Skocz do zawartości

CosmoSquig

Forumowicze
  • Postów

    1541
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez CosmoSquig

  1. Bary - nie myślałem o tym, ale też nie odczuwam potrzeby przemieszczania się z większymi prędkościami. Za to przyspieszenia DRZetki mi się podobają całkiem całkiem :buttrock: Dzięki za wskazówkę!
  2. CosmoSquig

    Szukam kompanów- Kraków

    drfugazi: Nie zatrzymywałem się w Myślenicach, bo z wcześniejszych postów wynikało, że się grupa spieszy, więc sądziłem, że o 10:05 już "pycicie" :buttrock: Toteż przejechałem sobie przez Myślenice prosto do Rabki. Poza tym nie doczytałem gdzie dokładnie spotkanie w Myślenicach miało być, bo nie spodziewałem się, że będzie mi ta wiedza potrzebna... :? Jutro chętnie! Muszę wykruszyć trochę błocka ze sprzętu. :P Nie mam numeru tel do kogokolwiek z Was. Mój numer to 603 67 55 77. Spotkanie w Trzebini czy wypada ktoś z Krakowa?
  3. CosmoSquig

    Szukam kompanów- Kraków

    No i do dupy z Was ekipa - byłem na matecznym od 9:20 do 9:37 i nikt się nie pojawił. Stała jedynie jakaś CBRka w narodowych barwach, ale właściciel przez cały ten czas nie dał się znaleźć. :? :) A teraz żeby Wam było przykro, że nie pojechaliście ze mną - trochę fot z mojej dzisiejszej wycieczki.
  4. CosmoSquig

    Szukam kompanów- Kraków

    Pogoda w sobotę ma być ładna. Dziś wieczorem zresztą też. Ja zaraz wsiadam na moto właśnie :) Ruff - na swoim sprzęcie też warto jeździc ostrożnie :buttrock: Rozumiem, że to nie zawsze jest łatwe. :) BTW, na początku tego sezonu byłem przez ok. 2 miesiące posiadaczem 3-letniego BMW F650GS. Postanowiłem zamienić tę beemkę na DRZ właśnie dlatego, że perspektywa potężnych uszkodzeń przy najmniejszej nawet parkingowej glebie trochę mnie przerażała. DRZetka leżała już kilkadziesiąt razy i nie widać tego po niej za bardzo ;) W razie czego komplet wszystkich plastików to koszt niespełna 500 zł.
  5. CosmoSquig

    Szukam kompanów- Kraków

    Jeśli chodzi o naszą wycieczkę, to 1) nie muszę zdążyć na mszę 2) każda traska mi pasi, po liściach, błocku, szutrach też ;) Proponowałbym jedak nie przesadzać z odległościami, bo jeśli będzie zimno, to przydzadzą się częste postoje ot celem oszczędzania zdrowia (przestrzegam też przed przemarzniętymi paluchami - wpływ tego zjawiska na bezpieczeństwo jazdy jest niemały, nie wiem ilu z nas ma rękawiczki przystosowane do takich temperatur, ale pewnie niewielu). Dystans 200-300km przyzwoitymi drogami powinien być ok. Sam dam radę więcej, ale nie chcę żeby pasażerki przeklinały pomysłodawcę trasy, gdy będą dygotały z zimna drganiami o dużej częstotliwości i amplitudzie... Ruff - może trafi się okazja w sobotę, jak nie, to później pewnie też. Moje moto jest obecnie pół-enduro, bo gumy ma nieterenowe. Dla miłośników prawdziwie ekstremalnej jazdy polecam dogadanie się z panami z KTM - można za nieduże pieniądze wypożyczyć od nich wyczynowe moto i poszaleć na torze w Raciechowicach. Dostarczają motocykle na miejsce samochodami, zapewniają pełny serwis i ubezpieczenie (można więc obawiać się tylko o własne zdrowie) :) Moto w stylu szosowe enduro polecam na polskie drogi każdemu - znika większość problemów typowych dla szosówek.
  6. CosmoSquig

    Szukam kompanów- Kraków

    Propozycja nr 1: Kraków => Myślenice => Rabka => Mszana => Szczawnica (Jaworki?) (do Szczawnicy można dojechać normalnie drogą krajową, albo przez Ochotnicę Dolną - tej drogi chyba nie ma na mapie, ale jest bardzo ładna) => Niedzica => Nowy Targ (Zakopiec?) => Czarny Dunajec => Przeł. Krowiarki => Zawoja => Wadowice albo Myślenice. Wychodzi ok 280km bez Wadowic, Ochotnicy i Zakopca. Propozycja nr 2: Do Niedzicy jak w opcji 1, potem Slovensko w kierunku Popradu, dalej na Zachód w kierunku Liptovskiego Mikulasa, potem Huty i Velke Borove, Chyżne, powrót Zakopianką albo przez przeł. Krowiarki. Ze 400 może się z tego zrobić. Propozycja nr 3: Kraków => Olkusz => Jaworzno => Chrzanów => Tenczynek => Krzeszowice => Paczółtowice => Kraków. Poniżej 200km. To bezpieczna trasa w razie zmiany pogody - cały czas jest się nie dalej niż 30-40 minut od Krakowa, więc jak się rozleje, to można sprawnie uciec. Propozycja nr 4: Dla lubiących zakręty jest jeszcze fajna droga do Rożnowa (nie krajowa, tylko "przez wioski") - jest dość równa, powinna być też mało ruchliwa. Z Rożnowa można myknąć w okolice Puszczy Niepołomickiej (wiedzie przez nią kilka dróg, na których nie ma zakazu ruchu (może był i urwali...)). Cała pętla nie powinna przekroczyć 150-180km.
  7. CosmoSquig

    Szukam kompanów- Kraków

    Monka - mogę Ci pożyczyć kask i kurtkę (kurtka trochę sfatygowana po ślizgu, a w kasku nie daje się otworzyć szybka, bo mechanizm nawala, ale chyba lepsze to niż nic :) ). Może nawet rękawiczki nadwyżkowe by się znalazły ;)
  8. CosmoSquig

    Szukam kompanów- Kraków

    Ruff - no to średnio z tym czytaniem, bo ja napisałem że mogę wziąć bądź gdzie ;) Ale nie martw się, opowiadano mi, że lepiej Ci idzie śmiganie na GSie po offroadach :) :buttrock:
  9. CosmoSquig

    Szukam kompanów- Kraków

    Ja w sobotę chętnie. Plecaczek z przyjemnością przyjmę, choć wygodnie to u mnie jest średnio :buttrock: Fellipe sv - jak moje tempo przy ostatniej jeździe? Normalnie jeździcie szybciej czy tak właśnie?
  10. Najbardziej rzuca w ogległości 2-5m za tirem, bo tam strumienie powietrza są zupełnie nieprzewidywalne i bardzo zmienne. Kolejna niespodzianka jest podczas wyjechania zza tira na lewy pas (dostaje się mocno strumieniem powietrza), podczas wyprzedzania raczej tylko lekkie turbulencje, nie licząc momentu, gdy wyprzedza się sam przód tira - strumienie powietrza rozchodzące się sprzed przodu ciężarówki potrafią zepchnąć na bok. Oczywiście jeśli wyprzedza się z różnicą prędkości 150km/h to sprawa jest trochę trudniejsza :buttrock: Wystarczy ziornąć na obrazki z tuneli aerodynamicznych tirów, żeby mieć mniej więcej rozeznanie w którym miejscu są jakie turbulencje.
  11. Dziadu - odnośnie systemów kontroli trakcji, zdaje się, że masz na ten temat niedużą wiedzę i niekoniecznie dobre podejście. Kilka argumentów dlaczego kontrola trakcji jest lepsza od braku kontroli trakcji: ABS - największą zaletą systemu jest to, że kontroluje on przyczepność każdego koła pojazdu oddzielnie. Jeśli więc jedna strona auta jedzie po kałuży, a druga po suchym asfalcie, to strona "sucha" wykorzystuje maximum swojej przyczepności do wyhamowania auta. Bez absu musiałbyś hamować na tyle delikatnie, żeby nie zablokować kół jadących po kałuży, praktycznie nie wykorzystując przyczepności strony "suchej". Drogę hamowania miałbyś większą o kilkadziesiąt metrów... Dodatkowo jeśli np. skręcisz podczas hamowania w takich warunkach, system odpowiednio zmniejszy siłę hamowania tak, żeby skręt można było bezpiecznie wykonać - w początkowej fazie odpuści więc hamowanie przednich kół (zewnętrznego bardziej niż wewnętrznego), potem dopiero tylnich (żeby uniknąć nadsterowności). Jeśli nie masz absu, to choćbyś był kierowcą najlepszym na świecie, to bez niezależnego hamulca dla każdego z kół nie uda Ci się wyhamować skręcając na tak krótkim odcinku jak z ABSem. Inna sytuacja - dojeżdżasz w deszczu do przejścia dla pieszych i ktoś wyskakuje Ci na pasy. Hamujesz, ale dojeżdżasz do pasów z prędkością powiedzmy 15 km/h. Wtedy przednie koła wpadają na pasy i zaczynają się ślizgać - uda Ci się tak wyczuć pedał hamulca, żeby w ułamku sekundy wykorzystać maksymalnie tylne hamulce? ABS to za Ciebie zrobi - wykorzysta przyczepność tyłu, co da realne szanse wyhamowania. Sytuacja z tarką przed skrzyżowaniem była problemem tylko dla układów starej generacji, które stosunkowo rzadko wykonywały manerw dociśnięcia+odpuszczenia hamulca (2-3 razy na sekundę). Obecnie kontrola trakcji odbywa się z częstotliwością ponad 20 razy na sekundę co pozwala na wykorzystanie danej przyczepności w bardzo dużym stopniu. Jest też myk tego rodzaju, że jeśli system wyczuje, że bardziej przeszkadza w hamowaniu niż pomaga (np. na lodzie czy piachu), to szybko się wyłącza. Mam Golfa 4 generacji (nie takie nowe aż auto) i na zimowych lodowiskach zwanych drogami abs wyłączył mi się nieraz, podczas prób rajdowania na szutrze również. ESP (i inne podobne systemy) też pozwalają na osiągnięcie lepszych wyników właśnie przez niezależną kontrolę trakcji każdego koła - świetnie reagują w zasadzie w każdych warunkach. Do tego nowoczesne systemy kontroli trakcji pozwalają na wykonanie niemałego poślizgu zanim wkraczają do akcji - masz więc czas na kontrę kierownicą, dopiero po chwili komputer bierze sprawy w swoje ręce (w razie czego system można wyłączyć i kręcić bączki do woli). Poza tym nie zawsze jedziemy w 100% skoncentrowani i gotowi na wszystko. Podczas 8-godzinnej trasy w śnieżycy jest to po prostu niemożliwe. Jak będziesz zmęczony, zagadany i coś Cię zaskoczy, to wątpię czy wykorzystasz w pełni swoje umiejętności, nawet jeśli są naprawdę imponujące, czego nie podważam. Auta rajdowe nie mają kontroli trakcji, bo w rajdach bardzo często wykorzystuje się poślizg jako sposób na pokonanie zakrętu (choć coraz rzadziej, bo ślizgawki choć fajnie wyglądają, to zwykle oznaczają stratę cennych sekund). Na nawierzchniach sypkich koło zablokowane z dobrą oponą potrafi hamować/rozpędzać lepiej niż niezablokowane. Ale już np. w F1 pełna kontrola trakcji jest na porządku dziennym. Jeśli więc najlepsi kierowcy na świecie mają ABS, ESP, itp., to czy znaczy to, że systemy te mają im przeszkadzać i utrudniać jazdę?? Na codzień jeździmy po nawierzchniach asfaltowych, w różnych warunkach pogodowych, w różnym stanie psychicznym i fizycznym. Jazda bez absu (esp jeszcze mało które auto ma w standardzie) z wyboru to przejaw skłonności samobójczych. Idzie zima i mam nadzieję, że żaden "mistrz kierownicy" bez absu nie będzie za mną zbyt często jechał (ew. w bardzo dużej odległości), bo szkoda mi bagażnika po prostu. Już raz takiego dzwona dostałem i nie chce mi się być znów 2 tygodnie bez auta tylko dlatego, że ktoś ma abstrakcyjne poglądy na prawa fizyki.
  12. W DRZ400 jedyne czynności związane z eksploatacją to smarowanie łańcucha co ok. 500km i przegląd co 6000km. W teren nadaje się bardzo fachowo. Zasadniczo każde dobre enduro może fajnie jeździć po szosie jak i w superciężkim terenie, ale jest to zależne od konfiguracji - przede wszystkim opony, ustawienie zawieszenia i gaźnika, także takie elementy jak migacze i lusterka (w terenie lubią się niszczyć). Do tych zastosowań, które wymieniłeś chyba najlepszy będzie DRZ. Sam jeżdżę mniej więcej w ten sposób i po 8000km na DRZ nie znalazłem jeszcze powodu do narzekań innego niż twarda kanapa i mały bak (tyle że w WRce i KTMie pod tym względem dużo lepiej raczej nie będzie, jeśli w ogóle). Dodam, że jeżdżę czasem w ciężki teren ze znajomkami fruwającymi na wyczynowych KTMach i moje moto jakoś szczególnie nie odstaje (w amatorskim enduro dużo więcej zależy od umiejętności niż od sprzętu). Wycieczka szosą i lasem 400km w 2 osoby to dla DRZetki też nie problem. Zasadniczo polecam to moto, jak masz jakieś konkretne pytania to wal.
  13. Mam 2 kaski - enduro i normalny (integralny), oba markowe. Moje spostrzeżenia: - enduro fajnie wygląda i ma daszek co pomaga w terenie i na słońcu walącym w oczu - daszek ma też wady - utrudnia skręcanie głowy przy większych prędkościach (opór powietrza). Śruby mocujące daszek bardzo lubią pękać. - turystyczny kask jest lepiej wytłumiony - w endurowym hałas jest męczący na dłuższych wycieczkach (jest to też kwestia aerodynamiki - są większe zawirowania powietrza, które bardzo słychać) - enduro ma obszary odsłonięte - oberwanie rozpędzonym owadem w okolice nosa nie jest przyjemne, a zdarza się dość często. Jak temperatura jest niska, to w tych miejscach twarz marznie. Moim zdaniem praktyczniejszy jest tradycyjny kask integralny, ew. z przyciemnioną szybką. Do supermoto kupiłbym sobie właśnie coś takiego. Daszek jest w lekkim terenie zbędny, a na gumach supermoto w ciężki teren i tak nie wjedziesz.
  14. Jeżdżę czasem z kumplem, który ma pegaso125. Jak napisano - bardziej turystyk niż enduro. Przebrnąć przez jakieś błocko się da, popycić już gorzej. Za to kanapa jest wygodna :D No, ale żeby nie było, że to takie szosowe moto, to zamieszczam fotki z "ujeżdżania" aprilii obutej w szosowe gumy :D http://www.basskurs.republika.pl/aprilia1.jpg http://www.basskurs.republika.pl/aprilia2.jpg
  15. Fajny tor enduro jest w Raciechowicach koło Dobczyc (Dobczyce są koło Myślenic, a te są na południe od Kraka;) ). Podobno jest coś koło Skawiny (trasa Kraków-Bielsko), ale nigdy tam nie byłem. W Krakowie jest Bodzów i powstały niedawno tor obok Bodzowa. Cała bodzowska okolica jest na enduracze o tyle fajna, że można spokojnie zrobić kilkudziesięciokilometrową traskę wyłącznie terenem, na crossie może też się da? :D Krótka charakterystyka: Raciechowice - tor ma kilkaset m, jest położony na dość stromym zboczu, jest więc dużo zjazdów i podjazdów, sporo niemałych skoków. Bodzów 1 - głęboki tor piaszczysty w dolince o średnicy ok. 200-300m Bodzów 2 - ziemia i kamienie, prawie całkiem płasko (tylko jeden wyjazd+zjazd), za to fajne zakręty.
  16. Całego sprzęta wymieniać nie muszą, ale naprawianą część owszem. Ważne - wbić 3 kolejne naprawy tej części do karty gwarancyjnej, jeśli trzecia nie załatwi sprawy, to muszą wymienić całą część. Postraszyć możesz Federacją Konsumenta (nie wiem jak teraz, ale swojego czasu było tak, że brali 10 zł i skarżyli w sądzie nieuczciwe firmy, a prawników mieli konkretnych, więc wszystkie sklepy się ich boją jak ognia). Jak nic nie pomoże, możesz faktycznie poszukać namiarów na FK i zgłosić im sprawę. Mój kumpel ma bardzo wiekowe LC4 350 i nic mu nie cieknie. Mój bracki ma 2,5-roczne 520EXC po tuningu i też mu nic nie cieknie. 640LC4 Adventure to przecież turystyk i wyciekający olej w czymś takim to niedorzeczny pomysł (jak jechać bez oleju w dłuższą trasę?? z 3 baniakami na plecach??).
  17. Silnik LC4 ewidentnie nie powinien cieknąć. Wyczynowym możnaby to okazyjnie wybaczyć, ale też w zasadzie takie zjawisko nie powinno mieć miejsca.
  18. Dzięki dzięki :D Wszystko notuję i jak tylko przestanie padać - jedziem pycić :D :D :D Enduroman - z tą prędkością u mnie to nie taka wesoła sprawa jest, bo na tych gumach, które mam teraz przód lubi czasem odjechać w zakręcie i to zdrowo... Kilka razy to miałem i nie nazwałbym tego poślizgiem kontrolowanym, choć zwykle udawało się nie wyglebić (instynkt samozachowawczy robi swoje :D ). Kostkę zakładam lada dzień :P
  19. Nadchodzący sezon jesienno zimowy zniechęca do dalszych wycieczek, doskonale natomiast nadaje się do ćwiczenia techniki. I tak wczoraj właśnie postanowiłem zmusić siebie i swoją DRZetkę do kontrolowanego ślizgania się w terenie. Zaznaczam tu, że doświadczenie jako motocyklista mam nieduże (z 10000km jak dotąd, większość po drogach), a moje suzuki ma opony "uniwersalne" (czyli takie, co udają kostkę, ale bardziej nadają się na drogi niż w teren). No ale do rzeczy. Zacząłem tak: 1. Znalazłem fajny szutrowy łuk 90 stopni, promień ok. 10-15m 2. Rozpędzam się przed łukiem trochę powyżej 40km/h, trzymam wysokie obroty 1 biegu (po kilku podejściach 2 bieg i trochę większy speed) 3. Dociążam maksymalnie przód 4. Wchodzę w zakręt, moto pochylam trochę bardziej niż siebie, mam w ten sposób wrażenie lepszej kontroli w czasie ślizgu, wystawiam nogę 5. Od połowy zakrętu gaz oporowo, tył fajnie wyjeżdża i drze po wyprofilowanej krawędzi łuku I tu pojawiają się pytania: - czy ja to w miarę dobrze robię? - co robić, żeby było lepiej (niekoniecznie szybciej, ale więcej poślizgu, bo o ćwiczenie tegoż mi w tym momencie chodzi) - czy taka sylwetka jest ok? - jak Wy to robicie, czy jest coś co możecie mi poradzić, na co zwrócić uwagę, jakie są zagrożenia? - czy wykorzystanie tej techniki na asfalcie ma rację bytu? pozdr
  20. CosmoSquig

    Szukam kompanów- Kraków

    Fajnie fajnie :) Mam nadzieję, że wróciliście bezpiecznie :D Dzięki za miłą przejażdżkę! elegancko pozdrawiam :)
  21. CosmoSquig

    Szukam kompanów- Kraków

    Dobra, będę. Zaznaczam, że nie jeżdżę szybko i muszę często tankować, ale pewnie damy radę :) A jak się poznamy? :) :D :mrgreen: :)
  22. CosmoSquig

    Szukam kompanów- Kraków

    Ja dziś mogę do 19 mniej więcej wyskoczyć (może 19:30). Jest fajna droga przez Liszki na Oświęcim, nom i okolice Krzeszowic zasadniczo - ładne jesienne widoki :)
  23. Mój bracki ma KTM520EXC, w tym sezonie zrobił na nim ok 1500km. Poza oponami i płynami (i popękanymi plastikami) niczego w nim nie wymieniał, serwis posezonowy też nie kosztuje go dużo. Stąd wniosek, że da się tym w miarę normalnie jeździć.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...