Skocz do zawartości

Twoja pierwsza gleba na moto


bakardi
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

 

Mam wrażenie że to raczej Tobie brakuje tego ostatniego.

 

 

Skąd wiesz że hamował awaryjnie, może poprostu zaczął hamować przed czerwonym, tak jak powinien z resztą, a Ty nie zachowałeś odpowiedniej odległości i dlatego wyglebiłeś.

 

No możliwe, że mi... ale nie w tej sytuacji :)

Piski przy hamowaniu i ślady od opon na jezdni (oraz 160-letni kierowca) to raczej nie jest normalne hamowanie... no chyba że dla Ciebie jest to normalne ...

 

 

 

i dlatego wyglebiłeś

 

przewróciłeś się...

 

Poważnie mówiąc to sam nie wiem. Nie chcę tu się bronić, że wszsycy są w błędzie tylko nie ja, ale realnie oceniając sytuację, analizując każdy krok (a robię to codziennie od tej chwili) i rozważając wszystkie za i przeciw uważam, że Pan kierujący autem popełnił błąd.

 

 

 

 

 

Edytowane przez chudy_bdg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piski przy hamowaniu i ślady od opon na jezdni (oraz 160-letni kierowca) to raczej nie jest normalne hamowanie... no chyba że dla Ciebie jest to normalne ...

 

 

 

 

Nie, nie jest to normalne, ale o tym akurat nie wspomniałeś wcześniej więc skąd miałem wiedzieć. Myślę że wina leży po obu stronach. Ale nie przejmuj się, wszystkiego i tak nie da się przewidzieć, ja mniej więcej raz na rok zaliczam jakieś dzwony.

Why... So... Serious

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Nie zaliczyłem gleby ale chciałbym wnieść jedną bardzo ważną uwagę. Miałem przygodę która mogła by się skończyć tragicznie. Środek lata, rodzinka wraca samochodem a ja z córką na motorze za tym samochodem. Przycinają ile wlezie a ja za nimi.Ja w stroju na motor ale córka kozaczki kask i coś tam na sobie. Odkryte nogi ramiona. Nagle wchodzimy w zakręt i widzę że nie zbiorę bo rzuca mi przodem i jak się pochylę w stonę zakrętu to zwyczajnie się wy... wrócę. Staram się ogarnąć ale ciągnie mnie na zewnętrzną i daję poboczem a tam słupki migające mi przed oczyma.NIe widzę niczego tylko te słupki na poboczu, ale już na miękkim odzyskuję przyczepność, kładę na lewo ile się da i co można przewidzieć wyrzuca mnie dokładnie na środek jezdni. Muszę tutaj zrobić ukłon w stosunku do kierowców samochodów. W obydwu kierunkach wszyscy się zatrzymali widząc jak "tańczę" po poboczu a potem środkiem jezdni. Musiał być niezły widok ;) Wnioski z tego takie. Sprawdzajcie ciśnienie w kołach bo brak powietrza w przednim spowodował mi taką płynność i brak kontroli. NIe zapominajcie o stroju. Matko Boska, co by się stało gdybym położył motor na asfalcie a tak należało by zrobić. Pewnie ubyło by mięska na na nogach mojej córki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość starydziad

No z całym szacunkiem kto wozi swoje dzieci na moto bez jakiegokolwiek stroju ochronnego.

Zresztą prawda jest taka że jak się wy...lisz to jesteś bogatszy o pewne doświadczenie i śmigasz z głową, przynajmniej niektórzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Lata 90-te...... MZtka kumpla, na szczęscie tylko 150tka, zakręt na żwirowej drodze, za duża prędkość w zakręcie, musiałem położyc motor, na szczęście tylko pare rysek, ułamany podnóżek, lusterko więc w miarę bez szwanku

2. W zeszłym roku pojechałem na przegląd swoim Suzuki GSX-F 750, stawiam go na bocznej nóżce, zdejmuje kask i gdy juz prawie zdjełem kaskcoś nagle mnie przewraca na bok, jakaś duża siła. jak sie okazało niedokłądnie postawiłem moto na podnóżce z żę te gsxfy mają krótka tę podnóżkę boczną to motor poprostu sie złożył i poleciał na mnie, prawie łamiąc mi nogę w kolanie ale noga mi sie złożyła i skonczyło sie tylko pękniętej pokrywie bocznej w suzuki oraz moich obtarciach:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lata 90-te początek ja i SHL jazda próbna po złożeniu i remoncie w szopie dziadka,prędkośc niewielka ,wyskakujący na wiejsiej drodze pies z zamierem pożarcia mnie i motocykla :ohmy: :biggrin: gwałtowna odbicie w prawo,z jednoczesnym patrzeniem gdzie kundel pomyka no i jebut w rów bo tam akurat był zakręt,moto wybiło z rowu na asfalt a ja poszorowałem radosnie rowem,poczym pozbierałem się i SHL i juz na luzie na dół spowrotem do szopy na remont bo pokrywa poszła sie przejśc i jeszcze pare strat było :biggrin: :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

1. Gleba w zime (-5'C) 2011(chyba)r. młody głupi na ogarku 200 na fabrycznych oponach (czyli miały z 20 lat) zakręt 90' w lewo, wykręciłem, ale potem chciałem przyspieszyć i oo, jadę bokiem, po chwili, ooo motor 5m przede mną.

2. Ten sam moto, tydzień później akurat nie gleba ale utrata przyczepności przed przejazdem kolejowym, pociąg nadjeżdża, auta przedemną hamują, ja znowu jadę bokiem xD tak się ułożyło że zaparłem się prawą nogą o bagażnik i zderzak auta przede mną i kierowca nawet tego nie zauważył, i udało się bez gleby :D

3. Nowy moto, nowe gleby. Romet Zetka 50ccm (potem przerobiony na 80ccm). Pierwsza gleba przez prawą stopke, moto zrobiło na ziemi 2 pełne obroty na stopce po czym zgasnął a ja bez gleby, po prostu stałem obok. (nauczyłem się zeskakiwać z moto)

4. Druga na tym moto (rok 2014) gleba praca w wakacje, wjazd do firmy, po deszczu a na wjeździe piach, jechałem z 20km/h ale moto musiałem wyciągać spod barierek, jemu nic nie było, mi też.

5. Wracając do firmy (te same wakacje, ta sama praca), również było mokro, jadę w korku za typowym autem do rozwozu węgla lub bram, czyli tylko ośka i metr za ośką koniec bagażnika. Prędkośc między 10km/h a 30km/h tak falująco. W pewnym momencie dostawczak przede mna rozpędza się, zwalnia trochę, znów przyspiesza (ja już niemal na zderzaku wciąż hamując bo troche xle dystans wymierzyłem) i on po hamulcach, no to ja kładę moto i leżym :D Skończyło się na otarciu kurtki na łokciach i poprawie lusterka.

6. Gleba w Mikołowie w drodze do domu w zeszłe wakacje wyprzedzasz kolumne rowerzystów i widzisz znak zakręty w lewo, no to luz, zaczynam zwalniać i okazuje się że od zakrętu ta droga to ostry spad. Hamowanie nic nie daje, widze 3 drogi a) trzymać moto i próba jazy między drogą a krawężnikiem, opierając oponę na obu (już raz tak się uratowałem). b) próba jazdu po krawężniku, lecz zauważyłem kawałek dalej znak na tym trawniku który na pewno bym zaliczył. c) gleba. Wybrałem w ciemno C i chyba to było najrozsądniejsze, podarłem trochę kolano, łokieć i bark. W moto musiałe kupić nowe lusterko, pokleić klosz przedniej lampy, poprawić mocowanie zegarów i wyklepać blaszki trzymające klosz. Wyszło na to że zrobiłem fikołka i stałem na nogach a moto "dachował" po czym wylądował na lewym boku i zatrzymał się kloszem i zegarami na krawężniku. Pomimo gleby dojechał te 20km do domu. Od ttej gleby trochę lepiej brzmi, nie wiem czemu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jawa 350 , ja i kolega na plecaka. Jadę bardzo wąską drogą . Asfalt , ale dwie osobówki się nie wyminą . Zakręt w lewo , składam się a ten się zacieśnia i trajektoria wypada na słup . Prędkość coś koło 60 hamowanie , wyjazd na pole i salto . Ja i kolega bez szwanku. Jawa : skrzywiona kiera , pogięty błotnik i połamana owiewka , spokojnie dojechała do domu. Słowa kolegi :" To już wiem po co się jeździ w kasku " bezcenne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja gleba jak dotąd jedyna na MZ ETZ 251 ,

zjeżdżam sobie z górki , krajową drogą nr 5, na blacie około 90 km/h, naglę słyszę jebnięcie, tylne koło zablokowane latam lewo prawo i gleba,

później co pamiętam to faceta który wysiadł z malucha i pytającego czy żyję.

szok był taki że mówię, że nic się nie stało , pozbierałem się , poszedłem po pomoc do domu zeby moto przytachać ( 1,5km od domu to było),

wszedłem blady jak ściana do domu, i zaraz mnie na pogotowie mama zwinęła, złamany obojczyk, ręka w nadgarstku i dwa żebra pęknięte.

było to dobre 12 lat temu ale nie zapomnę tej przygody,

jak się później okazało, pękł korbowód, zablokował silnik i co za tym idzie tylne koło ...

Edytowane przez veronx
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Odkopuję temat. Przejrzałam go jakiś czas temu od deski do deski i wiedziałam, że kiedyś i ja zostawię tu ślad :D A więc stało się.

 

Od popołudnia jeździłam jak napalona. Po obwodnicy, po mniejszych miejscowościach, znowu po obwodnicy i znowu po miejscowościach. Ciemno już solidnie, szybki rzut okiem na licznik spory dystans zrobiony można wracać. Więc wracam jakimiś dziurami. Ciemna noc zero latarni. Na drogę wybiega lis... Hamowanie... Chwilę później wybiega kot. Znowu hamowanie. I wracam tak sobie z głową w chmurach bo najeździłam się wystarczająco ale coś mnie podkusiło żeby zjechać jeszcze tylko na stacje paliw w rodzinnej miejscowości. Ot taka wieczorna chęć na coś słodkiego... Wchodzę, kupuję, wychodzę. Jako, że stacja to nie żaden wróblen czy inny muszel więc po godzinie 23 zamykana jest na zasuwaną bramę. I o bramę się właśnie rozchodzi a właściwie o szynę po której owa brama sunie...

 

Tak więc streszczając tę opowieść... z daleka widziałam, że po wyjeździe z bramy śmiało mogę pokonać chodnik i wjechać na ulicę bo było puściutko. Sytuacja szybko się zmieniła bo z ronda nieopodal wypadł na drogę jakiś wariat. Analizując sytuację na chłodno choć motocykl leżał na ziemi jakieś 20 minut temu... Prawdopodobnie ze strachu nacisnęłam hamulec w momencie kiedy koło było na wyżej wspomnianej szynie. Honda postanowiła przechylić się na lewy bok i poodpoczywać w tej pozycji. Odporna była na moje prośby, groźby i błagania że do domu tak blisko i żeby szybko z ziemi wstała to zaraz poodpoczywa. Nie chciała wstać. Dopiero męska ręka zaradziła sytuacji... Nie wiem jak leciała za sprzętem moja osoba ale chyba lewa ręka zaliczyła nagły kontakt z kostką chodnikową bo opuchlizna już się pojawia.

 

Nauczka na przyszłość, że nie tylko piasek, żwir, pasy na jezdni, mokra trwa, torowisko itp mogą okazać się zgubne.

 

Straty w sprzęcie praktycznie zerowe, chociaż ciężko to po ciemku ocenić. Starty w ludziach... najbliższe godziny pokażą czy kości nadal słabe jak za dzieciaka :D

Edytowane przez KarolinaKk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wypadkowych" biorą bez kolejki. Jedź do SPSK 4 na SOR. Potem będziesz musiała czekać milion godzin jak pójdziesz kilka dni po fakcie. Yuby dobrze radzi.

Ale chyba tylko jak się przyjedzie karetką, bo jeśli osobiście to lepiej wcześniej spisać testament jakby się umarło czekając w kolejce, jak nie z obrażeń to kurwica może strzelić.

Notoryczny kłamca :icon_twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale chyba tylko jak się przyjedzie karetką, bo jeśli osobiście to lepiej wcześniej spisać testament jakby się umarło czekając w kolejce, jak nie z obrażeń to kurwica może strzelić.

Ja po glebie zostawiłam moto w garażu a do szpitala zawiózł mnie ojciec i mówiłam z wejścia że jestem po wypadku motocyklowym i określili mnie "wypadkowa" i wszędzie w pierwszej kolejności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tak miałem po rowerze ostatnio, już po 8 godzinach miałem tomograf. :)

 

To tak samo jak ja, 6 lat temu skasowałem Bandita i siebie też trochę uszkodziłem. Straciłem przytomność na chwilę, karetka przyjechała, zabrali i na izbie przyjęć czekałem od godziny 16 do 20 zanim zrobiono mi jakiekolwiek prześwietlenie. Po 20 dopiero był tomograf i USG.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...