Skocz do zawartości

Dominik Szymański

Administrator
  • Postów

    10058
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    23

Treść opublikowana przez Dominik Szymański

  1. Jeśli chodzi o buty to patent jest prosty - o ile rzecz jasna masz odpowiednie buty crossowe, czyli wysokie, pod kolana prawie. Otóż ja, gdy widzę, że będzie spora walka z wilgocią w terenie, po prostu obwiązuję buty szeroką taśmą samoprzylepną (ale nie tą przezroczystą, tylko taką jak do kartonu lub inną "reklamówką). Nie ma bata, żeby tak zabezpieczone buty Ci przemokły. Inna sprawa, że noga poci się jak diabli. Co do reszty ciuchów - jak widzę deszcz, wyciągam z kieszeni kurtki na plecach przeciwdesczówkę, ale nie kombinezon. tylko taką specjalną wytrzymałą pelerynę (zresztą dostałem ją od teamu Yamahy). Sprawdza się w terenie, bo zupełnie nie przepuszcza wody, nie drze się na drzewach czy krzakach. Poza tym ma na plecach membranę oddychającą. Niestey, zauważyłem, że dłuższa jazda w trudnym terenie, a więc wolnym tempem powoduje, że ciuchy pod takim kondomem przeciwdeszczowym strasznie się pocą... No cóż. Co do spodni patentu nie mam. Po prostu jak się zmoczą, to staję więcej na podnóżkach i dość szybko wysychają. Nie mam patentu na rękawice, tzn są np neoprenowe, które mniej łapią wodę i szybciej wysychają, ale póki co nie wiem, jak zabezpieczyć zwłe rękawice crossowe przed wodą (przed deszczem nie, bo są handbary, poza tym wierzch dłoni chroniony jest dość dużą ilością gumy itd), ale chodzi o wewnętrzną stronę rękawicy, która jest z materiału, a którą zwykle podpieram się podczas glebowania. No i mocno moknie... O głowę nie trza się martwić, że zmoknie, bo jest garnek :D Dzisiaj zrobiłem 8 godzin w bardzo zmiennej pogodzie, czyli dość mocno padało, potem słońce i tak w kółko. Zabezpieczenie butów mocno się przydało, kondom na kurtkę też, spodnie specjalnie nie przemoły (co NoFear to NoFear). Tylko te rękawiczki cholerne... pzdr
  2. Eeeee, ja muszę sobie radzić z poliginem w Biedrusku (właśnie wróciłem z 8-godzinnej kąpieli w błocie). A tor motocrossowy całkiem niezły już (dużo zrobili na nim) mamy w Obornikach Wlkp - 30 km od Poznaniu. No a potem fajne tory w Głogowie czy Wschowej. pzdr
  3. Jeżeli chodzi o wskazywanie poziomu paliwa po wyjęciu klucza - to raczej normalne. O ile pamiętam Cooler ma tak samo w swojej siódemce. Jeżeli chodzi o poziom paliwa - a jak zachowuje się wskaźnik paliwa, jak lejesz więcej niż 10 l?
  4. _______ Heh, Janusz, czasem jednak błyskasz czymś co można nazwać żartem :notworthy: Ale do rzeczy - cóż, ktoś musi to forum rozkręcać, żeby inni mogli spijać śmietankę rzucając "swoją" wiedzą i robiąc jednocześnie z siebie światowego eksperta czy innego guru albo Jezusa. Też bym tak chciał... No, ale jeżeli każdy ograniczałby się tylko do puszczania jednego posta na tydzień, to forum byłoby mizernym cieniem tego, czym jest obecnie. Pamiętaj tylko o tym, że są też inne działy, w nich też trzeba się udzielać, żeby forum żyło. Jakoś nie widziałem tam twojej obecności... Nie moja wina, że drażni Cię moja aktywność. Może rób tak jak ja, czyli pisz, a wszystko będzie OK i nie będziesz miał kompleksów ani wrzodów na żołądku? Poza tym, pochlebiasz mi, że czytasz moje posty. Może sie czegoś nauczysz, chociaż czy może być coś mądrzejszego od Biblii...? Aha - mam nadzieję, że co do sposobu jazdy w terenie nie jesteś Biblią, bo to naprawdę byłoby świętokradztwem. ________ Wracając do tematu - interesująca jest dla mnie sama technika upadania. Nie znam się na upadkach szosowych, bo mam marne "treningi" z tego tematu, na szczęście zresztą. Zauważyłem jednak, że zawodnicy motocyklowi zwykle upadają tak, aby jak najdłużej jechać tylną częścią ciała po asfalcie. Ręcę mają uniesione, aby nie dostały się pod ciało i nie połamały. Zawodnicy chyba jak najdłużej starają się w jednej pozycji pokonywać drogę upadku - po prostu ślizgają się po nawierzchni toru. Jak to ma się do upadku na naszych śmieszych drogach? Nie mam pojęcia. Nie trenowałem tego. Może Janusz trenował u siebie, albo gdzieś przeczytał o tym? Wiem natomiast co nieco o technice upadków na enduro i trzeba powiedzieć, że jest ona zasadniczo różna, od tego co się dzieje na szosie. Otóż, największa różnica - zwykle podkurcza się nogi pod siebie. Chodzi o to, aby nie dopuścić do zaczepienia nogą o jakąś przeszkodę, bo to zwykle kończy się poważnymi kontuzjami (najczęściej łękotka). Upadek w terenie oznacza zwykle lądowanie na miękkim terenie, jednak pełnym niespodzianek. Trza upadać na dupsko, chroniąc nogi. Rzecz jasna trzeba też dbać o kręgosłup, stąd porządny pas nerkowy dedykowany enduro jest niezbędny. Szkoda nerek. Wiadomo też, że jednymi z najczęstszych kontuzji, jest złamanie obojczyka. Dochodzi do tego najczęściej przez źle dobrany buzer, który działa na ramię i obojczyk jak dźwignia podczas upadku i łamie obojczyk. Bez buzera jednak jeździć trudno, dlatego w enduro bardzo mocno pracują ręce podczas upadków. Inaczej mówića - z tej racji, że prędkości nie są największe, można postarać się o sparowanie upadku rekoma. Czyli podeprzeć się. Laik powie: podeprzesz się - złamiesz nadgarstek. I w pewnym sensie będzie miał rację, ponieważ niekiedy kończy się to właśnie złamaniem nadgarstka. Jednak trzeba uwzględnić fakt, że upada się zwykle na miękkie, a nie twarde (najczęściej, abstrahuję od wielkich upałów i utwardzenia się błota na beton). Zwykle takie odbijanie się od gleby, obywa się bez tej kontuzji. Tyle mi teraz naszło. pzdr
  5. Używałem w crossówkach 2T różnych olejów, zawsze w pełni syntetycznych i musze przyznać, że najlepszym okazał się Motul 800. Po rozebraniu dwóch silników, o czym już pisałem, okazało się, że silnil jeżdżący ma Motulu był czyściutki, natomiast po Castrolu zbierało się trochę nieprzyjemnego nagaru. pzdr
  6. To mnie Samson nieco pocieszyłeś. Problem jednak w tym, że nie za bardzo rozmawiam po niemiecku i zauważyłem, że na moje zapytania po angielsku Niemcy po prostu nie odpowiadają. Już mi przez to przynajmniej dwie interesujące aukcje uciekły. No i póki co chcę kupić coś za około 150 ojro i to będzie ważyć z 7 kg - czy w takim przypadku warto dogadać się z człowiekiem co do przelewu bankowego (wiem, że trzeba mieć po prostu bamowy numer swifft odbiorcy i tyle), ale jak z bezpieczeństwem transakcji no i ile może kosztować przesyłka o takiej wadze? pzdr
  7. Hej Kazmir, dzięki za info, ze coś działa nie tak. Napisałem już w tej sprawie do admina. Kiedyś podobna sytuacja miała miejsce w dziale "Nowe Motocykle". Póki co gratuluję super sprzęta !!! Twoja wiedza nt DrBiga i XL na pewno będzie tu nieoceniona! pzdr
  8. A jednak zapinka może się zsunąć. Po pierwsze' date=' w motocyklu enduro jest pod spodem napinacz łańcucha zrobiniony najczęściej z teflonu. Łańcuch pracując wyżłabia w nim dwa doły, także łańcuch przechodzi jakby przez dwie literu UU. Ogniwo z zapinką ma większą szerokość niż pozostałe ogniwa. Łańcuch kręcąc się do przodu wyżłobia specyficzny niejako jednokierukowy kształt i kręcąc do tyłu zapinka może nam zaczepić o wyszarpane w przeciwną stronę ścianki naszego UU i pop prostu zsunąć się gnąc się przy okazji. Po drugie we wszystkich motocyklach występują slizgacze na wahaczu i własnie na nich też możemy zgubić spinkę. Chociaż ślizgacze nie są tak wyżłobione jak napinacz łańcucha.[/quote'] Jak jest w enduro - nie wiem' date=' możliwe, że jest taka możliwość, ale na ślizgaczu??? Jak sama nazwa wskazuje służy po to aby łańcuch się po nim ślizgał a nie zaczepiał zapinką. Poza tym zapinka powinna być na tyle ciasno osadzona, że nie ma prawa się zsunąć. Ślizgacze w przekroju mają kształt jakby odwruconej litery T (no z takim dużym daszkiem) i współpracuje z nim tylko wewnętrzna część łańcucha, a autor pomysłu kręcenia do tyłu miał na myśli chyba obracanie kołem w przeciwnym kierunku a nie jazdę z przestawionym zapłonem do tyłu na 5-tym biegu z prędkością 200km/h[/quote'] Przepraszam za niedopowiedzenie, kwestia złego nawyku i myślenia o motocyklach enduro, zamiast nieco szerszego spojrzenia na temat. Otóż w motocyklach enduro prawdopodobieństwo zsunięcia się zapinki jest spore, bowiem jeśli kręcimy kołem w przeciwną stronę, może ona zahaczyć o prowadnicę łańcucha umieszczoną pod tylną zębatką, zwykle ściśle przylegającą do łańcucha. Czyli generalnie to, o czym słusznie mówił Michał. Arecki - ten "autor" to chyba ja... Tak miałem na myśli kręcenie kołem do tyłu, a nie jeżdżenie do tyłu z prędkością 200 km/h :? Tak się niestety składa, że podczas banalnego kręcenia kołem w przeciwną (do prawidłowego ruchu) podczas smarowania łańcucha w terenie, zapinka się zsunęła, zgięła i utknęła w prowadnicy (napinaczu łańcucha), co spowodowało nie lada problem i kikudziesięciominutową zabawę z naprawą. Także ja kręcę w odpowiednia stronę. Obojętnie, jakby to zabrzmiało. pzdr
  9. Chcę coś kupić na niemieckim e-buy'u. Jestem oczywiście zarejestrowany, mam kod itd. Prośbę mam jednak do forumowiczów obcykanych w zakupach na niemieckim e-buy'u, no i znających język niemiecki. Obiecuję, ze nie będę molestwował, prośba jedynie o przetłumacznie ogólnikowo paru zdań i pomoc w pośrednictwie w zakupie, czyli rozmowach ze sprzedającymi. Będę wdzięczny za kontakt na maila lub PW. pzdr
  10. Co więcej - o ile mnie pamięć nie myli, to kręcenie kołem w odwrotną stronę, w przypadku nieskuwanych łańcuchów może skończyć nie teges. Wiadomo, że zapinka ułożona jest rozcięciem skierowanym przeciwnie do ruchu łańcucha podczas jazdy. Tak więc kręcenie kołem w odwrotną stronę może spowodować, że zapinka się zsunie, w krytycznej sytuacji dostanie między np łańcuch na osłonę zębatki i pognie. I problem gotowy. pzdr
  11. Błotnik w supermoto jest zupłenie inny niż do offroadu - krótszy,węższy. A po co jest? Po to choćby, aby kamienie spod przedniego koła uderzały właśnie w ten błotniczek, a nie daszek czy gogle kierowcy... Poza tym supermoto łączy wyścig szosowy z drobnym elementem enduro - czyli skrawkiem drogi szutrowej i kilkoma hopkami. Stąd też i błotnik. Ehhh, dziwna dyskusja...
  12. Jeździłem na D207, potem na Metzelerach Mez4, teraz na Pirelli Dragon Corsa. Fakt, najlepsze były Dunlopy, ale niestety namniej trwałe. Jakbyś Grzesiek miał tańsze wejścia, to tez piszę się na komplecik. pzdr
  13. Sęk w tym Michał, że ile razy można powtarzać to samo? Może trzeba wymyślić nowe tematy, a nie ciągle - jak się wywracać, albo czy smarować łańcuch? Może musimy się nieco wysilić wspólnie? pzdr
  14. Kupe już o tym było.... Generalnie odpalać, jeśli taka możliwość jest. Najlepiej co 2 tygodnie. Doprowadzić motocykl do pełnego nagrzania - silnika oraz układu wydechowego. Posymulować jazdę, aby simmeringi zawieszenia się "obudziły". Nigdy nie odpalać na minutę, bo to nic nie daje tylko doprowadza do zniszczenia świecy. pzdr
  15. __________________ Przeniosłem ten temat z Motocykle, bo wcześniej był w dziale enduro/cross/quad i miał to sens. W Motocyklach tego sensu było już mniej... Ale temat zostawiam przyklejony, zachęcam do dzielenia się swoimi obserwacjami z polowania na aukcjach i ogłoszeniach w necie, dotyczących enduro, crossów i quadów. Nie wiem co myślicie, ale chyba warto założyć i przykleić dodatkowy temat, w którym będzie można zapodawać interesujące ogłoszenia dotyczące innych motocykli. Ale nie śmieszne ogłoszenia, bo od tego jest wątek Bartosza. To jak, trza se pomagać, co? :D :lol: __________________ Tak się składa, że wielu z nas poszukuje używanych motocykli enduro, a tych na rynku wciąż jest niewiele. Przynajmniej tych wartych uwagi. Pomyślałem wiec, że warto założyć i przykleić temat,w którym można by wrzucać informacje o interesujących ofertach sprzedaży (ale też i kupna, gdyby ktoś forumowiczów miał ochotę swoją kozę sprzedać i miał z tym problemy). Także wrzucajcie tutaj znalezione przez Was ciekawe oferty sprzedaży-kupna motocykli off-roadowych. PS - w sprawach zakupu motocykla enduro polecam giełdę na www.enduro.pl. Chyba największy wybór: setki ogłoszeń kupna i sprzedaży motocykli off road plus akcesoria. Sporo można też znaleźć na www.motoindex.pl wybierając dział Giełda, a potem odpowiednią kategorię motocykla. pzdr
  16. Mówisz, masz :D http://www.dominikszymanski.neostrada.pl/s...inek2003/23.jpg http://www.dominikszymanski.neostrada.pl/s...inek2003/65.jpg http://www.dominikszymanski.neostrada.pl/s...inek2003/25.jpg http://www.dominikszymanski.neostrada.pl/s...inek2003/51.jpg http://www.dominikszymanski.neostrada.pl/s...inek2003/27.jpg http://www.dominikszymanski.neostrada.pl/s...inek2003/29.jpg
  17. Niesamowita! I to połączenie tradycyjnej włoskiej kratownicowej ramy ze stali z aluminiowymi elementami ramy... Ciekawe, jakiego modelu to przeróbka. Dla mnie pełna bomba!
  18. Jakieś 5 lat temu. Wjechałem Hondą CR125 na tor motocrossowy (po kilku jazdach na tym motocyklu w terenie) i na jednej z hop zablokowała się iglica w gaźniku. Zanim zorientowałem się o co chodzi, leciałem w powietrzu, niestety przednim kołem w dół. Wylądowałem na przednim kole, uderzyłem klatką piersiową w kierownicę, zrobiłem salto, motocykl mnie nakrył uderzając kierownicą, kanapą i tylnym błotnikiem w głowę i kręgosłup. Złamałem żebra, startą skórę od pasa w górę, wstrząśnieie mózgu, doświadczyłem szoku termicznego (dziwne drgawki). Połamałem pół przodu motocykla. Od tamtej pory zawsze podczas jazdy mam dwa palce na klamce sprzęgła, i dwa palce na klamce hamulca. Gdybym wtedy miał ten nawyk, do gleby na skoku by nie doszło, bobym awarię skontrował sprzęgłem. Człowiek jednak ciągle się uczy... pzdr
  19. No no, Grzesiek, kroi się fajne moto, naprawdę. Pamiętaj, że jeśli chodzi o eksploatację tej Kawki to wal do Coolera, który ma, jak wiesz, wersję bez owiewki. Sporo już kilometrów na siódemeczce nakulał, więc wiele Ci opowie o tajnikach jej eksploatacji. Aha - zdaj sobie sprawę, że co 6000 km czeka Cię serwis (wg ksiązki serwisowej) kosztujący około 600-700 zł. No, ale takie są koszty posiadania moto. pzdr
  20. Coś w tym jest. To znaczy w formie fizycznej, a nie waleniu gruchy, o czym wspomniał Szramer. Na wyczynoiwym enduro nie wystarcza lajtowe podziwanie widoczków, tylko trzeba ściskać kierownicę, wyciągać grata z bagna, podnosić ileś tam razy sprzęta z ziemii, spadać masą ciała po skokach, itd. Moto waży od 90 do 120 kg (wyczynowe) a nawet 160 kg (cięższe enduraki). Kilka takich podnoszeń i po kondycji. Przyznaję - brak mi czasu na szlifowanie kondycji w siłowni i kończy się tym, że po którejś tam glebie po prostu wysiadam ficzynie. Do tego tyję po browarze. Wstyd... Ale jak kurde lubie browar, a moto jakoś tam zawsze podniosę :D pzdr
  21. Coś mi się wydaje, że za dwa lata Rossi jednak trafi do Ducati. Dziś sam Bayliss mówi, że wyciska z Duki w porywach 85 procent jej własności - po prostu sprzęt i team jest zbyt świeży, żeby jeździć na maks zestrojonym sprzętem. Nie dziwię się Valentinikowi, że obawiał się takiego niedopracowania sprzęta. Jeśli przez te 2 lata Rossi zrobi na Yamasze wyniki, a Ducati podciągnie się w zestrojeniu swoich maszynek, to coś mi się kołacze po łepetynie, że jednak Rossi zakoczy karierę w teamie z Bolonii. pzdr
×
×
  • Dodaj nową pozycję...