Skocz do zawartości

Staszek_s

Midnight Visitor
  • Postów

    11094
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    42

Treść opublikowana przez Staszek_s

  1. A tu akurat chyba warto sprawdzic cenę jak w wątku "Bogusławski Słupsk". Cena powinna być za nowego w okolicy używanego - więc NAWET jak gwarancja jest troszkę bardziej utrudniona w realizacji, w porównaniu z używanym... pzdr
  2. ...coraz więcej motocykli ma hamulce zintegrowane, więc, równocześnie z przednim - używać! pzdr
  3. witam, a czy nawiercania tarczy nie robi sie po to aby poprawić jej chłodzenie? Nie wiem czy w twoim moto aż tak się nagrzewa, aby nawiercenie poprawiło skutecznosć hamowania... Natomiast czy jesteś pewny, że nie osłabisz jej tą operacją mechanicznie i czy np. nie pęknie w trakcie dalszej eksploatacj? Hamulce = bezpieczeństwo = poprawianie fabryki = ryzyko pzdr
  4. ... bo filarem mostu to stary dziad kierował i zajechał merolowi dorgę! pzdr
  5. No cóż, specjalnie skierowałem temat na takie tory, bo chciałem posłuchać opinii tych którzy takimi moto jeżdżą na codzień. Więc, Cosmo, powiedz mi wobec tego, dlaczego nie 1000 - skoro masa nie jest o wiele większa, zwłaszcza w kontekście dwóch osób i bagażu, odejścia po wyjsciu winkla pod górę jeszcze lepsze, a na luźnej nawierzchni i tak większym problemem jest bujający sie pasażer niż kilkanascie lub nawet 30 kilo więcej masy samego motocykla? Pytam nie dla podtrzymania sporu, tylko dlatego że sam się zastanawiałem czy gdybym miał do wyboru vstroma 650 czy 1000 - jaki bym wybrał. Np. porównując odczucia jazdy SV 650 i 1000 - ten drugi daje zupełnie inną przyjemnosć z jazdy, pierwszy jest po prostu dość słaby jak na motocykl okołosportowy. Natomiast vstromy są specyficzne, bardzo często w gazetach motocyklowych można spotkać opinię iż mniejszy jest zdecydowanie bardziej udany i w zasadzie podważa nawet sens istnienia większego, bo: tańszy, lepszy mobilnie i oszczędniejszy, a odczucia z jazdy podobne. Piszę to bez chęci urażenia kogoś posiadającego 1000, nie jestem typem osoby która za wszelką cenę chce coś udowadniać, po prostu ciekawi mnie to. I chciałbym usłyszeć opinię np. Pietry i Wojtasika... P.S. BMW R1150R - motocykl o którym pisali "killer na zakręty", zniechęcił mnie właśnie tym, że w zakrętach... średnio sie spisywał.
  6. ...a mnie najbardziej bawi fakt ze chcecie już dziadków kamieniować! A kolega chyba tylko napisał, że "dziadowi by drzwi urwał". Ja to odebrałem jako przenośnię, on chyba nie określił wieku kierowcy w ten sposób... Moze tam jechał najarany małolat? pzdr
  7. ... tak tylko na marginesie: akurat ten test na króla Alp wydaje mi się taki powierzchowny, w zasadzie powiedziałbym iż nie wygral konkretny motocykl, a jedynie typ motocykla: średniej wielkosci enduro turystyczne. Bo nie wiem, czy gdyby np. zamiast v-stroma startował transalp, cagiva grand canion czy inny średnie enduro (są jeszcze jakieś? bo się zaciąłem), to czy nie tez by wygrało... Wygrała chyba koncepcja motocykla dla tych konkretnych warunków drogowych. A czy gdybyście Wy robili test na polskich drogach, gdzie nie ma aż tylu zakrętów, gdzie bywają długie, nudne proste typu Wrocław-Katowice, gdzie bywaja koszmarne, dziurawe drogi, np. okolice Górowa Iłowieckiego na Warmii, gdzie 100 dni w roku wieje tak że głowę urywa bez owiewki, gdzie przeciętny motonita ma kasę na jeden dłuższy tygodniowy wypad w Europę i musi zabrać wszystko: od Pasażera po namiot i żywność dla dwojga - czy wówczas też koncepcja średniego enduro by zwycięzyła? Bo to JEST uniwersalny motocykl, tylko czy wystarczajacy... pzdr
  8. witam, mogę tylko wypowiedzieć sie w tym gronie o suzuki gsx 750, monsterze i ewentualnie seven fifty 1. monster to nie jest motocykl do turystyki we dwoje - moja Pasażerka po przesiadce z monstera właśnie na gsx 750 stwierdziła że to niebo a ziemia 2. osiągi gsx 750 nie różnią się zbytnio od bandita 600, gsx jest elastyczniejszy ale wrażenia "mocowe" wg mnie porównywalne, tu wg mnie kryterium wyboru byłby wygląd oraz opinia pasażerki co do wygody - mialem bandita 1200 i znowu subiektywnie chyba jednak gsx jest przyjaźniejszy dla pasażera 3. seven fifty - ponieważ miał kolega wiec mając gsx -a zamienialismy sie na dłuższe lub krótsze odcinki. I znowu subiektywnie silnik hondy pracuje kulturalniej, jakby mniej wibruje i chodzi hmmm, lżej, jakby z mniejszym wysiłkiem. Wygoda porównywalna, podnóżki pasażera w hondzie niżej Generalnie honda i bandit sa popularne - latwo odbyć przejażdżke, bez tego bym na twoim miejscu decyzji nie podejmował pzdr
  9. ...jeżeli jesteś niski to raczej TDM niż varadero. Obydwa mają zbliżone osiągi ale na pewno tdm jest mniejsza a zatem i poręczniejsza i na pewno trochę mniej pali. Na plus viadra przemawia chyba lepsza osłona przed wiatrem i większa wygoda w podróżowaniu we dwoje. Co do zawieszeń viadra - tylnie regulowane a przednie wg mnie ok. pzdr
  10. ... może artykuł w listopadowym MOTOCYKLU coś wyjaśni lub dopowie... pzdr
  11. ...ale swoją drogą, ten "mit" (w cudzysłowie, bo rzetelnych dowodów tego że to mit, nigdzie nie spotkałem) o tym, iż po jakimś tam znacznym przebiegu powinno się przechodzić czy odchodzić od oleju syntetycznego na inne, funkcjonuje wszędzie, spotkałem się z tymi opiniami zarówno w ASO (moja fabia ma ponad 120 tys. przebiegu i często słyszę, że chyba powoli powinienem przejść z syntetyku na...inny), podobnie na stacji szybkiej obsugi SHELL-a, z całą pewnością czytałem takie porady np w czasopiśmie "AUTOŚWIAT" (typu że jak silnik z dużym porzebiegiem, to...), wiec ten "mit" jest jednak nadal bardzo rozpowszechniony. Zwykle kluczowym argumentem nie jest jednak różnica w gęstości (lepkości), ale zawartość środków myjących w syntetyku, która rzekomo ma "wypłukać" nagromadzony szlam w silniku. To, co mi w tym podpada, to skąd ten szlam, skoro jeźdżę na max. myjącym silnik, syntetycznym oleju? Drugą grupą, w której spotkałem się z opinią, iż olej półsyntetyczny jest lepszy od syntetyku są mechanicy motocyklowi (też z ASO i inni), którzy twierdzą, iż syntetyk winien być stosowany tylko w wysilonych, wysokoobrotowych silnikach, a np. w vałkach o dużej pojemnosci w ogóle się nie sprawdzi, między innymi dlatego iż powoduje większy poślizg sprzęgła, co podobno w silnikach dużej pojemnosci zalanych syntetykiem jest nagminne... Więc, skoro spotkałem się z tymi opiniami w teoretycznie wiarygodnych miejscach, nie dziwcie się "wszystkowiedzącym" opiniom młodych motonitów, oni jeszcze wierzą w to co przeczytają czy usłyszą bezkrytycznie... Pomijając kulturę prezentacji tej wiedzy... pzdr P.S. I wiem też, że jakakolwiek wypowiedź w temacie oleju, najbardziej chyba wałkowanym na tym forum wywołuje zgrzyt zębami Moderatorów, ale to jedna z najpopularniejszych wątpliwosci: co wlać?
  12. W moich monsterach przy normalnej pogodzie temperatura oscylowała wokół 110, 120 stopni, a ten zakres niebezpieczny to chyba 150 stopni, ale zapytaj np. Jagdtigera, on ma instrukcję i tam ten zakres jest podany. pzdr
  13. a propo,s podgrzewanych manetek - znacie jakies dobre? Bo: - te z Louisa Daytona wg mnie słabo grzeją na drugim stopniu, a pierwszy jest podobno tylko do rozruchu - nie wiem, czy używanie cały czas nie zniszczy instalacji elektrycznej w motocyklu - te tańsze z Louisa, SALTO czy podobnie -wg mnie są tak twarde i śliskie, że po prostu ich ergonomia jest do d*** A szkoda, bo podgrzewane manetki to fajny patent pzdr
  14. podpytaj ducatowców, mają wskaxnik temp oleju, ja już nie pamiętam, ale chyba niebezpieczny zakres temperatury zaczyna się znacznie wyżej niż 120 stopni.
  15. ...ile mandatu to przecież nieważne. Ważne, że jak przyjęła mandat to automatycznie przyznała sie do winy, droga do odszkodowania jest dla Ciebie znacznie krótsza. Co do kurtki, zawsze możesz poprosić jakiś zaprzyjaźniony sklep, wystawi ci jakiś świstek, ze taka to a taka kurtka kosztuje tyle i tyle, wtedy tylko ryzykujesz, że od tej ceny coś ci obetną na zużycie.. pzdr
  16. Hmm, po tym jak Prot mnie straszył hardcorem na tej imprezie, oczekiwałem czegoś w stylu: spalone domki, zasypane piachem i zakatowane motocykle, wycieńczeni, słaniający się na nogach motonici... A tu wyszła kulturalna impreza, prawie rodzinne spotkanie motocyklistów, niesmiałe śpiewy przy ognisku, właściwie to myślę, iż nawet żona Michała K i on sam spokojnie mogliby się tam bawić! I nawet nikt wody z basenu nie wylał! Poprawcie się młodzieży bo wasza sława malojecka zginie!!! pzdr
  17. Browarny, jasne że tak, że najlepiej nie hamować i jechać przez zakręt w stałych warunkach, ale pisałem o sytuacji, kiedy należy wytracić prędkość w zakręcie i o tym, jakim sposobem to zrobić...
  18. Caberg, jest ta opcja, poza tym ma nie parujący wizjer i przyciemniane wewnętrzne okulary.. Kosztuje około 1000 PLN, np w LARSSONIE pzdr
  19. Sligier, a w normalnej jeździe: bo ja jak w zakręcie odpuszczę gaz, to naprawdę moment hamujący sinika wprowadza kompletną ruinę, moto się huśta, ja lecę do przodu i finał precyzji jazdy... No, ale ja jeźdżę i jeździlem na moto z raczej miękkimi zawiechami, może tu tkwi przyczyna?
  20. kurcze Hikor, a ja wręcz odwrotnie, boję się tylnim w zakręcie hamować...
  21. w punkcie drugim chodziło mi nie tylko o zasadność położenia moto, ale i o technikę, jak to "precyzyjnie" zrobić
  22. Witam, z racji tego, iż z okazji kolizji Darkronina rozgorzała dyskusja na temat zahowań w sytuacjach kryzysowych, chciałbym spróbować usystematyzować niektóre tezy i spróbować z Wami dojść do konkretów (choć znając nasze forum nie jest to łatwe): 1. teza I : "w zakręcie nie hamujemy" Opierając sie na moich doświadczeniach hamowanie w zakręcie przednim hamulcem lub obydwoma jest jak najbardziej bezpieczne, podnosi nas troszkę ale w zasadzie nie zakłóca precyzji jazdy antyteza I, zasłyszana : "zamiast hamować, powinno się sterować gazem" wg mnie, jakiekolwiek odpuszczenie gazem i związany z tym moment hamujący silnika radykalnie zaburza precyzję jazdy, powoduje iż moto staje się "rozkołysane" i tor jazdy jest rozchwiany 2. teza II : "położyć moto" Jedyny raz, kiedy zrobiłem to świadomie, bylo to dawno, na wsk-e i przy około 80 km/h: pochyliłem się, pchnąłem nogami w podnóżki moto w jedną stronę, ja poleciałem w drugą... Generalnie udało się, ale prędkość byla naprawdę nieduża a moto poleciało względnie prosto. Patent kolegi : prędkośc ponad 100 km/h - hamulec tylni do dechy i skręt kierownicą O ile jest dla mnie oczywiste, iż taki manewr na rowerze czy supermoto z niedużą prędkością jest ok, to przy takiej dużej prędkości chyba jakikolwiek skręt kierownicy spowoduje wywołany siłą odśrodkową lot nad tą kierownicą w przestworza, a moto chyba wykręci wiele bączków i jego upadek oraz tor dalszej jazdy, tzn. gdzie poleci jest chyba nieprzewidywalny... 3. teza III : "jak zachować sie w opisanej przez Darkronina sytuacji, czyli czy lepiej świadomie jechać na tyłku w kierunku samochodu" Nie wiem, ale mi kiedyś sprawdziło się to: jadąc jako pasażer podniosłem się na podnózkach, w efekcie tego przy uderzeniu w malucha, który zajechal nam drogę (uderzenie centralnie pod kątem prostym) przeleciałem w powietrzu nad nim, jezdnią, chodnikiem i wylądowałem na przeciwległym poboczu. Efekt: stłuczona ręka i tyle... A ostatnio, gdy poleciałem na asfalcie na bok w zakręcie, taki ślizg i położenie moto, ale jak najbardziej nieświadome, to stłukłem, starłem, poparzyłem się i w efekcie wylądowałem na asfalcie, na przeciwległym pasie i miałem farta, że nic z przeciwka mnie nie przemieliło. Mój wniosek - raczej na świadomy ślizg się nie zdecyduję. To tyle, nie piszę że mam rację, chciałbym tylko usłyszeć wasze, wolne od emocji i najlepiej poparte osobistymi obserwacjami opinie. Ku przestrodze i nauczce, bo chyba z ursynowskich kursów jazdy z wątku obok niewiele wyjdzie. pzdr
  23. Darkronin, nadal wydaje mi się, zresztą poparte to jest własnymi doświadczeniami, iż jak nagle i mocno wciśniesz tylni hamulec przy znacznej prędkości (bo wierzę iż była mimo hamowania znaczna, inaczej kładzenie nie miałoby chyba sensu, przy relatywnie małej prędkości można już spróbować ominąć...), to zanim położy sie moto kilka dzikich wygibasów na jezdni trzeba wykonać, po prostu zarzuca nim ale odruchowo kontruje się balansem ciała czy właśnie ruchami kierownicy, w każdym razie trochę to trwa zanim sie polegnie. Jeżeli jednak naprawdę zrobiłeś to świadomie, przemyślanie i co tu dużo pisać, po mistrzowsku wykonałeś manewr szybkiego położenia moto - szacunek! Bez ironii, naprawdę.
  24. myślę iż Rudemu chodził o to, iż przy 150 km/h dzieje sie wszystko tak szybko, iz o świadomym położeniu moto raczej nie ma mowy - spróbujcie "pokonać" siłę ciążenia i nagle tak się pohylić jadąc prosto... To troszkę inne warunki jazdy niż na krosówce przy, np. 70km/h... Więc często jest tak, iż od nagłego hamowania łapie się uślizg któregoś koła, upadek, ślizg a potem wydaje sie, iż było to świadome zahowanie. To są naprawdę ulamki sekund. Ale to moje czysto subiektywne zdanie. Ważne że wyszedłeś względnie cały. A co do 150 km/h w mieście, zależy jaka droga, ale na pewno trzeba sie liczyc wtedy z zajechaniem drogi. Pzdr i wracaj szybko do jazdy na moto!
  25. ... co dalej nie zmienia faktu, iż takie rzeczy powinno się pisać na priva a nie ogólnym forum. Po co kusić los? pzdr
×
×
  • Dodaj nową pozycję...