Skocz do zawartości

CosmoSquig

Forumowicze
  • Postów

    1541
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez CosmoSquig

  1. Lobo - w moim golfie napisali Vmax 171km/h, a jak kiedyś dobrze przywiało z tyłu, to było 195km/h :) Fakt, że to było jak miał ok. 10000 przebiegu i na wąskich gumach, ale było.
  2. Na tej ulicy pojazd jadący 50km/h zostałby zdmuchnięty z drogi, możesz mi wierzyć.
  3. Kilka dni temu w Chorwacji ruszałem z parkingu z otwartą szybką (kask bez szczenki) i przy ok. 30km/h dostałem w zęby jakimś robalem. Akurat mówiłem coś do pasażerki, więc lekko skurczybyka przytrzymałem między wargami i wtedy mnie uwalił. Nie wiem co to było, ale bolało i warga spuchła dość konkretnie. Inna przygoda - jechałem w kasku enduro z goglami, gdy w którymś momencie poczułem potężne pieczenie prawego oka. Zatrzymałem się natychmiast, przecieram oko - nie pomaga. Zdejmuję kask, patrzę, a tu zaraz obok gogli na kasku rozwalił się trzmiel i właśnie dokonywał żywota. Wywaliłem dziada, ale piekło mnie jeszcze ok. pół godziny, aż do przemycia oka.
  4. bodjo7 - W tej konkretnie sytuacji nie ma różnicy, bo zarówno w mieście jak i na trasie masz obowiązek włączyć kierunek przed wykonaniem manewru. Różnica natomiast jest taka, że w mieście przy zmianie pasa trzeba być znacznie ostrożniejszym, niż poza miastem (tu dotyczy to kierowcy autobusu). Nie chce mi się tego ciągnąć. Różnimy się tym, że ja wiem jak wygląda ta ulica, jak się tam jeździ i widziałem nieraz jak jeździ Felipe. Chętnie natomiast kiedyś zobaczę, jak nie przekraczasz 50km/h w terenie zabudowanym (w końcu trasa a miasto to 2 różne rzeczy). Zgadzam się, że należy potępiać pajaców latających 180km/h po mieście, ale w tym przypadku raczej nie trafiłeś. BTW, Filip, czy SVka wykręca 180km/h? :) :evil:
  5. bodjo7 - no to nieźle sobie posty ponabijałeś :evil: Jeśli zakładasz, że Filip jechał 180km/h przez miasto, to obawiam się, że jesteś w błędzie (a może nie? Filip - ile jechałeś? :) ). Tak się składa, że kilkakrotnie jeździłem już z Filipem i mam mniej więcej pojęcie o jakich prędkościach w mieście tu mówimy. Jeśli więc czepiasz się, że było 100km/h, a nie 70km/h (na szerokiej, prostej, dwupasmowej drodze, na której skrzyżowania są tylko z sygnalizacją), a potem twierdzisz, że nikt tu chyba nie jeździ przepisowo na ograniczeniu 90km/h, to po prostu nabiłeś trochę piany i nic poza tym. Czysta hipokryzja. Albo sam jeździsz 'po niemiecku' i nie przekraczasz prędkości nawet o 1km/h, albo nie czepiasz się, że ktoś przekroczył o 20-30km/h w dobrych warunkach, więc ponosi winę za wszelkie głupie działania innych kierowców. Na tej ulicy nawet katamarany jeżdżą wieczorami po 120km/h (jeśli komuś zawieszenia nie szkoda), więc motocykl z 70km/h budziłby tam powszechne zdziwienie.
  6. Ja jechałem octavią 1.6 200km/h licznikowe. Było nawet ze 203km/h.
  7. Ja mam w Golfie IV gumy Micheliny Energy. Co prawda u mnie jest rozmiar 195/65/R15, ale rozmiar Fiesty też jest dostępny. Moje wrażenia z jazdy na tych gumach są rewelacyjne - są ciche, bardzo komfortowe, a trzymają się drogi naprawdę dobrze, także na mokrym. Wcześniej miałem Fuldy i były znacznie gorsze.
  8. Mnie się odmieniło podejście do życia i jazdy w chwili, gdy miałem dzwona... autokarem wycieczkowym (jako pasażer rzecz jasna). W środku nocy kierowca autobusu walnął w słup na autostradzie. Kilka osób zginęło, wiele było w ciężkim stanie. Sam miałem czaszkę pękniętą w kilku miejscach, pęknięcie podstawy czaszki, wstrząs mózgu plus liczne potłuczenia, rozcięcia itp. Stłuczone szkło wyciągali mi na żywca spod skóry głowy, bo trafiliśmy w 50 osób do prowincjonalnego szpitala o 4 nad ranem i lekarze dyżurni nie tracili czasu na znieczulenia, tylko po prostu wykonywali niezbędne zabiegi. Potem jeszcze 2 miesiące leżałem w szpitalu, a kilka miesięcy się rehabilitowałem. A ktoś by pomyślał, że autokar wycieczkowy to taki bezpieczny środek transportu... Tak więc zginąć można wszędzie. Można iść ulicą i zostać trafionym cegłówką spadającą z ciężarówki. Można się zaczadzić we własnym domu, itd. Nie chodzi o to, żeby kusić los i dzidować na moto bez opamiętania, ale różne wypadki się zdarzają i nie każdy motocyklista ginie w wypadku na 2oo. Nie trzeba odmawiać sobie przyjemności tylko dlatego, że niesie ona pewne ryzyko. Ale jeśli obawiasz się do tego stopnia, że nie masz frajdy z jazdy, to chyba faktycznie czas sprzedać sprzęta i dać sobie spokój. Pamiętaj, że zostały Ci jeszcze kabriolety :) :evil:
  9. Dzięki za miłe słowa :( Opis chyba już dziś będzie. Dominik - Plecaczek wymiata :P ;) Rafik - żeby umieścić foty, możesz skorzystać z galerii, którą masz w profilu, albo zrobić to tak, jak ja zrobiłem, czyli zdjęcia wrzucić na jakiś serwer www (np. republika.pl), po czym korzystając z funkcji 'Img' (masz taki przycisk przy pisaniu posta) wkleić do nich link. Ale pierwsza opcja jest raczej prostsza. Boniek - koszty całości trudno określić, bo płaciliśmy w 2 osoby raz gotówką w tej walucie, potem gotówką w innej, to znów jedną kartą, potem drugą... Poszczególne koszty mają się tak: 1 HRK = 0,6 PLN Paliwo - w Chorwacji kosztuje niecałe 8 HRK za litr, na zadupiach ok. 7 HRK. Obładowane moto paliło nam 6-7 l, przy 3700km przebiegu daje to ok 1100 zł na benzynę i to był chyba największy koszt. Spanie - jak się ma enduro i namiot, to można spać na dziko :P Kemping dla 2 osób, namiotu i motocykla to ok. 130 HRK za noc, czyli ok. 80 zł. Dlatego kemping nie jest najlepszą opcją, bo prywatne kwatery można mieć już za 120 HRK (pokój 2-os), o ile ich położenie nie jest zbyt atrakcyjne turystycznie i poziom lokalu zbyt wysoki. Jest też tańsza opcja - rozbijanie namiotu u ludzi w ogródkach. Jak dobrze poszukać i ponegocjować, to jest za frajer ze śniadaniem :D Jedzenie - u nas rządził turystyczny gazik i menażki. Zupka chińska to koszt ok. 2,50 zł :D Jak jest gorąco, to nie chce się jeść, więc bywało że jedliśmy tylko jogurcik na śniadanie i zupkę na kolację. Oczywiście będąc tam warto spróbować owoców morza, w knajpach kalmary czy małżki z grilla kosztują 50-60HRK, sałatka z krewetek czy ośmiornicy 40-50HRK. Wypasiony zestaw ribu dla 2 osób to 150-300HRK. Wina stołowe to totalne jabole :P Picie - chlać tam trzeba dużo :P Napoje 0,5l w sklepie to wydatek 5HRK (woda min. 3HRK), w knajpach 10-15HRK (w miejscach turystycznych). Piwo duże w knajpie 10-15HRK. Na wycieczkę do Chorwacji nie potrzeba jednak ani tylu dni, ani tych 3700 km. W zasadzie wystarczą 4 dni (a więc 3 noclegi) i 3000km. Wówczas można olać Istrię i nie jechać dalej niż do Dubrovnika. Dla każdego bikera obowiązkiem jest przejazd Karlovac-Rijeka przez góry - droga pusta, a winkle i widoki niesamowite, potem wzdłuż wybrzeża z Rijeki do Zadaru, no i traska Makarska-Dubrovnik (droga Split-Mararska wzdłuż wybrzeża jest do niczego, podobnie trasa Zadar-Split). No i droga przez interior - Knin, Sinj, Plitvice - jest szybka, kręta, pusta. Duże wrażenie robią ostrzelane i zniszczone domy, czy wręcz całe wsie. No ale nie rozpisuję się dalej, bo relacja się przecież robi :mrgreen:
  10. krzychu-kk - brachola ten olej też irytuje, ale cóż zrobić. W serwisie powiedzieli, że to zużycie mieście się w normach VW i trzeba z tym żyć. Co do turbodziury, to jest o niebo mniejsza niż w autach benzynowych ze sprężarką :( Wiadomo, najfajniej to się wykręca benzynowe V12 5000ccm, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :P
  11. Wczoraj wieczorem wróciliśmy z 10 dniowego objazdu po Chorwacji. Jechaliśmy w 2 osoby (ja i Plecaczek) na Transalpie. Nie było łatwo się spakować, bo oprócz ciuchów dla 2 osób zabraliśmy namiot (a więc śpiworki, karimaty), sprzęty plażowe, no i akcesoria moto. Najtrudniej było upchnąć kilogramy kosmetyków Plecaczka :D W sumie przejechaliśmy 3700km. Byliśmy nad Balatonem, w Zagrzebiu, w górach na północy, na Istrii, wzdłuż wybrzeża dotarliśmy do Dubrovnika i za Dubrovnik, po czym odwiedziliśmy wyspę Hvar i interiorem przejechaliśmy przez Plitvice z powrotem na Węgry i do Polski. Opis na razie nie jest gotowy, ale jest za to kilka fot, które coś niecoś opowiadają :( To nasza traska Pogoda w Polsce w chwili przekraczania granicy w Chyżnem Widok na morze z wysokości 886m Trampek na kempingu, w tle nasz klaustrofobiczny namiocik Piękna okolica na plażowanie ... ... Postój relaksacyjny Kolega też się relaksuje Koloseum w Puli - kurorcie wakacyjnym starożytnych Rzymian Rovinj Rovinj Też moto i to ładne Motovun z bliska Motovun z daleka Kierownik wycieczki Bez kierownika Nina Knajpa w Zadarze, poranek Trogir Dubrovnik Zdjęcie robione z dużym zoomem (10x). Dopiero po pstryknięciu się okazało, że statek ma na imię tak samo jak ja :D Dubrovnik j.w. Ponta Ostra. Południowy kraniec Chorwacji. Zniszczenia bardzo świeże. Plecaczek strażnikiem fortu :P Port w mieście Hvar na wyspie Hvar Hvar Relaks po śmiganiu. Ciężko było zrobić zdjęcie 'nieruszone' :P Zamek Varazdin Nie wiem jak to skomentować :P Cakovac Koniki w Cakovac Tihany, Węgry Trampek po niedzielnej nawałnicy, już umyty w deszczu Na koniec wycieczki samowyzwalacz zrobił nam nieostre zdjęcie. Ma talent. Mam nadzieję, że sie foty podobają ;) Komentarze i pytania mile widziane :P
  12. Mój bracki jeździ Golfem V TDI 2.0 (140KM). Pali 4-6 litrów na setkę (jazda mieszana). Prawdą jest to, co napisał Ryży, że można zapinać oporowo na autostradzie i wychodzi ok. 7-8l na 100 (ten golf przy utrzymywanej przez kilkanaście minut prędkości licznikowej 190km/h pokazuje na komputerku niecałe 8l spalania). Duża zaleta to prawie automatyczna skrzynia biegów (rusza się z jedynki, potem czwórka i można spokojnie jechać po mieście, tak dobrze ciągnie z niskich obrotów - nie trzeba więc mieszać biegami) i generalnie dobre osiągi (elastyczność). Wady: - jest dużo głośniejszy od benzyny, szczególnie przy dużych prędkościach jest to dokuczliwe - ten egzemplarz bierze sporo oleju (trzeba uzupełniać co 6-7 tys. km, a auto ma jakieś 30000 przebiegu - problemy z olejem były od nowości) - charakterystyka silnika, która choć jest skuteczna na trasie, to daje mało radochy z dynamicznej jazdy (w porównaniu do mocnej benzynówki). To takie moje subiektywne odczucie, bo auto rozpędza się świetnie, ale bez tego przyjemnego wrażenia wchodzenia na wysokie obroty. Choć to kwestia upodobań i na pewno niejednemu się podoba do dynamicznej jazdy taki przebieg krzywej mocy i momentu, jaki proponują turbodiesle. I jeszcze o spalaniu - merol E 320 TDI (czy CDI, bo tak to się chyba u nich oznacza) pali przy utrzymywanej prędkości 230km/h na autostradzie 8 litrów na setkę. Jechałem jako pasażer na targi do Frankfurtu takim autem właśnie i widziałem wskazania komputerka na własne oczy. Auto waży coś koło 2000kg i ma trochę ponad 200KM mocy. To był automat, klima chodziła cały czas.
  13. Mnie szczególnie przednie zawieszenie w GSie w terenie nie grało. Fabryczne jest bardzo szosowe. Miałem wrażenie, że nad małymi nierównościami przelatuje bez przyczepności, a na dużych notorycznie dobija. Przeróbki bym zaczął od zabezpieczeń typu gmole itp., ale to już wiesz :( Choć raczej zamiast zmieniać detale, zmieniłbym moto... na KTM 950 :P
  14. CosmoSquig

    Polska - Włochy

    Proponuję przelecieć przez Alpy jakąś ładną przełęczą, fajne traski są w Karyntii, ale nie tylko. Potem raczej sugerowałbym trzymać się zachodniej strony Włoch, bo wschodnia mnie się nie podobała za bardzo. Generalnie góry są wypaśne, ale to co jest pomiędzy górami a Toskanią na wschodzie to wg. mnie syf i zero frajdy. Szczególnie okolice Wenecji - bleeee. Toskania to znów czad. Koniecznie przejedźcie się Cinque Terre (jest na zachodnim wybrzeżu) - traska jest fenomenalna, jedyna jej wada to brak stacji benzynowych na odcinku ok. 90km (ja musiałem wracać jakieś 30km właśnie z tego powodu) - warto więc zatankować przed tym ocinkiem. Bardziej na południe niż Siena jak dotąd nie dotarłem. Kiedyś pokonywałem też Alpy przełęczą Brennerską - to co było za nią po stronie Włoskiej, mnie przyprawiło o kilkudniowy opad szczenki.
  15. Bekon - ja jadę z pasażerką właśnie w tym terminie w Alpy. Z naszej strony sprawa 100% aktualna. Z Dubrownika właśnie wróciliśmy kilka godzin temu :( Fajnie było, ale nigdy więcej nie pojadę do Chorwacji na moto w lipcu, chyba że będę miał kombinezon z klimatyzacją:P
  16. Wykręca się kilka śrubek, wyciąga szybkę, wkłada inną, wkręca z powrotem śrubki. A czy cokolwiek szyba zburzy, to już zależy od tego jaką szybę założysz. Jak za ciężką, to możesz zburzyć przednie zawieszenie :-D
  17. Co do jazdy z pasażerem - kilka miesięcy temu byłem z pasażerką na Węgrzech na Suzi DRZ400S. Wyjechaliśmy na 4 dni, moto oprócz nas wiozło cały potrzebny bagaż. Byliśmy w Egerze, na wschodzie Węgier, w Szeged na południu, w Baja, nad Balatonem... W sumie pod 2000 km. Dało się, było fajnie. XT ma szerszą kanapę, więc powinno być jeszcze fajniej. Oczywiście nie jest to komfort goldwinga, ale dla chcącego nic trudnego. Po prostu trzeba się liczyć z częstymi postojami :D
  18. Będzie ok. XT to nie jest Fazer, ze z pojemności 600ccm wykręca jakieś niesamowite osiągi. W sprzętach typu XT silniki są naprawdę łagodne i ich moc jest łatwa do opanowania. Większy problem możesz mieć z masą motocykla - wysoko umieszczony środek ciężkości w połączeniu z niemałym ciężarem sprzęta powoduje, że z początku moto może się kłaść wbrew Twojej woli :P Ale jeśli zaopatrzysz się w handbary, to nie ma strachu - sprzęt nie ucierpi zanadto. Na traskach jest ok, do 120km/h można spokojnie zasuwać całkiem dalekie dystanse. Edit: Jeśli pojemność i masa XT budzi Twoje obawy, to pomyśl o np. Suzi DR350. To wdzięczne moto, można na nim robić niemałe traski, a na torze radzi sobie całkiem całkiem (mała masa).
  19. Wchodzi :D Stawianie sprzęta na gumie to kwestia przede wszystkim umiejętności, a dopiero potem mocy. W ogóle moc w enduro to sprawa drugorzędna, chyba, że chcesz być w pierwszej dziesiątce mistrzostw Polski.
  20. Podobna usterka wystapila u mnie w kawie KDX125. Winnym okazal sie brudny i zle wyregulowany gaznik.
  21. A mnie się dziś coś w działaniu policji nie spodobało :D Jakiś *@#$&^ skroił mi w nocy radio z auta. Kij z radiem, bo i tak uruchamiałem je raz na miesiąc, ale straciłem szybę, do tego kawałki szkła będę wynajdywał w samochodzie pewnie do wiosny (bo wtedy planuję pojazd sprzedać ;) ). Idealistycznie uznałem, że należy zgłosić sprawę organom ścigania, więc zadzwoniłem na 997. Pani operator mi grzecznie powiedziała, żebym ruszył zad na komisariat, bo przecież bez szyby da się jeździć, a funkcjonariusze nie zamierzają się fatygować do mnie. No więc pojechałem pod wskazany adres. I tu idealizm zaczął mnie opuszczać, bo panowie policjanci kazali mi czekać godzinę i 45 minut tylko po to, aby przyjąć zgłoszenie. Gdy już się doczekałem, policjant miał do mnie pretensje że zaparkowałem za daleko i on musi daleko chodzić (było to najbliższe miejsce, przy którym nie było zakazu postoju z tablicą 'nie dotyczy pojazdów policji'). Potem spisał tylko dane z moich dokumentów, zapytał o której godzinie widziałem auto po raz ostatni całe, po czym dał mi kwitek i pożegnał. Oczywiście od początku nie wierzyłem, że znajdą moje radio, ale przetrzymywać mnie przez ponad 2 godziny tylko po to, żeby przepisać dane z dowodów osobistego i rejestracyjnego? Bardzo rozbawiła mnie też błyskotliwa uwaga jednego z panów na komisariacie, jakoś po godzinie mojego czekania: "a nie napada panu deszcz do auta przez ten czas?". Lało jak z cebra, więc odpowiedziałem elegancko, że więcej niż dotychczas napadało, to już nie napada. Nauczony doświadczeniami z państwową i prywatną służbą zdrowia, z niecierpliwością oczekuję na powstanie prywatnej policji :D :P
  22. Podobno jakoś się to daje wypolerować. A jak jest bardzo źle, to wal do TNT po nowe plastiki :)
  23. To kup sobie ten płyn i zobacz jak fajnie działa :-D
  24. Ja też radzę Ci trochę poczekać. Jesienią jeszcze można sporo pośmigać, a ceny posezonowe są często bardzo atrakcyjne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...