Skocz do zawartości

Damian85

Forumowicze
  • Postów

    2066
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    61

Treść opublikowana przez Damian85

  1. Damian85

    300 KM+

    Ma, ma, zarówno starszy, jak i nowszy model - zobacz pełną specyfikację. Ale racja, na rynku jest dużo wersji ze słabszymi silnikami - wiem, bo samemu zastanawiałem się nad Z4 i przeglądałem namiętnie oferty. PS Nawet "lajtowa" wersja (bo jest też wersja "si") z silnikiem 3.0i całkiem ładnie chodzi, ma 5.9 do setki - dla porównania Audi S4 ma 5.6. Masa robi swoje.
  2. Ty jak zawsze... musisz wszystko zrozumieć po swojemu i... zrobić śmierdzącą kupę. Oj, Hikor. ; ) Hamowanie awaryjne, a ominięcie przeszkody, to inny temat. : ) Wydaje mi się, że mimo wieku, nie miałeś jeszcze poważnej sytuacji, gdzie nie zostało Ci nic oprócz hamowania i kiedy wytrącałeś prędkość jedynie po to, aby mniej bolało. Wtedy zrozumiałbyś, co robi ciało podczas sytuacji, w której do Twojej główki dochodzi informacja "szykuj się na pierd...lnięcie". A ten temat jest o hamowaniu awaryjnym, a nie rozstrzyganiu niebezpiecznych sytuacji, czyli kiedy hamować, a kiedy omijać. Czyli jak hamować awaryjnie, gdy podejmiemy decyzję o hamowaniu awaryjnym (albo gdy w stresie podświadomie złapiemy za klamkę i zaczniemy hamować awaryjnie). : )
  3. Mam kilka centymetrów powyżej 180-taki, ale podobno to nie aż tak duży problem. Chyba Suzi GS najgorzej wypada. Ten sprzęt ma mi służyć do tak zwanego wjeżdżania się i "upalania". Nie będzie to typowa maszyna do kursowania. Dzięki za porady i propozycje. :)
  4. Hę? Ale po co? To żaden wyczyn. No ale jeśli się kiedyś spotkamy i bardzo będziesz chciał, to Ci pokażę - ale pod warunkiem, że Ty też mi coś pokażesz; nie ma pokazywania za darmo! ; )
  5. Powiedz mi kolego motonito, czy tutaj chodzi o to, żeby przekonywać innych do "swoich" racji (wygrywa ten, kto jest najlepszym "przekonywaczem" i kto najgłośniej krzyczy?), czy żeby poruszyć temat prawidłowych technik jazdy (szerzenie fachowej wiedzy)? Każdy ma jakieś doświadczenia i wnioski. Często różnią sie od tego, co słyszymy od profesjonalistów, bo po prostu zbyt mało wiemy, aby w ogóle móc ocenić, czego jeszcze nie wiemy i w czym się mylimy. Ks-rider może być źle odebrany przez to, że pokazuje niewiedze ludzi, którzy są świetnymi przekonywaczami, i którzy zasikali już to forum swoim moczem z każdej strony i uważają je za swoje terytorium - i raczej maja w dupie to, czy ktos ma racje, czy nie. Wystarczy, że jakis temat nie zgadza sie z ich "religją" i próbują przegonić "intruza". : ) hamowanie to z pozoru blachy temat. Ale przyjmowanie strzałów w plecy, albo wywrotki podczas hamowania to częsty problem. Więcej ludzi ginie od strzała w tył, niż od czołówek - poczytaj sobie statystyki wypadków. To o czym pisze choćby ja, to nie "moje" racje. Większość to wiedza oparta na doświadczeniach profesjonalnych kierowców. Ja tylko analizuje ich wskazówki, robię co każą, obserwuje jak to dział, wielu rzeczy w życiu bym się nie domyślił, choćbym jeździł 100 lat - ale aby zacząć słuchać innych ludzi (oczywiście nie byle łacha, tylko ludzi z branży), to najpierw trzeba przejść transformację i zdać sobie sprawę z tego, że gówno się wie i gwno umie. Tylko podczas tej transformacji trzeba mieć dystans do siebie, aby naruszone ego nie doznało szoku i nie zaczęło odrzucać wszystkiego, co słyszy. To częsta przypadłość na kursach doskonalenia jazdy, głownie dla ludzi, którzy nie poszli tam z własnej woli, tylko musieli "odbębnić" kurs, na który wysłała ich firma. Siedzą tacy, mówią, przechwalają się ile to już w życiu nie przejechali. Gdy im szkoleniowiec tłumaczy ważne rzeczy o pozycji, sposobu operowania biegami, sposobami kręcenia kółkiem, to słychać tylko śmiechu i komentarze, że to do niczego nie jest przydatne, bo oni wszystko wiedzą już! - "Jak to jak kręcić kołem!? Jak to jak siedzieć!? Jak to jak hamować!? Panie, ja od 30 lat prawo jazdy mam!?" Później wjeżdża taki miSZCZu na płytę poślizgową i choćby się chciał zesr..., to kręci bączki i łapy mu się gubią na kierownicy. Nagle nie wie w którą stronę koła są skręcone itd. Podejrzewam, że z motonitami jest to samo. Po prostu - jeśli sam się uczysz, to będziesz umiał, ale... czemu nie skorzystać z wiedzy ludzi, którzy od kilku dekad jeżdżą i doskonalą techniki jazdy? Na ich ramionach wyrośniesz szybko i na zarąbistego kierowajka. A samemu? Samemu to sobie możesz... jeździć. Ale tylko jeździć, bo jak się COŚ stanie to zarobisz w gacie i nawet nie będziesz wiedział dlaczego organizm sie oproznia gdy widzi zagrożenie życia. Po długiej przerwie na Moto, pojechałem na trening. Robiłem też slalom. Pachołki ustawione przepisowo co 7 metrów. Dopiero od 60 km/h zaczęło robić się trudniej i od tej prędkości zacząłem zawadzać o pachołki. A ustawionych miałem ich 8, abym nie musiał ciągle zawracać. Przy mniejszej liczbie pachołków łatwo się jedzie. Nie wiem dlaczego niektórym jest ciężko utrzymać średnią 30 km/h. Może to żółtodzioby, które nigdy na Moto nie siedziały? 50-taką można na luzie wjechać w slalom. Mówię serio, hikor, weź moto i sprawdź sam.
  6. Przynajmniej się czegoś facet nauczył - nie bez powodu zaraz po tym zaczął coś pisać o Google. Tommy, to o czym pisałem W tym temacie na Google nie znajdziesz. Niestety. : ) Idąc jego tokiem rozumowania i trzymając się konsekwentnie jego porownania audi w automacie do motocykla, ostatecznie dojść możemy do wniosku, że w motocyklu wcale nie trzeba używać sprzęgła, ponieważ audi samo zmienia biegi, a także przy zatrzymaniu nie gaśnie w nim silnik - a Tommo ani razu nic nie wciska, bo "nie ma pedała", więc po co w ogóle tego "klamkowego pedała" cisnąć na moto? Tommy, czy Ty rozumiesz co Ty robisz? : D Czy trzeba po raz kolejny mówić o rzeczach oczywistych? :)
  7. Oczywistym jest, że inżynierowie nie są debilami i wiedzą jak zintegrować systemy bezpieczeństwa ze skrzyniami automatycznym i półautomatami. Muszę Cię zasmucić, DSG jest półautomatem i masz w swoim wozie sprzęgło, tylko elektronika je załącza. Ale biorąc pod uwagę Twoją wiedzę techniczną nie dziwi mnie to, że nawet o tym nie wiedziałeś. : )
  8. Spoglądamy na datę komentarza powyżej - 8 lipca. A teraz spoglądamy na datę tutaj: Szanowni Panowie ciągle nie potrafią odróżnić od siebie dwóch prostych konceptów - hamowania i hamowania awaryjnego. Ciągle też widać braki z wiedzy o systemach ABS, czy sile tylnych hamulców współczesnych motocykli (a nawet tych leciwych) - człowiek chce góry zdobywać, a potyka się wchodząc na pagórki. ; ) Zbliżając się do zakrętu czy czegokolwiek i chcąc zwolnić, wyhamować, nawet mocno wyhamować, to oczywiście, że trzymamy pojazd na biegu, bo dzięki temu zmniejszamy ryzyko uślizgu tylnego koła, czy też poprawiamy trakcję (jazda na luzie to samobójstwo). Jednakże przy hamowaniu awaryjnym, którego celem jest jak najszybsze zatrzymanie pojazdu i której zazwyczaj odbywa się w sytuacjach stresowych, nie ma czasu na pier..lenie o redukcji biegów, czy martwienia się, czy nam silnik nie zgaśnie od mocnego ciśnięcia na hamulec (w sytuacji stresowej i pod wpływem adrenaliny nasze ruchy są znacznie mocniejsze - i oczywiście, że wtedy za mocno wciskamy hamulce, tylne koło jest często blokowane, nawet zawodowi kierowcy wyścigowi popełniają ten błąd, a wykonują takie manewry często i namiętnie). Nie raz słyszałeś pewnie historię o tym, jak to kogoś pogonił wielki pies i facet przeskoczył przez 2 metrowy płot i później zastanawiał się jak to zrobił - to prosty przykład (bo jest wiele różnych historii). Przy nagłym przypływie adrenaliny człowiek traci wyczucie, nasze ręce zmieniają się w szczęki Rottwielera, bardzo łatwo jest przesadzić z siłą hamowania. Hamowanie i hamowanie awaryjne to dwie całkowicie inne sytuacje.Jedna wersja to bezstresowa "zabawa", po prostu mocne dohamowanie w skupieniu, przy dojeżdżaniu do zakrętu itd. Druga sytuacja to walka o życie , a także walką z adrenaliną. Przypomnijmy sobie jeszcze raz, systemy takie jak ABS montowane są już od lat - i wymagają rozłączenia napędu. Każda instrukcja techniczna / specyfikacja takiego układu o tym mówi. W większości książeczek od naszych bolidów są rozdziały o układach i o tym jak działają - jeśli chcesz maksymalnie wykorzystać układ ABS, aby gwałtownie się zatrzymać, wtedy ciśniesz hamulec i wysprzęglasz napęd (oczywiście muszę tutaj dopisać jeszcze kilka razy, że chodzi o hamowanie awaryjne, do pełnego zatrzymania, bo zaraz znów znajdzie się kolejny mUndraliński, którego błystkowliwy umysł w jakiś dziwny i nieopisany sposób wywnioskuje, że zalecając hamowanie awaryjne na sprzęgle, zachęcam ludzi do jazdy na luzie, albo do zwykłego hamowal na luzie). Warto dodać też informację na temat układów hamulcowych w motocyklach. Przy mocnym hamowaniu i odciążeniu tyłem, bez problemu można zablokować tyle koło jadąc także i na biegu. Układy hamulcowe są tak mocne, że kierowca bez problemu zadusi silnik odpowiednio dawkując hamulec. Racja, jadąc na biegu będzie trzeba trochę mocniej wcisnąć hamulec, aby zablokować koło, ale - hamując zawsze szukamy granicy przyczepności. Gdy na luzie znajdę tą granicę i koło mi lekko zapiszczy, to mogę szybko odjąć gaz i kółko znów zacznie się kręcić (jeśli w porę zauważę poślizg). Co natomiast stanie się, jeśli odkryję granice przyczepności tylnego koła na zapiętym biegu? Gdy usłyszę pisk koła i odruchowo odpuszczę hamulec, wtedy silnik może już być zdławiony - i co dalej? Rozkładamy skrzydła? Przy awaryjnym hamowaniu, gdy większość masy jest na przodzie i tył nie odgrywa już tak ważnej roli, nie ma po co ryzykować w "zabawy" w redukcję biegów, czy hamowanie na biegu. Wszystkie motocykle, które posiadają układ ABS (z ABS-em na tyle) nie potrzebują zapiętego biegu - to im przeszkadza w hamowaniu awaryjnym! Masz ABS? Ciśniesz hamulec i sprzęgło. Koniec dyskusji w tym temacie. Niektóre układy sa zintegrowane, także naciśnięcie przedniej klamki uruchamia też tylny hamulec. Nie masz ABS-u? Podczas hamowania awaryjnego nie polecam zabawy w hamowanie na biegu. To wprowadza tylko dodatkowe zagrożenie ubicia silnika podczas hamowania - po co Ci to? Czy ta gra jest warta świeczki? Tylko błagam - proszę bez tekstów, że ktoś tutaj zachęca do jazdy na luzie, czy zwykłego hamowania na sprzęgle. Od początku tematu rozpatrywaliśmy hamowanie awaryjne.
  9. Nie byłbym tego do końca pewny - pozostał jeszcze temat "kopiącego ABS-u", tj. odbijania dźwigni. Ciekawe co moglibyśmy się dowiedzieć na ten temat, tj. co to jest i jak zareagować? Podejrzewam, że byłoby ciekawie. :D Hamowanie bez ABS-u, aż boję się tutaj zaglądać. ; > Każdy wie, że klamkę trzeba naciskać i że to hamuje. Może sprytniejsi nawet i poruszą temat dobijania zawieszenia. Ci na poziomie pr0 będą nawet znać słowo "pulsacyjne", Ci z poziomem pr0el0 będą wiedzieć co to oznacza. Ale co dalej? Co zrobić jak zablokuje się tylne koło? Hamować dalej? Puszczać? Czy warto puszczać i kiedy można? Czy w ogóle hamować tylnym kołem? Już to jedno zagadnienie pozwala obnażyć poziom wiedzy specjalisty. :D
  10. Tutaj chodziło mi o zwykłe dohamowanie przez zakrętem / wykonaniem manewru, a nie o hamowanie awaryjne (zgadzam się, że gdy wiemy, że musimy hamować na maksa, to lepiej mieć 4 palce na klamce). Wszystkie pozostałe punkty które tam wymieniłeś tyczą się tej jednej techniki. Jest to jedna z motocyklowych technik, z dużym naciskiem na wyrabianie dobrych nawyków (i jest to technika używana na torach do precyzyjnego wejścia w zakręt). Dojeżdżając do zakrętu zaczynasz hamowanie, aby wytrącić prędkość - równocześnie z naciskaniem klamki hamulca (lewe palce) możesz precyzyjnie dawkować gaz (zmniejszać) i hamować silnikiem - nigdzie nie negowałem hamowania silnikiem. Negowałem jedynie hamowanie silnikiem jako opcja hamowania bez użycia hamulca. Hamowanie zaczynamy lekko, później ostro, a na końcu powoli odpuszczamy hamulec dochamowując do prawidłowej prędkości wejścia w zakręt (przy pomocy hamulca) - jednocześnie też kontrolujemy manetkę gazu, aby siła hamowania hamulcami i obroty silnika były do siebie odpowiednio dobrane. Tak, zmniejszamy gaz i także wykorzystujemy hamowanie silnikiem, jednakże skupiamy się na hamulcu i w swojej głowie o odruchach kodujemy, że do zmniejszania prędkości używamy wyłącznie hamulca. A po co? Chodzi tutaj głównie o to, aby nie wyrabiać nawyku (i toku myślenia), że hamowanie silnikiem może służyć jako hamowanie samo w sobie (bez wciskania hamulców). Jeżeli kierowajek wyrobi w sobie przekonanie oraz nawyk, że hamowanie silnikiem jest prawilnym hamowaniem, które może wykonywać bez wciskania hamulca, wtedy będzie to jedna z opcji zakodowana w jego odruchach. W kryzysowej sytuacji jego podświadomość może później wykorzystać ten nawyk jako hamowanie przed przykładowo ominięciem przeszkody. Hamujemy więc głównie hamulcem i uczymy się, że hamowanie robi się hamulcem, jednocześnie używamy hamowania silnikiem (kontrola przepustnicy prawymi palcami), jednak nie kodujemy do świadomości i odruchów faktu, że hamowanie silnikiem jest prawilną, niepodległą, suwerenną opcją hamowania. Oprócz precyzyjnej techniki wejścia w zakręt z odpowiednią prędkością i odpowiednim dawkowaniem gazu kodujemy także bezpieczne nawyki. Jeżdżąc w ten sposób człowiek uczy się, aby nie odpuszczać gazu w sytuacji stresowej, a jedynie w czasie gdy podejmie decyzję o hamowaniu. Widzę przeszkodę na drodze? Hamuję hamulcem. Chcę zwolnić? Hamuję hamulcem. Chcę zwolnić przed zakrętem - hamuję hamulcem. Chcę zwolnić? Zawsze hamuję hamulcem. W sytuacji stresowej, gdy coś Ci zajedzie drogę, gdy Twój organizm oszaleje od nagłego strzału adrenaliny nie będziesz miał wtedy opcji hamowania przez odjęcie gazu i później omijania przeszkody na "bezgazie", jedyna opcja hamowania to będzie jedynie hamowanie awaryjne, albo mocne dohamowanie z hamowaniem silnika + ominięcie przeszkody na w miarę precyzyjnej dawce gazu (odruch dopasowania dawki gazu do nacisku na klamkę powinien zrobić robotę). Główny cel to precyzyjne wchodzenie w zakręty (precyzyjne dopasowanie prędkości dzięki hamulcowi) i ograniczenie złych odruchów. Po co za każdym razem spoglądamy się za ramię, gdy nawet wiemy, ze za nami nikt nie jedzie podczas zmiany pasa ruchu? To samo tyczy się unikania zwalniania przez samo odejmowanie gazu (bez użycia hamulca). Są sytuacje, kiedy taki nawyk może nas załatwić - cała teoria. Prawda, moto ma tylko dwa koła i potrzeba konkretnych działań, aby poznać granicę sprzętu i przyczepności opon.
  11. To łapanie się słówek jest naprawdę tanim chwytem. ABS jest systemem zapobiegający blokowaniu się kół, jednak gdybyś znał specyfikację techniczną, to wiedziałbyś, ze ABS lawiruje na granicy przyczepności i chwilowo blokuje/odblokowywuje koła - w starszych systemach jest to bardziej odczuwalne.
  12. Przy dodaniu gazu podnosi się przód i tył. Opony z tylu są szersze, aby przyjąć na siebie większy rozkład masy. Idealny rozklad różni sie w zależności od motocykla, ale oscyluje w granicy 60% na tył i 40% na przód. Manewrowanie na wciśnietym gazie nie powinno Ci przeszkadzać, powinno raczej pomoc (dodatkowa stabilizacja), bo motocykl jest tak zaprojektowany, żeby przyczepność obu kół była podobna właśnie podczas przyśpieszania. Szybki slalom z trzema słupkami mozna na spokojnie przejechać 50-taką. Musisz zaufać oponom. Podejrzewam, że po prostu zbyt łagodnie traktujesz kierownicę w obawie przed szlifem. Używaj świadomie przeciwskrętu, dodanie gazu nie powinno Ci przeszkadzać w szybkim slalomie, A na pewno nie przy prędkości rzędu 30-40 km/h. Przed wjechaniem w szybki slalom poćwicz przeciwskręt, rozpedz sie do 40-50 km/h i popychaj lewą i prawą manetkę. Stopniowo, z coraz większą siłą. W ramach bezpieczeństwa początkowo po prostu lekko przekrocz swoją aktualną granicę komfortu. Wydaje mi się, ze jeszcze nie poznałaś granic przyczepności i jezdzisz mocno asekuracyjne. Moto moze Ci pozwolic na więcej, niz sie to Tobie wydaje - oczywiście to nie oznacza, ze mozesz usiąść, krzyknąć HURRRAAA i naciskać na kierownicę ile masz pary w rękach. Ale wiedz, że z pewnością możesz wykonać znacznie bardziej dynamiczne manewry, niż Ci się to wydaje. Dopóki nie będziesz mieć własnego sprzętu i pełnego stroju, radze na początek lekkie przekraczanie swojej strefy komfortu i przyzwyczajanie się do tego (i tak w kółko, czyli jednego dnia mocniej nsciskasz na manety, zauważasz, ze jest oki, przyzwyczajasz się do gwałtowniejszego pochylania moto, następnego ciśniesz ciut mocniej itd). Pamiętaj, że na rozgrzanych oponach przyczepność jest lepsza nawet o 75%, także "na zimno" zaczynamy delikatniej. : ) Gdy ostatnio na placu trenowałem egzaminowy szybki slalom (choć słupków miałem znacznie wiecej, oczywiscie rozstawione według przepisu, tj. co 7 metrów), to dopiero przy ok 60 km/h zaczynały mi popiskiwać opony i dopiero taka prędkość wydalała się bliską limitów. Przy wielu słupkach ciężko jechać szybciej niz 55-60 km/h. Przy trzech nie jest to problem. Choć fakt jest jeden - mam nowy komplet opon, to pewnie pomaga. Podsumowując - dodawanie gazu nie powinno Ci przeszkadzać, racja, wydaje się, ze to usztywnia Moto, ale odbierz to jako stabilizację i mocniej cośnij na manetki. A wiemy jak działa ABS? Już on sam blokuje koła i wymaga wysprzęglenia napędu. Przy awaryjnym hamowaniu wiekszosc masy idzie na przód, tył jest lżejszy, łatwiej wpada w poślizgu, łatwiej zablokować tylne koło w sytuacji stresowej - po prostu dla bezpieczeństwa i ochronie przed zdławieniem silnika wciskasz sprzęgło przy awaryjnym hamowaniu.
  13. Przez szkodliwe porady wcześniejszych znawców od siódmych boleści wyrabiasz sobie złe nawyki. Jeśli wyrobisz sobie nawyk z opóźnionym wciskaniem sprzęgła (na ostatnią chwilę), to przy awaryjnym hamowania z większej prędkości możesz zablokować tylne koło (co się często zdarza), a przy braku wysprzęglenia napędu zdławisz silnik i pierdl..niesz z hukiem. Ogólna zasada jest taka, że manetką kontrolujemy przyśpieszenie, a hamujemy hamulcami. Oczywiscie przy zwyklym mocnym hamowanie z redukcją biegow powinno się plynnie odejmować gaz (prawe dwa palce) i równoczesnie hamować (dwa lewe paluszki). Hamowanie lub zwalnianie przez odjecie gazu bez użycia hamulca jest uznawane jako zła praktyka. Jeśli chcesz zwolnić przed zakrętem, to zawsze hamuj. W innym wypadku gdy coś się stanie na drodze, wtedy zamiast zdecydować się na awaryjne hamowanie, lub wykonanie manewru ominięcia przeszkody... przez swoje złe nawyki najpierw odpuścisz gaz (przez nawyk uznawania hamowania silnikiem jako podstawowy hamulec), A dopiero po tym zaczniesz coś kombinować. Jeśli bedziesz jechać w pochyleniu w zakręcie i zobaczysz jakąś przeszkodę... złe nawyki uznawania hamowania silnikiem jako hamulca sprawią, że odpuścisz gaz. Nie odpuszczaj gazu. Nawet jeśli hamujesz z redukcją biegów, głownie skupiaj sie na hamulcu i odejmuj gaz tylko w ramach płynności jazdy jako następstwo podjęcia decyzji o hamowaniu. Manetki nie traktujemy jako hamulca, nawet jeśli mamy mocną V-kę. Broń Boże nie słuchaj porad tutejszych samozwańczych specjalistów, to zwykła banda cymbałów, którzy nie mają najmniejszego pojęcia o technikach jazdy (w to zalicza się wiedza techniczna, mechanika, technologie, a także wiedza o człowieku, tj. odruchy, nawyki, pamięć mięśni itd). Jedyna osoba, która wykazuje tutaj naprawdę konkretną wiedzę to ks-rider. Pozostali, szczególnie Ci niekulturalni i unosząc się, to szczekający dupami klauni. Kat. A posiadam od 9 lat. Kat. B posiadam od 15 lat. Pierwszy raz na Moto wsiadłem mając 8 lat i ledwo dosięgając nogami do ziemi (3-biegowy Romet Ogar mojego brata), jeździłem nim po lasach i łąkach bez papierów i bez kasku (szalone lata 90-te). W wieku 14 lat zrobiłem sobie kartę motorowerową i kupiłem swojego romecika. Moto są ze mną od wczesnych lat. Choć prawda jest jednak taka, że dopóki nie zrobilem kategorii A, to gówno wtedy wiedziałem o jeździe i nawet nie wiedziałem co to przeciwskręt. Technikami jazdy interesuję się od lat. W przeszłości startowałem w rajdach. Uczyłem się od profesjonalistów (np. Piotr Wróblewski). Przyznaję, że z motocyklami mam dużo mniejsze doświadczenie (chodzi o trenowanie prawidłowych technik jazdy, czy starty w wyscigach), niż w jeździe autem, jednakże na przestrzeni lat wypracowalem sobie metodyczne podejście do nauki i treningów. Aktualnie trenuję techniki jazdy motocyklem, poświęcam na to 90% całego czasu swoich jazd. Zanim zaczniesz jeździć na motocyklu, dowiedz się jak porusza się motocykl. Dowiedz się jak rozkłada się masa przy przyśpieszaniu, hamowaniu i jaki to ma wpływ na przyczepność. Dowiedz się jak działają poszczególne układy (ABS, kontrola trakcij). Starsze układy ABS hamują inaczej niż nowsze, są różne warianty (przy niektórych naciśnięcie klamki przedniego hamulca uruchamia także tylny hamulec - i odwrotnie). Każdy motocykl hamuje inaczej. Sportowe Mają ogromne tarcze i przy hamowania przednie koło może być obciążone nawet w 90% (przesył masy). Przy dobrych i rozgrzanych oponach przesył masy może wynieść 100% (doprowadzić do "stoppie"). Ciężkie maszyny z niskim środkiem ciężkości mają znów całkowicie inny przesył masy i przy zbyt mocnym hamowaniu przednim kołem łatwo możesz zerwać przyczepność (choppery). Hamowanie awaryjne ze zbijaniem biegów i skupianiem się na tyle to debilna teoria amatorów, którzy pojęcia nie mają o technikach jazdy, a szczegolnie o tym co się dzieje z człowiekiem w stresujące sytuacij - tu myślenie znika, liczą się tylko i wyłącznie dobre nawyki powtarzane setki razy. Jeśli wydaje się Tobie, że podczas awaryjnej sytuacji będziesz mieć czas na myślenie o tym kiedy jest dobra chwila na wciśnięcie sprzęgła zanim silnik się zadławi, to się mylisz. W sytuacji stresowej działa chemia (adrenalina) i podstawowe instynkty człowieka. Pojawia się paraliż, łapiesz się kurczowo tego, co masz pod ręką, zapierasz się nogami i robisz nieświadomie i nieprecyzyjne pierwszy bezwarunkowy lub wyćwiczony odruch, jaki Twoje ciało ma głęboko zaprogramowany - i nigdy nie wiesz co zrobisz, dopóki nie znajdziesz się w takiej sytuacji. Nic nie da Ci gwarancij na to, co zrobisz, nawet jeśli taką sytuację namiętnie praktykujesz (choć przez częste treningi zwiększasz szansę, ze zrobisz to co na treningu). Ale aby takie rzeczy wiedzieć, to trzeba udać się na kilka profesjonalnych kursów, prowadzonych przez prawdziwych pasjonatów i profesjonalistów, którzy wynikają głęboko w każdy najmniejszy szczegół. Porady o zabijaniu biegów przy awaryjnym hamowania w stresowej sytuacji to zwykły bełkot ludzi, nie mających najmniejszego pojęcia o jeździe. Nie wińmy jednak ich. Takich rzeczy nie uczą w szkołach jazdy. Jedno sprostowanie na koniec - przy hamowania nie wciskamy od razu hamulca na maksa, tylko stopniowo z około 1 sekudnowym czasie, aby przesył masy na przednie koło przeszedł w miarę płynnie i aby przednie zawieszenie nie zostało "dobite", co doprowadzić może do poślizgu przedniego koła. Przy układach z ABS przy awaryjnym hamowania wciskamy sprzęgło, aby nie przeszkadzać układowi w hamowaniu - jak bowiem pogodzić blokowanie koła z załączonym napędem? Prosta rzecz, za trudna do zrozumienia dla niektórych.
  14. Tak jak pisał ks-rider, prawdopodobnie nigdy nie hamowaliście awaryjnie.: ) Zanim się coś powie o hamowania awaryjnym, to wypadałoby znać różnicę pomiędzy hamowaniem awaryjnym, a hamowaniem z redukcją biegów. : ) Przy hamowania awaryjnym, czyli do pełnego zatrzymania, wciskamy sprzęgło. : ) Antyhopping nie służy do awaryjnego hamowania. : ) Proszę więcej bez patologii i uniesień. To niezdrowe. : )
  15. Jeśli masz motocykl z ABS, wtedy ciśniesz na maksa dźwignię hamulca przedniego i hamulec tylny, aż będziesz czuć mocne odbijanie. I jeśli czujesz to odbijanie, to nie bój się, tylko ciśnij jeszcze mocniej. ABS powinien blokować i odblokowywać koła. Najlepsza przyczepność przy hamowaniu jest tuż przed zerwaniem przyczepności kół. Najnowsze układy ABS są bardzo precyzyjne i hamują bardzo dobrze - doświadczony motocyklista jest w stanie zahamować lepiej niż starsze układy ABS, ale z najnowszymi już raczej przegra/lub do nich się zbliży. Jeśli będzie lepszy, to naprawdę będą to centymetry. ; ) Pytanie do Ciebie - jak rozumiesz hamowanie pulsacyjne?Z tego co zauważyłem, to ludzie czasem źle to rozumieją i hamują w ten sposób, że przyciskają i popuszczają hamulce. Hamowanie pulsacyjne ma polegać na progresywne naciskanie hamulca, dopóki nie wyczuje się poślizgu koła, a następnie lekkie zwolnienie hamulców i ponowne naciśnięcie do kolejnego uślizgu koła -- cel to hamowanie na granicy przyczepności.Przy prawidłowym hamowaniu pulsacyjnym koła powinny Ci popiskiwać co chwilę. To samo przy hamowaniu z ABS-em. ABS też powinien chwilowo blokować koła (jeśli go dobrze ciśniesz). Tylko mała uwaga - jak już poćwiczysz hamowanie awaryjne na asfalcie, to później CHOLERNIE uważaj, jak będziesz to ćwiczyć na piasku, żwirku, trawie, bo możesz się wyglebić tak szybko, że jeszcze kilka sekund po glebie będziesz się zastanawiać co się stało. ; ) Oponka. Szalejesz. ; )
  16. Lubię takie generalizowanie - a co, też dam coś od siebie... Są też tacy, którzy hamują tylko tylnym hamulcem - i też hamują! ; ) Hamowanie z między-gazem i redukcją biegów to dobra technika przed wejściem w zakręt/wykonaniem maneweru (zarówno na moto, jak i podczas sportowej jazdy samochodem). Wtedy redukujemy bieg, aby w każdej chwili można było błyskawicznie "wyrwać" się z zakrętu. Wyższe obroty silnika także zapobiegają zablokowania tylnego koła przy zbyt mocnym wciśnięciu tylnego hamulca. Natomiast... hamowanie awaryjne z redukcją biegów? Jaśnie Panie, chyba się Panu pojęcia pomyliły. ; ) Prawidłowa technika hamowania awaryjnego to... sprzęgło, hamulec ile się da i kontrola uślizgów przedniego/tylnego koła (z ABS-em ciśniemy hamulce na maksa - jak hamulec odbija, to ciśniemy jeszcze mocniej). Na kursach doskonalenia technik jazdy 90% kierowców nie potrafi skorzystać z hamulca, nawet z ABS-u (w większości to ludzie, którzy mają już lata jazdy za sobą i ego wysokie jak wieża Eiffla), nie dziwi mnie więc absolutnie to, że doświadczeni kierowcy popełniają błahe błędy i szerzą błędne teorie.
  17. Witam, Poszukuję jakiegoś "lajtowego" turystyka/nakeda z mocą do ok. 60 KM. Motocykle sportowe odpadają (potrzebuję wygodnego sprzętu). ; ) Może to być: - Kawasaki ER 5, - Honda CB 500, - Honda CBF 500, - Suzuki GS 500, - Yamaha XJ 600, - możliwe też inne modele. Budżet do 6-7 tys. zł. Zależy mi, aby był w dobrym stanie technicznym. ; ) W razie posiadania sprzętu na sprzedaż napisz śmiało na priv. ; )
  18. Racja, i od razu dodałbym jakieś zabawy w awaryjne hamowanie/jazda po piasku, trawie, czy żwirku. Ja swoje pierwsze dwie gleby zaliczyłem właśnie w takich warunkach, pierwsza na błocie zmieszanym z gliną (niedługo po deszczu), druga na trawie (hamowania awaryjne - na treningu - przy ok 65 km/h zaraz po zjeździe z asfaltu, za mocno przyciśnięta prawa klamka, moto położyło się migiem, jeszcze zdążyłem przeturlać się na asfalt i nauczyć się, że kombinezony tekstylne to jednorazówki). Człowiek przeważnie jeździ po asfalcie, także łatwo można przyzwyczaić się do tej nawierzchni i przesadzić z manewrami na innych. Dla mnie osobiście najbardziej "zagadkowa" jest trawa. Na piasku, żwirku, czy nawet kostce brukowej slychać od razu uślizg, a na trawie i chu-chu, koło ślizga się po cichu i jedynie po kierownicy można się zorientować, że się przegięło z przednim hantlem.
  19. Pięknie podsumowanie, Tomaszu! ; ) Ja od samego początku pisałem, że przy ciasnych nawrotach przeciwwaga ma zaletę. Drugiej opcji nie wykluczałem. ; ) Zgadza się, zastanówmy się jednak, czy trzeba najpierw uczyć się jeździć źle. Keith Code podczas swoich wywiadów mówił, że przychodzą do niego ludzie, którzy są 2 tygodnie po zdaniu prawka i ich od razu wsadza na "litra" i uczy dobrych praktyk (zastanawiające!).
  20. Dobra myśl, ks-rider, zastanawiam sie jednak, czy przez ten sezon/dwa nie wyrobię sobie złych nawyków, których później będę musiał sie pozbywać kolejny sezon. Jak myślisz?
  21. Nie. : ) Zostanę tu. Planuje pójść na kilka kursów doskonalenia technik jazdy. Pogadam z instruktorami nt. tej techniki i podzielę się zdobytą wiedzą. : )
  22. Ja się nigdzie nie wybieram. : )
  23. Tyle mam do dodania na koniec. ; ) Także dziękuję za pozdrowienia i także pozdrawiam! ; )
  24. Nie myślmy tak prostolinijnie. ; ) Zgadza się, gdy lecisz w zakręcie na drodze, lepiej jest jak najmniej pochylić "motóra", aby mieć możliwie największą przyczepność... (choć wiemy, że motocykl skręca dzięki pochylaniu się, jednak zużywając przyczepność) ...ale jak się turlasz 10 km/h gdzieś na bocznej drodze, łące, leśnej dróżce, parkowej dróżce, dróżce osiedlowej, to możesz sobie go pochylać o tyle stopni, ile potrafisz, bo nic Ci nie grozi. ; ) Wiemy przecież, że aby skręcić, to trzeba moto pochylić. Ja nie widziałem jednośladu, który potrafi skręcać w pionowej pozycji. Jest prosta zasada - chcesz skręcić? Pochyl... ; > Spójrz na swoich idoli z Gymkhany, zobacz jak się kładą na ziemi - ale jak w deszczu wjadą na osiedlówkę z kostki brukowej, to się takie zdecydowane manewry skończą przyjacielu - pozostają już inne sposoby na mocniejszy pochył motocykla (aby skręcić!), niż liczenie jedynie na siłę odśrodkową. ; ) Dziwi mnie tylko, że niektórzy tak z tego drwią (z jakiego powodu? Czyżby nauka nowych rzeczy wyzwalała w nich agresję? Jakieś problemy psychologiczne?). To jedna z technik, opisywana w szkołach jazdy, opisywana w książkach, nawet ludki z Gymkhany jej używali, prawda? No ale racja, do prób czasowych nie jest potrzebna, bo szkodzi - bo to jest technika wolnego przejazdu, a nie szybkiego. Wolnego - tam, gdzie musisz jechać wolno i ciasno. Jest dobra do nawracania na niepewnej nawierzchni. Ja przy jej użyciu mam wyraźnie lepszy promień skrętu przykładowo na trawie/podwórku, bo mogę jechać wolno z większym pochyłem maszyny. Mogę też jej używać przy ciasnych nawrotach na dobrej nawierzchni - wtedy mogę ciaśniej zakręcić. Ale jak pisałem, gdy mam przestrzeń, to pochylam się z osią moto i nie bawię się w przeciwwagę, bo tego nie potrzebuję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...