Skocz do zawartości

Dominik Szymański

Administrator
  • Postów

    10058
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    23

Treść opublikowana przez Dominik Szymański

  1. UWAGA MODEMOWCY!!! DUŻO FOTEK W POŚCIE!!! SORRY, MOŻE SIĘ DŁUGO ŁADOWAĆ! Heheheh, jakbyś normalnie przepowiedział: w rok po zrobieniu tamtego zdjęcia, w zupełnie innej cześci Polski (góry), również późną jesienią, zdobylismy w końcu jakiś zamek na motocyklach. A wierzcie mi, że wdrapać się tam, po tym kamienistym szlaku, najeżonym taaaakimi wielkimi i śliskimi kamieniami, poza tym dość ostro nachylonym nie było łatwo... Poza tym zapodaję kilka typowo brudnych i "ciemnych" fotek z naszych wypraw enduro :lol: Fotki mojegoo autorstwa: Ruiny zamku na jakimś górskich szczycie: http://rapid-motocykle.neostrada.pl/sokol/...acz2003/001.jpg Ta koleina była tak głęboka, że KTM zakrył się wodą powyżej kanapy: http://rapid-motocykle.neostrada.pl/sokol/...acz2003/009.jpg Raz słońce, a za chwilę mgła ograniczająca widoczność do kilku metrów, czyli góry: http://rapid-motocykle.neostrada.pl/sokol/...acz2003/025.jpg Można było pokonać tory kolejowe górą, tylko po co, skoro można przeżyć wrażenia z przejazdu niziutkim tunelem dla zwierząt? Tak niziutkim, że trzeba było mieć głowę mqaksymalnie na wysokości kierownicy: http://rapid-motocykle.neostrada.pl/sokol/...acz2003/034.jpg Piaszczyta góra... trza wkręcać moto na maksa, najlepiej mocno się napędzić, by wjechać bez wpychania grata na górę czy spektakularnego fikołka z motocyklem: http://rapid-motocykle.neostrada.pl/sokol/...acz2003/052.jpg Kon, super zdjęcia! Extra bączki na śniegu!! Dobra, to ja zapodaję też kilka swoich bączków i odbijania się od band, co prawda na piachu, ale co tam :D http://www.dominikszymanski.neostrada.pl/M...motocross03.jpg http://www.dominikszymanski.neostrada.pl/M...motocross32.jpg http://www.dominikszymanski.neostrada.pl/M...motocross04.jpg http://www.dominikszymanski.neostrada.pl/M...motocross05.jpg pzdr
  2. Jeden koleś na bikepics.com wynalazł całkiem niezłe fotki GSX-Ra. Wolę akurat inne przecinaki, ale zdjęcia wyszukane przez tego kolesia są całkiem całkiem. Kilka IMO ciekawszych przykładów zapodaję. Reszta tutaj: http://www.bikepics.com/members/gixxeruk/0...asp?i=87541&s=0 Zobaczcie to, może czas założyć kolce i jazda na tor? Nawet można na gume sprzęta stawiać. Heheh, jak widać nie tylko na enduro można skakać... :lol: A to cio? Kółka ukradli w nocy? :lol: :roll: Czy żona się w*wiła i schowała kółeczka w pawlaczu :lol: :lol: Hehheee, Święty od stoppie :lol: :twisted: Tego początkowo sie skumamałem, ale jak się przyjrzałem bliżej, to mi wyszło, że auto i moto wyskoczyłi przez małą asfaltową hopkę i tak lądowały. pzdr
  3. Jeżeli chodzi o małe enduro 125 to Yamaha DT125 jest naprawde dobrym wyborem. Użytkownicy tego motocykla na pewno wiele dobrego o nim powiedzą. Wersja na 2004 rok ma już oznaczenie RE, co oznacza, że ma elektryczny rozrusznik! Taka nowość w 125-tkach: Jesli chodzi o produkty innych firm, to z motocykli w tej pojemności, które posiadałem, mogę opisać trzy: 1. Honda CRM125 - co prawda miałem wersję crossową CR125, ale powiedzmy, że poza pewnymi różnicami, to mniej więcej to samo. Honda była niezwykle elastyczna, miała świetny "dół", tak rzadko spotykany w "setkach". Jeździło się tym motocyklem niezwykle przyjemnie w terenie, nie tylko na torze. Bardzo jej blisko pod względem charakterystyki silnika do DT125. Niestety, Honda modelu CRM już nie robi. Zastąpiły je modele CRF 80, 100, 150, 250 itd. Wszystkie to już czterosuwy! Także dwusuowa CRM tylko używana. 2. Suzuki RMX125 - miałem wersję crossową RM125 i był to diabeł w żółtej skórze. Moc pod 40 KM powodowała, że wszystkie napotkane "setki" wąchały dym z tłumika. Co więcej, na przyśpieszeniu wycinałem kolesi np na KTM400EXC, czyli na czterosuwach. Motocykl ten zupełnie nie miał "dołu". Musiałem go kręcić pod koniec manetki, ale wtedy wyrywał mi się spod tyłka. Nie dało się nim jeździć w terenie, pozostawał tylko tor. Nie wiem jak wersja RMX, pewnie jest o wiele łagodniejsza, przy czym ja bym Suzuki już nie kupił - kwestia złych wspomnień i skrzywienia z tego tytułu. Inna sprawa, że już nie robią RMX - zastąpiły je modele DR-Z, np w pojemności 125. Oczywiście na fali zmian modele off-road są czterosuwowe. 3. KTM125EXC - najbardziej zaawansowany technologicznie z moich byłych "setek". Motocykl lubiący górę obrotów, ale "na dole" też jeździł, chociaż lubił zalewać świecę, gdy się go nie przepalało i w rezultacie świecę zalewał. Motocykl homologowany, do zarejestrowania, ale po zdjęciu kitu homologacyjnego robi się z niego crossówka (poza paroma szczegółami odróżniającymi go od wersji SX: mniejsze piasty, gorsze zawieszenie z przodu, inna kierownica itd). Problem z tym motocyklem jest taki, że w wersji EXC wychodzi od 2000 roku, a więc ceny używek w porównaniu np do DT czy CRM są dość wysokie. Jednak co KTM to KTM. Jest jeszcze off roadowe Kawaski 125 ccm, ale o ile mnie pamięć nie myli nie ma homologacji na Polskę, więc jest nie do zarejestrowania. Można powiedzieć, że wszystkie są piękne, mają coś w sobie, i jak na pierwsze poważne enduro nadają się jak najbardziej. Minusy to koniercznośc wożenia oleju z sobą, robienia mieszanek, dość częstych zmian tłoka (ok 30-40 motogodzin przy porządnej jeździe) itd. pzdr
  4. Kurde, no własnie tam nie powinny przeciekać. Moje Sidi leją wodę do środka jak wlezę wode powyżej końca buta. Dlatego wiążę je taśmexem. Kurcze, szkoda nóg, może właśnie to miejsce będziesz taśmiexem obwijał? pzdr
  5. Pytanko - ile km będzie z Poznania pociągiem na miejsce imprezki? I jak długo taka podróż w jedną sronę może trwać (dawno nie korzystałem z PKP...) ... pzdr
  6. Za*ebiste wieśki - te dwie to moje faworytki. Dwajcie więcej takich old-crossówek - na czymś takim nasi ojcowie smigali po lasach, aż się łezka w oku kręci... pzdr
  7. Jasne, że można się dogadać z dowódcą zarządzającym poligonem na miejscu, o ile na to pójdzie. Tylko to nie jest takie proste, bo taki dowódca bierze odpowiedzialność za bezpieczeństwo na poligonie. No i jak komuś stanie się krzywda, pojawi prokurator wojskowy itd, to wina za niedopilnowanie porządku na poligonie spadnie na niego. Dlatego raczej postarajcie się o przepustkę - powiedzcie, że musicie trenować do zawodów w ramach Pucharu Polski w rajdach enduro (klasa amatorska). Nie wiem co jeszcze doradzić. Postarajcie się o przepustkę i będziecie mieli święty spokój. pzdr
  8. Tak jak powiedziałem - wizyta u komendanta jednostki, który zarządza danym poligonem. Nie jest łatwo, ale idźcie w grupie i zastosujcie jakieś "nowoczesne techniki perswazji", to się uda :mrgreen: Dacie radę! pzdr
  9. Trzeba miec przepustkę na wjazd na poligon, którą wydaje komnedant jednostki zarządzającej poligonem. Zwykle taka przepustka wydawana jest na okaziciela "plus osoby towarzyszące", więc jak się jeździ w grupie z jedną osobą posiadającą przepustkę, to jest git. Jazda bez przepustki, jak wspomniałeś, kończy się ucieczkami. Poza tym my przestrzegamy reguł i w środy oraz soboty nie jeździmy. Nie jeździmy dla własnego bezpieczeństwa - wtedy naprawdę ostro strzelają. Co więcej, współczesne czołgi wyposażone są w jakieś super dalmierze laserowe. Jeden major oświecił nas, że taki dalmierz potrafi oślepić człowieka (na zawsze) z odległości kilku kilometrów. Możesz więc sobie spokojnie jechać i nagle zobaczyć ciemność, zupełnie nie spodziewając się zagrożenia. pzdr
  10. OK, wywiedziałem się u Andrzeja Mielocha, który w naszym lubie odpowiedzialny jest za wytyczanie tras wypraw enduro i rajdów. Otóż mapy sztabowe terenów wojskowych (tych terenów, które nie stanowią tajemnicy wojskowej) są dostępne w sklepach. Tzn na pewno nie kupimy ich w normalnym sklepie papierniczym, ale też nie trzeba jeździć kupować bezpośrednio od wojskowych. Mówiąc krótko - specjalistyczne księgarnie, najlepiej kartograficzne, takie mapy mają w normalnej sprzedaży. W Poznaniu mapy sztabowe kupić można m.in. w Pasażu kina Apollo przy Ratajczaka, a także duży wybór bardzo szczegółowych map wojskowych jest w holu glównym Dworca PKP. PS - nie wiem, jak na innych poligonach, ale na podpoznańskim poligonie w Biedrusku jest zasada, że nie jeździ się tam (ani nie spaceruje) w środy, bo jest to dzień ćwiczeń artyleryjskich. Poza tym niekiedy odbywają się tzw "dogrywki" w sobotę - wtedy, gdy w środę ni uda dokończyć się manewrów. Poza tym czasem są pokazówki w niedziele Mała przygoda mi się przypomniała - jakiś czas temu jeździliśmy 10 osobową grupą po Biedrusku między... czołgami, jeepami i działami artyleryskimi, wokoło pełno żołnierzy z różnych krajów, kosmos po prostu... Patrzyli na nas jak na ruchome, szybko przemieszczające się cele... Ubaw był, ale strach jeszcze większy. Potem dowiedzieliśmy się, że zorgranizowano w niedzielę manewry w ramach NATO, a my właśnie w niedziele pomykamy po Biedrusku (mamy specjalną przepustkę). pzdr
  11. Z tąTT-ką to chyba jednak przesadzili, że wchodzi do sprzedaży... Na pewno w 2004 do sklepów wchodzi WR450F z napędem na dwie osie. Cena 55.000 zł wstępnie na Polskę. Na pewno będę mógł tym pojeździć, więc zdam Wan relację, co i jak. Coś mi się śni, że kroi sie niezła jazda i zadyma :twisted: O ile dobrze pamietam, ciężar Yamaszki wzrośnie o ok 2-3 kg, rozkład mocy będzie w stosunku 85% na tył i 15% na przód, a więc chodzi głównie o lepsze pokonywanie i zachowanie w piasczystych zakrętach, ew. może przydać się to w głębokim błocie; na skokach oraz podjazdach kluczowy pozostanie napęd na tył: Jak widać, za napęd przedniego koła jest odpowiedzialny układ hygrauliczny, bodajże produkcji Ohlinsa: pzdr
  12. Spoko chopaki, jeździłem. Czad nie z tej planety, a mówić ściślej - pełen hardkor. Najważniejsze są zamarznięte czołgowiska (takie poprzeczne doły wypełnione wodą) - głębokie nawet na 1,20 metra, zwykle mają gdzieś z 50-60 cm wody. Jak jest mróz, to woda w nich jest zamarnięta i zwykle śmiga się po lodzie, ew. na mocniejszych sprzętach przeskakuje się je. Ale jak lód puści, to... kurna zaczyna sie rosyjska ruletka - wjeżdżasz w koleinę, nie wiesz ile w niej wody, jak głęboka jest i jak gruby jest lód. Ubiegłej zimy załamał się pode mną lód kilkukrotnie. Wrażenie dziwne - nagle przód odpływa, widzisz nogi w wodzie, podpierasz się ręką, a pod tą załamuje się lód, po czym leżysz cały w lodowatej wodzie, przygnieciony motocyklem. Jest tak zimno, że tylko kumple mogą cie wyciągnąć z opresji. Potem jazda przestaje być przyjemnością... W każdym razie na poligon zimą warto wziąć nieprzemakalny plecak a w nim zapasowy komplet bieliznym ciuchów i rękawic plus gotówka na herbatę w knajpie. Ojjjj, uważajcie na siebie zimą na poligonie - czołgowiska są strasznie zdradzieckie. pzdr
  13. O ile dobrze pamiętam, to mapy poligonów są dziś do oficjalnego kupienia, przynajmniej takie mapy w Sokole mamy (kurde, chyba oficjalnie kupione?). Muszę spytać kolegę, który je kupije, gdzie je zdobyć. pzdr
  14. Nawet na metr nie wjechaliśmy do Parku. A jeździmy nad Drawę kilka razy w roku. Wiemy co to przyroda. Nie niszczymy jej, nie wylewamy oleju ani paliwa do gleby itd. Szanujemy otoczenie, bo ono pozwala nam cieszyć się naturą. O tej wyprawie nad Drawę, rzeczywiście tę Drawę, pisałem swego czasu do ŚM. Wiemy, że gdyby nie przestrzegano pewnych zasad, bardzo szybko zakazano by w Polsce w ogóle jazdy typowej dla enduro, tak jak ma to miejsce chociażby w Niemczech czy Francji, a szkoda by było. Za dużo lat na karku, żeby szczeciactwo uprawiać, ale generalnie masz rację - jak nie będzie się trzymało ręki na pulsie, to resztki prawdziwej przyrody zostaną u nas po prostu rozjechane... OK, a dla rozluźnienia pare fotek z ostatniej wyprawy TSM Sokół w polskie góry: http://rapid-motocykle.neostrada.pl/sokol/...acz2003/008.jpg http://rapid-motocykle.neostrada.pl/sokol/...acz2003/021.jpg http://rapid-motocykle.neostrada.pl/sokol/...acz2003/046.jpg http://rapid-motocykle.neostrada.pl/sokol/...acz2003/054.jpg http://rapid-motocykle.neostrada.pl/sokol/...acz2003/010.jpg pzdr
  15. Nie wiem jak w Wawie, ale w Poznaniu w Pasażu na Ratajczaka jest księgarnia kartograficzna, w której można znaleźć mapy - tak jak mówisz - z dokładnością co do jeziorka i stawku. Poza tym mapy historyczne, do nanoszenia na GPS (z odpowiednią dokładnością długości i szerokości geogr.), przewodniki nie spotykane w innych księgarniach. Co fajne - mozna zamówić mapę konkretnie interesującego nas rejonu Polski w skali jakiej sobie życzymy, a dodatkowo kazać ją zalaminować (w taki laminat, który się gnie, a nie łamie). Tak oprawiona mapa jest nie do zniszczenia na enduro - mozna ją taplać w wodzie, przejeżdżać motocyklem i ugniatać podczas glebowania. Także skoro taka dziupla jest w "na prowincji" - w Poznaniu, to w stolycy będzie na bank też. Na pewno znajdziesz. A jak nie - to witaj w Poznaniu :D pzdr
  16. Ok, dzięki, człowiek uczy się całe zycie. To tak jak z nazwą Borne Sulinowo. Jak to odmieniać? W Bornem Sulinowie, Bornem Sulinowem, Bornym Sulinowie, Bornym Sulinowem? Kiedyś napisała do mnie maila mieszkanka tego miasta, że na stronach Sokoła jest źle odmieniana nazwa tego miasta, ale i tak do dziś nie wiem jak to się odmienia. Chyba "w Bornym Sulinowie". Ale to tak EOT Poza tym, świetne tory, choć ostatnio nieco zaniedbane są w Śmiglu, poza tym w Nekli koło Wrześni, ale tego toru nie lubie, bo raz się tam połamałem i raz zatarłem crossówkę. pzdr
  17. Dyzio, przecież sam wiesz dobrze, że masz niepowtarzalne moto. Kto z motocyklistów nie ogląda się za nim? Kogo nie rusza ten żółty kanarek wyjący jak kot na wiosnę? Tekścik super, może z tym inżynierem Orczykiem pojechałeś lekko (jakby tam był co najmniej szklano-aluminiowy salon, heheheheee). Ale poza tym w pełni obiektywny tekścik. Pisząc o dodatkach zapomniałeś o tym, co ważne, czyli o ubraniach motocyklowych - sam masz świetną skórę Triumpha i rękawice tejże marki. Nie każdy producent zleca szycie tak dorbych ubrań. Damian ma rację - wyślij ten tekst do ŚM. Jakbyś potrzebował pomoc, to zgłoś się do mnie lub do Pawła, to porozmawiamy z K. Wydrzyckim (pamiętasz, sam go poznałeś na zlocie M-G w Mucznem). Myślę, że tekst weźmie a fotki przecież masz wypasione, bo robione super cyfrówką. pzdr i do zobaczenia stary
  18. no wiesz co Dominik - taka gafa już kilka razy słyszałem jak tak nieudacznie odmieniają w telewizji ale przecież tam jest np. ten tor motokrosowy więc powinieneś wiedzieć jak się odmnienia nazwę tej miejscowości Hmm, to jak sie odmienia? Przecież to jest miejscowość o nazwie Wschowa, więc "we Wschowej"... Kurde, mylę się? Chyba nie "we Wschowie"? pzdr
  19. O ile mnie wzrok nie myli, to nie jest EXC tylko EGS, poprzednik EXC. Poza tym w białych plastikach (czarne z pomarańczowymi elementami zaczęły wychodzić bodajże w 1997 roku). Na pewno nie jest to motocykl do skakania ani crossu. Ma słabe zawieszenie, szczególnie z przodu. Średnica lag predysponuje to moto do spokojnego enduro, a nie wielkich szaleństw, bo można te maleństwa z przodu połamać. Nie ma upside-downa, bo ten zaczął być montowany po 98 roku. Zresztą założone opony świaczą, że nie jest to motocykl wyczynowy, tylko takie spokojne enduro z elelemntami funduro (szosa). Co do mocy trudno się wypowiadać. 14 KM jest realne, ale nie wiadomo, co było przy tym motocyklu robione. Obecnie KTM nie robi już juniorskich crossówek 50 ccm na dużych kołach, tylko na małych kółkach. Dla bardziej zaawansowanych są 65 SX (od 9 roku zycia), i wierzcie mi, że to są naprawdę małe "potwory", wcyisikające znacznie więcej niż 20 KM przy 55 kg wagi. I do tego palą nieco ponad 3 l. paliwa (oficjalnie). Oto maleństwo, na którym sam bym polatał z przyjemnością po torze :D pzdr
  20. Lanie wody do chłodnicy? Nie ma sensu: 1. Płyn chłodniczy ma za zadanie chłodzić silnik, robi to o wiele lepiej niż woda. Pamiętam, że kiedyś stale gotował mi się KTM - nagrzał się i wywalało korek (jest tam taki zaworek). Okazało się, że pwoodem jest właśniue zbyt rozcieńczony płyn chłodniczy. Nalałem noego Castrola Coolanta i zero gotowania się. 2. Kiedyś zostawiłem zalaną wodą crossową Hondę na kilkanaście tygodni. Jakże się zdzwiłemm, gdy po kilku miesiącach poszła się j... kapa od pompy wody. Jak mnie uświadomił magik od bawienia się w naprawy pomp wody, niektóre elementy silnika sa wykonane z takich stopów, które nie tolerują wody. U mnie skończyło się to klejeniem (spawać się tego nie dało), bo nowa kapa kosztowałby 800 zł. 3. Idzie zima. Woda + zima + chłodnica = mogiła. pzdr
  21. Enduro wyprawa "Sokoła" Do Karpacza Zakończenie Sezonu Enduro 2003 No i znów pojeździliśmy po górach. Jak zawsze polskich górach oczywiście. Tym razem w okolicach Karpacza i Jeleniej Góry. W długi weekend 8-9 listopada 2003 zapakowaliśmy na lawety nasze motocykle i ruszyliśmy na południe Polski. Zatrzymaliśmy się w samym Karpaczu, w uroczym pensjonacie Halicz, zlokalizowanym w dolnej części miasta, za to tuż nad górskim potokiem. Na miejscu czekał na nas już Grzegorz z Lwówka Śląskiego na swoim EXC 400, oczywiście z tym całkowicie wyprutym tłumikiem. W sobotę w góry ruszyło niemal 20 motocykli, w niedzielę zaś, gdy dołączyli do nas koledzy z Jeleniej Góry, liczba ta wzrosła do ponad 25! W zwartym szyku, a przy tym w bardzo szybkim tempie po górskich drużkach jechało ramię w ramię ponad 25 motocyklistów! Takiego widoku trudno uraczyć na szosie, a co dopiero w terenie! Gdy Miejscowi endurzyści przygotowali dla nas mnóstwo kilometrów górskich tras. Było naprawdę wspaniale. Co urzekające, to zmieniająca się pogoda – jechaliśmy to w pełnym i ciepłym słońcu, to w gęstej jak mleko mgle, to w siąpiącym deszczu. Temperatura to wznosiła się, to spadała. Raz ciepło, raz zimno. I tak w kółko. Po prostu w górach wszystkiego można być pewnym, tylko nie pogody. Do tego doszło mnóstwo liści, pozakrywanych korzeni i pniaków, sporo świeżego błota. Znalazło się kilka wspaniałych strumieni do pokonania. Oczywiście strome i kamieniste podjazdy to w górach standard, ale widok ponad 20 motocykli porozrzucanych po stoku i kulających się w dół motocyklistów naprawdę robił wrażenie. Nie zabrakło także innych atrakcji: zwiedzania starych twierdz i ruin poukrywanych wysoko w górach, przejazdów wąskimi tunelami pod torami kolejowymi, przeglądania się w szafirowej wodzie jakiegoś niesamowitego stawu utopionego w leśnej gęstwinie... Pokonywania piaszczystych i stromych gór. Mówiąc krótko – sporo się przez te kilkanaście godzin w górach widziało. I długo z pewnością nie zapomni. W sobotni wieczór odbyła się wspaniała impreza. Zakończenie Sezonu Enduro 2003 w Karpaczu miało swoją niesamowitą oprawę. Członków TSM Sokół powitali rycerze, wręczając każdemu zalakowany certyfikat, poświadczający trudy włożone w cały miniony sezon. A potem wspaniała uczta – prosiak z rusztu w jabłku, pieczony indyk, doskonałe górskie przekąski, zimne piwo. I zabawa do rana. Tak powinien kończyć się i zaczynać każdy sezon, a najlepiej, gdyby działo się to co najmniej raz w miesiącu. Pełny opis oraz prawie 150 zdjęć z wyprawy do Karpacza znaleźć można tutaj: "]http://www.sokol.poznan.pl/wyprawy/wyprawa...yprawa.html Miłej lektury. pzdr
  22. Kurna, troche tych kosztów jest. W KTMie mam co 1000-1500 km: reg. zaworów - 50 zł wymiana oleju i filtrów (2) - 100 zł (bez robocizny, bo sam robię) klocki GoldFren - 70 zł (p/t) Opony (co 1500-2000 km) - 400 zł tył i 300 przód (Michellin Comp. IV) plastiki - jak się połamią (od 80 do 400 zł) simmeringi i olej w lagach - 400 zł Zestaw napędowy (jeżdżę na Renthalu): łańcuch 300 zł, zębatki 140/90 (p/t) Łożyska w kołach - 100 zł AC nieliczę bo mnie nie stać, ale jakby co to 1350 zł W Ducati wolę nie liczyć... W maju zrobiłem duży serwis po 10.000 km za 1350 zł (włącznie z prostowaniem tej felgi, co ją na Pawle pogiąłem i regenarcją tylnego amortyzatora bo puścił). Kupiłem nowe opony Pireli Dragon Supercorsa (huhuhuuuu nóweczki za 250 zł z kosztem założenia i wyważenia, to jest okazja!!!). Na wiosnę czeka mnie praktycznie wymiana oleju i filtra ( ok. 200 zł) i ew. synchronizacja gaźników (z 50 zł), może regulacja zaworów (250 zł), ale chyba po 6000 km nie trzeba jeszcze, co? Trza sprawdzić w manualu. pzdr
×
×
  • Dodaj nową pozycję...