Skocz do zawartości

_SB_

Forumowicze
  • Postów

    605
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez _SB_

  1. Fakt jest taki, że bardziej sobie cenię 10min snu więcej niż dyskomfort związany z niewzięciem prysznicu. Taki jestem po prostu leniwy. Mówię wam, lenistwo jest piękne :flesje: . A kawy po prostu nie piję, bo mi brzuch szwankuje po niej. W sumie to jestem ospały praktycznie przez cały dzień. A śniadań nigdy nie jem, bo mi nic do ust nie wchodzi przed godziną 12. A co do miłego głosu kobiety który budzi rano, to słyszę mniej więcej już od pół godziny przed wstaniem z łóżka "wstawaj śpiochu!" :flesje:
  2. Gdzieś czytałem, że człowiek po obudzeniu przez 15 minut zachowuje się jakby był pijany. W moim przypadku zwykle tyle czasu potrzebuję, żeby się ubrać i dojść do moto (na którym jeżdżę do pracy). Dzisiaj z rana przebijając się przez korek przy pierwszym skrzyżowaniu (bardzo powoli) dwóm samochodom stuknąłem w lusterka jednocześnie - było za wąsko. Już parę razy razy przy tym pierwszym skrzyżowaniu zdarzyło mi się trącić, raz czy dwa prawie położyłem moto przy przepychaniu się z jednej strony na drugą. Wnioski są proste: 1. Rano po wstaniu szwankuje błędnik - problemy z utrzymaniem równowagi 2. Rano po wstaniu są problemy z poprawnym ocenieniem szerokości/odległości - wpychanie się tam, gdzie się nie mieszczę 3. Rano po wstaniu silnik nie jest dostatecznie rozgrzany i przy powolnym toczeniu się nie ma poprawnej reakcji na gaz 4. Rano po wstaniu mam spóźniony refleks i osłabioną spostrzegawczość. Po prostu nie wiem "o so chozi" :buttrock: Po kilku minutach jazdy już jest dużo lepiej. Tak dla jasności - nie budzę się rano pijany, bo mam alkomat i w razie wątpliwości sprawdzam czy mogę jechać. Panowie (i panie), po przebudzeniu chyba najlepiej jechać motorkiem tak jak puszką, grzecznie w koreczku aż się przebudzimy. Zobaczę, czy zrobię tak następnym razem.
  3. Oczywiście każdy ma swój kodeks drogowy, ja też jak przystało na Polaka się swojego dorobiłem. Zniknęły z niego ograniczenia prędkości ustawowe, pojawiły się moje prywatne np. "ten zakręt jest szeroki i dobry asfalt, więc wjeżdżamy na niego z prędkością 90km/h, wyjeżdżamy 100 lub 110." albo "tutaj po tej ciągłej linii mogę jeździć, bo to jest korek i się przepycham, później mogę przejechać linię stopu przed światłami, bo muszę mieć pole position, bo samochody za wolno startują." Może mi przejdzie jak mnie kiedyś jakiś policjant zdybie, albo na moim ulubionym zakręcie w końcu nie wyrobię i będzie szlif (stopniowo, powolutku próbuję go co raz szybciej). Nie wiem dlaczego, ale czuję się jakiś trochę uprzywilejowany kiedy się przepycham przez korek - przykładowo światło zmieniło się na zielone i trzeba zająć miejsce na którymś pasie oczywiście wpychając się przez jakiś samochód. Więc się wpycham, machnę ręką kierowcy na "sorry" albo podniosę kciuka do góry na "dzięki" ale co taki pan w samochodzie sobie myśli? Może ma ochotę mnie rozjechać przy najbliższej okazji? Może też się czuł uprzywilejowany w tym korku? A co sobie pomyśli jak lekko stuknę moim lusterkiem o jego?
  4. Przy dużych prędkościach opór powietrza też ma duże znaczenie - odpuszczenie gazu dużo bardziej skutkuje przy 200 niż przy 100. Jednak jeśli ktoś musi szybko wytracić prędkość to sam opór i silnik nie wystarczy - chyba że wypuścimy spadochron
  5. Kiedyś napisałem, że kobieta na motocyklu wygląda znakomicie. Jest to prawda, ale chciałbym dodać że najlepiej wygląda kobieta na motocyklu bez stroju motocyklowego, albo w ogóle bez stroju. :) A że dziewczyny potrafią to prawda.
  6. Mi się parę razy zdarzyło zahaczyć sznurówką o podnóżek. Na szczęście zahaczają wtedy kiedy są poluzowane i się rozplątują łatwo nie blokując za mocno nogi. A co do jazdy po chodniku to od miesiąca zdarza mi się pokonywać po chodniku jakieś 20m na parking strzeżony, bo jadąc przepisowo dokładam sobie pół kilometra. Za to zawsze ustępuję pieszym na chodniku.. w ogóle taki przyczajony jadę - zgaszone światła, na wolnych obrotach. Kurde.. co raz częściej się te przepisy łamie.. wczoraj przejechałem na czerwonym które się już świeciło około sekundy. :) Dobrze że nikt z prostopadłej drogi nie startował motocyklem, bo moglibyśmy się spotkać na środku.
  7. Ja tam lubię klasyczne nakedy czyli: - Kawasaki Zephyr (taki jak mam), ale 750, 1100 fajniejszy - CB Seven-Fifty - Inzauma 750 - XJR1300 Generalnie im więcej gołego metalu (np. chromu) tym lepiej, im więcej plastiku tym gorzej. Mam ogromną ochotę przesiąść się na którąś z tych 750tek.. chociaż już pewnie nie są takie zwinne w mieście i nie prowadza sie jak rowery..
  8. A nie sprawdzasz przypadkiem poziomu, kiedy motocykl stoi na bocznej nóżce? :) Chociaż zephyr ma po lewej nóżkę, po prawej wizjer więc wtedy pokazywało by za mało.. Może faktycznie jest jakoś pod górkę albo coś..
  9. W zasadzie to żaden sposób. Odpalam go na ssaniu i staram się co jakiś czas regulować tak, żeby obniżyć obroty do 3-3.5 tys (nie zawsze się to udaje). W tym czasie mam jakieś 2 minuty na zapięcie kurtki, kask, rękawice. Siadam na moto (gdy się wyprostuje to obroty spadają - nie wiem dlaczego), wyłączam ssanie zupełnie (ponoć jazda na ssaniu szkodzi nieco świecom) i jadę. Przez pierwszy kilometr jeszcze muszę dogazowywać na światłach żeby nie gasł, ale później już chodzi normalnie. Stojąc w miejscu potrafi potrzebować 5 minut na rozgrzanie albo i więcej. Podczas jazdy rozgrzewa się dużo szybciej, a ja unikam nieprzyjemnego słuchania jak pracuje na ssaniu i nie tracę czasu.
  10. Para wodna z rury wydechowej to normalne zjawisko - w moim też tak mam, że kopci nieco po odpaleniu (szczególnie, że nie jest przechowywany w garażu). Cośtam w silniku stuka, cyka - mam to samo. Mechanik wyregulował zawory dalej jest to samo (łańcuszek ponoć ok). Mam nadzieję, że mechanik powiedziałby mi, że coś nie gra - słyszał pracę silnika. Na twoim miejscu bym się specjalnie nie przejmował i nie dramatyzował. Dla własnego spokoju zrób sobie komplet regulacji, będziesz wiedział na czym stoisz. Ja zleciłem czyszczenie gaźników, synchronizację, ustawienie zaworów, filtry, płyny - nie zauważyłem specjalnej zmiany po tym wszystkim - ale przynajmniej mam uzasadnioną nadzieję, że wszystko chodzi jak trzeba. Tego motocykla nie kocha się za brzmienie silnika, tylko za znakomity wygląd.
  11. Jeżdżę zephyrem 550 ('94) pierwszy sezon, jest to mój pierwszy motocykl więc ciężko mi porównać ale moje spostrzeżenia: - Jest po prostu PIĘKNY i klasyczny - nie ma ładniejszego. Mam wersję ze szprychowymi kołami.. jak ostatnio go dokładnie umyłem, to się ponownie zakochałem :) - nisko siedzenie (obiema nogami lekko ugiętymi dotykam asfaltu - 177cm wzrostu), nisko środek ciężkości. - Prowadzi się bardzo łatwo, jakieś zakręty, slalomy to prawie jak na rowerze. - moc jest wystarczająca jak na miasto. Na autostradzie jazda jest frustrująca, bo przy stałej 140 maszyna wyraźnie się męczy (dała mi wyraz tego wyciekiem oleju), a powyżej 120 nie czuje się już dobrego przyspieszenia (czas na 750?) - chłodzenie olejowe, długo się rozgrzewa (jakieś 5 min). Ssanie jest dziwne, bo albo nie łapie w ogóle, albo podnosi obroty na 3.5-4 tys i nie tylko ja tak mam. - Pozycja za kierownicą ok, chociaż nogi są dosyć zgięte jak na mój gust (nisko siedzenie). Ponoć na niektórych motocyklach jest jeszcze gorzej. - spalanie ok. 5l. Raz wyliczyłem 3.9 przy jeździe po autostradzie z prędkością 90-100. Generalnie trzeba liczyć 5-6 przy normalnej jeździe (nie żałowaniu sobie spod świateł). - prędkość maksymalna teoretycznie 180, ja więcej niż 160 nie jechałem, bo mi go szkoda. - trochę kosztuje serwis, 4 gaźniki, 8 zaworów na płytkach do regulacji. - bardzo dobre hamulce - z przodu dwie tarcze hamulcowe - brak centralnej podnóżki - kombinowanie ze smarowaniem i naciąganiem łańcucha, szczególnie że sposób regulacji naciągu jest nietypowy. - z silnika i okolic dochodzą faktycznie podejrzane odgłosy - słyszane przez mechanika który rozbierał rozrząd - ponoć wszystko ok i ten typ tak ma. - niezbyt piękny dźwięk z wydechu, ale ja mam chyba jakąś kombinowaną rurę wydechową, bo oryginalna to na pewno nie jest. - faktycznie rzadki model. Nie spotkałem go nigdy na paru imprezach motocyklowych na których byłem. Generalnie polecam :) Teraz zastanawiam się nad zephyrem750 albo hondą seven-fifty, ale tylko po to żeby móc w na autostradzie i długich trasach bardziej komfortowo jeździć z pasażerem i bagażem, i żeby pojazd też mi się podobał.
  12. Jestem jak najbardziej za taką naklejką. Wystarczy że ją zobaczy co jakiś czas kierowca i się zastanowi dlaczego w sumie miałby tak robić. Mogła by wyglądać np tak, że motocyklista jedzie pomiędzy autami stojącymi w korku i pokazuje im palec (kciuk naturalnie) Naklejka chyba najlepiej jakby miała pozytywny przekaz - uśmiech, kciuk. :icon_mrgreen: No i jeszcze żeby było wiadomo, ze ten kciuk z tego powodu, że ustąpili mu miejsca
  13. _SB_

    Jawa 50

    Przestój w jeździe to niecały rok. Wtedy były podobne dolegliwości ale sprawę olałem, bo mnie zastała zima. Na początek trzeba chyba będzie ją rozebrać i przeczyścić gaźnik i filtr.. później się zobaczy.
  14. Czołem. Ostatnio sobie przypomniałem, że mam jawkę 50 (kaczkę) z 74roku i postanowiłem doprowadzić ją do stanu używalności. Po ostatnich jazdach zauważyłem problemy: -silnik ekstremalnie słaby (ciężko ruszyć w dwie osoby na płaskim) -świeca czarna i wilgotna -gaśnie po 3 minutach jazdy, po krótkim przestoju znowu może zapalić -brakuje przycisku do zalewania gaźnika - jest po prostu dziura -przerywa na wysokich obrotach -powolna reakcja na dodanie gazu -dźwięk jakiś taki zduszony Pomyślałem, że problem tkwi w gaźniku, że daje zbyt bogatą mieszankę. Szczególnie, że jest w nim dziura zamiast przycisku :) Zatkałem ją szczelnie - wtedy silnik w ogóle nie chciał zapalić. Jak się zabrać do zdiagnozowania problemu i naprawy bo po zatkaniu dziury w ogóle nie odpala? A może coś innego tam szwankuje (np. filtr powietrza zatkany czy co..) Jakieś pomysły?
  15. U mnie to wygląda tak, że na postoju motorek musi chodzić z 5 min na ssaniu, żeby nie gasł bo odjęciu. Za to zdecydowanie szybciej się zagrzewa już po drodze. Robię tak: Podchodzę do moto, odpalam i chodzi na ssaniu (obroty 3.5-4tys bo niżej się nie da ustawić na nim), zapinam się, zdejmuję disclocka (1-1.5min), siadam, wyłączam ssanie zupełnie i jazda. Jeszcze na pierwszych dwóch skrzyżowaniach muszę dogazowywać na postoju, bo bez gazu zdycha. Po 2km już jest ok.
  16. Nie wiem, czy taki zabieg ulżyłby mojej duszy - zawsze przy odpalaniu na stopce wydaje mi się że męczę silnik. Dodatkowo w moim zephyrku ssanie działa tak, że albo silnik gaśnie, albo wrzuca obroty na 3.5-4tys. Myślę, że te obroty na zimnym silniku bardziej go niszczą niż przechył. Z drugiej strony słyszałem, że pompa olejowa zaczyna wydajnie pracować gdzieś od 3.000 obr., także sam już nie wiem jak z tym rozgrzewaniem...
  17. Ja w sumie tylko raz płaciłem mandat -przejechanie o 6 rano na czerwonym przed przejściem dla pieszych. Czekałem na czerwonym 10 sekund, potem ruszyłem bo się spieszyłem i w promieniu 100m nie było żywej duszy... oprócz przyczajonych policjantów. To było kilka lat temu, więc zapłaciłem "studencki" mandat, bo tłumaczę - nie mam kasy bieda i do roboty jadę coś zarobić (to były wakacje). Studencki mandat, to było 50zeta wtedy, normalnie za czerwone chyba 300? Czaili się typowo na zbicie kasy, żadnego zagrożenia nie powodowało to przejechanie czerwonego. Mimo wszystko lepiej nie dymić - kultura musi być. Jakbym powiedział co o tym myślę, to by się pewnie skończyło normalnym mandatem.
  18. Już nie jest za dużo olej, bo wyciekł ;). Zastanawiam się tylko czy z tego powodu, że go było za dużo.
  19. Jakiś czas temu mój zephyrek był w serwisie na wymianie płynów + gaźniki i zawory. Serwisant nalał nieco więcej oleju niż poziom max na wizjerze (po przechyleniu w drugą stronę dopiero widziało się powietrze). Wkrótce po tej usłudze zauważyłem cieknący olej na silniku. Im ostrzej jechałem, tym więcej uciekało, chociaż nie zauważałem na wizjerze specjalnej różnicy. Jakiś czas temu poziom oleju spadł gdzieś tak do poziomu 5/6 wizjera, jednocześnie przestałem zauważać cieknący olej. Teraz pytanie: wygląda na to, że cieknięcie oleju było spowodowane jego nadmiarem - czy się mylę? Czy za wysoki poziom oleju szkodzi silnikowi? (jak?) Drugie pytanie: Czy jest jakaś różnica w zużyciu silnika między posiadaniem oleju na poziomie max, a np. w połowie między min i max?
  20. Ja sobie kupiłem glanowate buty highway 1 chopper http://www.emotos.pl/index.php?p4,highway-1-chopper Zalety: -Cena (poniżej 300) -Trwałość -Wygląd (zależy kto co lubi) -Dosyć dobra ochrona przed wodą (chodziłem chwilę po głębokiej kałuży i nic) -Ciepło Wady: -Gorąco (mniej więcej tak jak w glanach) -Brak wzmocnienia na dźwignię zmiany biegów -raz mi przemokły podczas godzinnej jazdy w za*eb*stej ulewie, ale bardziej z powodu licznych kałuż na drodze i chlapiących samochodów, niż samego uderzającego z dużą prędkością deszczu. Dodam, że przemokła mi wtedy także skórzana kurtka hein gericke, za to tekstylne spodnie hein gericke dały radę :) Ciężko mi porównać do innych butów, ale na pewno lepsze niż glany za 300 :P
  21. http://www.katywroclawskie.gmina.pl/aktual...php?news_id=789 Facet na R1 (kumpel kumpeli). Ponoć wbił się tak w samochód, że jego gałki oczne zatrzymały się na szybce od kasku :notworthy: Człowiek jeździł nie rok i nie cztery, ale nie stronił od emocji.
  22. Jak najbardziej - kobiety na motocykle! Koleżanka teraz kończy robić A+B, wcześniej tylko plecaczkowała. Na pewno sobie da rady, ty też sobie dasz radę. A jeśli moto się okaże za duży, za mocny - to trzeba kupić lżejszy i słabszy i tyle. BTW - od razu koleżanka zyskuje w oczach, jeśli dosiada stalowego rumaka :crossy:
  23. A jest tam jakieś oficjalne miejsce, żeby można się przekimać albo namiot rozbić, czy trzeba chodzić po ludziach i pytać?
  24. Zapowiada się znakomicie. To może się okazać bardzo interesującą końcówką mojego urlopu :banghead: Nie wiem czy tam na motorku się wybiorę, ale kto wie?
  25. Ja z powodzeniem stosuję jedną metodę, np. teraz przy powrocie z Woodstocka. Kiedy mnie senność bierze jeżdżąc samochodem lub motocyklem, po prostu sobie głośno śpiewam. Problem jest jeśli na motorku masz założoną kominiarkę, bo chyba nikt nie lubi się opluć i później tak jechać. Metoda działa tak długo dopóki śpiewasz. Poza tym całkiem zabawnie jest słyszeć jak się fałszuje :cool: Radzę tylko przestać śpiewać głośno, kiedy prędkość spada do 40km/h bo ludzie się dziwnie patrzą wtedy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...