Skocz do zawartości

Staszek_s

Midnight Visitor
  • Postów

    11153
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    51

Treść opublikowana przez Staszek_s

  1. Sligier, a w normalnej jeździe: bo ja jak w zakręcie odpuszczę gaz, to naprawdę moment hamujący sinika wprowadza kompletną ruinę, moto się huśta, ja lecę do przodu i finał precyzji jazdy... No, ale ja jeźdżę i jeździlem na moto z raczej miękkimi zawiechami, może tu tkwi przyczyna?
  2. kurcze Hikor, a ja wręcz odwrotnie, boję się tylnim w zakręcie hamować...
  3. w punkcie drugim chodziło mi nie tylko o zasadność położenia moto, ale i o technikę, jak to "precyzyjnie" zrobić
  4. Witam, z racji tego, iż z okazji kolizji Darkronina rozgorzała dyskusja na temat zahowań w sytuacjach kryzysowych, chciałbym spróbować usystematyzować niektóre tezy i spróbować z Wami dojść do konkretów (choć znając nasze forum nie jest to łatwe): 1. teza I : "w zakręcie nie hamujemy" Opierając sie na moich doświadczeniach hamowanie w zakręcie przednim hamulcem lub obydwoma jest jak najbardziej bezpieczne, podnosi nas troszkę ale w zasadzie nie zakłóca precyzji jazdy antyteza I, zasłyszana : "zamiast hamować, powinno się sterować gazem" wg mnie, jakiekolwiek odpuszczenie gazem i związany z tym moment hamujący silnika radykalnie zaburza precyzję jazdy, powoduje iż moto staje się "rozkołysane" i tor jazdy jest rozchwiany 2. teza II : "położyć moto" Jedyny raz, kiedy zrobiłem to świadomie, bylo to dawno, na wsk-e i przy około 80 km/h: pochyliłem się, pchnąłem nogami w podnóżki moto w jedną stronę, ja poleciałem w drugą... Generalnie udało się, ale prędkość byla naprawdę nieduża a moto poleciało względnie prosto. Patent kolegi : prędkośc ponad 100 km/h - hamulec tylni do dechy i skręt kierownicą O ile jest dla mnie oczywiste, iż taki manewr na rowerze czy supermoto z niedużą prędkością jest ok, to przy takiej dużej prędkości chyba jakikolwiek skręt kierownicy spowoduje wywołany siłą odśrodkową lot nad tą kierownicą w przestworza, a moto chyba wykręci wiele bączków i jego upadek oraz tor dalszej jazdy, tzn. gdzie poleci jest chyba nieprzewidywalny... 3. teza III : "jak zachować sie w opisanej przez Darkronina sytuacji, czyli czy lepiej świadomie jechać na tyłku w kierunku samochodu" Nie wiem, ale mi kiedyś sprawdziło się to: jadąc jako pasażer podniosłem się na podnózkach, w efekcie tego przy uderzeniu w malucha, który zajechal nam drogę (uderzenie centralnie pod kątem prostym) przeleciałem w powietrzu nad nim, jezdnią, chodnikiem i wylądowałem na przeciwległym poboczu. Efekt: stłuczona ręka i tyle... A ostatnio, gdy poleciałem na asfalcie na bok w zakręcie, taki ślizg i położenie moto, ale jak najbardziej nieświadome, to stłukłem, starłem, poparzyłem się i w efekcie wylądowałem na asfalcie, na przeciwległym pasie i miałem farta, że nic z przeciwka mnie nie przemieliło. Mój wniosek - raczej na świadomy ślizg się nie zdecyduję. To tyle, nie piszę że mam rację, chciałbym tylko usłyszeć wasze, wolne od emocji i najlepiej poparte osobistymi obserwacjami opinie. Ku przestrodze i nauczce, bo chyba z ursynowskich kursów jazdy z wątku obok niewiele wyjdzie. pzdr
  5. Darkronin, nadal wydaje mi się, zresztą poparte to jest własnymi doświadczeniami, iż jak nagle i mocno wciśniesz tylni hamulec przy znacznej prędkości (bo wierzę iż była mimo hamowania znaczna, inaczej kładzenie nie miałoby chyba sensu, przy relatywnie małej prędkości można już spróbować ominąć...), to zanim położy sie moto kilka dzikich wygibasów na jezdni trzeba wykonać, po prostu zarzuca nim ale odruchowo kontruje się balansem ciała czy właśnie ruchami kierownicy, w każdym razie trochę to trwa zanim sie polegnie. Jeżeli jednak naprawdę zrobiłeś to świadomie, przemyślanie i co tu dużo pisać, po mistrzowsku wykonałeś manewr szybkiego położenia moto - szacunek! Bez ironii, naprawdę.
  6. myślę iż Rudemu chodził o to, iż przy 150 km/h dzieje sie wszystko tak szybko, iz o świadomym położeniu moto raczej nie ma mowy - spróbujcie "pokonać" siłę ciążenia i nagle tak się pohylić jadąc prosto... To troszkę inne warunki jazdy niż na krosówce przy, np. 70km/h... Więc często jest tak, iż od nagłego hamowania łapie się uślizg któregoś koła, upadek, ślizg a potem wydaje sie, iż było to świadome zahowanie. To są naprawdę ulamki sekund. Ale to moje czysto subiektywne zdanie. Ważne że wyszedłeś względnie cały. A co do 150 km/h w mieście, zależy jaka droga, ale na pewno trzeba sie liczyc wtedy z zajechaniem drogi. Pzdr i wracaj szybko do jazdy na moto!
  7. ... co dalej nie zmienia faktu, iż takie rzeczy powinno się pisać na priva a nie ogólnym forum. Po co kusić los? pzdr
  8. witam, miałem kilka kompletów tekstylnych, obecnie rukka i jednak wg mnie, jakby to powiedzieć, są miejsca, gdzie w deszczu te ciuchy też nie dają rady. Mam na myśli po prostu tyłek, jak się siedzi na moto, to przyciśnięta membrana chyba nie spełnia swojej funkcji i puszcza. Oczywiście przy dość mocnym deszczu. A co do wypadku, to po naszym (moim i Pasażerki) szlifie przy około 100 km/h jej teksowa kurtka spisała sie nie gorzej niż moja skórzana, tzn. obie się starły mocno ale skóra pod nimi pozostała mniej więcej ok. Wg mnie tekstylne są lepsze do turystyki, ale trzeba dobrze dobrać rozmiar, bo na wietrze luźne stawiają duży opór, bardziej niż skórzane. pzdr
  9. A mnie interesuje, czy ktoś ma doświadczenia ze szczękowcami SHUBERTA czy jakoś tak, w katalogu Louisa jest zamieszczona informacja, iż są kilkukrotnie cichsze od innych kasków tego typu - ale ponieważ cena nie należy do przyjaznych - ponad 400 EUR, chciałbym wiedzieć czy tak jest w rzeczywistości. Od tego sezonu jeżdżę w "szczękowcu" i, prawdę mówiąc, porównując do wcześniejszych integralnych, jestem przerażony poziomem hałasu... pzdr
  10. ...a mnie wkurza lekko fakt, iż nasz kolega motocyklista wg artykułu uważa że nic się nie stało i że tylko przegrał wyścig... Jeżeli takie są konsekwencje pościgu, to faktycznie poza stworzeniem zagrożenia nic on nie przyniósł. Bo obserwując pościg uważam, iż koleś jednak przegiął i powinien to odczuć. pzdr
  11. coś Ty Marianku zaku[ił? To już chłopaki nie mieli jakiegoś porządnego wiaderka? Ale nic to, i tak w Rybniku stawiasz! pzdr
  12. Prawda jest taka, iż jazda w podkoszulku w ciepłe dni jest przyjemna, ale w razie jakiegoś szlifa boli jak cholera! Więc każdy musi sam sobie odpowiedzieć, ewentualnie ile bólu może znieść w imię wygody... Co do tego, iż płacimy wszyscy za leczenie skutków cudzej lekkomyślności, to prawda. Podobnie jak to, iż fatalnie zarządzana administracja rozumiana jako aparat państwowy zżera tych naszych pieniędzy nieporównanie więcej... Więc chyba nie ma co się spierać, i tak każdy dojdzie do własnych wniosków, a naprawdę dopiero własne doświadczenia ze skutkami styku: asfalt-skóra dają rzeczowe, konkretne argumenty do dyskusji! pzdr
  13. hmm, Miklas, nie wiem kiedy były regulowane te gaźniki, ale dziura w obrotach to prawie zawsze coś z gaźnikami lub wydechem, np. popularny pusty wydech dodany bez regulacji lubi coś takiego powodować. Jeżeli niedawno grzebałeś w tych gaźnikach, tam szukaj przyczyny - po prostu rozłóżcie je jeszcze raz... Ewentualnie sprawdź wkład filtru powietrza, może brudny jest i po czyszczeniu gaźnika bardziej to się odczuwa? pzdr P.S. Wiesz, nie jestem mechanikiem, ale zwykle gdy coś jest z elektryką, to strzela, przerywa itp, raczej nie powoduje dziury w obrotach, więc elektrykę odpuść.
  14. witam, ponieważ poozostał mi sentyment do diuka (miałem trzy monstery) to wtrącę swoje trzy grosze: 1. odnośnie wydechu - miałem leo vinci i arrowy i wg mnie te pierwsze brzmią naprawdę super, arrowy były trochę jakby bezpłciowe... 2. amorek skrętu - ohlins jest dość duży gabarytowo ale działa ok, arrow robił (w 2004 roku) do starszych modeli i np. w 1000 nie dał się zamontować, cos tam nie pasowało na styku rama-chłodnica. 3. zapowietrzające się sprzęgło to makabra - chyba Jagtiger caly czas jeszcze z nim walczy, mimo iz wymieniane było kilka razy -siłownik, pompa, przewód... 4. szersza opona o 10mm, w diuku nie eksperymentowałem, ale w innym tak i efekt był taki, iż robiła się jakby "kwadratowa", przez co był taki punkt w pohyleniu, że nagle dostawała uślizgu, kiepskie wrażenie i strach. Raczej nie bedę wstawiał nigdy do żadnego moto. pzdr
  15. witam, piszę bo nie pamiętam.. Gerard, to z Tobą rozmawiałem że w razie niemca jest miejsce w domku dla nas? pzdr
  16. witam, dojechaliśmy z Darkiem koło 22, w deszczu i mgle - jesień idzie... Te źródełka, co tob je reklamowaliście, nawet fajne! Aczkolwiek bez przesady... pzdr
  17. Witam, transalpem 650 przejechałem około 10, może 15 tys. km. Wg mnie moto wygodne, po zaopatrzeniu w trzy kufry pakowne, fajne światła, do duszy wskaźnik paliwa, spalanie od 5,5 l/100km w górę, bezawaryjny... Jeżeli chodzi o lekki teren, lepiej jeździło mi się po drogach szutrowych banditem 1200 niż transalpem... jednak po przyjżeniu się v-stromowi, chyba obecnie jednak jego wybrałbym, jest jakby... dojrzalszy i chyba tańszy, więc mozna różnice ceny wrzucić w zakup akcesorii turystycznych typu kufry. pzdr
  18. ... każdym motocyklem można zejść na kolano, tylko później to kolano cholernie boli! Pzdr i ciesz się że tylko takie małe straty!
  19. ...obawiam się, iż dopiero wieczorem wystartuję, jak mi poskładają moto... Bo jest realna jeszcze gorsza groźba, iż poskładają dopiero w sobotę! pzdr
  20. dzięki Adu, ciuchy skołujemy na miejscu, ale jakbyś chciała nas nad morzem nawiedzić - zapraszam! Wracamy w niedzielę za tydzień
  21. Tak Adu, tak na poważnie to ja też już raczej w trasę w dżinsach nie pojadę... Ale nie damy rady finansowo do końca września odkupić jej ciuchy - wiesz, dodatkowe 4 koła, a raczej nie liczę że te poprzednie da się naprawić... więc musi pożyczyć od kogoś. Zresztą, mam takie ciśnienie na spotkanie z Wami, że nawet katamamranem pojedziemy, więc spoko, ale szczerze mówiąc chcę jechać motocyklem, bo jestem lekko wkurzony na nagłe przerwanie sezonu! pzdr
  22. Zbyhu, pisałem w temacie u brata, że miałem GSX 750... Wiesz, jak dla mnie, to w porównaniu z CB 750 kolegi - który zresztą tę GSX ode mnie kupił, chodziła jakoś tak ciężko, honda jakby lepiej pracowała... Naprawdę poszukaj INAZUMY 1200, to inna bajka. Jedyną zaletą 750 jest małe spalanie. pzdr
  23. Musiz poszperać w Motocyklu sprzed kilku lat. Był obszerny artykuł porównujący między innymi bonevilla i W650. Z tego co pamięta, konkluzja była taka, iż W 650 jest "bardziej angielski i klasyczny niż angielski triumph". Za to własności jezdne były bardziej chwalone w triumphie. Ale wg mnie , jeżeli już uderzasz w klasyczne klimaty - kup triumpha. wiesz, oryginał to oryginał.. Jest wersja t 100 - staranniej wykończona od podstawowej - więcej chromu, obrotomierz, dwukolorowe lakierowanie, droższa o 5 tys PLN, ale sezon się kończy, łatwiej kupić. pzdr P.S. W "MOTOSTODOLE", w Jedwabnem, - 60 km od Białegostoku w kierunku na Łomżę, więc nie tak daleko od Wawy, jest niebieski T 100 - może warto podjechać, przymierzyć się, posłuchać na żywo...
  24. witam, mam nadzieję iż zdążę wypucować lekko sfatygowaną czarną paskudę i przybędę... Co do Katarzyny to na pewno nie wiem, bo mówi, że bez motocyklowych, pancernych ciuchów nie jedzie - bojaźliwa sie czegoś zrobiła! Zupełnie nie kumam dlaczego... pzdr
  25. ...ślad marianku chyba mi pozostanie, bo połowę kolana mam w asfalcie, a moja umiarkowana odwaga wobec lekarzy wyklucza ich interwencję. Co do Kletna, chcialbym, jak tylko dam radę chodzić na raz dalej niż 10m, bo noga jednak mnie mocno nasuwa.. pzdr
×
×
  • Dodaj nową pozycję...