Arcer

Sam chciałem o to zapytać. W nagraniach, które są na stronie JG nie uświadczyłem niczego takiego... Chyba że coś wycięli :-).

Wszystko fajnie, ale kto pisał te notki pod zdjęciami? Większość jest żałosna...

Dokładnie, w Białej i okolicach jeździ sporo maszyn, ale niewiele osób wie o forum. Może pomogą naklejki, które, jak donoszą moi informatorzy, zaczynają się pojawiać na samochodach :-). Popieram pomysł, chyba że chodzi o elytarne spotkanie wyłącznie motocyklistów z terenu miasta :-).

Raptor, na pewno zdawałeś w październiku, bo w listopadzie już nie było egzaminów :-). Znajomy zdał właśnie 31 października. Zapomniałem napisać o tym jak egzamin przebiega, ale Raptor już to za mnie zrobił. Może dodam tylko, że pan konserwator słabo rozgrzewa maszynę, bo chociaż zdawałem w drugiej albo trzeciej grupie (ok. 10:00), maszyna była już wystudzona i dlatego właśnie pierwszy mój towarzysz egzaminu oblał (szarpało trochę). Za to w czasie oczekiwania na wyjazd na miasto miło sobie pogawędziłem z panem technicznym o WSK-ach :-). P.S. Do innych też ta sama prośba, zgłaszajcie się po naklejki. Zostało mi niecałe 40 sztuk.

Nareszcie ktoś z Białej :-). Ja zdawałem niecały rok temu z dwoma kolesiami, zdawałem jako drugi i było całkiem łatwo. Niestety, nie pamiętam nazwiska egzaminatora na kat. A, ale był w porządku. Poprawił mnie tylko gdy mówiłem o koniecznym luzie łańcucha (podałem 1,5-3 cm, on powiedział, że 2). Na ósemce ilość przejazdów liczyłem sobie sam, na górce ruszyłem bez problemu (górka w ośrodku w LB jest niższa niż ta na al. Tysiąclecia przy PKS-ie). Po mieście nie jechałem zbyt długo: skręciłem z Orzechowej koło Nomi, potem Sidorską do al. Jana Pawła II i z powrotem na Orzechową (ale trasa na mapie jest dużo dłuższa). Żadnych zastrzeżeń do jazdy pan nie miał. Na szczęście dobrze go słyszałem w słuchawce w kasku. Chłopak przede mną oblał, bo nie mógł ruszyć pod górkę (trochę za szybko puszczał sprzęgło i dwa razy mu zgasł). Poza tym jest luzik. W Białej prawie wszyscy zdają na A. Byłem tego dnia w WORDzie od rana i spotkałem faceta z Garwolina (mieliśmy w tym samym czasie jazdy w ośrodku nauki), który zdał wtedy za drugim razem - jak się dowiedziałem, wcześniej oblał za przejechanie na żółtym (z premedytacją, bo od lat jeździ samochodem :-)). Poza tym jedna dziewczyna oblała na ósemce, ale podpierała się nogami. I tyle, poza tym dosłownie wszyscy zdają za 1. razem. Kumpel, który jechał po mnie, przy powrocie do WORDu został uwieczniony przez znajomych na filmie :-). P.S. Zgłoś się do mnie po naklejki "Motocykle są wszędzie".

Jak robiłem przelew do Niemiec, opłata wyniosła 5 zł, do tego przewalutowanie (minimalna opłata 20 zł), a opłatę banku niemieckiego (tj. 2,50€) pobrało mi po kilku tygodniach po kursie euro z dnia wykonywania wpłaty.

Już poniekąd rozwiązałem problem, bo rzeczywiście rolgaz nieco się różnił. Kłopot w tym, że bardzo źle się sprawdza przyspieszenie motocykla o tej porze na zmarzniętej polnej dróżce :/, no i noga boli :biggrin:

Wygląda identycznie, chociaż spróbuję jeszcze założyć stary (ale końcówka linki wypada i długo to nie pociągnie). Wydaje mi się, że to nie to.

Podepnę się pod ten temacik, choć stoi od jakiegoś czasu, bo mam podobny problem w swoim GPZ 500. Wszystko zaczęło się od wymiany rolgazu, bo w poprzednim ułamało się mocowanie linki. Ni z gruszki ni z pietruszki świece się zalały i odpaliłem jakoś na popych, ale wtedy o mało nie wjechałem do stawu - okazało się, że obroty jałowe znacznie wzrosły. Myślałem, że to pokrętło na dole gaźników, ale ono jest ustawione poprawnie (próbowałem je przestawiać wiele razy). Problem leży gdzieś w linkach gazu - próbowałem ustawić je według serwisówki, tj. poluzować obie, potem naciągnąć tę odejmującą gaz i następniej do jej naciągu dopasować naciąg tej drugiej, dodającej gaz, ale to nie pomogło i teraz ustawiłem tak, żeby obroty jałowe były na poziomie ok. 1200rpm. W obecnej chwili nie mogę uzyskać konsensusu - albo obroty jałowe są ogromne (nawet ponad 5000rpm), albo przy dosyć dobrych jałowych obrotach silnik niesamowicie muli - zachowuje się jak zablokowany, tj. do ok. 4000rpm ciągnie jak powinien, a potem nie ma siły przekroczyć 6000 (tylko na pierwszym biegu nieco ponad 7000). Do tego przy skręcaniu kierownicy obroty rosną. Po założeniu rolgazu nie zmieniałem żadnych ustawień i wszystko padło. Co jeszcze może powodować takie objawy? Przepustnice obrotowe podnoszą się razem, czy te z gumami (nie wiem jak to się nazywa) dają się jakoś regulować?

Zaznaczam, że dopiero będę to testować, nawet jeszcze tego nie widziałem na żywo :-). On to już ma od paru dobrych miesięcy, ale z tego co mi mówił, kosztowało ok. 150 zł (mogę się mylić). Resztę szczegółów dopiero poznam.

W ciągu najbliższych dni będę testował z kumplem jego komplet urządzeń PMR (walkie-talkie) wyposażonych w słuchawki. Rozwiązanie dla ubogich, więc dobrej jakości się nie spodziewamy, ale to się zobaczy - dam znać.

Za te pieniądze znajdziesz raczej bez większych kłopotów coś z pięćsetek (oprócz Hondy CB) lub właśnie wspomnianą XJ 600. Dla chcącego nic trudnego. Po prostu znajdź jakiegoś mechanika, który pomoże ci określić stan maszyny przy oględzinach. Jak się dobrze zakręcisz, to kupisz coś z lat 90. i jeszcze zostanie trochę pieniędzy na podstawowe sprawy (rejestracja, wymiana płynów itd.). Po przejażdżkach mz 150 taka maszyna też będzie wystarczająca pod względem mocy, nawet do turystyki - chyba że masz spore gabaryty, wtedy rzeczywiście lepiej szukać w wyższym pułapie pojemnościowym, ale to już nie za te pieniądze, bo będzie mina. Przykładem niech bedzie mój GPZ - zmieściłem się w 5000 zł na początek i wystarcza do, nazwijmy to, wyjazdów tustycznych. Nawet z pasażerkami, z tym, że ja wożę tylko te lżejsze niż worek ziemniaków :-).

Barti2 zrezygnował, więc moja propozycja nadal aktualna - zachęcam niezdecydowanych :icon_mrgreen:.

Pozwolę sobie podłączyć się pod temat. Niedługo będę kupował tam komplet opon, więc jeśli jeszcze ktoś chce kupić jedną gumę, niech się ze mną skontaktuje. Kosztami transportu do Polski sie podzielimy, a dostarczenie do współodbiorcy to juz przy tym drobna kwestia, do obgadania ze zdecydowanym. Zachęcam!

Jeśli te fotki pochodzą z jakiegoś filmu, możliwe, że znajdziesz coś na ten temat tutaj. Masz tam wyszukiwanie po filmach oraz po modelach i markach pojazdów.

Ostatnio jadąc na mototarg z kumplem używaliśmy TomToma jego brata, gps ma ok. roku, a mapa Polski ma pokrycie ok. 30%, więc na poziomie kamienia łupanego. Jedynie warszawskie ulice są odwzorowane poprawnie. Na bazarze ktoś sprzedawał (chyba) najnowsze mapy do tomtoma, które mają pokrycie ok. 60-70%. Jak dla mnie lipa, Automapa chyba jednak góruje.

Ano ja byłem, ale jakoś tak dziwnie - kupa ludzi, mało maszyn i części (kilka osób z plastikami, parę z mechanikaliami). Nie było zbyt wiele ciekawych rzeczy do oglądania.

Mam dokładnie tak samo, mój jest z roku 1994, mam właśnie dwie tarcze z przodu, zegary w km/h, w papierach EX500D, naklejki GPZ, numery ramy i silnika tak jak EX 500. Nie ma żadnych śladów przebijania czy czegoś takiego. Aha, numer ramy mam wpisany bez liter JKA :-).

Przy dzisiejszej pogodzie temat szybko sie rozrośnie, ale to już chyab pora na nowy, a ten trzeba zamknąć :-). Przejechałem 120 km, i najważniejsze: widziałem klucz żurawi lecących na północ. One się chyba nie mylą, więc zima już w tym roku nie zaskoczy ani nas, ani drogowców :-)

Zerknij choćby na avatar Adama, jak się chce to wszystko się uda :-).

Jeśli już tak ci zależy na używaniu szosowej maszyny po polnych duktach, to bierz po uwagę głównie masę motocykla. Ja np. NS-1 (a więc typową szosówką) jeździłem bo polnych drogach bez problemów (tylko prześwit miała nieduży z powodu owiewek, jazda po lesie była problemem), a GPZ-etem na początku trudno było przejechać piaszczystą drogę. Byle tylko wyczuć równowagę maszyny, ale to przychodzi z czasem. P.S. Zdarzyło mi się jeździć też po dojazdówkach do jezior Czarnego i Białki (na Białce po dróżkach na wałach oddzielających zbiorniki). Tak więc po piachu też pójdzie :-), ale łatwo o uślizg tyłu i glebę (motocykl nagle okazuje się cięższy, gdy mocno się przechyli i trzeba go w takiej pozycji podeprzeć).

Kumpel kupił SECę za jakieś 3500 zł (jest zresztą na forum, ale coś nie pisze). Trochę pośmigał, ale teraz coś mu zaczęło grzechotać :-), na razie nie stwierdził przyczyny i przypuszczalnych kosztów. Czytam sobie ten temat od dłuższego czasu i podobnie jak inni zauważyłem, że już wiesz czego chcesz (właściwie sam to wreszcie sprecyzowałeś), ale w tym temacie chyba wszystko już zostało powiedziane: Masz założenia, do których pasuje kilka modeli, teraz tylko szukaj tego w najlepszym stanie, niezależnie od marki (po tylu latach to i z legendarnej niezawodności jakiegoś modelu być może nic nie pozostało, jeśli dany egzemplarz nie miał szczęścia do właścicieli). Nie ma co się rzucać na duże pojemności, po naszych zadupiach także i mniejszą maszyną objedziesz te wszystkie omegi i vectry, bo w końcu na lubelszczyznę trafia to, co się nie sprzeda dalej na zachód :-D. P.S. Czy to jajo z linku marcinahc (z Białej Podl.) powinno mieć takie zegary? Wyglądają jakby z RG, a nie GSX-a...

Wysyłają to Masterlinkiem czy tam Deutsche Post'em, ale tylko do granicy, potem już się tym zajmuje nasza poczta.

Co najśmieszniejsze, mam z tyłu koło 17" (dlaczego, nie mam pojęcia), ale oponę z tyłu mam szerszą od oryginału, tj. 150/70. Przód jest standardowy, więc drogomierz raczej nie przekłamuje.

Z tymi rożnicami w spalaniu u różnych osób to prawda - może ja jeżdżę jak jak stara pipa, ale nie spalił mi jeszcze więcej niż 5,5 litra na setkę :-). W pięciu mieszczę się bez problemu, nawet z pasażerem. Od GS-a jest nowocześniejszy i mocniejszy, od CB ładniejszy :-), a od ER ma lepsze hamulce. Wybór jest prosty :-).