Skocz do zawartości

Po co nam tor wyścigowy?


kamikazemario
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Jak pewnie większość zauważyła nadeszło "lato", a wraz z nim sezon wyścigów różnej maści. Zainteresowała mnie kwestia wyścigów kolarskich i rajdów samochodowych rozgrywanych na drogach publicznych. Podczas takich imprez zamyka się na pewien czas, krótszy lub dłuższy fragment drogi publicznej z wszystkimi tego konsekwencjami i niedogodnościami. Nurtuje mnie zatem pytanie- dlaczego nie organizuje się rajdów/wyścigów motocyklowych na drogach publicznych? Wiadomo, że drogi mamy takie jak każdy widzi i wpuszczenie tam stada "litrów" byłoby zbyt niebezpieczne i szalone. Wydaje mi się jednak, że na tych naszych wspaniałych asfaltach z powodzeniem można by było rozegrać coś w formule Supermoto. Na wzór rajdów samochodowych, ze zróżnicowaną nawierzchnią i odcinkami specjalnymi. Dobrze kombinuje? :bigrazz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tor wyścigowy służy nie tylko wyścigom. Jest on też miejscem gdzie zwykły Kowalski może sobie pojechać i wycisnąć w bezpiecznych warunkach wszystko ze swojego motocykla/samochodu a później stosując się do przepisów kodeksu drogowego wrócić bezpiecznie do domciu i w kapciach zasiąść przed TV. Dużo mógłbym jeszcze pisać po co nam są tory wyścigowe, ale nie chce mi się... Nie wspominając że w Europie do której tak bardzo aspirujemy wszędzie mają tory wyścigowe z prawdziwego zdarzenia, tylko my w ciemnej dupie jesteśmy.

Co do SM to w sumie nie moja działka więc niech mnie ktoś poprawi jeśli się mylę, ale IMO oni mogą z powodzeniem używać torów kartingowych, których bądź co bądź kilka w kraju jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat supermoto ma ta wielka zalete, ze nwet w Polsce nie brakuje miejsc do rozgrywania zawodow i treningow dla zawodnikow. Istnieja obiekty w Poznaniu, Lublinie, Radomiu, Koszalinie, Gostyniu, Bilgoraju, Zielonej Gorze. W tym roku na potrzeby MP i PP mialy byc zorganizowane zawody m.in. w Kielcach i Toruniu, gdzie mialy wlasnie powstac prowizoryczne tory. Mozna jeszcze pojezdzic we Wrocku, Czestochowie i zdaje sie Szczecinie.

 

Co do pomyslu uwazam, ze jest fajny (pod warunkiem, ze na poziomie amatorskim i w formule typu supermono czy cos takiego, gdzie nie lata sie "czysta na godzine", dla zawodowcow jak pokazal Modlin potrzeba duzo lepszych warunkow, zeby to bylo bezpieczne) ale podejrzewam, ze nie jestes pierwszym, ktory o tym pomyslal, tylko zapewne wszystko rozbija sie o biurokracje. Niemniej gdzies tam juz sie to udalo. Zdaje sie, ze rok temu w Lodzi byly takie zawody amatorskie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście tytuł tematu to miał być tylko wstęp. Uważam, że tory wyścigowe są jak najbardziej potrzebne i mam nadzieje, że będzie ich jak najwięcej. Zastanawia mnie tylko dlaczego nie organizuje się w Polsce motocyklowych rajdów ulicznych. Z tego co wiem dawno dawno temu w naszym kraju były organizowane takie imprezy. Myślę, że byłoby to bardzo ciekawe i widowiskowe(o czym świadczy popularność wyścigów na wyspie Man). Pomysł z Supermoto jest przykładowy, są to maszyny dość uniwersalne i z założenia nie potrzebują toru płaskiego jak stół.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze można zrzucić się po 500zł i założyć sie kto pierwszy dojedzie do danego miasta i wróci. Wtedy pierwszy zbiera pulę. Niebezpiecznie ale adrenalinka jest.

.

Na wyspie Man co roku zabija się kilka osób. Wiesz o tym? Bezpieczeństwo wyścigów torowych jest na znacznie lepszym poziomie, niż ulicznych, gdzie masz krawężniki, latarnie, zaolejony, kiepski asfalt itp.

Oczywiście, że tak, ale frajda też jest różna(np. widząc czeskie wyścigi drogowe.)

Edytowane przez spiwor

Notoryczny kłamca :icon_twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze można zrzucić się po 500zł i założyć sie kto pierwszy dojedzie do danego miasta i wróci. Wtedy pierwszy zbiera pulę. Niebezpiecznie ale adrenalinka jest.

.

Oczywiście, że tak, ale frajda też jest różna(np. widząc czeskie wyścigi drogowe.)

 

Jak byłem w ogólniaku, robiliśmy takie zawody Wrocław-Oleśnica od czasu do czasu... Było, hmmm, zaje***

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak pewnie większość zauważyła nadeszło "lato", a wraz z nim sezon wyścigów różnej maści. Zainteresowała mnie kwestia wyścigów kolarskich i rajdów samochodowych rozgrywanych na drogach publicznych. Podczas takich imprez zamyka się na pewien czas, krótszy lub dłuższy fragment drogi publicznej z wszystkimi tego konsekwencjami i niedogodnościami. Nurtuje mnie zatem pytanie- dlaczego nie organizuje się rajdów/wyścigów motocyklowych na drogach publicznych? Wiadomo, że drogi mamy takie jak każdy widzi i wpuszczenie tam stada "litrów" byłoby zbyt niebezpieczne i szalone. Wydaje mi się jednak, że na tych naszych wspaniałych asfaltach z powodzeniem można by było rozegrać coś w formule Supermoto. Na wzór rajdów samochodowych, ze zróżnicowaną nawierzchnią i odcinkami specjalnymi. Dobrze kombinuje? :bigrazz:

 

Ze względu na bezpieczeństwo. Wywrotka na torze nie jest niczym niezwykłym, ba, niektórzy niepewnie się czują do pierwszego szlifu w sezonie, ale obrażenia i straty są minimalne.

Nie wiem czy zwróciłeś uwagę, ale standardy zabezpieczeń są inne dla torów samochodowych inne dla motocyklowych.

W rajdach samochodowych obowiązkowa jest klatka i mnóstwo innych rzeczy. W przypadku motocykli nie da się zapewnić nawet względnego bezpieczeństwa w takich warunkach.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie tylko dlaczego nie organizuje się w Polsce motocyklowych rajdów ulicznych.
Bo u nas nie ma takich tradycji wyścigowych jak na wyspach brytyjskich czy choćby u naszych południowych sąsiadów, to po primo. A po secundo to pobudka, ale my żyjemy w kraju w którym motocykliści postrzegani są jako jeźdźcy apokalipsy niosący śmierć i zniszczenie. Żyjemy w kraju w którym zlikwidowano weekendowe jazdy wolne i dąży się do zabicia Motocyklowych Mistrzostw Polski możliwych do rozgrywania na jedynym obiekcie w tym kraju, bo... jest za głośno... Już widzę jak urzędasom urywa dupy ze śmiechu na widok petenta, który chciałby zorganizować wyścig motocyklowy na ulicy...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo u nas nie ma takich tradycji wyścigowych jak na wyspach brytyjskich czy choćby u naszych południowych sąsiadów, to po primo. A po secundo to pobudka, ale my żyjemy w kraju w którym motocykliści postrzegani są jako jeźdźcy apokalipsy niosący śmierć i zniszczenie. Żyjemy w kraju w którym zlikwidowano weekendowe jazdy wolne i dąży się do zabicia Motocyklowych Mistrzostw Polski możliwych do rozgrywania na jedynym obiekcie w tym kraju, bo... jest za głośno... Już widzę jak urzędasom urywa dupy ze śmiechu na widok petenta, który chciałby zorganizować wyścig motocyklowy na ulicy...

 

Jakie to smutne, tym bardziej że prawdziwe :(

 

Po co nam tor ? Np. Po to żeby móc bezpiecznie przeginać pałe. Kto nie był niech żałuje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jeżeli wszystko byłoby normalnie traktowane, to pozwolenie na budowę otrzymalibyśmy pod koniec 2010 roku. Tutaj jednak, procedury trwają 10 razy dłużej. Realnie patrząc możemy otrzymać pozwolenie na poczatku 2011 roku"

 

Bo to jest Polskie prawo !! :banghead:

Edytowane przez JaJaN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co nam tory? Hmmm, myślę, że Śliwa dość jasno to ujął. Moim zdaniem powinno być ich w Polsce co najmniej kilka, tak by każdy żądny adrenaliny mógł bez potrzeby organizowania wyprawy roku, pojawić się na torze i wyszaleć w czasie i miejscu ku temu przeznaczonym i pod okiem fachowców. Oprócz totalnego banana na twarzy motocyklista zazwyczaj wraca z takiej lekcji z bagażem doświadczeń, których przecenić nie sposób. Każde takie doświadczenie, to cegiełka do budowy bezpieczeństwa na naszych drogach, a skoro tak, to pytania typu "po co nam tory?" okazują się zbędne i tendencyjne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co nam tory? Hmmm, myślę, że Śliwa dość jasno to ujął. Moim zdaniem powinno być ich w Polsce co najmniej kilka, tak by każdy żądny adrenaliny mógł bez potrzeby organizowania wyprawy roku, pojawić się na torze i wyszaleć w czasie i miejscu ku temu przeznaczonym i pod okiem fachowców. Oprócz totalnego banana na twarzy motocyklista zazwyczaj wraca z takiej lekcji z bagażem doświadczeń, których przecenić nie sposób. Każde takie doświadczenie, to cegiełka do budowy bezpieczeństwa na naszych drogach, a skoro tak, to pytania typu "po co nam tory?" okazują się zbędne i tendencyjne.

 

Odsyłam do posta #4 w tym temacie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...