Skocz do zawartości

Olsen

Forumowicze
  • Postów

    6768
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Olsen

  1. Zazwyczaj poruszam się skuterkiem w zakresie prędkościowym 60-75 km/h (v max: ok. 90 km/h), staram się za bardzo nie pałować i mam nadzieję, że silnik mi się za to odwdzięczy długą żywotnością. :)
  2. Witaj. Sam dużo jeżdżę skuterem po mieście, a do najdrobniejszych bynajmniej nie należę. Zważywszy na Twoje gabaryty oraz wiek, poleciłbym Ci przymierzyć się do Peugeota Elyseo/Elystar. Prezentuje się bardzo okazale, moim zdaniem jest to pojazd niemalże idealny do dostojnego przemieszczania się po mieście, w schowku pod siodłem bez problemu pomieści się laptop, kombinezon przeciwdeszczowy, wypchany po brzegi plecak itp., a na postoju kask (z tego, co pamiętam, wchodzą dwa integrale). Ochrona przed niekorzystnymi czynnikami atmosferycznymi jest więcej niż dobra. Gdybym dziś nosił się z zamiarem zakupu skutera na miasto, wybór padłby zapewne na ten model. Najlepiej pojeździj po salonach/komisach skuterowo-motocyklowych i poprzymierzaj się do różnych sprzętów. Zwróć baczną uwagę, czy kierownica przy maksymalnym skręceniu nie zawadza za bardzo o kolana. Jeżeli jeszcze tego nie uczyniłeś, zajrzyj na tę stronę.
  3. A jak się sprawuje ABS w Twojej maszynie na suchym, ale nierównym asfalcie? Swego czasu przejechałem się Burgmanem 650 wyposażonym w ów system i o ile na gładkim jak stół asfalcie hamowało się normalnie, o tyle na nierównościach hamulce samoczynnie odpuszczały, szarpało dźwignią hamulca, co było - przynajmniej dla mnie - dosyć denerwujące.
  4. A ja będę niepopularny i polecę Ci zakup w miarę młodego ER 5, tym bardziej że - jak piszesz - miałeś dłuższą przerwę w styczności z dwoma kółkami.
  5. Staram się nie mieć starszych gum, nawet w rowerze. :buttrock: Obecnie Bandziorka mam obutego w zeszłoroczne Dunlopy D 220, w skuterze zaś mam założone czteroletnie Heidenauy i myślę, że to ich ostatni sezon.
  6. Wiesz, każdy musi wyrobić wierszówkę, żeby mieć na chlebek, dlatego często ucieka się w tematy "zastępcze". :buttrock:
  7. Już i tak jest trochę usztywnione, gdyż do lag zalałem gęstszy olej, a dobija (no, może nie do końca) jedynie na konkretnych wybojach. Generalnie przód w Bandziorku jest dosyć miękki. Być może poproszę, by z nią coś zrobili, jak będę znowu zmieniał kapcia.
  8. Jak wiadomo, drogi w naszym kraju do najlepiej utrzymanych nie należą i czasami przychodzi motocykliście najechać na mniejszą lub większą nierówność, której nie dało się przewidzieć. Za każdym razem gdy zawieszenie nagle dobija, a nadgarstki boleśnie obrywają od kierychy, klnę pod kaskiem na czym świat stoi - myślę, że nie jestem w tym odosobniony. Ad rem: od jakichś dwóch sezonów bujam się z lekko odgniecioną felgą (uszkodzoną zapewne na trasie Góra Kalwaria-Grójec - pamiętam, jak mną rzuciło na wyboju, nadgarstki wołały o pomstę do nieba, a ja pomstowałem na drogowców :icon_biggrin: ). W serwisie, przy zmianie opon w zeszłym sezonie, wyważyli koło i powiedzieli, że śmiało można śmigać. A ja się zastanawiam, czy opona w miejscu, gdzie felga jest odkształcona, może się nagle rozszczelnić. Podejrzewam, że nie, gdyż producent chyba przewidział taką możliwość, że felga nie zawsze będzie idealnie prosta, ale ciekawym, co mają na ten temat do powiedzenia forumowi spece od mechaniki. Dodam, że w feralnym miejscu widoczna jest odrobinę większa część opony wystająca spod "druta" ciągnącego się wzdłuż boku opony, który to normalnie prawie styka się z felgą. Chyba nie będę nic z tym robił, tym bardziej że nie mam gwarancji, iż po spłukaniu się na nową felusię znowu nie wpadnę w jakiś dół.
  9. Spoko, tego typu artykuliki pojawiają się co rok - nihil novi, więc nie ma się co ciśnieniować.
  10. Łączę najszczersze wyrazy współczucia. Mam nadzieję, że GS-a da się doprowadzić do dawnej świetności. W naszej strefie klimatycznej nie da się nie jeździć w/po deszczu, jeżeli motocykl traktuje się użytkowo, a nie jako zabawkę służącą do lansu w słoneczne niedzielne popołudnie. Oczywiście zawsze można zostać w domu, ale wtedy człowiek by się nie rozwijał, niczego by się nie nauczył. Z poniesionych porażek należy wyciągać wnioski i starać się zapobiegać zaistnieniu podobnych sytuacji w przyszłości. Przede wszystkim trzeba nieustannie doskonalić technikę jazdy. Polecam ćwiczenie hamowania pulsacyjnego połączonego z hamowaniem silnikiem. Errare humanum est, błąd w sztuce każdemu może się przytrafić i nie masz co się tak bardzo obwiniać.
  11. Jest takie powiedzenie: "Jesteśmy zbyt biedni, żeby oszczędzać". Dlatego motocykl należy powierzać zaufanym mechanikom w renomowanych serwisach. Kto tanio serwisuje, ten potem żałuje...
  12. Zanim otworzyłem temat, myślałem, że wątek będzie miał na celu propagowanie spokojnej jazdy celem zmiany wizerunku motocyklisty w oczach społeczeństwa...
  13. Co prawda własnego GS-a nie posiada(łe)m, aczkolwiek miałem okazję w zeszłym sezonie trochę pobujać się testowym GS-em (http://forum.motocyklistow.pl/index.php?showtopic=33512&hl=) i, z tego, co pamiętam, nie miałem większych problemów z objeżdżaniem katamaranów - także tych lepszych - zarówno w mieście, jak i na trasie.* Czyżbyś, Drogi Andrzeju, nosił się z zamiarem zmiany sprzęta w obrębie jedynie słusznej stajni? :D *Podejrzewam, że problemy pojawiłyby się w przypadku starcia z jakąś wypasioną beemą czy innym okularnikiem pędzącym na złamanie karku, ale takich to ja zawsze puszczam przodem, niezależnie od tego, jakim pojazdem akurat się poruszam. :D
  14. Jeżeli pieszy znajdzie się w niedozwolonym miejscu, będzie to ewidentnie jego wina. Jeżeli nagle wtargnie/wbiegnie np. na pasy (czyli tam, gdzie w normalnych warunkach ma niekwestionowane pierwszeństwo), również istnieje duże prawdopodobieństwo, że orzeczona zostanie jego wina. Pieszy nie jest świętą krową i w skrajnym przypadku może odpowiadać za sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym. Należy jednak pamiętać, że sympatia sądu zazwyczaj jest po stronie pieszego (co nie oznacza, że może on bezkarnie szwędać się po drodze niczym krowa po polu teściowej).
  15. Zazwyczaj poruszam się w zakresie 5-7000 obr./min. Na czerwone pole obrotomierza staram się nie wkraczać, nawet jak bardzo dynamicznie przyspieszam. Mam nadzieję, że motocykl odwdzięczy mi się za to długą żywotnością. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jazda na zbyt niskich obrotach bywa szkodliwa dla silnika - staram się zachować złoty środek.
  16. 1. Delikatne obchodzenie się z rękojeścią pokrętną gazu. 2. Delikatne obchodzenie się z dźwigniami hamulców; hamowanie pulsacyjne. 3. Unikanie gwałtownych pochyleń i raptownej zmiany obranego toru jazdy. 4. Wystrzeganie się malowanych na jezdni znaków poziomych niczym diabeł święconej wody. 5. Ogólne wzmożenie uwagi, myślenie za innych uczestników ruchu. 6. Zastanowienie się dwa razy, czy na pewno chcę/muszę jechać, bo może lepiej zostać w domu.
  17. Dokładnie. Brać nówkę 125-250 ccm i nabierać doświadczenia, a z czasem się pomyśli o jakiejś większej maszynie.
  18. Do Bandziora leję zazwyczaj Pb 95, bom kutwa, chociaż czasem, od święta, przepłukuję go Pb 98. Do skutera zaś wlewam wyłącznie Pb 98, gdyż tego wymaga producent kitu tuningowego - stopień sprężania wynosi ok. 12 i zaleca się lać paliwo wysokooktanowe.
  19. Honda, trzeba przyznać, też nie poskąpiła grosiwa na hostessy. :) Expo nawet mi się w miarę podobało, wprawdzie mogłoby być trochę więcej akcesoriów (znowu nie udało mi się upolować upragnionego kaszkieta :( ), ale przede wszystkim nie było takiego ścisku, jaki panował ostatnio na Torwarze.
  20. Mi się RF-y więcej niż podobają. Ostatnio ujrzałem taką jedną śliczną (600) w zaprzyjaźnionym serwisie i omal się nie zabujałem od pierwszego wejrzenia. :icon_rolleyes: Myślę, że gdybym był się urodził ładnych parę lat wcześniej, to po MZ-ce przesiadłbym się właśnie na RF-ę. Co do sypania się skrzyni itp., to myślę, że każdy sprzęt da się zarżnąć, odpowiednio go katując. :icon_rolleyes:
  21. Dołóż jeszcze trochę grosiwa (100 zł w tę czy we w tę Cię nie zbawi) i może rozejrzyj się za jakimś Cabergiem czy Nitro z dolnej półki.
  22. Od ładnych paru lat używam dwuczęściowego kombinezonu przeciwdeszczowego Motoline i jestem zeń zadowolony. Ma tę przewagę nad "kondomem" jednoczęściowym, że można poratować się samymi portkami, gdy np. jeździmy w motocyklowej kurtce tekstylnej i jeansach i nagle spadnie deszcz; poza tym dwuczęściówkę łatwiej się zakłada i zdejmuje - przedtem jeździłem w jednoczęściowym kombiaku z Louisa, więc wiem, co piszę.
  23. Podoba mi się Twoje podejście. Już myślałem, że to kolejny temat w stylu "Czy na pierwszy motocykl kupić CBR 600, czy Fazera?", a tu miłe zaskoczenie mnie spotkało. Z trzech ww. maszyn chyba wybrałbym CBF-ę, stawiając na praktyczność i niezawodność.
  24. Dokładnie, deflektor to podstawa. Co się zaś tyczy rzeczonej maski, to wydaje mi się, że kominiarka jest znacznie praktyczniejsza, zwłaszcza jak się jeździ w integralu - IMHO jedynie słusznym (oprócz szczękowca) kasku w naszej strefie klimatycznej.
  25. Wczoraj: 37.2 'C, dziś: 37.8. Godzinę temu wróciłem z roboty (skuterkiem, rzecz jasna :banghead: ) i dokonałem pomiaru ciepłoty ciała. Kto da więcej? :smile:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...