Skocz do zawartości

Przebiegi na motocyklu a doświadczenie


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Jak to jest Kaes że ty w każdym temacie na siłę chcesz zrobić z siebie pośmiewisko

 

Limo

 

Widzisz w normalnym swiecie tylko glupek smieje sie z kogos kto ma wiecej pojecia na temat niz on sam, ale to juz inna bajka :icon_mrgreen:

 

:crossy:



Oj Panowie, wódki się razem napijcie

 

Poczatkujaca

 

Wodke to ja czasem pijam ale zawsze z ludzmi na poziomie lub tymi ktorych darze sympatia,

 

A na Forum najlepszá opinia ciesza sie ci ktorzy sie znaja na maszynach

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ale tych do szycia :icon_mrgreen:

 

To Ci mowi ktos kto ponad 11 lat szkoli kursantow

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdaję sobie sprawę, że doświadczenie jest rzeczą trudną do zmierzenia ale chodziło mi o jakieś konkretne dane jakie podaje ks-rider i o wasze odczucia. Jak to u was było, kiedy już czuliście się na tyle "silni" by ruszyć gdzieś dalej? Chcę porównać wasze doświadczenia. Ja miasta się bardzo nie boję, motocykl na kursie ogarniam, staram się nawet na siłę przewidywać sytuację mimo, że instruktor nic nie wspomina. Nie robię nic wbrew sobie i na siłę. Towarzysza w trasę również mam ale te moje zaniepokojenie wywodzi się chyba z tego, że po przesiadce na swój motocykl czuję, że potrzebuję trochę czasu by go ogarnąć. Nie wiem czy ze stażem w postaci tysiąca kilometrów (tyle pewnie uda mi się przed wyjazdem zrobić) na prywatnym motocyklu nie porwę się z motyką na słońce. Wiecie serce by chciało ale rozum mi mówi, że to nierozsądne

Ksa nie słuchaj bo on tylko udaje że się zna.

Ten niepokój to twój przyjaciel .... on cie uchroni przed glupimi pomysłami. Nim się nie przejmuj.

Trasa jest generalnie łatwiejsza od miasta. Tutaj twoim najwiekszym wrogiem jest zmęczenie. Na trasie ważne też jest by zachować skupienie i przewidywać. Do tego ważne jest doswiadczenie ale jak sama nie jedziesz to po prostu polegaj na doświadczeniu kolegi, ale też nie staraj sie za wszelką cenę za nim nadążyć ... on musi umieć poczekać za Tobą. Jak się skupisz na tym by go gonić to popełniasz błędy... tyle banałów ode mnie.

PS: motocykle nie są z założenia rozsądne ;)

Edytowane przez Bimbak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wielkie za odpowiedzi. Myślę, że zmęczenie jest do ogarniecia- tym bardziej, że zbiornik paliwa co 200-300km będzie wołał o przerwę na stacji a w długim plecakowaniu już trochę wytrzymałości nabrałam, motocykl nawet jakbym chciała to powyżej 140 km/h już jedzie "na siłę" więc nikogo gonić nie zamierzam. Zresztą nie lubię robić nic wbrew sobie. Może się odważę i może zaliczę w międzyczasie jakieś szkolenie z DTJ i dam znać jak było na wyjeździe ;)

Jeszcze jedno pytanie mam...myślicie, że podczas oczekiwania na prawo jazdy mogę wybrać się swoim motocyklem na takie szkolenie z techniki jazdy? Tzn ktoś inny by mi mój motocykl podstawił tylko czy ktoś będzie chciał szkolić babę, która jeszcze nie ma prawka?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba rozgraniczyć dwie rzeczy w doświadczeniu. Jedno to powiedzmy ogólne w ruchu drogowym i tu nie ma aż tak duźego czy to na moto czy puszką. Chodzi mi o umiejętność przewidywania pewnych sytuacji, zachowań kierowców i możliwych scenariuszy (właśnie na bazie doświadczenia jako uczestnik ruchu). Drugie to już samo doświadczenie na moto, technika jazdy itd. O ile tego pierwszego nie da się nauczyć, tylko trzeba po prostu swoje wyjeździć, o tyle to drugie można podciągnąć na jakichś kursach, szkoleniach itd. Dobrze jeśli mamy świadomość a nawet doświadczenie w hamowaniu w zakręcie, zacieśnianiu promienia skrętu i kilku innych aspektach, które mogą się przydać na drodze.

 

Pozdr.

F.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak według Was przekładają się pokonane kilometry na doświadczenie na motocyklu?

 

Ja bym to podzielił na cztery kategorie:

1) Opanowanie Sprzętu (w tym wypadku motocykl)

2) Obycie się prawami natury panującymi na drogach (to bardzo ważne - o czym dalej).

3) Specyficzne dodatkowe prawa natury dla konkretnych wehikułów.

4) Twój rozsądek i ryzyko jakie jesteś w stanie zaakceptować.

 

Pierwszy punkt jest jasny, chodzi o obycie się ze sprzętem - hamowanie awaryjne bez wywrotki, omijanie przeszkód, sprawna szybka i wolna jazda (bez "kiwania się").

 

Punktu drugi to już rzecz bardziej skomplikowana, z którego zrozumieniem mają problem młodzi kierowcy, a także i Ci, którzy przejeździli kilka lat (głównie przez to, że liczą na to, iż inni przestrzegają przepisów - i dzięki temu dział "Smutne, ale prawdziwe" rośnie z roku na rok).

 

Prosty przykład:

Stoisz na drodze podporządkowanej, za Tobą sznur samochodów, trąbią, czujesz ciśnienie. Z Twojej lewej widzisz dojeżdżający pojazd z włączonym prawym kierunkiem (chce skręcić w uliczkę, z której wyjeżdżasz). Z Twojej prawej pusto. Czy ruszyć i rozładować korek/ciśnienie?

 

Młody kierowca w takiej sytuacji może ruszyć, a potem dostać strzał w bok. Później może użalać się nad swoim losem, że spotkało go nieszczęście, że jakiś nieodpowiedzialny kierowca jechał na włączonym kierunku, że to wszytko to nieszczęśliwy wypadek, los się odwrócił, oszukany został, wszytko nie z jego winy...

Kierowca, który ma już kilka lat doświadczenia nie wyjedzie na drogę w takiej sytuacji, dopóki nie upewni się, że auto jadące z włączonym kierunkiem naprawdę chce skręcić, np. poczeka aż zacznie hamować, albo dopóki nie zacznie skręcać. A dlaczego tak zrobi? Proste - jeśli masz prawo jazdy od dłuższego czasu, to nie ma bata, abyś nie spotkała się z taką sytuacją. Ja przykładowo poruszam się na drogach od 2003 roku i powiem Ci, że WIELOKROTNIE wymuszano na mnie pierwszeństwo, kilka razy tez spotkałem się z sytuacją gościa jadącego na kierunku (gdybym nie upewnił się, że facet nie goście nie chcą skręcić, to byłbym już po kilku wypadkach - albo leżał w grobie od ładnych kilku lat, w końcu strzał w bok to ciężka sytuacja).

 

Jeśli posiadasz już jakieś doświadczenie w jeździe choćby autem, to Twoje ogólne doświadczenie będzie na całkowicie innym poziomie.

Tam gdzie młody motocyklista wpadnie jak śliwka w kompot (parkowanie w aucie skręcającym w lewo, parkowanie w zderzaku, nie pilnowanie tyłów), tam początkujący motonita z koknretnym doświadczeniem na drodze (lata jazdy puszką) może się obronić.

 

Punkt trzeci to sprawy, na których trzeba się skupić, gdy prowadzi się specyficzny sprzęt. Przykładowo to co dla innych pojazdów jest niczym (piasek, koleiny, mokre liście), to dla motonity może być ostatnim doświadczeniem na tej planecie.

 

Czwarty punkt to... Ty. Czy jesteś w stanie przycisnąć gaz na zakręcie i powiedzieć sobie "nic mi się nie stanie, Bóg nade mną czuwa", czy raczej myślisz, że sama odpowiadasz za wszytko co robisz i nikt Cię przed Twoją głupotą nie obroni? : )

 

Czy dla "funu" jesteś w stanie zaryzykować? Czy wolisz może omijać ryzyko i szukać przyjemności w bezpieczniejsze jeździe?

 

Wydaje mi się, że ostateczne doświadczenie "kierowajka" to połączenie tych właśnie 4 punktów (a pewnie i coś więcej się znajdzie).

Ja nie traktowałbym doświadczenia prostolinijnie. Samo opanowanie moto to dopiero początek drogi. Najwięcej korzyści wyciąga się chyba z punktu drugiego, tj. zrozumienie praw natury panujących na drodze.

Edytowane przez Damian85
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale przemek napisał bardzo jasno: doświadczenie nie jest zależne od przebiegu.

 

no, poniekąd jest - nie da się zdobyć doświadczenia nie robiąc przebiegów. inna sprawa, czy mówimy o doświadczeniu, czy stricte zestawie umiejętności, jakie można nabywać np. na kursach doszkalających. moim zdaniem w praktyce nie da się tak zintensyfikować kursów i szkolenia, żeby zastąpić praktykę w ruchu drogowym - być może będzie się dało np. wpoić lepsze, właściwe odruchy, ale tak wykształcony kierowca nie będzie miał dość praktycznego doświadczenia z tym kiedy je zastosować. jedno idzie z drugim, dopiero efekt synergii jest oczekiwanym skutkiem

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O kurde. No w sumie macie rację chłopaki. Jeżdżę dość ostrożnie. Omijam co się da (chodzi o studzienki, dziury, pasy itp) , staram się przy zaparkowanych autach trzymać bliżej lewej, przy lewoskrętach i tak obracam głowę, gdy jest zagęszczenie dróg podporządkowanych również trzymam się bliżej lewej i zwalniam, w zakrętach w lewo staram się być bliżej prawej krawędzi, bo widziałam nie raz jak tir czy autobus zajmują mój pas, przed zakrętami ze słabą widocznością zawsze zwalniam bo wydaje mi się, że tam na pewno coś jest, na rondach tez nie ufam kierowcy dopoki wyraźnie nie zjeżdża, również gdy widzę auto czekające na podporządkowanej to i tak bardzo zwalniam, bo wiem, że tacy potrafią w ostatniej chwili jednak się włączyć ale widzę, że i tak za dużo zaufania mam do innych kierowców. Ostatnio właśnie byłam w sytuacji, że stałam na podporządkowanej, czekałam cierpliwie aż będę mogła wjechać i zobaczyłam prawy kierunek więc ruszyłam. Tym razem faktycznie to był skręcający pojazd ale następnym może nie być. Dziękuję, że mnie uczuliliście na to.

Auta nie prowadzę ale spędzam na drodze kilka godzin dziennie jako pasażer i dużo obserwuję, więc chociaż trochę się napatrzyłam.

Macie może więcej porad na co głównie uważać w mieście?

Każda taka informacja jest dla mnie cenna

Edytowane przez Poczatkujaca
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to robisz to prawko.

Setki kilometrów to się na kawę jeździ.

Na przykład do Harachova na sfinskie koleno

Znam takich, co do Katowic od nas jeżdżą zatankować, bo jeden grosz taniej.

Motocyklem nie ma pojęcia "za daleko".

 

Żużu77, R12RT '05, Cieszyn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ba, pamiętam do dziś, a niedawno wspominałem w czasie wycieczki, jak pojechałem w zamierzchłych czasach z krakówka do cieszyna po absynt. to były jeszcze czasy kontroli granicznych, a ja zapomniałem paszportu...wróciłem na pusto, ale fakt, nie ma że za daleko ;)

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jeżdżeniu na moto chodzi o to, żeby jeździć. Jak komuś drogo, niech se na rower siada.

Żużu77, R12RT '05, Cieszyn

Zluzuj trochę, to był żart.

Coraz mniej mi się chce tu pisać. Z jednej strony trolle z atakami personalnymi, z drugiej goście co mają taką napinkę że czepiają się o każdą bzdurę.

Ehhhhh szkoda czasu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...