenach. Jak znajdziesz nie zgnitego Opla to bierz, jak znajdziesz Xsarę z dobrą belką to też bierz :) Albo przygotuj sobie tysiaka na naprawę belki zaraz po zakupie.

Czyli widzisz, mam rację. Celujesz w przedział 15 - 17 tysiaków. Przy takim budżecie myślę, że dołożenie dodatkowych 4000 zł nie stanowi problemu a za ~20 000 zł masz z salonu CRF 250L i to z ABS-em. Sam się nad taką zastanawiam, robiłem tym jazdę testową w salonie w Łodzi i jestem mega pozytywnie zaskoczony bo jak na 250 ccm to fajnie to lata.

Piszę całkiem poważnie, weź nówkę z salonu. Szukanie enduro, które nigdy nie zjechało z asfaltu i nie ma żadnej ryski ani śladów używania to jak szukanie uczciwego cygana. Nikt nie kupuje takiego motocykla "dla ozdoby żeby stał w pokoju".

Zanim zaczniesz rozbierać pół silnika to jednak wymień tę świecę na nową ;)

Honda Odyssey 3.5 V6.

Powiedz to tym, co na starych XT-kach chłodzonych powietrzem zjeżdżali pół Afryki albo pogadaj z forumowiczem michoa który to upalał po żwirowniach XR ;) Wbrew pozorom to sprzęt chłodzony powietrzem jest bardzo ciężko zarżnąć przez przegrzanie. Przynajmniej mi się to nigdy nie udało a czasami katowałem je niemiłosiernie. Dopóki jest olej to można upalać. ----- Dodam jeszcze, że w moim sprzęcie, również chłodzonym powietrzem, niedługo na licznik wejdzie 200 000 km ;)

W Polsce ZADBANY motocykl kosztuje tyle samo co w Niemczech. Tylko w Niemczech jak bierzesz od prywatnego właściciela a nie z komisu od turasa to masz sprzęt dopieszczony i odpowiednio serwisowany bo ich na to stać.

Zgadza się, klepali te Jawki z Rotaxem 650. Ten silnik był dość szeroko stosowany, mam go w F650, był również w Pegaso 650, Bombardier kładł do do swoich quadów i pewnie jeszcze gdzieś by się znalazło.

Zawsze to powtarzałem: jak robisz sprzęgło to rób cały komplet, nie baw się w sztukowanie. Bo potem będziesz 3 razy wszystko rozbierał i ponownie składał.

Nie lepiej iść w coś sprawdzonego typu Bandit 1200? Ta Cagiva to taki trochę egzotyk na naszym rynku. Na pewno na Raptorze będziesz się wyróżniał ale w razie potrzeby zakupu czegoś na rynku części używanych to wielka bida.

Oczywiście, że pojazd z lewej by był winny. Podam przykład z życia: droga 3 pasmowa. Pojazd A jedzie skrajnym lewym pasem, pojazd B skrajnym prawym. Jadą z podobną prędkością, są na podobnej wysokości. Jednocześnie wpadają na pomysł zajęcia środkowego pasa. Upewniają się tylko czy nic tym pasem nie jedzie i stukają się bokami na środkowym pasie. Policja uznaje winę pojazdu A, sąd również podtrzymuje tę decyzję. Zasada prawej strony.

To, że sprężyny trzymają długość nie znaczy, że posiadają odpowiednią siłę ugięcia. Tarcze mimo grubości również mogą być przepalone po wielokrotnym ślizganiu. No i masz zalany olej, który lubi powodować uślizgi sprzęgła :) Ja bym się jednak przyjrzał pracy hydraulicznego mechanizmu od sprzęgła - obstawiam, że tutaj jest problem.

Mi to pasuje idealnie pod licznik w milach :)

Karty motorowerowej to już chyba od 4 lat nie można zrobić w szkole i raczej prędko nie wróci. Zamiast tego masz prawo jazdy AM.

Raczej nie tędy droga. DT to typowe enduro, to się nie nadaje na tor. Bardziej nadaje się na lasy, łąki czy inny podobny teren. Nie ten zawias, nie ta pozycja za kierownicą. Kup coś za mniejsze pieniądze i sobie wyremontuj, będziesz miał pewniaka.

Na A2 to się łapie wszystko co ma w dowodzie <35 kW czyli to, co wcześniej wymieniłem.

Skoro tak uważasz to oddaj go do DOBREGO majstra od gaźników. Podkreślam DOBREGO a nie takiego, co wyczyści i ustawi pod fabryczne wartości.

Raczej nie ma takich sprzętów co by skakały po torze a potem umożliwiały podróż w 2 osoby. Tutaj to raczej XT600 / XTZ660 / XR600 / DR650 / DR350 / KLX650 / KLE500 / F650 / NX650 / XF650.

To może jeszcze NTV 650 (wersja "goła", nie Deauville)? W Twoim budżecie bez problemu do kupienia i to chyba jeden z najbardziej trwałych motocykli z tamtych lat. Silnik V2, chłodzenie cieczą, wał Kardana, dość nisko dostępny moment i moc, fajnie to gada na lekko przerobionym wydechu - czego tu chcieć więcej? ;) Miałem kiedyś przez sezon i do dzisiaj trochę żałuję, że sprzedałem. Wziąłem za nią 5500 zł a była niemal idealna. Trzeba było zostawić.

Tarczki + sprężynki + uszczelka dekla to koszt 250 zł więc śmieszne pieniądze. Przekładki zbadaj na szkle czy nie są powyginane, może jeszcze pojeżdżą. Albo wariant mocno ekonomiczny i ryzykowny, same tarczki - kupisz poniżej stówki. Jak masz choć podstawową wiedzę na temat mechaniki to sam ogarniesz sprzęgło w ciągu 2 godzin.

Ja to bym dodał jeszcze, że baza pytań nie powinna być jawna. Bo spora część kursantów wykuje na blachę odpowiedzi i odpowie poprawnie. Ale potem go zapytasz o uzasadnienie odpowiedzi to on nie rozumie czemu tak a nie inaczej. Przepisy trzeba nie tylko znać ale przede wszystkim rozumieć.

Z doświadczenia wiem, że jak ktoś jakiś czas pojeździł na ślizgającym sprzęgle to tam już nie ma nic do ratowania :) Nawet jeśli winna jest regulacja to takie wyślizganie spowodowało wyższą temperaturę pracy na linii tarczki - przekładki. Skutkiem tego jest zmiana parametrów okładzin przez co tracą sporą część swoich właściwości ciernych. Potem po regulacji sprzęgło przez jakiś czas może działać dość poprawnie ale skończy się o wiele szybciej, czasami będzie można też zauważyć lekkie uślizgi. Co innego gdyby od razu po zauważeniu pierwszych uślizgów znaleźć ich przyczynę, zaczynając od regulacji na klamce. Ale jeśli doszło do tego, że podczas jazdy piłuje się silnik do odcięcia, motocykl ma 10 000 obrotów przy prędkości, przy której powinien mieć połowę tego - no to po kilku takich przejażdżkach tarczki to już chyba są czarne a przekładki fioletowe z przegrzania ;)