Skocz do zawartości

CosmoSquig

Forumowicze
  • Postów

    1541
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez CosmoSquig

  1. Z szaleństwem raczej nie ma problemu, bo te sprzęty łagodnie oddają moc. Oczywiście warto mieć odrobinę rozsądku, bo nawet przy łagodnym oddawaniu mocy 6 sekund do setki jest spokojnie do wykręcenia. Jeśli więc jesteś rozsądny, to z takim sprzętem dasz radę. Czegokolwiek nie kupisz, lepiej żeby miało gmole i handbary. Te duże enduro mają to do siebie, że sporo ważą, do tego mają wysoko umieszczony środek ciężkości. Jeśli nie masz doświadczenia z cięższymi motocyklami, to czeka Cię pewnie co najmniej kilka wywrotek parkingowych na początek. Wspomniane wyżej akcesoria uchronią sprzęt przed kosztownymi uszkodzeniami.
  2. No to nie za moich czasów chyba 8) Wciąż liczę, że może komuś się przyda. Może ktoś też coś nowego w tej kwestii wymyślił? A jak nie, to zawsze jakieś zajęcie dla mod'ów :evil:
  3. Tak sobie ostatnio poczytuję bardzo fajną książkę pt. 'motocyklista doskonały', ubolewając przy tym jedynie nad faktem, że pogoda nie daje mi wykonać w praktyce zalecanych tam ćwiczeń. Nic to, poteoretyzować zawsze można :evil: W rozdziale bodajże drugim w/w książki znajduje się wykład, który tłumaczy dlaczego w zakręcie należy przyspieszać. O ile było dla mnie jasne, że na wyjściu z zakrętu wskazane jest dodawania gazu, a hamowanie w zakręcie może się źle skończyć, tak nigdy nie przyszło mi do głowy, że samo złożenie się (jeszcze przed zakrętem) powoduje szybką utratę prędkości, co owocuje pogorszoną trakcją na początku zakrętu. Jak to się dzieje? Dla osób nie posiadających wspomnianej książki małe wprowadzenie - zakładamy, że motocykl jedzie cały czas ze stałymi obrotami silnika, co oznacza, że prędkość obrotowa tylnego koła jest stała, a promień koła (czy raczej odległość punktu styku opony i nawierzchni od osi obrotu koła) wynosi X (np. 20" = 17" felgi i 3" opony). W momencie złożenia się w zakręt, punkt styku koła z nawierzchnią przenosi się na bok opony, który znajduje się bliżej osi obrotu koła, niż punkt styku podczas jazdy na wprost (bo przekrój zewnętrznej części opony na kształt wycinka okręgu). Niech więc promień koła w złożeniu wynosi 19" (17" felgi + 2" opony). Zmiana promienia koła o 1" przy zachowaniu stałej prędkości obrotowej koła owocuje zmniejszeniem prędkości motocykla, czyli wygląda to tak, jakbyśmy składając się w zakręt wcisnęli tylni hamulec. Przy szybkim złożeniu może więc dojść do poślizgu koła jeszcze przed zakrętem (co mnie się kilka razy przytrafiło, wówczas nie wiedziałem jeszcze dlaczego tak się dzieje). Dlatego hamować należy przed zakrętem i przed złożeniem, a w momencie rozpoczynania składania należy już przyspieszać. I teraz trochę obliczeń, które może lepiej zadziałają na wyobraźnię: Dane: n = const = 4000 obr/min (stała wartość obrotów silnika) Rz1 = 50cm (promień koła+opony podczas jazdy na wprost) Oz1 = 3,14m (obwód koła j.w.) Rz2 = 48cm (promień koła+opony podczas złożenia, a konkretnie odległość punktu styku od osi obrotu koła) Oz2 = 3,0144m V1 = 70km/h (prędkość podczas jazdy na wprost przy 4000obr/min, czyli koło 3-4 biegu) Szukane: V2 = ? (prędkość w złożeniu odpowiadającemu wartości Rz2 przy obrotach n) Na początek wyliczamy stałą P, czyli przełożenie całkowite układu przeniesienia napędu. P=V1/(Oz1*n) = 70000/(3,14*66,67)=334,38 Wartość 66,67 to obroty na godzinę, bo prędkość mamy tu w metrach na godzinę. 66,67*60=4000 W oparciu o stałą P wyliczamy więc prędkość w złożeniu, gdy promień koła zmniejsza się do wartości R2 V2=Oz2*n*P=3,0144*66,67*334,38=67200=67,2 km/h I teraz różnica prędkości wynikająca ze złożenia: dV = V2 - V1 = 70-67,2 = 2,8km/h Czyli wskutek samego pochylenia motocykla jego prędkość zmalała o 2,8km/h, o tyle więc powinniśmy przyspieszyć w trakcie pochylania motocykla, aby uniknąć efektu gwałtownego wciśnięcia tylnego hamulca. Jeżdżę na transalpie obecnie, mam gumy o wysokim profilu, więc u mnie różnica w promieniach koła jest dość duża. Mam taki zakręt niedaleko miejsca zamieszkania, na którym kilka razy już prawie leżałem właśnie w momencie składania się. Opócz efektu opisanego powyżej, składałem się bez gazu, a więc hamując silnikiem. I właśnie podczas rozpoczynania zakrętu łapałem lekki poślizg tylnego koła. Najpierw myślałem, że może mam mało powietrza w gumie, potem, że może śliski asfalt tam akurat położyli... Po lekturce wiem już o co chodzi :P Mam nadzieję, że ten paranaukowy wywodzik komuś się przyda i być może uchroni od gleby :D Czekam na komentarze, także odnośnie przyjętych przeze mnie wartości do obliczeń. Nie goniłem do garażu z suwmiarką, więc jeśli ktoś ma pomysł na uściślenie podanych wartości, to chętnie ujrzę uzyskane w wyniku uściślenia rezultaty :P
  4. A zabawię się w moda... http://www.forum.motocyklistow.pl/viewtopi...pic.php?t=26468 http://www.forum.motocyklistow.pl/viewtopi...pic.php?t=28448
  5. XS i XXS, a nawet XXXS są w Niemieckich sklepach z akcesoriami (HG, Louis). Sa też rozmiary dziecięce w razie czego.
  6. Jechałem niedawno puszką z Frankfurtu do Krakowa. Przy autostradach w Niemczech to raczej taniego spania nie widziałem. Natomiast zaraz po przekroczeniu granicy z Polską przy drodze jest niemało różnych moteli, pensjonatów, itp.
  7. No, czyli jasno z tego wynika że w sam raz na pierwsze moto :buttrock: Odpowiednikiem tego sprzęta wśród motocykli szosowych może być np. Yamaha R1, która również świetnie spisuje się w rękach początkujących :-D Jak jeździłem na DRZ to miałem taką przygodę, że kilkakrotnie przymierzałem się do stromego szutrowo-kamienistego podjazdu w mojej okolicy. Kilka razy popróbowałem, aż w końcu się udało, choć gumy miałem szosowo/terenowe (nie kostka). Przyjechał potem mój bracki na 520EXC i zaproponował, żebym spróbował na jego sprzęcie (zaopatrzonym już w fachowe opony terenowe). I choć miałem już te 3-4 lata doświadczeń na enduro i przy jeździe po płaskiej ścieżce było na tym ktm super, to na tym podjeździe dojechałem znacznie niżej, niż za pierwszym podejściem na DRZ. Powód - lekkie dodanie gazu, utrata przyczepności i koniec jazdy. Kilka kolejnych prób nie przyniosło znacznej poprawy i zawsze na jakimś większym kamieniu dłoń na manetce mi się lekko przekręcała, co owocowało potężnym wzrostem mocy na tylnim kole, a więc poślizgiem i zatrzymaniem sprzęta. Dlatego uważam, że mało doświadczonym jeźdźcom taka moc znacznie bardziej przeszkadza, niż pomaga. To samo dotyczy WR450. Gdybym teraz kupował sprzęt do jazdy w terenie, to byłaby to DT125. Mocy wystarczy, części tanie, zakup też.
  8. Moja dziewczyna miała coś podobnego kilka lat temu (wjechał w nią tramwaj, gdy jechała rowerem). Obojczyk nie sprawia zbyt wielu kłopotów i można uprawiać z nim różne sporty. Dodatkowo nabywa się zdolność przepowiadania zmian pogody. Jedyny minus - obojczyk lekko wystaje (jest o ok. pół centymentra bardziej wysunięty niż normalnie) i w razie uderzenia czymś boli koszmarnie. Jak to zwykle bywa z bliznami znajdującymi się bezpośrednio na stłuczonej kości.
  9. W marketach są ochraniacze dla rowerzystów i rolkarzy... Zestaw możesz mieć już za 40 zeta. Chociaż w coś takiego zainwestuj. Też mam bliznę od takiej jazdy. U mnie były spodnie jeansowe, w które na wysokości kolana wbiła się krawędź podnóżka moto podczas gleby w terenie. Była dziura w spodniach, w kolanie, no i spodnie do wyrzucenia, bo nogawka zmieniła kolor na bordowy.
  10. Bez sensu takie pisanie. Rozumiem, że ktoś ma konkretne informacje o wypadku, podaje je tutaj i wówczas rzeczywiście jest to pewnego rodzaju przestroga dla innych, a przebieg wypadku można analizować i wyciągać wnioski. Ale pisanie plotek i jakichś zasłyszanych informacji bez pokrycia to bicie piany i nic więcej. Niedługo zaczną się posty o treści 'zginou modocyklizda kouo mnie' (większośc postów na ten temat cechuje ortografia jak w przykładzie) i do tego pięćdziesiąt świeczek i mamy gotowy elegancki smietnik. Tym bardziej, że okaże się potem, że to nie motocyklista "zginou", tylko pan Staszek spadł z rusztowania, złamał nogę i klął, że boli go tak że nie wytrzyma i padnie chyba, co było zapowiedzią jego rychłej smierci... Jak się odbiera telefon na zakręcie w koleinach i to obiema rękami, to jest to wypadek na własne życzenie i kwalifikuje się do nagrody Darwina.
  11. Mnie kiedyś GSXR1000 nie mógł dogonić do 70km/h ze świateł (gdy jeszcze na DRZ jeździłem) :buttrock: Startowaliśmy kilka razy na kilku kolejnych światłach :( Potem mi ten człowiek tłumaczył, że na tych prędkościach to on ma pierwszy bieg i boi się odkręcić, bo może pójść dość konkretnie na koło albo może mu tył wpaść w poślig i wyprzedzić przód. DeeRZeta co prawda na gumę lekko przy takim starcie szła, ale można było iść z gazem do oporu i przerzucić ze 3 biegi w międzyczasie :P Obstawiam, że do 80km/h dałoby się na DRZ wyrobić spokojnie poniżej 4 sekund i to bez specjalnych umiejętności. Gixxer co prawda w 3 sekundy może mieć setkę, ale do tego potrzeba nieprzeciętnie doświadczonego kierowcy.
  12. To nie jest wtargnięcie pieszego na pasy, tylko wtargnięcie motocykla na przejście dla pieszych. To, że światła zmieniają się w ten sposób nie jest żadną nowością i bezwzględnym obowiązkiem kierowcy jest ustąpienie tymże pieszym pierwszeństwa. Oczywiście hamowanie w takiej sytuacji nie jest łatwe, ale to niewiele zmienia. Jedyne rozwiązanie - nie ładować się pędem na przejście dla pieszych, gdy piesi mają zielone światło i pierwszeństwo. Skręcasz na skrzyżowaniu powoli, przed przejściem dodatkowo zwalniasz, patrzysz czy nikt nie idzie/biegnie/jedzie na rolkach czy rowerze i dopiero wtedy przejeżdżasz. Ty opowiadasz, że babcia 'wtargnęła' czy 'wyszła przed nos', a babcia może powiedzieć, że to motocyklista chciał ją staranować. Tyle, że to babcia ma tu rację. Oczywiście może być tak, że światło zmieni się, gdy będziesz już na przejściu, ale w takiej sytuacji zdążysz przecież przejechać jadąc nawet bardzo powoli. A jeśli światło zmieni się gdy jesteś nawet kilka metrów przed przejściem, to sorry, ale masz obowiązek ustąpić pierwszeństwa pieszym. Wniosek - jeździć wolniej i uważniej na skrzyżowaniach.
  13. Dla całego grona zawodników enduro 250 nie jest za słabe, więc może Tobie na początek też wystarczy. Mam paru takich kumpli, którzy tuningują KTM EXC 450 i 520, bo im mocy brakuje, ale jak przychodzi do zawodów, to goście na dwusuwowych 125 i czterosuwowych 250 ich robią jak chcą :buttrock:
  14. Poszukaj disclocka o mniejszej średnicy bolca. Wcześniej najlepiej zmierz średnice otworów wentylacyjnych w tarczach swojego sprzęta. Mam locka o średnicy bolca 6mm. Jeśli masz 8mm, a potrzebujesz 6mm, to możemy się wymienić, bo do mojego sprzęta 8mm też będzie pasować.
  15. Ja również poproszę o podanie źródła danych (chodzi o te 80%).
  16. Co prawda z wypadu wróciłem już kilka dni temu, ale dopiero teraz znalazłem czas i chęć na napisanie kilku słów :) Pojechaliśmy w 2 osoby na Transalpie. Pierwszy dzień to dojazd do Hermagoru (Karyntia), tam kwatera na kilka dni (przypadkowo trafiliśmy do pensjonatu prowadzonego przez rodzinę motocyklistów :) atmosfera była super), stamtąd wypady do Słowenii i Włoch. Potem przejazd w okolice Innsbrucka i znów traski po okolicy - Włochy i Szwajcaria. Na koniec (ostatnie 4 dni) okolice Zell Am See, gdzie spotkaliśmy się z motocyklowymi i niemotocyklowymi znajomkami. Suma: 4200km Wrażenia generalnie super. Drogi doskonałe, widoki nieprawdopodobne, frajda z winkli niesamowita. Zdjęć jest mało, bo jazda była tak fajna, że nie było ochoty na nawet krótkie postoje :P Dlatego też wiele pięknych miejsc pozostało tylko w pamięci, a zdjęcia ilustrują to, co było widać, gdy akurat się zatrzymywaliśmy w niefotograficznym celu. Kilka razy nam dolało. Powrót do Polski to było 900km, z czego 800km lecieliśmy w ulewie. Do tego bywa chłodno (szczególnie na dużych wysokościach), więc wybierającym się w Alpy polecam jak najlepsze ciuchy, kołnierze, kominiarki, podgrzewane manetki i kombinezony przeciwdeszczowe. Wszystko dobrze mieć pod ręką, bo pogoda lubi się szybko zmieniać. Rekordowa zmiana to 20 stopni w ciągu ok. godziny. Na dole było +25, a na przełęczy +5 stopni... Koszty: Paliwo w cenie ok 1,08 EUR w Austrii, 1,28 we Włoszech Spanie - 16-20 EURo za osobę w pensjonacie, pokój z łazienką, śniadanie w cenie Jedzenie - zestawy obiadowe od ok. 10 EURo. Miłośnicy austriackich pfeffersteków muszą się liczyć z wydatkiem 15-20EURo za to danie No i fotki: [ Dopisane: 19-08-2005, 17:50 ] I jeszcze wskazówka dla planujących wypad w Alpy - tamtejsze asfalty mają dużo lepszą przyczepność od polskich, ale też gumy zużywają się znacznie szybciej. Jeśli ktoś nie chce mieć niespodzianki związanej z koniecznością szukania nowej gumy w połowie wyjazdu, niech lepiej zmieni ogumienie przed trasą. Dla przykładu - na początku lata kupiłem na tył nowego Michelina Sirac, po 8500km (w tym Alpy i Chorwacja) guma jest już do wymiany (bieżnik dość mocno poniżej wartości granicznej). Gumę przednią wymieniłem przed Alpami, więc jeszcze trochę jej zostało ;) Oczywiście pamiętałem o dostosowaniu ciśnienia w kołach do dużego obciążenia i co kilka dni sprawdzałem ciśnienie już w trakcie wyjazdu.
  17. Zasadniczo nie, trzeba je tylko mieć jak przymocować od spodu - zwykle są sznurki lub paski które trzeba przywiązać jakoś do motocykla. Jeśli nie jeździsz szybko to nie ma problemu.
  18. Alternatywa - bierzesz jakieś fajne jeansy z szafy, wyciągasz protektory ze starej kurtki moto (ew. nabywasz protektory w sklepie motocyklowym lub sportowym), dajesz cały zestaw do osiedlowej krawcowej i na drugi dzień masz gotowe moto-spodnie. Moja dziewczyna miała duży problem ze znalezieniem motociuchów dla siebie i tak właśnie zrobilismy. Protektory Buse z mojej starej kurtki umieściliśmy na kolanach i udach w zapinanych rzepem od wewnątrz kieszonkach. Krawcowa wzięła 'piątaka' za całą robotę, a spodnie wyszły naprawdę super. No i cena wychodzi zupełnie inna. Niezłe jeansy możesz kupić w jakimś Lee za 130 zł, protektory za 30-40 zł (jeśli urządzą Cię takie dla rowerzystów i rolkarzy) chyba że masz jakieś zbędne w starych ciuchach, a krawcowa to 5-10 zl. Dodatkowy plus to możliwość wszycia protektorów na kolanach 'na miarę', tak żeby nie gniotły kolan po ugięciu nogi. W spodniach motocyklowych czasem się zdarza tak, że protektory są za nisko lub za wysoko i albo wiszą pod kolanem, albo nieprzyjemnie uciskają.
  19. Przecież motocykle są przystosowane zarówno do jazdy jak i postoju na deszczu, przy czym postój jest tu znacznie mniej 'szkodliwy', bo wody jest mniej i pada wyłącznie z góry, z bardzo małą siłą. Sam bardzo często jeżdżę w ulewie (taki fart, że jak jadę gdzieś dalej, to akurat musi lać) i mój sprzęcik nie protestował z tego tytułu ani raz.
  20. A ja odpalam na ssaniu, zakładam kask i rękawiczki (wg. mnie w tym czasie silnik dostanie jakieś podstawowe smarowanie), po czym na ssaniu rozpoczynam jazdę (na niskich obrotach i małym gazie). Ssanie po ok. pół minuty mogę spokojnie wyłączyć, a po kolejnej minutcie wskazówka informuje o przyzwoitej temperaturze silnika. Jakąs minutę/dwie później pozwalam już sobie na swobodne kręcenie manetką.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...