Skocz do zawartości

[Nasze Doświadczenia] Było Blisko - Close Calls - Głaskanie Piranii - Blisko Gleby!


Damian85
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Szanowni Państwo,

Otwieram ten temat w celu podzielenia się swoimi błędami oraz wnioskami z sytuacji, które sami sprowokowaliśmy.

Cel to stworzenie tutaj małego zbioru informacji dla potomnych - może komuś uratuje to skórę, kostium, owiewki, a może kości i życie?

Standardowo, aby nie żebrać o doświadczenia bez wkładu, na rozkręcenie dodam od siebie 3 grosze.

1-szy grosz

Złamanie zasady "jadę na 75%" po drogach publicznych i nieznanych drogach.

Pewnego dnia na ogonie usiadły mi jakieś Szczylo-Sebixy z Gulfie GTI-MAXiii, podjechali mi prawie nad zderzak, więc postanowiłem, że pokażę im jak się jedzie (a jechałem wtedy spokojnie).

Skończyło się na tym, że wjechałem "na łostro" w zakręt, którego nie znałem, a okazał się *zacieśniający* - na wyjściu dojechałem do samej krawędzi, brakowały chyba milimetry, aby zjechać na pobocze i jebnać z hukiem, robiąc salta, piruety i łamiąc sobie kości.

WNIOSEK: Na drodze jedź na 75% możliwości. Nie świruj na słabo znanych drogach.

2-gi grosz

Jazda na zmianę kilkoma moto - daj sobie czas na przyzwyczajenie się do masy nowego moto!

Miałem 2 motocykle, jeździłem nimi na zmianę, choć w pewnym czasie jednym jeździłem dłużej, a później wskoczyłem na drugi i... wpadłem w pewną szykanę jadąc tak samo jak na poprzednim. Skończyło się mocnym zachwianiem i przejechaniu ostatniego zakrętu przy krawędzi (zamknięty odcinek drogi bez ruchu).

WNIOSEK: Do każdego moto trzeba się przyzwyczaić. Nawet, gdy jeździsz nimi na zmianę.

3-ci grosz

Jadąc skup się na jeździe...

Chęć sprawdzenia jak bardzo unosi się zawieszenie przy jakiej dawce gazu sprawiła, że jadąc na drodze pochyliłem się, zacząłem skupiać się na widelcach i bawić się gazem.

Oczywiście obserwowałem odległość od pobocza, ale w pewnej chwili zrobiło mi się ciepło, bo poczułem, że trochę za bardzo odjechałem i gdy się podniosłem, to byłem na krawędzi drogi. Aż poczułem dreszcze na nogach.

Jechałem sobie spokojnie, na CBR to mniej więcej 120 km/h. Na poboczu był spadek i rów. Gdybym do niego wpadł, to miałbym prawdopodobnie po maszynie i po kilku kościach.

WNIOSEK: Patrz na drogę i nie kombinuj, bo możesz się skasować z błahego powodu.

Niby proste rady, o których można usłyszeć, ale jakoś inaczej się je przeżywa na własnej skórze... ; )

 

A teraz czas na WASZE HISTORIE I DOBRE RADY!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Damian85 napisał:

Patrz na drogę i nie kombinuj, bo możesz się skasować z błahego powodu.

kiedyś chyba w 7 klasie szkoły podstawowej albo nawet wcześniej miałem Zjawe50  . Jak to sprzęty z tamtych lat na kopyto bardzo rzadko odpalały 😀

więc na pych. pcham , wskoczyłem już i siedzę , spojrzałem na biegi żeby włączyć i wtedy bum - wjechałem w zderzak zaparkowanego dużego fiata . Żeby  było śmieszniej kierowca siedział w środku 😀

Zdziwienie jego i moje  było bezcenne 🤩

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, kiler napisał:

kiedyś chyba w 7 klasie szkoły podstawowej albo nawet wcześniej miałem Zjawe50  . Jak to sprzęty z tamtych lat na kopyto bardzo rzadko odpalały 😀

więc na pych. pcham , wskoczyłem już i siedzę , spojrzałem na biegi żeby włączyć i wtedy bum - wjechałem w zderzak zaparkowanego dużego fiata . Żeby  było śmieszniej kierowca siedział w środku 😀

Zdziwienie jego i moje  było bezcenne 🤩

Też miałem podobną sytuację z jawką 50 za czasów gówniaka. Zgasła mi jak stałem na światłach. Szybkie odpalenie z kopa, zapala się zielone, ja w gaz, puszczam sprzęgło i wbiłem się w zderzak Poloneza. Który stał za mną. Silnik w Jawce odpalił mi "do tyłu"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechałem z kumplem do Czech, złapałem jakąś banie  że chyba mi uszczelniacze puszczają olej, zacząłem to sprawdzać w czasie jazdy i zanim się zorientowałem już byłem na poboczu, rowu nie było, ale był wycięty las... obyło się bez położenia, ale do dziś nie wiem jakim cudem przez ten wycięty las jechałem.

Kolejna akcja to naczytanie się forum na temat jazdy (jak jeszcze Kulik pisał) i próby na asfalcie. Byłem mistrzem zakrętów, przecież tyle teorii przyswoiłem.. do czasu aż w Virago z kuzynem przytarłem wystającą śrubą od wydechu o asfalt. A że to był nowy asfalt nie miał jeszcze wysypanych poboczy, także jak już przytarłem odprostowalem moto, zjechałem na to pobocze i zamiast na nim wyhamować to starałem się wyjechać z powrotem na asfalt (jakieś 15 cm wyżej), przednie koło wjechało, tylne już nie. Zakończyło się pięknym około 30 metrowym szlifem po nowym asfalcie. Mi nic nie było, ale kuzyn miał kostkę zdartą do kości... Dawne czasy, nie wszyscy mieli ciuchy ...

Jak Ktoś mówi ostatni raz (np. po serii zakrętów) to nie jedź na maksa, bo na pewno glebniesz 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...

Widzę, że cisza w temacie, także dla zachęty temat rozkręcam swoimi skromnymi sytuacjami z aktualnego sezonu - nic ciekawego, ale...

1) Shredder atakuje

Okolice Wrocka, jakiś dziurawy las, niby asfalt, ale wertepy konkretne. Moj błąd, bo puściłem się bardzo szybko - pełna pinda, wyprzedzanie 3 aut, prawie pod 2 paczki podszedłem i się zaczęło... koleinki i dzikie tańce kierownicy. 

3 shimmy pod rząd. Kierownica tak brutalnie napierdzielała we wszystkie strony... wyrwała mi się z rąk w ciągu ułamka sekundy.

Zgodnie z zaleceniem szamanów przeczekałem tańce (pozwoliłem kierze się wyszaleć) i obyło się bez tragedii. Trzepało moto, ale jechał w jednym kierunku aż wibracje ustały.

Uratowało mnie lekkie trzymanie kiery i pozwolenie motocyklowi wytłumić wibrację.

2) Wjazd na bombie

Znana droga do domu, ktorą mógłbym jechać z zamkniętymi oczami. Troszkę za mocno się napędziłem (też jakieś 2 paczki) przed jednym winklem i w chwili, gdy hamowałem czym się dało (bo już zdałem sobie sprawę, że nigdy wcześniej tak szybko w ten zakręt nie wpadłem), nagle na szczycie zakrętu pojawił się rowerzysta i auto, które go wyprzedzało - taka mała złośliwość losu, że jak coś się pierdzieli, to na całego. Nie dość, że za grubo, to jeszcze droga mi się skurczyła.

Udało się uratować, ale to był przejazd na limicie możliwości - niepotrzebne ryzyko.

Nie wiem co mnie tutaj uratowało. Na pewno czeste praktyki z bardzo mocnym hamowaniem + szybkie składanie się.

3) Arabskie drifty

Sytuacja śmieszna i banalna.

Jazda w duzym deszczu, redukcja przed wyprzedzeniem i dokitowanie zbyt duzo gazu w połączeniu z przejazdem przez koleinę.

Efekt... ślizganie się tylnego koła, przy przejeździe przez koleinę przednie koło przetoczyło się przez nią, a tylne w niej zostało i się dalej ślizgało, a ja sobie kawałek podriftowałem, dopóki tylne koło nie wyskoczyło z koleiny.

Trwało to niedługo, ale, znów uratowało mnie lekkie trzymanie kierownicy, bo przednie koło zrobiło korektę i poleciałem ładny kawałek bokiem nie wypierdalając się.

4) Hamulcowanie w złożeniu

To było rok temu. Długi łuk i rondo za nim.

Oczywiście na łuku się trochę bujnąłem i mocno cisnąłem hantle gdy z niego wyjeżdżałem.

W pewnej chwili kierownica zaczęła gwałtownie skręcać w stronę wewnętrzną zakrętu (zablokowane koło, utrata przyczepności) - można powiedzieć, że moto już składało się do gleby, jednakże... lekkie trzymanie kierownicy pozwoliło wyczuć momeny utraty przyczepności. Po puszczeniu hamulców przód złapał przyczepność i pojechałem dalej.

Także Panowie, jeśli macie cokolwiek wyciągnąć w z tych wypocin, to naprawdę polecam przyjrzeć się tematowi lekkiego trzymania kiery i słuchania gdzie przednie koło chce jechać - i pozwolenie mu na to.

Gdybym w powyższych przypadkach trzymał sztywno kierowajkę i się spinał, to pewnie leżałbym co najmniej z 2 razy.

Wincy przygód nie stwierdzono.

 

Edytowane przez Damian85
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aj, no przeca motocyklisci forum motocyklistow nie popelniaja bledow !  🤣

 

🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Adam M. napisał:

Ia z tych wpisow widze ze nawet lekkie trzymanie kierownicy nie bylo by potrzebne gdybys sie ciagle nie ropedzal do 200..

Zgadzam się z tym, ogólnie można by otworzyć osobny temat w tej kwestii - uważam, że sportowa klasa 600cc nie nadaje się na drogi, dlatego też pytałem się @kiler jak on jeździ sportowym litrem (BMW 1000RR), bo jakoś tego nie widzę. : >

Na przyszłe sezony chcę się na jakiegoś fajnego golasa przerzucić (Speed Triple, a może i Bandytę 1200/1250), przy 150 km/h zaczyna już mocno wiać, także będę szybko wyczuwał moment, kiedy robi się za szybko - no i latem jest super chłodzenie. Sporty za bardzo kuszą, tak ładnie się prowadzą, że nawet nie zauważasz gdy wpadasz w jakiś zakręt mając na blacie 170, a czujesz, że ciągle masz kontrolę - co jest złudne, bo wystarczy jakakolwiek przeszkoda i... sobie hamuj bracie teraz.

Choć i tak jednego sporta sobie zostawię do zabawy na tory, aby podnosić skille. Nigdy nie wiadomo kiedy mogą się przydać - może kiedyś znów mi się gdzieś droga zwęzi albo zacieśni, lepiej mieć praktykę w boju, aby się uratować w razie czego.

No, ale, proponuję jednak wrócić do tematu.

@Adam M., skoro już tutaj jesteś, zapraszam do podzielenia się swoimi doświadczeniami z sytuacji drogowych - a może i jakaś mrożąca krew w żyłach opowieść się znajdzie! ; )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alez prosze bardzo.

Jechalem sobie na rowerze ul Pulawska w Wwie. Bylo to wieki temu bo bylem wtedy uczniem szkoly sredniej wiec okolo roku panskiego 1966-67? Moze dojezdzalem do ulicy Narbutta i przejscia dla pieszych przed skrzyzowaniem, a na chodniku przed przejsciem stala grupka ludzi, miedzy innymi 2 dziewczyny w wieku zblizonym do mojego. Zblizajac sie widzialem ze dziewczyna stojaca od mojej strony patrzy na mnie i spokojnie czeka, nacisnalem wiec mocniej na pedaly zeby szybciej przejechac i w momencie gdy moje przednie kolo bylo na jej wysokosci, jej kolezanka zrobila krok do przodu.

Efektem tego kroku bylo gwaltowne zatrzymanie roweru, ktory stanal deba na przednim kole, bo ja nawet nie mialem czasu dotknac hamulca, dziewczyna upadla na ulice a ja gruchnalem glowa do przodu dokladnie w srodek jej klatki piersiowej, odbilem sie i spadlem na granitowa kostke ulicy. Uderzenie bylo tak mocne ze nabilem sobie gigantycznego guza, a dziewczyne oczywiscie znokautowalem i mozliwe ze polamalem jej zebra. Gdy tylko jako tako przetrzezwialem i pozbieralem sie na tyle zeby usiasc reszta stojacych rzucila sie na mnie zarzucajac mi wszelkie mozliwe grzechy w lamaniu prawa ( drogowego ) dopuki ktos przytomnie nie zauwazyl ze przeciez dziewczyna weszla mi po prostu pod kola, a ja nie mialem zadnych szans zareagowac.

Wowczas wszyscy rzucili sie na biedaczke lezaca i tylko cicho jeczaca i placzaca przy niej kolezanke. Ja powiedzialem tylko ze dziewczynie trzeba pomoc, i znowu ktos przytomnie zatrzymal przejezdzajaca taksowke ktora zabrala ja do niedalekiego szpitala przy Madalinskiego, a ja z pomoca innych ludzi wstalem, wyprostowalem przekrzywiona kierownice, bo poza tym rowerowi nic sie nie stalo i pojechalem do domu z glowa pekajaca z bolu i wrazeniem rosnacego guza. To zdarzenie do dzis, po ponad 50 latach pamietam dosc dokladnie i gdy kilka lat pozniej, po wyjsciu z wojska kupilem, swego pierwszego Sokola 1000 i zaczalem na nim  jezdzic to mysle ze te wspomnienie powodowalo hamowanie mojej dloni na roll gazie przed jego mocniejszym odkrecaniem. Druga przyczyna byl calkowity brak hamulcow tego motocykla jako ze przedni prawie nie hamowal a tylni natychmiast blokowal kolo, no  i moze jakosc opon marki Degum ktore wogole nie zuzywaly bieznika, ale jazda na mokrej jezdni, czy pasach przypominala jazde po lodowisku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Początek lat 90tych - Junak.

Miałem w mieście dwa "ulubione" zakręty, które przejeżdżałem każdorazowo nieco szybciej... Prędkości nie były zawrotne 🙂 , ale... Pewnego dnia kończyłem przejażdżkę i zaczęło padać... Ja w koszulce bez rękawów... Pewny swego poleciałem jak zwykle  - nieco szybciej... Na wyjściu z drugiego zakrętu już powstała kałuża i od tego miejsca skończyła się jazda, a zaczął szlif. Całe szczęście, że po "swoim" pasie. Sunąłem się 50m z motocyklem, który szlifował jezdnię prawym podnóżkiem.Na zdjęciach nakrętka kołpakowa M12 z jego końcówki.

Wniosek - zawsze gdzieś jest limit.

P1013146.jpg

P1013145.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.11.2019 o 14:39, Damian85 napisał:

WNIOSEK: Na drodze jedź na 75% możliwości. Nie świruj na słabo znanych drogach.

Jest rozwiązanie.🙂 Navi lub inny Yanosik. Jak zjeżdżałem z Grossglocknera to władowałem się w taką mgłę, że na 4m ledwo było widać. Jechałem za Niemcem na GSie i porównywałem Jego pozycję z tym co na navi. Gdyby skręcił w przepaść to raczej bym za nim nie pojechał.😜 

A z przygód drogowych to dwa razy spierniczałem na przejściu dla pieszych, bo za mną był problem z wyhamowaniem. Raz w deszczu małolat w Audi i raz koło szkoły TIR.  W obu przypadkach pierwszym zwiastunem był dźwięk i już nie sprawdzałem w lusterkach, tylko dzida do przodu. Audi  zatrzymało się wtedy na pasach a ciężarówka tam, gdzie stałem przed chwilą. Chyba właśnie dlatego nie jestem zwolennikiem słuchania muzyki na moto.😉

ETZ 251 x2 1993-1996,XL600R 1996-1998,DR800 1998-2005,RF900R 2005-2007,FMX650 2007-2009,SV650S 2008-2010,SV1000N 2010-2015, XR600R 2011-2016, CMX250 2014-2015, MT-07 2015-2018, DR-Z400SM 2016-2019,CBR650F 2018-2022, CRF 250Rally 2019-2022, Tracer7 2022-...,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.09.2020 o 08:55, Judas napisał:

Jest rozwiązanie.🙂 Navi lub inny Yanosik. Jak zjeżdżałem z Grossglocknera to władowałem się w taką mgłę, że na 4m ledwo było widać. 

Jak jest taka mgła, to trzeba jechać szybciej, wtedy prędzej zobaczysz co jest z przodu! ; P

  • Haha :) 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...