-
Postów
842 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Treść opublikowana przez saska251
-
Bo widzisz, jakby ci to powiedzieć.... Nie jeździ się w dżinsach. Nawet w lato. Któraś z kolei zima w pełni, a moje kolana bolą jaky mniej niż kiedyś.... Musiałbyś jakichś twardzieli spytać... Nie mam żadncyh filmików. Kiedyś chciałem jeden nakręcić, ale zobaczyłem filmik niejakiego "siekiery" jak zapie**ala trasą siekierkowską z zatrważającą szybkością 120 bodajże km/h na Hayce i stwierdziłem, że jako filmowiec już nie dorównam.... A na poważnie, poszukaj na YT :cool:
-
Widzisz vektor, najgorsze jest w tym wszystkim to, że to ze zmądrzeniem nie ma nic wspólnego.. Ja celebruję "hard riding". Czekam na każdy dzień, kiedy warunki są ciężkie. Każdy kilometr przejechany w deszczu, bądź na lodzie, zwiększa moje szanse przeżycia, kiedy się zza winkla wpakuję w plamę piasku/oleju/błota/zdechłego kota (niepotrzebne skreśić), kiedy w piękne, sloneczne popołudnie będę jechał sobie lajtowo na wycieczkę z lamusami. Umiejętności zdobyte między październikiem a marcem pomagają mi robić winkle w górach szybciej, pewniej i bezpieczniej - właśnie dlatego, że wiem co robić, kiedy dupa ucieka. Umiem robić winkle na kolanie, ale umiem też po żużlowemu, na pełnym przeciwskręcie kierownicy. Umiem uciec spod ciężarówki, kiedy niespodziewanie musiałem rozprostować winkiel, bo zaskoczyła mnie kiepska nawierzchnia. Umiem hamować na zblokowanym przodzie. Umiem kupe innych rzeczy. Czy naprawdę ważasz, że to gównarzeria?
-
Ciekawe, czy w nasej strefie klimatycznej też byłbyś taki hardy :D Dziś się na skuterze wyperdoliłem koncertowo. Na wiadukcie podczas zwalniania przed korkiem przednie koło uciekło i nie wiem kiedy leżałem na glebie przy 70km/h, kręcąc piruety. Nie wiem skąd, nie wiem jak, a przecież nie jestem byle amator, troche śniegu w życiu rozjeździłem... Do tej pory byłem cwaniak, ale przyznam, że faja mi zmiękła i się baaardzo poważnie zastanawiam, czy jutro nie jechac wózkiem...
-
jakieś tam wózki do dyspozycji mam... ale mi się najzwyczajniej nie chce :cool:
-
co do torów, to staram się nie najeżdżac, a jak już muszę, wybieram nabardziej łagodne miejsce i robię najazd pod możliwie najwięjkszym kątem, jednocześnie "waląc" maszynę w "zakręt", aby przednia opona jak najostrzej weszła na szynę. Przykładowo, kiedy przejeżdżam szynę z prawej na lewą, to najpierw kładę maszynę na lewą stronę, a jak koło przeskoczy, to od razu wrzucam skręt w prawo, wtedy narzucam tył. Brzmi to zawile i nie wzbudza zaufania, ale jakoś zdaje egzamin :D Generalnie unikam, szukam miejsc gdzie szyna jest niżej asfaltu. Szyny to nic, najgorsze są zmarźnięte placki śniegu na lodzie, przykryte puchem, których nie widać. Dopóki widzę, po czym jadę, nie jest źle. co do kostki, to wbrew pozorom nie stanowi problemu, jak już jest tak dramatycznie ślisko.
-
na razie skut, bo nie mam czasu klocków założyć do moto, ale sie jeździ normalnie sie nie da, trzeba nienormalnie. gaz pulsacyjnie, hamulec pulsacyjnie, czasem z nogami jako płozy. Ale faktem jest, że opuszczone nogi źle wpływają na stabilność.
-
MZtkami przejeździłem 4 zimy, z czego jedną z Saskiej Kępy do Piaseczna, a dwie regularnie w kurierce. Z tego wynika, że w poprzednim poście się pomyliłem i obecna zima to nie czwarta, ani piąta tylko któraś kolejna. Jezu, jaki ja stary jestem :D A do pracy jeżdżę skuterem lub motocyklem, między innymi dlatego właśnie, że komunikacja miejska we wrocławiu mocno kuleje. Nie wiem, powtarzam, NIE WIEM CO musiałby się wydarzyć, żebym przestał jeździć jednośladem.. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w ogóle.
-
słuszna uwaga :buttrock:
-
Przestań gadać głupoty, Drogowcy zapierdzielają od czwartej rano. To raczej znów, jak co roku, zima zaskoczyła pierdołowatych kierowców :flesje:
-
To będzie moja kolejna (czwarta? piąta? ) przelatana zima. Choć przyznać muszę, że dopiero zeszłej naprawdę poczułem co to znaczy przejeżdzić zimę, bo poprzednie to jakieś popierdółki były. Mieszkam w mieście, więc asfalt raczej czarny. Jak przypierdzieli śnieg, to nóżki na ziemię i do przodu. Najgorsze jest hamowanie, ale pulsowanie klamki i hampla nożnego potrafi zdziałać cuda. W zezłym roku jak byłem w górach (vide mój avatar), to tylko przy zjazdach z góry po ubitym sniegu miałem problem, bo na wyłączonym silniku i półsprzęgle musiałem heblowac, żeby móc asekurowac się obydwiema nogami. Potem zrobiłem łańcuchy i miałem problem z głowy. Teraz latam skuterem, bo skończyłem klocki w moto, ale generalnie nie zamierzam odstawiać. Wizja 2godzinnego dojazdu do pracy mnie przeraża. Dziś się raz wypierpzyłem, ale bez dramatu.
-
Czy obecna pogoda wpływa na te reakcje?
saska251 odpowiedział(a) na Paweli temat w Mechanika Ogólna Motocyklowa
... browara wypijemy... -
Zepsuli mi wał ? przy zmianie korby
saska251 odpowiedział(a) na Szoti temat w Mechanika Motocykli 2T
Albo wał upadł komuś na podłogę, albo został zmiażdzony w imadle? :rolleyes: Widziałem już taki warsztat we wrocku, niby bardzo stary i szanowany, a łożyska z wału MZ koleś zdejmował młotkiem i przecinakiem :bigrazz: -
Przerywacz świateł stopu
saska251 odpowiedział(a) na mike.kir temat w Co, jak i gdzie kupić - dla motocykla
migające ZAWSZE, to owszem, slaby chyba pomysł. Chociaż, z drugiej strony, zawsze to jakieś podkreslenie swojej obecności w ruchu drogowym. Natomiast spięte z czujnikiem przeciążeniowym to całkiem dobry pomysł, szczególnie jak się na dwa moto leci w szyku i z dużą prędkością. Gwałtowne hamowanie jest sygnalizowane "scigającemu" i pomaga. Kilka razy na autostradzie mi się przydało, jak mi fura z daleka "zamrugała", bo wiedziałem, że to jakaś grubsza sprawa. -
Opisz swoją historię z kursem na kat. A, przygotowujemy artykuł
saska251 odpowiedział(a) na Izzy-MM temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
A mój kurs to kilka ósemek. Dosłownie. Żeby się otrzaskać z motocyklem egzaminowym. Przepisy znałem od dziecka, a motorem jeździłem od 18, czy 20 roku życia. Egzamin zrobiłem w 2007-mym. -
po to, bo właśnie dlatego bozia dała motorek, żeby jechac do pracy 20 minut, a nie pół dnia Wcale mnie nie bolało, co najwyżej urażona duma, że nie zdążyłem mu zwiać. Pewnie jak bym miał wbity bieg, to odruchem startu motorycznego (nowo poznane pojęcie :biggrin: )pewnie bym mu spod tej maski wystrzelił... Niee, na szczęscie miał miękkie plastiki i pustą przestrzeń nad nimi. Ja stałem jakieś 45stopni do niego (dlatego mnie nie widział) więc jak mnie puknął, to moto się położyło na bok, przygniotło mi nogę trochę, a plastiki się poddały.
-
Poedejrzewam, że w razie wezwania policji uznaliby obopólną. Z resztą, nawet gdy by nie, to mam to w dupie. Nie będę z powodu porysowanego tłumiczka robił z siebie durnia na zasadzie "a może uda się cos ukręcić".
-
kiedyś podjeżdżam, ale pod samą szoferkę, odwracam się i macham, a tam zza kierownicy macha mi kobieta. Ale oooobłędnie wręcz piękna, prawie z motocykla spadłem.
-
i jak myślisz, co by psy powiedziały? a po drugie - jest coś takiego jak zwykła, ludzka przyzwoitość..
-
Nieee, nie wydaje mi się. Było ich dwóch z resztą, a ja podjechałem naprawdę cicho. Mam nauczkę, żeby ZAWSZE grzać oponę na czerwonym. :bigrazz: Generalnie, koleś nie miał prawa mnie widzieć. A ja bym się za chiiny nie spodziewał, że on ruszy wcześniej. Dobrze ujęte - bogatszy o kolejne doświadczenie, a moto ma nowe "szlify" :bigrazz: Jeździ prosto, zapala, hamuje (przy okazji okazało się, że mi się klocki skończyły z przodu po - uwga - TYSIĄCU kilometrów :( ). Pamiętajcie panowie - przed tirem zawsze machamy :cool:
-
czytaj chłopaku, czytaaaaj ... :bigrazz:
-
Słuchajcie chłopaki, jaka akcja. Stoję wczoraj grzecznie na światłach, tuż przed tirem. Cały spięty, czekam na zielone. Nie istenieje nic - tylko siatkówka oka wpatrzona w sygnalizator i noga czająca się do wrzucenia biegu. Tym razem pokonam Zenka The Miszcza. Mam zamiar w ciągu trwania żółtego wbić bieg i jeszcze przy okazji spalić laka :cool: Nagle czuję uderzenie w tył motocykla i po chwili leżę pod tirem, a w głowie słyszę krzyk "NIEMOŻLIWE!! ZASPAŁEM NA ZIELONYM!!". Ale patrzę kątem oka na sygnalizator i widzę, że dalej jest czerwone. Co jest?? No nic, wylazłem spod tira, zamachałem facetowi, żeby nie podjeżdżał dalej i zacząłem wyciągąć motocykl spod ciężarówki. Facet wyskakuje z szoferki, oczy ma wielkości spodków pod filiżanki i pyta: "jezusicku, skądżeś się wziął?? przecież cie nie było!!". Dobrze, że facet się tylko "podtaczał" na czerwonym, bo inaczej byłoby po mnie. Zawsze jak ląduję przed TIRem na światłach, to podjeżdżam tak, żeby mnie widział, a jak nie widzi to macham. Zawsze mają oczy jak spodeczki. Tym razem nie zamachałem, bo stwierdziłem że i tak zanim gość pomyśli o wrzuceniu biegu, ja już będę za skrzyżowaniem wbijał trójkę. No i to był ten jeden raz, kiedy trzeba było pomachać. Wiem że to moja wina, bo jestem dupa nie motocyklista, bo nie mam wyprutego wydechu i nie rzucam marchewami. A na poważnie, jednak prawdą jest, że moturów po prostu nie widać :] Ale powiadam - wrażenia bezcenne :buttrock: Nie ma lekko, to je wojna i trza uważać :cool: ps. pipa jestem, nie zrobiłem sobie pamiątkowego zdjęcia..
-
Dłuższy postój nie odpala
saska251 odpowiedział(a) na hightimes temat w Mechanika Ogólna Motocyklowa
a że zadam pytanie retoryczne - ssanie oczywiście włączone? -
MZ ETZ 250 - po parunastu km dusi sie
saska251 odpowiedział(a) na Nitomen temat w Mechanika Motocykli 2T
A.K.U.M.U.L.A.T.O.R -
Wypadek za Nowym Miastem
saska251 odpowiedział(a) na Domestos_WC temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
Jak zwykle najwięcej do powiedzenia mają malkontenci..... Pojeździjcie busem na regularnej lini za psie pieniądze, posłuchajcie narzekań pasażerów i spróbujcie nie wpuścić kogoś, bo za dużo ludzi. O zasugerowaniu szefowi kupna większego busa nie wspomnę :flesje: Żeby byla jasność - nie jeżdżę busem. Czasem je naprawiam... -
"Cykanie" po przejechaniu kilkunastu kilometrow w CB500 '97
saska251 odpowiedział(a) na Shakin temat w Mechanika Ogólna Motocyklowa
sprawdź plastiki, te dwa brzydkie pod zbiornikiem. Wibrując, wydają taki dźwięk, jakby się coś zacierało =]