Skocz do zawartości

Dominik Szymański

Administrator
  • Postów

    10058
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    23

Treść opublikowana przez Dominik Szymański

  1. Nie pamiętałem czy szramer ma XT czy XR jak myślałem i napisałem, co za różnica, skoro to podobne moto. pzdr
  2. Każde moto jest inne. Inaczej skacze się i bierze zakręty na RM125, inaczej na EXC450, a inaczej na szramerowej Hondzie. To jest masa już, nie można mu dawać rad w stylu - weź się k*rwa napędź to polecisz. Honda szramera ma masę, szkoda katować jej zawieszenie na wielkie skoki. Szramer - weź napędź się lajtowo na dwójce na hopkę, trzymaj gaz równo, prędkość max 30 km/h, przeleć hopkę i trzymaj się pionowo w locie, tam aby upaść na 2 koła, a w najgorszym wypadku na tylne, ale nigdy na przednie. Popróbuj tak kilka dni. Potem wrzuć trójkę i zrób top na większej prędkości. Wyczucie motocykla w trzech momentach: odbicie z hopy, lot, lądowanie, przyjdzie samo, bo sam wyczujesz na co moto może Ci pozwolić. Co do brania zakrętów - akurat tu masz pod sobą traktor - napędzaj się na torze raczej od zewnętrznej, niż od wewnętrznej, gdzie zwykle zdławia się silnik do zera, nadzruca kiere i dale w palnik na maksa. Jedź po zewnętrznej bandzie, moto masz mocne i ciężkie, świetnie wgryzie się w bandę, przysuń się do zbiornika, przed wejściem w bandę odejmiij gaz, trzymaj sprzęgło w pogotowiu, noga od wewnętrznej strony do przodu, w połowie bandy dodawaj gazu najlepiej strzelając lekko sprzęgłem aby utrzymać harmonię. Przy wyjściu z bandu puszczaj sprzęgło i tylko gazem dawaj po bandzie tak alby tylle koło szło po niej a prtzednie już łapało tor. Tyle na razie. PS - jeżdże teraz podobnym sprzętem, gdyby nie zawieszenie można takimi sprzętami jak nasze ze spokojem obcjechać wszelkie 125-tki, a nawet rzucić się na cieniasów na lekkich 4T, jak WR450 czy EXC450. pzdr
  3. Sofia jej imię, bo to kanapotapczan, dodatkowo rozkładany i można w niej upchać pościel, poduszkę oraz pidżamę. Silnik 4T, 250 ccm, moc tak ponad 30 KM, ale łagodnie rozłożona. Ściślej Sofia to Kawasaki KLX250 z 97 roku chyba (nie pamiętam). Oczywiście zarejestrowana, opłacona itd. Kupiona w Polsce, zresztą w salonie prezesa naszego Sokoła - ksywa Tatuś. Mamy Sofię w Sokole na wszelki wypadek - jak się komuś moto zepsuje na dłużej, jak komuś moto zaje*ią (vide - ja) itd. Jest zawsze pod ręką. Umyta, przygotowana, gotowa na nowego chłopaka :P Wtedy wsiada się na nią i daje jej w pi.... no wiadomo w co. Tak właśnie jest teraz. Śmigam sobie na Sofii, m.in. dwa piękne dni w górach koło Karpacza,w sumie kilkanaście godzin non stop w siodle (niebawem relacja na www.sokol.poznan.pl plus 250 zdjęć). Powiem Wam tak - pierwsze 10 km to była walka z brakiem mocy. Moto idzie pięknie do przodu, ale brakuje mu tzw. (endurowcy wiedzą o czym mówię) "pierdolnięcia". No więc odkręcanie przed przeszkodą nic nie daje, przód przyklejony do gleby. Trzeba być gotowym na inne sposoby pokonywania przeszkód. Za to podjazdy, nawet najcięższe, spoko - dwójeczka, pełna łycha, obroty na maksa i idzie. Objeżdżałena na podjazach ze spokojem kolesi na nowych WR250 czy nawet EXC400. Gorzej jak nie dojedzie na podjeździe i zaliczy glebe. Sofia lub być kopana, ni ma baba rozrusznika. Ale kopię się ją wyjątkowo przyjemnie - jeden kop w dupe i Sofia grzecznie mówi dzień dobry. Kopie się ją jak 2T - lekko i przyjemnie, nie ma nawet dekompresatora. I co jeszcze zauważyłem - większa masa powoduje, że ten motocykl pode mną (ważę dość mało, bo jakieś 69 kg), zachowuje się jak EXC pod jeźdźcem ważącym koło 100 kg. To po prostu jest czołg. Byliśmy teraz w górach, było lekko mokro. KLX nie wjeżdżał w koleiny, KLX robił swoje własne koleiny. Szok. W EXC mam tak, że jak wpadnę w koleinę, to tylko łycha i jazda. A tu nie dość że nie wpadałem w koleiny, to jeszcze gdy było bardziej miękko zostawiałem za sobą piękną koleinę. Miodzio. No i ta kanapa, sofa, tapczan w jednym. Od dawien dawna nie musiałem przed jazdą smarować dupy kremem, żeby nie mieć odparzeń. Po prostu usiąść i jechać. Do tego świetny gang silnika i rewelacyjne harczenie tłumika (głośnie harczenie). Sofia będzie ze mną przez kilka tygodni, potem idzie do Yagoodki z Sokoła, który musi sprzedać EXC520. Ale na pewno się jej z Sokoła nie pozbędziemy. Ja tam kocham Sofię i jej nikomu nie oddam. Ona tyle wybacza :P pzdr Załączam fotki Sofii, którą ujeżdżałem w ostatni weekend po polskich górach dając jej w palnik i słysząc jak harczy pode mną z zachwytu :buttrock:
  4. Trza to przenieść do Co i jak kupić - w kwestii formalnej. Gold Freny to dobre klocki, jeżdżę na nich od lat. W enduro starczają na ok. 1000 km, chyba że jest mokro, to na jakieś 300 km. Na szosie w Duce tył wytrzymał mi 15.000 km, a przód przejechał już 20.000 km i jeszcze się trzyma. Inna sprawa, że dozowalność na szosie w GF będzie ne pewno gorsza niż np w Ferrodo. Gold Fren to dobra, sprawdzona i dość tania marka (komplet na tarczę kosztuje 60-70 zł), ale trzeba pamiętać, że to średnia półka jest. pzdr
  5. Trzeba nagwintować wahacz na większy rozmiar i wkręcić gwint, inaczej to będzie zawsze prowizorka. Trzeba zdemontować wahacz, aby nagwintowanie było idealnie proste. Ja kiedyś miałem nieco podobny problem: w którymś z moich KTMów. U mnie śruba w ogóle się urwała, zostając w wahaczu. Pamiętam, że mechanik jakoś delikatnie podgrzał wahacz, potem zrobił w urwanej śrubie delikatne nacięcie podłużne, następnie to wystygło, znów nagrzał wahacz, wystygło delikatnie i jakoś udało mu się śrubokrętem tę urwaną śrubę wykręcić. PS - do wszystkich osób z naciągiem łańcucha poprzez wkręcanie śrub w wahacz apeluję - przynajmniej 2 razy w sezonie wyciągajcie te śruby, oczyszczajcie otwory i same śruby, dokładnie wszystko smarujcie porządnym smarem. Inaczej po jednym sezonie może okazać się, że śruba naciągu łańcucha nie chce się ruszyć, a jej przekręcenie jest niezwykle łatwe. Wtedy problem gotowy. Dodam, że w moim tegorocznym KTM450EXC śruba z jednej strony ledwo ledwo dała się wyciągnąć po... 3 miesiącach od zakupu motocykla!!! Po prostu dostaje się tam sporo wody i błota, całość rdzewieje, a raczej tworzy się specyficzny "spaw". PS2. Natha, nie chę być upierdliwy, ale to chyba Tobie właśnie polecałem zakup starszego, ale nowego moto (Hona), zamiast "tuningowanego" używanego, czy tak? pzdr
  6. Oczywiście, że tak! To przecież logiczne. Problem właśnie w tym, że w naszym kraju wydaje się to mało logiczne :| Motocykle crossowe nie są niczym innym, niż pozbawionymi homologacji (iuprawnienia do ruchu drogowego) motocyklami enduro dostosowanymi do potrzeb wyczynu na torze motocrossowym (tak w uogólnieniu oczywiście, bo w sumie crossówki i enduro to dwa różne światy zarówno pod względem silnika, jak i zawieszenia). Numery ramy i numery silnika przypisane są konkretnemu motocyklowi crossowemu. Kupując crossówkę u dealera dostajemu fakturę z wszystkimi numerami i danymi motocykla. Kupując od osoby prywatnej również powinniśmy zadbać o zapis numerów w umowie kupna-sprzedaży. Numery ramy i silnika w crossówkach mają olbrzymie znaczenie przy wszelkich naprawach motocykla. Tylko po numerach ramy, a czasem też silnika, można dojść do odpowiednich części niezbędnych do naprawy moto. Ogólniedostępne fiszki, również te u dealerów, tak naprawdę nic nie mówią. Są to rysuneczki, czasami wręcz śmieszne, w których naprawdę łatwo się pogubić, nic nie widać, a jak widać to okazuje się to "nieco" inne na rysunku niz w rzeczywistości. Bez numerów ramy i silnika nie da się kupić np maleńkiego podzespołu silnika motocykla crossowego, a który to malutki podzespół unieruchamia silnik na bardzo długi czas. Niestety, żyjemy w kraju, w którym przeważająca większość (oceniam to co najmniej na 80 procent) motocykli crossowych nie posiada numerów silnika i ramy lub numery te baaaardzo różnią się od tych, które wyjeżdżały z fabryki producenta. Tu się niestety kradnie, tu się przebija numery, tu się chamsko spisuje umowy kupna-sprzedaży na kradzione motocykle, tu policja nie szuka crossówek bo traktuje je jak skradzione rowery lub deski surfingowe, tu nie warto nic mieć, bo za chwilę się tego nie ma. No chyba, że ktoś jest paserem i lubi mieć wokół siebie kradzione rzeczy. pzdr
  7. Mhmmm takie coś to rozumiem. Szkoda, że nie wszyscy to rozumieją i robią bydło, jak niejaki zbanowany Zły Człowiek czy inny Krasek. pzdr
  8. Kiedyś ja załatwiałem forumowiczom takie podkładki z dość grubej blachy-kwasówki. Były extra i tanie jak barszcz. Dodatkowo każdy mógł sobie zrobić grawer na takiej podkładce (u mnie jest np adres www TSM Sokół). Niestety, zakład kolegi który nam to robił, chyba upadł bo coś ostatnio możliwości się skończyły. No chyba że coś jeszcze uda się wymyśleć. Tu jest telefon do Łukasza, może ma jeszcze jakieś możliwości lub kogoś poleci - 602 113460 pzdr
  9. Koza - zajebioza. Też mam chwilowo-przejściowo zupełnie innego enduraka niż się przez ostatnie lata pprzyzwyczaiłe. I też trza go kopać w morde jeża :mrgreen: . Zapodam foty jak tylko zrobię :mrgreen: pzdr
  10. W Larssonie masz naprawdę dobre amorki skrętu po nieco ponad 250 zł. Bez mocowań, ale to nie problem. Nie sa to firmówki, ale spokojnie dają radę. pzdr
  11. Założyłem w tym sezonie WP z 15-stopniową regulacją. Fakt, przydaje się, u mnie w Duce szczególnie nieprzyjemne było trzepotanie na wyjściu z zakrętów o dość nierównej nawierzchni. pzdr
  12. Nie powiem, kocham włoską kuchnię. A ta tesi 2d to jest jak najlepsze tagliatele z kurkami w śmietanowym sosie. Pycha!!! pzdr
  13. To jest niestety przypadłość wszystkich moto z rodziny EXC i SX. Jest na to lekarstwo - amortyzator skrętu. Mozna coś takiego kupić, montowany jest na wysokości licznika. Przypomina nieco amortyzatory montowane niegdyś w Junakach. Ale daje radę. pzdr
  14. Jeżeli chodzi o cywilizowane supermoto to polecam LC4 SM. Zapewni max przyjemności, przy małej obsłudze, w miarę tanich i rzadkich serwisach. Każdy inny wybór, np EXC, WR, Husqvarna, Husaberg, DR-Z itd w wersji oznaczać będą pełen wyczyn: olej wymienia się co 1000 km, zawory co 1500 km, nowy łańcuszek rozrządu po 5000 km. Przelicz, pomyśl, wybierz. I nie wierz w bzdury, że na SM można śmigac 200 km/h. Można śmgać przy odpowiednim dobraniu zębatek, ale co to sa śmieganie, w którym powyżej 150 km/h nic nie widzisz, bo tak targa tobą pęd powietrza. Nie róbmy z siebie debili. Każde moto stworzone jest do innych celów: choperem przetaczasz się po szosie, plastkiem zwijasz asfalt, enduro badasz głębokość błota a crossem sprawdzas wylotową hop. SM nie ma jeździć 200 km/h. Ma jeździć 100, ale w zakrętach w takim pochyleniu, jak to robią kolesie na żużlu. Tyle. pzdr
  15. Przeciez gadaliśmy o tym kilka dni, a ISDE było miesiąc temu. Nie chce mi się o tym już gadać, mi też za*enali tam motocykl. pzdr
  16. No fakt, ale to żadna sensacja w sumie... To zupełnie normalne widoki w całej Europie. Może w Polsce to mało popularny sport w tym wieku, ale np w Czechach 6-latkowie mają już swoje mistrzostwa w motocrossie na poziomie krajowym! Ale faktem jest, że chciałoby się mieć takiego syna. Na zdjęciu: ja (kucam) oraz jedne z najmłodszych zawodników w Mistrzostwach Czech w motocrossie, rok 2003, Czechy w okolicach Lwówka Śląskiego, Polska. pzdr
  17. STRACIEŁEM CIERPLIWOŚĆ!!! Kolesie "zły człowiek" i "krasek" są zbanowani. Jeżeli wrócą tu i zaczną robić takie bydło jak w tym temacie, ich IP zostaną zblokowane na amen. Tzn już się tu nie pojawią. Póki co pomachajmy im na do widzenia. GT 80 - ostrzeżenie za chamską odzywkę. Jak nie potrafisz utrzymać poziomu tego forum, to trzym gębę na kłódkę, bo się naprawdę wkkkkkk*wie!! Rysiek - ostrzeżenie za podejmowanie niepotrzebnej pyskówki, sprawieldiwość musi być. BartMFK - mam Cię pod lupą... Na razie tyle. Będę obserwował co tu się dzieje. ALE PRZEGIĘCIE BYŁO NA MAKSA!!! :buttrock:
  18. W sumie wiele racji, ale jest jeszcze kwestia odpowiedniego rozłożenia kolców. Generalnie nie wkręca się w każdą kostkę, tylko w wybrane, alby otrzymać optymalny układ zapewniający maksymalną przyczepność. Musiałbym poszperać i poszukać danych jak to się robi dokładnie, bo 2 lata temu zrobiliśmy takie na zimę opony z kolegą do jego 520. pzdr
  19. No właśnie, w ub. sezonie zrobiłem na Duce cyba ponad 11.000 km (a moze i więcej), a w tym tylko nieco ponad 4000... W ogóle przestałem po mieście jeździć. To była chyba wina tej pogody, powiem szczerze, nie cierpię jazdy w deszczu... pzdr
  20. Ojjj kolego kolego uważaj. Jeżeli jeszcze nie zauważyłeś, to to jest forum, a nie czat. Koledzy mają rację - chcesz zrobić sie w bolsa, proszę bardzo, ale to będzie Twój ostatni drink na tym forum. pzdr
  21. Piotrek_eM - masz w podpisie że jesteś z Poznania. Może oddasz mi ten motocykl do naprawy po prostu? PS - mamy serwis motocyklowy, nie samochodowy :banghead: pzdr
  22. Oooooooo kuuuuuuu*wa Adam wielkie dzięki za linka... Ja tam nic nie ćwiczę, jestem za mały, siadam w foteu i sobie pooglądam :banghead: pzdr
  23. Smarowanie łańcucha - co każdą jazdę, po myciu moto, ale - uwaga ważne - jak już łąńcuch będzie suchy. Czyszczenie i smarowanie filtra - jak uważasz. Ja czyszczę o oliwię co drugą jazdę. pzdr
×
×
  • Dodaj nową pozycję...