grizzli

O ile z filtrem powietrza nie miałbym oporów, to olejowego raczej bym nie założył. Choć badaniami tego nie poprę. Miałem trochę starych filtrów na półce, bo dostałem je od żony zmarłego kumpla, który prowadził warsztat. Po czasie wszystkie poszły do śmieci. Tyle, że to była samochodówka do nietypowych aut i cena za nowe nie była wysoka. Więc nie było o co kruszyć kopii. Filtry olejowe do moto też są tanie, więc nie rozkminiałbym tematu. Myślę, że w filtrze olejowym, starym, największym zagrożeniem jest gumowa uszczelka przylgni. Z czasem każda guma parcieje. A kumpel w Warszawie roz**bał się w ten sposób, że puściła ona olej (ciśnienie), który poszedł pod tylne koło, i zgruzował na jakimś moście moto oraz siebie. Za duże ryzyko. Z kolei filtr powietrza ma z reguły metalową siatkę, co w zasadzie uniemożliwia jego rozpad i dostanie się materiału filtrującego do silnika. Zresztą silnik i tak by to pewnie przeżarł bez szkody dla siebie i wypluł wydechem. Ale to tylko moje luzne przemyślenia i nie muszę być wiarygodny. Kaca mam po wczorajszo-dzisiejszym melanżu. Jak wytrzezwieję do końca, to jeszcze raz zastanowię się nad tym, co napisałem, i wtedy, jak zmienię zdanie, zedytuję posta.

Monti, zagadka. Co to jest? Długie, wąskie, ma sześć liter i zaczyna się na "m"

Toś się wstrzelił w dział...

No tak. Z pewnością jest to jakiś argument.

Tak z ciekawości. Dlaczego miała spaść wytrzymałość skorupy?

Mam alhambrę w dwulitrowym, 170-cio konnym dieslu. Jak dla mnie rewelacja. po wyjęciu siedzeń robi się dostawczak. Co do zwrotności nie widzę różnicy z dużym kombi. A cytryna c5 jest ok, takie auto trochę niedoceniane.

Czyli serwis olejowy. Wymień olej i skasuj serwis. Nie znam tego modelu. Nie naprawiam skuterów.

Serwis to serwis, pewnie woła jakąś eksploatacyjną czynność. Poszukaj w necie.

Kto te kanapę wyciągnął tak wysoko? Jakby łysy motocyklista bez kasku wziął pasażerkę, to będzie mógł w lusterku sprawdzić, jak mu jest z grzywką...

wygląda jak wielbłąd z garbem na dupie... Do tego mix opon-16 i 18 cali pewnie. O tym modelu to nawet suzuki chyba nie słyszało.

W dzisiejszych czasach to ja dobrze się zastanawiam, z jakim ewentualnie autem rąbać się swoim moto na światłach, żeby sobie wstydu na narobić. A co , stary jestem, ale fantazja ponieść czasami może...

Chłopaki, nie myśleliście kiedyś o tym, żeby pójść w politykę? 😁

Teoretycznie w przekładniach wszelkiego rodzaju wszystko wymienia się w parach, bo zużyta część szybciej degraduje nową, poza tym występuje wtedy nadmierny hałas(chrobotanie na łańcuchu w przekładni łańcuchowej, wycie w przekładni zębatej) . Wynika to z technologi wykonania i geometrii zębów/łańcucha. Ale w motocyklach zębatka, np. na wale jest zintegrowana z wałem, przynajmniej w konstrukcjach, gdzie rozrząd znajduje się między cylindrami (np suzuki bandit, yamaha xj), więc możliwości wymiany koła zębatego nie ma. No chyba, że z wałem.

Wszystko, co jest choćby w najmniejszym stopniu popękane, nadaje się tylko do wymiany. Rozpad może spowodować zdemolowanie silnika. Tu raczej chodzi Adamowi o ślizgi, nie o łańcuch. Poza tym w motocyklowych rozrządach wymienia się w zasadzie tylko same łańcuchy 🙂 A łańcuchy aż tak drogie nie są. No i jest to część eksploatacyjna.

sorry, nie dam rady, 40 minut, muszę się przygotować...

Do dzisiaj mam koszmary i krzyczę po nocach... To było gorsze niż mycie patelni po jajecznicy.

I właściciel ma depresję, bo na razie świeżo kupionym autem buja się od warsztatu do warsztatu. Bez rezultatu. Tdm-y olej żarły, to fakt, ale mistrzem świata w zużyciu oleju był mój thunderace. Nikt nie chciał za mną jeżdzić, bo był potem tłusty od oleju.

Naprawić da się wszystko, tym bardziej, jeśli chodzi o starsze moto, których budowa jest, oględnie mówią, prosta. Kwestia podejścia do tematu mechanika i dostępu do części, oraz tego, jak bardzo przy danym egzemplarzu ktoś już rzezbił i drutował. Czasami większym problemem są modele nowsze, ale nie najnowsze, i rzadkie. Z zaawansowaną elektroniką i poudziwnianymi układami, np. paliwowymi. Bo nie dość, że nie ma klamotów, to nie ma informacji. Właśnie polegliśmy na mesiu z 2004 roku z bezpośrednim wtryskiem paliwa i kompresorem. A niby taki popularny mercedes... Przy zakupie trzeba być czujnym jak majowy chrabąszcz, bo można się niezle utopić.

Może niech Karol kupi wreszcie ten motocykl...

Ty gabaryty masz chyba niemałe, o ile dobrze doczytałem, więc nie patrz, co miałeś, tylko kup bigbajka, bo będziesz wyglądał jak na kundlu. Kumpel chyba chce pogonić gsx1100g, znam moto, kupił go od mojego syna, ja też na nim trochę kaemów nakręciłem. Ale uprzedzam, dostęp do części też dupy nie rwie, choć dużo podchodzi z bandziora. Moto stoi niedaleko mnie. Jest sprawne i jeżdżące, moneta też powinna być dobra. Sprzęt wymagający, ale nowicjuszem chyba nie jesteś 🙂 I klasycznie wygląda.

Nie ma się co kopać czy licytować dekadami. Jeśli ktoś się decyduje na jakikolwiek wynalazek, starszy czy młodszy, musi liczyć się z problemami, tym bardziej, jeśli kupuje takie moto do jazdy, a nie do kolekcji. Bo potem zamiast jezdzić, biega cały sezon za częściami. Napaleńcom proponuję przed zakupem przeszukać neta i obczaić podaż używanych części do wymarzonego modelu, kupionego często za okazyjną cenę (z czegoś ona wynika). To z reguły studzi emocje, przynajmniej u tych rozsądniejszych.

Wez jeszcze pod uwagę, czy będziesz w stanie zrobić samodzielnie obsługę, a przy wyborze kieruj się też dostępem do części, o czym już napisano. Choć w zasadzie do wszystkich podanych przez Ciebie modeli zdobycie pewnych części będzie swojego rodzaju misją, z wyjątkiem virażki, Warsztaty motocyklowe niezbyt chętnie biorą wynalazki do naprawy, właśnie ze względu na części zamienne, bo potem moto stoi rozebrane, a klient rozpaczliwie przeszukuje internet. I wiem, co piszę, bo jestem z branży. Teoretycznie klasyki powinny być w rękach pasjonatów, więc nie powinny nosić śladów druciarstwa, lecz rzeczywistość bywa zgoła inna. I doprowadzenie do przyzwoitego stanu czy sensowne poskładanie do kupy bywa prawdziwym dramatem, i dla mechanika, i dla właściciela. Więc możesz usłyszeć na starcie:"Paaaanie, ja mam co robić, nie będę się grzebał w gównie". Jesteś z Poznania, jak chcesz, to Ci pomogę, np. z oceną stanu technicznego przed zakupem. Warunek-moto, póki zimno, musi stać w przyzwoitej odleglości ode mnie lub wylądować na warsztacie, jak będzie cieplej, mogę parę kaemów zrobić swoim moto, bo czasami latam rekreacyjne bez celu po województwie.

Znam pewnego starszego pana, skądinąd bardzo porządnego człowieka i dobrego fachowca, który mógłby wiedzą ze swojej branży obdzielić naprawdę wielu, i generalnie miło się z nim dyskutuje na tematy z mojej branży, ale czasami wtrąca do dyskusji jakieś zwykle, techniczne babole, co sprawia, że strach z nim zaczynać dyskusje, bo po takich jego hitach człowiek nie wie, jak się zachować, żeby go nie urazić, więc robię tylko durną minę i nie wiem, co powiedzieć. Czy przytaknąć i robić z siebie idiotę, czy udowadniać, że gada głupoty, albo udawać, że nie dosłyszałem. Odnoszę wrażenie, że mniej więcej do takich sytuacji w przedstawionym materiale też dochodzi. Nie jestem psychologiem i nie wiem, jak to nazwać. Oczywiście nie mam zamiaru nikogo urazić.

Nie znam katany, musiałbym poszperać za informacjami w necie. Ale takiej frajdy jak z radiana nie będzie. Choć możemy mieć odmienne wymagania. A co do stanu, trzeba obejrzeć i posłuchać na żywo.

xj chyba ktoś zwieśniaczył, a katana do mnie z tym silnikiem nie przemawia. Ale to Ty kupujesz 🙂 Radiana ujeżdżałem. Daje naprawdę frajdę z jazdy. Ma zaskakująco mocne kopnięcie. No i jest przepiękna (odczucie subiektywne).