Skocz do zawartości

Dominik Szymański

Administrator
  • Postów

    10058
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    23

Treść opublikowana przez Dominik Szymański

  1. Seba, doskonale podumowałeś tę jałową dyskusję. Przecież sprawa jest prosta jak drut - lewe zakręty są w naszym (prawostronnym) kraju łatwiejsze do pokonania, prawe ciaśniejsze, więc trudniejsze. Na torze różnica znika, pojawia się charakterystyka pokonywania poszczególnych zakrętów. Tam są inne zasady po prostu. pzdr
  2. Rocco, pozwól że powtórzę swój post o szczękowcach Caberga z innego tematu: Jakby co, daj znać, to osobiście podjadę do Rapida w Poznaniu, żeby doradzić Ci w zakupie. pzdr
  3. Przedstawiam w skrócie procedurę leasingową, którą przechodzi się w procesie uzyskiwania leasingu na motocykl, a która może kilka osób zainteresować i ich zainteresować. Wziąłem w ten sposób w dzierżawę w lutym 2004 motocykl KTM 450 EXC Racing wartości 37.800 zł brutto. Otóż, jest z tym trochę (naprawdę trochę) problemów, ale generalnie leasing w przypadku osób prowadzących działalność gospodarczą i płacących VAT jest naprawdę niezłym wynalazkiem i warto z niego korzystać póki można (czyli dopóki nie spełnią się zapowiadane głupie pomysły z ograniczeniem odliczania VAT do 50 procent wartości naliczonego podatku VAT, a maksymalnie 3000 zł - paranoja totalna!). Problemów jest naprawdę bardzo niewiele i warto z tego sposobu nabywania motocykli korzystać, póki ktoś jeszcze nie wpadł w naszym pięknym kraju na to, aby nam to skomplikować i uprzykrzyć... Dostałem dwie oferty leasinngowe na KTMa- od Europejskiego Towarzystwa Leasingowego i Carcade. Oba towarzystwa zaufane, w obu przypadkach obsługa była fachowa i miła, w stałym kontakcie ze mną i z dealerem motocykla, który dodatkowo pomagał załatwiać formalności. Różnice między tymi towarzystwami - EFL jest niezwykle szybki i elastyczny, Carcade pedantyczny i dokładny. Oba na pewno godne zaufania. Potrzebne dokumenty do leasingu to: wpis do ewidencji działalności gospodarczej (wypis z KRS w przypadku innych spółek niż s.c. i zwykła działalnośc gospodarcza), umowa spółki, NIP, REGON, zaśw. z US o niezaleganiu z podatkami, zaśw, PIT36 za 2 lata wstecz, PIT36 za ub. rok, lub ostatni PIT5 z danego roku, dowody osobiste wspólników (jednej osoby w przypadku samodzielnie prowadzonej działalności), bankowa karta wzorów podpisów, umowa najmu lokalu będącego siedzibą firmy. Wszystko w oryginałach, a do przekazania w kserokopiach. Poza tym Carcade wymagało: zaświadczenia z ZUS o niezaleganiu ze składkami ubezpieczeniowymi, odcinka płatności za telefon lub odcinka płatności z tytułu VAT7, podpisów współmałżonków pod umową, poświadczenie pieczątek i kilka mniejszych drobiazgów. Całość można streścić jednym słowem - standard. Poza zaświadczeniami z US i ZUS oraz banku wszystkie inne dokumenty każdy przedsiębiorca ma pod ręką. Przy podpisywaniu umowy wystawiany jest także weksel in blanco, a w umowie okresla się jego wysokość odpowiadającą wartości przedmiotu lesingu wraz ze stosownymi kosztami. Wybrałem w końcu EFL. Miał lepszą ofertę inicjacyjną, czyli wynegocjowałem minimalną wpłatę wstępną na poziomie 10 procent wartości motocykla. Zapłaciłem za to małe "frycowe" - a więc obowiązkowe ubezpieczenie komunikacyjne było wyższe niż najtańsze na rynku (pakiet AC/OC/NW jest niezbędny przy leaingu przez cały czas jego trwania). W przypadku motocykli EFL wymaga pierwszego ubezpiecznia na poziomie ok. 10,5 procenta, podczas gdy można by spokojnie kupić pełen pakiet za 6 procent. Czyli jakieś 4,5 procent to "zapłata" za niską wartość raty inicjacyjnej. Oferta wyszła więc drożej o 1300 zł niż w Carcade. Na przestrzeni 3 lat leasingu to jakieś 70 zł miesięcznie. Jednak w moim przypadku Carcade zażądało wpłaty wstępnej na poziomie 25 procent. Ja, nie chcąc blokować sobie gotówki, wolałem dopłacić, ale mieć mniejszą pierwszą wpłatę inicjacyjną. Za EFL przemawiał także fakt, że w ratę wliczone jest ubezpieczenie na życie biorącego leasing, czyli w razie czego spłatę rat przejmuje towarzystwo ubezpieczeniowe (przynajmniej teoretycznie). Jeżeli komuś udałoby się wynegocjować wpłatę inicjacyjną w Carcade na poziomie 10 procent (a wydaje mi się, że jest to możliwe), wówczas oferta będzie bardziej opłacalna niż w EFL, ponieważ taka osoba (firma) będzie mogła sama wybrać najtańszy pakiet ubezpieczeniowy. Porównanie rat leasingowych między EFL a Cardace wygląda bardzo podobnie. Różnice są niewielkie, przy kwocie motocykla, który kupowałem - 37.800 zł brutto, wynosiły one killadziesiąt złotych w skali 3 lat. Wziąłem lesasing na 3 lata, czyli 35 równych rat oraz 36 rata wykupu za 1 procent wartości motocykla. Oczywiście można wziąć leasing na krócej lub dłużej. Cały koszt leasingu na przestrzeni 3 lat zamknął się w okolicach 25-26 procent wartości pojazdu. Czyli ok. 8,5 procent rocznie. Taki przelicznik obowiązuje w przypadku wpłaty minimalnej na poziomie 10 procent. Gdy wpłata pierwsza-inicjacyjna jest wyższa, np. 25 procent, koszt leasingu spada do około 22 procent na przestrzeni 3 lat. Im wyższa wpłata, tym tańszy leasing, co oczywiste. Podstawowe różnice między kredytem a leasingiem: towarzystwa leasingowe, w przeciwieństwie do banków, biorą pod uwagę głównie przychód firmy, a nie jej dochód. To podstawowa zaleta, ponieważ wiadomo, ze dochód firmy w naszym kraju o chorym systemie podatkowym wcale nie odzwierciedla kondycji finansowej firmy. U nas jest tak, że firma mająca np 1.000.000 zł przychodu i 999.000 kosztów bez problemów dostaje leasing, tym bardziej, jeżeli funkcjonuje na rynku jakiś (dłuższy) czas. Po prostu system podatkowy jest chory i zmusza wiele przedsiębiorstw do generowania kosztów, co w oczywisty sposób zaniża dochód firmy, ale wcale nie oznacza, że firmie źle idzie. Dlatego towarzystwa leasingowe patrzą na przychód, a nie dochód. Tak więc żaden bank nie udzieli kredytu w sytuacji, w której towarzystwo leasingowe daje sprzęt w dzierżawę. Kolejna zaleta - leasing jest tańszy niż kredyt konsumpcyjny. Tzn. gdy prowadzę firmę, i mam do wyboru: zakup motocykla dzięki pieniądzom pozyskanym z kredytu konsumpcyjnego, a dzierżawę leasingową, to wówczas drugie rozwiązanie jest nie tylko jest tańsze, ale i łatwiejsze do załatwienia. Kredyt w banku to kilku żyrantów, wykazywanie dochodów, oświadczenia małżonków, a najczęściej również zastaw na sprzęcie. Leasing to wizyta z podstawowymi dokumentami w towarzystwie, podpisanie umowy i odebranie sprzętu. Co miesiąc dostaje się fakturę VAT do wciągnięcia w koszty. Można zgłaszać chęć zwiększenia raty leasingowej, jeżeli potrzebne nam są koszty. Potem można zgłaszać chęć zmniejszenia wysokości raty. Rozwiązanie umowy leasingowej przed upływem okresu jej obowiązywnaia, patrząc z księgowo-podatkowego punktu widzenia opłaca się po upływie drugiego roku leasingu. Wcześniejsze rozwiązanie jest możliwe, ale powoduje pewne kłopoty natury prawno-finansowej. Natomiast w każdej chwili można "sprzedać" motocykl, czyli przekazać leasing innej osobie, oczywiście tylko takiej, która prowadzi działalność gospodarczą. Cesja to koszt około 300 zł. Minusy leasingu: - VATu nie odliczamy jednorazowo, tylko wliczony jest w raty; - nie wliczamy użytkowania sprzętu w koszty prowadzenia działalności gospodarczej, czyli nie ma amortyzacji, na której zarabia sobie towarzystwo leasingowe; - raczej nie opłaca się kończyć umowy przed upływem 2 lat obowiązywania; - motocykl nie jest nasz, tylko towarzystwa leasingowego, które nam go dzierżawi - oddaje w najem (chociaż w przypadku kredytu często bank dokonuje zastawu, a więc motocykl i tak nie jest wówczas w pełni nasz); - co roku należy wykupić pakiet ubezpieczeniowy AC/OC/NW (patrząc z drugiej strony - taki przymus to w sumie plus, bo obowiązkowo zapewniamy sobie spokój); - konieczność płacenia rat leasingowych nawet w wypadku upadku firmy, ewentualnie zrealizowanie przez towarystwo leasingowe weksla poręczeniowego, czyli tak czy siak będzie trzeba zapłacić za sprzęt - z drugiej jednak strony trudno się dziwić, że ktoś, kto pożycza nam pieniądze zabezpiecza się na wypadek naszych problemów finansowych; - oraz kilka innych sztuczek towarzystw leasingowych w stylu: przerzucanie odpowiedzialności za szkody komunikacyjne na leasingobiorcę. Reasumując - jeżeli masz firmę, a nie masz gotówki na poważny wydatek, płacisz VAT i dochodowy i czujesz, że Twoja firma ma szansę utrzymać się na rynku, a naprawdę chcesz mieć motocykl, wówczas masz do dyspozycji dzierżawę motocykla, czyli leasing. Odliczasz VAT, resztę wrzucasz w koszty, płacisz raty i cieszysz się motocyklem, a niewydaną na zakup gotówką obracasz. Koszt - ok 8,5 procent rocznie. pzdr
  4. Sure :lol: : "Tu kupuje rezydencje w najbogatszej w Kanadzie dzielnicy British Properties na zboczu gory 1200 stop ponad miastem. Sam widok z moich okien jest wart ponad milion dolarow. Zajmuje sie moimi hobby, glownie zeglarstwem, rodzina, motocyklami, samochodami, szybownictwem etc. Mam pare setek klientow, przewaznie milionerow albo multimilionerow, w mojej firmie brokerskiej zajmujacej sie glownie planowaniem finansowym i inwestycjami. Mam zawodowe tytuly ChFP, CFP, CLU i jeszcze pare" :lol: Myślę że m.in. mnie uważasz za "etatowego pajaca" :) Otóż wiedz, że nie czuję do Ciebie żadnego innego uczucia poza obojętnością. Kiedyś się trochę wkurzałem, fakt. Teraz czytam Twoje posty, bo mnie niekiedy interesują, staram się starannie omijać wszechobecny narcyzm z nich bijący, aby pozostać zupełnie neutralny uczuciowo. Ciekawe masz CV - fakt. Natomiast nie zwalnia Cię ono w żaden sposób z szacunku do innych, młodszych użytkowników forum. Każdy przecież widzi, że wystarczy aby ktoś powiedział, że jesteś nieomylny i masz rację, a natychmiast taka osoba staje się Twoim najlepszym przyjacielem, godnym pogłaskania po główce "uczniem". Osoby próbujące dyskutować lub mające swoje zdanie lądują w szufladzie "etatowe pajace", "ricers", "głupki" "małe Kazie" i inne stosowane przez Ciebie kryteria. Takie postępowanie nazywany TU U NAS hipokryzją. Co do Twojej kariery motocyklowej - liczyłem na jakieś większe osiągnięcia, skoro tak pewnie mówisz o tylu sprawach związanych z techniką jazdy. Znam wielu dobrych, polskich zawodników-motocyklistów. I tych starszych (Wróblewski, Oskaldowicz) i młodego pokolenia (Dubelski, Myszkowski, Nyga, bracia Pawelce). Znam ich naprawdę dobrze, wiele razy rozmawiałem o technice jazdy śpiąc z nimi w jednym boksie między jednym a drugim dniem zawodów. Jednak nikt z nich, chociaż mają sto razy więcej osiągnięć niż Ty, nigdy nie wypowiadał się o swojej wiedzy w tak pewny siebie, niezachwiany sposób, jak Ty to robisz. A wierz mi, naprawdę są od Ciebie lepsi... Po co ja to piszę w ogóle, hmm..? pzdr
  5. To musi mieć naprawdę dobre dojścia, skoro ja załatwiałem ostatnio koledze komplet supermoto do 520EXC i wyszło 6000 minus 10% rabatu. I to naprawdę sporo szukaliśmy. pzdr
  6. Felgi od Duka są "dziadowe" :arrow: :? ? Hmmm... dziadowe mogą być pseudoprzeróbki kół z motocykli szosowych pod supermoto, owszem. Ale chyba nie od Duka, który jest wariacją właśnie na temat supermoto... Kwestioa gustu, mi się podobają, niestety do EXC nie pasują. Poza tym pisząc o cenie 6000 za komplet miałem na myśli zakup legalny, w sklepie, z fakturą. Za 4000 zł trudno kupić oryginalny zestaw, skoro same piasty to wydatek 1600 zł, opony to 1000 zł, zestaw napędowy to 600 zł, kolejne kilkaset zł na tarczę i adaptor do zaciki. Nawet nie liczę felg Excela, sprzych, nypli itd. pzdr
  7. Gumowe, a raczej ze specjalnych mieszanek gumowo-silikonowych. Oosbiście polecam gripy Renthala, jeżdżę na takich od czasu gdy przerzuciłem się z ProGripa (też były nienajgorsze). Renthal robi kilka typów twardość, w zależności od upodobań (osobiście jeździłem na medium i soft). Poza tym polecam Domino, ale je trudniej u nas znaleźć (KTM wyposażał fabrycznie w Domino motocykle, od tego roku pałeczkę przejął renthal). Koszt firmowych gripów - ok. 70 zł za parę. Oczywiście po założeniu ściągnąć każdy grip cienkim drucikiem w dwóch miejscach, aby się nie ruszały. pzdr
  8. Najtańszy szczękowiec Caberga - Just One Easy nie jest zły, cena 590-620 zł. Najtańszy model z serii J1 kupisz za 620 zł, a w sportowym malowaniu za 950 zł. Nieco droższa seria Just One Plus (780 zł) ma lepszą wentylację i możliwość zrobienia kasku otwartego. Najdroższe, ale najwyższej klasy są kaski z serii Justissimo: 1100-1180 zł - dobra wentylacja, dość ciche jak na szczękowce, dobre wykonanie, niezła waga, naprawdę ciekawe malowanie w serii FX. Wszystkie Cabergi mają w standardzie szybę nieparującą i nierysującą się (z tym parowaniem w tańszych modelach, różnie bywa, ale to dotyczy wszystkich produecentów). Poza tym ważne - stały i natychmiastowy dostęp do części na terenie całej Polski. pzdr
  9. A już myślałem, że jednak mieliśmy reprezentanta w GP, a to tylko Janusz pisze nieskładnie... :) Jednak zdjęć i tak się nie doczekamy :) pzdr
  10. Już kiedyś o tym mówiliśmy. Profesjonalny zestaw do supermoto to koszt pod 6000 zł: felgi (do czarnych Exceli dopłata), szprychy i nyple, piasty, opony, dętki, duża tarcza na przód, adapter do zacisku przedniego hamulca, przednia i tylna zębatka, łańcuch. Dla wizulanej radochy - krótki błotnik z przodu. Dodatkowa i przydatna rzecz to stalowe przewody hamulcowe na przód. Oczywiście dobry jest także skórzany kombinezon, chroniący doskonale w razie ślizgu na asfalcie. Buty producenci również robią pod supermoto - baza ta co w crossowych, ale inna podeszwa i brak okucia na czubku. Tyle w skrócie. pzdr
  11. A moze Janusz to nie kto inny jak nasz slynny rodak po dalekim kisielu, czyli sam John Kocinsky :) :) :) No, ale ten scigal sie chyba raczej pod koniec lat 80-tych i w 90-tych. Wiec może Janusz to ojciec Johna Kocinsky'ego :D Ale Kocinsky to Amerykanin a nie Kanadyjczyk, no chyba, ze teraz mieszka w Kanadzie :lol: Hahhaa, John, jednego na pewno nie mozna Ci odmowic - huge imagination :lol: :lol: No chyba, że jakies fotki, statystyki, tabele... No tak, ale o to juz wielokrotnie bezskutecznie prosilem :) :arrow: :lol: pzdr
  12. Przy okazji, jeżeli jest to koło sprychowe, warto zwrócić uwagę, czy nie jest zniszczone wyściełanie felgi, a jeżeli jest, owinąć ją dokładnie mocną taśmą, np amerykaną i to z 2-3 razy dookoła. Co do wymiany opon, z moussem to dopiero jest jazda. Jeszcze nie doszedłem do tego, jak w miarę normalnym czasie zmienić koło z moussem, a najlepszym zajmuje to raptem kilka minut. pzdrr
  13. Co do tych 2 egzemplarzy sprowadzanych przez IMPORTERÓW (nie dealerów) z zagranicy bez homologacji, to prawda. Każdy importer może tak zrobić, ale wierzcie mi, że nie ma najmnijeszych szans, żeby takie motorki wyrwać (zazwyczaj wyłapują je baaardzo bliscy znajomi importerów i to zamawiane są nqa długo przedtem, zanim dotrą do Polski). Tak na przykład było z nowym KX2504T na którego miałem straszną chrapkę, ale szybko mnie ostudzili. Co do pozostałych crossówek - o ile motocykl nie ma homologacji na Europę czy nasz kraj, to raczej niewykonalna sprawa, ponieważ wątpię, aby udało się załatwić prywatnymi ścieżkami homologację na motocykl, w przypadku którego takiej homolopgacji nie załatwił (nie wywalczył sobie) sam producent czy importer. Także zarejestrowanie crossówki bez homologacji - raczej niewykonalne oficjalnymi sposobami.
  14. Żaden model z serii EXC, a nawet żaden model z fabryki KTM (nie liczę RC8 :D ) nie jest wyposażony fabrycznie w tłumik skrtętu. Można dokupić dość drogi zestaw, montowany na kierownicy w okolicy główki ramy. Koszt bez względu na model KTMa - pod 2000 zł. pzdr
  15. Gdy miałem crossówki to namiętnie obklejałem je logami producentów, krórych części miałem w motocyklach zainstalowane oraz ciuchy w których jeździełem. W crossówkach wyglądało to OK i nie pachniało żadnych dresiarstwem. Było uzasadnione - crossówka musi być kolorowa, bo taki jej urok. Jeżeli naklejki sa odpowiednio dobrane, a nie zrobiony misz-masz, to całość wygląda całkiem całkiem. Ale to w crossówkach, ew. w szosowych wyścigówkach. Obecnie, w enduro naklejami tylko kilka sztuk naklejek: TSM Sokół, BEST image PR, Renthal, Rapid (można powiedzieć, że te nazwy jakoś finansują mój sport) oraz KTM. I wszystko. W Ducati - Ducati Performance oraz DOC DucatiOwnersClub - drobne, pochowane naklejki świadczące o przynależności klubowej. I wszystko. pzdr
  16. Nie mam wielkiego doświaczenia w singlach, jednak KTM 400 jest mimo wszystko elastyczny jak na jednocylindorwca- ciągnie doskonale od dołu, nawet na niskim biegu. Np na trójce mogłem swobodnie lawirować między przeszkodami z prędkością trialowca. Dopisek - na pewno pod tym względem singiel KTMa jest elastyczniejszy, niż Vka Ducati. Duka wali łańcuchem po wahaczu przy tego typu zabawach. pzdr
  17. Jeżeli chodzi o HM 50 ccm to znalazłem coś takiego: http://www.allegro.pl/show_item.php?item=20751150 pzdr
  18. Z tymi motocyklami z Olszyny to chyba lepiej dajcie sobie spokój. Cały klub się wyprzedaje i kupuje pewnie nowe motocykle. Same crossówki w większości przypadków podejrzewam mocno wyekploatowane (w Olszynie jest pięknie położonny tor, jak się skacze pojawiają się wspaniałe widoki na góry). pzdr
  19. SXS KTMa wychodzą chyba we wszystkich modelach pojemnościowych serii SX. Tak jak ktoś powiedział wcześniej - fabrycznie mają montowane same najlepsze podzespoły z katalogu Hard Equipment KTMa. np zupełnie inny układ wydechowy, felgi, zresztą pół silnia jest tam inne niż w seryjnym modelu SX. Inaczej mówiąc SXS jest jeszcze bardziej wyczynową wersją SX - kupując taki motocykl można od razu zacząć się ścigać nie zwracając praktycznie żadnej uwagi na tuning, a jedynie na ustawienie poszczególnych funkcji pod swoją posturę i styl jazdy. Co do modeli KTMa sprzed 2001 rok. Ci, którzy mówią że się psują, mają całkowitą rację. Trzeba jednak dodać, że psują się także modele KTMa po 2001 roku. Co więcej, psują się też modele wyczynowe Hondy, Kawasaki i Yamahy. Także Suzuki się psuje. Czy już mniej więcej rozumiesz co mam na mysli? Chodzi mi o to, że takie gadanie, że jakiś tam model się psuje jest czczym gadaniem, bo jasne jest, że wyczynowy motocykl się puje. Musi się psuć. Jak ktoś chce uprawiać wyczyn, musi się z tym liczyć. W przeciwnym razie trzeba dać sobie spokój, kupić rybki i patrzeć jak sobie pływają :D Walczę już od dawna z takim myśleniem wśród moich znajomych, którzy kupują wyczynowe motocykle i się dziwią, że coś tam się w nich psuje. To jest kompletne pomieszanie pojęć i niezrozumienie tego, co się uprawia i na co się zdecydowało... pzdr
  20. Zdjątka z toru motocrossowego w Obornikach były robione przez fotoreportera gazetowego cyfrową lustrzanką (chyba z 10.000 kosztowała), więc są rzeczywiście zajebiste pod względem jakości. Zresztą i tak są przeze mnie pomniejszone, w realnych rozmiarach naprawdę robią wrażenie. Jak robił te fotki to się bałem odkręcać jak stał za mną, żeby mu po obiektywie kamieniami nie przejechać. pzdr
  21. Hehehh, tylko ją na pomarańczowo machnę :D A co kupię? Jak kupię, to Wam powiem :D pzdr
  22. Ehh, aż żal serducho ściska jak patrzę na tę moją kozę :cry: Tyle razy mi tyłek uratowała, tyle mnie po bezdrożach powoziła.. Rajdy, wyprawy... Hmmm, człowiek się jednak przywiązuje do takiek kupy żelastwa... No nic - moi drodzy póki co jestem bez enduraka! Ale co ma wisieć nie utonie, jak to się mówi :D Czyli POMARAŃCZOWA ALTERNATYWA rządzi :twisted: pzdr
  23. Nowej WR250F 4T bym nie kupił, bo za dużo mieszania biegami. Jeździłem trochę tą Yamahą i muszę powiedzieć, ze trzeba się sporo namieszać, szczgeólnie w piach no i na poodjazdach. Zawieszenie ma piękne, szczególnie z tyłu. Super felgi itd. Ale silniczkowi nieco brakuje mocy. To znaczy nie brakuje jej, źle powiedziałem - mocy jest odpowiednio dużo. Chodzi tylko o to, że trzeba tę moc zupełnie inaczej wykorzystywać, niż np w mojej 400EXC. Trzeba kręcić wysoko, żeby moc była i mieszać biegami żeby tę moc utrzymywać na odpowiednim poziomie. Na dłuższą metę upierdliwa sprawa, poza tym pod cięższymi osobami motorek nieco siada pod względem osiągów. Oczywiście WR250F to i tak o niebo lepszy motocykl niż KTM250EXC Racing 4T, który jest totalnie skopanym modelem. Co do KX250 4T - jeszcze nie jeździłem, więc trudno się wypowiadać. Z tego co słyszałem jest bardziej elastyczny silnik niż w WR250, a więc pozwala na spokojniejsza jazdę na wyższych biegach. Jak ktoś ze znajomych kupi takiego KXa (w co raczej wątpię ze względu na brak możliwości rejestracji) to na pewno pojeźdźę i zdam relację. pzdr
  24. Odchudzanie 4T doszło do tego, że tegoroczna absolutna nowość, czyli KX250 4T ma uwaga, uwaga - 92 kg wagi. Motocykl o niesamowitych osiągach, momencie obrotowym, mocy równomiernie rozłożonej w całym zakresie obrotów, i to wszystko w klasie wagowej odpowiedniej dla crossówek 2T. Gdyby tylko istaniała możliwość zarejestrowania takiego motocykla, co jest niewykonalne teoretycznie, bo model ten nie dostał homologacji na Europę, to miałbym poważny problem, co wybrać - KTMa czy właśnie KXa nowego. pzdr
×
×
  • Dodaj nową pozycję...