Skocz do zawartości

Olsen

Forumowicze
  • Postów

    6768
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Olsen

  1. Posiadam kurtkę Brisbain (czy jak to się pisze) oraz spodnie Rookie i jestem z nich zadowolony, zwłaszcza o tej porze roku; w lecie, gdy pogoda jest deszczowa, również świetnie się spisują.
  2. Że też Wam się chce w taki ziąb na dworzu bawić. :? Rozumiem, w lecie, to co innego, ale przy dzisiejszej pogodzie??? Cóż, może ja mientki jestem (najwidoczniej). :)
  3. Dlatego deklarowanym przez sprzedającego przebiegiem nie należy się zbytnio sugerować, ba!, im jest on niższy, tym większe podejrzenia powinien wzbudzać.
  4. Jak ujeżdżałem Ogara, wyobrażałem sobie, że jak tylko przekroczę magiczną granicę 17 lat (taki był wtedy cenzus wiekowy), to od razu wyrobię sobie prawko i będę śmigał na "dorosłym" motocyklu. O ile to pierwsze spełniło się, o tyle na własny motocykl musiałem poczekać do drugiego roku studiów, kiedy to wreszcie pojawiła się jakaś większa własna kasa (stypendium za wyniki w nauce). Jutro mija równo 10 lat, odkąd odebrałem pj. kat. AB (02.11.95 - tej daty nigdy nie zapomnę), ale w latach 95-99 śmigałem głównie... rowerem. A Założycielowi wątku polecam, by na razie uzbroił się w cierpliwość (wiem, łatwo mówić) i skupił na nauce, żeby w przyszłości miał za co śmigać.
  5. Dokładnie. Wystarczy, że jegomość zasiadający za sterami wyprzedzanego pojazdu zacznie odbijać w bok (np. zauważywszy przeszkodę na poboczu będzie chciał wrócić całym pojazdem na swój pas) - wtedy liczą się ułamki sekund. Dlatego przystępując do manewru, jakim jest wyprzedzanie, zazwyczaj redukuję 1-2 biegi w dół (z przegazówką!), nawet jeżeli ma to się odbyć kosztem większego zużycia paliwa.
  6. Właśnie oglądałem nowego Bandziorka w "Jednośladzie" - Olo nawet ciekawie opowiadał. Utwierdziłem się w przekonaniu, że ten sprzęt jednak coś w sobie ma. :roll: Gdyby tylko nie te zegary...
  7. To ja powinienem założyć wątek pt. "Pierwsze noszonko". Byłem uczniem 6-tej klasy szkoły podstawowej i ku mojej nieznającej granic radości dostałem motorynkę Pony. Euforia nie trwała jednak długo - pech chciał, że już pierwszego dnia złapałem gumę (na szczęście niezbyt daleko od domu). Oporna maszyna nie chciała toczyć się do przodu, mimo usilnych prób pchania, więc zapadł szybki werdykt: jeżeli koło z przebitą gumą się nie kręci, motorower należy nieść nad ziemią! Tak więc oblany potem małymi kroczkami tachałem żelastwo do domu, co chwila robiąc przerwę, jak już nie miałem siły trzymać tyłu w górze (przednie koło jechało po ziemi :P ). Gdzieś w połowie odległości, jaka dzieliła mnie od domu, spotkałem znajomka, który uświadomił mnie, co należy zrobić, żeby dało się pchać motorynkę. Wystarczyło... wrzucić luz. :banghead: ;) ;)
  8. Czy ja wiem? Na pewno Aerox może poszczycić się więcej niż zadowalającymi osiągami, ale szukając "wołu roboczego" do rozwożenia gratów po klientach, kierowałbym się głównie praktycznością, użytkownością skutera, na którą to składają się między innymi, a może przede wszystkim, jego pakowność oraz możliwość zamontowania dodatkowych kuferków itp. Także ochrona przed niekorzystnymi czynnikami atmosferycznymi jest nie bez znaczenia, zwłaszcza jeśli ma się zamiar jeździć na okrągło, przez (prawie) cały rok.
  9. Obecnie jeżdżę skuterem na w pełni syntetycznym Mobilu Racing 2T, wcześniej lałem Castrol R2. Jest takie powiedzenie: "Kto tanio kupuje, ten potem żałuje", tak więc zalecałbym daleko posuniętą ostrożność w eksperymentowaniu z rodzimej produkcji wynalazkami wątpliwej jakości.
  10. Jedna rada: lepiej wykosztować się na solidny, gruby pokrowiec niż kupić za kilkadziesiąt pln g., które rozłazi się w palcach, bo - jak wiadomo - "kto tanio kupuje, ten potem żałuje" (mądry Polak po szkodzie... :) ). Ja obecnie mam plandekę Modeki (kupioną, z tego, co pamiętam, za 140 zł) i sobie ją chwalę.
  11. Co jakiś czas przecieram skórzane portki i kurtkę "Kremem do wyrobów skórzanych" KIWI - takie białe mazidło sprzedawane zazwyczaj w czarnym, okrągłym, plastikowym pojemniku. Potem wystarczy wyglansować szmatką i skafander błyszczy się jak psu nie napiszę co. :)
  12. Poniżej wklejam link do krótkiego opisu moich wrażeń z przejażdżki najnowszym Banditem 650. W porównaniu z konkurencją, cenowo plasuje się chyba dosyć korzystnie. http://forum.motocyklistow.pl/viewtopic.ph...ight=bandit+650
  13. 1. Tak, jak napisałeś. 2. Samosąd. 3. ?
  14. A co, wolałbyś, żeby deklarował przebieg np. 20.000 przy rzeczywistym 60.000? Tak, to przynajmniej masz duże prawdopodobieństwo, że sprzedający nie kręci. Jak będę zamieszczał ogłoszenie o sprzedaży motocykla, to chyba w rubryce "przebieg" wpiszę "do uzgodnienia". :)
  15. Ja to nawet na rowerze boję się jeździć bez okularów ochronnych, właśnie z ww. powodu.
  16. Miałem niemalże identyczną sytuację w drodze na siedlecki zlot parę lat temu, z tym że ptaszysko wkręciło się między kolanka wydechu a ramę i oczywiście się podsmażyło. Gdy zajechałem do parku maszyn, z początku nie wiedziałem, czemu ludzie przyglądają się motocyklowi z takim zadziwieniem. Widok, który za chwilę ukazał się mym oczom, był odstręczający, przez jakiś czas nie mogłem się przełamać, by wyciągnąć zwłoki ptaka, w końcu zrobiłem to przez szmatę; długo potem nie mogłem doczyścić kolanek i kawałka ramy. <paskudztwo>
  17. A u mnie jest odwrotnie: gdy trę gmolem o asfalt krzesząc snopy iskier, przednia opona jest domknięta, zaś tylnej brakuje trochę (chyba mniej niż centymetr) do rantu. Do Założyciela wątku: może pokombinuj trochę z zawieszeniem, np. usztywniając je, spróbuj podnieść podnóżki (o ile istnieje taka opcja), zde-/prze-montuj gmole czy cokolwiek, czym mógłbyś zahaczać o asfalt w głębszym złożeniu. Podkreślam, że moje rozważania mają charakter czysto teoretyczny, gdyż nie jestem specem od mechaniki/techniki.
  18. Zwłaszcza za ten wyciekający olej (dla mnie jeżdżenie motocyklem "znaczącym teren" to podpiłowywanie gałęzi, na której się siedzi :? ), bo na resztę to mogli przymknąć oko, no ale - jak zasugerowali przedmówcy - być może chcieli dorobić do skromnej pensji.
  19. Szczerze powiedziawszy, myślałem o tym samym podczas dzisiejszej jazdy testowej (której kawalątek odbyłem, notabene, w towarzystwie CBR-y 600). O ile 78-konnym Banditem jeszcze w miarę łatwo dotrzymać kroku większym sprzętom (jeśli, oczywiście, ich właściciele nie wyciskają akurat ostatnich soków ze swych maszyn :P ), o tyle w przypadku motocykla 47-konnego może to nastręczać pewne trudności (głównie podczas przyspieszania, wyprzedzania kolumny pojazdów itp., bo prędkość podróżną na drogach innych niż dwupasmówki typu A 4 to podejrzewam, że miałbym podobną w przypadku GS-a i GSF-a). Tylko że ja zazwyczaj jeżdżę w pojedynkę, więc nie muszę się dostosowywać do niczyich preferencji jeździeckich (i nie tylko...); co nie znaczy, że brak mocy nie mógłby mi doskwierać (chociażby na ww. dwupasmówkach).
  20. Wielu użytkowników jednośladów (i to wcale niekoniecznie o długim stażu) zdaje się pogardzać motocyklem, jakim jest Suzuki GS 500. "Dobry dla kobiety", "Motocykl dla plebsu", "Jeździ się jak na motorowerze" - tego typu opinie nieraz słyszałem tudzież czytałem, chociażby na niniejszym forum. Być może doczekamy czasów, gdy lansowany będzie pogląd, jakoby GS 500 był idealny na prezent komunijny (za "moich" czasów była to motorynka; gwoli wyjaśnienia: ja dostałem dużo później). ;) :P Otóż, dzięki uprzejmości warszawskiej firmy Gadimex, dane mi dziś było pojeździć oplasticzonym GieeSem 500 F w najnowszym wcieleniu, i to bynajmniej nie "dookoła śmietnika". Muszę przyznać, że pomimo iż na co dzień dosiadam "ciut" mocniejszego Bandita 600, odniosłem całkiem pozytywne wrażenia z jazdy na dystansie ok. 120 km (czyżbym był mało wymagający?). Na pewno kultura pracy silnika pozostawia wiele do życzenia (ale to w końcu pięćsetka), odczuwa się trochę brak mocy, zwłaszcza od dołu (ale nie jest to jakieś nie do zniesienia), skrzynia biegów jest trochę dziwnie zestopniowana - przełożenia wydają się być ciut przykrótkie (może to tylko moje subiektywne odczucie po przesiadce z Bandziora), ale za to biegi wchodzą bez zarzutu (i zgrzytu). Poza powyższymi niedoskonałościami naprawdę nie bardzo miałem się do czego przyczepić (jeśli nie brać pod uwagę takich drobiazgów, jak trochę denerwujące zatrzaskiwanie kanapy [trzeba mocno dociskać jak w GS-ach sprzed 10-ciu lat i starszych] czy brak "oczka" służącego do kontroli poziomu oleju silnikowego, no ale to w końcu pojazd niskobudżetowy). Motocykl prowadzi się nienagannie, zawieszenie zestrojone jest w miarę komfortowo (szczególnego dyskomfortu nie odczuwa się nawet po obciążeniu "plecaczkiem" o gabarytach bynajmniej nie filigranowych), w winkle maszyna sama się składa (o dziwo, odwrotnie niż w Bandicie, łatwiej jest domknąć z obu stron oponę tylną niż przednią 8O ); hamulce są wydajne i łatwo dozowalne (szczególne pochwały należą się przedniemu, ostremu niczym brzytwa). Ponoć pozycja "plecaczka" jest średnio wygodna, ale może niech sam(a) pasażer(ka) się wypowie. :roll: Przez miejskie korki GS przebija się niczym igła, to wymarzony sprzęt na codzienne dojazdy do pracy i/lub szkoły. Nie omieszkałem sprawdzić także, jak się sprawuje na nieśmiertelnej "ósemce" egzaminacyjnej - wyrabia się ze sporym zapasem (dla porównania: Banditem trzeba się dużo bardziej nagimnastykować, żeby się zmieścić na styk). Podsumowując, myślę, że nowego GS-a można śmiało polecić nie tylko początkującym, lecz wszystkim szukającym ekonomicznego, w miarę taniego w utrzymaniu motocykla użytkowego, który może także służyć do szeroko rozumianej rekreacji.
  21. Z góry uprzedzam, że nie masz co liczyć na obiektywną odpowiedź z mojej strony :) , ale ja bym postawił na japońską technologię. Za to Ducati ma swój niepowtarzalny klimat - może być łatwiej zadawać szyku przed pannami pod szkołą. :)
  22. http://www.dizmar.com.pl/Dizmar_Motocyklow...owy_Imprezy.htm Na pewno znaczna część Was już wie, że wzorem lat ubiegłych, msza za poległych motocyklistów w Starej Iwicznej odbędzie się i w tym roku (o godz. 12-tej). Ja zapewne się pojawię.
  23. No i moje obawy potwierdziły się - impreza przybrała charakter typowego festynu (przynajmniej dziś, tj. w niedzielę w godzinach popołudniowych), a motocykliści, jak to ujął Korba, robili za małpy w cyrku. ;) Ale może i dobrze, że ktoś organizuje takie imprezy - może pomogą one oswoić się społeczeństwu z motocyklami oraz ludźmi je dosiadającymi i niemotocyklowe ludki będą spoglądać na nas przychylniejszym okiem. :D
×
×
  • Dodaj nową pozycję...