Skocz do zawartości

spiwor

Forumowicze
  • Postów

    2338
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez spiwor

  1. Pytanie: koleś zapisze się w C ja w B. Możemy się wymieniać motocyklami? Jak macie wiadomości dajcie znać, w pon muszę wiedzieć czy urlop wziąć.
  2. spiwor

    ..forumowa wyprawa na wschod

    Dawaj dalej, zajebiście się czyta :) I ogląda zdjęcia.
  3. A jak tam z jazdą po drogach gruntowych ale twardych, bez piachu, bez błota równe jak stół? Bo jak tak to polecam lekko zmodyfikować trasę tak żeby wylądawać w miejscowości Czeremcha i stamtąd przez tory udać się w kierunku Białowieży. Na Białowieżę jest drogowskaz ale wyląduje się w Hajnówce. Pusto, jedziesz tempem spacerowym i psychicznie odpoczywasz na łonie dzikiej przyrody, bajka :) A w samej Białowieży polecam ścieżkę, która rozpoczyna się przy kamieniu środka puszczy. To jest na wlocie do Białowieży od strony Hajnówki. Prowadzi ona do mini zoo. Następnie iść dalej za mini zoo i po kikunastu metrach, w prawo praktycznie za płotem mini zoo jest ścieżka Żebra Żubra. Mimo, że wejście zastawione koniecznie przejść tą ścieżką spowrotem do Białowieży. Moim zdaniem będąc w Białowieży to trasa obowiązkowa. Można wszystko inne pominąć ale tamtędy trzeba przejść :) Praktycznie co w drugim domu pokoje do wynajęcia. Na wlocie są dwa pola namiotowe, jedno U Michała a drugie nie pamiętam jak się nazywa a tam spałem bo u Michała namiot przy namiocie a tam było pusto. Doba 20 zł od osoby. Prysznice, kibelki całkiem niezłe, skrótem przez płot wychodzi się prawie pod supermarketem. Obok na stacji świat win, drogo ale półwytrawne mają smaczne. Także można kupić lokalne alkohole takie jak np. Kurrwica czy Duch puszczy albo księżycówka. Nie wiem czy ktoś zauważył, że w opisie nie mam jednego dnia. W tym dniu piłem wodę na kaca a byłem coraz bardziej pijany :) Uwaga na picie z lokalersami :)
  4. Jeśli dużo planujesz podróżować to poleciłbym jakiś motocykl przynajmniej z półowiewką. Naprawdę dużo daje w porównaniu do nakeda. Bandit S - niestety jeździłem tylko rocznikiem 2003 i nie jest w budżecie ale jest to bardzo przyjemne moto. Fazer 600 - do jazdy z pasażerką trzeba by przerobić siedzenie bo się ślizga( a najlepiej założyć przerobioną całkowicie kanapę, to daje radę naprawdę) no i szukać wersji już z obniżonymi podnóżkami dla plecaka bo inaczej niewyróbka. Do tego dobrze by było jakby miał regulowane przednie zawieszenie. Przydaje sie wyższa szyba lub zamontowany deflektor - prędkość 140 km/h odczuwa się jakbyś jechał osiemdziesiątką samochodem. Motocykl praktycznie niezniszczalny, choc u siebie zarżnąłem skrzynie biegów ale to był kat. Ponoć zużywają się króćce ssące no i fakt widziałem je zniszczone, u mnie od ponad 30 tyś km nic się przy nich nie dzieje. Spalanie przy spokojnej jeździe spokojnie można mieć na poziomie 4,5 ltr. Mam zmienioną przednią zębatkę i na trasie pali mi 5 ltr, jak szaleję to pali 7 ltr. Ciekawostka - na torze spalił mi 17 ltr :) Wiem od 2 osób, że nie nadaje się na pierwsze moto bo zachęca do ostrej jazdy i jaka osoba by nie była spokojna to i tak odkręci. Za 5 tysi powinieneś wyrwać anglika z pierwszych roczników ale z pierwszych roczników dla plecaka koniecznie trzeba dołożyć parę zł i wymienić mocowania tylnych podnóżków i pokombinować żeby obniżyć tłumik. No chyba, że jesteś sadystą :)
  5. Dla mnie to i tak bezsens(przynajmniej dla wszystkiego poniżej 1000). Mozna się nabawić frustracji. Jak się wyszaleć jak trzeba się za kimś ciągnąć, zwalniać na prostych żeby sobie pojechał? Tak z ciekawości - to jakie tam są czasy dla 600 - 2:20?
  6. W grupie C nie można wyprzedzać? Co za bezsens, co to za frajda bez wyprzedzenia wolniejszego..
  7. spiwor

    Artykuł gazetowy

    Fajny artykuł jest na gazeta.pl dla podróżników na kołach, chińska trasa wymiata: http://podroze.gazeta.pl/podroze/51,133476,13813732.html?i=0&bo=1 Link do stworzenia bez slajdów: http://www.wykop.pl/ramka/1283655/gazeta-pl-przegladaj-jak-czlowiek/
  8. Właśnie doczytałem na innym forum - ciśnienie wyższe przy palowaniu nie jest zalecane rzez serwisówkę dlatego, że lepiej wchodzi się w winkle itp. tylko, że na niższym łatwiej przegrzać gumę.
  9. Zmiękczyłem dość mocno zawiechę tył, trochę jednak poluzowałem łożysko główki ramy, ciśnienie przód 2.2 tył 2.5. Inaczej się prowadzi. Idzie w winklach jak po sznurku jednak już delikatnie psychika wysiadła i boję się przekroczyć tę granicę + bardzo duży ruch na drogach, na dziś wystarczy sprawdzania i przyzwyczajania się do tego ustawienia. Nawet w winklu, który jest śliski i fajnie go robić bokiem, nie udało mi sie wprowadzić w uślizg. Za mało gazu i za małe wgniecenie moto w winkiel. Psychika. "Nie przesadź z tym kombinowaniem. Ciśnienie to raczej zaleca producent, nie intuicja użytkownika." Książkowo właśnie mam 2.5, serwisówka zaleca przy pałowaniu 2.9. Próbowałem - to jest po prostu niebezpieczne. Do tego dochodzi trochę fizyki = rozszerzalność temperaturowa.
  10. Wymiana opony na razie nierealna. W winklu wrzucam mocny przeciwskręt i odkręcam potężnie gaz, zawsze na styku tylnej czuć było jak guma wgryza się w asfalt aż prosi o litość aż było wrażenie, że zaraz przednia się podniesie do góry i polecę jeszcze w złożeniu na jednym, tak lubię :) Teraz tak się nie da. Do przeciwskrętu nie można użyć brutalności tylko delikatnie, płynnie , z gazem to samo bo w pewnym momencie tylna odchodzi. Normalnie jeżdżę na ciśnieniu tył 2.5, to jest moje ulubione. Tutaj zszedłem do 2.0. Było wrażenie lepszej kontroli ale dalej się ślizga, choć krócej, więcej kontroli. Na więcej nie było czasu. Idzie łikend, spróbuję znów coś pokombinować.
  11. A tak sobie oglądałem triumpha explorera i explorera xc, jakie są wady i zalety obydwu kół? Czy szprychówki trzeba serwisować? Czy w ogóle to ma znaczenie przy takim samym praktycznie motocyklu czy ma szprychy czy odlewane? Czy to tylko efekt wizualny?
  12. Michał Pilot Power z 2012 roku. Przy normalnej jeździe jest ok, długie łuki, tam gdzie pilot road 2 wymiękała tu idzie idealnie, tylko przy ekstremalnej jeździe nie ma tego efektu wgryzania się w asfalt, czyli tak naprawdę brak kontroli, efekt 0-1, trzyma-nie trzyma ato do gleby bliziutko
  13. Na gumie mam przelatane 3 tyś. km na pewno. To druga taka jazda, prawie torowa, w tym roku. I dopiero teraz tak się zachowuje. Na winklu i wyjściu nie można zrobić tej petardy co stawia włosy na plecach. Objaw podobny do niedogrzanej gumy lub za duże ciśnienie w oponie. No ale i to i to sprawdzałem, po głowie cały czas chodzi to łożysko główki ramy, tylko co to miałoby z tym wspólnego? Co sprawdzić, gdzie zajrzeć? edit: A,- zawieszenie tył mam ustawione na przedostatni ząbek, przyzwyczaiłem się do takiego ustawienia, jednak waga mi spadła, przestawić czy to nie ma znaczenia w tym przypadku?
  14. Dziś wyskoczyłem na winkowanie na ostro i dziwnie zachowują mi się gumy. Przy bardzo mocnym złożeniu i odkręcaniu tylna guma zaczęła iść w uślizgu ale nie w całkowicie kontrolowanym - nie czuć było jak guma "wgryza" się w asfalt tylko jakby szła po śliskim. Pierwsza myśl ciśnienie. Faktycznie było ciut niskie, dopompowałem i znów ślizga się tylko jakby na mniejszej powierzchni gumy i krócej wydaje się, że jest punkt graniczny do gleby, znów się nie wgryza. Ponowna kontrola ciśnienia itd... Rozgrzany prawie nowy pilot power. No i za cholerę nie mogę dogadać się z tylną żeby się wgryzała. Do głowy jeszcze przychodzi, że może przy tych temperaturach powietrza jest zbyt mocno nagrzany asfalt, ewentualnie, ostatnio podkrecalem łożysko główki ramy, może za mocno skręciłem je i dlatego tak jest? Ale czy to jest możliwe, że to przez to? A może gdzie indziej szukać? Powiem szczerze nie podoba mi się takie zachowanie, bo się nie ma 100% kontroli, jedzie się trochę na łut szczęścia.
  15. Zastanawiałem się nad turystycznym enduro ale chyba jeszcze za młody jestem na taki typ moto. Prosta, winkiel, mocne złożenie i na wyjściu ostre odkręcenie jednak cały czas jest na pierwszym miejscu w ulubionych. A jak jeszcze trzeba wyprzedzić na prawym łuku jakiś samochód to już bajka. Tak przy okazji - zaczęło mi bić na boki dość mocno przednie koło - łożyska? Takie tam z Podlasia: Stajnia(Janów Podlaski): Prom Gnojno-Niemirów oraz pani drąca japę na męża, że nic nie potrafi: Święta Góra (Garbarka, gdzieś tam jest mój krzyżyk) Pierwsza noc (Mielnik) Taki miałem widok z namiotu: Granica z Białorusią (okolice Białowieży) Pierwsza gleba - ciut za szybkie wejście w zakręt (okolice zalewu Siemianówki) Jeleń patrzący z podpierdolki :) No i żubr:
  16. Żywiecczyzna jest ponoć całkiem niezła :) Ale kot mi zachorował a to niestety kosztuje, więc na razie wyjeżdżam na Rodos - Rodzinne ogródki działkowe otoczone siatką :) malina ostatnio się zastanawiałem żeby wymienić moto na coś nowszego. No ale jakie nowe moto nieźle trochę sportowo wygląda, jak się ma ochotę przytrzeć podnóżki to nie ma problemu a i na torze wstydu nie ma. Gdy się chce wolno gdzieś pobujać pozycja wygodna i nie ma żadnych problemów. A gdy trzeba na wycieczkę to jest i schowek pod siedzeniem i duża mozliwość załadowania bagażu. Do tego czym można wjechać w lekki teren, a gdy zakopie się w piachu, w miarę lekki tak że można go ciągnąc bokiem i przeklinać zakopujący się podnóżek, mozolnie ale w końcu wyciągnąć na twardy teren? No szukałem i chyba takiego nie ma oprócz starej dobrej fazerki :)
  17. Nie wiem :) . Spontany są najlepsze :) . Ale tak sobie myślę, że mogłoby być fajnie, jedną traską, wpaść do Zabrza do kopalni Guido, 320m pod powierzchnię ziemi - czyli najniżej gdzie zwykly zjadacz chleba może zejść w Polsce (ponoć to najniżej położona trasa turystyczna w Europie), a stamtąd wyjechać w Tatry i wejść na Rysy... Ale to taki luźny pomysl bo dopiero za trzy tygodnie mogę myśleć o dłuższym wyjeździe. A za trzy tygodnie to może się dużo wydarzyć. :)
  18. Dzięki :lalag: Zaczęło robić się późno, tak więc dalej w drogę, tak jak zwykle - poza asfaltem. Jest coś magicznego pomykanie motorkiem 80- 120 km/h na szutrach wśród pól i drzew, gdy nie można pozwolić sobie na najmniejszy błąd, przednie koło, pożera drogę a z tyłu zostaje chmara kurzu... Z okolic Knyszyna kierunek Poczopek i Silvarium, gdzie w fajnym miejscu można rozprostować trochę kości. Krzyż morowy koło Silvarium Czyli krzyż stawiany w miejscu pochówku ludzi zmarłych na zarazę. Z poczopka kierunek arboretum w Kopnej Górze, niestety w tygodniu czynne do 15. Tak więc udałem się do Supraśla. Szczerze mówiąc miałem nadzieję na rozbicie tam namiotu. Można skorzystać z plaży i kąpieli w zalewie w tym uroczym miasteczku jednak nie ma gdzie rozbić namiotu. Więc udałem się do Białegostoku. Polecam udać się do tego miasta bo centrum ma naprawdę ciekawe. Z Białegostoku kierunek Suraż czyli Narwiański PN. Nacieszyłem tam oczy i nie wiem jakim cudem wylądowałem w Bielsku Podlaskim. Zaczęło robić się ciemno, trzeba znaleźć gdzieś nocleg. Spotkałem turystę - rowerzystę z tym samym problemem. I wbiliśmy się na teren szkoły podstawowej i tam rozbiliśmy namioty. Rankiem świadomość powrotu do domu niezbyt nastrajała optymistycznie. Gdyby tylko nie to, że w sobotę muszę być na imprezie... Jak wstałem rowerzysty już nie było. Plan był jeden - udać się do Drohiczyna na ostatnie kartacze. Tak więc zajechałem do tej świetnej miejscowości nad Bugiem, z zabytkami sakralnymi a także koło szkoły Do której chodził Daniel Olbrychski. Do dziś ponoć ma tam w okolicy dom. Zresztą sama historia Drohicznyna jest ciekawa. Aż dziwne, że mieszkańcy potrafili podźwignąć się z kolan. http://pl.wikipedia.org/wiki/Drohiczyn_(województwo_podlaskie) Z Drohiczyna(po zyskaniu przepisu od przesympatycznej pani na kartacze) trzeba było udać się do domu, do Wrocławia. Myśl o powrotnej drodze, że znów będę musiał wracać dwupasmową drogą asfaltową osłabiała, do tego ostatnie przekroczenie Bugu sprawiło, że zrobiło się smutno opuszczając ten przepiękny zakątek kraju jakim są Podlasie. Plan był udać się w kierunku Warszawy zastanawiając się co dalej - jak wrócić do domu byle nie dwupasmówką. Co jak co ale drogi do Warszawy powinny być trochę w lepszym stanie, w końcu to stolica: :) Oczywiście jechałem bocznymi drogami :) Powłóczyłem się trochę po Warszawce przejeżdżając koło sejmu, zatrzymując się koło pałacu kultury i nauki i przejeżdżając ulicą woronicza znając ją z telewizji. Wciąż nie mając pomysłu jak wrócić, a nie mogłem popatrzyć na mapę a to z tej prostej przyczyny, że nie miałem mapy. Padło, że wrócę przez łódź. Wylądowałem na drogowskazie Żyrardów, całkiem nieźle brzmiało, tak więc tam się udałem. I poprzez Żyrardów, Skierniewice, Łódź(w Łodzi dalej to samo - chcesz przejechać jak najszybciej to miasto jedź prawym pasem, wszyscy jadą środkowym lub lewym tworząc na ich korki) dojechałem do domu. Stuknęło 1800 km z jakimś haczykiem. Podlasie ma u mnie 13/10 możliwych punktów. I tam na pewno wrócę bo wszystkiego nie widziałem. Okolice puszczy Białowieskiej polecam szczególnie.
  19. he he dzięki :) C.d. mini zoo Żubroń Żebra żubra Rezerwat bagna Z Białowieży udałem się w kierunku Narewki, fajna droga wśród puszczańskich drzew, w pewnym momencie odbiłem na Stare Masiewo. Uwaga - ścieżka carska tropina jest nieczynna. A później odbiłem na zalew siemianówka. Okolice zalewu siemianówka Można się kąpać, jest też dużo miejsca na rozbicie namiotu czy postawieni przyczepy z czego ludzie chętnie korzystają. Z tamtąd jakimś cudem wyladowałem w miejscowości Jałówka gdzie znajdują się malownicze ruiny jakiegoś kościoła i nowa cerkiew i z tamtąd udałem się w stronę Bobrowników. Gorąco polecam tamtą drogę, czas w wioskach całkowicie się zatrzymał, jest tam przepięknie, trzeba zobaczyć na własne oczy. Potem tankowanie w Waliły-stacja i szlakiem tatarskim w stronę Kruszynian gdzie jest mekka i stary cmentarz muzułmański, tam trzeba uważać, chowali ludzi kładąc duży kamień tam gdzie głowa a mały kamień tam gdzie nogi, a kamieni jest pełno wszędzie Hmm... Gdzie by się stamtąd udać? Padło na Stara Grzybowszczyzna skąd pochodził prorok Ilja. Miał tysiące wiernych, Wierzyli, że dokonywał cudów i uleczał. Żeby dokonało się odkupienie postanowili go ukrzyżować. 3 dni się ukrywał :) Wkońcu rosjanie wywieźli go na sybir. Ale po żmudnych poszukiwaniach nie udało się znaleźć tej miejscowości. Żmudne poszukiwania: ciąg dalszy nastąpi, ale znów skończył się limit 10 zdjęć na posta.
  20. Okolice Janowa Podlaskiego: Poszukiwanie bunkrów; W drodze do Hajnówki: Widać słupek graniczny z Białorusią: Topyła Białowieża Środek puszczy: Spanko: Mini zoo No i tak wyczerpałem limit 10 zdjęć, bardzo proszę o napisanie kogoś posta z np. kropką, potrzebny przerywnik.
  21. Jest dobre ale pokombinuj tak żeby mata była na części pasażerki siedzenia, dla kierowcy w szybkich winklach przeszkadza. Od spodu do siedzenia można przyszyć zszywaczem tapicerskim, z przodu doszyć pasek wzmacniający.
  22. :) nie widziałem twarzy z awatara. Tak to bym zagadał :) Czy jak rozbiliśmy się namiotami na terenie szkoły to coś nam grozi?
  23. Tankowałem na Shellu. Był oczywiście test motocyklisty- w kasku, na moto, jak blokują dystrybutor to ściągam kask i tankuję jak bozia przykazała ale więcej tam nie przyjeźdżam. Tam okazało się bez żadnych problemów i mają dużego plusa. Okazało się, że w zbiorniku zostało niecałe pół litra :) Jakby ktoś nie miał co robić to ciąg dalszy opowieści. Dziś odpuściłem (prawie) jazdę moto. Trzeba trochę pochodzić. Najpierw poprzez geometryczny środek puszczy ścieżką Puszczańskich drzew do pokazowego rezerwatu żubrów. Ścieżka wśród drzew, przedsmak tego co będzie dalej... W mini zoo super zwierzaki, choć przy rysiu wróciły myśli dołujące jakie mam odwiedzając zaa- rysia mogli sobie odpuścić zwracając mu wolność. Zajebisty futrzak. Za chwilkę pani dzik i cztery małe warchlaczki jak wiewióry poprawiły humor :) Po zoo kierunek żebra żubra, a tam droga zagrodzona i napis ścieżka zamknięta. Wejście grozi wypadkiem. Ale jak nie jest napisane wstęp wzbroniony to można wejść. Prawda? Prawda? Prawda? Ponoć jak trzy razy się zapyta a nikt nie odpowie to teza staje się rzeczywistością :) . Tak więc bezczelnie tam się udałem :) Nie iść tamtędy to tak jak by nie być w Białowieży. Dzicz totalna. W pewnym momencie naprawdę nie wiadomo czy nie napadnie jakieś dzikie zwierze, a co wtedy to robić wiadomo tylko z wierszy Brzechwy śpiewanych w akademii pana Kleksa. Po przejściu wróciłem do Białowieży przez skansen, super, ale było mi mało tak więc udałem się w stronę bagien. Dzicz totalna choć trochę posrane oznaczenie szlaku. Na szczęście spotkałem mieszkankę na spacerze i powiedziała jak pójść. Rezerwat zawiódł trochę oczekiwania ale później bajka- tak, tam mógł Bastian z niekończącej się opowieści utopić swojego białego konia a żołnierze mogli zgubić hitlerowską pogoń. I tak po 6 godzinach marszu wróciłem na pole namiotowe. Tam się okazało, że zapomniałem ładowarki, szybka przejażdżka moto do Hajnówki i po połówce wina idę zobaczyć "na miasto", potrzeba imprezy :) Pa.
  24. Ale tu jest zajebiście :) Kocham moją fazerkę :) 70% ścierzek pokonanych to drogi szutrowe polne i leśne bo nie ma zakazów a kartacze... Mmm... Kartacze... Wyjechałem wczoraj o 9 rano, kierunek Janów Podlaski. Do końca nie wiedziałem którędy będę jechać. Padło przez Rawę. Droga masakrycznie nudna, dla ciężarówki czy osobówki może wymarzona ale na moto - jazda non stop 140-180 km/h żeby wkońcu uciec od tej cywilizacji. W końcu po małym błądzeniu dojechałem. Janów super. Nie mam szacunku dla koni bo mają charakter uległy ale tam te koniki są po prostu prześliczne :) . Można podjechać pod każdą stajnię, nie ma zakazu. I tam się zaczęło co tygryski lubią najbardziej :) Z janowa trochę się wróciłem i skręciłem w pierwsze odbicie w prawo, mniej więcej w kierunku Bubla-Gnojna. Czas tam po prostu się zatrzymał... Polna droga, drewniane domy, gdzieniegdzie w obejściu konie... Pięknie jak z obrazka aż nierzeczywiście ... I tak dojechałem do Gnojna. Tam wjazd na prom i przepłynięcie na drugą stronę Bugu. Po drugiej stronie zacząłem się trzymać czerwonego szlaku dla rowerów. Będę miał doła jak wrócę do cywilizacji jak nic - polna droga wdłuż Bugu od czasu do czasu przez las i tak dojechałem do Mielnika. Na liczniku wybiło 570 km, trzeba znaleźć postój. W Mielniku jest super miejscówa na rozbicie namiotu, tuż nad brzegiem rzeki. Tam na kolację ostatnia kanapka zrobiona na drogę z dużą puszką brzoskwiń w syropie, na koniec butelka półsłodkiego wina do książki i pójście spać... Oczywiście najpierw poproszenie bobrów i wydr żeby nie nękały mnie w namiocie :) Nie ma jak wrzucić zdjęć, będą po powrocie. Dzisiejszy dzień będzie później bo muszę umyć garnek po gołąbkach na dziko :) Obudziłem się rano - zimno ale chociaż nie pada. Wysunęłem głowę z namiotu- ku*wa, jak tu pięknie. Po szybkim spakowaniu się mniej więcej kierunek Moszczona królewska, ponoć są tam bunkry. Co ja się ich naszukałem... Jazda w las, szutrówkami, wjazd w każdą ścieżkę(nie pamiętam jakie żet jest w tym wyrazie, sorki :) ), mp3 na uszach więc ludzi nie pytam i oczywiście nie znalazłem. Ale obok święta góra Garbarka. Znalazłem fajną drogę do niej, podnóżki na asfalcie przytarte :) Święta góra robi wrażenie, można się wyciszyć wśród krzyży, fajne to miejsce kultu... Obowiązkowe powieszenie krzyżyka w intencji, napicie się świętej wody i dalej w drogę zobaczyć w końcu bunkry. Kierunej Wólka Nadburzańska. Oczywiście polnymi drogami wzdłuż Bugu. Tak przeniosłem się w inny wymiar świata. W lata XIX wieku. Bajecznie... Dojechałem wkońcu do wólki, po drodze widząc dwa bunkry ale w wólce to chcę więcej. Przejechałem ją całą- nie ma. Udało się znaleźć niebieski szklak- Jezu jaki hardcore. Piachu jak na saharze :) będą zdjęcia, oczywiście nie znalazłem bunkrów. Ale się uparłem-muszą być! Podjechałem do Autochtona-gdzie są bunkry? Cytuję: Tam-sugestywny ruch ręką na niebieski szlak- za łąkami, za lasami. Heh, poczułem się jakby był z innej bajki :) . Pojechałem znów na niebieski szlak. Wjeżdżałem wszędzie, znalazłem groby, kawałek ścieżki z kamieni ale bunkrów jak nie było tak nie ma. Poddałem się i udałem do Drohiczyna. Miejsce z tragiczną historią ale przeurocze z przepysznymi kartaczami, czyli kluskami nadziewanymi mięsem. No pyszności ty moje W rynku, tam gdzie lody robi je przesympatyczna pani. Później wrzucę jej numer, jak ktoś będzie miał ochotę na kartacze w Drohiczynie prosiła 20 minut wcześniej zadzwonić to jak się przyjedzie będą gotowe. Ź Drohiczyna na Czeremchę. Nie pamiętałem dlaczego polecaliście ale tam pojechałem :) Oczywiście przez lasy. Pogubiłem się maksymalnie :) , pierwszy raz zrozumiałem do czego potrzebny jest kompas, którego nie miałem- skrzyżowanie polnych dróg, w źbiorniku paliwa resztki i nie wiadomo jak jechać. No i stało się, zabrakło mi paliwa :) Na szczęście na asfalcie. Po chwili udało się zatrzmać samochód i to benzyniak. Jaki to kat spuszczanie paliwa ź samochodu jak ma klapkę we wlewie to sźok :) W końcu śię udało i wróciłem do siemiatycz zatankować. Po zatankowaniu już bez przeszkód dojechanie do czeremchy i tam po rozmowie z przemiłą panią z urzędu gminy kierunej Białowieża. Oczywiście przez puszczę leśnymi drogami. Brak słów żeby opisać jazdę tamtędy. Później wkleję zdjęcia. Miejscowości takie jak Topiło, wygon czy długa nazwa która będzie na zdjęciu zapierają dech w piersiach... W pewnym momencie wydygałem czy w ogóle mogę tamtędy jechać. Śpotkałem straż leśną, okazało się, że tak. Po prostu wymiot. I tak dojechałem przez Hajnówkę do Białowieży gdzie rozbiłem namiot, przygrzałem gołąbki, piszę te słowa i nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia. Na liczniku wybiło 894km. Podlasie jest przezajebiste :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...