Skocz do zawartości

Tomek Kulik

Spec
  • Postów

    3961
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Tomek Kulik

  1. Nie. Zainteresowani kontaktują się z Rafałem Idzikowskim z ośrodka ABS i umawiają się na styczniowe spotkanie organizacyjne. Tel. Rafała: 513 035 481
  2. Nie bijcie: a gdyby lać więcej oleju?.. :icon_rolleyes:
  3. Jaką klasę lepkości oleju zaleca producent dla tego silnika?
  4. Zapraszam na koncert Inżyniersów, czyli Orkiestry Rozrywkowej Politechniki Warszawskiej. 12 grudnia w Klubie Medyków. Więcej informacji: http://www.engineersband.pl/index.php?g ... /medyk2008
  5. Skład zdania i interpunkcja leży, więc lepiej odstawić motór i książki poczytać...
  6. Dokładnie tak. Czerwone borygo nie zabezpiecza przed korozją. Kiedyś osobiście wbijałem nowe broki w blok Transita, który dziesięć lat na tym jeździł. Nie myl pojęć. Blok i brok to nie to samo.
  7. Andrzej leży w szpitalu na Solcu na OIOM'ie, gdzie jest przygotowywany do operacji chirurgicznych. W wypadku odnósł poważne obrazenia nóg, żeber, klatki piersiowej i głowy. Złamania nie są największym problemem, gdyż pojawił się płyn w płucach i zostały założone dreny. Bez doprowadzenia do ładu organów wewnętrznych nie dojdzie do operacji. Jednak Endrju jest przytomny, je rosół, rozmawia z rodziną, jednak jest to dla niego bardzo wyczerpujące - stąd zakaz odwiedzin. Krew oddałem w stacji krwiodawstwa przy ul. Saskiej w Warszawie, podając nazwisko i miejsce hospitalizowania biorcy krwi. Panie w okienku "rejestracji" są bardzo miłe i zorientowane, więc podajemy nazwisko Andrzej Gwiazda i szpital na Solcu, co zostaje wpisane w obiegówkę. Po oddaniu krwi proszę zabrać zaświadczenie o oddaniu krwi dla Andrzeja, gdyż prosił o to jego brat Wojtek. Będzie ono potrzebne do jakichś dziwnych rozliczeń między szpitalem a stacją. Stan pacjenta jest stabilny i na szczęście nie występują żadne problemy z głową :lalag: :lalag:
  8. Andrzej Gwiazda padł ofiarą pedała w puszce - został zdjęty z pasów. Skutkiem tego leży na OIOM'ie w szpitalu na Solcu w Warszawie z obrazeniami nóg, żeber i głowy. Czekają go operacje chirurgiczne, więc potrzebna jest krew dowolnej grupy - chodzi o uzupełnienie zapasów szpitala. Na razie nie odwiedzamy Andrzeja, tak życzysobie jego Mama. Dam znać, kiedy będzie można wpaść i zrobić bardachę. Podajcie dalej.
  9. Andrzej Gwiazda padł ofiarą pedała w puszce - został zdjęty z pasów. Skutkiem tego leży na OIOM'ie w szpitalu na Solcu w Warszawie z obrazeniami nóg, żeber i głowy. Czekają go operacje chirurgiczne, więc potrzebna jest krew dowolnej grupy - chodzi o uzupełnienie zapasów szpitala. Na razie nie odwiedzamy Andrzeja, tak życzysobie jego Mama. Dam znać, kiedy będzie można wpaść i zrobić bardachę. Podajcie dalej. Tomek
  10. Zgodnie z sugestią: http://forum.motocyklistow.pl/index.php?ac...=0#entry1337027
  11. W związku z dyskusją jaka rozpętała się w temacie o poznańskich szkołach jazdy, oraz sugestią by założyć osobny temat, założyłem wątem niniejszy. Pytanie przewodnie brzmi jak w temacie: jak powinno wyglądac szkolenie motocyklistów na kursie prawa jazdy, podczas jazd w ruchu drogowym - instruktor w aucie czy na tylnym siodełku? Jadąc z kursantem pokazuję mu właściwy tor jazdy siedząc z tyłu i korygując gdy jest taka konieczność. Zakręty pokonane właściwie komentuję, że okej, lub wyliczam błędy które kursant ma samodzielnie eliminować a nie zagrażały w danej sytuacji. Co do godziny "w", to zadaniem instruktora jest zapobieganie sytuacjom podbramkowym. Jak w razie takowej, osłonisz motocykl motocyklem? Wjedziesz między kursanta a nieprzyjaciela? Trzeba zapobiegać i wyprzedzać reakcje kursanta, z których większość jest do przewidzenia. Pomijam kursantów z zaburzeniami/dysfunkcjami, bo takich jest na szczęście malutki odsetek. Co do przeciwskrętu, to sam się nie zrobi - telepatycznie i siłą woli nie bałdzo... Co do skręcania i hamowania za kursanta, to często zdarza, że trzeba podopiecznego wyręczyć lub wyprzedzić w działaniu. Są przypadki, gdy kursant nie jest w stanie wyrobić się na własciwym torze jazdy lub ktoś zajeżdża nam drogę - nie będę czekał na kolizję, skręcam za niego. To samo dotyczy hamowania - jeżeli kursant nie widzi zagrożenia lub hamuje zbyt słabo, to też nie będę czekał na skutki - wolę zapobiegać. Co do "na zachodzie" to tam nie są idealni. Np. Niemcy holują się z użyciem świateł awaryjnych i skręcają w lewo nagminnie "na zakładkę" co pogarsza przepustowośc skrzyżowania. Otóż to. Po co pedały w aucie szkoleniowym? Czemu kursant nie jeździ samopas, a instruktor czemu nie siada na tylnym siedzeniu? Napisał Boa z Poznańka. Odszczekuję głosno i spod stołu słowo "amatorszczyzna" - niepotrzebnie się tak nieelegancko zachowałem, przepraszam. W Warszawie jest różnie. Nie reprezentuję całej Warszawy, gdyż tylko kilka szkół, kilkunastu instruktorów jeździ z instruktorem na tylnym siodełku motocykla. Reszta w aucie grzeje tyłki, jeden znany mi instruktor jeździ za kursantem na quadzie, kilku na motocyklach - przeważa wesja z instruktorem w aucie. Pytasz, czy instruktor hamuje za kursanta. A czy ma dopuszczać do np. kolizji, gdy kursant robi głupstwo? Czy na Twoim kursie kat. B, Twój instruktor nigdy nie użył hamulca żeby Cię wyręczyć/zapobiec kłopotom? Po to instruktor jest instruktorem po kursie metodycznym, i po to obserwuje kursanta na placu manewrowym, żeby mieć jakieś pojęcie o reakcjach danego kursanta. Wielu kursantów (dotyczy to głównie pokolenia play station + zwolnienie z wychowania fizycznego + zaświadczenie o dyscośtam) w sytuacji podbramkowej nie robi nic, zupełnie nic. Nie mają pomysłu/odruchu ratowania się i zapobiegania kłopotom - są bierni. W każdej grupie, co miesiąc, spotykam taką osobę - puszczona samopas łatwo zrobiłaby sobie krzywdę na motocyklu. Zaś instruktor nie musi obejmować kursanta żeby użyć hamulca lub skręcić. To nie trąci paranoją, gdyż jak napisałem wyżej, nie zawsze pomaga działanie werbalne. Do kursanta w stresie (który występuje nawet na prostej i równej, pustej drodze, w piekny słoneczny dzień przy prędkości 40 km/h) nie dociera wiele polecen. Nie zawsze wystarczy powiedzieć "STÓJ" żeby kursant podjął własciwe działanie. Natomiast instruktor nie musi zachowywać się gwałtownie lub niespodziewanie żeby być skutecznym. Pozdrawiamy Roberta Pardeja ze szkoły Pro-Motor :clap: Odpowiedziałem jak umiałem. Przepraszam za nieeleganckie zachowanie w poprzednim temacie - niepotrzebnie się uniosłem, choć nie miałem takiego zamiaru. Tomek Kulik instruktoroplecak
  12. Co do mojej medialnosci, to media przychodzą do mnie - ja za nimi nie latałem. Co do mojego postrzegania szkolenia z użyciem dwóch pojazdów: - przez radio nie skręcisz i nie zahamujesz, - przez radio nie skontrolujesz kwestii wymienionych przeze mnie w poście wyżej. Stąd moje zdecydowane działania w sprawie propagowania szkolenia realnego, gdzie kursant jest kontrolowany na bieżąco i nie ma mozliwości utrwalania sobie złych nawyków, czemu instruktor w drugim pojeździe nie może zapobiegać. To co robię swoją propagandą, wynika z faktu olbrzymiej ilości wypadków wynikających z braków w technice jazdy. Jeżeli nie wpoimy podopiecznemu na kursie, że skręcanie realizujemy TYLKO przez odpychanie kierownicy wewnętrzną ręka, to przykładamy rękę do "wynoszenia z zakrętu" w dobrych warunkach pogodowych i drogowych - to tylko jeden z wielu przykładów. Z punktu widzenia marketingu, to swoją propagandą działam na własną niekorzyść, ale skręca mnie, gdy dowiaduję się, że kolejny młody człowiek wyfrunął z zakrętu lub stracił panowanie nad motocyklem bo przestraszony pasażer gwałtownie odchylił się do pionu na zakręcie. Może to co robię i piszę niektórzy nazywają misją - jak zwał, tak zwał. Moja wersja może być "mojsza", gdyż podaję konkretne argumenty, których jeszcze tutaj nikt nie podważył. Twierdzę nadal, że szkolenie samopas nie jest właściwe, a tworzenie atmosfery akceptacji i przyzwolenia jest jedynie wygodne dla większości instruktorów. Instruktor lub "instruktor" siedzi w aucie, zaś kursantowi wmawia się, że tak ma być. Kursant jedzie samopas i jego błędy nie są korygowane, bo nie da się ich korygować i UCZYĆ przez radio z innego pojazdu. Ja podałem konkrety - teraz Wy. Nie jest i nie było moim zamiarem urażanie nikogo kogo znam lub nie znam. Dyskutujmy dalej, nie bijmy się. DOPISANO W Warszawie jest już ponad dziesięciu instruktorów w różnych szkołach, którzy jeżdzą w roli pasażera na jednym motocyklu z kursantem. Mimo pogody, nie przesiedliśmy się do aut.
  13. Mnie chodziło o to, że instruktor nie siadł ani razu z kursantem na motocykl, więc nie było możliwości kontrolowania kursanta pod kątem:\ - odważnego i świadomego przeciwskrętu, - odciążania rąk podczas hamowania, - systematycznej zmiany biegów dostosowanych do prędkości a nie odwrotnie, - dosiadu i ustawienia tułowia na zakręcie, - innych kwestii. Instruktor jadący innym pojazdem za kursantem - jaki by to pojazd nie był - nie ma możliwości realnego kontrolowania poczynań kursanta i UCZENIA. Przez radio nie da się skręcić lub użyć hamulca. Ze szkoleniem motocyklistów w Polsce jest tak jak ze szkoleniem ogniowym w wojsku - tragedia, na którą jest społeczne przyzwolenie i akceptacja władz.
  14. A co ma linka do rzeczy? Bieg nie jest włączany linką. Zmiana biegu powinna być realizowana zgodnie z hasłem: stopa zaczyna i stopa kończy, czyli wywieramy nacisk na dźwignię przez zmianą biegu i trzymamy przez sekundę po zmianie.
  15. Czemu nie zawsze jeżdżą z kursantem na jednym motocyklu, lecz tylko w dziesięciu procentach jazd po mieście? Dla mnie to ściema i amatorszczyzna.
  16. Przecież instruktor może być obecny na egzaminie, a wynik egzaminu można zaskarżać.
  17. No właśnie. Podpisuję się pod tymi pytaniami. Bo kiedyś było normalnie, czyli egzaminator wsiadał do pojazdu szkoleniowego i egzaminował kursanta w obecności instruktora. Na czym się delikwent uczył - na tym zdawał, na tym samym egzemplarzu. Obecnie WORD'y posiadają flotę pojazdów i zmieniają ją wedle widzimisię kierownictwa. Jest to pole do korupcji, bo żaden dealer nie przepuści okazji do sprzedania kilkudziesięciu aut i ich późniejszego serwisowania. Instruktorzy muszą (niby nie muszą) kupować auta takie, jak na egzaminie państwowym, a to zawsze pogarsza rentowność szkoły jazdy. W Warszawie było punto, potem corsa, teraz yaris z nieergonomicznymi zegarami. Większość fiatów nie zamortyzowała się przed wprowadzeniem opli, a te nie zamortyzowały się przed wprowadzeniem toyot. Jest tajemnicą poliszynela w środowisku szkoleniowym, że toyota zaoferowała warunki "po kosztach" żeby yaris został autem egzaminacyjnym. Ks nie mądrzy się tutaj niemieckimi mądrościami, ale własciwie zwraca uwagę na absurdy polskiego szkolenia. Kiedyś zdawało się na pojeździe szkoleniowym. Zwracasz Wojciechu uwagę, że nie widzisz pola do korupcji, a dwa akapity niżej piszesz o kupowaniu pojazdów przez WORD'y i szkoły - cosik konsekwencji zabrakło... Całe szkolenie, egzaminowanie, określanie i wydawanie uprawnień jest w Polsce postawione na głowie: - instruktor nie musi umieć jeździć, - egzaminator nie musi umiec jeździć, - WORD'y posiadają własną flotę, która jako jedyna może być wykorzystywana do egzaminowania (brak możliwości - z małymi wyjątkami - zdawania na pojeździe szkoleniowym), - urzędnicy w Ministerstwie nie mają pojęcia o realiach :banghead: Co Wy na to?
  18. Bo to kwestia świeżości oleju i jego lepkości w danej temperaturze, stanu/przypalenia sprzęgła i regulacji mechanizmu wyłączającego sprzęgło. Olej zbyt lepki, przypalone tarcze, zwichrowane przekładki, niepełne wyłączanie - wszystko to sprzyja waleniu podczas włączania pierwszego biegu na postoju. Ponadto, znam "fachowców" którzy przegazowują przed zapięciem jedynki :banghead:
  19. Ustawa mówi wyraźnie: ciągnik rolniczy max 30 km/k. Proszę nie powielać plotek. Podpisuję się pod tym :clap:
  20. Gratuluję i dziękuję za utrzymanie statystyki :clap: :lalag: :crossy:
  21. Nafta + pędzelek + kuweta + szmaty do czyszczenia. Olej silnikowy + szmaty do smarowania. Smarowanie zbyt obfite zmniejsza trawałość łańcucha, zaniedbywanie smarowania powoduje wdawanie się korozji, a ta powoduje ubytki w rolkach i zębach. Wsjo. PS Nie tawot, lecz towot, mechaniki jedne...
  22. Zapraszam do szkoły, zamiast do garażu. Taki przepis niedawno wypróbowałem i działa doskonale :icon_rolleyes: Ja owinąłem bak waciakiem i po włożeniu do betoniary przymocowałem pasami do łpat mieszających zaprawę/beton - działa doskonale, bo po godzinie bak był czysty. Co do zabezpieczenia, to może cynkowanie elektrolityczne? Bak byłby jednocześnie kadzią, która cynkuje się od środka - ino na galwanistyce się nie znam...
  23. Drogi Leszku. Najważniejsze, że cały jesteś. Wyciągnąłeś właściwe wnioski z opisanego epizodu, więc doprowadzaj maszynę do ładu, bo może śnieg prędko nie spadnie. Pozdrawiam.
  24. Właśnie, większość kierowców ignoruje znaki STOP stojące na zjeździe na trasę. Kilka razy miałem okazję nawsadzać posrańcom trąbiącym z pretensjami, gdy kursant zatrzymywał się przed linią towarzyszącą znakowi. Najgorzej jest, gdy posraniec w dużym aucie podjedzie tak blisko, że siedząc na motocyklu ani ja, ani kursant, nie jesteśmy w stanie upewnić się o możliwości ruszenia. Co do motocyklisty który nie zmieścił się w łuku, to koleś nie wie czemu motocykl skręca i jak wywołać/zacieśnić skręt...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...