Skocz do zawartości

CosmoSquig

Forumowicze
  • Postów

    1541
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez CosmoSquig

  1. Fizyka mówi, że żeby polecieć najdalej, hopka powinna mieć na wyjściu kąt nachylenia 45 stopni względem podłoża 8)
  2. Większość moich spotkań z policją też było całkiem sympatycznych, tak że nie narzekam ;) Tylko raz trafiłem na gościa, z którym w ogóle się pogadać nie dało :D
  3. Ja mojej wyklarowałem co ma robić i jak i nie ma zwykle problemów. Dopiero jak jest przemęczona długim odcinkiem bez postoju, to zaczyna się trochę wiercić (no ale DRZ jest niewygodna dla pasażera, więc rozumiem). Za to ładnie kładzie się w zakrętach i nauczyła się nie walić swoim kaskiem w mój (wystarczyło jej kupić pięknego lazera z otwieraną szczeną i powiedzieć, że to pierwszy i ostatni kask który dostała, więc lepiej niech szanuje :D )
  4. Ten przepis ma rację bytu tylko wtedy, gdy w wyniku wyprzedzania najedziesz na przejście, albo wyprzedzisz auto stojące bezpośrednio przed przejściem. Każdy kolejny samochód zatrzymuje się nie po to, żeby ustąpić pierwszeństwo pieszemu, tylko żeby nie władować się w zad auta przed nim. Co do wyjmowania kluczyków ze stacyjki - mocno absurdalne zdarzenie... To chyba dawno było, nie? Teraz raczej mało który by się odważył zrobić coś takiego...
  5. Ja doszedłem do wniosku, że wolę nie pożyczać. Zarówno komuś (choć tu bywają wyjątki), jak i od kogoś (raczej bez wyjątków)...
  6. Jeśli nie jedziesz przy tym po pasie oddzielającym pasy, to chyba nie podchodzi to pod żadne konkretne wykroczenie.
  7. Tablica musi być czytelna. Jeśli nie jest, to możesz dostać mandat. Nie wiem czy akurat 300 zł czy nie. Talica brudna, zagięta, zardzewiałą, itd to tablica nieczytelna.
  8. CosmoSquig

    Bagaż na wyjazd

    Psikanie tymi sprayami w dętki moto często mija się z celem. Był taki czas, że jeździłem sobie beztrosko, bo miałem w plecaku spray do opon... Złapałem gumę, wsikałem spray, a ten wylazł przez dziurę w dętce, usyfił całą felgę i oponę i tam go zostało najwięcej. Do wulkanizatora musiałem pchać moto z przebitą gumą. Mój bracki miał identyczną sytuację. Może zdarza się, że taki spray działa w przypadku motocykla, ale słyszałem o tylu przypadkach, w których nie zadziałał, że nie używam już sprayu do opon.
  9. Ja kiedyś pojechałem sobie na przejażdżkę zaraz po nabyciu sprzęta, tyle że nie miałem jeszcze tablic (generalnie moto niezarejestrowane, bez OC). No i taki farcik, że jakieś 3 minuty po wyjechaniu z domu zobaczyłem radiowóz w lusterku wstecznym... W teren średnio się dało uciekać, bo była zima, a po śniegu to taka srednia jazda, do tego jechałem z pasażerem :banghead: Zjechałem elegancko na pobocze, chłopaki przejechały obok i pojechały dalej. Mogło się skończyć 5000 pln w plecki za brak oc...
  10. Ja już dostałem takich kilkadziesiąt... Jak dotąd nic nie zapłaciłem, a komornik do drzwi nie puka. Bądź co bądź co najmniej kilka mandatów włożonych mi za wycieraczkę zostało dodatkowo 'doklejonych' przez deszcz... Gdyby nie znajome kolorki na papierze, to myślałbym, że to ulotka jakaś jest, bo przeczytać się tego nie dało. Wiadomo co się stało po włączeniu wycieraczek :banghead:
  11. U mnie krótka lista: - Dt 50 - KLR 125 - DR 350 - DRZ 400 - KTM EXC 450 - KTM EXC 520 - KTM LC4 chyba 350 (nie pamiętam)
  12. No i gdzieś tam z przodu warto by było postawić BMW :banghead: Przynajmniej jeśli chodzi o precyzję i jakość wykonania.
  13. No to fajny wyjazd ;) Ja też byłem na Węgrzech, z plecaczkiem, na dość małym moto, bo Suzuki DRZ400S :P Wykonaliśmy objazdówkę - z Krakowa przez Krościenko do Popradu, Slovensky Raj, do Egeru, potem do Szeged, następnie Baja, Balaton (Tihany) i z powrotem przez Komarno i Martin do Kraka. 1800 km :P Piękny kraj te Węgry :P
  14. Jak mnie te światła 'nie widzą', to zwykle pomaga poruszanie się trochę na moto - kawałek do przodu, do tyłu, znów do przodu... W końcu złapie.
  15. Da się założyć kuferki (top, boki, tankbag) bez problemu - kilka dni temu widziałem dość solidnie objuczonego bulldoga, właściciel sprawiał wrażenie zadowolonego z siebie ;)
  16. A ja lecę z kobitą na objazdówkę na Węgry. W planie najpierw Eger (dzień 1), potem Puszta (dzień 2), następnie Balaton (dzień 3) i powrót (dzień 4). W sumie 1850km. Pytanie tylko, czy mała DRZ400S da radę 2 osobom i bagażom :buttrock: ;)
  17. HARD5 - Osobiście rzadko spotykam się z niefajnym zachowaniem ze strony kierowców puszek, a sporo jeżdżę po mieście. Jeśli jeździsz samochodem, to wiesz mniej więcej jakie nawyki mają kierowcy - musisz mieć te nawyki na uwadze. Trzeba pamiętać, że większość kierowców więcej czasu poświęca na patrzenie do przodu, aniżeli w lusterko wsteczne, a jeśli nawet, to lusterko wsteczne ma tzw. 'martwą strefę'. Motocykl jest na tyle mały, że często 'chowa się' w martwej strefie i choćby kierowca puszki kochał wszystkich motocyklistów, to i tak nieraz zajedzie Ci drogę. Moja rada - w ruchu ulicznym poruszać się rozsądnie, używać kierunków, nie przeginać z prędkością. To nie daje 100% pewności, że jakiś cioł nie wytnie Ci chamskiego numeru, ale pozwoli na przejechanie dziesiątek tys. km bez przykrych zdarzeń z puszkami. ps. dziś własnie wyprzedzałem sznur samochodów na drodze dwukierunkowej (jeden pas w każdym kierunku). Na prawej stronie jezdni były potężne dziury, więc wszyscy jechali przy środku, podczas gdy ja wyprzedzałem tymże środkiem pomimo aut jadących z przeciwka. I tak się złożyło, że większość katamaranów na moim pasie zjeżdżała na prawo, żeby ułatwić mi wyprzedzanie, ale robili to dopiero wtedy, gdy mnie widzieli. Jako że na wyprzedzenie 1 katamarana potrzebowałem 2-4 sekundy, to wielu z nich zjeżdżało za późno (w trakcie mojego wyprzadzania), albo wcale. Z tego wynika, że kierowcy często mają dobrą wolę wobec motocyklistów, ale mało kto wracając do domu po 10 godzinach pracy patrzy uparcie w lusterko wsteczne zastanawiając się, czy w ułamku sekundy nie pojawi się tam pędzący dużo szybciej jednoślad.
  18. Kilka ulotek: www.cosmosquig.republika.pl/wynajem.jpg www.cosmosquig.republika.pl/trasy1.jpg www.cosmosquig.republika.pl/trasy2.jpg
  19. Enduroguy - Ok, ja powtarzałem po moim bracholu, a on lubi często więcej wymagać od sprzętu niż od siebie, stąd może taka opinia :D Enduras - może jakby na tej autostradzie wyglebił, to by jeździł potem wolniej :P Ja na szosowej gumie kiepsko się czułem przy tej prędkości na wodzie :roll: Chyba sobie założę na próbę kostkę do DRZety :D Ale to po powrocie z najbliższych 5 wypraw 8)
  20. Ja jeżdżę na gumach szosowo/terenowych, ale mój bracki ma w KTMie założoną kostkę i z tą przyczepnością na asfalcie to bym się nie przejmował zbytnio - lecieliśmy w deszczu autostradą 150km/h (licznikowe - moje moto więcej nie wykręci, ale jego jeszcze się oddalało) i jechało się całkiem normalnie. Potem również w deszczu kilka km przez miasto i też było znośnie (tj. nie kładliśmy się w zakrętach za bardzo, ale i tak jechaliśmy szybciej od katamaranów i często je wyprzedzaliśmy). Generalnie tego dnia zrobiliśmy ok 60km po mokrym asfalcie i tyle samo mniej więcej po błocku i wyglądało to tak, że na asfalcie jechaliśmy tym samym tempem, a na błocku zostawałem totalnie z tyłu na mojej gumie. Za największy problem uznałbym zużycie gumy na asfalcie - krawędzie kostki szybko się zaokrąglają i potem przydatność tych opon w terenie jest niewiele większa od opon szosowo-terenowych (pomimo, że na oko kostki jest jeszcze całkiem sporo). Tyle przynajmniej wiem od brachola, a on trochę takich opon już zajeździł.
  21. Ja jechałem na egzaminie metodą RyżyKoniową i zdałem bez problemów. Też uważam, że jazda ze sprzęgłem i gazem jest najpewniejsza i wychodzi bez względu na to jak sprzęt jest ustawiony. Sporo osób w mojej grupie oblało właśnie dlatego, że kombinowali z jazdą bez gazu na którymśtam biegu, a gdy wypadali z 8 to złościli się, że "ten motocykl jest jakiś dziwny". A dziwny nie był, bo był funkiel nóweczka i jeździł naprawdę bardzo kulturalnie.
  22. qla - przejedź się w Alpy w lecie i zobacz ilu ludzi jeździ tam na moto i jacy to są ludzie. Zobaczysz małolatów na supermoto, starszych panów na chopperach i (najczęściej) całe rodziny na turystykach wszelakiej maści. Tam każdego roku przewijają się dziesiątki tysięcy motocyklistów, robią tysiące kilometrów, a wypadków w sezonie jest raptem kilka. Faktem jest, że tam panują trochę bezpieczniejsze warunki do jazdy niż u nas, ale nawet jeśli ryzyko wypadku tam jest 5 razy niższe niż w Polsce, to wciąż prawdopodobieństwo wypadku na polskiej drodze jest niezbyt wysokie (czytaj : możesz przejechać nawet setki tysięcy km i nie mieć gleby). Dużo zależy od Ciebie - prędkości i stylu jazdy, obserwacji otoczenia, itp. Najwięcej gleb jest od tzw. "przegięcia" albo z nieuwagi, no i z winy innych uczestników ruchu. Dlatego jeśli nie przeginasz i jeździsz uważnie, to ryzyko nie jest duże. Oczywiście zawsze może się zdarzyć, że katamaran zajedzie Ci drogę, ale przed takimi sytuacjami również można się zabezpieczyć - przede wszystkim jeździć tak, żeby kierowcy puszek mieli szansę Cię widzieć i ocenić Twoją prędkość i zamiary. Oczywiście pewne ryzyko wciąż istnieje i jest to Twój wybór czy chcesz je ponosić żeby czerpać frajdę z jazdy, czy nie. Pamiętaj jednak, że żywota można dokonać na różne sposoby, ot np. stojąc na przystanku autobusowym, w który akurat wjeżdża pijany kierowca. Spójrz ilu użytkowników ma to forum, poszukaj postów o glebach i wypadkach (większość osób się raczej chwali, jak już wyglebi :P ) i zrób sobie statystykę ;) Podejrzewam, że każdy z nas tutaj robi w sezonie dość dużo ponad 10 tys. km na moto. Ja w zeszłym tygodniu wyglebiłem (z własnej winy) i poza stłuczonym łokciem nic mi się nie stało. Wcześniej w terenie leżałem multum razy i nigdy nie miałem żadnego urazu (nie licząc drobnych zadrapań czy potłuczeń). Łokieć dochodzi już do siebie, od kilku dni znów jeżdżę i nie zamierzam przestawać :P Większość gleb kończy się bez poważnego uszczerbku na zdrowiu - o ile oczywiście masz dobry kask i ciuchy z ochraniaczami.
  23. Ja redukuję stopniowo w miarę zwalniania aż do jedynki, tak żeby to silnik hamował a nie hamulce. W moim moto jest więc tak, że jak zchodzę ze 100km/h to redukuję na 4, przy 80km/h na 3, przy 55km/h na 2, a przy 30km/h na 1. W ten sposób utrzymuję silnik cały czas w średnim zakresie obrotów (ok. 5-7 tys. RPM, max RPM dla mojego moto to ok. 9400)
  24. qla - jak masz stracha, to zacznij od małych pojemności, wtedy prędkości będą niedużo większe niż na rowerze - będziesz się nawet czuł pewniej, bo moto lepiej trzyma się drogi niż rower, jest stabilniejsze, lepiej hamuje... Na 50ccm nie musisz mieć prawka, możesz zdecydować się na skuter, ale są też w tej klasie sprzęty terenowe (enduro), czy nawet takie, które udają czoperki :flesje: (czoper bez 500ccm w jednym cylindrze to ściema ;) :) ). Jeśli uznasz, że na 50ccm jeździ się fajnie, to wiedz, że na większych sprzętach jest coraz lepiej (powiedzmy do 650ccm, potem to już kwestia upodobań). Pamiętaj, że nie musisz pycić na złamanie karku, każdy jeździ jak lubi, grunt to nie dać się podpuścić do jazdy powyżej swojego tempa. Moim zdaniem to dobrze że czujesz respekt wobec motocykli, to czyni Cię bezpieczniejszym motocyklistą. W miarę upływu kilometrów obawy się zmniejszą (wtedy trzeba kierować się rozsądkiem, co by nie przegiąć :buttrock: ) i pozostanie sama frajda. Jeśli obawiasz się jazdy po ulicy, to zacznij od terenu. To wielka radocha i dobra szkoła jazdy. Z motocyklami jest trochę jak z nartami - nie wystarczy kilka godzin kursu na prawko, żeby czuć się do końca pewnie na drodze. Umiejętności jazdy wzrastają latami, tak więc nie ma co się spieszyć do dużych sprzętów. powodzenia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...