Mam coś takiego we łbie, że jak zobaczę jakiś fajny zakręt albo kilka przed sobą to nie mogę się opanować i muszę odwinąć żeby jak najbardziej je pokonać co m.in. przyczyniło się do zdruzgotania mojego moto(nie przewidziałem, że z naprzeciwka za zakrętem może samochód jechać środkiem jezdni, przy okazji piasek, później tylko pobocze, rów, betonowy słupek...) i chcę kupić godnego następce. Z racji niewielkiego doświadczenia na dwóch kółkach wybórł padł na fzr600 i raczej jestem zdecydowany żeby kupić to moto ale przydarzyła się okazja kupna fzr 1000'92 czy tysiąc pomijając szećsetkę w szczeblach motocyklizmu to nie za dużo żeby czerpać przyjemność z odwijania po winkielkach?