Skocz do zawartości

Dominik Szymański

Administrator
  • Postów

    9994
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    20

Treść opublikowana przez Dominik Szymański

  1. PS. To znalazłem w międzyczasie http://www.allegro.pl/show_item.php?item=20345028 pzdr
  2. Rispekt, ile by to kosztowało i jak z dokumentami? pzdr
  3. Tak się składa, że Kuba - Kubek, który pisał ten tekst to mój b. dobry znajomy z Poznania. Sam się na kawce nie znam, ale jakbyś chciał nr gg do niego, to wal na PW. PS - Kubek sprzedał starą szóstę i wziął nową 636 - to dopiero jest sprzęt. pzdr
  4. U mnie (KTM) szura nons stop, a tarcza jest prosta. Po prostu klocki delikatnie ruszają się w zacisku i stąd ten efekt. A jak naleci w zacisk piachu to jest już zupełna snopowiązałka - takie efekty dźwiekowe. Sprawdź, czy klocki się ułożyły, musiałbyś przepędzić sprzęta trochę po świeżym powietrzu i zobacz, czy wszystko się ułożyło. Aha, gdyby tarcza była krzywa powinieneś wyczuć to w dźwigni hamulca na kierownicy - podczas jednostajnego hamowania powinna puslować. pzdr
  5. Żeby dziś cokolwiek w motorcossie osiągnąć trzeba zaczynać poważne treningi w wieku 8 lat. Choć ostatnio podczas czeskiej elimiminacji mistrzowskiej w motocrossie w Olszynie był wyścig, w którym jechał 5-latek... To dopiero był widok. Zrobiłem sobie z tym maluchem fotkę (jego tata stoi obok i czeka na start syna - był nie mniej podekscytowany, co ten maluch). Inna sprawa, że wciąz jesteśmy 100 lat za Murzynami, jak w każdym innym sporcie, więc zabawę z motocrossem zwykle zaczynają ludzie w wielu 12-13 lat. Trudno się dziwić, że mają na starcie 5 lat do tyłu w treningach stosunku do równieśników z Europy i USA. Dlatego długo poczekamy jeszcze na jakiegoś polskiego Evertsa, Smetsa, Pichona, Beirera, Carmicheale'a czy Pastranę... Bo nie sądzę, żeby w tym dziwnym kraju coś się nagle pozmieniało na lepsze i rozsądniejsze. pzdr
  6. Jeżeli chodzi o ekpsloatację dwusuwowych crossówek to wszystko masz na forum - wystaczy wpisać w wyszukiwarkę. Jest wszystko wyczerpująco opisane. Jeżeli chodzi o Twoją zabawę z crossem, to pozostanie ona zabawą, albowiem niestety masz już zbyt dużo lat, aby cokolwiek w tym sporcie osiągnąć. W Twoim wieku crossowcy przechodzą już do enduro, bo na wyczynowy cross na wysokim poziomie są juz za starzy. pzdr
  7. Ksywkę Małolat dostał już dawno temu - wtedy, gdy pod swoje skrzydła wziął go J. Czachor i zaczął uczyć fachu. Raczej nie ma takiej mozliwości. Gdyby nie pech, Dąbrowski byłby w tym roku na pudle w Dakarze, mogę się założyć. Także jak tylko dojdzie do formy to Dąbrowski rusza w tym sezonie w MŚ w enduro rajdach długodystansowych i oczywiście w przysłorocznym Dakarze. Kędzierski ma inne zadanie - we wrzesniu czeka enduro-maniaków niesamowita przygoda - Sześciodniówka! W Polsce! Kędzierski jest w drużynie narodowej i nie może dać ciała. TSM Sokół, mój klub, wystawia swoją drużynę. Jak na razie jadą 3 osoby w SixDays Poland. Jeżeli uzbieram 2500 zł wpisowego, kasę na sześć kompletów opon, mechanika i pozostałe sprawy, to też jadę!!! Uważajcie, marzenia czasem się spełniają, tym bardziej, że są tak blisko - bo w Kielcach. Póki co w kwietniu jedziemy do Kielc sprawdzać trasę (trza się przygotować i poznać ją - to taki handicap dla miejscowych każdego roku ;) ). Nawet jeśli nie pojadę całe sześć dni, to i tak mamy ustalone, że każdy z nas będzie przez kilka dni obstawiał trasę i "duchowo" wspierał jadących w drużynie. Także trzymajcie proszę kciuki! O moich przygotowaniach do Sześciodniówki niebawem napiszę osobny post. pzdr
  8. Damian, żeby zrobić to co mówisz, trzeba by mieć nie bandę Punisherów, ale grupę co najmniej jak z Kill Billa albo Desperado. Wiesz co by było, jakbyś wpadł np na poznańską giełdę części z grupą kolesi i zaczął pałować handlarzy? Nie żyłbyś w parę minut. To jest zdziczała, wyziębiona, brudna banda, które swoje interesy będzie chronić choćby i po trupach. A jak wpadniesz z kolegami takiemu do domu w nocy i go spierzesz równo, to rano masz gwarantowaną znacznie większą delegację pod drzwiami. Z takimi typami trzeba ostrożnie - to nie jest grupa kelnerów tylko kolesi, którzy z niejednego (złego) pieca chleb jadli. I wiedzą, jak sobie radzić z "szeryfami", "zorrami", "janosikami" i wszystkimi innymi świętymi. Także moim zdaniem można ich załatwić tylko w jeden sposób - szukać najskuteczniejszych metod prawnych i w ten sposób niszczyć im złodziejski biznes. Urzędy Miast powinny mieć dobrych prawników, powinni być dobrzy prokuratorzy, skuteczna policja (marzenia). Nawet tak wyświechatny przykład jak Al Capone, który poszedł siedzieć za podatki, a nie zbrodnie, świadczy, że dobrze wykorzystane prawo skuje łapy największym wygom. pzdr
  9. Co do oryginalności WP - to sprawdzona Co do kaca moralnego - zawsze mam, jak coś kupuję na bazarze. A wystarczyłoby, aby takie bazary skupiały normalnych przedsiębiorców. Niech sobie ludzie handlują używanymi częściami, ale niech jednocześnie prowadzą działalność i - co najważniejsze - niech będa wyposażeni w kasy fiskanle. W ten spsosób będa musieli udokumentować pochodzenie towaryu przed jego sprzedażą przez kasę fiskalną. W Poznaniu trwa wojna między giełdą samochodową a władzami miasta. Nie od dziś wiadomo, że to co się dzieje na giełdzie (jest tam kikaset wielkich stanowisk ze wszystkim co się nadaje do remontu aut), kwitnie paserstwo pełną gębą. Nie od dziś wiadomo, ze znacznie więcej lusterek, kołpaków, felg, liste ozdobnych i innych łakomych kąsków ginie w środy i piątki, a więc dni poprzedzające giełdę części. Nie od dziś wiadomo, że jak ktoś na stosiku nie ma określonej części, to wyjmuje telefon i mówi, że za 3 dni część będzie... Albo mnóstwo przypadków, gdy ludzie kupowali na giełdzie części wcześniej skradzione ze swoich aut (np kołpaki czy wkłady do lusterek znaczone od wewnątrz). Co zrobić takiemu paserowi? Przecież wyśmieje nas nawet przed policją mówiąc, że nie wie od kogo to kupił, bo tylu ma dostawców że kto by tam panie pamiętał. Póki co handlarze bronią się rękami i nogami przed kasami, ale miasto chyba nie odpuści, bo za dużo ludzi zostało już okradzionych i zrobił się niezły dym. pzdr
  10. Jag, ja nie pisałem o filtrze paliwa, tylko filtrze powietrza, w Twoim przypadku produkcji K&N. K&N musi być stosownie "naoliwiony", poczytaj dokładnie, co napisałem stary, a będziesz wiedział, że starego oliwienia z filtra powietrza tez trzeba się jakoś pozbyć. Hiszpan - nie wiedziałem, że K&N zabrania tego rodzaju czyszczenia, o którym pisałem. Chociaż domyślałem się. Dlaczego? Ponieważ inny producenci, np TwinAir, też niby zabraniajną oficjalnie podobnych pkaktyk. Chociaciaz wszyscy (wlącznie z zawodnikami z czołówki) i tak podany przeze mnie sposób czyszczą filtry powietrza (czyli delikatne mycie letnią wodą z płynem do mycia naczyń, potem oduszenie i ew. spokojne przemuchanie powietrzem pod ciśnieniem). Powód? Takie czyszczenie jest równie skuteczne, co pranie w dedykowanych środkach piorących do filtrów. A przy tym kilkukrotnie tańsze. Moim zdaniem cała ta gadanina producentów o myciu filtrów w specjalnie do nich stworzonych preparatach, notabene produkcji tych samych producentów, to zwykły chwyt reklamowowy, napędzianie rynku i straszenie odbiorców, ze jak nie kupią ich produktów do czyszcenia, to ich produkt rozpadnie im się w rękach. pzdr
  11. Heh, nie ma to jak setki - zostawisz zalany gaźnik na parę dni zimą i problem gotowy - dysze zapchane. Ale setki i tak są kochane ;) Kiedy miałem seteczki, miałem też zwyczaj, że po jeździe zamykałem kranik, przechylałem moto na swoją stronę i zlewałem całem zbędne paliwo z gaźnika. Innym, pewnie prostszym, sposobem jest odkręcenie śruby spustowej w gaźniku i zlanie zbędnego paliwa. Takie zabiegi zapobiegną wytrącaniu się z paliwa wszelkiego syfu, co w rezultacie doprowadza do tego, że podczas rozruchu syf ten zalepia dysze. W przypadku Wawrzyna NSR pewnie zapchana była dysza wolnych obrotów. pzdr
  12. Kurcze... o tym nie pomyślałem :roll: Fakt' date=' glebnie lekko parkignowo i amor się zegnie, bo nie sądzę, żeby puściło mocowanie... Z drugiej strony jak go zamontuję tradycyjnie, czyli wzdłuż ramy, to i tak będzie to najbardziej wystający element motocykla, więc może przyjąć na siebie cały ciężar upadku. Jedyne bezpieczne rozwiązanie w tej sytuacji, to amorek na kierownicę, ale w moim Monsterze to niewykonalne. Dzięki za podpowiedź, na co uważać! Co do ustawienia na max hard, to mam wrażenie, że jest on nieci zbyt miękki - cóż, to w kończu używka, co prawda gdy amorek jest zdemontowany stawia dość spory opór przy ściskaniu i wyciąganiu, ale mam wrażenie, że mółghby być twardszy (inna sprawa, że miałem w rękach amortyzatory pracujące o wiele, wiele bardziej miękkno na maksymalnym ustawieniu, niż ten WP). Natomiast gdy zamontowałem go na moto, to się lekko zdziwiłem, bo skręcanie kierownicą na maksymalnym utwardzeniu wcale nie jest takie oporne. Fakt, trochę rozmawialiśmy o tym w drodze powrotnej kaszlem do Poznania. W sumie może być to ściągnięty z czyjegoś moto amorek. Nie za dobrze się z tym czuję, ale kurcze nie kupowałem go w dziupli od pasera, tylko na moto-bazarze, na który kupiłem bilet wstępu. Może to organizator jest paserem, jeżeli wpuszczałby złodziei...? Może sprzedawca oszukiwał? na swoje usprawiedliwienie dodam, że kupowałem w dobrej wierze. Jak bawiłem się z montażem amorka, zaczął pruszyć śnieg. Jak skończyłem montaż to okazało się, ze spadło 10 cm śniegu i spraliżował Poznań :lol: . Więc nie wiem, jak Monster jeździ z amorkiem. wszystkich pzdr
  13. Inny zadupek Inne siedzenie - jednoosobowe Inne kierunki z tyłu Inne malowanie Może Płetwa pod silnik Tak jak mówione wcześniej - inny wahacz, szersza felga i opona Osobiście kupiłbym coś innego jako bazę pod streeta. Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma ;) pzdr
  14. Dodam, że KTM montuje coś, co nazywa automatycznym dekompresatorem. Nie wiem na czym to polega od strony mechanicznej - na jakiejś zębatce w silniku jest taki mały dynks który powoduje, że silnik podczas opadalania sam się odpręża. Wiem że mój opis jest po kiju nocą od strony technicznej, więc postaram się dowiedzieć dokładnie, na czym polega ten patent od strony mechanicznej. Natomiast od strony praktycznej sprawdza się to tak, że zimny silnik w 400 EXC zapalam bezproblemowo używając elektrycznego rozrusznika, zupełnie nie operujac dźwignią dekompresatora, natomiast rozgrzany silnik odpalę kopytem, bez dekompresatora... ręką. Serio. Bezproblemowo. Tylko trzeba dobrze wyczuć moment, żeby silnik nie odbił i ręki nie wybił. pzdr
  15. Komplecik z mocowaniami wszelkimi - 350 zł ;) (dodam, że używane WP na niemieckim e-buy'u chodzą po 200-300 euro, a nówki - po jakieś 1500-2000 zł w zależności od modelu) pzdr
  16. No więc ustaliłem cenę ze sprzedawcą na 2300, ale jeszcze mogę z nim podyskutować podczas bezpośredniej rozmowy... Sam już nie wiem czy brać, do Leszna mam godzinkę drogi, mam swoją lawetę motocyklową... nic tylko jechać po nią. Kurde, człowiek to sobie musuiał hobby wymyśleć ;) pzdr
  17. Jag, Twoje moto nawet 10.000 km nie ma nabite, nie sądzę żeby tam cokolwiek trzeba było robić przy filtrze... Ale jeśli się upierasz to: jeżeli nie dostaniesz oryginalnego płynu (olej) do nasączania filtra K&N jedź do pierwszego lepszego sklepu motoryzacyjnego z autoryzacją Castrola i kup Castro FilterFoam - jest to olej w postaci pianki do nasączania gąbczastych filtrów powietrza. Kosztuje 20 zł, a patrząc, że musisz nakładać oliwkę co 50.000-100.000 km starczy Ci do końca życia i jeszcze jeden dzień dłużej. Dopisek - aha, Castrol, ale także inne obecne w Polsce firmy, np. Shell czy Motul, produkują także płyny do mycia filtrów nie wykonanych z papieru. Ale osobiście stawiam ponad nie porządne mycie w letniej wodzie z płynem do mycia naczyń - to pozwala doskonale usunąć stary olej z filtra, jednocześnie świetnie usuwwa syf. Potem suszenie oraz przedmuchaniem kompresorem, ale tak, żeby nie podrzeć filtra. I to w zasadzie tyle. pzdr
  18. ATV - All Terain Vehicle - zwykle ciężkie, napędzane na dwie osie czterokółki, na świecie najczęściej używane do pracy w gospodarstwach rolnych, dopiero potem w sporcie, nierzadko wyposażone w takie bajery, jak wyciągarki, pługi śnieżne itd. W Polsce najczęściej rejestrowane jako ciągniki rolnicze (napęd na 4 koła) lub motocykle (napęd na 2 koła). Quad - zwykle lżejsze, zwinniejsze, szybsze, z mocniejszym zawieszeniem. W wersjach wyczynowych, pozbawionych kitu homologacyjnego, nie podkegają rejestracji. O rejestracji obu rodzajów pojazdów decyduje homologacja. Jeśli ma, to OK, jeśli nie, to nie do zarejestrowania. To wszystko w olbrzymim skrócie oczywiście. QuadMan - ten Raptor mógł być zarejestrownay, ponieważ każdy importer w Polsce może w danym roku kalendarzowym zarejestrować 2 pojazdy każdego modelu motocykla czy quada (sprowadzone jako pierwsze w roku kalendarzowym - dopisałem, bo to ważne), który oficjalnie nie ma homologacji - tak skonstruowali przepisy, chodzi chyba o to, aby pojazdy te można było testować, prezentować na wystawach itd, a przy okazji by miały dokumenty rejestracyjne oraz polisy ubezpieczeniowe. pzdr
  19. "Wycieraczki" przydają sie w goglach np na torze, gdzie nie ma czasu przecierać szyby szmatką i trzeba jak najszybciej pozbyć się brudu - wtedy zdecydowanie cześciej stosowane są "zrywki" czyli tear-off. Z kolei filtr na rolce stosowany jest częściej w enduro. Sam nie używam tych wynalazków, natomiast zawsze inwestuję w podwójne szyby do0 gogli, które nieparują. Akurat dość często taplam się w gęstym błocie i gogle ze standardową szybą zawsze mi parują, co wkurza bardziej niż muszki-meszki w gębie. Teraz jeżdżę w Oakleyach, ale sporo czasu jeździłem w ProGripach. Niemniej do Oakleyów baaaardzo im daleko (np pod względem systemu wentylacjii, odporności szyby na porysowania itd). Aha - jeżeli nie wiecie, to dam radę odnośnie czyszczenia wewnętrznej szybek w goglach. Otóż najbezpieczniej jest przecierać gogle ruchem posuwistym z lewa na prawą i odwrotnie. Nie polecam ruchów okrężnych bo te zwykle doprowadzają do zarysowania szyby. Ponadto należy jak najmniej ingerować ręcznie w wenętrzną stronę szyby. Jeżli juz to bardzo delikatnie, bo wewnętrzna strona jest o wiele bardziej miękka niż zewnętrzna. I kolejna rada - jeżeli macie podwójne szyby w goglach nigdy nie myjcie szyb wkłądając je całkowicie do wody lub spłukując bierzącą wodą, ponieważ woda dostanie się między szyby, a wysychając zostawi nieciekawe i już nie do usunięcia plamy. Aha, jeszcze mi się przypomniało, aby nie prać gogli w pralkach, tylko ręcznie oraz to,. by nie używać proszków do prania, bo one doprowadzają na dłuższą metę do uczuleń na twarzy (sam się kiedy nabawiłem nieciekawej wysypki na gebie od proszków). Najlepiej myć gąbkę w goglach jakimś żelem pod prysznic o neutralnym pH, wtedy będziemy mieć pewność, że nam twarzy gogle nie zniszczą. pzdr
  20. Amortyzator (tłumik) skrętu działa jak amortyzator :lol: Dzięki przykręceniu z jednej strony do kierownicy lub przedniego zawieszenia, a z drugiej do ramy motocykla można pozbyć się łapania "rybki" ew. uchronić się przed ostatecznym zjawiskiem przed zaliczeniem gleby, jakim jest shimmy. Generalnie amortyzator usztywnia kierownicę i zapobiega niekontrolowanym jej ruchom pod wpływem różnych sił i nierówności terenu. W zależności od jakoś amortyzatora są modele pozbawione regulacji, oraz takie, w których można regulować "twardość" amortyzatora. Ten który kupiłem można regulować w 15 pozycjach - od "miękkej" przeznaczonej do standardowej jazdy, po bardzo "twardą" do jazdy po torze. pzdr
  21. No to muszę wysłać tę szkocką! Czachor10-ty, a Kędzierski nie dojść, że dojechał, to jeszcze na 38 miejscu i 5 wśród debiutantów na Dakarze! Poza tym chłopaki pokonali jeden z trudniejszych Dakarów w 26-letniej historii - z 209 motocykli, które wystartowały z Clermont-Ferrand do Dakaru dojechało tylko 65! Także wielkie brawa dla chłopaków. pzdr
  22. OK, poświęciłem dziś Małysza na zabawę z mocowaniem amortyzatora skrętu WP, który udało mi się wyrwać na łodzkim bazarze. ;) Początkowo chciałem go umieścić standardowo dla Monsterów, czyli do lagi i wzdłuż motocykla, do ramy. Kombinowałem na lewo i prawo, ale nie podobało mi się jak cholera - amorek jest zbyt długi i śmiesznie wystawał mi poza lampę. W końcu przypomniałem sobie, że widziałem kiedyś amortyzator skrętu zamontowany pod kierownicą Monstera. Przystąpiłem więc do kolejnych kombinacji bawiąc się przy tym setnie (każdy wie, jak taka zabawa cieszy :) ). Po jakieś kolejnej godzince przymiarek stanęło na tym, co widac na zdjęciach (sorry za jakoś, robione aparatem w telefonie). Amortyzartor jest więc zamontowany z jednej strony do lagi, przechodzi pod dolną półką i zamocowany jest do ramy po przeciwnej stronie. W efekcie amorek IMO prezentuje się nieźle, nie rzuca się w oczy jego rozmiar, nie zawadza o ramę czy golenie, poza tym w razie ewentualnego wypadku nie wbije mi się w kolano... WP, znaleziony po długich poszukiwaniach na łódzkim bazarze, to produkt duńskiej firmy White Power (nota bene należy ona do KTMa), ma 15-stopniowa regulacja napięcia. Kawał amora, hehe. To teraz zostaje jeszcze malowanie proszkowe ramy i będę happy. pzdr
  23. Osobiście zastanawiałem się nad tymi modelami: Philips Vision plus +50% światła i Philips Allweather. Obie widziałem np w Norauto. Vision na pewno pakowane sa po 1 sztuce, więc niezła sprawa, ale nie pamiętam czy Allweather nie są w kompletach. W każdym razie na seozn zmieniam żarówkę w Duce, ot choćby dla sprawdzenia czy coś w tym jest. pzdr
  24. Quadów i ATV nie rejestruje się jako motocykle tylko jako pojazdy rolnicze. Tym samym, o ile mają ważny przegląd tehcniczny, można nimi poruszać sie po zwykłych ulicach przy prędkościach oznaczonych w Kodeksie Drogowym dla traktorów. Tym samym także jazda quadem po drodze publicznej nie wymaga używania kasku - tak jak nie wymaga się noszenia kasku od traktorzysty ;) Inna sprawa, że w zawodach typu contry-cross enduro ścigają się głównie quady i z napędem na jedną, tylną oś - są to takie crossowe odmiany quadów - bez kitów homologacyjnych i mozliwości rejestracji, za to o wiele lżejsze i szybsze niż cięzkie ATV. pzdr
×
×
  • Dodaj nową pozycję...