Skocz do zawartości

Damian85

Forumowicze
  • Postów

    2055
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    60

Treść opublikowana przez Damian85

  1. Dokładnie. Tutaj przykład o co mi chodzi: Tutaj widać to świetnie, tj. jak gościu przenosi masę na zewnętrzną:
  2. Zgadzam się, trzeba się obejrzeć, jednakże można sobie dodatkowo pomóc świadomą techniką jazdy, a nie jedynie ufaniem, że jakoś to się ułoży przez samo patrzenie się w zakręcie. Smutne jest raczej to, że na forach jest tylu pseudo-specjalistów, którzy pojęcia o niczym nie mają, a piszą swoje mądrości - przez takich ludzi później człowiek traci zaufanie do informacji. To o czym pisałem, jest w książce "Motocyklista Doskonały" w rozdziale o wolnej jeździe. ; ) Przetestowałem to osobiście na placu boju i z moich doświadczeń wynika, że rzeczywiście to działa. Gdy przy nawrotach wysilę się trochę i przesunę dupsko na zewnątrzną stronę, wtedy bez problemu mogę mocniej pochylić 2oo i ciaśniej zakręcić. Dzisiaj zachęcony krytyką tej metody spędziłem 2h na placu robiąc przeróżne ćwiczenia (slalomy, ósemki, nawroty itd), robiłem nawroty, ósemki i jazdę w kółku przy pomocy 3 technik. 1) Prosto na siodle 2) W pochyle (jak przy normalnej jeździe, pochylenie do wewnętrznej zakrętu) 3) W pochyle na zewnętrzną z mocniejszym pochyleniem moto do wewnętrznej. Wnioski? Przy turlaniu się, tj. ~10 km/h, przesył masy na zewnętrzną wraz z mocniejszym pochyleniem motocykla do wewnętrznej pozwala na ciaśniejszy zakręt, tak jak to jest opisane w książce. Ale rozumiem, że ktoś może nie wierzyć. Zanim jednak skomentujesz, to chociaż to przetestuj. ; ) Weźmy też pod uwagę, że niektóre motocykle (choppery itd), mają mocno odsunięte podnóżki do przodu, wtedy można jedynie przesunąć dupę na krawędź siedziska, inaczej się masy nie przeniesie. Weźmy też pod uwagę, że jeśli ktoś jeździ na moto od 100 lat i robi nawroty po swojemu, to ma to mocno zakorzenione we krwi i uczenie się nowej techniki będzie trudniejsze i mniej wygodne. @Dodatkowa notka Z miarką i pachołkami przygotowałem sobie tor ósemki, która jest aktualnie na egzaminie (ja zdawałem kat A. bodajże w 2003). Zauważyłem, że jest sporo miejsca i w sumie to nawet nie trzeba wykorzystywać tej techniki do ciasnego nawrotu. Z wyprostowaną pozycją można na spokojnie przejechać ósemkę przy odrobinie wyczucia motocykla. Wydaje mi się jednak, że przy jeździe w pochyle łatwiej jest kontrolować balans w zakręcie (przy turlaniu się).
  3. @ks-rider, tak, wiem, z podnoszeniem nogi to wyolbrzymiłem, aby chłopak zrobił to po prostu dobrze (przesył masy). Wystarczy przesunąć dupe na krawędź siedzenia i oprzeć sie mocniej na zewnętrznej nodze. Co do prędkości, nie podam Ci liczby dokładnej, ale chodzi o ciasny nawrót, czyli prędkość "turlania się". Jako doświadczony instruktor zapewne wiesz dlaczego motocykl skręca. Chodzi oczywiście o jego pochylenie. Jak wiec maksymalnie pochylić motocykl przy bardzo niskiej prędkości, aby nie położyć to od razu na ziemi? Mozna dodać gazu, ale jeśli dodamy do tego wychylenie sie na zewnetrzna, to łatwiej bardziej mocniej pochylić motocykl i zrobić ciasniejszy zakręt. @ks-rider, jak Twoim zdaniem powinno wykonywać sie ciasne nawroty?
  4. Heh, ale koleżka zdaje sobie sprawę, że mówimy o ciasnych nawrotach i ósemkach przy bardzo niskiej prędkości? : ) Przy szybszej jeździe masę przerzucamy odwrotnie. : ) Takie podstawy podstaw. : )
  5. Tak jeżdżę, tego się uczyłem (tak opisują to w każdej książce). Praktyka podparta teorią. Jak myślisz, te instrukcje które opisałem powyżej, skąd je wziąłem? Z miejsca, gdzie kończy się szlachetność pleców? : > Ogólnie ciasne nawroty to dość duży problem dla wielu nawet doświadczonych motocyklistów.
  6. W wolnym slalomie bardzo ważny jest balans ciała i przenoszenie środka ciężkości motocyklisty. Zrób prosty test - jadąc slalomem stań na podnóżkach i oprzyj się całkowicie na nodze, które jest przeciwna do zakrętu tj. skręcając w lewo stań na prawej nodze, a lewą podnieś lekko do góry, albo opieraj się nią zaledwie nieznacznie. Jeśli to zrobisz, wtedy zauważysz, że motocykl zacznie pochylać się w prawą stronę... i aby złapać równowagę będziesz musiał pochylić go trochę w kierunku zakrętu. Oczywiście nie musisz stać, wystarczy, że przy skręcie usiądziesz na prawej krawędzi (aby jeden półdupek wisiał w powietrzu) i oprzesz całe swoje ciało na prawej nodze (i prawym podnóżku), to także pozwoli Ci na jazdę "w pochyle". I teraz - co Ci da pochylenie? Lepszy promień skrętu, a także stabilniejszą jazdę w zakręcie. Będziesz mógł łatwiej balansować motocyklem w zakręcie, nie wypadniesz z równowagi tak szybko. Teraz pewnie jedziesz bez zmieniania pozycji i jedyne co Cię trzyma w zakręcie, to siła odśrodkowa nadana przez prędkość. Jedziesz cały czas z jedną prędkością i jesteś pochylony pod tą prędkość, a każda zmiana prędkości (niechciany ruch manetki) powoduje, że zaczynasz się "gibać". Jeśli potrenujesz balansowanie, to będziesz mógł zmieniać prędkość i ciągle jechać całkiem stabilnie. Większy pochył pozwoli Ci na wolniejszą jazdę i możliwość wykonania ciaśniejsze zakrętów - to Ci się przyda w przyszłości.
  7. Damian85

    I znowu to samo :)

    Nie tłumacz się kolego, o gustach się nie dyskutuje, maszynka fajna - a chamskie komentarze lepiej zlewać, nie ma co męczyć się z toksycznymi ludźmi. ; )
  8. Czerwony będzie zgodnie z przepisami, jak kolega wcześniej wspomniał, u nas obowiązuje ruch prawostronny. Wyobraź sobie, że ze skrzyżowania na górze jakiś pojazd chce pojechać w prawo (parząc na kartkę, bo z jego perspektywy będzie skręcał w swoje lewo) - co masz zamiar zrobić, jeśli ustawisz się w pozycji zielonego? Będziesz stać na jego pasie ruchu, Twój tor jazdy będzie "torem na czołówkę". Są skrzyżowania, które można przejechać jak "zielony", ale są do tego specjalnie dostosowane, tj. pas do nawracania jest wcześniej przed samym skrzyżowaniem, dopiero za pasem do zawracania zaczyna się skrzyżowanie. Ale... jeśli krawędź wysepki jest na równi ze skrzyżowaniem na górze, to jedź torem czerwonym, inaczej możesz ustawić się na pasie pojazdu jadącego z przeciwka i wtedy raczej dupa zbita.
  9. Ze swojej strony polecam poczytanie raportów z statystyk wypadków, aby wzrosła Twoja świadomość (tj. czego możesz się spodziewać). Największe żniwo to zderzenia boczne (32% wszystkich wypadków) i wymuszanie pierwszeństwa (27%). Nie bądź więc łasa na swoje pierwszeństwo. Pierwszeństwo traktuj jako rzecz umowną, którą osoba bez pierwszeństwa musi potwierdzić. ; ) Ogólnie polecam lektury, nie da się w prosty i szybki sposób streścić taktyk do jazdy w mieście, czy nawet poza. To temat na wiele artykułów, a nawet i na książki. W empiku aktualnie prawie za darmo (26 zł) jest książka "Strategie Uliczne", może Ci pomóc co nieco zrozumieć. Są też inne książki, jest ich masa (np. seria "Motocyklista Doskonały", czy "Przyśpieszenie"), jeśli jesteś zainteresowana zdobywaniem wiedzy, to z pewnością je znajdziesz i poczytasz. ; ) PS Polecam także przeglądanie działu "Smutne, ale prawdziwe". Masz tam informacje z pierwszej ręki, możesz zastanawiać się co się stało i jak można było tego uniknąć.
  10. Ja bym to podzielił na cztery kategorie: 1) Opanowanie Sprzętu (w tym wypadku motocykl) 2) Obycie się prawami natury panującymi na drogach (to bardzo ważne - o czym dalej). 3) Specyficzne dodatkowe prawa natury dla konkretnych wehikułów. 4) Twój rozsądek i ryzyko jakie jesteś w stanie zaakceptować. Pierwszy punkt jest jasny, chodzi o obycie się ze sprzętem - hamowanie awaryjne bez wywrotki, omijanie przeszkód, sprawna szybka i wolna jazda (bez "kiwania się"). Punktu drugi to już rzecz bardziej skomplikowana, z którego zrozumieniem mają problem młodzi kierowcy, a także i Ci, którzy przejeździli kilka lat (głównie przez to, że liczą na to, iż inni przestrzegają przepisów - i dzięki temu dział "Smutne, ale prawdziwe" rośnie z roku na rok). Prosty przykład: Stoisz na drodze podporządkowanej, za Tobą sznur samochodów, trąbią, czujesz ciśnienie. Z Twojej lewej widzisz dojeżdżający pojazd z włączonym prawym kierunkiem (chce skręcić w uliczkę, z której wyjeżdżasz). Z Twojej prawej pusto. Czy ruszyć i rozładować korek/ciśnienie? Młody kierowca w takiej sytuacji może ruszyć, a potem dostać strzał w bok. Później może użalać się nad swoim losem, że spotkało go nieszczęście, że jakiś nieodpowiedzialny kierowca jechał na włączonym kierunku, że to wszytko to nieszczęśliwy wypadek, los się odwrócił, oszukany został, wszytko nie z jego winy... Kierowca, który ma już kilka lat doświadczenia nie wyjedzie na drogę w takiej sytuacji, dopóki nie upewni się, że auto jadące z włączonym kierunkiem naprawdę chce skręcić, np. poczeka aż zacznie hamować, albo dopóki nie zacznie skręcać. A dlaczego tak zrobi? Proste - jeśli masz prawo jazdy od dłuższego czasu, to nie ma bata, abyś nie spotkała się z taką sytuacją. Ja przykładowo poruszam się na drogach od 2003 roku i powiem Ci, że WIELOKROTNIE wymuszano na mnie pierwszeństwo, kilka razy tez spotkałem się z sytuacją gościa jadącego na kierunku (gdybym nie upewnił się, że facet nie goście nie chcą skręcić, to byłbym już po kilku wypadkach - albo leżał w grobie od ładnych kilku lat, w końcu strzał w bok to ciężka sytuacja). Jeśli posiadasz już jakieś doświadczenie w jeździe choćby autem, to Twoje ogólne doświadczenie będzie na całkowicie innym poziomie. Tam gdzie młody motocyklista wpadnie jak śliwka w kompot (parkowanie w aucie skręcającym w lewo, parkowanie w zderzaku, nie pilnowanie tyłów), tam początkujący motonita z koknretnym doświadczeniem na drodze (lata jazdy puszką) może się obronić. Punkt trzeci to sprawy, na których trzeba się skupić, gdy prowadzi się specyficzny sprzęt. Przykładowo to co dla innych pojazdów jest niczym (piasek, koleiny, mokre liście), to dla motonity może być ostatnim doświadczeniem na tej planecie. Czwarty punkt to... Ty. Czy jesteś w stanie przycisnąć gaz na zakręcie i powiedzieć sobie "nic mi się nie stanie, Bóg nade mną czuwa", czy raczej myślisz, że sama odpowiadasz za wszytko co robisz i nikt Cię przed Twoją głupotą nie obroni? : ) Czy dla "funu" jesteś w stanie zaryzykować? Czy wolisz może omijać ryzyko i szukać przyjemności w bezpieczniejsze jeździe? Wydaje mi się, że ostateczne doświadczenie "kierowajka" to połączenie tych właśnie 4 punktów (a pewnie i coś więcej się znajdzie). Ja nie traktowałbym doświadczenia prostolinijnie. Samo opanowanie moto to dopiero początek drogi. Najwięcej korzyści wyciąga się chyba z punktu drugiego, tj. zrozumienie praw natury panujących na drodze.
  11. W każdej szkole bezpiecznej jazdy ciągle powtarzają, że z kierowcami się bardzo ciężko rozmawia. Zdecydowana większość jest przekonana o własnej zajebistości. Nikt nie dopuszcza do myśli, że jest słabym kierowcą. Przecież przejeździli setki tysięcy kilometrów - jeśli nie miliony - ale właśnie chodzi o to, że tylko je przejeździli i na tym kończy się doświadczenie kierowcy. Większość nie potrafi nawet efektywnie zahamować autem z ABS. To samo tyczy się trzymania bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu. Na drogach tak naprawdę mamy MASY, HORDY bezmyslnych, zadufanych w sobie dzieci, które pojęcia nie maja co robią, ani o prawach fizyki. Gdyby mieli pojęcie, to codziennie nie ginęłoby 10 osób (srednia w Polsce). To samo tyczy się motonitow. W końcu chodzi o ludzi, a nie o to na czym dupę posadzą. Więcej pokory. : )
  12. Hmm, rzeczywiście, wygląda na to, że tam zajmują się raczej tylko autami - ale z ciekawości zapytam. Może ktoś powiedzieć coś o MotoKenner, albo MotorSfera?
  13. Moim zdaniem to niepotrzebna kategoryzacja. Umiejętności opanowania sprzętu - to jest to, czego człowiek potrzebuje (nieważne jak to nazywasz). Jeśli ćwiczysz sportową jazdę, to potrafisz wykonać znacznie gwałtowniejsze manewry, a to może Ci później uratować Twoje 4-litery, gdy na drodze zdarzy się skrajna sytuacja. Z jazdą na 2oo nie mam dużego doświadczenia, tak naprawdę dopiero zaczynam po kilkuletniej przerwie, ale mam duże doświadczenie w jeździe sportowej autem (ćwiczenia, kursy, starty w rajdach amatorskich). Dzięki temu, że za młodych lat interesowałem się rajdami, ćwiczyłem, robiłem kursy bezpiecznej / sprotowej jazdy, udało mi się co najmniej raz wyjść z poważnej opresji (pułapka na drodze) - ale to tylko dzięki temu, że na treningach nie żałowałem sprzętu i wyrobiłem sobie dobre nawyki. Tak, jeździłem sportowo (na treningach), ale na drogach jeździłem przepisowo. Podejrzewam, że z jazdą na 2oo jest tak samo, to tylko przesiadka na 2 koła. I teraz wracając do 2oo - tak, mam zamiar zapisać się na kursy, mam zamiar przejść do ostrych treningów i ćwiczeń. Chce poznać granice przyczepności i możliwości 2oo (ale NIE NA DROGACH PUBLICZNYCH), ale tylko po to, że gdy będę się kiedyś turlał przez doliny, wioski, miasta, góry, i gdy wydarzy się coś naprawdę skrajnego, to abym miał szansę z tego wyjść. I tak, uważam, że ćwiczenie sportowej jazdy poszerza horyzonty. Uczy lepszego panowania nad maszyną. Ciągłe powtórzenia z szybkiego/sprawnego pokonywania zakrętów, ostrych dohamowań pozwala zrozumieć jakie są granice, a także wyrabia dobre nawyki - bo tylko to nam zostaje, gdy przykładowo wciskamy hamulec i się okazuje, że w układzie nie ma płynu, a przed nami... ; ) Ale, ale, ale, czy Tobie wydaje się, że jeśli ktoś mówi, że na kursie prawa jazdy za dużo się nie nauczył, to oznacza to, że w ogóle odradza kursy prawa jazdy i poleca wsiadanie na 600-tkę? Kurs prawa jazdy to podstawa, którą każdy powinien przejść. Moim zdaniem, każdy powinien się musowo rozwijać po kursie, bo jazda na 2oo to nie zabawa. ; ) Oczywiście wszystko co tutaj napisałem to moje zdanie, i oczywiście mogę się mylić. ; )
  14. ks-rider, wydaje mi się, że za bardzo skupiasz się na słowie "sportowa". To, że ktoś idzie na kurs sportowej/bezpiecznej jazdy nie oznacza, że ma szybko jeździć (i jeszcze na prostej). Zgadzam się, że na podstawy można iść na zwykły kurs, jednak moim zdaniem istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że przeciętny kowalski weźmie pierwszą lepsza szkołę, gdzie spotka pierwszego lepszego instruktora i wyjdzie z kursu jako pierwszy lepszy motonita, który później pojawi się w dziale "Smutne, ale prawdziwe". Przeglądałem oferty różnych szkoleń i zauważyłem, że w większości były kursy typu "twój pierwszy raz". Ja osobiście z podstawowego kursu niczego nie wyniosłem, oprócz tego, że nauczyłem się dobrze jeździć ósemkę. Trafiłem na instruktora, który wiecznie spóźniał się na jazdy, a prace traktował jako "odsiedzenie godzin". Dopiero gdy samemu wziąłem się za lektury o technikach jazdy (w tym seria Motocyklista Doskonały), to dowiedziałem się czegoś fajnego i przydatnego. Uważam, że szansa na to, że młokos wyniesie coś więcej ze zwykłego kursu na 2oo, to dużo poniżej 20%. Dlatego tez zaleciłbym, aby po (a i nawet przed/w trakcie) zwykłym kursie dokształcić się. Świetnym pomysłem jest dodatkowo czytanie fachowej literatury. Myślę, że seria Motocyklista Doskonały to świetna propozycja, a nawet rzekłbym, że obowiązkowa! ; ) W końcu umiejętności to nie wszystko, nad odpowiednim poukładaniem rzeczy "pod kopułą" też warto popracować - piszę to z uwagi na to, co dzieje się na naszych drogach. Motocykliści potrzebują szkoleń, zbyt wielu ginie bezmyślnie, a później jeszcze inni szerzą głupie testy typu "zginął robiąc to co lubi".
  15. Witam szanowne grono, Dajcie proszę znać, gdzie we Wrocławiu i okolicach są jakieś porządne doszkalające kursy na 2oo. Chodzi mi o kursy bezpiecznej/sportowej jazdy, gdzie przerabiane są tematy gwałtownych zatrzymań/omijania przeszkód/pracowanie nad torem jazdy itd. Czy ktoś może coś polecić?
  16. Dzięki wielkie za porady, bracia motonici. Pojeździłem, zobaczyłem kilka modeli na żywo i ostatecznie zakupiłem Kymco Downtown 125. Oby dobrze służył. :)
  17. Aby nauczył się siedzieć jak trzeba i zaczął wyrabiać dobre nawyki od pierwszego dnia. W większości szkół są też zajęcia dla początkujących. ; ) I nie musi iść na taki kurs przez kursem prawa jazdy, może pójść PO - ważne, aby się doskonalić, bo jazda na 2oo to nie taka zabawa, jak się nam wydaje. ; )
  18. Myślę, że jest tutaj więcej nieporozumień, niż nam się nawet wydaje. ; ) Mówiąc o kursie sportowej jazdy nie mam na myśli uczenie się szybkiej jazdy po to, aby zapierdzielać na ulicach. Od szybkiej jazdy jest tor. Idąc na kurs sportowej/bezpiecznej jazdy można nauczyć się jak prawidłowo siedzieć, składać się, operować pojazdem, poznawać techniki prowadzenia itd. Kurs sportowej jazdy to nie nauka szybkiej jazdy na wprost, tylko wyrabianie dobrych nawyków. I tak, zgodzę się, że jak się trafi porządny instruktor na kursie prawa jazdy, to może czegoś nauczyć, jednak są to nieliczne wyjątki (mówię to na podstawie doświadczeń ze swojego kursu oraz doświadczeń kolegów). Wyjątek może się trafić, jednak zdecydowanie bym na to nie liczył. Wątpię, aby instruktor nauczył kogoś czegoś więcej od standardowej obsługi motocykla, techniki przejechania ósemki, czy sposobu hamowania awaryjnego. Ja miałem kurs z zapaleńcem, a gościu uczył mnie tylko tego, co było potrzebne na kurs, nawet o podstawach typu "przeciwskręt" nie powiedział ani słowa. ; ) Kurs prawa jazdy a kursy technik jazdy, sportowej jazdy, czy bezpiecznej jazdy to dwie totalnie inne bajki. Nawet bym tego nie próbował porównywać. Jedyny wyjątek to trafienie na kursie zapaleńca, który ma jakąś swoją prywatną misję uczenia ludzi (instruktor z powołania), który posiada też duże doświadczenie. Ale takich ludzi to można szukać ze świeczką.
  19. @konrad1f, marna ta Twoja prowokacja. Tak jak mówi ks-rider, samemu to się możesz uczyć... jak pupę podcierać. Nauka najlepsza u profesjonalistów, czy to do jazdy autem, czy 2oo. Zbyt wielu mUndrych kończ przedwcześnie żywot na 2oo, aby ten fakt lekceważyć. Mówienie, że samemu się człowiek wszystkiego nauczy jest nieodpowiedzialne - już przez ten temat przechodziłem, gdy lata temu zacząłem interesować się sportową jazdą (autem), wtedy musiałem wyzbyć się masy złych nawyków i uczyć się jazdy od nowa.
  20. Witam i o drogę pytam... Jaśnie Pany, co możecie polecić w kategorii "skuter" typu "maxi", jednak z silnikiem 125 (aby żona bez kategorii A mogła go prowadzić)? Zależy mi na tym, aby był duży i nie wyglądał jak gówniana 50-tka dla gimnazjalisty. Ze wstępnej analizy wyłoniłem kilku kandydatów: 1. Peugeto Satelis 125 2. Kymco Downtown 125 3. Suzuki Burgman 125 4. Yamaha X-Max 125 Najbardziej podoba mi się Peugeot, ale wyczytałem, że nie ma do niego w ogóle części i za remonty silnika trzeba bulić prawie tyle, co za cały skuter - czy to prawda? Co polecacie? Przy okazji - czy znacie jakichś sprawdzonych mechaników/warsztaty, które na terenie Wrocławia i okolic mogą dokonać sprawdzenia technicznego upatrzonego motocykla? Będę wdzięczny za odpowiedzi. Pozdrawiam, Damian. ; )
  21. Drogi przyjacielu, bezmózgi na sportach i gównażeria na 2oo tego i tak nie załapie. ; ) Jednego dnia taki głąb rozjedzie pieszego na pasach i ucieknie, a drugiego będzie pier***, że kierowcy osobówek nie patrzą w lusterka. ; ) Hipokryzja ludzi nie zna granic, mówię to z perspektywy 30+ latka.
  22. Z doświadczena (jazda sportowa samochodem) powiem Ci, że o ile na kursie prawa jazdy gówno Cię nauczą (oprócz robienia ósemki), to w jakiejś profesjonalnej szkole sportowej/bezpiecznej jazdy nauczą Cię tyle, ile zwykły kowalski się nie nauczy przez 40 lat życia. ; ) Także polecam profesjonalistów, którzy prowadzą konkretne kursy, warto wybulić na to kasę, bo otrzymasz wiedzę z pierwszej ręki. I pamiętaj, aby iść do kogoś, kto zna się na jeździe motocyklem (sprawdź gdzie startował itd).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...