Skocz do zawartości

Dzulu

Forumowicze
  • Postów

    157
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O Dzulu

  • Urodziny 02/13/1987

Osobiste

  • Motocykl
    CBR 600 f
  • Płeć
    Mężczyzna

Metody kontaktu

  • Gadu-Gadu
    3237178
  • Strona www
    http://

Informacje profilowe

  • Skąd
    Wawa/Lodz

Osiągnięcia Dzulu

ZARAŻONY MOTOCYKLAMI - wąchacz spalin

ZARAŻONY MOTOCYKLAMI - wąchacz spalin (14/46)

0

Reputacja

  1. Witam, Już zacząłem szukać innych prawników - mój przypadek (przynajmniej dla osób wtajemniczonych jest jasny - sąd natomiast chciał, żebym ja udowodnił, że to co sobie wymyśla sprawca jest nieprawdą - myślę, że jakby powiedział, że wyjechałem studzienką kanalizacyjną to musiałbym załatwiać zaświadczenie od kanalarzy, że mnie tam nie było). Rozumiem, że ten człowiek się broni bo się boi, ale grożą mu tylko zawiasy, a mi w tym wypadku zabrał o wiele więcej niż sobie moze wyobrazić. Nie wiem jak tak można, jak ja bym komuś zrobił krzywdę to sam bym się zobowiązał płacić jakąś rentę kiedy mnie będzie stać! Napisałem do TVN turbo - ale brak reakcji, powiadomię może brukowce :/ trochę wstyd zważając, że piszą o motocyklistach jak piszą i bardziej interesują się kasią cichopek niż np przekrętami w PZU, ale może tu wykażą się rzetelnością! Wyrok w mojej sprawie jest idealny dla PZU - nie muszą płacić, ani mi ani temu ślepemu kierowcy. Najbardziej mnie boli to, że jestem świadomy tego, że jakby ta starsza pani zdecydowała się powiedzieć policjantowi od razu co widziała, to ja już dawno bym miał kase za motocykl (i za zdrowie + inne) w kieszeni, a że powiedziała, że "nie będzie się szwędać po sądach - policja nie taka głupia sama dojdzie do tego jak to było" to teraz mam - po roku zapomniała nawet jaki kolor miał samochód. Ale tego to sie nie dziwię - nawet moja mama była przekonana, że auto było czerwone-brązowe stres i panika o życie syna robi swoje.
  2. :icon_idea: A jakby zamontować 2 po bokach i w razie kontroli powiedzieć, że to kierunkowskazy? :icon_idea:
  3. Jestem załamany. Sprawa przegrana - sędzina uzasadniła swój werdykt (uniewinniający oskarżonego) tym, że wg niej świadek był "wręcz kłamliwy" i manipulowany przeze mnie. Tragedia. Ta kobita, która zeznawała nawet nie pamięta, że z niąrozmawiałem (niestety jedyny świadek to babcia 78 lat). W zasadzie to nawet u niej nie byłem tylko rozmawiałem z panią w kiosku, przy którym był wypadek i podczas naszej rozmowy szła ta babcia i pani z kiosku powiedziała, że ona widziała wypadek (że stała wtedy na przejściu dla pieszych przy skrzyżowaniu). Zawołaliśmy ją i się pytamy, czy widziała wypadek i jak on wyglądał. Powiedziała, że jechałem normalnym pasem i było zielone i nagle on mi wyjechał. Zapytałem się więc czy w razie czego powie to policji, ale nie wziąłem żadnych namiarów ani nic, bo myślałem, że tak oczywista sprawa nie będzie budzić wątpliwości. Potem okazało się, że sprawa została jednak przerwana na etapie takim, że nie było możliwości stwierdzić czy oskarżony mówi prawdę czy prawdziwa jest moja wersja. Oskarżony powiedział, że nagle wyskoczyłem zza jakiegoś innego samochodu i boom! Biegły oszacował moją prędkość na: !! UWAGA !! 35 km/h , brak śladów hamowania! Więc prawdopodobnie z taką jechałem (moze niewiele większą). Jak przy takiej prędkości można nagle wyskoczyć zza czegokolwiek? Jednak pani sędzia, która powiedziała: "wszyscy wiemy jak jeżdżą motocykliści i ja mając zdecydować czy ten pan czy ten chłopak jest winny nie mam wątpliwości".
  4. Problem jest taki, że większość z tych firm idzie na ilość, inkasują 10-25% od wywalczonej kwoty i często zadowalają się marną kasą. Nie raz już oglądałem/czytałem o firmie, która na lewo umawiała się z firmami ubezpieczeniowymi płacili poszkodowanemu marne pieniądze, brali od tego jeszcze prowizje i już szukali następnych naiwnych. Szukam więc takiej firmy, która podchodzi do sprawy rzetelnie i w miarę możliwości indywidualnie. Czy ktoś miał kiedyś do czynienia z taką firmą? :D istnieją takie w ogóle? <lol>
  5. Cześć, W kwietniu 2008 miałem poważny wypadek, spędziłem miesiąc w szpitalu (złamany kręgosłup, roztrzaskane bebechy itp itd). Zdarzenie wyglądało tak, że jechałem na zielonym prosto przez skrzyżowanie, a z przeciwnego kierunku jakiś grzmot wykonywał lewoskręt. Wyjechał mi prosto pod przednie koło i mnie skasował. Wydawało mi się, że nikt nie będzie miał tu wątpliwości i dostanę odszkodowanie, które mi się należy jak wyjdę ze szpitala. Na dzień dzisiejszy straciłem już resztki nadziei na jakiekolwiek pieniądze. Sprawca zeznał, że mnie "nie zauważył, więc prawdopodobnie wyjechałem z innego pasa, niestety on tego nie widział bo drogę zasłaniał mu inny samochód". Ja nic nie pamiętam - pamięć odzyskałem po 2 tygodniach od wypadku. Sąd zadecydował, że są 2 wersje (1. jechałem ok i mi wyjechał, a 2. wykonałem jakiś nieprzewidywalny manewr i sprawca nie miał możliwości uniknąć zderzenia) Znalazłem starszą panią, która widziała zdarzenie i na zgłosiła się na świadka. Sąd wznowił postępowanie. Świadek pojawił się (dopiero!!!) miesiąc temu na rozprawie i wiele rzeczy pokręcił (tzn kolory, czas i dodatkowo, choć nie wiem jak to możliwe, w ogóle nie pamiętała, że z nią rozmawiałem, kiedy szukałem świadków na miejscu wypadku - to wszystko wyglądało tak, że nawet ja miałem wrażenie, że ta kobieta za bardzo nie wie co mówi ma 78 lat i dodała, że ma zaniki pamięci i się leczy). Wersja tego kolesia który się broni jest tak nieprawdopodobna, że nie wiem jak można ją brać pod uwagę. Najgorsze, że takie osoby jak biegły w ogóle się tym nie zajmują, a wszystkie dokumenty jak powiedziała sędzia czyta na korytarzu 5 min przed rozprawą. Na tym skrzyżowaniu wykonując lewoskręt jeśli na przeciw stoi bus rzeczywiście nic nie widać, dodatkowo jeśli tak jak on twierdzi (że jechałem pasem dla skręcających w lewo - choć on tego też nie widział) to prawdopodobnie musiałbym wyprzedzać jakiś inny pojazd (co wyklucza świadek, który to widział z odległości kilku metrów, bo czekał na przejściu na zielone, i mówi, że jechałem cały czas za jakimś samochodem na wprost swoim pasem!!!). Dodatkowo prędkość przy uderzeniu była na tyle mała, że jest to niemożliwe żebym wyprzedzał jakikolwiek samochód który tam jechał. Poza tym odcinek, na którym bym to musiał wykonać to 40-50m (było zielone już od dłuższego czasu, więc wszyscy pewnie jechali >50km/h). Myślę, że wizja lokalna by wszystko to wyjaśniła, ale moj adwokat mówi że to nie ma sensu (mam wrażenie, że i on stracił nadzieje na kasę i mu przestaje zależeć) Czy ktoś mógłby mi polecić jakiegoś dobrego adwokata, który by miał ochotę podjąć tą sprawę i walczyć w ewentualnej apelacji? Tylko proszę polecać kogoś dobrego, sprawdzonego, bo już sam znam wielu prawników typu "pan Janek mówi, że mecenas XXX jest dobry, bo jest prawnikiem" Straciłem już resztki zaufania do naszego wymiaru (tzw) "sprawiedliwości". Na sprawie odniosłem wrażenie, że sędzi wybiera się chyba grając w karty. Są tak mało rozgarnięci, że mnie to załamało. Przykład: Adwokat oskarżonego zadaje pytania mojemu bratu: -czy wyprzedzali panowie kogoś podczas tej przejażdżki? -(po 20 sek namysłu lol) nie wiem, nie pamiętam [ w sumie kto pamięta drogę jaką przebył prawie rok wcześniej] -a czy... hmn to w sumie pytanie retoryczne dla motocyklistów... czy pana ktoś wyprzedził? -skoro to pytanie retoryczne to chyba nie oczekuje pan odpowiedzi... -nie (i uśmiech) Wysoki sąd: -Jak to? -No chyba pytanie retoryczne to takie na które się nie odpowiada - (i tu młody z pytającym wzrokiem spogląda na mnie i innych na sali, heh) -Czyli odmawia pan udzielenia odpowiedzi na to pytanie?! Proszę zapisać. (do tego ziomka co spisuje) Widzicie jakieś szanse, nadzieje? Napisałem do TVN turbo (może coś pomogą), zastanawiam się czy nie wplątać w to mediów (tylko czy ktoś będzie chciał, takich spraw jest pewnie dużo). TV / Gazety nadają często różnym dziwnym sprawom jakiś normalny przebieg. Pozdrawiam Dzulu
  6. Leżę w Zgierzu (szpital wojewódzki) pod Łodzią, ogólnie to traktują mnie dobrze (bo w sumie tyle tu leżę, że wszystkie siostry są jak rodzone :P ) poza kilkoma przypadkami, które opisałem, ale to głównie gdzieś na badaniach poza oddziałem albo jakiś nieciekawy lekarz (których normalnie na obchód przychodzi z 8) się trafił na obchodzie - reszta raczej ok. Teraz mnie przenieśli z chirurgii na neurochirurgię i tu nikt mi nic złego o motocyklistach nie mówi. A te docinki o dawcach to słyszałem od innych pacjentów lub ich odwiedzających jakiś tydzień po moim przyjeździe, bo wtedy przywieźli nieprzytomnego chłopaka, który wjechał w drzewo i lekarze mówili, że raczej nie przetrwa. Ale po 2 tygodniach słyszałem, że ciągle żyje - tyle że w śpiączce go trzymali, teraz niestety nie wiem co z nim jest. Okrzyknęli go wariatem, a na moją salę trafił chłopak z wyrostkiem, który znał tego motocyklistę i powiedział, że z tego co on wie to jechał swoim pasem i nagle z naprzeciwka zaczął wyprzedzać jakiś samochód i ten ratując się zahaczył pobocze -> drzewo. Sprawca pojechał dalej. Takich powinni %#^#%^#%^#%^#^
  7. Wczoraj dostałem zdjęcia motocykla, wcześniej nie widziałem i ze złomowaniem może być ciężko, bo nie jest w tragicznym stanie (mylę się??) - widać, że wiele poza przodem się nie uszkodziło... jak tylko wyjdę ze szpitala to dam gdzieś żeby mi sprawdzili czy z ramą wszystko ok (z tego co słyszałem z policyjnych badań to jest nieruszona, ale kto ich tam wie jak oni to sprawdzili) jeśli tak to może da się ją zreanimować, tylko muszę mieć 100% pewność ze nie będzie (jak ktoś wcześniej napisał) "miną". Ale jeśli PZU da mi dobrą kasę to nie będę się bawił. Nie mogę za wiele stracić, bo w takim stanie w wakacje nigdzie nie popracuję, więc muszę się zorientować jak wyjść na swoje :crossy: POZDR
  8. Witam, zastanawiałem sie czy otwierać nowy temat czy dopisać się, ale chyba nie ma sensu żeby każdy pisał o swoim wypadku w nowym poście... jakieś 3 tygodnie temu skończyłem robić przy moim motorku i postanowiłem sie z bratem przejechać i wreszcie rozpocząć ten sezon... zrobiłem z 20 km i jadąc na zielonym świetle na skrzyżowaniu wyjechał mi koleś, który jechał z naprzeciwka i skręcał w lewo... nawet nie zdołałem zahamować, a z całego zdarzenia pamiętam tylko kolor auta. Teraz leżę już czwarty tydzień w szpitalu z podejrzeniem złamania kręgosłupa, miałem też od cholery innych urazów, ale mniejsza o to - piszę bo zszokowało mnie to że leżąc tak na asfalcie nieprzytomny ludzie jadący samochodami za mną nawet się nie zatrzymali, nikt nie chciał zeznawać poza jednym naj***nym w 3 dupy gościem który powiedział policji ze czasami to widział 2 zielone światła na raz na ty skrzyżowaniu <lol> nawet go nie chcieli więcej słuchać. Ludzie z przystanku powiedzieli tylko co się stało bratu który zawrócił i ich opieprzył że mi kask zdjęli (widać że o pierwszej pomocy mało kto słyszał), ale gdy przyjechała karetka i policja już nikt nie chciał się zgłosić w obawie przed włóczeniem po sądach. W szpitalu też czasami jest niesympatycznie bo często się spotykam z komentarzami : "ciepło się zrobiło i już dawcy wyjechali na ulice..." wymyślają jeszcze jakieś dziwne historie, a jeden lekarz nawet mi wyrzucał: "może pan sobie otworzy prywatny szpital jak pan ma zamiar się tak rozbijać na motocyklu" - kur*a nie dość, że mało co życia nie straciłem przez jakąś konserwę, to jeszcze lekarz którego widzę pierwszy raz w życiu, który nie wie co się stało i jak się tu znalazłem ma do mnie jakieś zarzuty - kochana służba zdrowia sądzi, że motocyklista to to samo co samobójca. Na szczęście uratowali mnie i już wracam do życia - mam nadzieje :biggrin: mam też kilka pytań: motocykl z tego co słyszałem (bo w ogóle przez pierwszy tydzień kontaktowalem jak sitko i pamiętam bardzo malo) ma rozwalony przód do chłodnicy włącznie... i zastanawiam się czy jakbym oddał go do jakiegoś serwisu i kazał zrobić go na tip top to czy po tem z fakturą VAT mam jakieś szanse na całkowity zwrot z OC sprawcy za poniesione koszty? Czy moze dostane tylko część z racji ze motocykl ma już 8 lat? bo nie wiem czy robić na własną rękę czy sprzedać tak jak stoi.
  9. Dzulu

    Kto z Łodzi ??

    wesołych świąt wszystkim !! :icon_evil:
  10. Dzulu

    Kto z Łodzi ??

    ale filozofia ;) Procu... poprawiłeś mi humor :( thx
  11. Dzulu

    Kto z Łodzi ??

    a ja zrobie spam :) ...przyda się to coś na środowe wypady http://www.sunsethog.com/groupRiding.html ps. nie wiem za bardzo o co chodzi... ale jestem za Procem Modem :icon_biggrin:
  12. Dzulu

    HALO WARSZAWA !!!

    jeździ ktoś dzisiaj?? może ktoś się pisze na jakąś rundkę ??
  13. Dzulu

    Kto z Łodzi ??

    :) działa... a co robicie w weekend??? ja musze wpaść zmienić łańcuch, bo się niestety skończył.... też bym się wybrał na "schaba", ale dopiero w weekend... Artur moto zrobione???
  14. Dzulu

    Dookoła Polski 2007

    Chciałem się z Wami wybrać... bo też z kumplem planujemy pobuszować po kraju, ale to dopiero lipiec-sierpień... wcześniej nie da rady - SESJA :icon_mrgreen: WRESZCIE FORUM DZIAŁA :):D:D PS: gdzie leży"pułnoc"?
  15. dzisiaj przejechałem ze 160km.... w miare dynamicznie, ale bez przesady - tak między 6000-8000 obr/min trzymałem... dojechałem do domu stawiam moto przed blokiem i po 4h odpalam.... obroty od razu 1400... a w czasie jazdy jak zatrzymywałem sie na śiwatłach to wszystko bylo ok -> 1200 ... po 2 min obroty wskoczyły na 2000 na luzie ..... a po 20 min już na jałowym 3000 .... kiedyś miałem podobną przygode w samochodziem ale tam był silnik krokowy (czy jakoś tak) i sie zepsuł - no ale tu nie mam automatycznego ssania i nie ma sie co zepsuć... czy możliwe ze sie coś rozregulowało w takim krótkim czasie i wystarczy, że pokręce tym pokrętłem od obrotów? czy coś sie zepsuło?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...