Skocz do zawartości

spiwor

Forumowicze
  • Postów

    2338
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez spiwor

  1. Oczywiście, że tak :) Zmieniłem zębatkę z przodu, jest dobrze. W mieście doszedł zajebisty kop, do tego w trasie stosunek prędkości do zużycia paliwa jest na bardzo dobrym poziomie, mógłbym wariować z tylną ale boję się, że będzie to kosztem prędkości podróżnej, a najbardziej lubię 140-160 km/h, teraz jest dobrze. Choć wcześniej było lepiej, silnik mniej sie męczył/ A jak ma przez krótszy rolgaz mieć lepsze reagowanie, przede wszystkim w mieście to oczywiście, że tak :) No i bym wolał wydać tę stówkę na stałe niż kombinować, tym bardziej, że mi sie nie chce. No i tor w tym roku na pewno ;)
  2. Widziałem opcję z rurek do drinków. Kilka przeciętych różnych długości, pierwsza długa, a później krótsze, ale wiadomo = plastik, a tu, jakby nie było mały pierścionek, jak na stówkę na stałe, teoretycznie większa wytrzymałość i nie trzeba się męczyć i linka na bok nie pójdzie.. Tylko właśnie... Sorry, nie do drinków a pcv. Znalazłem: http://www.mojekawasaki.pl/viewtopic.php?p=229037 A to były dwie opcje. Rurki też działają.
  3. Pasuje do każdego moto? Jednak parę zł jest jak na testy.
  4. Nie dość, że kajak to jeszcze psa :) Człowiek z fantazją :)
  5. Szybciej by była opcja jakiegoś składaka, coś jak wigry 3 co się składało na pół, przy twoim sprzęcie nawet by to jakoś było. edit: przypomniało mi się coś takiego http://allegro.pl/super-lekka-walizka-9-8kg-do-przewozu-roweru-i3849345358.html i zamocować jako kufer centralny :)
  6. Chwila bo mój mózg trochę tego nie ogarnia - a jak ten rower miałby być przewożony? Z tyłu w poprzek czy wzdłuż jazdy nad głową?
  7. Przy ponad 120 też tyle pali. A na miasto założyłeś już zębatkę -1 na przód :) ? Pali kilka kropli więcej a zdecydowanie poprawia się reakcja na gaz tak potrzebna w miejskiej dżungli ;)
  8. Jeśli to pierwsze moto to myślę, że nie warto pchać się w uszkodzone. Naprawa jednak pochłania trochę kasiory, zawsze coś dodatkowo wychodzi a co tu dużo mówić - pierwsze moto kupuje się oczami, do tego dochodzi pod siebie upiększanie. Bo kto lubi jeźdcić moto które jemu się nie podoba? Pół biedy jak moto akurat przypasuje i koszt naprawy zniweluje przyjemność z jazdy ale przy odsprzedaży nigdy nie odzyskasz włożonej kasy. Lepiej kupić coś sprawnego, nawet za niedużą kasę, tak żeby móc po pewnym czasie odsprzedać, nic albo mało na tym tracąc. Nie wiem jak przy stalowej ramie, ale w alu pierwsze co należy w takim przypadku zobaczyć ramę od góry przy główce ramy, przy okazji przejechać pazurem. Nawet delikatnie pomarszczenie, tak jakby brud, oznacza, że rama przyjęła coś na siebie.
  9. Ale z drugiej strony każde moto inaczej się prowadzi, tak jak z samochodem. Może trzeba użyć żeby zdać, a później na swoim moto sie uczyć tej "czarnej magii"? Jest też inna historia jak zdawałem to nie było żadnego problemu, była niunia, która oblał, miała duże pretensje - jeżdżę od 6 miesięcy virago 750 a ten fiut mi mówi, że nie potrafię jeździć...
  10. Wiadomo, pierwszą maszynę kupuje się oczami ale jeździłem gsr i gsf, i niby obydwa to nakedy a są to totalnie dwie różne maszyny. Gsf to turysta a Gsr to sportowiec.
  11. Zajebiste :) Tutaj inny: Ja niestety jak czas da to "tylko" na czeską wersję: edit: obowiązkowo jak Madafaka wystawi sprzęta :)
  12. Tu jest ciekawe zestawienie: http://www.swiatmotocykli.pl/Motocykle/56,113809,14950557,Top_20___Maszyny_20_lecia_Swiata_Motocykli__cz__I_.html#BoxMotoTxt Eliminator slajdów: http://www.wykop.pl/ramka/1283655/gazeta-pl-przegladaj-jak-czlowiek/
  13. kivi to ty :) ? https://www.youtube.com/watch?v=JCpL01W4Lek Waga naprawde robi wrazenie.
  14. No dobra przekonaliście mnie :) Jest mała szansa, że w ciągu 2 tygodni zawita w garażu, nawet jest upatrzona(nie ta z linka), teraz muszę trzymać kciuki żeby się udało :)
  15. Gratulacje. Niech ci służy. Z tym przebiegiem to bym tak nie patrzył. Lepiej założyć, że ma 0 km i solidnie przygotować do sezonu. Filtry, płyny, świece itp. A później trzymać się serwisówki. Pokaż zdjęcia ;)
  16. Tak luźno zastanawiam się nad zmianą moto, tak do 11 tyś. zł, oczywisty wybór jak dla mnie to FZ6S ale są też dość atrakcyjne oferty FZS1000, jeździł ktoś obydwoma modelami? Kryteria jakimi się kieruję to: -Wygodna pozycja kierownika -w winklach ma się prowadzić jak fzs600, ewentualnie lepiej ;) -Kocham czerwone pole na obrotomierzu i częste mieszanie biegami(tu największe obawy co do litra bo do takiej jazdy może być za mocny ale nie wiem, nie znam się) -Ochrona przed wiatrem dość przyzwoita, tak żeby ciągła jazda podróżna 160km/h była przyjemnością na relaksie -Dobra możliwość zamontowania bagażu -Oczywiście małe spalanie :) -Idioto-odporność Przykłady: http://otomoto.pl/yamaha-fzs-600-fazer-2004r-fz6-M3819664.html http://allegro.pl/yamaha-fzs-1000-fazer-wroclaw-zimowa-cena-i3663595398.html Serce mówi Fz6s a korci litr. p.s. Ale zakup i tak byłby w marcu.
  17. O - i to się nazywa bardzo dobry pomysł :) Teraz trzeba się zaopatrzyć w benzynę ekstrakcyjną i można działać ;)
  18. To jeszcze to przemyślę, nigdy tego nie rozbierałem a mam obawy czy czasami nie wyleci jakaś sprężynka dla której nie znajdę miejsca. A stary rozrusznik nieraz dwa razy zakręci silnikem a potem tak jakby kręcił sam w sobie bez żadnego oporu.
  19. Muszę wymienić rozrusznik, zakupilem oczywiście używany i można przed montażem go odświeżyć wlewając o niego wd 40 albo preparat do czyszczenia styków, żeby go przeczyścić, czy lepiej nic nie robić żeby nie zniszczyć lub to strata kasy?
  20. No i jak pięknie potwierdzają się moje słowa - MrsMarthy pielęgniarka a spójrzcie na avatar. Same laski :)
  21. Już w domu i kuruję się kuruje :) , gdyby nie ból to byłoby świetnie. Kiedyś wypadłem z motocykla przez kierownicę przy 110km/h, innym razem zderzyłem się centralnie z betonowym słupkiem, moto do kasacji, nie mowiąc już o innych ślizgach gdzie byłem strasznie poobijany a nie byłem tak blisko śmierci jak teraz, przez taką głupotę i błahostkę, że powiedzenie "utopić sie w łyżce wody" ma sens. Tak więc się nie przyznam bo mi głupio. Przykładowy poranek w szpitalu: Śpisz sobie, choć trzeba się przyzwyczajać bo trochę twarde łóżko, nagle czujesz, że ktoś cię budzi. Otwierasz oczy i stoi nad tobą śliczna czarnowłosa, sympatyczna dziewczyna lat około 35 i mówi: cześć, twoja codzienna porcja kroplówki :) I jak już nie śpisz to albo rozmawiasz ze współleżącymi albo wyciągasz książkę i czytasz. Następnie wpada lekarz prowadzący. Lekarz prowadzący to ukłon w stronę żeńskiej części pacjentek i założę się, że podkochują se w nim wszystkie pielęgniarki i studentki na oddziale, bo koleś urwał się z okładki Men's Healt's i przy okazji reklamy maszynek do golenia, przed ogoleniem, do tego naprawdę w porządku, jak trzeba coś poważnego załatwić wpadasz do niego a on zobaczy co się da zrobić. Następnie wpadają trzy laski, szczupłe wysokie, dwie blondynki, jedna czarnulka - pomóc ci poprawić i pościelić łóżko? I wystarczy szybko wejść w rolę, złapać się za bok, wykrzywić twarz niby w bólu, spowolnić ruchy,powiedzieć, tak proszę i patrzyć jak kociaki uwijają się przy łóżku. No ale ja niestety byłem w wojsku i sam potrafię pościelić łóżko i nauczyli twardym być i szarmanckim(nie dziękuję) :) Później wpada lekarz główny, zapala się czerwona kontrolka - starszy gość, może być sadystą, z całą watahą studentów. Po lekarzu przychodzi śniadanko do łóżka, które przynosi prawdopodobnie mama którejś z pielęgniarek, bo mimo około 40-50 lat to też niezła laska. Co dziwne tu nie ma brzydkich ludzi, albo to przez genetycznie hodowane pomidory albo no nie wiem co. Ale wróćmy do śniadania: Grubasek by się nie najadł - 5 kromek chleba, pomidor i kilka plastrów(milimetrowych) prawdopodobnie jakiejś mielonki z indyka. Dla mnie to aż za dużo. Ale to dlatego, że nie jadam nigdy śniadań. Po tym wszystkim już czas dla siebie. Albo czytanie książek albo włóczenie się i zwiedzanie zakamarków, tylko trzeba uważać żeby żadna z pielęgniarek nie zauważyła. Najlepiej jest po 16 jak już lekarza nie ma i jak już powoli robi się ciemno. Totalne rozluźnienie. Najlepiej wpaść wtedy pomęczyć pielęgniarki :) Są zajebiste, naprawdę, szkoda, że takich ludzi nie spotyka się na ulicy. Na ulicy ludzie trzymają między sobą jakąś taką rezerwę a z pielęgniarkami to tak jakby znać się od zawsze. Postaram sie trzymać z dala od szpitali :) , fakt ból jest wkurzający i ciężko się do niego na dłuższą metę przyzwyczaić.
  22. Dzięki za dobre słowa. Do tyłka na szczęście mi się nie dobierali :) . Ale przez ten temat człowiek jakiejś schizy się nabawił. Jak wieźli na oddział to w głowie słyszałem myśli - tylko nie cewnikowanie.... tylko nie cewnikowanie :) Ale i tak jest masakra jak leżysz na stole, lekarz się znęca, po pięciu minutach, w trakcie znęcania lekarz przerywa zostawiając wszystko w środku i mówi - siostro proszę pójść po 'studentów' bo to ciekawy przypadek, to nie było to słowo'studentów' tylko inaczej to powiedział ale taki był sens. Po czym przyszła grupka młodzieży, lekarz przystąpił do akcji energicznej, al jakby dostał zadanie wbicia gwoździa w deskę to pewnie, najpierw delikatnie wkuł gwoździa w deskę tak żeby sam się trzymał a potem złapał młotek dwoma rękami i napieprzał, nie ważne, że gwóźć się gnie - zadanie jest gwóźdż ma być w desce, i tak próbując zwijać się na tym stole, zarzygany, w myślach powtarzałem jak mantrę - tak musi być, muszę cierpieć, naprawiają mnie później będzie dobrze... Ale po godzinach to ciekawe doświadczenie. Wczoraj dorwałem wózek inwalidzki. To znaczy kazali mi na nim usiąść i czekać. I tak czekam i czekam nudząc się i oczywiście do głowy wpadła myśl - ciekawe jak tym się kieruje :) Najpierw jedną ręką za tą obręcz przy kółku, potem drugą, ciekawe doświadczenie tak więc pojechałem sobie pozwiedzać szpital. Nikt nie chciał się ze mną ścigać :( . Mam dla tych ludzi informację - trochę luzu. Człowiek prowadzi zbyt problematyczne, poważne i krótkie życie żeby nie pozwolić sobie na chwilę zabawy z odrobiną szaleństwa. Ale był opieprz po powrocie na oddział :) , ale udało się udobruchać :) Może dlatego, że nie miałem doświadczenia ze szpitalami to podszedłem do tego - jestem zepsuty, jest mi źle, oni są po to żeby mnie naprawić a przede wszystkim poznać i zobaczyć jak wygląda szpitalne życie. I wiece co? Może to głupie ale chciałbym kiedyś tu wrócić, oczywiście nie z jakimś poważnym stanem, bo poza bólem tu jest fajnie :)
  23. A więc stało się, musiał być ten pierwszy raz i wylądowałem w szpitalu. Bardzo mi się podobało gdyby nie zabiegi. Ci lekarze nie wiedzą co to znaczy delikatność? Robią to specjalnie żeby uważać na siebie i ich unikać? Ale poza zabiegami jest świetnie. Super pielęgniarki, sympatyczne niesamowicie, można pogadać, pożartować a gdy pigułkę na ból potrzeba wystarczy powiedzieć, choć znając mój paniczny strach przed igłami żartowały, że będzie zastrzyk ketanolowy(ból jak ociepierdole). Jeść dają, a jak mało to odwiedzający zawsze uzupełnią zapasy, można poczytać w spokoju ksiązki. Klimat super. Byłem także świadkiem jak jedna pielęgniarka poprosiła lekarza czy nie może bezdomnego przetrzymać jeszcze do poniedziałku. Taki ludzki sympatyczny gest. Później powiedziała, że nie mogła postąpić inaczej, bo go leczyła i jakby już wrócił na ulicę to całe leczenie poszłoby na marne. Widziałem też jak zabrakło jakiegoś płynu na zakażenia czy coś i lekarz do pielęgniarki mówił, że nie mają pieniędzy za co uzupełnić zapasy bo skończyły się fundusze...
  24. Nie dziękowałem awaryjnymi ale złapałem się kilka razy na tym, że włączam kierunkowskazy. Totalnie nieświadomie :) Jakby była niebieska flaga to co innego. Wolę kogoś przepuścić bo prześwit moto jest dramatycznie mały, a zahaczenie podwoziem zmienia tor jazdy i naprawdę nie chciałbym kogoś zgarnąć. A tak szybka kontrola w lusterko czy nic nie jedzie i pełne kotły. No ale jak nie wolno to nie wolno. Chciałem pojechać ale nie mogę poradzić sobie z małym wyciekiem przy dźwigni zmiany biegów. Zmieniłem drugi raz uszczelniacz i znowu cieknie. Tak więc odpada w tym roku, zmieniam silnik.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...