Skocz do zawartości

babajaga

M.G.H.
  • Postów

    409
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O babajaga

  • Urodziny 20 Stycznia

Informacje profilowe

  • Płeć
    Kobieta
  • Skąd
    prawie Warszawa

Osobiste

  • Motocykl
    kocham wiele motocykli
  • Płeć
    Kobieta

Metody kontaktu

  • Telefon
    605 475 007
  • Strona www
    http://

Osiągnięcia babajaga

ZARAŻONY MOTOCYKLAMI - cezeciarz agroturysta

ZARAŻONY MOTOCYKLAMI - cezeciarz agroturysta (17/46)

0

Reputacja

  1. Może i ja wrzucę kamyk do ogródka - też od pół roku rozglądam się za moto, na którym miałabym bardziej wyprostowane nogi, niż na moim fazerku, i który bez problemu by łykał nierówności na drogach, polskich także. Nie mogę się zgodzić, że nasze drogi są już teraz super - właśnie wróciłam z tygodniowego objazdu Karkonoszy i jazda na 100 winklach z nierównościami i dziurami nie była tak przyjemna jak powinna być :) Na tych właśnie winkielkach wróciłam do swojej pierwotnej idei motocykla o niezbyt dużej masie - ja się łamałam na mokrych, wyboistych agrafkach jako tako ale kolega na BMW 1300GT miał niezły czad... a jego plecaczek narzekał na ból kolan po dłuższej jeździe... Czyli odpuszczam Crosstourera, Tenerę, a także, z powodu niewygodnego siedzenia, Triumpha (i Tygryska i Explorera). Zostaje Multistrada, która jest leciutka, zgrabna ale biegi wbija się siłowo i nie wiadomo jak z niezawodnościa ? Może jeszcze Verys 1000, który też jest lekki, dobrze się prowadzi ale ma dziwne zawieszenie powodujące podskakiwanie na nierównościach ? Do GS 1200 nie mam przekonania - jest jakiś wołowaty i przyciężki, no i nie ma w sobie wdzięku :) Chyba po prostu jeszcze się nie narodził taki motór, który byłby ideałem :) :) :) gdybyś jednak taki znalazł, luqa90, to daj znać ! W każdym razie, na pewno warto wybrać się na jazdę próbną przed zakupem bo opisy innych nigdy nie oddadzą rzeczywistości. A co do ochrony przed wiatrem, a właściwie hałasem, wystarczy mocno wyciszony kask albo po prostu zatyczki do uszu, - czynią cuda :) udanego polowania !
  2. jakiś nowy termin kolejnego kursu pierwszej pomocy ? są chętni ...
  3. Ano, do Chorwacji się nam zachciało, tyle że termin nie najlepiej wybraliśmy - akurat było okropnie zimno i lało - jechaliśmy dobre kilka godzin w temperaturze 6, max 9 stopni i w lejącym (dosłownie) deszczu; w drodze powrotnej podobnie - niezły hardcore (przy okazji sprawdziłam w realu jak fajnie się ślizga na białych pasach na jezdni, tylko w Polsce oczywiście :banghead: ) widziałam wcześniej prognozę i dlatego jechałam trochę szybciej, niż zwykle póki nie padało :buttrock: na szczęście w Chorwacji ciepełko, słoneczko i drogi pozakręcane do 'wyrzygu' - pycha :buttrock: chyba piszemy o różnych drogach ? do Zakopanego nie jechałeś krakowską ? w kazdym razie blisko Warszawy jechałam dużo wolniej (naprawdę nie jestem samobójczynią :icon_razz: ) dopiero jak skończyły się te nieskończone krzyżówki, to odkręciłam trochę :clap:
  4. to jeszcze dodam słów parę: - na codzień jeżdżę zwykle szybciej, niż mówią przepisy - nie jestem aniołem, ale na terenie zabudowanym blisko limitu - za dużo potencjalnych niespodzianek - po katowickiej jeździłam dziesiątki, jeśli nie ponad setkę razy i normalnie jeżdzę tam wolniej niż 160-170, czy to na moto czy autem; tym razem jechałam szybciej, niż zwykle bo miałam w głowie ile kilometrów muszę tego dnia zrobić - zapomniałam o czujności, może dlatego że w ciągu tych kilkudziesięciu jazd katowicką jakoś nigdy nie zdarzyło mi się, żeby na tym skrzyżowaniu ktoś mi zajechał drogę; są inne miejsca gdzie wiem że bez względu na limity trzeba jechać zdecydowanie wolniej ; poza tym, bardzo wielu kierowców jeździ tą trasą z prędkością 120-140 km i chyba podświadomie oczekiwałam, że włączający się do ruchu są z takimi prędkościami oswojeni i potrafią ocenić odległość i prędkość ( co za głupota z mojej strony :) ) - ktoś z Was napisał po co w ogóle napisałam o tym zdarzeniu - chyba żeby odreagować ale też przypomnieć sobie i wszystkim, że nie można wpaść w rutynę i że jednak zawsze ktoś chce nas zabić :bigrazz: już milknę ;)
  5. może dopowiem, że zawsze jeździłam z założeniem, że inni chcą mnie zabić, po prostu tym razem zapomniałam, za bardzo chyba myślałam o tym ile kilometrów przede mną ... co do prędkości, to te 160-170 to była prędkość "przelotowa", zwykle przed skrzyżowaniami zwalniam, więc raczej było to 130-140 ? jak widać, za dużo dla innych użytkowników drogi :(
  6. taka prosta sprawa, a sprawiła, że straciłam radość z jeżdżenia... jeżdżę na moto od 7 lat, nawinęłam na nich parędziesiąt kkm, równolegle i wcześniej puszką duuużo kkm, w sumie bez wypadków, więc na drodze czułam się całkiem pewnie. dwa tygodnie temu jechaliśmy na urlop na południe Europy, prognozy pogody były bardzo kiepskie, więc jak wystartowaliśmy i nie padało to troszkę się spieszyliśmy (naprawdę nic specjalnego - na katowickiej 160-170 o 7 rano); na wysokości Rawy Maz., gdzie jest kilka krzyżówek, na kolejnym skrzyżowaniu zobaczyłam z lewej strony, na podporządkowanej , kilka aut czekających na włączenie się do ruchu;wczesniej jechałam lewym pasem, więc zjechałam na prawy, żeby mogły bezpiecznie włączyć się do ruchu na katowickiej; zobaczyłam, że pierwsze auto wjeżdża na skrzyżowanie i oczekiwałam, że skręci w lewo, czyli właczy się lewym pasem w katowicką; nic z tych rzeczy - koleś chciał przeciąć katowicką, a nie skręcić w lewo - gdybym gwałtownie nie zahamowała i nie odbiła w lewo, walnąłby mnie z boku ! moze nie będę cytowała, co wykrzyczałam :icon_biggrin: moje przemyślenia: - dotychczasowa prawie bezwypadkowa jazda uśpiła moją czujność - trzeba być czujną cały czas :) i nie myśleć, że dziś trzeba jeszcze przejechać tysiąc kilometrów :) - Maniek, może jednak masz rację, jak krzyczysz żeby nie jeździć na długich - co prawda miałam zwykłe światła ale kufry były tak ciężkie, że de facto miałam światła przeciwlotnicze ;) może dlatego ten sk***ysyn źle ocenił moją odległość/prędkość i uznał, że zdąży, a nie myślał żeby mnie zabić... tak, czy owak, przechodzę kryzys - nie wierzę żadnemu pojazdowi na drodze i jeżdżę jak pipa, choć od tej sytuacji minęło ze 3 tysiące km; chyba muszę od początku, małymi kroczkami, odbudowywać swoją wiarę, ze mogę przeżyć na drodze :buttrock:
  7. widelec to nie, aktorzy tych filmików to raczej zdobywcy nagrody Darwina :) :bigrazz: :bigrazz:
  8. babajaga

    na rybkę ??

    się melduję - pierwsza :icon_exclaim: dzięki za wspólny wyjazd (choć trochę pobłądziłam :icon_razz: ) - fajnie było Was poznać: marinę drake'a Sylwię zappę noa zulusa Darka Justynę rafallo Pawła Asię bestię (cholernie przystojną :eek: ) bańkę Mariusza tatakis'a roberto miro Darka kurczę, o nikim nie zapomniałam :eek: :icon_eek: do zobaczenia, Ola
  9. babajaga

    na rybkę ??

    to może i ja się załapię ... a nie mielibyście chęci troszkę bardziej pokręconą drogą na tę rybkę pojechać :notworthy: bo do Góry Kalwarii to z Piaseczna droga cholernie prosta :notworthy: Ola
  10. nie zawsze - ja zmieniłam szybę w fazerze na wyższą i rezultat jest taki, że zamiast brać pęd powietrza na 'biuścik', biorę na głowę :notworthy: i, baj de łej, zrobiłam odwrotnie, niż Piotr -zamieniłam sv-kę na fazerka, głównie z powodu niewygodnej pozycji przy długich przelotach ( właśnie bólu pleców :notworthy: ) widać, że każdy jest inaczej skonstruowany i dzięki temu nie mamy jednego producenta i jednego modelu moto :banghead:
  11. jeździłam sv-ką przez parę lat i rzeczywiście, czasem mi drętwiała prawa dłoń przy dłuższej jeździe bez większych zmian prędkości, np. na autostradzie (nie da się trzymać odkręconego gazu bez choćby niewielkiego uścisku rączki) - wydaje mi się, że to kwestia wibracji kierownicy a nie zawsze złej pozycji na moto (choć skoro drętwieją Ci obie ręce, i jest to początek Twojej jazdy na sv-ce, to pewnie wystarczy nie trzymać się tak mocno kierownicy ;) ); trzeba pogimnastykować dłonie w czasie jazdy, to zwykle pomaga
  12. no, Zbychu, że zapier..asz to zawsze wiedziałam, ale że tak ładnie piszesz - to nie ;) poproszę ciąg dalszy ;)
  13. to jeszcze dorzucę mały komentarzyk do mojej poprzedniej wypowiedzi: nie wierzę, że jazda na długich daje gwarancję, że inni mnie zobaczą, po prostu staram się zwiększyć swoje szanse :cool: i liczę, że mniej mi zaszkodzi zła ocena odległości przez puszkarza, niż to, że mnie w ogóle nie zobaczy... prawdę mówiąc, sądzę że długie mają przewagę głównie na skrzyżowaniach bo rzeczywiście, jeśli przy wyprzedzaniu koleś nie spojrzy w lusterka, to mogłabym równie dobrze jechać bez świateł :banghead: pozdr, Ola ps Engels, rzeczywiście ostatnio mało się udzielałam na forum, ale to nie znaczy że nie jeździłam :crossy: inna sprawa, że teraz chyba nie ma grup szwendających się, jak my wcześniej, po Wawie :eek:
  14. to i ja się wypowiem zanim temat zostanie zamknięty :icon_question: w dzień jeżdżę na długich bo, będąc jednocześnie kierowcą puszki, widzę wyraźnie, że nie oślepiam innych, tylko wprowadzam pewien dyskomfort a to dla mnie znaczy dużo mniej, niż większa szansa na przeżycie :clap: wieczorem i w nocy, oczywiście, jeżdżę na normalnych światłach dlaczego uważam, że długie w dzień zwiększają moje szanse ? zwróćcie uwagę jak wiele wypadków nie spowodowanych przez motocyklistę zdarza się w sytuacji, kiedy pojazd jadący z naprzeciwka skręca w lewo i nie widzi motocyklisty; jestem przekonana, że długie światła na tyle zwracają uwagę innych użytkowników dróg, że do wielu takich wypadków by nie doszło, gdyby nasi koledzy motonici jeździli na długich (jeśli nie mam racji, to może odezwą się ci forumowicze, którzy takie zdarzenie przeżyli) mam też wewnętrzne przekonanie, że za 2-3 lata będzie nas tyle na drogach, że puszkarze uznają to za standard i nie będę już musiała jeździć niezgodnie z przepisami :wink:
  15. dopiero kilka dni temu przeczytałam od a do z ten temat - Lisena, sporo przeszłaś ale trzeba powiedzieć że masz jaja :) (panowie, bez urazy :) ), wszyscy trzymamy za Ciebie paluchy :icon_razz: pozdrawiam, Ola
×
×
  • Dodaj nową pozycję...