Skocz do zawartości

CosmoSquig

Forumowicze
  • Postów

    1541
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez CosmoSquig

  1. Czytałem gdzieś, że dojeżdżanie do świateł na luzie wiąże się z pewnym ryzykiem - jeśli ktoś jedzie za Tobą i nie zauważy świateł (i Ciebie) odpowiednio wcześnie (bo np. kłóci się właśnie z żoną), to mając wrzucony luz utrudniasz sobie ucieczkę 'spod' nadjeżdżającego delikwenta. Do mnie to trafiło i ja dojeżdżam do świateł redukując do I biegu, chwilę zwalniam na jedynce, potem sprzęgło i hamulce do zatrzymania. Następnie patrzę w lusterka (choć zerkam w nie co kilka sekund przez całe hamowanie) i jak sytuacja jest pewna (nikogo za mną nie ma, albo już się zatrzymali), to dopiero wrzucam luz. Są tu bardziej doświadczeni ode mnie, ucieszy mnie jeśli skomentują to co napisałem :)
  2. Przynajmniej już wiadomo, skąd przydomek 'dawcy'. Dla mnie ci goście to skończone matoły.
  3. Moim zdaniem można :banghead: Co z tego że nie wygrasz? Zawsze to frajda i dobry trening. Jak za kilka lat kupisz coś wyczynowego, to będziesz o wiele umiejętności do przodu i niemal od razu zaczniesz wykręcać niezłe wyniki. Ok. tydzień temu w Zawoi były wyścigi rowerów górskich. Krótsza pętla miała ok. 30km, a dłuższa 60km (w terenie). Gość który dojechał jako ostatni miał chyba z 60 lat, jechał tempem spacerowym, ale wyścig ukończył, ku uciesze swojej i innych. Liczy się frajda i satysfakcja, przecież nie startujesz dla kasy.
  4. Mnie też często brakuje wyższego biegu :banghead: Jak dotąd nic złego się nie stało :banghead:
  5. Za duży kask to dramat (podobnie jak kask za mały). Każda dalsza jazda staje się mordęgą i nie myślisz o tym, jak jest fajnie, tylko o tym, że kask jest do niczego. Na kasku nie ma co oszczędzać, chyba że jazdy ograniczasz do 30 minut (wtedy jeszcze można się przemęczyć).
  6. Na Węgrzech na drodze pomiędzy polami uprawnymi wjechałem w sporą grupę wróbli (prędkość ok. 110-130km/h) i jeden napatoczył się na mój but. Poza tym bez ptasich przygód (ok, raz jeszcze jakiś sqrwiel skrzydlaty narobił mi na ramię gdy jechałem na moto).
  7. To się chyba reguluje dość łatwo (tj. obroty biegu jałowego)? Jeździłem kiedyś na takiej dość nowej BMW z wypożyczalni w Austrii (ok. 7000km przebiegu). Zaraz po wyjechaniu z wypożyczalni zaczęło się tak dziać, że moto gasło na światłach, więc wróciłem i powiedziałem, że jest taka usterka, a oni w jakieś 10 minut się z nią uporali. Nie wiem jak w fazerze, ale w tej bmw wystarczyło podłączyć komputer do moto i podregulować jak sądzę parametry wtrysku :evil:
  8. Otóż to - jednoślady do 50ccm od 18 roku życia można prowadzić bez prawka.
  9. Mam taką kurtkę Uvexa - składa się z wyczepianego ocieplacza (podpinka), następnie jest cienka siatka, a za nią również cienka tkanina chroniąca przed wiatrem i deszczem. Ochraniacze są pomiędzy siatką, a tą zewnętrzną tkaniną. Przy otwartych wywietrznikach jestem w stanie w tym jeździć do 30 stopni C w miarę komfortowo. Z tego co wiem są też spodnie z tej samej serii. Koszt tej kurtki w przecenie to 590 pln. Na słoneczne dni polecam ciuchy w kolorach innych niż czarny. Moja inna kurtka jest jasno szara i w porównaniu do czarnych jest zdecydowanie chłodniej w słońcu (pomimo, że ta kurtka do cienkich i lekkich nie należy). Problem jest taki, że po ok. 30 000km kurtka jest tak ufajdana, że jak pojawiam się w niej w miejscu publicznym, to ludzie, którzy na nią patrzą mocno się krzywią ;) Na szarym po prostu znać wszystkie kolorowe plamy po owadach, a skumulowało się ich już dość sporo...
  10. Tak, Bandit raczej nie powinien sprawić problemów. Nie jest to zbyt agresywne moto, choć oczywiście warto się pilnować, bo kolejne 'dyszki' na prędkościomierzu potrafią szybko przemieszczać się z prawej strony wskazówki na lewą ;) Ale traktowany łagodnie potrafi być bardzo spokojny. Gabarytowo powinien być na Ciebie idealny, możesz się przejść do jakiegoś salonu i przymierzyć.
  11. Jak nie widać twarzy na zdjęciu, to możesz wkręcać, że nie wiesz kto jechał autem i że na pewno nie Ty. Pisali o tym w gazecie prawnej. Tyle że zwykle widać twarz. Wiadomo jaka jest dozwolona prędkość, bo przecież wiedzą gdzie postawili fotoradar.
  12. Po osiedlu to tymi sprzętami jeszcze pośmigasz, ale w terenie jakość wykonania i doświadczenie konstruktorów są po prostu niezbędne. Dlatego moto musi być markowe, albo najprawdopodobniej będzie się notorycznie psuć. Za te pieniądze kupisz używane Yamahe DT125, czy nawet Suzuki DR350. Jeśli znajdziesz zadbany egzemplarz, to pomimo dobrych kilku lat stażu będzie bardziej niezawodny od tych Chińczyków/Koreańczyków nowych. Łatwo znaleźć używane enduro sprowadzane z Zachodu. Tam takie motocykle są często używane do jazdy po mieście i nawet 10-letnie egzemplarze potrafią być w świetnej kondycji. Sam miałem kupione w ten sposób Kawasaki KDX125 (niecałe 5000 zł mnie kosztował) i przez ponad 1 sezon śmigał bez ani jednej usterki (nie licząc linki prędkościomierza, którą sam urwałem w terenie) - a śmigałem prawie codziennie po 1-3 godziny. Potem go sprzedałem, pewnie wciąż ktoś na nim śmiga ;) Części to tych Keewayów są trudno dostępne. Części do Yamahy/Suzi/Kawasaki można mieć często od ręki. Kolejna rzecz - wartość przy odsprzedaży. Jak kupisz DR350 za np. 8000 zł (czyli pewnie 5-7 letnie), to po sezonie lub dwóch sprzedasz za 7000. Jak kupisz za 7000 nowego Keewaya, to miesiąc później jego wartość spadnie o 40%.
  13. Ja raczej puszczam :D Kiedyś nie puściłem i bliznę na nodze mam w związku z tym już od kilku lat :P
  14. Ja słyszałem, że nawet duży Harley się mieści w 8 (tak mi egzaminator mówił) :P Co do trzymania baku kolanami - mnie ktoś wyklarował to w ten sposób, że motocyklista ma trzymać kierownicę, a nie trzymać się kierownicy. A żeby ten warunek był spełniony konieczne jest 'trzymanie się' motocykla nogami, dodatkowo praca mięśni mająca na celu utrzymanie całego ciała w korzystnej pozycji bez obciążania rąk i kierownicy. Maryś - gratuluję rozsądnego i poważnego podejścia do nauki jazdy na moto :D
  15. U mnie sprawa jest uzależniona od tego, kiedy moja Pasażerka dostanie urlop (ktoś musi pracować, żeby ktoś inny mógł odpoczywać :) ). Będzie to na dniach wiedzieć, to dam znać czy taki termin dla nas jest możliwy. Z tym spaniem to luźna koncepcja, chodziło zasadniczo o to, żeby nie upierać się na zmianę noclegu każdego dnia (tym różni się plan A od planu B). Lago Di Garda jest ok :) Como również :D Fajne są też przełęcze pomiędzy Austrią i Włochami w Karyntii - np. z miejscowości Hermagor (link w moim poście wyżej), szczególnie drogi po stronie Włoskiej budzą przyjemne uczucia :) [ Dopisane: 23-06-2005, 21:54 ] Aktualizacja - jedziemy w terminie 5-15 sierpnia (ew. 6-15). Sprawa zaklepana :P
  16. No popatrz, to tak jak my (ja+pasażerka) :P Tyle, że dorobiliśmy się w międzyczasie Hondy Transalpa :D Niemiec raczej nie braliśmy pod uwagę (już mniej więcej znamy te tereny i średnio nas kręcą), ale plany mamy 2: - plan A (od Ambitny) - zacząć od Słowenii, potem przełęczami Austria/Włochy (strona południowa - Karyntia i dalej na zachód), następnie wschodnia Francja aż do Nicei, po czym powrót nieco 'na około', tj. Francja trochę bardziej na zachód (coś jak Albetrville, Annecy), Szwajcaria, północny Tyrol, no i powrót. Ale to raczej na 2 tygodnie przelot, a chyba tyle czasu się nam nie uda zorganizować, więc mamy... - ...plan B (czyli Bardziejrekreacyjny) - wypad do Austrii, ale blisko granicy Włoskiej (choćby niezwykle popularne Zell Am See, acz niekoniecznie akurat tam) i śmiganie po przełęczach z bardziej stałą bazą noclegową (powiedzmy 3 dni w jednym miejscu, a potem 3 dni w innym) - chodzi o to, żeby na winklach zasuwać bez kufrów. Spanie w pensjonatach ze śniadaniem (ok. 20 EURo za noc od osoby). Myśleliśmy o terminie 30.VII-7.VIII, ew. 13.VIII-22.VIII, raczej z nastawieniem na ten pierwszy, bo od połowy sierpnia podobno pogoda w Alpach lubi płatać figle (w zeszłym roku na 5 dni pobytu mieliśmy 2 totalnie deszczowe, właśnie w II połowie sierpnia).
  17. Widzisz, miałem kiedyś jeszcze ciekawsze zdarzenie - jechałem puszką przez wieś (jakieś 60-70km/h), poboczem jechał dzieciak z 10 letni na oko, jak byłem jakieś 10m za nim, to obejrzał się w moim kierunku (jechaliśmy w tą samą stronę, on był na poboczu prawej strony jezdni), po czym sekundę później skręcił mi centralnie pod koła (wyjechał z piachu obok drogi na środek pasa). Test łosia udało się zaliczyć, bo auto popiskując ominęło dzieciaka, ale brakowało niewiele. Nigdy mi się nie zdarzyło, żebym miał kontakt wzrokowy z innym uczestnikiem drogi, a on zaraz później wyciął taki numer.
  18. Współczuję, bardzo lubię psiaki i kijowo bym się czuł rozciągając jakiegoś po asfalcie. Ja na razie tylko wróbla butem trafiłem przy ok. 130km/h. Nie przeżył.
  19. Dlatego napisałem, że mam z drugiej ręki informację. Niemniej jeśli założymy te 3500 jak za samochód, to już sprawa jest niewesoła.
  20. SirAdam - nie wiem jak długo mieszkasz już w Niemczech, ale jest jedna zasadnicza różnica... W Polsce tereny zabudowane ciągną się kilometrami. Jak jedziesz z Krakowa do Warszawy (droga tranzytowa), to z 300km trasy jakieś 50-70km to tereny zabudowane. Jak ktoś na nich jedzie 50km/h, to nawet TIRy chcą go zepchnąć z drogi. Inne realia po prostu. Mieszkałem kilka miesięcy w Niemczech i tam zawsze jeździłem przepisowo. W Polsce nie zawsze się po prostu da. Ale faktem jest, że 80km/h przez wioskę to trochę za szybko. Ja w wioskach nigdy nie przekraczam 70km/h, o ile jest dobra widoczność i spora odległość domów od drogi. Jeśli podwórka są bezpośrednio przy drodze, to 40-50km/h to górna granica.
  21. Ja za 19 tys. kupiłem 2 tygodnie temu Transalpa z 2001 roku, w bdb stanie, z kompletem kufrów (markowych), centralną podstawką, podgrzewanymi manetkami, itd... Nie sprowadzana z Reichu, kupiona w salonie w Polsce. 15 tysi to trochę mniej niż 19, ale CBF nowy kosztuje chyba trochę mniej od trampka (a bandit to już na pewno), poza tym to popularniejsze moto, więc jest ich więcej na rynku wtórnym (co obniża cenę). IMO możesz spokojnie uderzać w roczniki 00 czy 01, albo nawet 02 i 03 z 'prywatnego importu', lub np. po jakimś lekkim szlifie. Odwiedzaj regularnie allegro i niemiecki ebay. Jak znajdziesz moto w Niemczech, to pewnie nie będzie trudno o kogoś, kto za pewną prowizję przywiezie to do kraju. Sporo Hornetów stoi na Allegro w cenach 12-15 tys. No i np. http://cgi.ebay.de/ws/eBayISAPI.dll?ViewIt...4554943036&rd=1
  22. W ostatnim Świecie Motocykli jest test porównawczy obu tych motocykli, tyle że nowych wersji. No ale pewnie coś niecoś dla siebie tam możesz wyczytać. W testach bandita nie wyczytałem nigdzie, że się przegrzewa. Generalnie raczej większa szansa jest go zgrzać w mieście niż na trasie. Osobiście uważam te sprzęty za tak podobne, że kupiłbym ten, który ma lepszy serwis w mojej okolicy, nie bez znaczenia był by też stan egzemplarza na który bym trafił (tj. jeśli znalazłbym super ofertę używanego Bandyty, to pewnie na niego padł by mój wybór, analogicznie w przypadku Hondy). Wg. mnie porównywanie niuansów technicznych obu tych sprzętów ma mniejsze znaczenie niż w/w aspekty zakupu motocykla. ... ale ja nie miałem ani CBFa ani Bandita ;)
  23. lobo - chodzi o to, że nawet jak na egzaminie da się przejechać bez gazu i sprzęgła, to jak potem wsiądziesz na większe moto, to w ten sposób nigdzie nie zajedziesz, bo silnik na wolnych obrotach bez gazu i sprzęgła niestety lubi szarpnąć. Egzaminacyjne 250-tki nie szarpią, bo są słabe i 'łagodne' (skonstruowane jako moto dla początkujących). Ale jak siądziesz na choćby 400-tkę o mniej przyjaznej charakterystyce, to jak ta moc szarpnie motocyklem przy złożeniu na np. skrzyżowaniu (bez sprzęgła), to masz duże szanse wylądować na asfalcie. A na II biegu to już całkiem, bo dla większych motocykli prędkością minimalną dla dwójki jest 20-30 km/h (no chyba że choppery), a to na skrzyżowaniu może być nieco za szybko. Szczególnie jednocylindrowce (o tym pisałem wcześniej) mają taką tendencję, że na niskich obrotach pracują nierówno i osobiście polecam każdemu trzymanie ręki na sprzęgle przy wykonywaniu manewrów z małą prędkością, bo inaczej finał może być niewesoły. Inna rzecz to oszczędzanie silnika i napędu - elementy mechaniczne motocykla raczej za szarpaniem nie przepadają.
  24. To taka enduro/supermoto technika ;) Nie mam pojęcia jak ustawione jest moto na Odlewniczej, ale polecam jednak opanować technikę kontrolowania gazu i sprzęgła jednocześnie. Nie chodzi tylko o to, żeby zdać egzamin, ale także o umiejętność jazdy na moto już z prawkiem w kieszeni. Gaz+sprzęgło to niezbędnik każdego, kto chce spróbować jazdy na jakimkolwiek jednocylindrowym moto - bez tego można w mieście zajeździc singla w trybie natychmiastowym.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...