Skocz do zawartości

Sherman

Forumowicze
  • Postów

    2111
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sherman

  1. Powinno być ok, bo to ma bardzo fajną charakterystykę. Rozkminialiśmy temat dla dziewczyny i wychodzi, że w sumie nie ma mniejszych pojemności w 4-suwie, bo możesz kupić 125 cm3, ale w 2T a to wymaga lepszego ogarniania. Także kupujesz 250 4T i masz święty spokój, a "idzie bokiem" na każdym biegu ;)
  2. Już mówię wszystko: mam Kawę KX250F, czyli 4-suwa. Koszt rocznika 2010 to około 10 kzł. Tyle samo kosztują inne japończyki, jedynie KTM-y troszkę droższe. Eksploatacyjnie nie ma co porównywać do ścigaczy, bo tam trzeba było ciągle coś modyfikować, a tu nikt się nie bawi w "tuningi", tylko jeździ. Koszt całego napędu to 280 zł, jutro wymieniam, żeby mieć na środowy trening. Koszt kompletu opon (Dunlop) z wymianą to 450 zł - na piasku jeździsz baaardzo długo, na twardym torze i przy dużym "driftowaniu" około 5-6 pełnych dni. Wymiany oleju i filtra robię co 7 motogodzin, ale do crossa wchodzi tylko 1 litr oleju, więc koszt śmieszny. Dość dużo zabawy w czynności konserwacyjne typu smarowanie łożysk kół, kołyski, kontrole zaworów, mycie itd. Wymiana oleju w lagach co 15 motogodzin robię, ale to jest koszt 70 zł. Koszt ciuchów i ochraniaczy, bez których NIE WOLNO wyjeżdżać: ortezy na kolana minimum 2000 zł, lekki kask od 800 zł, buty od 500. Także sumarycznie też taniej niż asfalt. Małe porównanie asfalt/cross Przez 4 miesiące treningów na crossie zrobiłem więcej motogodzin, niż na ścigaczu przez 2 sezony. Dodatkowo jazda po asfalcie to jeżdżenie na pamięć jak małpa, bo jak się nauczysz linii czy punktów hamowań, to potem jeździsz tam samo albo przesuwasz te punkty pomału aż do wyjebki ;). W crossie sytuacja zmienia się cały czas, tor wygląda inaczej nawet po godzinie treningów, bo robią się koleiny, hopki i dziury, także wciąż trzeba kombinować. Dodatkowo cross nie wybaczy Ci złego trzymania motocykla nogami i złego balansu ciałem. W piasku po prostu nie pojedziesz bez tego, także uczysz się dobrych odruchów. Kondycyjnie bez porównania - pracujesz więcej ciałem, szybciej się męczysz, musisz naprawdę dbać o formę. Zrobienie 20-minutowej sesji na piaszczystym torze to mordęga, szczególnie dla amatora :) Dodatkowo praktycznie non stop robisz to, co daje mega satysfakcję na asfalcie, czyli jazda w uślizgu - praktycznie cały czas latach bokami, w zakręty wbijasz się na kontrze, uczysz się precyzyjnie wyczuwać uślizg przodu (!!!) i tyłu. Pod względem psychiki powiedział bym, że porównywalnie z asfaltem: przyspieszenia są takie same, wrażenie prędkości podobne, bo lecisz wolniej, za to często po dziurach. Natomiast adrenalinę wynikającą z jazdy na kolanie zastępują mega długie drifty i... skoki, które na początku przerażają. Kontuzje i wypadki: wydaje mi się, że podobnie. Możesz zaliczyć mega wysiadkę w postaci high-side'a tak samo na ścigaczu, jak i na crossie. W crossie mniejsze prędkości, ale za to sporo latania i łatwo o błąd. Miejscówki? Z asfaltem wiadomo: Poznań i Biała Podlaska i koniec. W Crossie full torów mniejszych i większych za darmo albo symboliczne 30 zł/dzień (SKRÓCONA LISTA). Za granicą ceny torów podobne, najczęściej 10 euro/dzień obojętnie czy Włochy, Belgia czy Hiszpania. 10 dni siedzenia we Włoszech i trenowanie "do upadłego" to koszt rzędu 3000 zł - tyle, ile 2-dniowy track day na torze asfaltowym np. na Słowacji. Trenować można cały rok, chociaż jazda przy temperaturze poniżej 0 stopni w sumie nie jest za fajna. Ja jeździłem w zimie pod mostem, bo nie było śniegu i to tak dla podtrzymania formy. Optymalna temperatura to od +5 w górę :) Żeby nie pozostać gołosłownym, wrzucam jeszcze link do klipu z naszych zimowych treningów, który skręciłem kilka dni temu. Pozdro!!!
  3. Odgrzeję temat, bo chciałem się podzielić kilkoma uwagami po wczorajszym treningu. Po całej zimie katowania motorynki na okolicznych torach postanowiłem się wybrać na tor z prawdziwego zdarzenia. Pojechaliśmy pod Kielce, tam do wyboru (w promieniu 30 km) są 3 zajebiste homologowane tory, na których odbywają się mistrzostwa. Do wyboru nawierzchnia piaskowa (tor Kowala), nawierzchnia nieco twardsza (Ostrowiec Świętokrzyski) i tor dość twardy (Dębska Wola). Wybór padł na ten ostatni, bo to piękny, duży obiekt z dużymi przewyższeniami i mega hopami (największe "trumny" mają ponad 20 metrów). Cały dzień treningów na torze kosztuje 30 zł/osoby. Nowy komplet opon wystarcza na jakieś 5-6 dni trenowania. Koszt paliwa na cały dzień to około 30-40 zł. Zaczęliśmy od 10:00. Pierwsze kółko po torze to totalne przerażenie, bo są np. 2 zjazdy, na których strach spojrzeć w dół, a które lepsi zawodnicy zeskakują prawie w całości. Podjazdy to czasem wielkie ściany, a skoki wymagają wiele odwagi... No nic, przyjechało się, to trzeba jeździć. Jedna, dwie, trzy sesje i zaczynam się pewniej czuć. Zaczynam przelatywać pierwsze hopy, dość przyczepna nawierzchnia pozwala na długie drifty na dobrze rozkręconym 4. biegu. W dwóch miejsca tor ma wysoki podjazd, przed którym jest rampa do skoku - jak się dobrze napędzić, to wskakuje się od razu na "wyższy taras". Jak się nie doleci, to cóż... także albo wolno i na "dwa razy", ale pełne kotły i "na raz" ;) Po kilkunastu sesjach przełamuję się i podejmuję decyzję, że próbuje skakać: wyjście z winkla na pełnym gazie, przepięcie na 4. bieg i pełny ogień ze świadomością, że musi się udać... wyjście z progu na rozkręconym gazie, lot, lot, korekta pochylenia maszyny, lot i wreszcie... udało się dolecieć!!! Totalna radocha i momentalnie ogień na następne kółko, bo teraz może być już tylko lepiej i szybciej :) Straty tego dnia: zajechany napęd (zębatki i łańcuch - wyłamałem wszystkie zęby w zębatce napędowej) i jakiś koleś złamał rękę na zeskoku z hopy. Wrzucam kilka fotek i zachęcam wszystkich, którzy chcą się pościgać za dużo mniejsze pieniądze, niż po asfalcie. Naprawdę warto! Za tydzień znów lecimy - może pod Kielce, może na północ, bo praktycznie w każdym miejscu są zajebiste tory o dowolnej nawierzchni. Do wyboru do koloru :)
  4. Prawie jak Crutchlow, który ma pozamiatane ;)
  5. A to i ja wrzucę moją produkcję z zimowych treningów :)
  6. Ale oni jeździli na innym sprzęcie, innych oponach i może to był wtedy jedyny słuszny sposób. Wydaje mi się, że nie ma co porównywać. Równie dobrze można by wkleić zdjęcie z wyścigów z lat 40-tych i mówić, że przecież wtedy jakiś mistrz jeździł tak i wygrywał. No i co z tego? Obecnie amator może bez problemu złożyć motocykl tak, jak zawodnik 20 lat temu (pomijam skuteczność jazdy, chodzi o samą pozycję i kąt złożenia).
  7. W Warszawie (wylot na Białystok) prostują felgi i robią to naprawdę dobrze. Może to jest opcja.
  8. Sherman

    WSBK 2014/2015

    A, nawet nie wiedziałem - czyli to, co jeszcze jeździ to pewnie taka niby-fabryka, która w razie dobrych wyników zrobi reklamę, a w razie złych nie spowoduje przypału?
  9. Sherman

    WSBK 2014/2015

    A co się dzieje z BMW? Konkurencja się tak ogarnęła, czy jak?
  10. Ja bym do niego zadzwonił i zaproponował zakup butów i rękawiczek na Allegro - po co chłop ma się męczyć ;) Nie no bądźmy poważni - wyczynowa jazda na motocyklu to praca, jakiej żaden z nas sobie nie potrafi wyobrazić. Ci zawodnicy to atleci, ale takie rzeczy są chyba normalne i jak pisze Sikor, nawet na amatorsko-średniozaawansowanym poziomie doświadczaliśmy tego samego.
  11. Nie wiem, czy coś pomogę, ale... podczas jazdy na crossie 90% osób mniej zaawansowanych narzeka na ból prawego nadgarstka, co jest spowodowane nieprawidłowym trzymaniem motocykla (za mocno rękoma, za słabo nogami). A boli prawa, bo trzeba nią operować i manetką i hamulcem. Także może coś związanego z tym? Po prostu zbyt mocno ściskasz rękę? Nie masz luzu na manetce (nie chodzi mi o luz na linkach przepustnicy, ale o luz poprzeczny, czasem manetka razem z rollgazem się przesuwa na boki)? Drugi trop, jakim bym szedł, to sprawdził łożyska główki ramy, lagi i zamontowanie przedniego koła (możesz zrobić to, co standardowo robią zawodnicy podczas zakładania przedniego koła na paddocku, żeby było równo osadzone: włóż ośkę, ale nie dokręcaj kontr, tylko opuść motocykl i kilka razy energicznie skompresuj przedni zawias. Wtedy dokręć kontry i ośkę). No i wiadomo, sprawdzić mocowania seta (najlepiej rozkręć i skręć porządnie na nowy klej - w moim gixie notorycznie odkręcały się śruby mocujące lewy set podczas jazdy). A, no i sprawdź wyważenie kół, od razu będziesz wiedział, czy nic złego się nie stało z oponą i tarczami jak radzą chłopaki - wszystko powinno wyjść na wyważarce.
  12. Madafaka dawaj na crossa polatamy - w każdym wyścigu 40 osób i wpisowe 120 zł, w tym treningi, kwali i 2 biegi finałowe po 20 min każdy. A kiełba z grilla smakuje tak samo, jak w Poznaniu ;)
  13. Dokładnie :) A widziałeś kary i nagrody? Niestety wciąż za 1. miejsce w klasie Superbike dostajesz 300 zł, a jak przypalisz laczka z radości to musisz te równe 300 zyli odnieść w zębach :P
  14. Zgłoś się do Rookie1000 w tym sezonie na motocyklu z 2000 roku i opowiesz nam, jak się bawiłeś ;)
  15. Ale że jak? Ściągną jakichś ludzi z motobazaru?
  16. No a co to jest "Classic"?
  17. Wpisowe na Rookie 590 zł i MYT 300 zł (oprócz kasy za SD)... nawet nie wiem, czy to jest śmieszne :)
  18. Za 10 kzł to bez problemu kupisz 2010-2011 rok, także w sumie spoko (nawet właściciel Olek Motocykle ostatnio zaczął sprowadzać super sztuki w tych cenach, jak coś to dzwoń do nich - wiem że po weekendzie wracają z nową partią moturów). Natomiast mi chodzi tylko o to, żeby to używać zgodnie z przeznaczeniem, bo to umożliwia zaoszczędzenie wielu nerwów. Dlatego osobiście odradzam kupowanie lekkiego, wyżyłowanego crossa do upalania po lasach i polach, bo do tego celu służą enduraki. Jasne, że można wszystkim, tylko w crossówce masz np. gęsto zestopniowane biegi, twardszy zawias, bardziej wyżyłowany silnik itd. To samo dotyczy czynności serwisowych, które trzeba wykonywać po prostu mega często w crossie, żeby to jeździło tak, jak powinno :) Z drugiej strony, jeżeli lubisz grzebać, to nie jest to problemem i szybko nauczysz się sprawdzać i regulować zawory, wymieniać oleje czy uszczelniacze w lagach itd. Tylko warto mieć tego świadomość :)
  19. W Polsce ilość motocykli sportowych na chodzie, starszych niż 15-letnie, jest naprawdę znikoma (pomijam entuzjastów i kolekcjonerów). I jeżeli sobie człowiek zda sprawę, że mamy rok 2014, że od kilku lat motocykle klasy supersport dostępne w salonach mają ABS-y, kontrole trakcji i ważą tyle, ile mają koni... to można zrozumieć, że taki gix czy R1 z 2003 czy 2000 roku to zabytek. Przykładem dobrym jest Biała Podlaska, w której możesz spotkać więcej starszych motocykli. Ci ludzie też chcą się ścigać, a nie stać ich na wywalanie 200 000 zł na sezon. Kolejną ważną sprawą jest dostępność części: jak zgruzujesz motocykl z 1996 roku, to jego odbudowa może być problematyczna. Po zgruzowaniu gixa K3 części albo drugi motocykl możesz załatwić w tydzień, w dodatku nie wydając na to fortuny. Yuby, jak masz trochę czasu w weekend to wpadnij do Góry Kalwarii. W ostatni cieplejszy dzień na torze upalało ponad 30 osób i tak jest w każdy weekend, jeżeli temperatura jest > 0. Śmigniesz sobie na Kawie na relaksu :)
  20. Mimo wszystko to chyba nie jest takie złe - bo u nas opony "pozawodnicze", które za granicą zostawia się przy śmietniku, są jednak wykorzystywane przez wiele osób (ja też bym na takich jeździł). Natomiast zapis podnoszący rocznik do 2003 ma jednak jakiś tam sens: po prostu na rynku jest wiele sprawnych, jeżdżących motocykli z roczników 2000-2001. I właśnie taki zapis może spowodować jakiś tam napływ ludzi do pucharu. Umówmy się, że to i tak są zabytki w porównaniu do tego, co startuje choćby w Rookie... Problemem jest tylko forma, w jakiej to zostaje przekazane - 2 miesiące przed pierwszą eliminacją. To jest po prostu chamstwo w stosunku do osób, które przygotowywały motocykle wg starego regulaminu (i które nie miały innego wyjścia, bo przecież ile można czekać na łaskawe pojawienie się regulaminu???).
  21. Piórko, właśnie siedzę nad manualem do CBR1000RR 2014 i mi się przypomniała nasza rozmowa. Chodzi o motto założyciela koncernu Honda, niejakiego Soichiro Hondy, który rzekł mawiać "NAJWIĘKSZY ROZWÓJ NASTĘPUJE POPRZEZ WYŚCIGI" :)
  22. Pomysł kupowania wyczynowego fullcrossa do zabawy w enduro przy nastawieniu "nie chce mi się ustawiać zaworów w 4T" (15 minut roboty, mniej niż smarowanie łożysk wahacza, kiwaka, wymiana uszczelniaczy w lagach czy oleju w zawiasie...) i "jak zamontować lampę do YZ250"... ja bym radził jednak kupić coś typowo endurowego typu DRZ albo coś, co nie wymaga grzebania po każdej jeździe, bo nie ogarniesz i skończysz tak, jak 90% osób, które kupują fullcrossy do niedzielnych przejeżdżek po lesie. Czyli kupno jakiegoś taniego padła, kilka godzin żyłowania, zero serwisu i sprzedaż za jeszcze mniejszą kasę żeby odzyskać kasę :)
  23. Właśnie się zastanawiam, czy samemu sobie nie wystartować, bo chcę na ulicę kupić jakiegoś chrupa 500 cm3... więc dla beki można by coś było się pościgać :)
  24. Takiego gadania nie lubię, nawet bardzo. Jeżeli ktoś się czuję za staro, żeby się pościgać, to sugeruje nie udzielać się w temacie sportu motocyklowego, bo czy to się komuś podoba czy nie, ZAWODY SĄ PO TO, ŻEBY SIĘ ŚCIGAĆ. A cała gadka o braku spiny, braku parcia na wyniki i czasy to głupie gadanie, czego najlepszym dowodem jest to, że na SD wszyscy biorą kostki i mierzą czasy, niezależnie od doświadczenia, planów itd. Rywalizacja jest esencją postępu i rozwoju i jej brak to po prostu machnięcie ręką na to, co fajne w życiu.
  25. Możesz to wyjaśnić dokładniej?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...