Skocz do zawartości

Piasek80

Forumowicze
  • Postów

    1053
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    44

Treść opublikowana przez Piasek80

  1. QYWA u mnie siedzi (1.8 TDCI 125KM) na "słynnym" dolnym pasku w oleju.
  2. U mnie zdejmowałem po 260tys km (1.8TDCI) to niczego niepokojącego na jej dnie nie znalazłem. Tutaj już umyta ale to była tylko formalność. Motor ganiany w trasach, olej co max 10 zrzucany. Widać po silniku. Sam demontaż misy: dostęp OK ale misa bez uszczelki - klejona. Większość dzisiejszych tak ma tyle ze dostęp dużo gorszy a często jej demontaż nie taki prosty: przeszkadzają sanki zawieszenia albo inne ustrojstwa. Już nie pamiętam w którym, chyba w C1 1.0 misa daje się odkręcić bez problemu ale nie wyjmiesz - przeszkadza smok a od dołu sanki zawieszenia właśnie. Trzeba było silnik z górnej poduszki zwolnić i podlewarować za skrzynię odchylając na tyle aby miskę wysunąć. Mocna komplikacja roboty jak na zaspokojenie ciekawości co tam w niej na dnie się znajduje.
  3. Starczy spojrzeć na dane techniczne ile oleju wchodzi na pierwsze napełnienie, a ile przy wymianie itp. Zwłaszcza jak góra ma hydraulikę zaworową, jakieś koła zmiennych faz rozrządu, smarowanie turbosprężarki, itp zawsze jest gdzieś w układzie zawór trzymający aby olej z magistrali nigdy nie schodził. Dodaj do tego gówniany kształt miski który sam w sobie uniemożliwia pełne jej opróżnienie (np gwint korka wspawany tak że wystaje do wewnątrz misy) i mamy do litra starego oleju w układzie który nigdy nie zleci przy standardowej wymianie. Z ciekawostek: Parę lat temu przyprowadziłem z Holandii Zafirę B z 1.8XER. Fajne auto ale przy rozruchu klekotały ze 30 sek koła zmiennych faz i na to sprzedane bo nawet u nas zakup obydwu kół to było wówczas ponad 2 tys PLN (dodaj zestaw rozrządu i robotę)... u nich pewnie ze 3 tys euro impreza. Olej w silniku no mazut jak z diesla - standard u nich, na 180 tys km 5x wymieniany olej. Koła i tak do wymiany... i tak do wymiany, no to po spuście tego co było w silniku wlałem 3L czystej ropy w silnik - no bo co może się mu stać poza dobrym wypłukaniem. Najtańszy wkład filtra w puszkę i odpaliłem. No i nic się nie działo. Silnik chodził normalnie, żadne kontrolki oleju się nie świeciły, może ciutkę głośniej niż wcześniej było go słychać. Pochodził ze 3 min z czego połowę czasu na obrotach w okolicach 2 tys obr. Zgasiłem, spuściłem... no to to co spłynęło z misy było tak samo czarne jak olej który spuściłem wcześniej. Tyle że rzadsze. Ale czarne jak smoła. Rozochocony poprawiłem zabieg, i to co zleciało kolejnym razem było też mocno brudne ale zdecydowanie lepsze niż poprzednio. Zatem 3ci raz to samo. Po trzecim razie zleciało już trochę mętne, jakby czarnego tuszu do wody dodał. Wszystko spuszczone, z godzinę wisiał sobie na podnośniku bez korka w misie, bez filtra oleju itp i cały czas sobie ciurkiem leciało z dobre pół godziny. Zalane rekomendowanym 5/30 jakimiś najtańszym Specolem wówczas bo i tak będzie szło na wymianę kół czyli i tak spust... Pojechałem do domu, rano odpalam i ... cisza, żadnego klekotu KZFR, nic. Cyk i szum spod maski, słychać cykanie wtryskiwaczy. Dzwonię do mechesa co miał patroszyć, mówię co jest a ten na to "jeździć obserwować". Zrobiłem z tysiąc km, olej na bagnecie tak czysty że trzeba było pod światło patrzeć gdzie jego poziom ale nic nie ubywa, nic nie klepie na zimnym itp. No naprawiło się. I tak na zmianę rozrządu miało iść zatem coś koło 3 tys km zrobiłem nim znowu do mechanika auto trafiło. Standardowa wymiana rozrządu - bez kół - płyny, filtry itp... Potem poszło auto w LPG, przez kolejne 1,5r zrobiłem nią 60tys km na gazie i z przelotem 240 na blacie sprzedałem. Do samego końca nigdy więcej nie usłyszałem nawet cyknięcia KZFR przy porannym rozruchu. Coś tam się musiało wypłukać, odblokować, pies wie że zaczęło działać jak należy.
  4. W pi**ę mu regularnie w trasach dawać i będzie silnik czyściutki. Ciśnienie i temperatura oleju najlepsza myjka.
  5. Tyle dekad rozwoju inżynierii, wynalazków, innowacji i odkryć nowych materiałów. A wszystko to można było zastąpić setką preparatu za 8,99zł na promce z Biedronki. Jak ludzkość mogła to przeoczyć. :)
  6. nie, nie byłem. Mam kilku znajomych co od lat eksplorują tamte rewiry (generalnie Afrykę) z tym że 4x4 i ... mimo ogromnego doświadczenia jakie już zdobyli bo dobre 10 lat się w to bawią, każda kolejna wyprawa to dobre pół roku solidnych przygotowań tak sprzętu jak i papierów. Przede wszystkim jest bardzo drogo. Ty jesteś dla nich "muzungu", ty masz pieniadze i ty musisz płacić. Wszędzie, za wszystko i nie 10 a 100x drożej. Oni nauczyli się jak się targować choć i tak rzadko kiedy uda się nabyć coś niezbędnego po cenach jakie tam obowiązują a posługują się kilkoma tamtejszymi językami + francuski i angielski biegle, mimo to starają się na ile to możliwe trzymać z dala od większych skupisk ludzi i są w pytę samodzielni. XX`em nie da się trzymać z dala od głównych dróg a tym samym z dala od ludzi. Normą jest zajeżdżanie drogi komuś na obcych blachach celem zmuszenia do zatrzymania, że niby chce ci sprzedać jakieś koraliki za "fajf dolars", za chwile chce już 10 dolarów od każdego a po chwili masz już 6ciu czarnych wokoło i tekst "ju mast pej fifty dolars bikos ju ar in maj kantry" i robi się kure*sko nieprzyjemnie. To są sceny których nie pokaże ci żadna Itchy boots itp kanały na YT choć za nimi stoi całe zaplecze ludzi dbających o stronę logistyczną wyprawy.
  7. jeżeli ty już się nad tym zastanawiasz to od razu napiszę "odpuść" żeby potem rodzina po tobie lamentów na forum nie pisała o zbiórkę hajsu coby cię z pierdla, szpitala albo w pudełku podjąć bo transfer do kraju kosztowny. Rewiry które bierzesz pod uwagę są dla starych wyjadaczy, a nie ludzi co parę odcinków TopGear obejrzeli wyciągając wnioski że będzie kupa śmiechu... To są kraje które z cywilizacją do jakiej przywykliśmy mają niewiele wspólnego.
  8. Odważnie. Szczególnie takim autostradowym pożeraczem jak XX. Ja bym tam jednak jakiegoś "wielbłąda" wybrał pokroju Afryki czy innej GS`y. Co do samego kraju: tam jest taki kocioł że zanim do wyjazdu dojdzie wszystko może "stać na głowie" a wszystkie Twoje plany wezmą w łeb. Nawet jakieś w miarę świeże info od backpackersów z YT... zanim Ty tam dojedziesz większość info może się już zdezaktualizować. Najważniejsza jest pora, wszelkie "poradniki" podają aby unikać pory letniej bo nie bez powodu kraj ten jest głównie pustynny.
  9. z pokorą przyjąć i odpokutować bo mogło być dużo gorzej jakby tą kobitę walnął na pasach i skończyłoby się szpitalem. I cicho siedzieć... miejmy nadzieję że to będzie zamknięcie sprawy żeby czasem się Ubezpieczyciel pojazdu teraz z regresem nie odezwał (a na moje to zrobi) jak poszkodowana odda sprawę wyłudzaczom odszkodowań.
  10. Sprzedajemy.pl otomoto dział części - jest sporo ale cieżko przebrnąć przez chaos.
  11. No też mi to wygląda albo na jakieś łożysko zacierające się, albo właśnie gdzieś tam w układzie dolotowym od gaźników ale nagrywałem akurat po powrocie z przejażdżki i wszystko tak gorące ze nie szło łapy wsadzić coby pomacać.
  12. Te motory to generalnie temat rzeka. Kumpel kiedyś miał jakąś Ducatę... już nie pamiętam, dwa sezony myśmy japonią jeździli a on... czekał na werdykt kolejnego mechanika. Też tam się zalewała, mocy nie miała, strzelała, itp. Przerabiał jakieś linki gazu, jakieś sterowania chłodnicami, termostatami itp bo tam chłodzenie olejem, pompa paliwa, gaźniki podmieniał. Raz było lepiej, innym razem gorzej, najczęściej niby lepiej ale po 15 min jak nie wracał z jazdy próbnej to już wiadomo że trzeba było jechać z linką. Sprzedał to w pi*dziec i słyszeć do dzisiaj nie chce o włoszczyźnie. Ludzie którzy potrafili ogarniać japończyki nie potrafili absolutnie z tym nic zrobić. Obstawiam że bez odstawienia tego do dobrego speca od Ducati ... będzie jak w przyp. kumplowej sztuki.
  13. Mam nadzieję że admini przeniosą do właściwego działu bo mimo oficjalnego zapytania dlaczego nie mogę założyć tematu we właściwym odpowiedzi nie otrzymałem. No więc ostatnie 2x zauważyłem że po chwilowym rozgrzaniu silnika zaczyna z niego dobiegać takie "ćwierkanie". Pojęcia nie mam co to i skąd to ale jakby gdzieś od góry silnika, jakby z gaźników, jakby z prawej strony moto. Wyraźnie słyszalne jak silnik schodzi z obrotów i miarowo rośnie i spada wraz z obrotami silnika Załączam filmik aby zobrazować
  14. Tyle lat czeka się w tym kraju na prawko... a potem ludzie jeszcze tych kilku dni na dupie usiedzieć nie mogą.
  15. Generalnie sprawa wygląda tak: nikomu niczego nie przelewasz zwłaszcza jakiemuś komuś kto nie jest polskim urzędem. Zasadniczo to czekasz na pismo albo telefon z Urzędu Celnego który Cię poinformuje że mają taką a taką przesyłkę dla ciebie która i będą chcieli wyjaśnień. Wówczas poproszą o pisemną odpowiedź (mailową) skąd, co, gdzie, jak itp i czekasz na odpowiedź która może być dwojaka: - pierwsza: dostaniesz pismo/wezwanie do odprawy pojazdu czyli patrz wyżej czyli możesz ją podjąć wówczas uruchamia to całą procedurę celno-skarbową lub możesz odmówić przyjęcia składając rezygnację z podjęcia przesyłki wówczas przechodzi ona na skład celny czyli własność skarbu państwa gdzie tam już odpowiednie działy decydują co z tym dalej począć - druga: wezwanie do odbioru przesyłki (chyba że jakiś kurier ma zapłacone za dostawę tego do ciebie) i tyle. Masz to i bujaj się z tym co ty z tym potem zrobisz. O werdykcie decyduje często Naczelnik UC bazując na przepisach (wartość przesyłki itp). W twoim wypadku popełniłeś całą procedurę świadomie, wiedząc dokładnie co kupujesz, skąd i od kogo także drugiego wariantu raczej się nie spodziewaj. W najgorszym wypadku możesz zostać obciążony kosztami utylizacji tego co zamówiłeś.
  16. Ja przy swoich 176cm i standardowym siodle odczuwałem dyskomfort tylko w długich trasach bo siedziało się na "końcówce dupy" i po kilku godzinach zaczynało to doskwierać. Ale - zawsze można było się przesiąść do tyłu na siodło pasażera, potem trochę do przodu i generalnie jakoś się dawało ale fakt, pow. 5h non-stop jazdy "ból dupy" zaczynał doskwierać. Ale... kumpel miał wersję DX czyli poza chromami miał inne, pikowane, siodło. Było zdecydowanie bardziej miękkie i komfortowe. Także może to jest rozwiązanie. Drugie to akcesoryjne siodło. Widziałem kiedyś gdzieś na zlocie sztukę z zamontowanym siodłem a`la H-D WLA ale potem gdzieś mi koleś przepadł w tłumie i nie było okazji zagadać i przymierzyć się ale na oko był wyższy ode mnie. Także może to jest metoda na za duży wzrost do tego moto.
  17. Zrób sobie pełne A i kup Virago 535. Moim zdaniem najlepszy chopper na pierwszą poważną przygodę z moto który najczęściej staje się świetnym kompanem na długie lata. Prosty, trwały, bezobsługowy napęd, tani w eksploatacji, nisko siodło, niska masa własna czynią z niego bardzo zwinne i poręczne moto dla początkującego, w wersjach mocy fabrycznych (czyli 44-46KM) bardzo dynamiczny. Idealne moto na niedzielną pojeżdżawkę w koło komina, ale i też nie klęka jak trzeba walnąć kilkaset km dziennie. Tanie gadżety jak potrzeba zeń wyprawowego wielbłąda zrobić. Jedyny minus to wzrost jeźdźca: to nie jest moto dla osób pow. 185cm wzrostu
  18. Wersje z tym silnikiem to ciężkie auta do sprzedaży nawet na chodzie. To mocno problematyczny silnik, z resztą 2-litrowy D4-D 126KM nie lepszy. Cierpi na te same problemy dot. silnika (osiadające tuleje). Z drugiej, (*uja sie tam znam) ale na moje przeczucie idzie gruba korekta na rynku moto. Kryzys daje się we znaki głęboko a wówczas ludzie w pierwszej kolejności rezygnują ze zbytków jak zmiana auta. Zwłaszcza że diesel obecnie w odwrocie i przy aktualnych cenach ON popyt na te wszystkie smoki żaden... Popyt jakiś jest tylko na małe benzyny, ew. młode diesle o niedużych pojemnościach 1.6-1,7L z roczników `15 w górę. Te wszystkie 3-litrówki, V6 itp z dieslami pod maską wiszą od wiosny w ogłoszeniach. Kumple handlorze potwierdzają że mają masę telefonów i ofert chętnych na zamiany w/w na cokolwiek z placu z mniejszym motorem. Poza tym internet... dzisiaj każdy "jeleń" znajdzie całą masę informacji nt. każdej wersji silnikowej. Dzisiaj tego nawet mechanicy nie chcą naprawiać bo to się kończy całościowo i aby to zrobić tak żeby działało i można było dać gwarancję czy mieć pewność że nie wróci przez najbliższe poł roku z reklamacją to tak połowę wartości auta trzeba w każdego włożyć i mówimy tu o silnikach na chodzie gdzie skończył się tylko układ zasilania paliwem, turbosprężarka i układ oczyszczania spalin. No musisz sam przemyśleć sprawę jak ci bardziej leży. Ja bym gnał byleby się pozbyć z podwórka bo nawet jeżeli naprawisz to dalej będziesz miał ten sam problem tyle że odsunięty w czasie. (p.s. dlatego na zachodzie nikt tego nie naprawia tylko walą a ubezpieczalnia wypłaca całkę i po sprawie).
  19. Nie wiem czy to najmądrzejsze rozwiązanie. Rozstrzał cenowy używek od 3 do 5ciu (zależy od rocznika i wersji kodowej), robota mechanika i "wiadro" części niezbędnych do przezbrojenia twojego do nowego pociągnie drugie tyle i ... dalej masz tą samą kupę pod maską nie znając dnia ani godziny. Co się nalatasz, nabiegasz, nadzwonisz, kurierów naganiasz, za częściami itp kiedy mógłbyś w tym czasie robić swoje (albo nie robić nic), tego nie policzysz i nikt ci za to nie odda. Zakładając oczywiście że kupiłeś jeszcze sprawny a nie taki sam jak miałeś. Bo się może okazać że po pierwszym tysiącu km dojdzie ci szarpanie się ze sprzedającym. Gorzej jak w okolicznościach konieczności zwózki auta lawetą z jakiej Chorwacji za ciężkie tysiące + zje**ny urolp za 3-krotność tej ceny. Może warto rozważyć opcje pognania tego tak jak stoi. Wystawić 5-6 niżej rynkowej i nara. Niech się w to bawi ktoś kto ma czas albo kilka takich silników na placu i dla niego koszt przekładki jest nieporównywalnie niższy. Ty tych pieniędzy i tak już nie masz. Nie ważne czy wydasz na reanimację czy opuścisz z ceny. I tak już ich nie masz. Zatem może lepiej dołożyć do kolejnego auta bez wad fabrycznych. Przy obecnych cenach samochodów może się okazać że uda się to pognać za kasę mocno zbliżoną do tej którą zapłaciłeś za całe i jeżdżące jakie 3-4 lata temu.
  20. Nie ma co żelastwa żałować, ważne że dupa cała. Kupisz se drugi, lepszy.
  21. Chodziło mi o to że jeżeli nic nie przeskrobiesz za co Cię mogą zatrzymać to nie mają (raczej) systemów aby odczytać zagraniczne tablice rej. jak to ma miejsce w najnowszych radiowozach jakie otrzymują gdzie kamera skanuje tablice każdego mijanego pojazdu i od razu im wyrzuci komunikat że dany ma nieważne BT albo OC nieopłacone.
  22. Ale w czym problem... od kiedy to polska policja może sprawdzić ważność DR zagramanicznego pojazdu ? Wiedzą w ogóle gdzie patrzeć ? Jeździć i chromolić a jak cię zatrzyma to szwargotać po niemiecku. Kumpel tak od lat robi. W życiu kwita nawet za parkowanie na zakazie nie dostał.
  23. jak idziesz złożyć wniosek o pozwolenie na budowę to też najpierw czytasz prawo budowlane, potem KPA a na końcu 5 lat budownictwa żeby wiedzieć "z czym do ludzi' ? Urzędnik jest i WINIEN BYĆ jak dupa od srania aby zrobić za ciebie wszystko to czego TY nie wiesz... bo od tego ku**a jest. Za twoje i moje podatki tam siedzi a my je płacimy na to żeby nie musieć bo on to powinien wiedzieć gdyż leży to w jego zakresie obowiązków. Tylko to. Nic więcej. Był kiedyś taki dowcip. Że w tym kraju z kelnerem dogadasz się po angielsku, z kucharzem po francusku a z urzędnikiem tylko za pośrednictwem tłumacza. I to sprawia że aby iść załatwić cokolwiek do dowolnego urzędu musisz mieć 5 fakultetów z zakresu prawa w materii którego będziesz się kopał z-nic-nie-wiedzącymi piastunami prawa i sprawiedliwości
  24. Dzisiaj nie Sąd jest groźny a grzywny i kary jakie być może przyjdzie ci zapłacić. Ubezpieczalnie dzisiaj z byle powodu potrafią startować z regresem za złamanie warunków umowy którą zawarłeś z nimi, lub wręcz ją wypowiedzieć. O tym jakie kary może walić UFG to już legendy krążą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...