Skocz do zawartości

Sherman

Forumowicze
  • Postów

    2111
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sherman

  1. Z połowy tematów na tym forum jest dobry ubaw, przecież po to to czytamy i trollujemy :)
  2. Ty lepiej rób swoje i uważaj, jak jeździsz, bo jeżeli zaczniesz ludziom robić na złość, to daleko w życiu nie zajedziesz. Sam robię samochodem rocznie około 50000 km i to, co wyprawiają ludzie za kierownicami motocykli to naprawdę PROMIL zagrożeń i debilizmów, jakie robią kierowcy samochodów.
  3. Żeby dociążyć przód, to zamiast regulować siłę kompresji/odbicia wypuść nieco lagi nad półkę. Jeżeli potrzebujesz lepszej przyczepności, zwłaszcza na nierównościach i garbach, to właśnie odbicie jest bardzo ważnym ustawieniem, bo spowalnia albo przyspiesza tempo, z jaką zawias się rozciąga po ściśnięciu. W crossówkach obowiązuje zasada, żeby zwiększać siłę odbicia na torach, które mają dużo nierówności, właśnie po to, żeby tylko koło "kleiło" do nawierzchni (chodzi głównie o tył). Natomiast zastanawia mnie dlaczego odczuwasz spadek "poręczności" po zwiększeniu siły kompresji. Zazwyczaj właśnie większa siła kompresji (uczucie twardszego przodu) powoduje natychmiastową reakcję maszyny na przeciwskręt i motocykl wydaje się być mniej "plastelinowy": szybko się kładzie, jest wrażliwy na korekty toru jazdy w zakręcie. Ale jeżeli czujesz, że po utwardzeniu przodu moto mniej chętnie skręca, to spróbuj właśnie opuścić przód na półkach - kilka mm różnicy robi bardzo dużo :)
  4. W sumie podobają mi się wieczne rozkminy na temat olejów... ten najlepszy, ten smaruje a tamten nie, ten smaruje od piewszej milisekundy rozruchu. No i jeden spływa a drugi magicznym sposobem nie spływa wskutek grawitacji :) W efekcie ludzie leją oleje o "najwyższej" specyfikacji, ale nie zwracają uwagi na to, w jakim stanie jest motor albo w jakich warunkach będzie sprzęt eksploatowany. Tylko potem drapanie się w głowę, dlaczego sprzęgło "ciągnie" na zimno albo dlaczego katowany do odciny w letnim upale silnik zalany jakimś 0W-40 zaczyna "brać olej" :icon_mrgreen:
  5. W F1 był Vettel, wcześniej był Schumacher, w rajdach był 10 razy pod rząd Loeb a wcześniej 4 razy pod rząd Makkinen, w motocyklach był Rossi i jest Marquez... tak już jest, że najlepsze teamy mogą sobie pozwolić na najlepszych zawodników i stwarzają im klimat do wygrywania, także hegemonia jednego teamu/zawodnika to chyba norma, z którą musimy się pogodzić :)
  6. Kurde, z tymi "narzędziami i metodami specjalnymi" nie ma co przesadzać - czasem warto zakombinować i wcale nie oznacza to destrukcji albo błędnego działania. Głupi przykład z brzegu to odkręcanie górnych "kapsli" lag widelca, do których owszem, są specjalne klucze płaskie, ale które można również bez żadnej szkody odkręcić kluczem (typu T). To samo choćby z wkręcanymi tłoczkami w tylnych zaciskach samochodów niemieckich - można użyć przyrządu specjalnego, ale można to równie dobrze zrobić kluczem typu żabka albo dwoma skrzyżowanymi śrubokrętami. Byleby wiedzieć, co się chce zrobić i nic nie uszkodzić :lalag: Tu i tak śruba jest na śmietnik po odkręceniu, więc co za różnica, jak się ją usunie?
  7. Z częściami nie ma problemu, a Husky z tych roczników bywają dobrze wyposażone. Sam mam jedną z 2005 roku i powiem Ci, że solidnie to wykonane i w pakiecie ma fajne gadżety montowane fabrycznie (Ohlins, Brembo, Marzocchi). Inna sprawa, że geometria z porównaniem do nowszych sprzętów to porażka, to samo waga, ale może w 450 jest lepiej (ja mam TC 250). Graty albo bezpośrednio o importera, albo w Radomiu od PPRacing (wpisz w google, znajdziesz na pewno). Części eksploatacyjne i pierdoły typu linki, sprzęgło, klocki hamulcowe w Olek Motocykle.
  8. No ale speed day pieprzyć, to treningi - a tu I runda WMMP, trochę jest różnica....
  9. Gdzie można zobaczyć wyniki rund WMMP, które odbyły się wczoraj i dziś na Słowacji? Kurde, wyniki wszystkich imprez w Polsce w motocross i cross country (nawet tych o randze strefowej) są na bieżąco jako live-streaming (www.motoresults.pl), a Wyścigowe Mistrzostwa Polski gdzie?
  10. Wiesz co, ja kupowałem kilkanaście dni temu przez net ubezpieczenie NNW z opcją na sporty ekstremalne w firmie Signal Iduna (na pewno tak znana firma by mi cokolwiek zwróciła...). Ale była też opcja "zagranica" - zerknij na ich stronie internetowej.
  11. Jeden wyścig to jest 15 minut + 2 okrążenia, także w sumie daje w kość. W Cross Country nie chcę, bo tam nie ma skoków i ogólnie jest większa "zamuła", takie endurance. Poza tym ja bardzo lubię bezpośrednią rywalizację i cięcie się "na łokcie", więc na razie chcę jeździć tylko MX. Masz rację poziom bardzo zróżnicowany, bo wielu jest takich, którzy siedzą w niższych klasach, bo w wyższych by grzali tyły - ale to już standard wszędzie i nie przejmuję się tym. Trzeba robić swoje, wiem nad czym muszę pracować i to jest najważniejsze. Trening na motocyklu co drugi dzień + codzienne treningi wytrzymałościowo-siłowe i zacznę ich objeżdżać. Oby tylko nie zgruzować się za mocno :)
  12. Z kontuzjami w sumie na razie odpukać nie jest źle, chociaż w tym roku już jeden walnął "doszczętnego" gruza (w sensie już jest w krainie wiecznych łowów), a kilku znajomych w gipsie. Na samych zawodach jeden kolo złamał nogę, drugi rękę (żeby było śmieszniej, nie wskutek wypadku, ale ręka nie wytrzymała lądowania z dużej wysokości, bo koleś przeleciał za daleko za hopę i lądował na płaskim z kilkunastu metrów - zawias niestety nie wybrał :wink:). Pozdro dla wszystkich i czekam na Wasze relacje - przecież kilkanaście osób z naszego grona zapitala w tym sezonie, więc dajcie znać! No ba! "666, the number of the beast" :buttrock:
  13. Dzięki Wam za miłe słowa, czeka mnie dużo ciężkiej pracy, żeby cokolwiek wywalczyć, ale mam dobrą motywację. Start pokazał, gdzie moje miejsce w szeregu, ale dał również kilka pozytywnych odpowiedzi: udowodnił, że pół roku harówy nad kondycją naprawdę się opłaciło, bo jestem w stanie wytrzymać bez problemu dystans wyścigu (+/- 20 minut) i do końca mam siłę jechać na 100%. Druga sprawa to to, że bardzo dużo dało mi doświadczenie (niewielkie, ale zawsze) ze ścigaczy - bo przede wszystkim wiem, że jadąc za kimś nie da się go wyprzedzić i trzeba iść własnym śladem. Że nie wolno odpuszczać do końca, bo właśnie wtedy inni się męczą i robią błędy. No i że wygrywa ten, który potrafi poruszać się płynnie po całym torze, a nie zrobić dobrze jeden czy dwa zakręty... Gollob oczywiście wygrał obydwa wyścigi w mojej klasie, ale inaczej być nie mogło :) Natomiast powiem Wam, że największą frajdę poza samą jazdą sprawiało mi oglądanie zmagań najmłodszych. Dzieciaki w wieku 8-10 lat cieły się jak zawodowcy na motorkach z klasie 65 cm3. Niesamowita wola walki, totalna determinacja i podziw, że te maluchy trzymają manetę bez względu na sytuację i potrafią zaliczyć 15 wywrotek w wyścigu i dalej się podnieść, wsiąść na konia i jechać. Pełen szacunek, coś niesamowitego. Także dziękuję za doping, trenuję dalej i najwyżej zanudzę Was jak coś powalczę - następna runda dopiero w drugiej połowie maja, ale potem gęsto, bo 9 czy 10 eliminacji w sezonie mam, więc będzie się działo :) Liczę na relacje forumowej ekipy, bardzo chętnie poczytam wrażenia ze Speed Days i wyścigów! Dobra, kilka fot, najpierw dzieciaki z MX65: No i kilka moich wyczynów ;) I fotka znajomych z klasy weteran, z którymi dużo trenuję (ponad 50 lat :)
  14. Pamiętam, jak fajnie mi się czytało relacje z zawodów i treningów, które wstawialiście (m.in. Rinas), więc zaryzykuję i wkleję moją relację z wczorajszego debiutu w motocrossie (I runda mistrzostw strefy Północnej w Chełmnie). Wynik lipny, lekkie straty na zdrowiu, ale ogólnie super emocje i niezwykła motywacja do dalszej pracy nad sobą i swoimi słabościami. Zapraszam do lektury :) Zawody mają się odbyć w niedzielę, na miejscu meldujemy się w sobotę, żeby na spokojnie ogarnąć jeszcze tor na piechotę i zrobić odbiór techniczny motocykla. Na miejscu już sporo ludzi, głównie dobrze zorganizowane, duże zespoły. W niedzielę rano rozpoczynają się oficjalnie zawody, czyli wyjazd na wolny trening i następujące po nim kwalifikacje. Odpalam maszynę, rozgrzewam się i punktualnie o czasie melduję się na starcie. W mojej klasie prawie 40 zawodników, ryk maszyn niesamowity, bo czterosuwowe 250-tki stoją obok dwusuwowych 125-tek. Limit głośności dla wszystkich to 115 dB :). Sędzia pokazuje, że można wyjeżdżać, więc wyjeżdżamy na "rundę zapoznawczą". Prawdę powiedziawszy jest to pierwszy mój kontakt z tym torem, bo miałem okazję na nim trenować tydzień wcześniej, ale z uwagi na deszcze udostępniona była tylko jedna część. Także de facto jadę nitkę po raz pierwszy w życiu i powiem szczerze, jestem grubo wystraszony: jest to jeden z najtrudniejszych obiektów w Polsce, z bardzo dużymi przewyższeniami i skokami, które po prostu trzeba skakać w ciemno. Wygląda to tak, że jest kawałek prostej, który kończy się 1,5 metrową rampą (za którą widać tylko niebo i korony drzew), po której jest około 10-15 metrów płaskiego terenu i nagle zaczyna się zjazd z bardzo stromej skarpy, z której strach w ogóle zjechać. Lepsi zawodnicy skaczą z rampy, przelatują nad płaskim fragmentem i spadają w połowie wysokości skarpy, która ma za 30 metrów wysokości... takie miejsca na torze są 2, oczywiście ja przejeżdżam jest na spokojnie, czyli "na dwa wybicia". Powoli się rozkręcam, kwalifikację kończę na 18 miejscu, co w sumie mnie cieszy. Pierwszy wyścig to mega spina przed startem, bo nigdy nie miałem okazji startować z "motocrossowej" maszyny startowej. Wygląda to tak, że trzeba po prostu dać ognia do odcinki i puścić sprzęgło w momencie, kiedy bramka zacznie opadać i pilnować, żeby motocykl za bardzo nie szedł na gumę. Niby proste :) Obok mnie stoi Tomasz Gollob, więc jest dodatkowa spina. Spina kończy się tak, że w momencie opadnięcia bramki strzelam za szybko ze sprzęgła i gaszę silnik... jakiż wesoły widok odjeżdżających 40 zawodników w momencie, kiedy ja zaczynam się szarpać z ponownym odpaleniem sprzętu (w crossówce najpierw trzeba znaleźć luz, potem trzeba wysunąć kopniaka i odpalać nogą, trochę to zajmuje). Jak odpalam, to ostatni zawodnicy znikają za pierwszym zakrętem. Fuck, trzeba gonić, więc ogień i zasuwam. Jak tylko dopadam ostatnich maruderów, włącza mi się tryb "wyścig" i zaczynam wyprzedzać gdzie popadnie: po wewnętrznej, po zewnętrznej, na skokach - w końcu są to zawodnicy najsłabsi, więc nie ma problemu. Po wyprzedzeniu około 10-15 sprawa zaczyna się komplikować, bo im bliżej czoła stawki, tym lepiej i równiej ludzie jadą. Ostatecznie wyścig kończę na 23. miejscu, więc generalnie lipa. Ale powalczyłem i w sumie się cieszę, że z ostatniego miejsca przebiłem się prawie do połowy stawki. Drugi wyścig to chęć odkucia się po pierwszym. Z maszyny startowej wychodzę nawet sensownie, gdzieś w okolicy 20 miejsca i zaczynam się przebijać wyżej. Po kilkunastu zakrętach i kilku dobrze skoczonych hopach jadę w okolicy 10-12 miejsca zmniejszając dystans do kolejnych. W głowie euforia, zaczynam iść fajnym tempem, z radości tak odwijam, że kilka hopek "przelatuję" za daleko, zawieszenie dobija, ale jadę bez żadnych defektów. Tor już wygląda jak poligon, miejscami wyrwy i dziury takie, że maszyna tańczy pod nogami jak wściekła dziwka, do tego dochodzi zmęczenie... najazdy na skoki mocno powyrywane, na zakrętach koleiny takie głębokie, że drzemy podnóżkami o ziemię... Ale są fragmenty toru, w którym ziemia jest ubita jak beton. No i niestety w takim miejscu, na szybkim prawym winklu za bardzo odjeżdża mi przednie koło... w efekcie przewracam się na prawą stronę, drąc niemiłosiernie bardzo twardą, wyschniętą ziemię ręką i udem. Motocykl gaśnie. Momentalnie go stawiam i próbuję odpalić. Po którymś razie się udaje, ale wyprzedza mnie kilkunastu zawodników, więc kibel. Wsiadam, gonię, ale ostatecznie znów zaklęte 23. miejsce :( Zawody ukończone, licencja zrobiona, ręka i noga zdrowo obszlifowane, ale nic nie połamałem i motocykl wytrzymał, więc jest pozytywnie. Słaby wynik motywuje do dalszej pracy. Obiecuję, że następnym razem będzie lepiej :)
  15. http://www.bikesplast.com/ http://www.plastbike.pl/ http://www.grandysduo.com.pl/bikesplast.html A używki na Allegro albo uderz do MTM Superbike (http://www.mtmsuperbike.com/) z pytaniem, mogę mieć do Suzuki, BMW, Yamahy i Aprilli sporo.
  16. Od biedy można się w takich przejechać na ścigaczu, koniecznie bez koszulki ;)
  17. Wczoraj miałem okazję oglądać jak wygląda szkolenie tej firmy (enduro, ale to bez znaczenia). No cóż... Osobiście radzę przeczytać książkę albo obejrzeć film "Twist of the wrist 2" (Keith Code), pojechać na tor, pooglądać ludzi, podpytać co sympatyczniejszych i jeździć, wdrażając rady z powyższej książki/filmu.
  18. Sherman

    Zuzel 2014

    A'propos żużla, to wczoraj miałem okazję trenować na zgrupowaniu z Gollobem. Trzeba przyznać, że chłop jest konkretny, bo upalał cały dzień tuż po przyjeździe z zawodów żużlowych. Ale właśnie on nas uczył startów i powiem Ci, że pełen szacun dla profesjonalizmu tego człowieka. Nie wiedziałem, że tak dużo czynników odgrywa rolę (ułożenie kręgosłupa, wysokość głowy itd.). Ale co ważne zarówno dla crossowców i osób śmigających po asfalcie: po wytłumaczeniu wszystkiego powiedział, że starty są elementem, który każdy może doprowadzić do praktycznie 100-procentowej powtarzalności i skuteczności. Na dowód tego oznajmił, że na 10 próbnych startów opierdoli każdego zawodnika ze zgrupowania za każdym razem (a było tam kilku doświadczonych zawodników, którzy od dawna się ścigają). W tym momencie pomyślałem, że koleś może trochę przesadza, ale cóż... koleś po prostu katapultował się za każdym razie tak, jakby mu ktoś kopa w tylne koło zasadził. Także nie pozostaje nam nic innego, jak wyjść na parking/łąkę i zajechać ze 3 sprzęgła i napędy, a na pewno będą wyniki na pierwszych zawodach :buttrock:
  19. Polecam tą drugą opcję. Na terenie wawy mam kontakt do bardzo dobrego lekarza-jasnowidza, którego badanie sprowadza się do zapytania "jak się pan czuje" i pobrania opłaty 80 zł. Ale i tak nic nie przebije dziadka, u którego robiliśmy badania w zeszłym roku. Facet nic nie kumał, pierdolił trzy po trzy, a puls zbadał chwytając mnie za przegub ręki na jakieś 1,5 sekundy. Dodatkowo cały czas myślał, że ja się ścigam motorówkami i radził, żebym uważał bo na wodzie różne sytuacje są :banghead:
  20. Tak z ciekawości: po co instrukcja obsługi do kasku? Raczej na lewą stronę go nie założysz, a z obsługą wizjera i sprzączki powinieneś dać radę :icon_mrgreen:
  21. Dokładnie, instalacja pamięta jeszcze czasy niemieckiej okupacji :icon_mrgreen:
  22. Ja się mało znam, ale wiem, że właśnie w dobre koce warto zainwestować choćby po to, żeby nie niszczyć opon (wskutek miejscowego przegrzewania albo przegrzewania podczas godzinnych przerw między sesjami - dobre koce z termostatem mają funkcję podtrzymywania niższej temperatury, co jest zbawienne właśnie podczas dłuższych przerw w jeździe) albo nie wydawać pieniędzy dwa razy (bo koce z carbonowym oplotem są dużo mniej podatne na uszkodzenia mechaniczne, o które nietrudno w ferworze wyjazdu na sesję treningową).
  23. Ignac ja Ci powiem z punktu widzenia amatora, który pół roku temu kupił pierwszą crossówkę - miałem podobne rozkminy co Ty i nawet radziłem się na naszym forum co brać. Największym problemem okazało się to, że przed wyborem sprzętu trzeba się określić, do czego to ma służyć. Ja początkowo sądziłem, że będę sobie po prostu trenował kondycję w lesie (czyli takie endurowanie), żeby mieć power na ściganie się po asfalcie. Kupiłem Husvqarnę 250 4T. Pokręciłem się 2 godziny po lesie i przypadkiem zajechałem na tor motocrossowy. No i tak mi się spodobało, że ani razu już nie pojechałem do lasu, sprzedałem asfaltową torówkę, kupiłem lżejszą Kawę 250 4T, przecisnąłem już ponad 50 godzin treningów i za 1,5 tygodnia uderzam na pierwsze zawody mx :) Także jeżeli jeździłeś do tej pory motocyklami 4-suwowymi i chcesz bezpiecznie podnosić swoje kwalifikacje, sugeruje zakup właśnie 250 4T, czyli najbardziej uniwersalny wybór w tej chwili. Masz hamowanie silnikiem w pakiecie, masz względnie mocny dół silnika, który pozwoli Ci stawiać pierwsze kroki w piasku (w sensie, że w kopnym na początku ciężko utrzymać prędkość i często mimo woli ciągniesz z dołu silnika), dodatkowo masz śmiesznie małe spalanie i bardziej przyjazną charakterystykę silnika. Szybko ogarniesz sprawy ekspoatacyjne typu kontrola i regulacja zaworów, reszta przecież taka sama jak w 2T. Nie przejmuj się, jak pierwszy raz pojechałem na tor w Dębskiej Woli, to mnie jakiś małolat na 85-ce wyprzedzał górę na hopie :icon_mrgreen:
  24. Wpisz "Shame like a beret", a zamiast stawki po prostu zagroź, że rozważasz przesiadkę na Yamahę. Powinno poskutkować. Podesłać Ci mail do Yakamoto, czy masz go w znajomych na fejsie?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...