Skocz do zawartości

Problem - taksówkarz na drodze


anulka
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Spoko .. tylko trza bedzie jeszcze Anulke spytać o zdanie..

 

czy nie?

 

e nie .... :)

 

Karwa tylko jakoś pod koniec tygodnia? co . i o której ona tam śmiga bo trza dojechać jeszcze na miejsce. :)

 

Te, łociec, to już? To gratulacje!!!! Ale ten czas leci! Dopiero robiłeś, prawie na oczach, a tu już produkt w pełni ukończony i gotowy do pracy. A imię?

To teraz sobie potrenujesz cierpliwość... Nie odzywam się do środy wieczorem. Haaha.,

 

 

 

No zrobimy zamknięcie sezonu ...

Zrobimy tak ustawka .

jedziemy jeden za drugim(Anulka w śrdoku) i zoabczymy jak bedzie sie zachowywał ja moge jechać pierwszy :)

PRzeca mam gmole i moge posatwić na dachu tzw. ,,STEMPLA" hubabhuabhuabhua

 

Gredo może wezmiemy Kaludiusz? ale jakis on miekki sie robi. :cool:

 

aaa w zamian upieczesz cisteczka .... ;) berdzo dobre piecze..

 

Do du.. ten plan! I skąd Pan będzie wiedział, że to zemsta za codzienne utrudnianie życia jak będę w środku? Głowy używaj Nowy! Nie tej drugiej. Najpierw spróbuję załatwić to sama.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. W 90% taksiarze to chamy.

2. Chamy dobrze zorganizowane

3. Chamy niereformowalne.

 

Opowiem Wam moją przygodę z chamem. Tak dla refleksji.

Przy czterech śpiących złotówa wymusza pierwszeństwo. Nie wciska się tylko wyrywa do przodu tak gwałtownie, że opony piszczą i zatrzymuję się 20 cm od jego drzwi. Jedziemy dalej targową. Patrzę się na kretyna i widzę że się pluje i grozi mi pięściami. Odkręca szybę - ja odkręcam. Pytam o co mu jeszcze chodzi - w odpowiedzi same bluzgi. Krzyknęłem mu na dowidzenia kilka niemiłych słów i dałem mocno po zaworach. Niestety jego Audi 100 quatro miało pewnie ze trzy razy tyle mocy co moje Uno 1.0 fire więc mnie dogonił i zaczął mi zajeżdżać drogę w bardzo ryzykowny sposób. UWAGA: JECHAŁ Z ŻONĄ I DWÓJKĄ MAŁYCH DZIECI Z TYŁU!!!

Ponieważ kierowca z niego był prawie taki jak inteligent, wykorzystałem zagęszczenie na drodze i używając wszystkich trzech pasów wyrwałem znacznie do przodu. Stanęłem na światłach za mostem kolejowym na grochowskiej. Patrzę w lusterko - stanął za mną. Wysiada i idzie do mnie. Pomyślałem, że szkoda się z nim szarpać i postanowiłem go totalnie olać. No a ten kutas podszedł otworzył mi drzwi i zaczął mnie dusić.

No więc się wk.. i wyskoczyłem z samochodu. Okazało się, że jest o jakieś 40 cm niższy i raczej nie wygląda przy mnie imponująco. Próbował mnie uderzyć. Nieporadny był jak dziecko. W końcu ja go strzeliłem no i odwinął się i padł ryjem na swoje białe Audi. Polała się krew. Podniósł się i poszedł do swoich drzwi więc pomyślałem, że zrozumiał co se może i też wsiadłem do swojej bryki myśląc, że to koniec sprawy. Niestety nie... W jednej sekundzie zauważyłem otwierane moje drzwi, tego idiotę z blokadą pedałów w garści i jego żonę, która wpadła pomiędzy nas i, co by o niej nie mówić, uratowała mnie przed rozbiciem mi łba. Zagotowałem się w tym momencie, wyskoczyłem i przypierdoliłem mu ile fabryka dała. Padł plackiem na asfalt a do mnie wyskoczyło.... dwóch policjantów po cywilu którzy akurat przechodzili obok. :icon_question:

Kazali nam zjechać ze środkowego pasa, który blokowaliśmy już kilka minut i wzięli się z wyjaśnianie sprawy.

Nawet w obecności policji ch*j groził mi, że mnie zabije, zniszczy itd. Wyrywał się policjantom i rozpaczliwie próbował mnie zaatakować.

Wpierdol nie dał mu do myślenia

Policja nie dała mu do myślenia

A ja stałem na chodniku wściekły, zszokowany i patrzyłem na jego dzieci jak płaczą w samochodzie.

 

 

 

Jestem zwolennikiem radykalnych środków. Niemniej ostrzegam przed totalnymi czubami. Sprawy mogą czasem zajść za daleko.

Destruction of the empty spaces is my one and only crime

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kup małą pocieszną maskotkę na przyssawce i przyklej mu to do przedniej lub tylnej szyby tak aby musiał wysiąść aby to zdjąć. Najlepiej jeszcze z karteczką typu „kochajmy się i szanujmy ;-)”. Koleś liczy na pretekst aby Cię rozjechać, że uda mu się Ciebie sprowokować. Nie daj się! Myślę, że zbaranieje, nie tego się spodziewa.

A po za tym to wał, myśli że Cię wystraszy i jak się przewrócisz to nic się nie stanie, jak na rowerze. Głąb nie wie ile motocykl waży i że może Cię połamać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

Dojeżdżam do pracy codziennie, mniej więcej o tej samej porze. Jadę z Otwocka na Mokotów. Codziennie widzę tych samych ludzi, te same samochody.. Na zjeździe z mostu siekierkowskiego często jest korek, w zasadzie zawsze. Przejeżdzam go między samochodami z prędkością około 20 km/h. Staram się uważać i nie wpychać się jeśli nie ma miejsca. Można powiedzieć, że prawie wszyscy kierowcy, jak tylko mogą robią mi dodatkowe hektary miejsca. Ja jestem niespotykajnie spokojnym człowiekiem na drodze więc nie trąbię, nie daję znaku rykjiem silnika, że jestem z tyłu - wychodzę z założenia, że każdy kierowca jest panem swojego kawałka drogi i jak zechce to mnie puści. Jakoś to działa, ni narzekam.

Mam jednak jednego "wielbiciela", który za punkt honoru postwił sobie utrudnianie mi przejazdu. Taksówkarz. Do dziś zjeżdżał do środka jezdni i uparcie blokował przejazd, czasem wyciągał rękę z papierosem. Co krzyczał nie wiem... Zwykle drugi kierujący robił mi miejsce i przejeżdżałam. Raz udało mi się nawet go mocno wkurzyć. (zjeżdżał do osi jezdni i nawet ją przekroczył, a ja dojechałam do momentu lusterko-lusterko, odchyliłam motocykl, przesunęłam go za lusterko i pojechałam dalej.

Ale dziś przeszedł sam siebie! Zjechał do krawędzi drogi, robiąc mi miejsce. Otworzył sobie okno - czekał na mnie. W momencie kiedy przejażdżałam obok (może metr przede mną) gwałtownie ruszył do osi jezdni. Dobrze, że nie miał więcej miejsca przed sobą. Zostały milimetry. Tym razem się udało - ale co zrobi jutro?

Bardzo chciałabym zrobić coś, żeby mu się zrobiło bardzo głupio. Uważam że eskalacja nienawiści to nie jest dobre wyjście. Dlatego też nie podaję ani marki samochodu ani numerów. Może macie jakieś inteligentne wyjście z sytuacji? Nie miałam do tej pory ochoty na utarczki słowne, bo strasznie się przy tym denerwuję - po co mi to przed pracą... Ale jak nie będzie innego wyjścia.. Może jakiś wyciąg z przepisów prawnych, które mogłabym panu dać przejeżdżając... No nie wiem. Pomóżcie.

 

Anulka daj jego numery, jak nie chcesz publicznie to wyślij mi na priv.

Jeżeli spotykasz się z nim często, to to bydle cię wreszcie trafi, a szkoda by było.

Oczywiście załatwimy to drogą legalną i bardzo kulturalnie. Bez podtekstów.

Pozdrawiam.

Edytowane przez konikkonik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jakaś pointa? tyle prężenia mięśni było?

no chyba, że juz pozamiatane i z oczywistych wzgledów nie bardzo mozna się chwalić

też jestem ciekawy co z tego wyszło :D

Anulka pół forum sie zleciało :notworthy: , opowiadać proszę...

Chyba zabili gościa...

 

pozdr

"Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)

"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam proste rozwiązanie.

Jedź normalnie ale widząc go zatrzymuj się ostentacyjnie za nim i kontynuuj jazdę jadąc za nim.

Niech jełop sobie myśli że Cię "nauczył". Tobie to zaoszczędzi nerwów... a jemu niewątpliwie pozwoli żyć w spokoju dalej (co niewątpliwie jest zagrożone obserwując posty kolegów :-).

 

No i nie zapomnij się podzielić tym co zdziałałaś i jaki był skutek.

 

Powodzenie i jak najmniej hebli na Twej drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem zwolennikiem radykalnych środków. Niemniej ostrzegam przed totalnymi czubami. Sprawy mogą czasem zajść za daleko.

 

no co ty, za slabo go po prostu zbiles... trzeba bylo mu spuscic takie manto, zeby stracil przytomnosc :D

 

 

 

pozdro600

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ło matko, jakie zainteresowanie!!!

 

Nic się nie wydarzyło. Ja żyję, jeżdżę codziennie chociaż wczoraj było całkiem zimno. Był Pan wczoraj... Zatrzymałam się za nim i przeczłapałam ,a on tak zjechał, że o mało nie przytarł bandy.. więc mu odpuściłam, na razie. Może sam się przestraszył tego co zrobił? Mam plan działania i nie nadaje się on do publikacji... Bić jednak nie będziemy.

Mój post przyniósł skutek - wiem co robić...

Jak coś się wydarzy dam znać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...