Skocz do zawartości

grizzli

Forumowicze
  • Postów

    3585
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    54

Treść opublikowana przez grizzli

  1. Myślę, że to takie twierdzenie trochę na wyrost i tej akceptacji tak naprawdę w społeczeństwie nie ma. Raczej wynika to z tego, że jest to tak nagminne, że spowszedniało i przestało dziwić.
  2. Tylko po ch*j kombinować. Przerabiam takie tematy na warsztacie nader często, bo naprawiam stare trupy i zerwane napędy śrub to w zasadzie moje drugie imię. Nie wpuszczajcie chłopaka w maliny. Odwiercanie śruby to ostateczność.
  3. Nie tylko. Handlarze nastawieni tylko na zysk i gotowi całą dobę do wyjebki to problem całej ludzkości. "Za pieniądze ksiądz się modli, za pieniądze człek się podli". W moim odczuciu są trzy grupy ludzi: -uczciwi, bo mieliby wyrzuty sumienia, gdyby kogoś wysadzili w kosmos -uczciwi, bo by się zes*ali, gdyby sprawa z wyjebką się rypła, i mogliby beknąć. -wyjebkowicze, bo "nie mam pana płaszcza i co mi pan zrobisz" Teraz się zastanówcie i możecie się do którejś z tych grup przybić. Wyrzuty sumienia, strach przed odpowiedzialnością, czy parcie na kasę za wszelką cenę?
  4. Każdy handlarz jest nastawiony na zysk, kupić jak najtaniej, zrobić po kosztach, sprzedać jak najdrożej, zapomnieć. Gdyby tak nie było, byłby nie handlarzem, a handlowcem. Mam z tym styczność na codzień z racji siedzenia w takiej, a nie innej branży. Moje piękne oczęta widziały już tyle, że nic nie jest w stanie ich zadziwić. Ani jeśli chodzi o cwaniactwo handlarzy, ani o głupotę ludzi kupujących te popłuczyny motoryzacji. Tutaj nie ma co kminić tematu. Silnik jest sprawny i hula, więc po kiego diabła kopać i węszyć. Tomka fart polega na tym, że handlarzynie wpadł akurat sprawny silnik w łapy po jakimś dzwonie, a nie zakatowane zwłoki po orce w terenie i dużym przebiegu. Dla mnie po temacie. Gdybym wiedział, że silnik jest sprawny i w stanie opisanym jak wyżej, też bym kupił. Lepszy taki scenariusz niż moto z oryginalnym silnikiem i wysranym po miesiącu po zakupie zaworem. Bo gdyby się wys*ał, to silnik musiałbym sam kupić. Tomek, handlarz i uczciwość to pojęcia absolutnie ze sobą niekompatybilne.
  5. Od tego bym zaczął. Nie podchodziłbym z udarem, tylko po nabiciu nie torxa, ale splina, próbował z wyczuciem odkręcić kluczem na długiej przedłużce, żeby czuć, czy odpuszcza, i żeby go przy odkręcaniu nie kolebać na boki. Potem zdałbym relację, co się stało. Ewentualnie pw, bo jesteśmy z tego samego miasta.
  6. Jak będziesz go rozkręcał, zajrzyj od razu do zaworów. Będziesz miał z głowy, a z tym jest trochę zabawy. I będziesz widział, czy faktycznie może mieć ten przebieg i czy dbano o serwis olejowy, a to jest w tym modelu ważne. Bez urazy, ale ponieważ kupiłeś moto od handlarzyny, może to być trochę poskładane na odpierdol (choć nie musi), więc skup się na śrubach mocujących silnik. Ja bym je poluzował i dokręcił kluczem dynamometrycznym z dedykowanym momentem. Poszukaj też info dotyczącego wymiany oleju w tym modelu, bo jest ona, z tego co pamiętam, niestandardowa. Jak będzie Ci się chciało, napisz o spostrzeżeniach.
  7. Jeżeli silnik jest ok, to wg mnie problemu nie ma. Posprawdzaj, czy wszystko jest poskręcane i ciesz się jazdą.
  8. grizzli

    Junak Huntera

    Hehe, wytrąciłeś mi wszystkie argumenty z ręki. Potrafi.
  9. Nie pękaj, Kiler, będzie coraz gorzej, więc się oswajaj 😂
  10. grizzli

    Junak Huntera

    No popatrz, utrzymał się na rynku jeszcze. Widać trochę pasjonatów jeszcze rzezbi, choć pewnie nowsze konstrukcje też robi. Ten warsztat istnieje od lat i znany był chyba wszędzie w branży. Stary fachura, miał dużą wiedzę. Takich rzemieślników coraz mniej, bo i zapotrzebowanie pewnie maleje w zalewie chłamu i jednorazówek, gdzie każdy patrzy , aby wyprodukować taniej. Mnie w swoisty sposób dwusuwy kiedyś bardzo pasjonowały, jeszcze za szczeniaka i czasów technikum. Na zajęciach we wspomnianym kółku mieliśmy mądrych mistrzów (tak się do nich zwracaliśmy), starych wyjadaczy. Ponieważ było to technikum przyzakładowe przy Cegielskim, zaplecze techniczne i maszynowe warsztatów szkolnych pozwalało z metalu wykonać praktycznie wszystko. Oni przekazywali nam tajniki i obróbki metali, i tajniki silników, bo sami byli pasjonatami motoryzacji. I pamiętam, że jako pedagodzy robili to w bardzo mądry sposób. Dzisiaj to doceniam i wiem, że połączenie znajomości obróbki metali i silników spalinowych potrafi dać naprawdę wymierne efekty. A dwusuw to kopalnia możliwości. Z motorowerowych silniczków, po usunięciu fabrycznych niedoróbek i przeróbkach, szlo wyciągnąć spokojnie 15-20 km/h na godzinę więcej bez wpływu na ich trwałość. Dzisiaj to może śmieszne, ale wtedy był to dla nas naprawdę powód do dumy. Komarek, który zapier*alał ponad 6 dych na godzinę, to wtedy było coś. Brud pod paznokciami, łapy wiecznie w smarze, i ciuchy przesiąknięte zapachem etyliny, jak wracałem do domu-ale moja Matka wtedy wyła. 😄
  11. grizzli

    Junak Huntera

    Tomek, nie pie**ol głupot, ja o gruszce, Ty o pietruszce. Wspominam tylko, jak było. Ale, jak zaczęliśmy już gaworzyć... gdyby młodemu inżynierowi wyłączyć prąd z gniazdka i pozbawić wujka google oraz zostawić tylko książki, to ginie jak przysłowiowa Andzia w kukurydzy, bo w tej całej swojej technicznej mądrości jest jednocześnie głupi jak stołowe giery. Bo co zrobi? Wpisze słowo-klucz w "Poradnik Mechanika" i mu wyjdzie? Nawet czytać ze zrozumieniem często nie potrafi, bo i po co ma myśleć, jak mu gotowce zewsząd podkładają. I mamy potem wypracowane w twórczym uniesieniu cuda, gdzie stary "relikt przeszłości" na pierwszy rzut oka widzi,że to się musi szybko zje*ać. Wiem, świat idzie naprzód i prąd zawsze będzie... Wiesz, do czego zmierzam? To nie jest sztuką położyć kasę, kupić gotowca, i błyszczeć na dzielni. Sztuką jest kupić śrupa, wziąć pilnik w łapę, naostrzyć wiertło (umiesz to?), i po rozebraniu potrafić to złożyć, po drodze jeszcze to ulepszając, żeby dłużej grało i buczało. No tak, ale młody gniewny powie: "No ale na ch*j, jak ładniejsze w sklepie kupię?". Więc możemy tak pie**olić i zaśmiecać temat do usranej śmierci. Wracając to tematu to wspomniana Jawa TS w pizdę mi wstawiła na drodze nie raz, ale miło wspominam po latach te potyczki. Najbardziej wkurwiająca była regulacja zapłonu, na szczęście po remoncie szlifierz idealnie wał złożył, bo gdyby miał słabszy dzień, sam diabeł by się nie połapał. Był w Poznaniu na Świerczewie taki magik od dwusuwów, co mi szlify robił. Teraz go już pewnie nie ma, bo zapotrzebowanie znikło, zresztą nawet do wsk części z Chin chyba ciągną. Kumpel z parafii rzeżbi teraz taką, byłem oglądać ostatnio. Narzekał, że części nieprecyzyjnie wykonane, ale po małych poprawkach pilnikiem da się założyć.
  12. grizzli

    Junak Huntera

    Oooooo jaaaaa, Staszek, wylazłeś z ukrycia, czyli się stęskniłeś. Wiedziałem, że będzie ci w końcu brakować nocnych rozkminek na temat paradoksu 😄 Choć to już czerstwe jak wylizane walonki. W sumie już ostrzyłem pióro, żeby opisać swój pierwszy trzytygodniowy wyjazd motorowerem marki Komar pod namioty, który w wakacje, jak miałem kilkanaście lat, zorganizowała nam szkoła w ramach Kółka Motorowerowego, ale jeszcze muszę przemyśleć, bo i tak skończy się, znając życie, na obślinianiu wentyli i uwagach, że tak daleko to bez tempomatu i abs-ów to nie da rady, bo dzisiaj byłoby to zbyt niebezpieczne. Tak, drogie dzieci, były kiedyś czasy bez smartfonów i z kondycją finansową techników przyzakładowych, które pozwalały na dobrą naukę zawodu popartą praktyką oraz tego typu kosztowne, bądz co bądz, zabawy w wakacje. Choć brzmi to niewiarygodnie. Czasy te pozwalały wykształcić kadrę techniczną na bardzo przyzwoitym poziomie, a młodym zapaleńcom zapewniały swoistą ewolucję w swojej pasji. Tym bardziej, że w wyżej wymienionym tworze zwanym dalej kółkiem nie spędzało się czasu tylko na jezdzie pierdopędem, ale również na rozbieraniu silników, poznawania ich zasady działania oraz tuningu (tak, ku*wa, dobrze przeczytaliście, tuningu) Wtedy mieliśmy już kontakt z pierwszymi, dorosłymi motocyklami, bo starsi koledzy przyjeżdżali już nimi na zajęcia, a remontowane emki i inne iże lądowały na sekcyjnym stole kółka zainteresowań. Tak że ten tego, no... Były i dobre strony tego ustroju. Wtedy, jak technik czy inżynier wziął do ręki suwak logarytmiczny, to wiedział, do czego to służy, a nie zadawał kretyńskie pytanie:"co to jest? packa na muchy z podziałką?" Nie mówię, że dzisiaj taki przysłowiowy suwak jest potrzebny i ma rację bytu, ale chociażby ćwiczył umysł. A dzisiaj jedyne, co można dobrze wyćwiczyć, to paluchy na klawiaturze komputera. ( odgłos spazmatycznego szlochu)
  13. grizzli

    Junak Huntera

    Dobra, nie będę kutasem, wypierdalam stąd. To już nie mogę nic tu pisać? Żadnych motocyklowych historii z młodości? Bo trochę ich jeszcze pamiętam.
  14. grizzli

    Junak Huntera

    Ja też. Co se przypomnę, to ryczę. Z żoną. Tyle, że ona ze śmiechu.
  15. grizzli

    Junak Huntera

    Miałem shl 175, jeszcze po Ojcu, który kupił ją jako nówkę sztukę nie śmiganą gdzieś pewnie z geesu. Na Junaka wtedy mu nie starczyło, bo był chyba, z tego, co wspominał, dwa razy droższy. ku*wa, jak ja się na Junaka śliniłem. A z jednym kolesiem, który go miał, razem jeżdziliśmy. Ci na czeskiej i niemieckiej myśli technicznej darli łacha ze mnie, a z niego nie, bo Junak to było coś. Podobnie jak Pannonia. Nawet terenowe wueski wzbudzały wtedy większy szacun na parafii. Pamiętam, jak mój kuzyn-posiadacz simsona , śmiał się i chciał się ze mną rąbać, i jaką miałem satysfakcję, jak mu ten uśmiech tą shl-ką zgasiłem. Dzisiaj śmiech, że to komunistyczne barachło było, ale zawsze do domu z tarczą, a nie na tarczy wracałem. Jeżdzić się chciało bez względu na pogodę, gazety pod kurtałę i rzemieślniczy kask cobra. A i kaemów trochę człowiek kręcił, bo sezon jakiś dłuższy ze względu na zapał i zdrowie był, nie to, co dzisiaj, mimo, że klimat cieplejszy i zim nie ma 🙂 Fajne czasy, wróciłbym do tego "barachła" chętnie, bo może i moneta by się znalazła, ale czasu mało i żona bręczeć będzie, że dwa bandziory w garażu, a ja trzeci kupuję i to do rzezby, a półki w pokoju i wymalować nie ma komu. Żałuję, że shl pogoniłem, bo zawadzała, a mnie się ku*wa emzetek i twinsportów zachciało, szlag by Czechów z tym wynalazkiem trafił. Nie dość, że się dziwka zatarła chwilę po zakupie, to ciągle łapy w smarze miałem. Jak kumplowi pokazałem to cudo, to powiedział "o ku*wa". Czego wydziwia, myślę. Potem już wiedziałem, czego. Może na emeryturze, jak będą, kupię coś i będę się bawił, bo na razie, to się nie zanosi 😄 A najciekawsze, że za gówniarza moja obecna żona ze mną jeżdziła, choć łacha darli, a dzisiaj słyszeć nie chce, choć moto nowocześniejsze i już się nie śmieją. Kto zrozumie kobietę...
  16. Może kolekcjonował...Jakiś czas temu zbierali po warsztatach opakowania po sprzęgłach i dwumasach. Warunek-nie zniszczone. A oleje z beczki to klasyka gatunku.
  17. Aż trudno uwierzyć, że w hurtowniach potrafią się trafić podrabiane oleje. A potrafią.
  18. Jest duże. Dotyczy to i asortymentu do motocykli, i do aut. Podrabiane są głównie rzeczy, których na rynku sprzedaje się dużo i są popularne.
  19. Elektryk ze mnie kiepski, bo ogarniam do dwóch przewodów, czyli plusa i minusa, bo jak są trzy, to ginę jak Andzia w kukurydzy, ale coś mi gdzieś dzwoni, że tam jest jakiś przekaznik, w ktorym się styki kleją, i wtedy nie wyłancza (wylącza). Kolega tak miał w radianie chyba.
  20. W imieniu Croowab i KaeSa bardzo przepraszamy i dziękujemy za zdyscyplinowanie nas. Rzeczywiście, rozpuściliśmy się jak dziadowski bicz.
  21. Spotkałeś się z czyimś macantem 😀 Jednak jest sprawiedliwość na świecie 🤣
  22. Chodzi na wyższych, jak trzymasz na gazie i gaśnie, jak gaz puszczasz? Dobrze rozumiem? Bo piszesz trochę nieprecyzyjnie. Nie przerżnąłeś rozrządu o ząbek?
  23. Generalnie bez różnicy, bo i tak lepiej będzie, jak komuś to zlecisz. 🙂 A z ciekawości, jakie moto? Zamknięte.
  24. Zgadza się. Ale argument "dachowanie moto" nie trafia mi do przekonania. 🙂
×
×
  • Dodaj nową pozycję...