Skocz do zawartości

Pierwsze moto czyli litr i konsekwencje


agent 303
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Gość psikus89

pewnie większość już widziała, ale filmik jest tak boski ze muszę go wrzucić :>

 

Podobnych przykładów jest mnóstwo (w sumie śmieszne :) ):

 

http://www.youtube.com/watch?v=Q9zNUPDmnz4&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=jjZtNT5WJYA&feature=related

Edytowane przez psikus89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje doświadczenie...

XV 750 Virago - chopper, ciężki, zrywny ale wybaczający błędy. Styl jazdy wymusza raczej spokojny ;) Kilka groźnych sytuacji przez 3 sezony, ale nic co skończyło by się glebą :)

CB 400 - 52 KM, lekki, zrywny... Powinienem to kupić na 1 moto, latałem nim 3 miechy, kilka niebezpiecznych sytuacji ale zawsze moto udawało się opanować, wyprowadzić. Kupił bym :D

CBR 600 - wypadek po przejechaniu tym cudem około 130 km... trzy złamane kości, pół roku z głowy ;) Ale przy nim zostaję. Trzeba doskonalić umiejętności.

 

Dwaj moi koledzy... CBR i GS na pierwsze moto. Jeden dla szpanu, drugi ostro śmiga. Zobaczymy czy mają dość oleju w głowie :/

Edytowane przez Raptor

:p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieeee, ten gość na R6 to mistrz swiata :D :D

Takich jest setki tylko wiekszosc wstydzie sie wrzucac wyczyny na YT.

Ten od r6 nie odkrecal jak byl ruch na ulicy a i tak nie zebral zakretu.... :icon_question: Cholera dziwne, pewnie mial nie poukladane w glowie :banghead:

Edytowane przez ivan161
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciwnicy kupowania litra na 1'sze moto czy tam drugie to po prostu zazdrośnicy, którym szkoda, że ktoś może mieć taki motocykl.

 

Nie, ja nie mam litra, bo mi niepotrzebny, jakbym chciał to bym miał i nikogo bym się o zdanie nie pytał BO TO JA decyduję o ile odkręcę manetkę. Durne są te tematy. Nikomu na nikim nie zalezy, po prostu czysta zadrość, twoje szczęście innych je*ie pamiętaj o tym.

Edytowane przez tmi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Ja na GS500 zrobiłem masę km na kurierce a ten motocykl nigdy mi się nie znudził. Sprzedałem bo miałem firmową CBF500 a kasę potrzebowałem. I żałuję, bo teraz mi się marzy GS500E. :banghead:

Moje dwa niespełnione marzenia: GN 250 i GS 500 (nie było kasy ani czasu między MZ-etką a Banditem). Często o nich fantazjuję. Ostatnio śliniłem się do takiego Gienka na zlocie w Koszelance.

 

Idealnie do miasta nadaje się Honda CB500.

Oczywiście, że równie zwinnie poruszam się w korkach swoim klekotem, ale trochę mnie to pracy nad sobą kosztowało. Jeśli miałbym okazję, do miasta kupiłbym sobie maksymalnie 250-tkę.

Na miasto idealne są sprzęty o pojemności 125-250 cm³. W Pattayi miałem wynajętą Yamahę Nouvo Elegance (135 cm³) i przy tamtej specyfice ruchu typowej dla nadmorskiego kurortu każdy większy jednoślad stanowiłby przerost formy nad treścią. Za miasto też się dało pojechać czerpiąc przyjemność z jazdy. Co innego, gdyby człowiek miał często kursować między Pattayą a Bangkokiem (sto kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę), chociaż też by dało radę (i w samym Bangkoku doceniłoby się zwinność małego jednośladu).

 

Jeśli chodzi o posiadanego przeze mnie obecnie X-Maksa (250 cm³), to kupowałem go głównie z myślą o dojazdach do klientów (drugie co do częstotliwości zastosowanie to dojazd do klubu - tu też liczy się możliwość schowania kasku, rękawic czy ocieplanych spodni pod siodłem, choć klasycznym motocyklem byłby większy lans). Na samą Warszawę wystarczyłby Cygnus 125, ale chciałem móc komfortowo przejechać się gdzieś dalej, np. nad Zalew Sulejowski, no i czasem trafia się klient poza Warszawą. Gdyby natomiast zależało mi głównie na dalszej turystyce, pewnie pozostałbym przy większych motocyklach. Jednak nie podróżuję dziś po Polsce tyle, ile kiedyś, a X-Maksem też się da pojechać nad morze czy w góry. Trzyma się wtedy na trasie 100-120 km/h, rozpędzając się w porywach do 140, np. przy wyprzedzaniu. No ale dziś wakacje robię sobie w zimie, a w lecie zadowalam się miniturystyką weekendową. I więcej jeżdżę rekreacyjnie rowerem (patrz niżej).

 

Szczerze? Jak masz dużo samozaparcia i zdrowy kręgosłpu, no i nie jesteś zbytnim wygodnisiem to taka 954 styknie Ci na miasto. Będzie się grzała, męczyła, Ty będziesz się męczył i pocił, kręgosłup będzie bolał, ramiona, nadgarstki też. Miejska jazda w pozycji srającej żaby, a w takiej właśnie pozycji będziesz siedział na tym motocyklu. Ale jak chcesz się pokazać na 954 to proszę bardzo, obyś tylko nie przeklinał tego motocykla po miesiącu jazdy. To tak jakbyś rozwoził po mieście pizzę autem typu Lamborghini. Da się, ale przyjemności zero a ból w dupie tylko i żal że sprzęt się męczy.

Komfort zaczyna się doceniać z wiekiem. Niedawno uruchomiłem kolarkę, która w liceum służyła mi do dojazdów do szkoły i na początku studiów na uczelnię (oraz, oczywiście, do szeroko pojętej rekreacji). Na początku pierwszej klasy LO przesiadłem się z rometowskiej Gazeli na szosowego Peugeota, kierując się emocjami, a nie rozsądkiem. Bo prawda jest taka, że Gazela (typowa damka wyposażona standardowo w błotniki, bagażnik itp.) bardziej się nadaje do takiej jazdy użytkowej, np. do szkoły. No ale w wieku 15 lat zależało mi na tym, żeby mieć rower, którym da się jak najszybciej jeździć po asfalcie (na przekór panującej wówczas modzie na górale).

 

Do Peugeota mam ogromny sentyment, bardzo go lubię, wsiadam nań z przyjemnością, ale nie wiem, czy dziś nie kupiłbym roweru trekkingowego, jeśli miałby to być jedyny jednoślad napędzany siłą mięśni w mojej stajni - ze względu na większą wygodę i uniwersalność (po asfalcie śmigniesz [choć nie tak szybko jak kolarką], do sklepu czy metra w cywilnych ciuchach bez spinania nogawek dojedziesz, a po Kabatach też da się komfortowo pojeździć i nadgarstki ani dłonie nie będą boleć po dłuższej jeździe, jak to często bywa w przypadku kierownicy typu baranek).

Dwa lata temu, po powrocie do Polski, kupiłem miejską damkę z pełną obudową łańcucha i koszykiem - do jazdy o charakterze użytkowym po bliższej i dalszej okolicy, żeby nie brać wszędzie skutera.

 

Z motocyklami jest podobnie. Napalony 18-latek nie będzie myślał w pierwszej kolejności o ergonomii, poręczności, zwinności, łatwiejszej jeździe w cywilnych portkach i butach czy możliwości schowania tego i owego pod kanapą.

Edytowane przez Olsen

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, ja nie mam litra, bo mi niepotrzebny, (...)

 

widzisz: pytającym w tego typu tematach też nie. co najwyżej do lansu, za cenę zwiększonego ryzyka i znacząco pogorszonego komfortu (w ogóle co za pomysł kupować sportowy motocykl do miasta?). owszem, ich problem - każdy sobie kupi, co zechce; tyle, że jak pyta, to w odpowiedzi otrzymuje konkretne argumenty. bezpieczeństwo wcale nie jest najmniej istotnym

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego nie możesz zrozumieć że wygląd motocykla, powinien być na końcu listy priorytetów przy wyborze? Szczególnie w twoim przypadku skoro ma być jedyny, może się okazać że będzie piękny, ale będzie przekleństwem przy jeździe, czyli przy tym co chcesz robić. Chyba że będziesz go tylko podziwiał.

 

Ja się z tym nie zgadzam - motocykl którym się jeździ musi się podobać, nie jest to główne i podstawowe kryterium - ale np: dla mnie jak najbardziej miało znaczenie przy wyborze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kumpel jeździ już drugi sezon na CBR 1000RR, jest to jego pierwszy motocykl. Co prawda zaraz po kupnie niemal zatrzymywał moto przed zakrętami, ale puki co cieszy się dobrym zdrowiem. Drugi na Z750 (też jego pierwsze poważne moto, po MZ150) pierwszy sezon, na razie od marca ok.4000km i również bez uszczerbku na zdrowiu... Tak więc, spełniajcie swoje marzenia (niekoniecznie o GS500 :icon_mrgreen: ), ale z głową.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to co to jest ;)

http://img832.imageshack.us/img832/6145/14895.jpg

 

Nieno jasne pozycja goscia zapierdalajaceog na torze jako przyklad ergonomii motocykla ;)))

 

Ja smigam pseudosportowym f4i i sprzet na miasto jest zajebisty.

W korku lepiej niz skuterem, z wygoda nie ma problemu, nic nie boli.

Napewno wieksza szansa nierozjebania sie niz na R1, ale itak cie po**balo, zlozycielu tematu.

Chyba ze trolujesz i podpuszczasz, bo tak to wyglada ;)

 

ps.

 

i nie kupujcie gs500, bo pozycja srajacego kota ;)

http://img694.imageshack.us/img694/1631/31885148935183787313562.jpg

 

Nie rozumiem dlaczego według ciebie mnie "po**balo". Ja tu widzę raczej sensowne i konstruktywne odpowiedzi na pytania mniej lub bardziej poważne a myślę że jeśli ktoś przewertuje ten temat znajdzie dużo odpowiedzi na swoje wątpliwości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja też zapytam jako laik, niech mi mądrzejsi wytłumaczą. A jakby sobie kolega kupił wymarzony motocykl i najzwyczajniej w świecie zdławił do jakiejś sensownej w stosunku do poziomu umiejętności mocy? Na ergonomię wpływu by to nie miało, ale nie byłby taki narowisty. Dławienie w ogóle ma jakiś sens oprócz ograniczania mocy pod przepisy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja też zapytam jako laik, niech mi mądrzejsi wytłumaczą. A jakby sobie kolega kupił wymarzony motocykl i najzwyczajniej w świecie zdławił do jakiejś sensownej w stosunku do poziomu umiejętności mocy? Na ergonomię wpływu by to nie miało, ale nie byłby taki narowisty. Dławienie w ogóle ma jakiś sens oprócz ograniczania mocy pod przepisy?

 

Jeśli chodzi o moc to myślę że można zawsze znaleźć alternatywne moto o mniejszej mocy, przecież mamy tak wielki wybór.

Po za mocą jest to jaką charakterystykę ma motocykl np jak jeżdżę tl 100 to zwyczajnie się męczę a jak swoim banditem 1200 to czuje się jak na rowerze więc zdławienie takiego tl nic by nie dało bo pozycja i silnik nadaje się do jazdy powyżej 100 km/h

 

Moim zdaniem szukać alternatywnych maszyn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja też zapytam jako laik, niech mi mądrzejsi wytłumaczą. A jakby sobie kolega kupił wymarzony motocykl i najzwyczajniej w świecie zdławił do jakiejś sensownej w stosunku do poziomu umiejętności mocy? Na ergonomię wpływu by to nie miało, ale nie byłby taki narowisty. Dławienie w ogóle ma jakiś sens oprócz ograniczania mocy pod przepisy?

 

Myślisz że jak ktoś zdławi ze 150KM na 100KM to coś zmieni ? I tak będzie dużo za dużo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...