Leszek Karlik

Mam Byloty Halvarssonsa i kupiłem sobie też Halvarssons Scope, skórzane z membraną Dryway i ociepliną z Outlastu. Te Scope są fajne na jesień i wiosnę, lub na dłuższą jazdę w złą pogodę latem, ale przy jeździe w temperaturach w okolicach 5 stopni i mniej szybko mi zaczyna być zimno w dłonie w nich. W Bylotach nie bardzo. :-) A w ogóle to jak ktoś marznie a chce jeździć w zimę to elektryczne podgrzewanie to podstawa, elektryczna kamizelka + elektryczne rękawiczki i Bjorn Wręcemocny jest naszym wujem. :->

A mi się w moim Uveksie 525 ta podwójna szybka rozszczelniła i teraz nijak jej nie mogę zeszczelnić z powrotem. :-\ Poza tym fajny, i i tak w normalnych warunkach nie paruje, ale z jeżdżeniem w zimie to już problemy będą.

Ja używałem mufek Kobi: http://www.kobi-sklep.pl/sklep/index.php?d=produkt&id=50 Całkiem nieźle dają radę, jeździłem przez zimę w nich i w skórzanych rękawiczkach letnich z założonymi pod spód rękawiczkami z thinsulate. Teraz jeszcze nie jest wystarczająco zimno żebym je założył, bo mam dedykowane rękawice zimowe Halvarssonsa. ;-) Główny minus to to, że powyżej 100-120 km/h wiatr zaczyna naciskać na dźwignie, muszę palcem przytrzymywać dźwignię klamki i sprzęgła żeby jej nie dociskało. Ale przy temperaturach poniżej zera i tak nie należy zbyt szybko jeździć bo nie jakoś nie ma zimowych opon do motocykla ;-) Poza tym jakby mieć łopaty to w ogóle problemu nie ma, myślę żeby zrobić sobie na tę zimę "stelaż" z drutu do wnętrza mufki, coby klamki były chronione przed naciskiem. Z korzystaniem z przełączników nie miałem specjalnie problemów, i tak robi się to nie patrząc. :-)

Poczytaj coś może na ten temat? :-) Po pierwsze, wytwarzanie energii elektrycznej w stacjonarnych elektrowniach jest dużo sprawniejsze niż wytwarzanie energii kinetycznej w silnikach spalinowych, po drugie, energię elektryczną można mieć z jądrówek, elektrowni pływowych, zastawienia pół Sahary ogniwami słonecznymi itp. :-) Więc elektryki są dużo przyjaźniejsze dla środowiska. Poza tym ja bym tam chętnie wziął enduraka elektrycznego do wyskoków na tor czy do jeżdżenia po mieście, jedyną wadą elektryków jest krótki zasięg, a tam to nie przeszkadza. Za to nie trzeba skrzyni biegów, cały moment od dołu, mrrr.

Leat Neck Brace Adventure to tańsza wersja pierwszych kołnierzy Leatta, można za circa 350 dolców dostać :-) Alpinestars i BMW też robią takie kołnierze ale są zdecydowanie droższe. I taki kołnierz to generalnie chroni głowę przed nadmiernym odgięciem w dowolnym kierunku, full profeska. :-) Takie tanie piankowe to w porównaniu z tym mniej więcej jak ochraniacz na kolano kontra orteza.

Ale leatt neck brace wcale nie ogranicza bardzo mocno ruchów głową. Normalne ruchy głową można wykonywać, można spojrzeć przez ramię (tylko się stuka wtedy kaskiem w kołnierz), kołnierz przede wszystkim zapobiega takim ruchom, które mogą uszkodzić kręgosłup. A takich ruchów nie możesz wykonać sam. http://www.webbikeworld.com/r4/leatt-brace/ Zapewnienie integralności kręgosłupa szyjnego jest moim zdaniem dużo istotniejsze niż ochrona kolana, bo z rozwalonym kolanem można sobie dzielnie kicać o kulach, a z uszkodzonym kręgosłupem szyjnym ląduje się w kaplicy albo przykutym do łóżka. A kołnierz kosztuje 1/3 tego co ortezy na kolana więc w ogóle stosunek price-performance jest dużo lepszy. ;-)

Czego dowodem te hordy endurowców jeżdżacych aktualnie na wózku bo jeździli bez ortezy i nogę im urwało. Ochraniacze warto dobierać do poziomu ryzyka, nie każdy potrzebuje ortezę za 2+ kilozłote. Do rekreacyjnego pyrkania po lesie warto mieć ochraniacze na kolana, ale ortezy mogą być przesadą. A tak apropos, rozumiem że uważasz również że kask za pięćset czy tysiąc to też w dupę można sobie wsadzić bo jak się nie jeździ w kołnierzu stabilizującym Leatta za to mu głowę urwie? Jeździsz sam w kołnierzu?

To się nazywa "motorcycle overtrousers" albo "overpants" i jakoś w Polsce ich specjalnie nie widywałem. http://www.newenough.com/protective_appare..._overpants.html http://www.newenough.com/protective_appare..._overpants.html http://www.newenough.com/protective_appare..._overpants.html itd. :-)

W komunikacji miejskiej nie mają gniazdek 12V, więc niestety musiałem skorzystać z motocykla :-)

A ja właśnie przetestowałem prototyp ogrzewanej elektrycznie podpinki, kupiłem na allegro podgrzewaną matę na siedzenie do samochodu za 45 zł z przesyłką, wyprułem drut oporowy i zainstalowałem wewnątrz podpinki ocieplającej do kurtki. Temperatura otoczenia 1 stopień, przejechałem trochę 40 km i było mi cały czas ciepło w korpus. :-) Teraz jeszcze tylko grzane manetki i jestem ustawiony na zimę. :-)

BF Desert / Akito Desert

No owszem, ale do tego nie potrzeba 18 godzin podczas prawa jazdy. Moim zdaniem, jeżeli wprowadzać obowiązkowe szkolenia z pierwszej pomocy to w szkole. Nie wiem czy teraz jest PO i czy się na nim robi pierwszą pomoc, ale za moich czasów wprawdzie było ale zajęcia na nim to były wolne żarty trochę. :-) Gdyby dzieciaki uczyć na fantomach byłoby dużo lepiej, obowiązkowe 5 godzin w roku szkolnym to można jednym zestawem fantomów dużo osób obskoczyć, a nauka jest prowadzona na etapie kiedy jest lepiej wchłaniana. IMO sporo osób robiących prawo jazdy "bo muszą" jest już odporna na wiedzę. :-)

Tak też się można nieźle naciąć, ja tak z 1 kzł musiałem w sumie włożyć w naprawy różnych rzeczy, które w mojej NTVce się okazały być robione na drut, poxipol i taśmę klejącą jak już zacząłem ją rozbierać. A z wierzchu wyglądała OK, facet mówił że ją sprzedaje tylko dlatego że chce coś większego, ja nie wziąłem mechanika, no i wyszedłem na tym trochę kiepsko. Ale przynajmniej nauczyłem się sporo mechaniki na tym motocyklu :->

Hm. Niby tak, ale z drugiej strony, dostępne zasoby na szkolenie przyszłych kierowców są ograniczone. Według mnie, od opcji "kurs jazdy 20 godzin plus kurs pierwszej pomocy 18 godzin" dużo lepsze by było "kurs jazdy 40 godzin". A pierwszej pomocy... nie ma sensu uczyć pierwszej pomocy osób, które tego nie chcą. Przeciętna Pani Zosia czy Pan Heniek w sytuacji stresowej może narobić więcej złego niż dobrego. Najlepiej gdyby wszystkim wbijać od młodości do głowy "widzisz wypadek, zadzwoń po karetkę", bo to jest najważniejsze. Wystarczająco dużo się nasłuchałem od znajomych ratowników medycznych o akcjach odwalanych im przez cywili chcących nieść pomoc i pamiętających coś piąte przez dziesiąte. Taki kurs daje to, że pierwszej pomocy uczą się osoby które są skłonne zainwestować w to swój czas i pieniądze, a nie każdy, bo musi (a wiadomo jakie jest podejście do rzeczy, do nauki których jesteśmy zmuszani). A swoją drogą to mam za sobą trzy tego typu kursy (chociaż tylko jeden motocyklowy), ale i tak jeżeli w październiku będę w weekend w Warszawie to chętnie się zapiszę na szkolenie. ;-)

Dodam jeszcze żeby ćwiczyć używanie klaksona w sytuacjach potencjalnie awaryjnych, bo inaczej może się okazać że w sytuacji zagrożenia zamiast zatrąbić wyłączymy migacz. :-)

Bo cywile nie wiedzą, jaka jest technika do podnoszenia motocykla. :-) Ja z początku też miałem problemy żeby NTVkę podnieść czy wrzucić na centralkę, a teraz to żaden problem, mimo że jakoś silniejszy się nie zrobiłem.

Hm, szelki do kitesurfingu w sumie wydają się równie możliwe co jakaś orteza. ;-) A całość została kupiona za jakieś, OIDP, 20 zł czy podobną fistaszkową kwotę. :->

No, nie widać, wziąłem Canona i zrobiłem duże: http://hell.pl/leslie/Zolwik_przod.jpg http://hell.pl/leslie/Zolwik_plecy.jpg Moim zdaniem to jest pewnie do jazdy konnej czy czegoś w ten deseń, ale tak sobie tylko zgaduję. :-)

No właśnie, znajoma poprosiła mnie o pomoc bo nie była pewna, jak założyć żółwia, którego znalazła gdzieś w jakimś lumpeksie za grosze. Problem polega na tym, że jak zobaczyłem to cholerstwo to sam nie wiedziałem, jak to w zasadzie powinno zostać założone, i nigdzie w internecie nie udało mi się czegoś takiego znaleźć. Zidentyfikowałem przód i tył, ale ma toto mnóstwo pasków i klamerek i trudno mi powiedzieć jak powinno zostać założone. Żółw wygląda tak: http://hell.pl/leslie/Zolwik_przod.jpg http://hell.pl/leslie/Zolwik_plecy.jpg (Sorry za jakość zdjęć, ale miałem przy sobie tylko stare MDA II z aparatem 3 mpx i żałosną optyką :-)) Widział ktoś kiedyś coś takiego w ogóle? :-)

Taaa. Po takich incydentach należy zdać sobie sprawę, że przeżyło się tylko dzięki głupiemu szczęściu. Ja miałem przygodę po niecałych 10 kkm gdzie parę centymetrów w lewo i bym się nie wywalił, a parę centymetrów w prawo i skończyłbym na betonowym słupie a znajomi by potem pod nim znicze stawiali. Teraz znowu ostrożniej jeżdżę. :-) I mam nadzieję, że Ty też będziesz. Weź tego gieesa, znajdź jakiś parking, poćwicz hamowanie awaryjne, składanie się, hamowanie, składanie, i jeszcze raz hamowanie. I więcej instynktu samozachowawczego. :-)

Takie bariery występują w Nowej Zelandii, Hiszpanii i innych krajach europy. I ogólnie to zwiększają bezpieczeństwo bardziej niż brak bariery - samochody osobowe się od takiej odbijają. Więc nawet motocyklista jest bezpieczniejszy kiedy pasy ruchu są oddzielone linami, bo nie skasuje go jadący z naprzeciwka samochód, który straci kontrolę i wjedzie na jego pas. Aczkolwiek linowe bariery nie zatrzymają ciężarówki, więc takie linówki są mniej bezpieczne niż porządny beton. ;-) Ogólnie to z badań które czytałem wynika, że dla motocyklistów nie ma czegoś takiego jak "bezpieczne bariery", ale dla barier linowych problemem są nie liny tylko słupki (których jest dużo, lina przytrzymuje motocyklistę przy ziemi a słupek go kasuje). Dlatego w niektórych krajach są montowane osłony dla słupków. Taka gruba lina jest dużo bezpieczniejsza od blachy jeżeli chodzi o potencjał odcinania kończyn, nie żyjemy w świecie Happy Tree Friends. :-) Jedyny sposób na zrobienie barier bezpiecznych dla motocyklistów IMO to beton z kurtyną powietrzną. (Znaczy, betonowe płyty z airbagami od strony jezdni) Tylko koszty byłyby mordercze, i mnóstwo miejsca by to zajmowało. Prędzej wprowadzą obowiązkowe poduszki powietrzne dla motocyklistów ;-)

Myślę, że pouczająca w tych kwestiach mogłaby okazać się lektura "Motorcycle Handling & Chassis Design" Tony'ego Foale ;-)) http://www.tonyfoale.com/book.htm - jedyne 69 euro za wersję papierową lub 50 euro za elektroniczą ;-)

Jakby o tej centralnej pisał ktoś, kto w życiu miał motocykl z centralną podstawką to by było trochę lepiej. ;-) Jak się w stojącym na centralce motocyklu włączy silnik z zapiętym biegiem to się koło zacznie kręcić. I tyle. Bo trzema punktami oparcia w tym przypadku jest przednie koło, lewa nóżka centralki i prawa nóżka centralki. A koło w powietrzu. Dlatego centralka jest fajna jeżeli ma się łańcuch, można wygodnie czyścić i smarować.

Noo, tylko Boss 520 ma podwójną szybkę a 515, o którego pytał Olsen ma pojedynczą. :-) BTW, jak z głośnością? Bo sam się zastanawiam nad 520ką właśnie, na ebay.de za 100 euro są teraz...

Jadę jutro obejrzeć motocykl, który mój brat chce sobie kupić, o SV650 jakoś dużo nie czytałem, coś na co powinienem zwrócić uwagę? :-) http://allegro.pl/item648993715_suzuki_sv_..._tys_pilne.html U 2-latka przebieg poniżej 6 kkm nie wygląda jakoś specjalnie nierealistycznie, w sumie, ale wie ktoś z jakimi oponami były sprzedawane SVki z 2007? :-) Poza tym ze zdjęć wydaje mi się, że ten wydech to akcesoryjny jest?