Skocz do zawartości

CosmoSquig

Forumowicze
  • Postów

    1541
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez CosmoSquig

  1. Otóż to :) A z innej beczki, uważam że te pościgi z videorejestratorami to kretynizm. Niebiescy narażają siebie i innych. Ich auta i umiejętności często nie nadają się do jazdy z takimi prędkościami po zwykłych drogach. Ostatnio mojego brata kręcili jak jechał autem. Jak już ich zauważył w lusterku i się zatrzymał, to wyskoczyli na niego i zaczęli krzyczeć, że na jednym z zakrętów omal się nie zabili przez to jego piratowanie. Tylko co to za pomysł gonić po zakrętach sportowe auto skodinką??
  2. Dużo zależy od tego, na jakiego lekarza trafisz. Jeden będzie się czepiał o -1, a drugi w ogóle nie spyta. Mnie badali dość dokładnie, miałem -0,75 i dostałem bezterminowe.
  3. Ludzie mają narobione w głowach... Firma, w której pracuję, ma siedzibe w typowo przemysłowej dzielnicy. Firm są tam setki... Oczywiście znalazło się paru głąbów, którzy zwietrzyli interes życia, bo trafili jakieś kilka arów pomiędzy tymi firmami za małe pieniądze i postawili na nich domy. Ostatnio moja firma zdecydowała się na rozbudowę jednego z biurowców z 2 pięter do 5. Mieszkańcy tych domków zaczęli słać protesty, że ten "gigantyczny" biurowiec nie dość że przesłoni im słońce, to jeszcze nie będą się mogli opalać w ogródkach, bo będzie ich widać z biur. Wcześniej prostestowali też, że w okolicy jeżdżą ciężarówki od 5 rano. Nie kapuję, że ktoś może budować dom obok tabliczki "strefa przemysłowa" (tak, tam jest od lat wydzielona strefa ekonomiczna z przeznaczeniem pod lekki przemysł), po czym żalić się, że w okolicy tenże przemysł faktycznie jest.
  4. S też ma do bani skrzynię ;) Luz pomiędzy 4 i 5 znacznie łatwiej znaleźć, niż tam, gdzie być powinien.
  5. Zaniżania średniej ciąg dalszy - 25 lat (acz już niedługo) :)
  6. Generalnie żaden problem - jedynie serwisowanie przed zimą warto zaplanować tak, żeby nie bujać się śniegu... Jeszcze niedawno krakowscy posiadacze beemek jeździli do najbliższego serwisu do Bielska-Białej (ok. 100km). Odnośnie samego motocykla - F650GS to świetny wybór. Nie oszczędzaj na ABSie!
  7. Do wzięcia DRZ400E 2007 w bardzo dobrym stanie. Zarejestrowany (kit w pudle w komplecie z motocyklem). Co do ceny - czekam na sensowne propozycje. Mogę się wymienić na F650GS Dakar lub XT660R z rozsądnego rocznika.
  8. Jedyne prawdziwie oryginalne i "tru" BMW to takie ciemno zielone, z koszem z boku wyposażonym w karabin maszynowy i ze swastyką wygrawerowaną na ogniwach łańcuszka rozrządu :) Zelig, masz w swoim LT karabin? Może dałoby się założyć taką wieżyczkę z tyłu, nad bagażnikiem - coś jak w starych bombowcach? Plecaczek mógłby szczelać do niegrzecznych katamaranów i użytkowników podrabianych beemek :) Przy okazji mógłbyś dorzucić wyrzutnię rakiet przeciwlotniczych i granatnik. Różnica w wadze motocykla pewnie i tak nie była by odczuwalna ;) Skądinąd zdolne chłopaki pracują w dziale marketingu bmw, skoro skonstruowali coś tak fajnego jak np. F650GS Dakar. W wielu japońskich firmach całym sztabom inżynierów nie udało się przez lata skonstruować tak udanego motocykla. Ciekawe co by było, gdyby tenże dział marketingu zabrał się za konstruowanie nowego dużego GSa? :cool: PS. Zelig, z tym 'nie mylić z enduro' trochę Ci się pomyliło. Chyba że dla Ciebie enduro to to samo co cross, tylko z lampką z przodu i dwukrotnie dłuższymi okresami między przeglądami, wówczas faktycznie - jedyne sensowne enduracze to EXC. PPS. RT to chyba Race Turbo, nonie?
  9. Drodzy, Nabyłem w zeszłym roku DRZ400e (kilka lat wcześniej latałem na 400s). Poupalałem trochę po okolicznych bezdrożach, jednak doszedłem do wniosku, że coś co mnie znacznie bardziej kręci, to terenowa turystyka (np. Karpaty, czy 'okolice Mongolii'). Chciałbym doprowadzić ten motocykl do stanu umożliwiającego bezstresowe i legalne nawijanie kilometrów w terenie i na szosach. Moto jest zarejestrowane. Teoretycznie ma 'kit homologacyjny', ale ten kit jest do kitu (nie wierzę, żeby np. to badziewne lusterko przeżyło jakikolwiek wypad dłuższy niż 500km; brakuje światła stopu i takich tam). Ponadto wydech jest kompletnie nielegalny (bo pusty), przez co 'tubylcy' reagują nań niekiedy agresją. Co będzie najsensowniejsze? - wymienić sprzęta na wersję S, lub na jeszcze inne moto - zdobyć stosowne akcesoria i przerobić drz na turystę Pytanie przy okazji, czy silnik wersji E da radę przejechać np. 5000km bez serwisu? Gdzie szukać gadżetów do przerobienia sprzęta na turystyka? (nie chodzi mi o kufry, bo tu mam sensowne namiary, ale właśnie o graty w stylu solidne kierunki, stop, licznik, stacyjka, itp). Dodam jeszcze, że nie chodzi mi o turystykę w stylu motocykli takich jak transalp itp. Mam na myśli dość solidne grzebanie się w błocku i kurzu, ale z dala od domu i z kuframi :flesje: ps. Jeśli ktoś chciałby wymienić swojego offroadowego turystyka na moje drz, to jestem bardzo otwarty na propozycje. Np. KTM 640 Adv mnie zdrowo interesuje.
  10. No to polatałem. Smerfy przejechały się za mną z kamerą. Żadnego dramatycznego wydarzenia nie było, ale jechali na tyle długo, że zebrało się punktów akurat na moje prawko (wliczając wcześniejszą kolekcję). Mandatu nie przyjąłem, bo wg. mnie kilka razy policzyli jedno wykroczenie w kilku kategoriach (np. wyprzedzanie na linii ciągłej - to przekroczenie dwukrotne linii ciągłej + złamanie zakazu wyprzedzania + stwarzanie zagrożenia na drodze jednocześnie??). Niemniej prawko zatrzymali. Zaproszenie do sądu na składanie wyjaśnień mam na koniec czerwca... Shit.
  11. Na południu to samo niestety. Można sobie przejechać z KRK do Zakopca świetnym offroadem i nie spotkać żywej duszy po drodze. Ale można też wyskoczyć w niedzielne popołudnie na szlak pieszy na Turbacz, który jest wówczas zatłoczony jak korytarze nowo otwartej galerii handlowej. I niech dzieciaki wieją spod kół, niech widzą prawdziwego twardziela.
  12. Sęk ju :wink: DeeRZeta daje radę :) Wersja E będzie co prawda wymagała trochę pracy w celu dostosowania do turystyki, ale za to w terenie jest nie do zatrzymania. Fakt też, że prędkości przelotowe offroad trochę mi się zmieniły :) F800 już prawie po dotarciu. Pomimo słabej aury, braku wolnego czasu i beznadziejnym remontom chyba wszystkich okolicznych dróg (jak nie ma remontu, to jest budowa osiedla i cała okolica i tak jest w błocie)...
  13. Frem, tak bardziej serio podchodząc do Twojego pytania o łykanie beemek - na dwupasmowej szybkiej drodze trzeba naprawdę mocnego sprzęta, żeby być szybszym od samochodów. Po pierwsze ile aut teraz ma 130KM? Kompaktowe służbówki często są mocniejsze. Na każdym kroku masz passaty 150KM (i więcej), a beemka czy merc z tak słabym silnikiem to przecież obecnie rzadkość. Jeśli w miarę mocne auto ma Vmax 220km/h, a szosowa 500tka nowa wykręci 180km/h, to czego się spodziewasz? Powyżej 160km/h moto będzie się już ledwo rozpędzać, a taki przeciętny firmowy golf TDI przy tej prędkości jeszcze nieźle cakiem kręci. A przecież przeciętny dresmobil obecnie to chyba co najmniej jakiś podstarzały civic type r, do którego służboweo kompakty mają się nijak? Poza tym jeśli na drodze będzie dziura czy piasek, to autem po prostu przejżdżasz i najwyżej bluzgasz na drogowców. Na motocyklu przy tej prędkości finał może być tragiczny. W mieście ze świateł taką 500tką praktycznie każde auto spokojnie odstawisz daleko z tyłu, ale potem lepiej sobie odpuść. Szkoda życia. Jak potrzebujesz sobie dodać wiary w siebie, to idź do psychologa - taniej i bezpieczniej. Z przypalonymi samochodziarzami i tak nie wygrasz (słyszałeś może o przypadku, jak urażony kierowca wyprzedzony przez motocyklistę staranował tegoż na następnych światłach? I kto był pierwszy?). Mnie kiedyś omal nie zabił jeden pajac, bo tak bardzo nie chciał dać się wyprzedzić, że jak już byłem obok niego, to zaczął spychać mnie z drogi. Jechałem z dziewczyną... I jedyne co w takiej sytuacji możesz zrobić, to grzecznie zwolnić, odpuścic i najlepiej pojechać w inną stronę na najbliższym skrzyżowaniu. Mając potrzebę 'łykania' beemek tym bardziej powinieneś zacząć od niezbyt mocnego motocykla.
  14. No to przy takich priorytetach pozostaje CBR lub R1.
  15. Wymieniałeś sprężyny sam, czy kupiłeś już z takimi? Pytam, bo ciekaw jestem porównania fabryki z akcesoryjnymi. Zauważ natomiast, że bardzo wiele osób modyfikuje zawiechy w Vstromach/KLV. O czym to świadczy? Oczywiste jest, że większy skok zawieszeń, miękkie ich zestrojenie i większe koła to czynniki poprawiające wybieranie nierówności. Zwróciłem natomiast uwagę na fakt, że przez samo nazywanie się turystycznym enduro moto nie staje się bardziej komfortowe. I jak pisałem wcześniej - IMO kluczową rolę odgrywa jakość elementów wykorzystanych w zawieszeniu, jak i jakość jego zestrojenia.
  16. Nic nie pomyliłem. Wyobraź sobie, że większość mojego moto stażu przelatałem na turystycznych enduro (będzie tego z 100 tys km, w tym ok. 20 tys na Vstromie). Jak widzisz wyrwę w asfalcie, to się podnosisz, ale jak masz przejechać 200km dziurawymi drogami z prędkością 100km/h i więcej, to siedzisz na zadzie niczym na taborecie. Vstromowy widelec na większych poprzecznych hopkach dobija (nie wiem jak w litrowym, miałem 650) i wtedy dostaje kręgosłup. Transalp z kołem 21" i faktycznie dużym skokiem radzi sobie znacznie lepiej z hopkami, ale ma problemy z trakcją i koleinami. F650GS jest komfortowy, choć kokpit na dziurach skrzypi i stuka, jakby miał się rozlecieć. A taki np. R1200GS na dłuższych garbach lubi się rozbujać (jeśli połączyć garby z ostrzejszym dodaniem/ujęciem gazu) i potrzeba chwili, żeby dało się go znów ostrzej pocisnąć. Choć jazda jest faktycznie komfortowa. OK, jeśli brać pod uwagę średnią, to turystyczne enduro są bardziej komfortowe od innych motocykli, ale 1) istnieje niejeden motocykl szosowy bardziej komfortowy na dziurach od wielu turystycznych enduro 2) komfort na dziurach w krowach niejednokrotnie pojawia się kosztem trakcji i komfortowej aerodynamiki ps. Na trampie dwa razy prawie wyglebiłem przez zachowanie jego zawieszeń. Jednym razem podczas mocnego złożenia najechałem na praktycznie niewidoczny długi garb - zawieszenie tak dobiło, że centralna podstawka mocno walnęła o asfalt, a moto się wyprostowało i prawie wyprowadziło mnie w barierki. Innym razem wjechałem na 'autostradzie' w koleinę w czasie deszczu i podczas wyjeżdżania z tejże moto tak się rozbujało, że tył zaczął łapać uślizgi... przy 120km/h.
  17. Tak, możesz się domagać odszkodowania za uszkodzenia powstałe w wyniku najechania na wadliwą nawierzchnię. Jak - to pytanie bardziej do działu prawnego. Niedawno słyszałem nius, że przepisy w tym zakresie zaostrzono (kierowcy kłody pod nogi, choćby miał poważny wypadek), ale wciąż możliwość istnieje. Odnośnie komfortu i zawieszeń, to temat jest bardzo obszerny. Turystyczne enduro też idealne nie są, bo przy wyprostowanej pozycji każdym hopkiem obrywasz prosto w kręgosłup. Nieco bardziej pochylona pozycja mnie bardziej odpowiada. Wówczas dużo zależy od jakości i zestrojenia zawiech. Dla mnie paradoksalnie wypadło porównanie beemki F800S z kawą Z750. Jadąc po dziurach odniosłem wrażenie, że kawa jest zdecydowanie twardsza od beemki - regularnie podskakiwała, w łukach na nawet małych nierównościach koła lekko 'przeskakiwały' na zewnętrzną. Beemka nie tych samych dziurach nie odrywała się od asfaltu i nie miała problemów z trakcją przy podobnych prędkościach. Wniosek - kawa jest dużo twardsza. Potem za to przyszła niespodzianka, przy zaatakowaniu zakrętu o równej nawierzchni przy większej prędkości - kawa lekko pływała, a 'efka' prowadziła się pewnie. Swoje 2 grosze dorzucają także opony. Możesz przy okazji zmiany gum poeksperymentować z bardziej turystycznymi oponami. Zerknij, czy Twoje moto nie ma bardzo starych opon (guma staje się z czasem mniej sprężysta) oraz czy ciśnienie powietrza jest ok. Ponadto jeśli moto jest leciwe, to stan amortyzatorów może być agnonalny. No i wspomniany już olej w amorach...
  18. zajc - myślę, że to kwestia założeń konstrukcyjnych. F800S niby jest sprzętem do bardziej dynamicznej jazdy czy do stuntu (vide endorsement Christiana Pfeiffera). Jeśli pasek ma wytrzymać 20kkm 'pycenia', to pewnie wytrzyma też 50kkm turystyki. Zapewne jednak żaden producent nie chce, aby pasek strzelił komuś w czasie jazdy... A może HD ma solidniejsze te paski po prostu :biggrin: KS-Rider - przecież ja dotychczas posiadałem wyłącznie sprzęty z niższej półki (ceny katalogowe o 30% niższe od cennika tej beemki). Jakby po przesiadce było inaczej niż super, to coś by było nie tak. :flesje: ps. Ale dziś była pogoda. :flesje: :icon_eek: Fun na maksa! Powoli się wjeżdżam w ten sprzęt i coraz bardziej mi się podoba. Jeszcze kilka setek i będzie można mocniej odkręcić.
  19. Sęk ju :flesje: Po prostu staram się unikać pisania na trzeźwo :biggrin:
  20. W zdecydowanej większości przypadków te 100+KM sportowej 600tki służy bardziej łechtaniu ego właściciela, niż dynamicznej jeździe. Efekt potem taki, że sportowe sprzęty jeżdżą 99% czasu poniżej 7000obr, a ich właściciele klną na dziury w drogach, jak i na ślepych katamaraniarzy, których nie widzieli w małych lusterkach sportowego motocykla. 500tka na 2 sezony będzie całkiem ok. Przy zakupie zostanie kasy na ciuchy i akcesoria, a w jeździe nauczysz się wykorzystywać moc sprzęta i jednocześnie ją kontrolować. Nie wiem jak cebra, ale np. nowe Z750 (słabsze od cbr) ma taką dziwną własciwość, że jak osiąga 8000 obrotów na I lub II biegu na naszych beznadziejnych asfaltach, to tylne koło łapie natychmiastowy powerslide (czyt. wpada w poślizg przy dodawaniu gazu). Taki powerslide to doskonała okazja żeby wyglebić i dać zarobić serwisowi i rehabilitantom. Poza tym jest element obciachu. Jakieś 3 lata temu miałem okazję wyskoczyć z grupą młodych ścigantów na Słowację. Miałem transalpa 55KM i pasażerkę, a oni głównie nowe sportowe sprzęty powyżej 100KM. Na prostych szło im super, na zakrętach wręcz przeciwnie. Wyjście z ciasnego winkla na sporcie to najwyraźniej nie aż takie hop-siup. Po serii kilkunastu serpentyn zrobiliśmy sobie z pasażerką przerwę na - dosłownie - 1-2 minuty, po czym zaczęli dojeżdzać kolejni ściganci. Sportowe motocykle wcale nie ułatwiają jazdy szosowej, szczególnie na naszych drogach. Inna historia - ziomal dość pokaźnych gabarytów kupił sobie GS500. Trochę się wjeździł, po czym pojechał w Alpy. Jak wrócił z Alp, to na swoim słabawym GSie łykał więlu lokalnych ścigantów i robił to całkiem bezpiecznie. Wniosek - oczywiście warto realizować marzenia i zakupić sprzęt, który chodzi po głowie od lat. Ale jednocześnie warto sobie zadać pytanie, czy wolisz być motonitą który wymiata na przeciętnym sprzęcie, czy tym, który ciotuje na wypasionym podstarzałym sporcie. Nauka łatwiej przychodzi na słabszym motocyklu. ps. Nawet jeśli kupisz nowego gixxera 1000, to i tak znajdziesz sytuację, w której uznasz, że brakuje Ci mocy. Jeśli nie umiesz wykorzystywać potencjału silnika, to każdy sprzęt będzie za słaby.
  21. No i nawinąłem pierwsze 60km moją nową S-ką :icon_rolleyes: Pierwsze wrażenia: Wykonanie - cieszą detale typu odlewany wahacz, wygląd napędu, felgi. Jakość wykończenia całkiem całkiem, choć pewne elementy są niedopracowane. Mocowania lusterek są elastyczne (tj. lusterko składa się przy uderzeniu jak w samochodzie), ale wyglądają tandetnie. Bylejakie są również seryjne kierunki oraz zamek służący do podnoszenia kanapy. Porównując do japońskiej klasy 600 jest IMO bardzo dobrze. Natomiast porównując do sprzętów >40kpln jest najwyżej nieźle. Na pewno o niebo lepiej niż w moim poprzednim DLu650. Co za matoł konstruował stopkę w tym sprzęcie? Po pierwsze jest tak cienka, że nawet jak nie pęknie, to nie ma mowy o postawieniu sprzęta na czymkolwiek innym niż beton/asfalt. Po drugie rozłożenie stopki wymaga gimnastyki (jest skutecznie schowana pod podnóżkiem i silnikiem). Komfort - jak dla mnie super. Moto świetnie wybiera nierówności. W połączeniu z pochyloną do przodu pozycją daje to wrażenie znacznie lepszego wybierania dziur niż w DL650 czy nawet w transalpie. W obu tych enduraczach przy większych wyrwach w asfalcie widelec potrafił dobić. W DLu wydawał przy tym odgłosy co najmniej podejrzane. F800S pomyka po dziurach bardzo sympatycznie. Nadgarstki są oczywiście bardziej dociążone w beemce (porównywalnie z tymi bardziej sportowymi nakedami klasy 600). Przeszkadza mi trochę klamka sprzęgła, którą spróbuję ustawić bardziej w linii przedramienia (obecnie muszę sięgać dłonią trochę za bardzo w górę). Sprzęgło ma regulację, więc powinno być ok. Kanapa i podnóżki na 60km super. Ochrona przed wiatrem typowa dla tego typu owiewki - ramiona i głowa są wystawione na równomierny pęd powietrza. Można w każdej chwili wygodnie położyć się na baku - wiatr znika, a leży się całkiem miło :D Ogółem zawiechy super, kanapa też, nadgarstki - zobaczymy. Silnik i napęd - na postoju brzmi nieźle, podczas jazdy mruczy dyskretnie, acz słyszalnie. Reakcja na gaz pasuje mi bardzo. Pasek napędowy świetnie przenosi moc i jakiekolwiek szarpnięcia praktycznie nie występują. Póki co kręcę stosunkowo nisko (się dociera), ale sprzęt zdecydowanie prosi o jeszcze. Kultura pracy wypas - nawet przy 2000obr/min można równo jechać, a dodanie gazu nie generuje żadnych dziwnych dźwięków. O mocy i rozpędzaniu napiszę więcej, jak nawinę trochę km. Skrzynia biegów przez pierwsze 20km była trudna w obejściu, ale potem zaskoczyła mnie pozytywnie. Biegi wchodzą świetnie, zwykle nie ma problemów ze znalezieniem luzu. Jest dużo lepiej niż w Vstromie. Prowadzenie - dajcie mi jakieś suche winkle.... Hamulce - gdy czytałem, że ABS w tym sprzęcie zachowuje się dziwnie, nie spodziewałem się, że może być aż tak źle. Przy zjeździe na dziurawej mokrej drodze przy hamowaniu z 50km/h zgłupiał kompletnie - odpuścił całkowicie chyba na ponad sekundę. Próbowałem kilka razy w tym samym miejscu i zawsze było to samo. Potem zacząłem kombinować - gdy ABS odpuszczał, natychmiast wciskałem klamkę jeszcze raz do oporu, wtedy łapał na chwilę ponowie. Hamowanie trochę się poprawiło. Wniosek - na dziurawej drodze trzeba hamować pulsacyjnie (tj. hamować jeszcze raz, gdy tylko ABS odpuści). Chore. Na równej drodze jest znacznie lepiej, system pracuje wówczas blisko granicy przyczepności. Napiszę więcej, gdy poćwiczę hamowanie z 200km/h do 0 w deszczu ;) Czy da się wgrać upgrade sterowania ABSem? Wyposażenie - fajne gadżety to wskaźnik biegu, podgrzewane manetki, czy komputer pokładowy pokazujący dystans do tankowania, średnie spalanie, średnią prędkość, temperaturę zewnętrzną. Grzanie jest dwustopniowe i działa naprawdę bardzo skutecznie. Od akcesoryjnych grzejników różni się tym, że nie trzeba montować grubszych manetek, włącznik grzania jest fachowo i solidnie zintegrowany przy manetkach, no i miejmy nadzieję będzie działać bezawaryjnie. Ogółem - wiadomo, że póki co jestem podjarany zakupem :) Moto ma swoje niedociągnięcia, ale ma też kilka ciekawych niuansów stylistycznych oraz pewnego rodzaju charakter. Jest nieco 'twarszy' w obejściu niż japońskie nakedy 600tki - obsługa wymaga trochę więcej siły i zdecydowania. Osiągi ma podobne jak wspomniane nakedy, acz cieszy elastycznością w niskim zakresie obrotów. Jest pod tym względem IMO dokładnie pośrodku 600tką i litrem (w przeciwieństwie do np. kawy Z750, która ma zdecydowanie bardziej 600tkowy charakter, pomimo większej pojemności). Oczywiście muszę nawinąć więcej km, aby się dokładnie wypowiedzieć - co z czasem przestało/zaczęło przeszkadzać, jakie zalety/wady się ujawniły. Z mojego punktu widzenia istotne jest, iż załapałem się na promocyjną wyprzedaż rocznika 2007, w wyniku czego dobrze wyposażone moto trafiło do mnie w cenie porównywalnej do małego fazera czy GSRa. Cennikowe 40 tys pln z hakiem (wersja z ABS itp) plasuje ten sprzęt w trochę wyższej półce i póki co trudno mi jednoznacznie stwierdzić, czy nie można tych pieniędzy lepiej wydać. W tej cenie mamy do wyboru bardzo mało motocykli (znów biorąc pod uwagę wersje z ABSem), co tylko utrudnia porównanie. Dziś warto się upić co by się nie psuł. Dalsze natomiast wrażenia będę opisywał na bieżąco. Na zdrowie! :) Zbyhu - koncepcja paska polega na braku jego obsługi. Żywotność jest z natury gorsza niż w przypadku łańcucha, stąd 20kkm pomiędzy wymianami to dobry wynik. Zalety to brak konieczności dylania z puszką smaru na każdy dalszy wyjazd, no i czysta tylna felga i wahacz. Z tym 'dnem' to też bym się tak bardzo nie wychylał ;) Miałem już kilka motocykli (w tym beemkę) i powiem Ci, że wolę mieć raz na czas jakąś usterkę, niż poczucie, że moto jest staruszkiem już po kilku sezonach jazdy. Mój F650GS mając 35kkm na budziku latał jak nówka. Zapalał na dotyk, sprężyście wybierał nierówności, wszystko było idealnie spasowane i generalnie od strony eksploatacji trudno byłoby ten sprzęt odróżnić od nówki. Transalp z podobnym przebiegiem pracował nieźle, acz czuło się jego wiek, miejscami pojawiały się też luzy. Vstrom natomiast, po niecałych 20kkm zachowywał się już niezbyt elegancko. Kultura pracy silnika znacznie spadła, biegi wchodziły kiepsko (coraz częściej trafiał się luz pomiędzy biegami 3/4 i 5/6), klamki miały takie luzy, że klekotały od pracy silnika, a zawiechy i zegary stukały coraz głośniej (hałaśliwe były od początku). Na pewno japończyki są bardziej niezawodne niż sprzęty europejskie. Ale w beemce masz ten komfort, że wymienasz zepsutą część i moto jest jak nowe. A w niejednym japończyku niby wszystko działa, ale multum rzeczy chciałoby się wymienić.
  22. Podobnie jak kilku przedmówców polecę beemki z serii R1100. Za te pieniądze da się już coś z tej grupy kupić, a te motocykle w wieku np 10 lat świetnie się jeszcze nadają do dalekich podróży. Trwałość tych sprzętów jest nieporównywalnie lepsza od japonii (ok - jakieś detale mogą się raz na czas sypać, ale poza tym moto jest praktycznie odporne na działanie czasu). Ponadto komfort i ergonomia są z nieco innej niż japońska półki.
  23. Latałem kilkadziesiąt km GSRem i Z750. Osobiście wybrałbym Zeta. Zet ma fajniejszy silnik, który jest znacznie bardziej agresywny, ponadto nawet na seryjnym wydechu fajnie brzmi. Zet jest też lepszy stylistycznie - GSR z początku może się podobać, ale szybko się przejada. Kawa ma bardziej ponadczasowy design. Wady Z750 jak dla mnie - zawiechy często dobijają na nierównościach, spalanie 7-8l (jeśli lubisz dość dynamiczną jazdę), mniej wygodna niż w GSRrze kanapa. Generalnie jednak moje wrażenia z obcowania z tymi sprzętami przemawiają zdecydowanie na korzyść kawy. Z750 to fajny sprzęt z charakterem, podczas gdy GSR sprawia wrażenie delikatnej tandetnej zabawki.
  24. To Ty myślisz, że te fotoradary zrobią Ci zdjęcie licznika? :wink: Fotoradar mierzy prędkość i jak zmierzy 51km/h, to możesz dostać mandat (zależnie od tego, jakie przyjmą założenia). W niektórych Niemieckich miastach za 51km/h możesz już coś niecoś wypłacić. A ile Ci pokazuje licznik to zupełnie nieistotne.
  25. Z fotką w plecy to też jest różnie. W PL idąc w zaparte sa się wymigać od kary ("nie pamiętam kto prowadził"). Natomiast te foty od przodu zwykle motywują mnie do oporowego odkręcania na moto ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...