Carinę serwisowałem mu osobiście. Pamiętam że kupiłem książkę Haynesa, żeby się wspomagać, gdzieś pewnie leży jeszcze, to był jeszcze poprzedni wiek, brak internetu, kody migowe na zworkę, ciekawe czasy.
Padały łączniki stabilizatora (słabe zamienniki) gumy na stabie, chyba amor się wylał tylny, generalnie eksploatacja. Silnik rozrząd, olej i to wszystko.
A w 97 roku (wielka powódź stulecia) kupiłem na przetargu w Opolu Corollę 1,4 4-EFE po zalaniu. Samochód dzielnie przetrwał powódź, musiałem kupić tylko sterownik silnika (na szczęście zdobyłem używany za 300 zł, a serwisie kosztował 4800 zł) i jeden przekaźnik, cała reszta odratowana. Później kupił ją ode mnie znajomy i zanim rozbił miała 280 tyś km.