Skocz do zawartości

ZIGGI

Forumowicze
  • Postów

    8231
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez ZIGGI

  1. Nie. Ubezpieczałem na siebie samochód taty i kolegi. Konieczny był tylko podpis właściciela na wypowiedzeniu poprzedniej polisy. Później (w kolejnym roku) sam przedłużałem polisę, bądź rezygnowałem i opłacałem inną. Nie miałem żadnych kwitów "posiadacza", tylko miałem w ręku dowód rej.
  2. Można. Ja byłem ubezpieczającym nie swojego samochodu.
  3. Tak, ale nie na przejściu bez sygnalizacji świetlnej.
  4. 3. Piesi chodzą jak bezmyślne krowy i często nie dają szans na zareagowanie w porę. Stąd uważam za bezzasadne zrzucanie całkowitej odpowiedzialności na kierowców.
  5. 2. To jest oczywiste, ale u nas takie same ograniczenia prędkości stawia się w skrajnie różnych miejscach i głównie bez sensu. To samo dotyczy innych znaków. Kierowcy są przyzwyczajeni że wszędzie to jest bez sensu i na to leją, a potem jak raz na 5 lat ktoś oleje znak akurat przypadkowo postawiony zasadnie, to jest tragedia... Jest wiele miejsc, gdzie bez żadnego wysiłku można jechać z dwukrotnie większą prędkością (łuki, zakręty, zwężenia) więc jeśli te ograniczenia dotyczą najsłabszych kierowców, to znaczy że z nimi coś jest nie tak. Chłopaki z ProMotora mówili mi o egzaminie praktycznym A we Francji. Tam jest ponoć trasa do przejechania, która oprócz tego że bezbłędnie, musi być przejechana w ograniczonym czasie. Może to jest właściwa droga, a nie ciągłe równanie wszystkich w dół do poziomu największych głąbów? 3. Piesi powinni mieć uprzywilejowaną pozycję na drodze, ale bez przesady. Teraz cała odpowiedzialność spoczywa na kierowcach i nawet jak pieszy coś odpierdoli, to odpowiada i tak kierowca. No i będzie jeszcze gorzej. Np wtargnięcie na pasy. Stoi sobie ktoś tyłem do przejścia, a potem odwija się biegiem na pasy i wpada w bok przejeżdżającego samochodu. Czyja wina? Jakiś czas temu omijałem autobus stojący na przystanku. Zza autobusu wybiegł mi dzieciak, który był tak rozpędzony że pomimo tego że zatrzymałem się w miejscu, to wpadł mi na przedni błotnik. Nic się nie stało, ale pomyśl co by było jakby sobie ten głupi łeb rozbił na moim zatrzymanym samochodzie? Jeszcze bym mu bulił za wstawienie wybitych zębów, a przecież zachowałem ostrożność, dostosowałem prędkość i zareagowałem w porę. Prędkość maksymalna nie oznacza że zawsze możesz z taką jechać. U nas mają w dupie to, czy znak da Ci właściwą informację jak szybko masz jechać. Wszystko po to, że jak już coś się stanie to ma wyjść że jechałeś za szybko i wina jest Twoja. Jest to też argument za kontrolami prędkości i łupieniem ludzi mandatami, bo jak się wszędzie podaje nadmierną prędkość jako przyczynę, to statystyki ładniej wyglądają.
  6. Tylko że kombinowanie z ciśnieniem jest ryzykowne...
  7. ZIGGI

    niepozorny zapier....

    Maleńka, tak się składa że najdroższe OC jest aktualnie na takie pojemności jak 1.4 :wink:
  8. Mongor, odstawiłeś leki, czy Ci się magia świąt udzieliła? Nie wiem gdzie Ty żyjesz, ale czy w "zdaleka" nie macie dróg jednokierunkowych z kilkoma pasami ruchu? Chociaż z dwoma? Nie wiem co Cię ciśnie i w co Cię ciśnie, ale jeśli dynamika jazdy to dla Ciebie jest tylko chamskie wyprzedzanie na zatłoczonej drodze dwukierunkowej, to oznacza że na prowadzeniu samochodu znasz się tak samo jak na karpiach. :) Na samej Modlińskiej w Warszawie, na odcinku 4km można urwać z przejazdu kilka minut. Wystarczy ruszyć ze świateł z pool position i załapać się na następne zostawiając resztę startujących na czerwonym. Warunkiem jest tylko to, żeby nie trafiać na skończone pi*dy na lewym, które nie wiedzą do czego ten pas służy. Mógłbyś również doprecyzować, czy mówiąc "baranowi", miałeś na myśli mnie? Czy tak ogólnie napisałeś?
  9. Ja uważam że lepiej jest trochę docisnąć i urwać z przejazdu te kilka czy kilkanaście minut, bo wtedy jest luźnej na drodze co przekłada się znowu na możliwość jazdy bardziej ekonomicznej. Najwięcej się przepala jak z każdej strony ktoś Ci przeszkadza.
  10. ZIGGI

    niepozorny zapier....

    Trzeba było skrócić dźwignię od biegów. Wszyscy wysocy mieli z tym problem.
  11. Zależy od samochodu i silnika. Jak masz koni i momentu pod dostatkiem, to można wcisnąć. Jak masz silnik od kosiarki to zechla więcej a efekt będzie znikomy.
  12. Czy ciężko... Poza miastem dochodziło do 4,4. Gdybym chciał pójść na rekord, to na 50-ciu km bez problemu zrobiłbym taki wynik, ale to już byłoby mocno reżyserowane. I jak napisałem, szlag by mnie trafił jakbym miał tak jeździć, a przy okazji wielu kierowców za mną. Samochód to niestety nie zakup, tylko spadek... Niemniej jak tata wybierał samochód 10 lat temu, to wybrał na podstawie moich opinii. W tym temacie zmierzam właśnie do tego, że to nie silnik pali, tylko masa pojazdu i styl jazdy. Ciekawe czy ktoś z dałnsajzingowym motorem typu 1.0 150KM wrzuconym do fury ważącej 1500kg może pochwalić się takim wynikiem? Pytam oczywiście retorycznie, bo wiem że to niemożliwe. Po przesiadce z Civica 1.4 90 KM w gazie, nie widzę wzrostu spalania pomimo że fura cięższa i motor bardziej potencjalny. No właśnie nie każdy. Dałnsajzingowe są oszczędne tylko z założenia bo mały, wyżyłowany silnik nie ma szansy popracować w optymalnym zakresie sprawności jeśli dźwiga coś ponad swoją siłę. Co do pomiarów komputera, to wcześniej je sprawdzałem ze stanem faktycznym. Rozbieżności są na prawdę minimalne przynajmniej w przypadku tego samochodu.
  13. To już nawet nie chodzi o skupienie. Ja po tych 15-tu kilometrach to już mało co się nie wściekłem, a na dłuższym dystansie po prostu bym oszalał od takiego turlania :)
  14. Moi drodzy parafianie! Do tej pory wydawało mi się, że na temat techniki prowadzenia cywilnego pojazdu zwanego samochodem wiem już prawie wszystko.... Potrafię jeździć szybko, potrafię ekonomicznie, ale coś mnie właśnie zainspirowało do rozmyślań. Ostatnio pozwoliłem sobie na taki mały eksperyment, czyli sprawdzenie jak mało może spalić mój nowy/stary samochód. Honda Civic VIII sedan, 1.8 140 KM benzyna (LPG). Fura zajebista, choć w niektórych kręgach uchodzi za wieśniacką, w innych że ma brzydki kokpit, ale nie o to chodzi. Jest to samochód segmentu C, czyli nie za bogato żeby nie powiedzieć biednie, ale wyposażony jest w odpowiedni silnik sprzed epoki dałnsajzingu. Zwykle się spieszę i bardziej martwię o czas niż spalanie, ale że trafiła się okazja, to sprawdziłem. Miałem krótką trasę do zrobienia, która w pełni oddawała średnią mojej codziennej jazdy. 2/3 miasto i 1/3 tuż obok miasta. Jechałem w stylu mocno emeryckim, ale też bez przesady. Wyprzedzałem wolniejsze samochody i starałem się nie wku**wiać innych kierowców. Wynik mnie mocno zaskoczył, bo po przejechaniu 15-tu kilometrów spalanie wyszło na poziomie 5,4l (benzyny). Wynik uważam za rewelacyjny i bezkonkurencyjny w stosunku do nieekologicznych diesli oraz pseudo-ekologicznych hybryd (po rozliczeniu dobrodziejstwa inwentarza). Zaznaczam też, że taki wynik jest nieosiągalny w godzinach szczytu kiedy są korki. Tak czy inaczej, bujałem furę na pograniczu efektywnego momentu obrotowego, bez kręcenia na obroty i bez używania hamulca dzięki dalszemu przewidywaniu sytuacji na drodze. Wiadomo że podczas przyspieszania spalanie jest największe, a najmniejsze kiedy tylko utrzymujemy stałą prędkość. Wiadomo też że jazda "bez dotykania hamulca" to dzisiaj przeżytek bo się nie da. Do tego dochodzą takie sztuczki jak przyspieszanie z górki, żeby potem ujmując gazu pod górkę wrócić do poprzedniej prędkości... Dzisiaj mój chłopak mi powiedział, że na TVN Turbo oglądał program, w którym zalecali bardzo dynamiczne i szybkie przyspieszanie do planowanej prędkości, żeby później tylko ją utrzymywać. I tutaj trochę zdębiałem, bo dotychczas myślałem że przyspieszać też należy rozsądnie, żeby nie wyjść poza optimum silnika. Oni ponoć zalecali jak najszybciej, a potem pyrkanie na utrzymanie. Czy ktoś oglądał, czy ktoś testował, jakie macie opinie?
  15. A gdybym z likwidacją musiał poczekać, a w międzyczasie przerejestrowałbym już na siebie, to będzie jakiś kłopot? Muszę LPG wpisać w najbliższym czasie, a chciałbym zrobić wszystko za jednym zamachem. Stąd się spieszę z rejestracją. Szkodę chcę zlikwidować u konkretnego blacharza, bo jest sprawdzony i nie zrobi lipy, ale za to kolejki są do niego. No i mam dylemat, czy wymiana dowodu i osoby w nim widniejącej nie uniemożliwi wypłaty odszkodowania? Albo czy nie da ubezpieczalni pretekstu do jakiegoś wykręcenia się?
  16. Brawo michoa :clap: :clap: Nasz forumowy filantrop :)
  17. Że co? Duśka to jest jakiś robochłop? To czemu nie jest zablokowany?
  18. ZIGGI

    LPG

    Klod, jakoś umknął Ci po drodze ten moment, jak było prawie 3pln.
  19. ZIGGI

    LPG

    Teren na stacjach to raczej pochyły nie bywa. Jeśli na jednej stacji zawsze, niezależnie od temperatury, wchodzi do pustej butli 3l mniej, to mamy akurat te 10% nadmiernego spalania.
  20. ZIGGI

    LPG

    Może Klod nie ma sumienia? :) Moja jeździ zajebiście i nie ma żadnej różnicy. Spalanie niestety jest większe o 15-20%, ale gazownik twierdzi że to wina bardzo kiepskiego gazu u nas w okolicy. Ja twierdzę natomiast że stacje oszukują na ilości. Raz zatankowałem na BP i wtedy wyszło dużo mniej, a w ogóle jak na tym BP tankuję od lat, to zawsze wchodziło mniej niż na innych stacjach i większe przebiegi robiłem. Reasumując niby cena wyższa, a w praktyce taniej bo nie oszukują.
  21. Gówno prawda. W garażu stoi poldżer po moim starszym, co był kupiony funkiel nówka ze salonu. Wiadomo że most trzeba było od razu zrobić żeby nie wył, ale to we wszystkich było poza eksportowymi "Borewiczami". Poldek był wołem roboczym, terenówką i wyścigówką. Letkiego życia nie miał. Z awarii to były jedynie dwie rzeczy. Przerdzewiały pasy trzymające zbiornik paliwa przez co mało nie wypadł. Nowe pasy 40zł i godzina roboty na leżąco. Drugi temat był poważniejszy, a zaczęło się od pękniętej nagrzewnicy, a raczej od trzech które pękły po kolei. Były lane uszczelniacze do układu, które uszkodziły termostat, do tego płyn uciekał nieraz trochę za szybko, układ był przez to zapowietrzony no i starszy zagotował silnik i uszczelka pod głowicą jebła. Do tego zamiast zholować auto przyjechał nim do domu jakieś 35km mając silnik pełen boryga. Uszkodził popychacze i szklanki. Niby grubo, ale na własne życzenie, bo trzeba było zrobić ten układ porządnie, a nie jeździć bez chłodzenia. Ojca znajomy miał dwa, Caro i Caro+. Bez żadnej awarii zajeździł oba aż mu się znudziły. Po nich kupił Rovera bo zakochał się w tych silnikach. Ja w trasie potrafiłem zejść nim do spalania 6,4. Siostra przejęła tego poldka i zrobiła mu generalny remont nadwozia. Jeszcze trochę pojeździ :)
  22. Odgrzebię temat: Jak jest w końcu z tą zmianą właściciela i zgłaszaniem szkody? Mam samochód (ze spadku) ale nie jest jeszcze przerejestrowany, no i niestety miałem puknięcie. Osoba na którą jest zarejestrowany nie żyje, a ja mam tylko kwity spadkowe. W kwestii przerejestrowania nie przekroczyłem żadnych wymaganych terminów. Czy powinienem zgłosić szkodę na podstawie obecnych posiadanych dokumentów, czy mogę przerejestrować pojazd na siebie i dopiero potem zgłosić szkodę?
  23. O, ciekawa teoria. Mogłabyś uzasadnić? Dostanie kolejnego kredytu nie jest żadnym problemem i ile dochody na to pozwalają i BIK jest czysty.
  24. ZIGGI

    niepozorny zapier....

    A ja mam wrażenie, że ta dawna bieda konstrukcyjna dawała więcej radochy niż dzisiejsze cuda techniki. Pewnie dlatego że człowiek nie wiedział że może być lepiej, ale mimo wszystko. Taką renówką pożyczoną od wujka przyjechaliśmy ze Słupska do Warszawy w składzie czteroosobowym, z bagażami na 2 tyg i rolką wykładziny, która wystawała przez okno w prawych drzwiach :biggrin: Jak się przesiadło z powrotem do poloneza, to był luksus jak ch*j :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...