Skocz do zawartości

Piasek80

Forumowicze
  • Postów

    1050
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    44

Treść opublikowana przez Piasek80

  1. U mnie w obecnej właśnie wybita uszczelka jednego z kolan wydechu powodowała metaliczne stukanie. Wystarczyło wymienić uszczelkę. O taką Kiedyś w Virówce też się coś takiego pojawiło, też kto posłuchał to inna diagnoza z których 90% to wybity sworzeń tłoka w przednim cylindrze, a naprawił znajomy gumowym młotkiem. Stuknął raz w rurę wydechową przy cylindrze i tadaaammm. To co widzimy to ładne i chromowane to rura zewnętrzna, osłonowa. Wewnątrz niej znajduje się druga - żaroodporna - o mniejszej średnicy, i tamta właśnie upaliła się, przerdzewiała w miejscu spawu/łączenia obydwu i wejścia do cylindra. Zdjęta, pospawana, złożona, "kapitalny silnika" zrobiony.
  2. znajomi w latach 90tych jak zaczęli skupować po wsiach te wszystkie zbyteczne już wtedy WSK, czasem Iże, Panonie itp demoludy, a trafiały się i rodzyny jak WFM`ki, emzety tropiki a czasem Osa albo Junak, to samo... Stało to pod rynną 10ty rok oparte o mur, pół już rozebrane, rozkradzione, dzieciary młotkami tłukły i kury srały ale "e tam niech stoi"... 2-3 m-ce deptał 3x w tygodniu, "e no może za tydziń"... Przyjeżdża któregoś dnia "ło panie, złomiarze byli i sprzedołym wszystek, i tyn złum tyż wzini" No by cie chu...dy byk na rogi pacanie Następnego dnia raban we wsi bo "wzini" również bańki z ropą zza budynka, dwa wałki przekaźnika i akumulatory z trzydziestki.
  3. Pamiętam kiedyś jeździliśmy do Belgii po auta to w okolicy Sint-Niklaas był komis motocykli. Na działce wielkości może 5 arów stało tego setki. Praktycznie same starocie, klasyki, twiny, nakedy, trochę sportów, no klasyka lat 70tych i 80tych. Naupychane tak że niemożliwe było przejść miedzy nimi. Pod chmurką - a tam zima to od piźniernika do kwietnia pogoda taka jak u nas dzisiaj i zawsze ten sam ból dupy że następnym razem trzeba coś większego kupić żeby się moto zmieściło albo z hakiem i przyczepkę a najlepiej busa. No i zawsze brało się jakiegoś osranego Golfa III albo paszteta B3 koniecznie w kombi bo o to się zabijali w Polsce, pod domem kolejka sąsiadów a na giełdach wieszali się na klamkach jeszcze przed wjazdem. A trzeba było wziąć z roboty Trucka jakich wówczas mieliśmy na firmie dwa, pojechać i załadować ze 3 takie moto. Komis prowadziła babka, stara klempa, wyglądała na alkoholiczkę, i jarała szlugi jeden za drugim. Kiedy padało, (w tym kraju codziennie) nie otwierała do 12-tej, 13-tej bo jej się nie chciało. A handel odbywał się na zasadzie "od tego do tamtego czyli 10, daję 1tys euro. Ona rzucała 2500 i gdzieś w połowie był dil. Ech, piękne to były czasy kiedy w weekend zarabiało się 400 euro na czysto tylko za kurs do Belgii czy innej Holandii i z powrotem. Nie było transportu najemnego na taką skalę jak dzisiaj, nie było czasu bo to sobota a do domu 1400km jeszcze, nie było jak. Dzisiaj, odpalasz giełdę transportu w telefonie, łapiesz pierwszą lepszą firanę, platformę, cokolwiek byle nie beczka, na kurs powrotny i ładujesz ile wlezie motorami. Tylko że ... nie ma już motorów w takich cenach, nie ma TAKICH motorów i nie ma takich handlarzy. Wtedy chodziło o obrót, oni czasem grosze zarabiali na tych autach, bylebyś tylko wziął dwa, trzy, cztery, ilu was tam jest, do 2 golfów III i jednego Vento Peugeot 205 gratis. Ale zabieraj z placu dzisiaj. Teraz. Każda opona inna, klocków hamulcowych zero, zapasu brak, lewarka też. Wycieraczki ledwo po tej szybie lezą i tak nic nie zbierając a lało kuźwa od Antwerpii aż do Pniew.
  4. W razie jakbyś tojtnął wspomnij o mnie w testamencie jak będziesz to przepisywał. Mam halę i 3 blaszane garaże, oraz busa aby to wszystko zwieźć - pokocham jak swoje ;)
  5. Znałem kiedyś jedną Martę... Fajne są.
  6. sorry, nie mogłem się powstrzymać
  7. Przepisy takie jak ten to tak na prawdę wierzchołek góry legislacyjnej głupoty jaką w tym kraju mamy niemal w każdej dziedzinie. Gdzie byś nie działał, bez względu na branżę, w każdej bez wyjątku TY oraz wynajęty za TWOJE pieniądze prawnik musicie udowadniać urzędnikowi że nie ma racji, że to ty jesteś na prawie i co mówią przepisy w tej sprawie. A urzędnik ? po tym jak 2 lata próbował cię NIELEGALNIE I BEZPRAWNIE zgnoić wzruszy tylko ramionami i przejdzie z marszu do gnojenia kolejnego dokładnie za to samo...
  8. Fajne to to. Jakoś w piździerniku znalazłem 3 szt podobnych opisane jako Suzuki 500cm3 gdzieś w Belgii za 6 stów pakiet z tym że jedna była cała, druga z wyjętym silnikiem leżącym obok a trzecia na palecie i w trzech plastikowych skrzyniach w częściach. Ale to był okres "taniej" ropki po 8,20zł (a u nich wtedy chyba 2,30 euro kosztowała, do przejechania prawie 2400km w obie (T4ką palącą 7-7,5/100) i odpuściłem temat. Dzisiaj żałuję. Minimum jedno jeżdżące by z tego złożył.
  9. a mój to Motorynka kupiona dokładnie tak samo, jakoś w grudniu `88r. Pamiętam stała pośród jakichś wiader blaszanych, łańcuchów i ruszta żeberkowe leżały przed bo przekładaliśmy żeby wyprowadzić. Szara foliowa zawieszka z instrukcją obsługi na kierownicy wisiała a w niej cena pieczątkami cyferkowymi, grubą czcionką i zielonym tuszem zrobiona. Ojciec zapłacił a ja ze starszym kuzynem pchaliśmy ją se sklepu do domu bo to szklanki paliwa w zbiorniku nie miało żeby chociaż silnika posłuchać, spalin nawdychać . Granatowy metalic z kwadratowym zbiornikiem i krótką osłonką rury. Mróz był i śnieg leżał przyjeżdżony a myśmy to w tych relaxach z tornistrami na plecach pchali zaczepiani przez wszystkich skąd to mamy. Ojciec kiedyś wspominał - ja tego nie pamiętam - że pierwszej nocy po zakupie wstał coś koło 4tej żeby do pieca dołożyć, schodzi na dół i widzi że w garażu światło się pali. Wchodzi a tam ja siedzę na motorynce postawionej na stopkach. W garażu zimno jak cholera bo to nieogrzewane, dostałem podobno srogi opierdziel. Oczywiście kolejne 3 dni leżałem w wyrku chory ale za to codziennie po szkole miałem kpl kumpli z klasy z zeszytami do przepisywania lekcji - i wszyscy w garażu przyklejeni do motorynki niczym muchy do kupy. Czy jest dzisiaj coś co sprawi że Wasze/nasze dzieci zareagują podobnie ? I to jest chyba ten jedyny fenomen demoludów - sentyment. Sentyment do WSK`i jakiegoś wujaszka, dziadkowego Komara czy własnego Kadeta lub innej motorynki. Bo tevhnicznie, mechanicznie to nic nie warte a za chajs jaki w to trzeba dziś wpakować "łaski bez" kupujesz jakiegoś japońca który będzie lepszy od w/w 10x w każdym aspekcie. No ale sentymentu nie będzie. A propos japońców to mam jeszcze jedną historię tym razem od znajomego: parę lat temu ( no już z 10 będzie) jego 10-letni syn miał Komunię no i "on zbiera na moto". Po wszystkim dzieciak mu melduje że tata tylko nie tego chińczyka. On by chciał taką Yamahę (Aerox 50) czy jakoś tak. Używaną oczywiście. Znaleźli kilka ogłoszeń, wybrali ostatecznie jedno, pojechali, kupili, przywieźli. I się zaczęło. Pierwsze 2 tygodnie to niemal codzień był pod domem kurier z jakaś paczką a po południu "połowa osiedla" w tym paru starszych - ci już zmotoryzowani - nura do garażu i do wieczora. Parę razy zajrzał, Yamaha rozebrana - "serwis robią" jakieś bańki z olejem, smary w sprayu, linki itp. Nawet ten jego nalepki na owiewki przyklejał. No mają chłopaki pasję i zajęcie - niech tam dłubią. Najwyżej trzeba będzie na przyczepie zawieźć to potem do jakiego mechanika żeby poskładał Ale po paru dniach dało się słyszeć ze silnik znowu pracuje, chyba inaczej ale jednak i nawet widział jak z garażu przed dom wyjechali. Znaczy działa. Sam był pod wrażeniem że nie popsuli. Któregoś dnia telefon, z Policji, "pan X ?"... już czuł jak się nogi pod nim uginają kiedy w słuchawce szybko dodali, "spokojnie, nic się nie stało ale dzwonimy w sprawie syna bo jest na komisariacie i musiałby pan go odebrać i parę wyjaśnień złożyć. Ale cały zdrowy i nic się nie stało" Wjeżdża na parking przed policją, skuter chłopaka stoi przed, cały (czyli żadnego wypadku nie było), na korytarzu siedzą dwa asy, zryczane i usmarkane do pasa: jego i sąsiadowy. Szybkie ojcowskie, cały ? no to sobie porozmawiamy w domu. I do pokoju a tam idzie historia: patrol drogówki namierzył ich na radar pędzących w zabudowanym 114km/h we dwójkę na tym czymś. Skończyło się oczywiście na jakimś mandacie i zatrzymaniu DR, paru pouczeniach a w domu wyśpiewał: że na dzień dobry zamówili jakiś zestaw tuningowy zwiększający pojemność i moc tego czegoś, nadłubali, nawymieniali no i wyszło ... 114km/h we dwójkę. Syn dzisiaj na studiach, jakaś automatyka i robotyka. Ale słynna Yamaha dalej stoi w garażu pod kocem... Ze 2x w roku wyciągnie, przejedzie się po osiedlu i znowu pod koc.
  10. W nowych radiowozach klepią tylko nr tablic i wszystko o pojeździe wiedzą, po podaniu PESELU - również wszystko o kierowcy. Ale ... warto się upewnić co do poprawności danych tak pojazdu jak i naszych w tych systemach bo to jednak ludzie klepią i babole się zdarzają. Kolega całkiem niedawno miał przypadek iż Vectra którą miesiąc wcześniej sam sprowadził i rejestrował - osiołek pod LPG na codzienne dojazdy do roboty - nie widniała w systemach. Szczęście że 3km od domu, dryndnął i żona dowiozła DR i OC bo pusty rekord. Wysłał jakieś pismo do WK i gdzieś po 3 tygodniach dopiero pojawiło się auto w rejestrach. W starszych radiowozach niestety muszą pytać przez papugę i to po prostu trwa także dla własnej wygody warto jednak te papiery mieć przy sobie w razie kontroli bo często jest to kilkadziesiąt sekund - spojrzenie na daty czy ważne, spisanie w notes i szerokiej drogi a tak stoimy zanim cała machineria ruszy. Te najnowsze podobno już tak uzbrojone jak pojazdy ITD: kamery czytające i weryfikujące pojazdy w biegu także bez zatrzymywania pojazdu pokaże im że pojazd ma np nieważne BT czy OC.
  11. Części do tego jest w pip - po internetach. Niestety ale sklepy "motoryzacyjne" które kiedyś były mekką części do wytworów motoro-podobnych PRL oraz demoludów wyginęły niczym dinozaury ale to wszystko jeszcze gdzieś leży po szopach i garażach, sprzedawane po jakichś olx`ach itp. Jeżeli chodzi o zabawę, zajęcie na długie zimowe wieczory - no nie ma lepszej alternatywy jak stary Romet czy inny Simson do dłubania. Nawet u mnie w mieścinie jest koleś co kupę lat prowadził taki sklep, potem długo jeszcze jeździł po giełdach opychając jego zawartość po likwidacji a pewnie do dziś jeszcze gdzieś w garażach ma jakieś fanty do tego. Pamiętam że w każdym z takich sklepów Motorynkę czy MZ`kę to można było złożyć w całości z części - bo mieli dokumentnie wszystko. Faktem jest że te odrestaurowane nie są warte tych pieniędzy jakie "łowcy jeleni" za nie wołają. Zrobić to jedynie dla funu, dla siebie, coby się raz na jakiś czas przejechać Komarem z białym orzechem na głowie do pobliskiej Żabki po 4-pak czym wzbudzisz większy zachwyt i poważanie u okolicznej gawiedzi niż nowym harusem za złotypisiont
  12. Pooglądaj sobie https://www.google.com/search?q=Elefantentreffen&client=firefox-b-d&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=2ahUKEwjp__jKjov7AhWQlIsKHSlSDy8Q_AUoAXoECAIQAw&biw=1366&bih=596 to ci przejdzie
  13. To kobieta - stylówę z Italii: Vespa J.w: spraw sobie skuter 125 na którym się będziesz dobrze i pewnie czuć. Sezon pośmigasz i będziesz wiedzieć w którą stronę dalej iść w świat moto.
  14. to akurat musi zrobić bo są i przepisy i kary administracyjne za to (do 1 tys zł) za nieprzerejestrowanie pojazdu na siebie. Masz na to 30 dni. Podobnie masz 30 dni na obowiązek zgłoszenia faktu zbycia pojazdu do właściwego sobie WK. Zmieniło się tylko tyle że jeżeli chcesz możesz zachować obecne tablice pojazdu - bez względu z jakiej części kraju one pochodzą - możesz, ale pod pewnymi warunkami: 1) tablice muszą być w dobrym stanie technicznym (pogięte, podrapane itp muszą zostać zmienione). 2) tablice muszą być już te nowe - zgodne z obowiązującym wzorem - czyli te z flagą ue. Wcześniejsze białe z flagą Polski i PL - podlegają obligatoryjnej wymianie tak samo jak stare czarne o których mowa. w związku z tym podczas czynności przerejestrowania zakupionego pojazdu MUSISZ stawić sie w WK z tablicami pod pachą - co niemal zawsze kończy sie połamaniem ramek na nie a w wielu samochodach sposób ich montażu jest niezwykle karkołomny. Obrazowo: te u góry mogą zostać - te na dole - do wymiany.
  15. Z dowodem czasowym to mam taką historię że do dzisiaj nie mogę wyjść z podziwu z jakim poziomem urzędniczego absurdu zmierzyć się człowiekowi przyszło: Jakieś 2 lata temu sprowadziłem z Belgii auto które miało niecałe 3 lata. Celny, tłumaczenia, przegląd i do komunikacji, tam po odsiedzeniu swojego dostałem blachy i miękki dowód celem oczekiwania na twardy i (nic nie wartą obecnie) kartę pojazdu. Po 2 tygodniach w tv ogłosili że zamykają kraj bo epidemia chorób współistniejących a co za tym idzie wszelkie urzędy dla pospólstwa również. Zatem tak sobie jeździłem. Z ciekawości zadzwoniłem do znajomej gazowni z zapytaniem o możliwość zagazowania i ew. koszt a tam info że leżą i kwiczą z braku roboty, przyjeżdżaj choćby dziś to chociaż na podatek będą mieli i jeszcze na flaszkę opuszczą. No to wstawiłem auto, po 3 dniach odebrałem i tak se dalej jeździłem tyle że na LPG po 1,40zł Nastał maj, urzędniki do roboty wrócić musieli, no to w końcu idę z tymi papierami do komunikacji wbić tą LPG w dowód i odebrać twardy. A gdzie tam – wypad. Rejestracja kolejki on-line i dopiero na umówioną godzinę pod wskazane okienko i nie prędzej ani nie później jak na 5 min przed wyznaczoną godziną. Inaczej wypad znowu się on-line rejestrować. 2 tygodnie mi zajęło nim udało się wbić na termin za kolejny tydzień, idę z kpl papierów, … rach ciach i po sprawie …. taaaa j*b z wiosła w łeb. „niestety ale nie możemy wydać panu dowodu ponieważ pojazd ma nieważne badanie techniczne” Jakie k#*&@! nieważne badanie – przecież 3m-ce temu je robiłem, mało tego, ważne na 2 lata [bo w PL mamy przepisy dot. badań technicznych że w przyp. nowych pojazdów pierwsze ważne jest 3 lata, drugie 2 lata i dopiero od 5go roku pojazdu lecą już co rok] Diagnosta na SKP widząc że od daty 1 rej za granicą minęło już 34m-ce od razu klepnął mi kolejne na 2 lata (na czym to ja byłem stratny 2 miesiące) ale z punktu wygody zyskiwałem. no nie, tak się nie da, tak nie można. Diagnosta winien zrobić badanie ważne na te 2 miesiące. Ale ja zapłaciłem jak za pełne badanie a nie za ważne dwa miesiace. Innej stawki nie ma. Diagnosta poszedł mi na rękę. Tak nie można, my mamy swoje przepisy i pierwszy przegląd techniczny w kraju – mimo iż zrobiony na 2 lata – został mi skrócony do niespełna 2 miesięcy licząc pełne 36 od daty pierwszej rejestracji pojazdu za granicą. To co ja mam teraz zrobic ? Proszę jechać kolejny raz na przegląd i przyjechać z wystawionym zgodnie z wytycznymi. Znaczy kolejny za kolejną stówę ? To nie ona ustala zasady, tak mówią przepisy. Żebyś ty się ze schodów spier.... wychodząc z roboty franco jedna. Zatem „z kwitkiem” odprawiony, wkur... na maksa, wsiadłem w auto – z nieważnym pozwoleniem czasowym i nie ważnym badaniem technicznym – jak się okazało - pojechałem na SKP celem zrobienia kolejnego (odpłatnego a jakże) badania technicznego. Znowu na 2 lata, skróconego oczywiście o czas który upłynął od 3 lat jakie już minęły. Idę do człowieka, mówię jak jest... „no stary, chciałem dobrze, ty na tym stratny byłeś niecałe 2 m-ce ale ostatecznie korzystniej, mogła franca wpisać”... ale teraz siadaj i się trzymaj bo pójdzie petarda: nie mogę zrobić ci badania technicznego z wynikiem pozytywnym bo masz zmiany konstrukcyjne pojazdu – zamontowany gaz – którego nie masz wbitego w dowód. Przepisy mówią jasno – wynik tylko negatywny. Że k*&#@! co ?! Negatywny. Nie zrobię ci przeglądu bo nie mogę – gaz musi widnieć w dowodzie rejestracyjnym żeby przeszło. Ale jak ma widnieć kiedy urząd odmawia wydania mi DR ponieważ pojazd nie posiada ważnego badania technicznego ? Witamy w Polsce. A nie możesz zrobić mi przeglądu tak jakby tej instalacji w pojeździe nie było ? Nie da rady – są daty na fakturach, świadectwie, homologacji, itp. Beknąłbym za to. No to co ja mam teraz zrobić ? Czekaj, zadzwonię do nich. 10 min krzyków, wrzasków, wymachiwania łapami, przychodzi wściekły i oświadcza: ta piz... powiedziała że masz złożyć wniosek o wydanie tablic czasowych i nowego dowodu rejestracyjnego w który wpisze LPG i dopiero z takim zestawem mogę ci klepnąć wynik pozytywny badania. A w ogóle to w tej chwili wiesz że powinieneś wozić to auto lawetą bo nie masz ważnego BT czyli czapa z miejsca. W obecnym stanie prawnym – zawiną cię lawetą z drogi na parking policyjny. Oficjalnie jeździsz z polskimi tablicami nie mając ani wydanych ani ważnych dokumentów zaraz, zaraz. Mając polskie blachy, dowód nieważny z nie swojej winy – urzędy były pozamykane – mam teraz kolejny miesiąc się pieprzyć po urzędach za jakimiś tablicami próbnymi żeby na zas*any przegląd przyjechać sprawnym autem ?!? Pomijam już fakt że darmo tego nie dają ?!? poczekaj, zadzwonię jeszcze w jedno miejsce Po chwili przychodzi. Czekaj, teraz dzwonimy do Komunikacji. Po kilkunastu sekundach rozmowy zakomunikował że robi mi badanie pozytywne i mam z tym jechać prosto, bez kolejki do komunikacji z papierami od gazu gdzie wydadzą mi dowód stały i resztę dokumentów pojazdu. (podobno obowiązywało jakieś czasowe zarządzenie dot. wszelkich administracyjnych postępowań jak DR, osobiste, paszporty, świadectwa kwalifikacji zawodowych itp. o wydłużeniu czasu ważności dokumentów nawet jeżeli daty na nich widniejące już wygasły)
  16. To już są pływające z tego co się dowiedział właściciel czyli inne niż w modelach do `97r. Może ktoś ma taki kpl (2 tarcze+2 kpl klocków), jakiś garażowy, magazynowy leżak lub wie gdzie można nabyć za jakieś rozsądne pieniądze.
  17. Wraz z przepisami o VAT (w przypadku przedsiębiorców) wszystko prowadzi do jednego: nikt niczego nie będzie naprawiał bo nie będzie czasu i będzie to mocno problematyczne i kosztowne. Padnie silnik w firmówce, wypadek itp, swoje u blacharza, lakiernika odstać musi... nie ma czasu. Z drogi na szrot (bo nawet na czas postoju w komisie pojazd musi mieć OC a teraz badanie techniczne jeszcze) i musisz brać kolejne - albo jeździj PKS`em.
  18. ale o to głównie chodzi. Wśród moich znajomych niemal każdy ma albo jakieś Komary, WSK`i czy inne Kaszlaki jako precioza rodowe po dziadku trzymane pod kocami w garażu, po części z sentymentu, po części jako inwestycja bo ostatnimi laty PRL poszedł mocno w cenę. Jakieś tam śmieszne OC na to, często płacone po to aby np 18-letni syn mógł już nabywać zniżki "za staż" kiedy za kilka lat kupi sobie coś swojego, reszta jakieś przyczepy campingowe jak nie nad morzem to gdzieś w Chorwacji stacjonujące lata całe - na uj temu BT kiedy to zaciągniete w `18tym i do dziś dnia tam stoi. Jak to wejdzie w życie - WSK`ę z salonu z 3go piętra z bloku będą targać na dół tylko po to aby się na stacji diagnostycznej pojawić, (bo już numer z kwitami i 4-pakiem nie przejdzie). Po mojemu spowoduje to efekt dokładnie odwrotny - jak to jest z OC obecnie. Nie ma BT i nie zrobi żeby się nie wychylać bo kara administracyna nieunikniona. Z OC jest podobnie. 3 lata już minęło i cicho siedzi, poczeka aż miną kolejne 2, sprawa się przedawni, fikcyjną umowę K-S i dopiero pójdzie opłacić OC bo dzisiaj od razu 7 tys zł kary. A Poldek jak stał w szopie tak stoi, ujeżdżany dookoła budynków. Z BT będzie podobnie - minęło, nie zauważył, kara... po uja iść robić, poczeka, przeczeka, samo minie. Parę lat bez BT pojeździ.
  19. A betoniarka z gównem kręci się dalej krótko mówiąc: do obowiązkowego już OC fundują nam obowiązkowe badanie techniczne
  20. Road King raczej nie służą do wygłupów cyrkowych w jakichś wędrownych trupach a przeważnie do tego do czego stworzony został - czyli sposób życia. Zatem jak to w takich sztukach problemem nie będzie przebieg a bardziej niemal pewna powypadkowa przeszłość i na tym bym się skupił.
  21. https://www.prawodrogowe.pl/informacje/kronika-legislacyjna/definicja-pojazdu-fabrycznie-nowego-w-interpretacji-resortu-infr
  22. Fajne to. Za mną też coraz bardziej chodzi właśnie przesiadka na coś podobnego. Jakieś 300-500cm3 w maxi skuterze, z wielką szybą, osłonami i automatem. Coby można było wskoczyć w t-shircie i walnąć kółeczko 30km w ciepłe popołudnie bez tego pakowania się w skóry, pełne kaski i buciory.
  23. Piasek80

    WSK & IŻ

    Mają ludzie szczęście. Człowiek całe życie w spadku dostawał co najwyżej przechodzone Relaxy po starszych kuzynach a tu jak nie dwa klasyki to 13ha ziemi (znajomy) po wujku starym kawalerze, warte na moment dziedziczenia ok 85tys zł hektar ale jako rolna bo 3 ha z nich to przy pobliskiej miejscowości z już zrobionym przez gminę MPZP pod budowlanke także 8x45tys zł każdy z objętych nim trzech hektarów... Lokalny Rockefeller.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...